czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 001 „Spotkanie po latach”




„Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem.
Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterię:
to jego najczęstsze wcielenia.
 Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka.
Trzeba za nim ruszyć.”
- Carlos Ruiz Zafon „Cień Wiatru”

Kroniki proroka codziennego nr2:
Ponieważ jest wiele historii, które opisują miłość Dracona i Hermiony jako młodych dzieciaków ja postanowiłam pokazać się z innej strony. Akcja rozpoczyna się pięć lat po wielkiej bitwie o Hogwart. Voldemort został pokonany. Hermiona zaręczyła się z Ronem a Harry po latach wraca do Anglii i próbuje odzyskać miłość Ginny. Wszystko wydaje się być sielanką, ale zło nigdy nie spi.
Jesteście ciekawi?
Zapraszam na pierwszy rozdział.
A jednak udało mi się dodać go w walentynki.
Wszystkiego najlepszego w dniu zakochanych.

(Pół roku przed prologiem)
***
                Hermiona niepewnie spojrzała w lustro i poprawiła opadający na czoło niesforny kosmyk loków.
                Westchnęła poirytowana widząc, że nie wiele to daje. Jej włosy nigdy nie chciały się ułożyć jak trzeba. Zawsze wyglądała jakby dopiero, co wstała z łóżka i niezbyt to się jej podobało. Pracowała na odpowiedzialnym stanowisku. Była Aurorką i miała pod sobą ludzi. Musiała dawać dobry przykład, ale w obecnym stanie nie było to dobre.

                 - Wychodzisz już do pracy? – usłyszała dobiegający z łazienki głos jej narzeczonego a po chwili wychyliła się rudowłosa czupryna należąca do Rona Weasleya. Uśmiechnęła się do niego ciepło, chociaż jego oczy pozostawały zimne. Nie rozumiała tego. Od jakiegoś czasu ich stosunki ochłodziły się. Wszystko zaczęło się od tego, że Hermiona powiedziała mu o kontakcie z Harrym. Ich najlepszy przyjaciel po zabiciu Voldemorta długo nie mógł się pozbierać. Ron miał do niego wielki żal o to, że zostawił ciężarną Ginny przed ołtarzem i zniknął. Po prostu wyjechał zostawiwszy jedynie suchą kartkę pełną skruchy i krótkich wyjaśnień. On nigdy mu nie wybaczył w przeciwieństwie do niej. Pół roku po wyjeździe Harry’ego otrzymała od niego kartkę z widokiem na Paryż i krótki list. Z początku wahała się czy nie powiedzieć o nim Ronowi, ale ostatecznie zrezygnowała z tego. Korespondowała z nim przez ostatnie lata. Nie była też pewna czy powiedzieć mu o dziecku, ale w końcu nie zrobiła tego. Tymczasem nowy związek Ginn z Thomasem kwitł i dziewczyna zdecydowała się na ślub. To był główny powód dla którego Hermiona napisała do niego i sprowadziła z powrotem. Niestety to poróżniło jej trudne już relacje z Ronem. Obawiała się, co może wyniknąć z tego jeszcze bardziej.

                 - Tak – przytaknęła zrezygnowana pozostawiając swoje włosy w niesfornym bałaganie. – Później odbieram Harry’ego. Przenocuje u nas jedną noc zanim odświeży dom i przygotuje wszystko.

                 - Rób, co chcesz – Ron obrzucił ją chłodnym i zdegustowanym spojrzeniem. – Nie wracam dzisiaj na noc, więc możecie robić, co uznacie za stosowne. Ważne byś trzymała mojego tak zwanego przyjaciela z daleka ode mnie i Ginny. Dość się od niego nacierpiała – dodał i wyszedł trzaskając drzwiami.
                Hermiona jęknęła cicho i ukryła twarz w dłoniach. Po jej policzku potoczyła się jedna łza. Obawiała się, że jej związek z Ronem chyli się ku końcowi. Podejrzewała też, że chłopak ma kogoś, ale nie była wstanie tego udowodnić. Wolała też za bardzo o tym nie myśleć. Za bardzo to ją bolało, gdyż naprawdę kochała Rona. Jako młoda dziewczyna oddała mu swoje serce i miała wrażenie, że od tego czasu minęło zbyt wiele lat. Dopiero dzisiaj zastanawiała się czy nie popełniła błędu. I czy w ogóle jest jakaś szansa na wspólną przyszłość? Przecież minęło pięć lat a oni nie byli nawet po ślubie.  Pokręciła głową, by rozwiać od siebie te obawy. Sięgnęła po torebkę i wyszła z domu. Czekał ją trudny dzień.

***
                Nie był pewny czy dobrze zrobił ponownie wracając.
                Kiedy uciekł pięć lat temu poprzysiągł sobie, że nigdy tu nie wróci. Zbyt wiele ludzi wycierpiało z jego powodu. Za wiele zawiodło się na nim. Mimo tego, że pokonał Voldemorta tak wiele ludzi zginęło z jego rąk a on sam czuł ciężar ich śmierci na sobie. Najpierw poległ Remus, potem Fred Weasley a na końcu Tonks i Lupin osieracając swojego najmłodszego syna. Voldemort miał rację mówiąc, że pozwolił sobie, by przyjaciele ginęli za niego. Nie był wcale lepszy ani gorszy. Dlatego podjął te decyzję i żałował, że zrobił to w ostatniej chwili. Myślał, że może być szczęśliwy. Naprawdę gdzieś głęboko w to wierzył. Miał wiele szczęścia iż Ginny wybaczyła mu i była z nim do tej pory. Planowali wspólnie ślub. I wtedy właśnie zrezygnował. Zranił ją wiedział o tym doskonale a jednak nie umiał inaczej. A teraz dowiedział się, że wychodziła za mąż. Zasłużyła na szczęście. Była dobrą dziewczyną w przeciwieństwie do niego nie miała nic na sumieniu. A jednak powrócił aby zaburzyć jej szczęście i ponownie wrócić. Nie był pewien jej reakcji i miał nadzieję, że nie będzie tego żałował. I był również Ron. Jego najlepszy przyjaciel. Hermiona nic mu nie wspomniała jak zareagował na jego powrót.

                 - A jednak jesteś – odwrócił się słysząc za sobą swoją najlepszą przyjaciółkę. Z wyglądu nic się nie zmieniła. Wyglądała naprawdę świetnie mimo upływu czasu. Zauważył również, że jej twarz pokrywał drobny makijaż. W szkole nigdy się nie malowała.

                 - Tak – przytaknął niepewny jak się zachować. Dopiero, gdy go uściskała puściły pierwsze lody. Ostatecznie byli przyjaciółmi i wiele ich łączyło.

                 - Popełniasz wielki błąd – cichy głos w jego głosie należący do Voldemorta prześladował go od dawna. Po raz pierwszy usłyszał go, kilka dni po jego śmierci. Zdarzało się iż sam się mu ujawniał.  – Nie sprawisz, że będzie szczęśliwa jeśli wróci a wręcz przeciwnie. Odbierzesz jej wszystko.

                Zignorował ten głos i uśmiechnął się do Hermiony. Musiał mieć pewność, że Ginny go nie kocha i jest szczęśliwa z Deanem. Jeśli się przekona odejdzie i nigdy nie wróci. Tylko pytanie, co zrobi, gdy okaże się inaczej? Czy istniałaby jakakolwiek szansa na wspólną przyszłość?  Nie miał zielonego pojęcia i właśnie dlatego tak bardzo chciał spróbować.

                 - Czy Ron wie, że będę spał u was? Jeśli to dla was kłopot udam się na Grimladium Place. Ostatecznie mam gdzie spać jeszcze prawda?

                Hermiona stanowczo pokręciła głową i pociągnęła go w stronę swojego wysłużonego samochodu. Pomysł na zrobienie prawo jazdy był naprawdę trafiony. Własnym autem o wiele łatwiej jest się poruszać po zatłoczonym Londynie.
               
                Harry uśmiechnął się do przyjaciółki i pozwolił jej na to małe dyktowanie. Hermiona z Ronem zamieszkali w małym domku pod Londynem. Było ciasne, ale całkiem przyjemne. Dziewczyna przyznała mu cicho, że spłacają kredyt, ale teraz kiedy Ron stracił swoją pracę nie jest im łatwo a ona sama jako Auror nie zarabia zbyt wiele. Gdy powiedziała mu o tym zaproponował jej pomoc, ale stanowczo odmówiła. Wolała sama borykać się z problemami a on to rozumiał. Zachowałby się podobnie na jej miejscu. Ostatecznie każdy miał swoją dumę. Martwiła go jednak nieobecność Rona. Wiedział, że gdy w końcu dojdzie między nimi do konfrontacji nie będzie wcale lekko.

                 - Naprawdę myślisz, że Ron ci wybaczy? – Tym razem zobaczył Voldemorta stojącego w drzwiach. Z trudem się powstrzymał, by nie krzyknąć do Hermiony aby uciekała. Nie był przecież prawdziwy. Voldemort nie żył i nie mógł nikogo skrzywdzić. – Że wszystko się dobrze skończy a ukochana do ciebie wróci? Już dawno powinieneś ze sobą skończyć. Czemu tego nie zrobiłeś? Czemu?

