piątek, 1 marca 2013

Rozdział 002 „Niemoralna propozycja”



„W życiu najczęstsze są dwie sytuacje:
albo coś spieprzyłeś, albo ktoś kazał ci spieprzać”
- Jonathan Caroll
Kroniki Proroka Codziennego nr 003
Naprawdę wciągnęłam się w te historię.
Nie licząc „Niewolników”, którzy stali się moją perełką ta historia ma w sobie coś wyjątkowego.
Zwłaszcza, że pierwszy raz piszę o losach bohaterów po ukończeniu „Bitwy o Hogwart” i mimo iż minęło zaledwie pięć lat to też jest prawdziwym wyzwaniem.
Mam nadzieję, że jemu podołam a tymczasem zapraszam na nowy rozdział.
p.s. co myślicie o nowym szablonie?
Dziewczyna, która go zrobiła naprawdę się postarała i aż nie mogę oderwać od niego oczu.
I pomyśleć, że ona mówi iż nie ma talentu.
Ja osobiście się nie zgadzam a wy?
P.s. Ten rozdział z dedykacją dla Joy za cudowny szablon.

***
    Myślał o niej już od dłuższego czasu i chwilami stawało się to jego obsesją.
                Jego najlepszy przyjaciel Blaise Zabini miał racje. Powinien zacząć się leczyć, albo znaleźć sobie nową kochankę. Od czasu rozstania się z Megan Avery nie znalazł sobie nikogo, a o pójściu do łóżka z Astorią nie było mowy. Niestety dziewczyna chowana była na konserwatystkę i o seksie mówiła dopiero po ślubie. Kilka razy próbował na nią wpłynąć, ale bezskutecznie. Astoria była nieugięta i jasno przedstawiła swoje warunki. Był zdziwiony własnymi prośbami. Nie podobała mu się przecież jako kobieta, chociaż była całkiem ładna. Astoria Grengrass była długonogą blondynką o błękitnych oczach. Widać było, że podobała się mężczyzną i gdyby tylko chciała mogła mieć każdemu. Tymczasem ona wpakowała się w jego życie i nie było już odwrotu. Musiał się z nią ożenić inaczej ojciec straci poważną fortunę, którą zainwestował. Westchnął z niezadowoleniem i odłożył Proroka. Tym razem rozpisywał się na  temat zbrodni na mugolskim senatorze. Wciąż pokazywano zdjęcie Granger uznanej za winną tej brutalnej zbrodni. Wszystko wskazywało na to, że nikt nie wierzył iż było inaczej. Nikt też nie miał zamiaru podejmować się na obronę dziewczyny. Z góry była skazana na Azkaban. Mimo, że była zwykłą Szlamą nie zasługiwała na taki los. On sam uciekł aby uniknąć więzienia. Teraz po latach dobrego sprawowania nikt nawet nie pamiętał, że nazwisko Malfoyów stało u boku Voldemorta. Do tej pory drżał na wspomnienie brutalnych wydarzeń w domu Malfoy Manor. Głownie dlatego się wyprowadził do skromnego mieszkania na przedmieściach Londynu. Tu wolny od koszmarów mógł na nowo ułożyć sobie życie, jakiego pragnął.

                 - Co masz zamiar zrobić w tej sprawie? – Cichy głos Bleisa wyrwał go z zamyślenia. Spojrzał spod oka na przyjaciela i niepewnie pokręcił głową. Blaise został u niego na noc, a sam Draco zaproponował mu zamieszkanie tutaj. Miał trzy wolne pokoje i duży salon. Miejsca było dużo dla nich obu i nie czułby się taki opuszczony. Z przyjacielem u boku było mu łatwiej.

                 - W jakiej sprawie? – zapytał Draco, chociaż doskonale wiedział o czym przyjaciel mówił. Wciąż rozpamiętywali sytuacje sprzed tygodnia, gdy natknęli się na zakrwawioną Granger tuż przy przejściu na Pokątną. Chwilami żałował, że pozwolił ją aresztować. Mógłby inaczej załatwić to z gliniarzami. Teraz wszystko zrobiło się za głośne i każdy wiedział, że była winna. Jemu jednemu coś nie pasowało. W ogóle cała sprawa od początku śmierdziała.

                 - Dobrze wiesz jakiej. – Zabini gestem zrobił ruch w stronę Proroka, który Draco rzucił na stolik. Na pierwszej stronie widać było zdjęcie bladej Hermiony. W jej brązowych oczach widział paniczny strach. – Podobno jakiś czas spotykała się z młodym Toronto. Nigdy nie było to coś poważnego i nawet ona go rzuciła. Nie wiem ile w tym prawdy, bo cały czas spotykała się z Weasleyem. Podobno on sam czymś ją szantażował. Mogła chcieć zemsty.

                 - Hermiona? – Draco z niedowierzaniem spojrzał na przyjaciela. Była ostatnią osobą, którą podejrzewałby o takie pobudki. – Gdyby kiedykolwiek chciała na kimś zemścić to ja byłbym pierwszą ofiarą. Ma spore podstawy aby mnie nienawidzić bardziej niż tego całego Toronta.

                 - Nie wiadomo, co jej zrobił – zauważył trzeźwo Blaise na co Draco musiał przytaknąć. Bez względu na wszystko wiedział, że Hermiona była niewinna. Postanowił jej pomóc i przy okazji również i sobie. Opuszczona Granger nie będzie miała wyjścia niż tylko przystać na jego warunki, a wówczas on to solennie wykorzysta.
***
                Odwiedziny jej narzeczonego Rona były zaskakujące, zwłaszcza, że nie był przy niej od kiedy zamknięto ją w tej dusznej celi.
                Minęły już dwa długie i męczące tygodnie. Spędziła je głównie na rozmowie z adwokatami i psychologami. Każdy chciał potwierdzić jej winę. Nikt nie przyjmował do wiadomości, że mogło być inaczej. Ona sama czuła się coraz bardziej bezradna w obliczu całej sytuacji. Powoli poddawała się, że jej najlepsze lata przyjdzie spędzić w więzieniu. Jej przyjaciele próbowali robić, co mogli, ale nawet oni nie wierzyli w jej niewinność. W dodatku wyszło na jaw, że Toronto ją szantażował. Z trudem udało jej się nie zostać kochanką tego obłudnika, ale to nie był powód do zabicia go.  Nie oszalała. Wiedziała, że ktoś był tamtej nocy. Głos tego mężczyzny wciąż prześladował ją w snach.