                Harry pokręcił głową i postać Voldemorta rozmyła się przed nim. Z trudem docierał do niego głos Hermiony, która majstrowała coś przy telefonie komórkowym. Zdziwił się jak wiele urządzeń mugolskich posiadała w swym domu, ale też uśmiechnął się. Hermiona pochodziła w końcu z rodziny mugoli i wiele poświęciła. Miał nadzieję, że po raz pierwszy podjął dobrą decyzję. Reszta zależała już tylko od nich.
***
                Tajemniczy esemes o Śmieciorżercach znajdujących się w pobliżu domu senatora mugoli bardzo ją zaskoczył i zaniepokoił.
                Próbowała skontaktować się z kimś z ministerstwa, ale jak na złość nikt nie odbierał telefonu. Z cichym westchnieniem wyciągnęła różdżkę. Rzadko bywała w tej części Londynu. Należała ona do najbogatszych ludzi nie tylko z rodzin mugoli, ale i czarodziei. Ona nie zarabiała wiele, podobnie jak Ron. Czasami bywały naprawdę ciężkie chwilę, ale nie chciała się nikomu skarżyć. Nauczyła się twardo stąpać po ziemi i nienawidziła litości od nikogo. Teraz też nie chciała pomocy. Uznawszy, że zadanie należy całkowicie do niej postanowiła to sprawdzić.  Ostrożnie wysiadła z samochodu i ruszyła w stronę słabo oświetlonej uliczki. Przez cały czas rozglądała się dookoła. Czuła jakby ktoś ją obserwował, ale nikogo nie widziała. Mimo wszystko gdzieś w środku miała dziwnie przeczucie, które niepokoiło ją.

                 - W co ty się wpakowałaś Granger – mruknęła do siebie z dezaprobatą wchodząc do eleganckiego domu. – Jest tu toś? Panie Toronto? – zawołała jednocześnie różdżką zapaliła światło. Mieszkanie wyglądało jakby ktoś szukał tu czegoś. W przedpokoju panował istny chaos, podobnie jak w reszcie domu. Znów ten skurcz niepokoju. Zaczynała żałować, że nie wezwała wcześniej pomocy. Teraz dotarło do niej, że popełniła błąd pakując się sama w te kłopoty. Powinna zgodzić się, chociaż na pomoc Harry’ego, ale jak zwykle sama chciała wszystko załatwić.

                 - Pomocy – rozległ się gdzieś z oddali słaby głos. Rozpoznała go bez trudu. Należał do Michela Toronto, młodego syna senatora. Zaklęła pod nosem na własną głupotę i ruszyła skąd on dobiegał. Dostrzegła mężczyznę leżącego na ziemi. Wszędzie było mnóstwo krwi. Wzdrygnęła się na ten widok. Widziała już wiele potwornych rzeczy, ale to wydawało się jej jeszcze gorsze. Przyklękła u boku mężczyzny aby ocenić jego rany.

                 - Już wszystko dobrze – powiedziała cichym drżącym głosem. Ciężko jej było zachować zimną krew. To było takie bezduszne. Domyśliła się, że Śmieciożercy postanowili zabawić się w dość okrutny sposób. Widząc liczne rany na ciele mężczyzny domyśliła się, że użyto klątwy Vitasera. To zaklęcie było połączeniem cruciatusa i zaklęcia znaczącego, które robiły krwawe rany na ciele. W czasie wielkiej bitwy o Hogwart widywała jego skutki. – Wezmę pomoc. Niedługo się panem zajmą. Czy jest gdzieś tu telefon?

                 - W końcu korytarza – wyszeptał ranny mężczyzna. Próbował się podnieść, ale bezskutecznie. Ranny i osłabiony nie miał szans na walce z napastnikami. Było ich kilku i atakowali w bezlitosny sposób. Nie mam pojęcia, kim byli. Jednego miałem za przyjaciela – jęknął z bólu kiedy się poruszył. Naprawdę mu współczuła. Musiała jak najszybciej poszukać pomocy dla niego.

                 - Odnajdę telefon – odparła podnosząc się z klęczek. Nie zauważyła kiedy zgasło światło. W pomieszczeniu zrobiło się bardzo ciemno. Czyjeś ciche zaklęcie wyrwało jej różdżkę. Krzyknęła wystraszona. Próbowała do niej podbiec, ale uniosła się kilka metrów w górę i boleśnie wylądowała na ścianie.

                 - Wybacz panno Granger – usłyszała czyjś stłumiony głos dobiegający gdzieś z ciemności. – To nic osobistego. Potrzebuje ofiary a ty jesteś idealną kandydatką. Kto wie może kiedyś mi podziękujesz? – Nim zdołała coś powiedzieć poczuła ostry ból i straciła przytomność.

***
                Thomas Dean z zadowoleniem wracał do domu.
                Dzisiaj była kolejna rocznica jego związku z Ginny. Wciąż nie mógł uwierzyć, że zdobył ukochaną kobietę. Gdy po bitwie próbował się do niej zbliżyć nie było wówczas szans. Szykowała się właśnie do ślubu z Harr’ym a on przeżywał piekło. Nigdy nie wyobrażał sobie takiego cierpienia. Już myślał, że stracił ją na zawsze, gdy Harry niespodziewanie odszedł. Bez jednego słowa nie pojawił się na własnym ślubie. I wtedy na scenę wkroczył on. Trwał przy Ginny tak długo i uparcie aż zaczęła powoli przyzwyczajać się do jego obecności, a nawet nauczyła się go kochać. Po drodze zaszedł do kawiarni, gdzie zamówił bukiet czerwonych róż a w ręku trzymał bombonierkę z ulubionymi pralinkami dziewczyny. Wciąż nie mógł uwierzyć, że z nim była. A trzy miesiące temu oświadczył się jej. Gdy powiedziała „tak” był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.  I miał nadzieję, że to się nie zmieni. Wesoło pogwizdywał wchodząc  do skromnego domu, który wynajmowali na przedmieściach Doliny Godryka, gdy dotarły do niego strzępki rozmowy.

                 - Jak myślisz, że jak zareaguje, gdy pojawiasz się po tylu latach Harry? – Mocno podniesiony głos Ginny rozległ się po domu. – Miałam prawo ułożyć sobie życie kiedy odszedłeś zostawiając mnie bez słowa. Masz pojęcie jak się czułam?

                 - Nie nadawałem się wówczas na męża Ginn – wyszeptał drugi głos, którego dawno nie słyszał już od dawna. Gniewnie zacisnął dłonie w pięści. Nie spodziewał się, że on kiedykolwiek wróci. Zostawiwszy upominki wparował do salonu. Ginny i Harry nawet go nie zauważyli. Kłócąc się zawzięcie stali zaledwie parę centymetrów od siebie. W skromnie urządzonym salonie panowała napięta atmosfera.

                 - Było o tym pomyśleć zanim zdecydowałeś mi się oświadczyć – wytknęła mu głosem przepełnionym emocjami. Thomas wyczuł w jej głosie dawno skrywany ból i zaniepokoił się. Ginny od zawsze kochała Harry’ego a tylko on wiedział, że mały James jest jego synem. Czy zdążyła mu powiedzieć? I jak on zareagował?

                 - Harry – postanowił odezwać się w końcu zanim dojdzie do jakiegoś dramatu, którego wszyscy, by żałowali. – Nie wiedziałem, że wróciłeś.

                 - Dzisiaj przyjechałem – przyznał nie ukrywając swojej niechęci. Thomas wyczuł ją bez trudu. Dawniej byli przyjaciółmi, a dziś nie było szans na odnowienie tamtych stosunków.  I nie pozwoli odebrać sobie czegoś, co należy do niego.

                 - Doprawdy? – zmierzył go ponurym wzrokiem. Nie ufał mu ani trochę. Nie miał pojęcia kiedy dawna przyjaźń zamieniła się w nienawiść. – I od razu zawitałeś do nas?

                 - Nie do końca. – Harry pokręcił głową. – Najpierw odwiedziłem Hermionę i Rona. To u nich się zatrzymałem.

                 - Nie wierzę, że mój brat przyjął cię z taką przyjemnością – powiedziała groźnie marszcząc brwi Ginny. W głębi ducha obiecała sobie, że nagada przyjaciółce do słuchu. Nie mogła uwierzyć, że Hermiona zrobiła coś takiego i nie powiedziała jej o Harr’ym. Zabolało to trochę.

                 - Mamo, co jesteście tak głośno? – rozległ się rozespany głos małego chłopca. Thomas zamarł bez ruchu i poczuł jak mocniej zabiło mu serce. Mały James Weasley był niesamowicie podobny do Harry’ego. Niebezpieczeństwo zawisło w powietrzu.

***
                  Ocknęła się z ogromnym bólem głowy.
                Z początku nie pamiętała, gdzie jest. Dotknęła guza, gdy wyczuła, że jej ręce były lepkie. Szybko rozpoznała krew. Udało jej się odnaleźć leżącą kilka metrów od niej różdżkę. Zaklęciem oświetliła wnętrze. To, co zobaczyła sprawiła, że z trudem powstrzymała okrzyk. Młody Toronto leżał na ziemi cały we krwi a ona w ręku trzymała zakrwawiony sztylet. Wyglądało wszystko tak jakby to ona go zabiła. Z jękiem odrzuciła sztylet i rozejrzała się dookoła. Nie mogła tu zostać. Cokolwiek tu się stało nie zabiła chłopaka, ale nie wierzyła czy ktokolwiek jej uwierzy. Musiała uciekać i znaleźć jakieś schronienie. Gdy wybiegła na zewnątrz padał rzęsisty deszcz. Nie miała pojęcia, gdzie powinna się udać. Była blada i przerażona, a w jej oczach błyszczały łzy. Pomyślała, że powinna się udać na Pokątną. O tej porze tylko tam może znajdzie jakieś schronienie. Jeśli jej się uda to spróbuje poprosić kogoś o pomoc. Może nawet samego Harry’ego. On będzie wiedział, co robić. Z tym postanowieniem i nieco podniesiona na duchu ruszyła w stronę zaułka kryjącego wejście na Pokątną. Nie zdawała sobie sprawy, że ktoś ją śledzi.
               