                 - Nie sądziłam, że się pojawisz Ron – wyszeptała z nadzieją w oczach, gdy strażnik zostawił ich samych w pokoju widzeń.
               
                Ron spuścił wzrok nie patrząc jej w oczy. Długo o tym myślał, ale to ostatni artykuł Proroka pomógł mu podjąć decyzje. Nie mógł oszukiwać się w ten sposób ani jej. Od dawna nic ich nie łączyło. Dawna miłość, jeśli kiedykolwiek ją czuli wypaliła się w nich. W nim na pewno. Od dawna już nic do niej nie czuł. Nie próbował jej nawet dotknąć. Mieszkał z nią, bo było mu tak wygodniej, ale to również powinno się skończyć.

                 - Przyszedłem po pierścionek – odezwał się cicho, głową wskazując na drobny pierścionek, który nosiła na serdecznym palcu od dwóch czy może trzech lat? Nie pamiętał kiedy się jej oświadczył. To był chyba dzień po wypadku samochodowym w którym brał udział. Jakiś pijany kierowca wjechał mu w tył siedzenia. Ocknął się w szpitalu tracąc tydzień z własnego życia. Wówczas zrozumiał jakie jest krótkie. To nie była dobra podstawa do zaręczyn. No i teraz ta cała sytuacja. Jego rodzina była bardzo znana i musiał przede wszystkim dbać o jej dobre imię. Zaręczyny z morderczynią nie ułatwiały tego.

                 - Pierścionek? – wykrztusiła oszołomiona patrząc na narzeczonego jakby widziała go po raz pierwszy. Ze wszystkich znanych jej osób nie sądziła, że on jeden odwróci się od niej. Nie teraz kiedy naprawdę potrzebowała czyjeś bliskości.  – Naprawdę chcesz to zrobić? Zostawiasz mnie akurat teraz, gdy tak bardzo cię potrzebuje? – Zdradziecka łza potoczyła się po jej policzku. Otarła ją wierzchem dłoni. Już dość ich wylała w ciągu tych dni w więzieniu. Teraz on przychodził i zadawał jej bolesny cios.

                 - Przykro mi Hermiono – pokręcił głową bezradnie. – Oboje wiemy, że to nie miało sensu od początku. Przecież nawet ze sobą nie spaliśmy i tak mam na myśli seks. Jestem facetem nie maszyną i potrzebuje czasami kobiety.

                 - Ty obłudniku! – wykrzyknęła czując, że powoli traci panowanie. Podniosła się gwałtownie nie przejmując się tym wcale, że strażnicy obserwują każdy jej ruch. – Czekałam przez lata na jakikolwiek twój ruch. Nigdy nawet nie próbowałeś mnie dotknąć, a miałeś tyle okazji. Nie starałeś się, a mówisz, że ja odmawiałam ci mojego ciała. Masz racje mówiąc, że to nie ma sensu. Zabieraj ten swój pierścionek i wynoś się z mojego życia na zawsze – warknęła i cisnęła mu pierścionkiem prosto w twarz. Ron wahał się przez chwilę. Stał wpatrując się w nią jakby chciał coś powiedzieć, ale przecież ona to zrobiła za niego. Tak jak chciał. Zacisnął pierścionek w dłoni.

                 - Przepraszam Hermiono – wyszeptał tylko będąc już przy drzwiach. – Kiedyś zrozumiesz, że to było najlepsze wyjście. – Gdy tylko drzwi zamknęły się za nim Hermiona osunęła się na podłogę i zalała się łzami. Płakała tak długo aż usłyszała kroki strażników, którzy przyszli by odprowadzić ją do celi.

***
                Harry cisnął w kąt gazetę z ogłoszeniami o pracę.
                Nie było dla niego nic, co mógłby wykonywać a nuda doskwierała mu coraz bardziej. W dodatku nie posuwał się o krok w zdobyciu Ginny. Dziewczyna uparła się poślubić Thomasa Deana. Przypomniał mu się też mały chłopiec, który przerwał ich rozmowę. Nazwał Ginny mamą. Kim był? Z samego wyglądu mógłby przypominać jego, ale to nie mogła być prawda. Ginny na pewno powiedziała by mu gdyby miał syna. Zadrżał na samą myśl o tym. Nie. Na pewno to nie było jego dziecko. Musiała związać się z kimś innym po tym jak ją opuścił. To jedyne wytłumaczenie, które znajdywał.

                - Już na nogach? – drgnął słysząc wyniosły głos jego dawnego przyjaciela Rona. Skrzywił się nieco. Tak wiele zmieniło się między nimi. Nigdy nie myślał, że ich przyjaźń zmieni się w coś takiego. Po zakończeniu brutalnej Bitwy o Hogwart wydawali się być blisko siebie. Niespodziewanie to wszystko się zmieniło.

                 - Już od dawna – przyznał Harry sięgając po kubek z gorącą kawą. Ciepły płyn przyjemnie rozlał się po jego wnętrzu. Kawa rozbudziła nieco uśpione zmysły chłopaka. – Nie było cię więc sam się zaopatrzyłem. W pobliskim sklepie można całkiem sporo kupić.

                 - Byłem u Hermiony w więzieniu – przyznał w końcu wiedząc, że ta rozmowa musiała kiedyś nadejść. Nigdy nie umiał nic ukrywać przed przyjacielem w przeciwieństwie do niego. Harry zawsze miał jakieś tajemnice. Nawet teraz wyczuwał, że nie mówi mu wszystkiego. Westchnął po czym wkroczył do skromnie urządzonego salonu i usiadł naprzeciw chłopaka. W całym domu widać było dobrą rękę gospodyni. To tylko przytłaczało jego poczucie winy. – Rozstałem się z nią. W obecnej sytuacji najlepszym wyjściem było zerwanie zaręczyn.

                 - Co ty zrobiłeś? – wykrzyknął Harry całkiem zaskoczony poderwał się z miejsca. Z niedowierzaniem wpatrywał się w przyjaciela nie mogąc uwierzyć w jego bezduszność. Do tej pory miał go za prawego człowieka. Teraz rozumiał jak bardzo się mylił.

                 - Harry na litość boską mój ojciec jest ministrem rozumiesz? – On również podniósł głos. – Nie mogę ryzykować reputacji własnej rodziny, a Hermiona już została osądzona i skazana. Nie widzisz tego? Żadne dowody nie pomogą jej uwolnić się z więzienia. Po prostu nie ma na to żadnych szans. Sam się zastanawiam czy tego nie zrobiła. – Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo pięść Pottera wylądowała na jego twarzy. Przez chwilę szamotali się obaj trącając wszystkie meble w pokoju. Ron nie pozostawał dłużny i rozwalił łuk brwiowy przyjaciela. Ostatecznie to Harry okazał się silniejszy i przydusił Rudzielca do ziemi.
                 - Masz dość? – syknął gniewnie i puścił go dopiero, gdy ten przytaknął. Obaj oddychali z trudem po odbytym wysiłku i wyglądali koszmarnie. Na oku Harry’ego na pewno wyrośnie sporawy siniak a Ron miał rozciętą wargę i podbite oko. Tak zastała ich Ginny, która zapłakana pojawiła się w drzwiach. Obaj natychmiast poderwali się na równe nogi.

                 - Jamie jest w szpitalu – wyszeptała cicho ze łzami w oczach. Obaj z zaskoczeniem spojrzeli na nią. Ron od dawna wiedział, że mały Jamie poważnie choruje. Wiadomość, że jego chrześniak wylądował w szpitalu zaniepokoiła go.

                 - Jadę z tobą – powiedział tylko i nie zastanawiając się zbyt długo wziął kluczyki leżące na stole. Harry został sam bijąc się z myślami w którym miejscu popełnił błąd. Ginny nawet nie zaszczyciła go żadnym spojrzeniem.  Zaczynało do niego docierać jak bardzo ja zranił swoim odejściem.

***
               
      Kolejne dni w ciasnej celi nie przynosiły jej żadnej ulgi, a wręcz przeciwnie.
                Przestawała nawet jeść nie widząc w tym żadnego sensu. Skoro spędzi dalsze życie w tym ponurym miejscu to lepiej, by było żeby umarła. Nie miała dość sił na popełnienie samobójstwa własnoręcznie, ale mogła odebrać je sobie w inny sposób. Ten wydawał jej się najmniej brutalny. Czuła jak mdliło ją od środka i coraz bardziej słabła. Bywały takie dni, że nie była wstanie podnieść się z łóżka.

                 - Granger. – Jeden z najmilszych strażników więziennych Mark Stanley przerwał cisze panującą w celi. – Przyszedł do ciebie adwokat z urzędu. Chyba masz niezłe szczęście dziewczyno.

                Była zaskoczona, gdyż do tej pory sama musiała się bronić. Nikt się tego nie podjął, a tymczasem ktoś jednak postanowił się ulitować nad nią. Ostrożnie podniosła swoje ociężałe ciało. W jej serce wstąpiła nadzieja. Może była dla niej jeszcze szansa na uwolnienie się z tego bagna. Tak bardzo tego pragnęła. Z ponurą miną podążała za strażnikiem więziennym korytarzem. Mimo, że miejsce zmieniło się na lepsze, wciąż było tu czuć przygnębiającą obecność dementorów. Tym razem zaprowadzono ją do innego pomieszczenia znajdującego się po drugiej stronie korytarza. To był mały, ale skromny gabinet. Zamrugała kilka razy, gdy jej wzrok przyzwyczaił się do światła.

                 - Witaj Granger – drgnęła rozpoznając ten głos. Gdy podniosła wzrok nie mogła uwierzyć, kto był przed nią. Draco Malfoy ostatnia osoba, którą spodziewała się widzieć tuż przed nią. Ostatnim razem widziała go jak odchodził wraz z rodzicami pozostawiając Czarnego Pana samemu sobie. Przypomniała sobie również, że to on pomógł jej w dramatycznej sytuacji w zaułku przy Pokątnej. Gdyby nie on i Blaise tamci mężczyźni z pewnością by ją zgwałcili. Zadrżała na tamto wspomnienie.

                 - Przyszedłeś się napawać moim cierpieniem – spytała z wyzwaniem w oczach przyjmując buntowniczą postawę. Spoglądał na nią z nieskrywanym podziwem. Była naprawdę odważna. Mimo całej sytuacji w jakiej się znalazła zachowała hardość ducha i swoją dumę. Naprawdę podziwiał ją za to coraz bardziej. Podobnie zachowywała się w Malfoy Manor. Torturowana przez Bellatriks była niezwykle dzielna i z trudem hamowała swój własny krzyk bólu. Załamała się dopiero, gdy ta kazała się jej rozebrać przed nimi. Był pewien, że nigdy nie zapomni tamtego dnia.

                 - Pohamuj się Granger i siadaj – rozkazał wskazując na obszarpane krzesło. – Być może zostanę twoim adwokatem, a później i może kuratorem. Wszystko zależy jednak od ciebie.

                Usiadła zrezygnowana z dalszej walki i spoglądała na niego w oszołomieniu. Słowa mężczyzny zaskoczyły ją. Słyszała, że został cenionym adwokatem i nie wierzyła, że ktoś taki jak on zdecyduje się jej pomóc. Czyżby jednak zdecydował się jej pomóc? Jeśli tak to jaki miał motyw? Coś ścisnęło ją w żołądku. Ktoś taki jak Malfoy nie mógł mieć dobrego motywu aby jej pomóc. Zawsze został jej w pamięci jako wredny Ślizgon, który stał po stronie Voldemorta, gdy inni walczyli o lepszy los.