Trzech mugolskich mężczyzn wyszło właśnie z wieczornej imprezy. Każdy z nich był lekko podchmielony i w dobrym humorze. Z oddali słychać było ich rubaszne żarty. Gdy tylko zobaczyli młodą i samotną kobietę nie zawahali się iść za nią. Byli młodzi i dawno bez kobiety. Potrzebowali kogoś aby sobie zaszaleć.

 - Hej panienko! – drgnęła słysząc rubaszny głos. Gdy się odwróciła zobaczyła trzech mężczyzn idących w jej stronę. Schowała gwałtownie różdżkę. Nie mogła jej użyć na mugolakach. Nie skończyłoby się to dla niej dobrze. Po pokonaniu Voldemorta prawo w używaniu magii zrobiło się bardzo surowe. We trzech otoczyli ją odgradzając drogę ucieczki. Nerwowo przełknęła ślinę. Znalazła się w poważnej sytuacji.

 - Puśćcie mnie proszę – wyszeptała cicho mając nadzieję, że uda się jakoś wzbudzić w nich litość. Mężczyźni tylko roześmieli się. Jeden z nich najpotężniejszy odważył się i podszedł do niej. Poczuła na sobie jego lubieżne spojrzenie i zadrżała. 

 - Co taka ładna i samotna kobieta robi w tak ponurym miejscu? – zapytał ręką odgarniając kosmyk jej włosów. Hermiona zadrżała ze strachu. Naprawdę się bała. Jak jeszcze nigdy w całym swoim życiu, a przeżyła już naprawdę sporo.

 - Nie zrobiłam wam nic złego – próbowała przemówić mu do rozsądku ignorując jego wcześniejsze pytanie. Chciała jedynie znaleźć się jak najdalej od nich w bezpiecznym miejscu i przemyśleć na spokojnie wszystko, co zaszło.

 - Ależ naturalnie ślicznotko – zaśmiał się rubasznie i przyciągnął do siebie. Próbowała się wyrwać mu, ale był silniejszy. Jęknęła, gdy poczuła na ustach jego brutalny pocałunek. Nigdy nie myślała, że skończy w ten sposób. Zgwałcona w jakimś ponurym zaułku przez trzech nieznajomych mężczyzn. Pozostali dwaj zachęceni przez kumpla podeszli do niej i zaczęli się dobierać. Siłą rozerwano jej sweterek odsłaniając piersi odziane w skromny koronkowy staniczek. Nigdy nie ubierała się wyzywająco, ale to nie przeszkodziło tym mężczyznom. Przewrócono ją i upadła aż zakręciło jej się w głowie. Straciła wszelkie chęci do walki. Była całkiem sama i wiedziała, że nikt jej nie uratuje. Pozostało jej modlić się aby szybko skończyli. 

 - Ta pani chyba powiedziała, że nie życzy sobie waszych awansów – rozległ się czyjś niespodziewany głos. Hermiona rozpoznała go bez trudu. Właśnie na ratunek przybyła jej ostatnia osoba po której by się tego spodziewała. Nie miała pojęcia czy przybył ratunek czy wręcz przeciwnie powinna jeszcze bardziej obawiać się o swój los.

***
                To miał być wyjątkowo udany dzień.
                Z takim postanowieniem Draco Malfoy wstał z łóżka i postanowił celebrować go aż do wieczora. I zaczął się nawet udanie. Pogodzenie z narzeczoną Astorią Grengrass sprawiło, że humor znacznie mu się poprawił i przestał widzieć wszędzie czarne chmury. Tak Draco powrócił do Anglii po pięciu długich latach ukrywania się w Szkocjii. Musiał mieć absolutną pewność, że jego rodzina będzie bezpieczna. Z ojcem utrzymywał puste i zdystansowane stosunki, podobnie jak z matką. Nie czuł do nich przywiązania. On sam wybrał nowe i jak myślał lepsze życie. Po trudnych i złych wyborach postanowił zostać szanowanym i uczciwym człowiekiem. Nie było to łatwe. Zło kusiło jak dawniej, a byli zwolennicy dzisiaj stali się wrogami. Nauczył się odróżniać dobro od zła. Skończył szkołę i zrobił aplikacje prawniczą. Dzisiaj pracował dla ministerstwa jako jeden z najlepszych prawników. W dodatku zaręczył się ze wspaniałą kobietą, która wniesie dobre imię do nazwiska Malfoyów i spory posag.

                 - Udało ci się szczęściarzu – mruknął do siebie z zadowoleniem patrząc w lustro. Korzystając z wolnego dnia wybierał się na spotkanie z swym dawnym przyjacielem Blaisem Zabinim. Długo się nie widzieli, ale utrzymywali kontakt. Zabini wylądował w Azkabanie, gdzie musiał zapłacić za swoje grzechy. Gdy odsiedział wyrok po dwóch latach wyszedł z więzienia i rozpoczął nowe uczciwe życie. Draco postanowił znaleźć mu posadę pomocnika u siebie w kancelarii. Pomyślał, że współpraca z dawnym przyjacielem byłaby jak najbardziej uczciwa.  Tego drugiego spotkania nie planował . Wracali już we dwójkę postanawiając zahaczyć jeszcze o Pokątną, gdy dobiegł ich krzyk. Z początku Draco nie rozpoznał go. Nauczony nowego życia nie mógł się wahać. Musiał ruszyć nieznajomej na ratunek.

                 - Wiesz, że nie możemy użyć różdżek – zawołał za nim Zabini widząc, że przyjaciel wyciąga swoją różdżkę. – To mogą być zwykli mugole. Jeśli użyjemy różdżek będziemy słono się tłumaczyć.

                 - W takim razie muszą wystarczyć nam pięści. – W oczach Malfoy’a pojawił się zawadiacki błysk. Od dawna marzył o dobrej bójce i teraz nadarzyła się idealna okazja. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia między sobą i wkroczyli na scenę. Draco słabo widział twarz kobiety na ziemi, ale wyczuwał jej przerażenie.

                 - Nie powinniście się wtrącać w nie swoje sprawy smarkacze – odezwał się z wyglądu najstarszy z mężczyzn. Wzrostem wydawał się być potężniejszy od Dracona czy Bleisa, ale żaden się tym nie przejmował.

                 - Och doprawdy? – zakpił Draco patrząc mu z wyzwaniem w oczach. – A jeśli nie posłuchamy, co nam zrobisz? Odeślesz do mamusi?

                Mężczyzna ostro zareagował za zniewagę i zaatakował go uderzając w twarz. Ten w odwecie zadał kolejny cios. Blaise z rykiem rzucił się na pozostałych dwóch mężczyzn. Policyjny alarm przerwał gwałtownie bójkę. Wystraszeni mężczyźni uciekli. Z policyjnego samochodu wysiadło dwóch mundurowych.

                 - Wygląda na to, że złapaliście przestępczynię – odezwał się jeden z mężczyzn oświetlając latarką młodą kobietę. Dopiero teraz Draco rozpoznał kim była. Nigdy nie czuł jeszcze takiego zaskoczenia.

                 - Co ona zrobiła? – wykrztusił oszołomiony. Nie spodziewał się, żeby ta idealna Gryfonka była zdolna do jakiegoś podłego czynu.

                 - Zamordowała syna senatora Toronto – wyjaśnił drugi z mężczyzn podnosząc oszołomioną dziewczynę. Na jej rękach nałożono kajdanki. – Myślę, że senator wynagrodzi was dobrze za ten czyn. – Gdy odprowadzano Hermionę do samochodu na moment ich oczy się spotkały. Draco wyczytał w nich przerażenie i nieme błaganie. Nie miał pojęcia, czemu, ale nagle zapragnął jej pomóc. Odwrócił się gwałtownie, by nie popełnić jakiegoś szaleństwa. Obiecał sobie jednak, że cokolwiek tu zaszło dowie się wszystkiego. A potem, któż to wie. Może panna Granger będzie należała do niego.

***
                To wszystko było jakimś przeklętym koszmarem, a najgorsze w tym wszystkim było to, że nikt nie chciał jej wierzyć.
                Z góry uznano ją za winną brutalnego morderstwa. Jedyny plus, że nie mogli jej osadzić, gdyż należała do świata czarodziejów. To tam miała oczekiwać na proces. I nic nie wskazywało na to, że wyjdzie cało z tej opresji. Wciąż powtarzała wszystko, co zaszło w domu senatora. Nawet o tym tajemniczym mężczyźnie, który niespodziewanie pojawił się tam. Niestety kamera pokazywała tylko na nią. Nie było nic, co mówiłoby o obecności drugiego mężczyzny. Podejrzewała, że musiał rzucić jakieś zaklęcie niewidzialności. Tylko, czemu to zrobił? Nie była przecież nikim ważnym.

                 - Ma pani wizytę panno Granger. – Z zamyślenia wyrwał ją ponury głos strażnika więziennego. Od czasu pokonania Voldemorta wiele się zmieniło w Azkabanie. Zrezygnowano z dementorów, którzy wówczas przeszli na mroczną stronę Voldemorta a zatrudnili wyszkolonych pracowników. Mimo wszystko to nadal było zimne i ponure więzienie. Tęskniła za swoim małym i bezpiecznym domem w Dolinie Godryka, podobnie jak za naburmuszonym wiecznie Ronem.

                 - Dziękuje – odparła unosząc się lekko. Poprawiła nieco więzienny strój starając się wyglądać jak najschludniej. Nie kryła zaskoczenia widząc Harry’ego w towarzystwie Rona i Ginny. Cała trójka wydawała się być poruszona jej stanem.

                 - Wszystko nam powiedziano – odezwał się cicho Harry, gdy usiedli przy dość obskurnym stoliku w pomieszczeniu dla gości. – Jak to się stało Hermiono? Nie wierzę, że zabiłabyś kogoś bez powodu.