                 - Więc jaka to propozycja? – spytała starając się zachować całkowitą obojętność. Niestety wszystko niszczył blask nadziei w jej oczach. Draco zaśmiał się pod nosem. Naprawdę była na granicy rozpaczy skoro wierzyła, że ktoś taki jak on mógłby jej pomóc. Z trudem powstrzymał uśmiech cisnący mu się na usta.

                 - Chce byś została moją kochanką! – oświadczył stanowczo prosto z mostu. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy a między nimi zapanowała złowroga cisza. Draco przyłapał się na tym, że wstrzymuje niepewnie oddech. Oczekiwał jej odpowiedzi w napięciu jakby od tego zależało całe jego życie.

***
               
      W chwili, gdy Ginny powiedziała o chorobie chłopca, Harry czuł dziwny skurcz gdzieś głęboko w śroku.
                Naprawdę przejął się losem malucha, chociaż widział go zaledwie dwa razy. Nie miał pojęcia, czemu, ale w jakiś dziwny sposób ciągnęło go do niego. Nigdy wcześniej nie zaznał podobnego uczucia. Od kiedy Ginny pojechała z Ronem do szpitala nerwowo dreptał po pokoju próbując się uspokoić. Wciąż nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciel Ron zachował się jak dupek i zostawił Hermionę w tak trudnej dla niej sytuacji. Nigdy nie spodziewał się tego po nim. Z westchnieniem nalał sobie zimnego whiskey i upił spory łyk. Od jakiegoś czasu to było dla niego dobre lekarstwo i pomagało mu bardzo. Niestety przyłapał się na tym, że coraz częściej pił, a to nie umniejszało jego bólu ani poczucia winy, które rosło z każdym dniem rosło coraz bardziej.

                 - Staczasz się Potter z każdą chwilą. – Znów ten natarczywy głos należący do Voldemorta. Tym razem dostrzegł go siedzącego na stole. W oczach martwego wroga widział to samo, co czuł do siebie. Czystą i nieskrywaną pogardę. – Nigdy nie sądziłem, że doczekam się dnia w którym będę ci współczuł. Jakby nie było zabiłeś mnie i pogrzebałeś wszystkie moje marzenia.

                 - Chore marzenia – burknął Harry. Szybko odkrył, że ignorowanie Voldemorta nie ma sensu. On był w jego umyśle i nie było sposobu na pozbycie się go. Czasami strasznie go irytował, ale te rozmowy coś mu dawały. Nie miał pojęcia tylko co. Bywały też takie chwile w których myślał aby zakończyć to wszystko. Samobójstwo było dobrym krokiem, ale też oznaką tchórzostwa. On nigdy nie był tchórzem.

                 - Jesteśmy tacy sami Potter – przekonywał Voldemort. – Pod maską dobrego chłopca kryje się całkiem inna twarz. Sam zobaczysz, że mam racje.

                 - Zjeżdżaj z mojej głowy – warknął Harry ciskając szklanką w jego stronę. Jak się spodziewał szklanka przeleciała przez niego i rozbiła się na ścianie. To go nieco ostudziło. Oszołomiony złapał się za głowę i jęknął. Był wrakiem człowieka. Niepotrzebnie wracał do Londynu. Nie miał nic, co mógłby zaoferować Ginny. Z Thomasem Deanem u boku miała lepsze życie niż, by miała kiedykolwiek z nim. Nagły dzwonek do drzwi sprawił, że uspokoił się nieco. Nie spodziewał się nikogo, a Ron nie wspominał o żadnych gościach. W dodatku wyszedł tak szybko z Ginn, że mógł zapomnieć. Niechętnie dowlókł się i otworzył je. Ku zaskoczeniu zobaczył twarz Thomasa Deana.

                 - Myślałem, że jesteś w szpitalu – wykrztusił wpuszczając go do środka. Thomas zmierzył Pottera ponurym wzrokiem. Zauważył, że nie wygląda najlepiej, ale nie skomentował tego. Uznał, że czasami słowa są po prostu niepotrzebne.

                 - Ginny wolała zostać z rodziną – mruknął jakby urażony, że mimo tego wspólnie spędzonego czasu nie uznała go za jej członka. W końcu mieli się zaręczać i brać ślub. Zastanawiał się kiedy wszystko tak bardzo się skomplikowało. – Pomyślałem, że jesteś sam w domu i przyda się towarzystwo. Od kogo oberwałeś? – Nie skrywał ciekawości, ale swoje podejrzewał. Wystarczył rzut oka na Weasleya w szpitalu, by domyślił się, co zaszło.

                 - Pobiłem się z Weasleyem. – Niechętnie wyjaśnił Harry, a jego wzrok powędrował tęsknie do butelki wina, którą trzymał Thomas w ręku. – Rozstał się z Hermioną i to akurat teraz. Pewnie słyszałeś w jakiej sytuacji się znalazła?

                 - Niestety – przyznał Thomas. Wspólnie usiedli przy stole. Harry wyciągnął dwa kieliszki i postawił na stole. Thomas odkorkował wino i rozlał je. Mimo wszystko między chłopcami panowała ciężka atmosfera. – To, że Weasley zachowuje się jak dupek nie znaczy, że ty masz nim być.

                 - Do czego pijesz? – spytał groźnie Harry, ale doskonale zdawał sobie sprawę do czego. Atmosfera zagęściła się jeszcze bardziej.  Powoli docierało do niego, że przed nim jedna z najtrudniejszych rozmów, którą wolałby z chęcią uniknąć. Tylko jeden Merlin wiedział jak wiele stresu go to kosztowało.

***
               
       Hermiona miała wrażenie, że straci oddech.
                Z niedowierzaniem wpatrywała się w Malfoya nie mogąc uwierzyć, że zaproponował jej coś tak niedorzecznego. Z początku spojrzała na niego zbulwersowana. Mogła się tego po nim spodziewać. Na co dzień Draco udawał grzecznego chłopca, a przy niej pokazał swoje mroczne oblicze. Bo czy normalny człowiek zaproponowałby jej taki układ?

                 - Czy jeśli się nie zgodzę pozwolisz mi zgnić w więzieniu za coś, czego nie zrobiłam? – spytała drżącym głosem, choć w głębi duszy znała odpowiedź. Stalowe spojrzenie mężczyzny wiele jej mówiło. Wolałaby żeby nie patrzył na nią takim wzrokiem. Przez to czuła się całkowicie bezbronna.

                 - Znasz odpowiedź Granger – powiedział jej jakby czytał w myślach. Draco uśmiechnął się z zadowoleniem. Był pewny zwycięstwa. Widział to zrezygnowanie na jej twarzy. Martwił go jedynie marny wygląd dziewczyny. Miał nadzieję, że dobrze ją tu traktują. Pracując jako adwokat wiele dowiedział się o mugolskim prawie. Miał nadzieję, że tu panując całkiem inne warunki. Obiecał sobie sprawdzić to dokładnie. Jeśli byłoby inaczej postara się o zwolnienie warunkowe dla niej. Jeśli będzie musiał wpłaci kaucje bez względu na cenę. Stać go było na to. – Więc jak będzie? Wiem, że nie stać cię na takiego adwokata jak ja, więc będzie to uczciwa propozycja. Nie jestem dobrym samarytaninem i nie pracuje za darmo.

                Niechętnie musiała mu przyznać racje. W normalnych warunkach nie stać było jej na dobrego adwokata, a ci z urzędu nawet nie starali się jej bronić. Z góry skreślono ją z listy niewinnych. Nie miała nawet pieniędzy na kaucje. Jedyne czym mogła zapłacić Malfoyowi to swoim ciałem. Nerwowo przełknęła ślinę. Kiedyś dawno temu zaproponował jej podobny układ. Wówczas odmówiła mu i nigdy nie wracała do tamtego tematu. W Malfoy Manor bała się, że ją zgwałci i pewnie zrobiłby  gdyby nie ratunek Rona i Harry’ego. Teraz była całkiem sama i nie miała szans się wybronić. W ogóle nie miała żadnej linii obrony.
                 - Jakby to wyglądało? – spytała w końcu już nieco bardziej uspokojonym tonem głosu. Wolała być pewna na co się decyduje, ale już podjęła decyzje. Wszystko było lepsze od pobytu w tym więzieniu. Tu nie było miejsca dla niej. W dodatku obawiała się bardzo jednego z namolnych strażników. Już kilka razy czynił jej wulgarne propozycje i bała się, że w końcu weźmie sprawy w swoje ręce.

                 - To proste – zadowolony Draco uśmiechnął się szeroko. – Ja wygrałbym dla ciebie te sprawę o wolność, a możesz być pewna, że wygram. Jestem najlepszy w tym zawodzie. Tobie wynająłbym małe mieszkanko gdzieś blisko Malfoy Manor. Oczywiście musiałabyś zerwać z Weasleyem, gdyż chciałbym cię na wyłączność. Nie lubię się dzielić tym, co należy do mnie.

                 - Ron zerwał zaręczyny – przerwała mu niezbyt dobrze ukrywając ból. Ta rana wciąż paliła ją od środka. Nie wiedziała jak zachowa się po wyjściu z więzienia jeśli spotka Rona. Teraz postanowiła się tym nie przejmować. Właśnie otrzymywała szansę i głupia, by była jeśli z niej nie skorzysta.

                 - To dobrze. – Nie ukrywał, że  nie spodobało mu się to, ale było mu na rękę. Przynajmniej unikną jednego kłopotu. – To jak będzie Granger? Decydujesz się?

                Na chwilę zapadła między nimi krępująca cisza. Mogła się jeszcze wycofać. Po prostu wstać ze stołka i odejść, ale wówczas skazałaby się na zawsze. Nie miała wyjścia.

                 - Zgadzam się – powiedziała w końcu podnosząc się. – Mam tylko nadzieję, że wygrasz sprawę, gdyż inaczej będą nicy z naszej umowy. – I wyszła zachowując resztki dumy, odprowadzana głośnym śmiechem dawnego Ślizgona.

***
                Było już bardzo późno kiedy George Weasley przekroczył próg swojego dawnego domu, który dzielił do tej pory z bratem.
                Przez pięć długich lat nie miał odwagi przekroczyć jego progów i zrobił to dopiero teraz. Gdyby nie jego dziewczyna Angelina Jonson nigdy, by się na to nie zdecydował. Unikał wszystkiego, co tyczyło Freda. Z domu powyrzucał wszelkie pamiątki po nim. Nie mógł się pogodzić ze śmiercią brata i był przekonany, że nigdy się nie pogodzi. Stracił najważniejszą osobę w swoim życiu. Z bratem stanowili duet nie do pokonania. Teraz bez niego czuł się samotny i pusty w środku. Zastanawiał się, gdzie popełnił błąd, że jego bliźniak zginął tamtej koszmarnej nocy. Pod wieloma względami czuł się również odpowiedzialny. Gdyby nie opuścił go na chwilę nie zginąłby. W nocy wciąż powracał do niego koszmar i widok Freda obwiniającego go o to. W pewnym momencie wyczuł czyjąś obecność. Ktoś tu był. Groźnie zmarszczył brwi i rozejrzał się dookoła. Zamknął sklep „Dowcipy Weasleyów” tuż po śmierci brata. Nie umiał prowadzić tego interesu bez niego. Teraz zapragnął wrócić do dawnego życia.

                 - Wyjdź, albo nie będę taki miły! – odezwał się ostrzegającym głosem wyciągając różdżkę. Już od dawna balansował na krawędzi prawa i  nie przejmował się tym. Nie był jak jego młodszy braciszek Ron, który z każdą chwilą upodabniał się do Perc’ego.