                 - Nie zrobiłam tego – zawołała zrozpaczona. Miała łzy w oczach. Nawet najlepsi przyjaciele nie wierzyli w jej niewinność. W tym momencie zapragnęła zapaść się gdzieś pod ziemię i umrzeć. To wszystko było dla niej zbyt trudne. – Nie mam pojęcia, co się stało. Dostałam wezwanie. Ktoś wysłał mi esemesa. Pamiętasz Harry? – Jej przyjaciel skinął głową. Był przy tym jak dostała tego feralnego esemesa. Po jego minie widać było, że żałował iż puścił ją samą. – To było o ostrzeżeniu Śmieciożerców w pobliżu domu senatora. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Nie wykryto obecności drugiej osoby. Musiał rzucić jakieś zaklęcie dymne.

                 - Jesteś pewna Hermiono? – Tym razem wtrącił się Ron uważniej spoglądając na narzeczoną. Wydawała mu się blada i krucha w obliczu tak poważnych przeżyć. Zastanawiał się czy powinien teraz ciągnąć ten związek. Jakby nie było w oczach świata stała się przestępczynią. Gdyby nie to, że byli z nim jego siostra i dawny przyjaciel zrobiłby to bez wahania.

                 - Tak – skinęła głową zniecierpliwiona. – Znacie mnie przecież prawda? Nie jestem morderczynią. Nikogo nie zabiłam. – W orzechowych oczach pojawiły się łzy bólu. Harry delikatnie objął przyjaciółkę. Nie mogła zostać sama. Cokolwiek złego się stało to musieli być przy niej. Ona zawsze przy nich była.

                 - Dowiemy się, co naprawdę stało się w domu senatora – obiecał jej Harry. – Nie trać nadziei. Ministerstwo wyznaczy ci dobrego adwokata z urzędu, a jak nie sami się o niego postaramy. I nie martw się pieniędzmi. Stać mnie na pomoc dla przyjaciół.

                 - Harry nie – próbowała zaprotestować, ale w tym momencie strażnik więzienny oznajmił koniec wizyty. Z bólem w sercu żegnała swoich przyjaciół i żałowała, że nie mogła iść z nimi. Ponownie zamknięto ją w małej ciasne j celi, gdzie nie czekało jej nic dobrego. Gdy tylko zamknięto za nią kratę poczuła jak łzy ciekną po jej policzkach.

***
                Był niezwykle zadowolony z całej sytuacji, która się rozwijała coraz bardziej.
                Odkładając Proroka Codziennego uśmiechał się przez cały czas. To wszystko, co wywiązało się tak nagle przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Szlama zwana Hermioną Granger znalazła się w więzieniu bez możliwości ratunku. Teraz trzeba było tylko czekać na odpowiednią reakcje. A wiedział, że takowa nastąpi. Zemsta, którą przygotował dawno temu miała doprowadzić do ostatecznego upadku najszlachetniejszemu z rodów, którzy już dawno temu stracili swoje dobre imię. A gdy osiągnie swój cel wówczas dowiedzą się kim była osoba odpowiedzialna za to wszystko.

                 - Wszystko przygotowane panie. – Cichy głos należący do jego sługi sprawił, że podniósł głowę i uśmiechnął się z zadowoleniem. Starszy człowiek pokłonił się przed nim nisko i pozwolił mu przejść. Wynajmowali pokój w obskurnej chacie, podczas, gdy należały mu się inne przywileje. To wszystko zostało mu dawno temu odebrane przez zdradzieckiego człowieka, któremu ufał. Jedynym dowodem na to kim był to pierścień, który nosił przy sobie. – Nie sądziłem, że twój szalony plan się uda.

                 - Ja również też mój drogi – przyznał szczerze z niechęcią otwierając się przed sługą. Nigdy nie miał przed nim tajemnic. Remuald jako jedyny odnalazł go rannego i opiekował się nim w chorobie. On jeden znał też jego prawdziwą tożsamość. Wspólnie uknuli spisek zemsty za niesprawiedliwość losu. – A jednak nam się udało. – Wziął od swego sługi kielich dobrego wina i upił spory łyk. – Wszystko pójdzie nadzwyczaj łatwo.

                 - Skąd pewność, że młody Malfoy jej pomoże? – zapytał z przekąsem sługa. – Ona jest nadal zwykłą Szlamą i nie ma zbyt wielkiej pozycji.

                 - A jednak jej pragnie. – Tajemniczy mężczyzna uśmiechnął się kącikiem ust a jego stalowe oczy zajaśniały niebezpiecznym blaskiem. – Każdy Malfoy, który pragnie kobiety jest gotów na wszystko aby ją zdobyć. Nie cofnie się przed niczym.

                 - Pozostaje jeszcze inna kwestia panie. – Sługa zarumienił się nieco. – Ona nie jest już młodą panienką. Ma dwadzieścia pięć lat i narzeczonego z którym mieszka.

                 - Nie martwiłbym się tutaj. Wszystko sprawdziłem nim uknułem swój spisek. Teraz pozostaje tylko czekać na rozwój wydarzeń. – Dodał i ciężko podniósł swoje ociężałe ciało. Nie było mu lekko w życiu i sporo zdążył już przejść. Teraz mógł w końcu zmusić, by zapłacono mu za wyrządzone krzywdy. I tak zbyt długo czekał. Najwyższa pora, by Malfoyowie spotkali się ze swoim katem. I on nim będzie.

***
Na zakończenie;
Nie wiem jak wam, ale mi się podobało.
Cała historia wydaje się mocno podrysowana, a jednak podobała mi się.
Przepraszam, że tak mało Dracze jest na początku historii, ale obiecuje pojawi się.
Podobnie jak inne postacie i wątki, które planuje ukazać.
Pozostaje tylko do następnego rozdziału.

Informacyjnie:
Tytuł opowiadania: „Pokochać łotra”
Tytuł rozdziału: O01 „ Spotkanie po latach”
Cytat: - Carlos Ruiz Zafon „Cień Wiatru”
Ilość stron: 9
Ilość słów: 4 330

53 komentarze:

  1. Ponownie ja :D

    Podobało mi się spotkanie Hermiony i Harry’ego, choć miałam wrażenie, że ta historia będzie bardziej o brunecie niż o niej. Dobrze, że mimo iż twoją główną bohaterką jest Granger to pokazujesz też los jej przyjaciół – nie będzie nudo ;)
    Praca Hermiony nie należy do najbezpieczniejszych, a mało płatna. Przykro zrobiło mi się, gdy okazało się że razem z Ronem jest im trudno. Zasługiwali na coś więcej… I na końcu ten atak. Ktoś zasadził na kobietę pułapkę, a ona niczego nieświadoma chciała tylko pomóc człowiekowi. I bądź tu dobrym!
    Jeju, mały James Weasley! Nawet nie wiesz, jak się uśmiechnęłam, czytając to! Jakoś szczególnie nie przepadam za dziećmi, ale jak wyobrażam sobie takie połączenie Harry’ego i Ginny to aż serducho się cieszy. I jeszcze to imię! W tym całym zamieszaniu koszmarnie mi szkoda Deana. Widać, że jest mocno zakochany i oddany Ginny, a ona jest teraz zapewne rozdarta.
    Kolejna scena z Hermioną i szczerze powiedziawszy… nienawidzę takich. Zaczynam się przy nim rozklejać i zastanawiać kim trzeba być, żeby tak postąpić. Ogromny podziw dla Hermiony, że mimo wszystko nie użyła magii. Lecz miała wiele szczęścia, że pojawił się wybawiciel…
    Wiedziałam, że nim będzie Dracon, wiedziałam <3 Ps. Napisałaś gdzieś Bleisa zamiast Blaisa.
    Nie spodobało mi się, jak przedstawiłaś Rona, ale to pewnie dlatego, że jest moim ulubieńcem. Jakoś to przeżyję, w końcu to nie on tutaj ma być główną gwiazdą :P I ponownie wszyscy razem działają w wspólnej sprawie, szkoda tylko, że w tak smutnej.
    Końcówka budząca wyobraźnie i emocje! Ktoś się uparł na Granger i to ostro, a Draco jak zawsze wychodzi na tym najgorzej, jak zwykła przynęta.
    Hmm, troszkę chaotyczny ten komentarz, ale mam nadzieje, że to przebolejesz ;) Stylistycznie bardzo mi się podoba, odpowiednia równowaga między opisem i dialogiem, jedynie ja bym wyjustowała tekst, bo lepiej się wtedy czyta :D

    Pozdrawiam, L. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za tak miłe słowa.
      Wiesz postaram się ale czekam na odpowiedź autorki w sprawie szablonu zanim wszystko doprowadze do odpowiedniego porządku;)
      Cieszę się że ci się podobało i odniosłaś dobre wrażenie.
      Tak chociaż to będzie dramione jak zwykle nie zapomnę o pozostałych przyjaciołach wokół Draco i Heriony.
      Tak jakoś przyszło mi do głowy żeby Ginny miała dziecko a imię Jamesa nie było przypadkowe.
      Co do wyrównania to jest zrobione właśnie specjalnie w ten sposób, gdyż tak jest prawidłowo a staram się prowadzić opowiadanie profesjonalnie;)
      dziękuje za odwiedziny i zapraszam ponownie.

      Usuń
    2. Ps. Właśnie przeczytałam zapowiedź drugiego rozdziału. Wyobrażając sobie takiego smutnego i dopitego Rona płakać mi się chciało. Wiem, że tak musiało się stać, bo dla ciebie to nie jest główna postać, skoncentrujesz się na Draco i Hermionie, ale cierpię razem z nim {*] i błagam nie zabij go w którymś rozdziale, bo będę Ci tu histeryzować.