                 - George to ty? – Cichy i znajomy głos rozległ się spod sterty gruzu. George różdżką oświetlił ponure pomieszczenie. – Utknęłam tutaj. Czy mógłbyś pomóc mi się wydostać? – Już wiedział, kto tu był i nie mógł w to uwierzyć. Kate Lorens. Była ukochaną Freda jeszcze w Hogwarcie, a potem planowali się zaręczyć. Kate pochodziła z rodziny mugoli i była niewysoką blondynką o błękitnych oczach. Z wyglądu raczej typ chłopaciary, ale Fredowi bardzo się podobała. Była na roku Ginny, a więc dwa lata młodsza od niego. Nie brała udziału w Wielkiej Bitwie, gdyż jej rodzice zaniepokojeni wydarzeniami wyjechali do Francji. Ostrożnie ruchem różdżki uwolnił ją od zawalonych kawałków drewna i pomógł jej wstać. Zauważył jak bardzo się zmieniła. Nigdy nie sądził, że dane mu będzie spotkać ją jeszcze kiedyś. Poczuł jak jego serce zabiło na jej widok. Nigdy nie przyznał się Fredowi do swoich uczuć. Kiedy tylko zobaczył, że brat interesuje się Kate po prostu ustąpił. A teraz w jego życiu pojawiła się ponownie.

                 - Kate! – wykrztusił z oszołomieniem pomagając jej wstać. – Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek się spotkamy. Kiedy wróciłaś? Jak się tu dostałaś?

                 - Szukałam Freda – przyznała cicho, spuszczając głowę. George jęknął nieco przybity. Przebywając za granicą Kate nie miała pojęcia o śmierci jego brata. Żałował, że ze wszystkich osób to właśnie on będzie musiał powiedzieć jej prawdę. Nigdy nie myślał, że kiedykolwiek znajdzie się w takiej sytuacji.

                 - Kate czy znajdziesz chwilę czasu? – spytał cicho czując, że nie powinien odkładać tej rozmowy na później. Prędzej czy później Kate dowiedziałaby się prawdy.  Dziewczyna spojrzała na niego w taki sposób iż poczuł jak serce zabiło mu mocniej. Ze złością stwierdził, że ożywiła dawno zapomniane uczucia. Z trudem stłumił budzącą się w nim frustracje. Kate nie była niczemu winna. To on nie umiał zapanować nad własnymi emocjami, które stłumił w sobie przez lata. – Jeśli tak zapraszam na jakąś dobrą kolacje. Wówczas na spokojnie porozmawiamy. Przez chwilę spoglądali na siebie, aż skinęła głową.

                 - W porządku – odezwała się swoim cichym, aksamitnym głosem. – Czy powinnam się obawiać tego, co chcesz mi powiedzieć? – Mimo, że zadała pytanie lekkim tonem to George wyczuł w niej drżenie. Niestety na to pytanie nie umiał jej odpowiedzieć. I obawiał się, że nie będzie umiał nigdy.

***
                Draco Malfoy miał, co najmniej tysiąc powodów do zadowolenia z siebie.
                Po pierwsze i najważniejsze: Hermiona Granger zgodziła się zostać jego kochanką do odwołania. Kiedy przedstawił jej swoje warunki nie spodziewał się iż dziewczyna na nie przystanie. Był pewny, że Gryfonka okaże się sztywna aż do przesady, a jej zasady moralne nie pozwolą jej na taki krok i będzie wolała zgnić w więzieniu. Tymczasem okazała się inna. Zaimponowała mu w tym momencie, co niechętnie musiał przyznać. Pokazała klasę otwarcie przystając na jego warunki. Poczuł przyjemny dreszcz pożądania na samą myśl o tym, że wyląduje w jego łóżku. Rudzielec Weasley nie ma pojęcia jak wielki skarb stracił. Pomyślał, że jego rodzina będzie zgorszona, gdy dowie się, kto został jego kochanką, ale nie przejmował się tak bardzo. To było jego życie i przeżywał je według własnych zasad. Teraz załatwił drugą najważniejszą rzecz. Zwolnienie warunkowe dla Granger. Co prawda zapłacił przy tym dość wysoką stawkę, ale wiedział, że mu się to opłaci. Ciało tej dziewczyny było warte wszystkich trudów.

                 - Wyglądasz jak kot, który wypił całą śmietankę i otrzymał dodatkową porcje – zauważył ze śmiechem jeden z jego współpracowników John Smith. Draco uśmiechnął się do niego. John był jego najlepszym przyjacielem po stracie Zabiniego. Mimo, że wiekiem dorównywał jego ojcu to nigdy nie przeszkadzało im w relacjach. John był współwłaścicielem jego kancelarii i świetnie im się razem pracowało. Wspólnie wygrywali większość spraw i zdobywali całkiem sporawy majątek budowany na mocnych gruntach.

                 - Zająłem się sprawą Granger – odparł przedstawiając wszystkie dokumenty Smithowi. Spotkali się w nowo otwartej kawiarni na Pokątnej. Prowadziła ją jedna z sióstr bliźniaczek Parvatii obecnie Greyson. Było to przytulne miejsce i już zdobywało całą rzeszę wielbicieli. Dla samego Malfoya to było jedno z ulubionych miejsc.

                 - Nie sądziłem, że jednak się zdecydujesz – odezwał się Smith w skupieniu przeglądając dokumenty otrzymane od Malfoy. Sprawa z góry wydawała się być przegrana, ale przy odrobinie szczęścia, kto wie. Może udałoby się ją wygrać? Draco Malfoy był urodzonym dzieckiem szczęścia i wszystko przychodziło mu nadzwyczaj łatwo. Czasami mu tego zazdrościł. On mimo swojego wieku i doświadczenia musiał się natrudzić aby wygrać jakąś sprawę. To była strasznie niesprawiedliwa kolej losu. – Skąd sam pomysł na te sprawę?

                 - Sam mówiłeś, że przydałoby się zrobić coś dobrego, a to będzie idealna okazja dla nas. Nasza kancelaria zabłyśnie w Londynie. Odrobina sławy przyda nam się w świecie czarodziejów nie sądzisz? – tłumaczył ze zbytnim entuzjazmem . Wiedział, że gada głupoty. Obaj doskonale wiedzieli. Wolał jednak nie wspominać swemu przyjacielowi, co nim kierowało. Pewne sprawy postanowił zachować bardziej dla siebie. Im mniej osób będzie wiedziało o jego sprawie z Granger tym lepiej dla niego.