      Ps. John Smith - Bruce Willis - już mi się podoba. ;)

      Takie tam ode mnie, L. ;*

      Usuń
  2. hmmm...no więc tak: jak Ty to robisz, że masz taki piękny nagłówek? zdradź mi proszę ten sekret bo ja zaczynam rwać włosy z głowy nie mogąc znaleźć żadnego dobrego szablonu ;(
    co do tekstu...najbardziej podobały mi się 2 fragmenty: kiedy Hermiona szukała Śmierciożerców po otrzymaniu SMSa i ostatni, a konkretnie jego kawałek, w którym Pan Tajemniczy opisywał Malfoya ^^ i skąd on u licha wie, że Draco jej pragnie??
    na miejscu Rona też bym była wściekła na Harry'ego, co jak co, ale ma do tego dobry powód...
    ogólnie mi się bardzo podobało pomimo "przerysowania" jak to określiłaś, pojawiło się trochę błędów, ale nie są one zbyt duże by waliły po oczach; i mam jeszcze jedną uwagę - nie wiem czy to jest Twój styl pisania czy też taka wyszła ta notka, ale jest bardzo pocięta - jak dla mnie trochę za bardzo, może więcej opisów? wprowadzeń?
    niemniej jednak na pewno tu wrócę
    i przepraszam za niezborność, ale nie jestem dobra w pisaniu komentarzy :(
    i zapraszam na moje blogi, sama wiesz jak ważne jest by dostać odzew od ludzi, dla których się pisze
    losyhermiony-dhl.blogspot.com
    losymagii.blogspot.com
    losyhermiony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. zapomniałam!
    miałam jeszcze napisać, że cytat Zafon'a jest jednym z moich ukochanych i aż się wzruszyłam widząc go tutaj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm w jakim sensie pocięta?
      Wiesz może faktycznie w tym rozdziale pojawiło się za mało opisów a za dużo dialogów.
      Co do przerywników między opisem a dialogiem pojawiają się specjalnie.
      Przyzwyczaiłam się już do tego stylu gdyż w ten sposób łatwiej jest panować nad poszczególnymi rozdziałami.

      Usuń
    2. P.s.
      Nagłówek wynalazłam na deviantarcie.
      Tam można znaleźć całkiem ładne i pasujące dla każdego.

      Usuń
    3. pocięta w sensie, że czułam się jakbyś mi pokazywała urywki, kawałki, które oczywiście się ze sobą łączą, ale nie opisałaś tego, na przykładzie: policjanci oświadczyli, że Hermiona jest morderczynią, a potem jest już moment, w którym ona jest w areszcie, nie opisałaś nic pomiędzy, a ja bym chętnie się dowiedziała więcej, jak to się odbyło, jak ona się czuła, jak ją traktowali, jak wyglądał komisariat...czy chociażby jak konkretnie zareagowali jej przyjaciele na tę wiadomość...tak jakbyś się spieszyła żeby nam wszystko przekazać (ja tak mam i muszę się pilnować by nie galopować zbytnio)
      ta uwaga wynika z tego, że mam niedosyt, a niedosyt miewam tylko jeśli coś wzbudzi moje zainteresowanie ^^ więc pisz dalej, a jeśli uznasz, że moja uwaga Ci nie pasuje to ją zlekceważ ^^ ja i tak będę czytać

      Usuń
    4. No tak rozumiem już;)
      Hmm... własciwie to było tak pod wieloma względami celowo pokazane.
      Większość tego co przeszła będzie pokazane w jej wspomnieniach.
      Tymi jakby fragmentami staram się wprowadzić tylko jak doszło do tego wszystkiego.
      Dlatego nie skupiałam zbyt wielkiej uwagi na szczegółach.

      Usuń
    5. szperam po tym deviantarcie i nawet znalazłam Twój nagłówek, ale dla siebie nic :(
      czemu tak trudno jest zrobić/znaleźć coś dobrego z Hermioną, która ma LOKI, czy ja mam za duże wymagania? :(
      na pocieszenie proszę jak najszybciej kolejny rozdział, muszę wiedzieć skąd Pan Tajemniczy wie, że Draco pożąda Hermiony...no i jak to się będzie przejawiało...

      Usuń
  4. Ja jestem zachwycona!
    Wszystko jest dopracowane, opisane w naprawdę ciekawy sposób. Hermiona szukajaca śmierciożerców... SMS. No cóż, mam wrażenie, że ten SMS to może być pułapka, mimo wszystko. :)
    Ale może się mylę...
    Powiem tak: w tym rozdziale dzieje się może i niewiele, jak to bywa na początku, ale znakomita treść wynagradza wszystkie krzywdy. :)
    Draco pragnie Hermiony... Kurde! Serio, już czuję, że bęzie to soczysta, barwna opowieść.
    Przedsmak już znam, i domagam się więcej! :D
    Jestem ciekawa dalszego ciągu, gdyż zapowiada się nader interesująco.

    Pozdrawiam.

    PS: U mnie na blogu pojawiła się dość istotna notka. Jeśli można, proszę o wypowiedzenie się. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno...Trafiłam tutaj przypadkowo. Zobaczyłam link na blogu mojej koleżanki. Weszłam, zaciekawiona nazwą. Przeczytałam prolog, przeczytałam rozdział pierwszy. Wiesz co Ci powiem? Kocham to opowiadanie! Fabuła niesamowita! Jeszcze nie spotkałam się z czymś takim, a ten blog to właśnie jest to, czego szukałam. Dobra treść, świetne opisy. Co prawda, są błędy, ale nie ortograficzne, a raczej takie, że opuszczasz przecinki i nie wstawiasz tam, gdzie powinny być. Ale to się wykształci z czasem, spokojnie. :)
    Cudowny pomysł z tym morderstwem i umieszczeniem Hermiony w więzieniu. A postawa Draco? Piszczałam, jak mała dziewczynka, kiedy przeczytałam, że jej pragnie. Cudowny pomysł, po prostu magiczny! Jeszcze nigdy nie znalazłam się z tak świetnym opowiadaniem Dramione, a trochę tego było kiedyś. Oby tak dalej, bo naprawdę masz talent, nie licząc tych przecinków, które z czasem same przyjdą. :)
    Nie rozpisuję się już bardziej, a chcę Cię poprosić, abyś informowała mnie o nowościach u mnie na blogu, na którym jeszcze nic nie ma XD : www.znalezlismy-milosc.blogspot.com. W zakładce SPAM. Z góry dziękuję! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uhuhuu, ależ się czyta ;3
    Rozpoczęłaś kilka wątków, ale nie są jeszcze tak głębokie, co oznacza, że profesjonalnie podeszłaś do rozwoju sytuacji - wszystko dokładnie, stopniowo, a nie nasilenie emocji, cały czas nikła wiedza, a potem szybkie rozwiązanie. ;3
    Każdy może poczuć się Sherlockiem Holmesem. xD
    Oby było dużo Draco i Harrego. Póki co tylko te męskie pierwiastki polubiłam - Ron jest... hipokrytą, Zabini za mało przeze mnie znany. Harry ma wizje ;3
    Hm, w sumie każda postać ma w sobie coś, co zachęca do zapoznania się z jej historią, a nie tylko przemęczeniem się przez jej fragment. A to bardzo dobrze. Chce się czytać. ;P Postaci jest wiele i chciałoby się je tutaj poznać na nowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się że jednak się pojawiasz kochana!
      O tak chce żeby było ciekawe i takie inne od znanych nam Dramione!
      O tak Ron jest okropny a jeszcze pokaże swoje draństwo.
      Nie chce więcej podpowiadać ale postaram się pozytywnie zaskoczyć.

      Usuń
  7. Zacznę od tego, że szalenie podoba mi się Twój nagłówek :D Bomba normalnie, no!
    Wyłapałam kilka błędów.. Między innymi:
    - "Najpierw poległ Remus, potem Fred Weasley a na końcu Tonks i Lupin" - Remus i Lupin to jedna i ta sama osoba :)
    - "Jeśli to dla was kłopot udam się na Grimladium Place." - Grimmauld Place
    - "Hermiona z Ronem zamieszkali w małym domku pod Londynem.", a potem "Tęskniła za swoim małym i bezpiecznym domem w Dolinie Godryka"
    W paru miejscach brakuje przecinków. Nie będę wymieniać wszystkich niedopatrzeń (nikt nie jest idealny), bo nie po to tu zajrzałam :)
    Teraz przejdę do słodzenia, lukrowania i posypywania wiórkami kokosowymi ;D
    Jej, strasznie mi się spodobała próba gwałtu Hermiony, wtrącenie jej do więzienia i spisek Czarnego Pana (bo to chyba on, prawda?). Głowię się nad tym, jak Sama-Wiesz-Komu udało się ujść z życiem (jeśli to on). Wkurzyłam się, kiedy Harry, Ron i Ginny nie mogli uwierzyć, że Hermiona nie zabiła tego syna senatora. Kurcze, no! Głupki!
    Podoba mi się to, że rozpoczęłaś kilka wątków, że co rusz przeskakiwałaś do innej sceny. Zapowiada się ciekawie... Przed następnym rozdziałem kupię sobie popcorn ;D
    Z niecierpliwością pozdrawiam,
    I.
    [dra-miona]

    OdpowiedzUsuń
  8. W pierwszym rozdziale akcja ma już szybkie tempo, a dzięki temu nie można się nudzić ;)
    Postępowania Harry'ego trochę nie rozumiem. Zachował się jak tchórz, zostawiając ciężarną żonę. Mógł to jakoś lepiej rozegrać, a więc niech teraz nie oczekuje, że wszystko będzie jak dawniej. A ten Voldemort z jego głowy jest upiorny. Muszę przyznać, że tym kuszeniem do skończenia ze sobą przywiódł mi na myśl Pamiętniki Wampirów, a konkretnie klątwę łowcy, czy jakoś tak :)
    Rona też nie rozumiem - kreujesz go na dupka. Dlaczego niemal zawsze Ron w Dramione jest dupkiem? No cóż, w każdym razie mam nadzieję, że czeka go kara za to, iż zrezygnował z takiej świetnej kobiety jak Hermiona.
    Dean jest słodki w swoim myśleniu. Skojarzył mi się trochę z Michaelem z nieśmiertelnych serc i poczułam do niego jeszcze większą sympatię.
    Draco za to nie występował długo, ale podobał mi się kawałek jego oczami ^^ Jego plany są iście Malfoy'owskie :P
    Jeśli chodzi o tego tajemniczego mężczyznę z końcówki - przeczytałam ,,stalowe oczy'' i przyszedł mi do głowy Lucjusz Malfoy. Jestem ciekawa, czy to mógłby być on, szukający zemsty na synie ;)
    Cała sprawa z morderstwem miała w sobie mroczny, intrygujący klimat. Aczkolwiek zauważyłam kilka zgrzytów - nie chcę, aby Cię one uraziły. I bez nich ta opowieść jest fajna. Ale nie mogę tego przemilczeć(może część z tego będziesz potrafiła wyjaśnić). Uczmy się na błędach:
    - Nawet jeśli mężczyzna został wymazany z zapisu kamery, nadal nie ma na niej dowodu, że Hermiona zabiła tego chłopaka. To, że się nad nim pochylała, jeszcze nie jest ostatecznym dowodem. A aurorzy chyba spotkali się już z czymś takim jak WROBIENIE i powinni okazać więcej zaufania.
    -Poza tym skoro Granger dostała sms-a i zaniepokoiła ją ta sprawa to dziwne, że poszła do domu senatora sama. Albo sie przeceniła albo zgupiała. Moim zdaniem to nie było mądre posunięcie, a przecież Hermiona z nich słynie.
    -No i skoro ma tego sms-a to może wartoby pokazać go jako dowód niewinności? Zbadać numer telefonu czy coś?
    -I dodam jeszcze, że dziwne prawa zapanowały w świecie czarodziejów, skoro nie mogą użyć magii na mugolach do samoobrony. A jeżeliby czarodziej spotkał kryminalistę z bronią to też miałby stać bezczynnie i czekać na śmierć? Nie wydaje mi się. Albo gdy widzi krzywdę, którą czyni mugol, ma uznać, że to nie jego bisnes?
    To tyle. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z niecierpliwością oczekiwałam Twego komentarza Marzycielko.
      Tak rzuciłaś kilka trafnych uwag na które już odpowiadam.
      Co do Rona - nigdy za nim nie przepadałam. Nie wiem czemu ale od początku serii Ron budził we mnie antypatię i po prostu nie umiem wykreować go na pozytywnego bohatera. Chyba tylko wyjątek robię na moim drugim blogu.
      prawa czarodziejów - po ostatnich wyskokach Voldemorta prawo musiało stać się surowsze.
      Tak miałaś trafne uwagi odnoście niektórych przypadków i będa one miały miejsce.
      Niestety każde prawo ma swoje plusy i minusy.

      Usuń
  9. Ciekawie sie zapowiada. Podoba mi sie motyw z Voldkiem w głowie ,,Harrego"- pomyslowe, czytalam juz wiele blogow ale jeszcze sie z tym nie spotkalam

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć! Reklamowałaś się u mnie (oj, bardzo dawno), a ja dopiero teraz postanowiłam odwiedzić twojego bloga. I szczerze żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej, bo piszesz fantastycznie! Od razu wciągnęłam się w historię i muszę Ci powiedzieć, że zyskałaś nową czytelniczkę. C: Pomysł z morderstwem i oskarżeniem Hermiony jest naprawdę świetny. Po cichu liczę, że ona i Draco będą razem, ale to tylko moje skryte fantazje. A! No i głosy w głowie Harry'ego... Ciekawy pomysł ^^ Dobra, dosyć tego słodzenia, bo jeszcze przesłodzę *.*
    Nie wiem, czy powiadamiasz o nowych postach, ale jeśli tak, to nie zapomnij o mnie. :)
    I jeśli znajdziesz chwilę, zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naturalnie powiadamiam o nowych rozdziałach.
      I z przyjemnością zajrzę na Twojego bloga.
      pomysł z Voldkiem przyszedł mi niespodziewanie i podsunął kilka pomysłów.
      mam nadzieję że dobrze je wykorzystam.
      pozdrawiam i zapraszam ponownie.

      Usuń
  11. Nooo, nieźle zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem. Harry wrócił i do tego słyszy i widzi Voldemorta. Czyżby on jednak żył i tylko się ukrywał? Może to on wymyślił ten cały plan. Draco *.* och tak już niemogę się doczekać rozdziałów, w których będzie go więcej. I jeszcze to morderstwo. Brr aż ciarki mnie przeszły...
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie na szczęście Voldemort niech spoczywa w pokoju i póki co pozostawiam go martwego.
      To taki jeden pomysł po obejrzeniu odcinka z mojego ulubionego serialu.
      Pomyślałam sobie że zabicie Voldemorta musiało zrobić jakieś piętno na Harr'ym i przyszło mi do głowy to prześladowanie.
      No to będziesz miała już wkrótce okazje;)
      Pisze rozdział w którym jest go dużo.

      Usuń
  12. Miło się czytało. Wciągnęło mnie. Aczkolwiek momentami musiałam zatrzymywać się nad zdaniem trochę dłużej - brakowało gdzieniegdzie przecinków.
    Jestem ciekawa, czy Harry już wie o swoim dziecku. Zapytał Ginny? I jak zakończyło się ich spotkanie? Czyżby Harry i Ron się pogodzili, skoro w trójkę odwiedzili Hermionę w więzniu? I ta sprawa z morderstwem... Kto to wszystko uknuł? Czy może to być potomek Slytherina? Ten pierścień? Draco prawnikiem - chyba już się domyślam, jaką odegra rolę. Z niecierpliwością czekam na rozwój akcji.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj!

    W końcu tu dotarłam, chociaż z lekkim poślizgiem, to ważne, że mnie nie ominął ten rozdział. Naprawdę historia mimo, że dzieje się w nowych czasach, jest bardzo zgrabna i nie spotkałam się jeszcze z taką fabułą w blogspotowej społeczności ;) Masz bardzo lekki styl pisania i bardzo miło mi się go czytało.

    Bardzo fajnie wymyśliłaś tą wstawkę, gdzie Voldemort siedzi w głowie Harry'ego. Naprawdę, z takim pomysłem jeszcze się nie spotkałam, brawa dla Ciebie. Rozumiem, że to celowe, iż przyjaciele Hermiony nie uwierzyli jej w to, że nie maczała palców w śmierci senatora. Cały rozdział ogólnie był bardzo ładnie i przejrzyście napisany, trzymający w niepewności.

    Czekam na nowość i pozdrawiam serdecznie.
    Przy okazji zapraszam na nowy rozdział na [szepty-zycia] :)

    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za powiadomienie na pewno zajrzę.
      Tak masz racje wszystko było celowe.
      Muszę doprowadzić Hermionę do granicy gdzie nie będzie miała innego wyjścia.
      Mam tylko nadzieję że nie przesadzę przy tym.
      A co do Harry'ego jak pisałam powyżej pomysł przyszed mi do głowy po obejrzeniu odcinka jednego z moich ulubionych seriali.
      Pomyślałam że będzie naprawdę dobrym plusem.

      p.s.
      dziękuje za powiadomienie na pewno zajrzę.

      Usuń
  14. A teraz to Draco jest prawnikiem! I to jednym z najlepszych. Cieszę się, że zajmie się sprawą Hermiony, a jej reakcja będzie bezcenna. Kto by się tego spodziewał?
    Nie wiem kto odważył się ją wpędzić w taką sprawą. Ale coś mnie się wydaje, że sprawa jest o wiele grubsza niż mi się wydaje. Kto chce się zemścić na Malfoy'ach w taki sposób? Voldemort? Odpada moim zdaniem. W końcu nie żyje i gdyby pojawił się po raz kolejny, to zaczęłabym się śmiać. Nikt nie może się odradzać cały czas, nikt.
    Zobaczymy co z tego wyniknie.

    Ginny powiedziała Potterowi o synu? Czy może skłamała? Ukryła prawdę? Ach, a przydałby się jeszcze jeden skandal. Tylko żeby Thomas nie cierpiał bardzo, bo to chyba nie o to tutaj chodzi. Zaopiekował się Ginny, mając w tym swój interes, ale mimo wszystko został przy niej. A przecież dobrzy ludzie i tak są już za dużo w życiu krzywdzeni.

    Znalazłam jeden, całkiem rażący błąd: "Najpierw poległ Remus, potem Fred Weasley a na końcu Tonks i Lupin". Remus to Lupin, prawda? Więc dlaczego pojawia się dwa razy?

    Pozdrawiam, Donna
    www.trzy-wspomnienia.blogspot.com
    www.sprzeczne-uczucia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie musisz mnie informować o nowych postach :)
      Mam Ciebie w obserwowanych, a zaglądam tam codziennie. Więc mam powiadomienie od razu po opublikowaniu rozdziału bądź innego rodzaju notki.