                 - Chyba masz racje – przyznał mu Smith i zamyślił się. Od dłuższego czasu obserwował młodego Malfoya i zauważył jak ten różnił się od swojego ojca. Do tej pory myślał, że są identyczni, jednak musiał przyznać, że bardzo się mylił. Draco Malfoy różnił się od Lucjusza jak dzień i noc, ale nie umiał się do tego przyznać. Był ciekaw czy pojawienie się tej szlamy Granger w jego życiu coś zmieni. Gdzieś w głębi ducha miał taką nadzieję. – Czy masz już pomysł, kto mógł wrobić Granger? Miała jakiś wrogów?

                 - Skąd ta pewność, że jest niewinna? – Podejście Smitha nieco zaskoczyło Dracona i wzbudziło w nim pewną czujność. Nie zwierzał się przyjacielowi ze swoich podejrzeń, a ten zdawał się jakby czytać mu w myślach. To było nieco poirytowane.

                 - Nie wziąłbyś tej sprawy gdyby  było inaczej. Nie zapominaj, że obserwowałem cię przez ostatnie lata.  – Te słowa rozwiały chwilowe napięcie, które towarzyszyło blondynowi. Rozluźnił się i zaczął opowiadać o swoich planach. Jak zwykle mówiąc wiele pomijał. Przede wszystkim to, co zrobi z Hermioną. Na samą myśl uśmiechał się, a pożądanie ściskało go w lędźwiach. Nie mógł się doczekać kiedy zostanie z nim sam na sam. Wówczas po raz pierwszy sfinansują swoją umowę. Miał tylko nadzieję, że to nie będzie krok, którego miałby żałować. Wiedział jednak jedno. Cokolwiek się wydarzy nie wycofa się. Za daleko zabrnął w te sprawę.

***
Na zakończenie:
Dziwne, ale jestem zadowolona.
Rozdział wyszedł mi dokładnie taki jak miał wyjść.
Mam nadzieję, że jest zdedydowanie lepszy niż pierwszy i taki mniej chaotyczny.
Starałam się włożyć w niego więcej opisów i pokazać uczucia Hermiony, które w tej chwili są najważniejsze.
Postanowiłam też odtworzyć postać Bliźniaka i fragmenty ich przeszłości.
Tak żeby nie było całkiem dramionowe do końca.
Tymczasem zapraszam na kolejny rozdział już wkrótce.

Informacyjnie:
Tytuł oryginału: „Pokochać łotra część I”
Tytuł rozdziału: 002 „Niemoralna propozycja”
Cytat: Jonathan Caroll
Ilość stron: 10
Ilość słów: 4 820

42 komentarze:

  1. Witaj ;)

    Widocznie jestem pierwsza. Ha! Mam to zaszczytne pierwsze miejsce ^^

    Co do treści. Zawsze podobała mi się Twoja umiejętność przekazywania uczuć za pomocą słowa. Ja muszę się wielce namęczyć, żeby wyszło coś znośnego, a u Ciebie wszystko jest bardzo namacalne. Najbardziej z całego rozdziału podobał mi się tekst Malfoya, kiedy to zaproponował Hermionie, żeby została jego kochanką. Bardzo prostolinijne i nie oklepane zachowanie w stosunku osoby, której się kiedyś szczerze nienawidziło. Wydaje mi się, że Hermiona jest trochę naiwna zgadzając się na wszystko co Draco jej zaproponował, ale widocznie autorka ma w tym swój wielki cel.
    Ten mężczyzna. Smith. Jak na mój gust to źle mu z oczu patrzy, mimo że wziął sprawę Hermiony to jednak mam złe przeczucia co do tego wszystkiego.
    Bardzo ładnie wplatałaś przebłyski Voldeorta w umyśle Pottera. Drań go prześladuje nawet po swoim upadku.

    Ogólnie cały rozdział jak dla mnie był bardzo pozytywny :) Czekam na kolejną część!

    Pozdrawiam,
    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj kochana i dziękuje za tak miłe słowa.
      Co do Dracona dokładnie tak chciałam to wszystko pokazać.
      Jakby nie było nienawidzi jej a zarazem pożąda co jest dla niego podwójnie trudne.
      Hermiona zaś nie miała wyjścia.
      Była w depresji w dodatku człowiek na którego wydawało sie iż mogła liczyć odrzucił ją.
      Chyba każda kobieta zgodziłaby się w jej sytuacji.
      Co do Smitha to on weźmie jeszcze udział w życiu naszej pary i to niekoniecznie pozytywny.
      Jaki?
      Nie zdradzę tajemnicy, ale mam swój cel.
      dziękuje za odzwiedziny i zapraszam ponownie

      Usuń
  2. 'John był jego najlepszym przyjacielem po stracie Zabiniego.' ja mam tylko pytanie odnośnie tego fragmentu. Zabini jest, czy Zabiniego nie ma ?:> bo w poprzedniej części był... pomógł Draconowi uratować Hermionę. A tak to mam nadzieje, żezdajesz sobie sprawę, że rozdział wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest.
      Ale w dalszych fragmentach będzie wspomnianie o losie Zabiniego po bitwie o Hogwart gdy nie było go przy Draconie.
      To właśnie te momenty miał na myśli Draco.

      pozdrawiam.

      Usuń
  3. Akcja powoli się rozwija. Podoba mi się sposób w jaki opisujesz emocje Hermiony. W pewnym sensie została postawiona pomiędzy szacunkiem do siebie a dalszym więzieniem. Można by dyskutować,że
    jako prawdziwa gryfonka nigdy by nie przystała na propozycje Malfoya
    gdyż jej honor i duma by na to nie pozwoliły, ale z drugiej strony widać,że jest już mocno zdesperowana.
    Teraz wyczekuje kolejnego rozdziału.