      Usuń
  15. Nominowałam twojego bloga do Liebster Award! :D Więcej u mnie na http://szlama-arystokrata-plan-przeznaczenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak mi się podoba! Chociaż za Harrym Potterem nie przepadam to za to lubię główną parkę w twoim opowiadania. Ładnie piszesz, trafiasz w ten styl literatury, który lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oh Dracon w Twoim wydaniu jest bardzo męski i zdecywoanie bardziej podoba mi się niż ten z książki czy filmu. Metamorfoza Hermiony udana, bardzo ciekawe i chlubne, ze odkrywasz jej drugą tronę. Czekam z niecierpliwością na więcej,

    OdpowiedzUsuń
  18. Znowu się spóźniłam :( Wybacz, ale mam bardzo dużo na głowie...
    Uważam, że rozpoczęcie akcji jest fajne i z pewnością bardzo nietypowe. W życiu bym nie pomyślała, że Hermiona wyląduje w więzieniu, hehe.
    Poza tym uważam, że doskonale przedstawiłaś postać Harrego. Właśnie taki zawsze był, choć nie wszyscy to umieją dostrzec.
    Poza tym Draco! Ach, Draco... Robi wrażenie ;) Zresztą w nieśmiertelnych sercach też robił :P Mimo że nie jestem jakąś wielką fanką Droamione to czekam na rozwinięcie tego wątku.
    No i oczywiście jak zwykle uczepię się Rona, który nie jest taki powierzchowny. Tak, wiem, nie lubisz go. Masz prawo, tak samo jak opisywać go w nie najlepszym świetle, dlatego już się zamykam :P
    Pozdrawiam gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Wiesz, ciągle się mylę i wchodzę na nieśmiertelne, ech :/...
      A poza tym kocham cytat, który masz na belce i wgl lubię Oscara Wilda :3
      Dobry wybór <:

      Usuń
    2. Dziękuje za miłe słowa kochana, które naprawdę wiele dla mnie znaczą.
      Nie sądziłam ze tak wiele osób przejdzie razem ze mną na nowego bloga i cieszę się że jesteś wśród nich.
      Tak niestety nie umiałam pokazać Rona w inny sposób... to niezbyt pasowało do mojej koncepcji... ale mam nadzieję, że to co planuje dalej nie zgorszy ciebie.
      Co do cytatu uznałam że ze wszystkich ten pasuje najbardziej do tego co planuje tu pokazać i mam nadzieję, że mi się uda.
      Odnośnie adresu też zdarzają mi się pomyłki a więc doskonale to rozumiem.

      Usuń
  19. O kurczę, genialne! Tyle się dzieje, tyle historii i każda fenomenalna. Już zdążyłam pokochać tego bloga ♥.♥ Wszyscy nie są już nastolatkami, ale dorosłymi z prawdziwymi problemami, które stwarza im życie. Wpadłam na chwilę, ale zdecydowanie zostanę do końca. Historia bardzo mnie wciągnęła i zauroczyła. Jestem bardzo ciekawa, co dalej z bohaterami tej historii. Gratuluję za napisanie jej ;)
    Sheireen :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak często dodajesz notki? masz określone terminy, czy tak jak wypadnie? ;)

      Usuń
    2. Częstotliwość dodawania rozdziałów jest różna.
      Staram się na bieżąco, ale wiadomo jak to bywa.
      Najczęściej będą dodawane dwie w miesiącu.

      Usuń
  20. Ostatnio sama siebie przerażam. xD Hm, z jednej strony przez dłuższy czas separowałam bohaterów (od razu nie wcisnę ich do łóżka... co innego, gdyby się znali dosyć długo, ale i tak nie spłaszczałabym historii, żeby tylko pokazać stosunek), a teraz z kolei szaleję. xD Ale jest koniec opowiadania... niektórych trzeba połączyć, bo czytelnicy chcą mnie torturować przecież. xD
    Aa, znalazłam kilka literówek, hehe xD I ze trzy przecinki. Poza tym bałam się końcówki, bo pisałam ją jak natchniona, ale z bratem obok, bo czekał, aż mu udostępnię komputer. xD
    Romantyzm, mmm. ;3 Marzę, aby podczas tych scen nie było tylko spełnienia aktu... A tak Ci powiem, że za niedługo (to jest, dziś) wstawię nowego bo bohatera. Bez podpisu, póki co. Będzie niespodzianka. xD
    Mikuś będzie szybko... i smutno. Czego będzie dużo... smutku właśnie, przerażenia, złości, zazdrości, niepewności... ale nie zakończyłabym bez happy endu. :P
    Mnie też ciągnie do Radka ;3 Jest takim... promykiem, jakbym... To głupio zabrzmi, ale jakbym uwięziła duszę Mizukiego (z "Jak pies z kotem") w Radku, hehe xD Zawsze miałam i mam ogromną słabość do tej postaci (zwłaszcza, że dwa już nieistniejące blogi ukradły mi jego charakterystykę i włożyły o w swoje opowiadania).

    OdpowiedzUsuń
  21. Znalazłam tego bloga i postanowiłam zagłębić się w historię. I bardzo mnie się ona spodobała. Najbardziej motyw zemsty. Już się zastanawiam kto za tym stoi. Oczywiście po jednym rozdziale nie da się tego stwierdzić, więc czekam na kolejne rozdziały. Wydaje mi się, że Ginny dalej coś czuje do Pottera. Taka miłość nie mija od razu. Jednak nie wydaje mi się też aby tak nagle miała dla niego wszystko rzucić. Nie zaprzepaściła by Szczęścia, które mozolnie odbudowała. I z pewnością będzie miała na uwadze małego Jamesa. Jeśli bardzo jest przywiązany do Deana to najprawdopodobniej nie zostawi go od tak.
    Ron... Ja rozumiem, że między nim, a Hermioną się nie układa, ale to, ze chciał, a w zasadzie dalej chce ją zostawić tylko dlatego, że w świetle prawa jest uznawana za osobę wyjętą spod prawa powoduje, że tracę do niego szacunek. Biedny Ronuś będzie miał szarganą opinię. Atfuuu!
    Jeśli będziesz miała chwilę czasu zapraszam do siebie, a tym czasem pędzę dodać Cię do obserwowanych.
    Pozdrawiam.

    [wczorajszy-sen.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  22. Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award. Nie bawię się już w takie rzeczy, ale powiadamiam, jeśli ciebie to interesuje. Nie postawiłam również swoich pytań, ale jeśli chcesz, to w moim poście o Liebster Award znajdują się pytania, na które odpowiedziałam, i na które i ty możesz odpowiedzieć jako zainteresowana :) Szczegóły znajdziesz pod tym adresem: http://dramione-sheireen.blogspot.com/
    Pozdrawiam
    Sheireen ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. Muahahah 40 komentarz jest mój *o zła ja xD
    Nie wiem czemu ale od zawsze pałam niechęcią do Rona i szczerze to się nawet ucieszyłam, że tak go przedstawiasz w opowiadaniu.
    Podobał mi się fragment z sms'em. Co robisz gdy śmierciożercy są obok domu senatora? Wysyłasz sms'y. Tak jest, a co.
    Przykładna Hermiona w kajdankach i bynajmniej nie przykuta do łóżka. To aż dziwne ale zarazem fajne.
    Co do Draco ohh jak ja momentami uwielbiam jego dupkowatość.
    Nie wiem czemu ale czytając ostatnią część czułam jakąś taką zgrozę (przynajmniej do tekstu o tym, że każdy Malfoy, kóry pragnie kobiety zrobi wszystko by ją zrobić).
    Trochę się rozpisałam, a co za dużo to nie zdrowo więc już kończę.
    Ogółem blog mi się podoba i pewnie jak to ja miłośniczka Dramione będę wpadać.
    Pozdrawiam ( http://only-hope-dramione.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  24. O rany, na początku nie mogłam połapać, co gdzie jest xD
    Zapraszam na rozdział. ;P

    OdpowiedzUsuń
  25. Gdy mija się miejsca z opowiadania, z jednej strony od razu wpływa uśmiech na usta (taak, yaoi na co dzień xD), a z drugiej natarczywie patrzy się na detale, bo "a może się przyda" I gdy wraca się do domu, siada do pisania... ma się dosyć. xD
    "Niesamowicie szkoda mi Radka." - A nie Mikołaja? ;D
    Na szczęście brak młodego Kubiaka będzie całkiem w porządku.
    A Radek... to taki tatusiek. xD
    Sebastian cały czas mi się wciska w opowiadanie. xD Miało być o nim tylko troszkę na koniec (tylko ten wyjazd), a się znowu wszystko rozłazi. xD
    Hm, co do spotkania wszystkich postaci... Będzie mały misz-masz, ale rozpoczną się... Może nie wyjaśnienia, ale Mikołaj tak jakby weźmie ich pos lupę i o każdym coś powie. No, Seba i Kryspin będą przelotem, tak samo Damian z Lucasem. Bardzo właśnie chodziło mi o los Seby, czy ma bezpiecznie dojechać do domu... Ups.. troszkę wygadałam. xD
    Jak tylko będą jakieś błędy, to pisz śmiało ;3

    p.s. Hehe, pogubiłam się z kolumna po lewej. Jest bardzo wysunięta i przez chwilę myślałam, że blogspot wykasował Ci posty. ;P A raczej miejsce na nie. ;P

    OdpowiedzUsuń
  26. Nowy rozdział na BezDefinicji

    OdpowiedzUsuń
  27. Znów dopatrzyłam się błędów, ale tu było ich więcej niż w Prologu - nie były to błędy ortograficzne, takich nie zauważyłam, a stylistyczne i tych było całkiem sporo, więc już nie będę wymieniać :/ Ogólnie rozdział świetny, masz talent do wymyślania różnych intryg i za to Cię podziwiam ;) Podoba mi się, że Harry próbuje się zrehabilitować po tym co zrobił Gin i że chce pomóc przyjaciółce, podczas gdy Ronald ma zamiar ją zostawić. Z rudzielca zrobiłaś świnię xD Ale co tam, jakoś sama za nim specjalnie nigdy nie przepadałam, w oryginalnej serii o Harry'm Potterze też był jakiś taki...zbyt pochopnie wyciągał wnioski, szybko się denerwował, więc tutaj nie mam o nic żalu ;)
    Zaciekawiła mnie postać Pana Tajemniczego ^^ Widać, że to złyyy charakter, ale bardzo ciekawi mnie co zrobiła mu rodzina Malfoy'ów, ze chce się na nich zemścić i nijak nie rozumiem, dlaczego wplątał w to wszystko Hermionę, a także tego dlaczego Dracze jej pragnie. Hmm...chyba nie pozostaje mi nic innego, jak lecieć i czytać dalej, pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  28. Właśnie trafiłam na Twojego bloga i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobał :)
    Nigdy specjalnie nie lubiłam Rona, więc podoba mi się to jak go przedstawiłaś. On po prostu nie zasługiwał na Hermionę. Ona jest dla niego za dobra. Zaciekawiłaś mnie tą tajemniczą postacią, mam nadzieję, że w następnym rozdziale dowiem się kto to.
    No i jeszcze pozostaje kwestia Draco: Czemu on pragnie Hermiony i skąd ten tajemniczy facet to wie? Mam nadzieję, że w końcu wszystko skończy się happy endem :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Długi rozdział. Za długi, jak na mój gust. I roi się na nim od różnych błędów - masz bogatą wyobraźnię, ale po napisaniu rozdziału przeczytaj go parę razy, najlepiej na głos, po jakimś czasie. Napisałaś, że masz betę, ale mam wrażenie, że nie przerobiła jeszcze tej części. Sporo jest również niejasności. I jakkolwiek aresztowanie Hermiony jest ciekawym zwrotem akcji, jakim cudem tak szybko ją znaleźli? I od razu oskarżyli? Przecież ona jest Aurorką i dostała cynk o tym! Oczywiste chyba, że poszła to sprawdzić, czy sama czy z kimś. W dodatku po całym szkoleniu i pracy jako Auror powinna wiedzieć co zrobić w takiej sytuacji. I mieć cały czas przy sobie różdżkę, nie dać się zaskoczyć.
    To tylko część z przykładów, naprawdę przydałoby się porządne przejrzenie tekstu. Wypisałam też niektóre z błędów, resztę nadal trzeba wychwycić i poprawić.

    „Najpierw poległ Remus, potem Fred Weasley a na końcu Tonks i Lupin osieracając swojego najmłodszego syna.”
    Remus? A nie Syriusz?
    „Voldemort miał rację mówiąc, że pozwolił sobie, by przyjaciele ginęli za niego.”
    Jakkolwiek nie jest to bardzo rzucający się w oczy błąd, można sobie na coś pozwalać. Ale innym się po prostu pozwala. Nie lepiej brzmiałoby bez ‘sobie’?
    „Miał wiele szczęścia iż Ginny wybaczyła mu i była z nim do tej pory.”
    Żelazna zasada, przed ‘że’ i jego synonimie ‘iż” zawsze przecinek.
    „Zranił ją wiedział o tym doskonale a jednak nie umiał inaczej.”
    Znowu, przecinek!
    „Była dobrą dziewczyną w przeciwieństwie do niego nie miała nic na sumieniu.”
    Przecinek, albo „i”.
    „Zdarzało się iż sam się mu ujawniał.”
    Przecinek! I szczerze, jest to nie do końca jasne zdanie. Czyli Voldemort mu się pokazywał? Widział go? Zdecydowanie ładniej byłoby napisać coś w stylu „Niekiedy miał go przed oczami, widział jego bladą postać, odzianą w czarne szaty.”
    „ Czy Ron wie, że będę spał u was? Jeśli to dla was kłopot udam się na Grimladium Place.”
    Każdy ma prawo wymyślać własne nazwy własne, ulice, ale jak na moje wyczucie, chodziło Ci tutaj o Grimmlaud Place.
    „ Dziewczyna przyznała mu cicho, że spłacają kredyt, ale teraz kiedy Ron stracił swoją pracę nie jest im łatwo a ona sama jako Auror nie zarabia zbyt wiele.”
    Mała niejasność. Auror zarabiający niewiele? Owszem, gryzipiórek może, ale wcześniej było napisane, że ma pod sobą ludzi – czyli musi zajmować dość wysokie stanowisko. A Auror według kanonu był raczej prestiżowym zawodem.
    „ Wiedział, że gdy w końcu dojdzie między nimi do konfrontacji nie będzie wcale lekko.”
    Gdzieś się zgubiło „i”.
    „Potrzebuje ofiary a ty jesteś idealną kandydatką.”
    Pierwsza osoba liczby pojedynczej! Ę! Ten błąd z resztą zdarzał Ci się też później.

    Ogółem mówiąc... Fajnie, ale niedopracowanie.
    Pozdrawiam,
    theredinspiration.blogspot.com
    Ispirazione

    OdpowiedzUsuń
  30. Komentarz będzie krótki, bo nie mogę się doczekać przeczytania nastepnego rozdziału. Fabuła jest ok, przeczytałam całe mnóstwo dramionowych opowiadań i wszystkie było na jedno kopyto, a tutaj? Proszę bardzo jak oryginalnie ;) Podoba mi się, choć znajduję parę błędów interpunkcyjnych.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  31. Za sam pomysł masz ode mnie wielki ukłon !!!
    Spotkanie Harrego i Hermiont,było wspaniale opisane,podobnie jak relacja pomiędzy. Ronem ,a Hermioną:)
    Fajnie,że ukazujesz Harrego w zupełnie innym świetle w porównaniu do innych opowiadań :*
    Z tą całą historią z morderstwem to muszę przyznać,że nigdy nie wpadłabym na taki świetny pomysł:*
    Czekam na moment w którym ukaże się więcej naszego boskiego Króla Slytherinu ! ;)
    A gdy wyobraziłam sobie Blaisa biegnącego z rykiem na tych dwóch mężczyzn ,to uśmiechałam się do monitora,jak głupi do sera ! :*
    xx
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  32. Witam, mam na imię Beata Chcę podzielić się tym wspaniałym świadectwem dla świata jako całości, jeśli każdy organ w takiej samej sytuacji. Zdiagnozowano HIV w 2009 roku, aż pod warunkiem zeznania w Internecie przez kobietę o imieniu Tracy Desmond o człowieku imieniem dr Muse, nie byłem więc pewien, czy to było prawdziwe, dopóki nie dotykać to moje ja. Myślałem, że nigdy nie było lekarstwo na moją śmiertelną chorobą, ale doktor powiedział mi, że muza swoje zioła może mnie wyleczyć, a więc postanowiłem spróbować, powiedział mi, że jeśli będę zażyciem zioła tylko będzie mi podjąć na kilka dni, aby uzdrawiać, Uwierzyłem mu i wziął herb z wiarą. Potem dał mi leki wziąłem i czułem się nowe znaki mojego ciała i postanowiłem pójść na badania, a wyniki wskazują, że byłam HIV-negatywnych, byłem bardzo szczęśliwy i nawet mój proboszcz i powiedział o, Jestem bardzo szczęśliwy, że jestem nosicielem wirusa HIV i cieszę się, że nie będą obchodzić te święta jako pacjenta HIV jak ja w ciągu ostatnich 4 lat, więc pomóż mi powiedzieć wielkie dziękuję dr muzy przez mnie wybawi z ręki śmiertelnej choroby. jeśli są również w tych sytuacjach i szukasz rozwiązania, nie patrzeć dalej do właściwych informacji już chcą na długo w takich sprawach bardzo swobodnie kontaktować się dziś doktor Muse poprzez odbiór, Twój prywatny e-mail : drmusaspelltemple@gmail.com Jestem przekonany, że będzie mu pomóc, tak jak to uczynił z kopalni,

    OdpowiedzUsuń
  33. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  34. hej :) opowiadanie jak zwykle mega :)
    zapraszam ponownie na bloga, którego postanowiłam znów prowadzić :)
    http://draconihermionajesli-kochasz-to-walcz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. Moja droga ogólnie naprawdę fajny tekst, ale proszę popraw ten kardynalny błąd: "Najpierw poległ Remus, potem Fred Weasley a na końcu Tonks i Lupin". Na początku chyba miałaś na myśli Syriusza ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  36. Chcę szybko pisać o Potężnym Miłości Caster, który pomógł mi kiedy miałem niezrozumienie z moim mężem, który prowadzi do rozwiedzionego, skontaktowałem się z tym Potężnym Czarnoksiężnikiem, aby pomóc i postępuj zgodnie z krokiem, o które prosi, a w ciągu 48 godzin mój mąż wezwał mnie i byłem chętny do mojego przebaczenia i że nie chciał nic więcej niż mieć mnie w jego ramionach na zawsze. Jestem napełniony tak wielką radością i szczęściem, że znalazłem Dr.Ebobor, mam nadzieję, że wszyscy tutaj znajdziesz to moje zeznanie i odzyskaj swojego męża w ciągu zaledwie 72 godzin. Zrobił dla mnie perfekcyjną robotę. Jestem tak szczęśliwy i wzruszony, ponieważ piszę to zeznanie, mój mąż znów znowu kocha mnie. Jeśli jest jakieś ciało Na zewnątrz, którzy są w trudności i potrzebujesz pomocy, uprzejmie prosimy o kontakt z Dr.Edobor na jego adres e-mail edoborshirine@outlook.com i jest gotowy do pomocy bez względu na sytuację, poniżej jest jego prawidłowy identyfikator e-mail: edoborshirine @ outlook.com

    OdpowiedzUsuń