    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie powiadomiłaś, ojjj, nie powiadomiłaś! xD
    Najpierw zapytam o dwie rzeczy (gramatyczne):
    "typ chłopaciary" - nie lepiej 'chłopczycy'?
    "To było nieco poirytowane." - irytujące. ;)
    Ha, a poza tym, rozdział znów skupia się na wielu bohaterach, ale nie nachalnie. Wszystko jest wyważone. Hermi i Draco jako główni, a reszta niemal tuż za nimi. To mi się strasznie podoba, bo widać, że panujesz nad tym, co piszesz. I odnoszę takie wrażenie, jakbyś tę historię trzymała w szufladzie już kilka dobrych lat, a teraz ją po prostu publikowała. Tu widać takie doświadczenie, dbałość o estetykę... Ekstra, po prostu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szablon jest genialny. Podobają mi się tej rozjaśnienia na bokach posta, kolor no i nagłówek ;3

      Usuń
    2. Dziękuje kochana że ci się podobają.
      Wybacz że nie powiadomiłam i przepraszam.
      Obiecuje poprawę.

      Usuń
  5. świetny rozdział pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się :) I nowy szablon, i ten rozdział, i Twoje pomysły.

    Tak podejrzewałam, że nie zrobisz z tej historii czystego dramione. Mamy tutaj jeszcze wątek Harry'ego, Ginny oraz George'a. Swoją drogą ciekawy pomysł, aby spotkał on dziewczynę swojego zmarłego brata. Tylko czy nie było tak już z Angeliną? Zaraz się okaże, że wszystkie dziewczyny podbiera bliźnikakowi :P

    Uważam, że dobrze kreujesz Malfoy'a - pewny siebie i uwodzicielski :) Układ, który wymyślił, jest dość oburzający, ale w jego stylu. Jestem ciekawa, jak wcielisz go w życie ;)
    Mnie również zaimponowało zachowanie Hermiony - naprawdę odważna z niej kobieta. A Ron...o nim się już nie wypowiadam :P

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ale zmieniłam trochę kanon.
      Wolę jednak by to Kate robiła za dziewczynę Freda,
      To doda dramatyzmu sytuacji.

      O tak Hermiona jest wspaniała.
      Zachowała się dokładnie tak jak powinna.
      A o Ron to po prostu Ron;)

      Usuń
  7. Nie wierzę. Jak Ron mógł chcieć odebrać jej pierścionek? Dupek. Rozumiem, że chciał się z nią rozstać, ale pierścionek mógł jej zostawić. To było nieeleganckie. Hermiona ma pecha do facetów. Najpierw jeden zrywa zaręczyny i to w taki sposób, a kolejny składa niemoralną propozycję. A to, że się zgodziła potwierdza tylko fakt w jak kiepskim jest stanie. Oby tylko Draco nie okazał się takim draniem jak Ron.

    Nie powiedziała mu. Ginny zataiła prawdę. Harry i tak się domyśli. Tylko dlaczego nie pojechał z nią do szpitala? Nie poznaję go. Ale w sumie to podoba mi się, że tworzysz nowe obrazy bohaterów. I nawet pojawił się George. Ach... Biedny. Wciąż przeżywa stratę brata.

    Gdzieś tam na początku była jakaś literówka, ale to nieważne. Szablon jest jednocześnie wyrazisty i taki delikatny. Podoba mi się w szczególności kolorystyka.

    Z niecierpliwością będę czekać na kolejny rozdział. Wciągnęłam się.
    POZDRAWIAM :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa.
      Tak Ron zachował się jak drań i to był zamierzony cel.
      Mam nadzieję że uda się jednak i jemu zorganizować jakąś odrobinę szczęścia.
      Tak nie mogło zabraknąć Georga.
      Jakoś nie umiem pisać Potterowskiego fanficka poświęconego tylko Dramione.

      Usuń
  8. Szokujące. To, co zaproponował jej Malfoy naprawdę jest niemoralną propozycją. I wręcz odstręczającą. To chyba najgorszy sposób, którym można poniżyć kobietę. Ale wierzę, że wyniknie z tego wiele dobrego. W końcu ty to piszesz :)
    I ten Ron. Wygląda na to, że nigdy jej nie kochał skoro nie wierzy w jej niewinność, tylko dba o dobre imię rodziny. Eh... I jak to możliwe, że nikt jej nie wierzy? No, prawie nikt? Przecież walczyła zawsze po stronie dobra, a teraz?No, świat jest niemożliwy.

    Pozdrawiam, Donna
    [ trzy-wspomnienia ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby nie było Ron zmienił się przez te pięć lat podobnie jak świat czarodziejów.
      Mam zamiar wszystko dokładnie pokazać.
      Aby mi się to udało

      Usuń
  9. Propozycja Malfoya to dla mnie... może nie tyle szok co zaskoczenie.
    Ale on zawsze był niegrzecznym chłopcem. :)
    teraz już mężczyzną...

    Rozdział jest faktycznie bardzo dobry, żeby nie powiedzieć wspaniały.
    Wciąga, jest zgrabnie napisany. Bardzo ładne opisy, akcja się nie wlecze mimo długości tekstu.

    Ja jestem zachwycona tym stylem, wprowadzasz świeże spojrzenie na sagę HP, co muszę pochwalić. Efekt mnie zadowala, jako czytelnika rzecz jasna. Czytało się naprawdę przyjemnie i w sumie dosć szybko jak na taki kawał. :)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa.
      Tak słuszna uwaga jakby nie było Draco jest prawdziwym mężczyzną i to mi się podoba właśnie.

      Tak cieszę się że tak to postrzegasz.
      W końcu nie są już dziećmi a dorosłymi mężczyznami.
      Aj tam wcale nie kawał.

      Pozdrawiam i dzięjuje

      Usuń
  10. Trochę w tym rozdziale było zboczonych elementów, ale to nie istotne. Przepraszam, że to mówię, ale masz problem z przecinkami. I to dosyć spory problem. Trochę to utrudnia czytanie, a szkoda, bo teksty masz bardzo dobre! Ogólnie, całe opowiadanie jest ciekawe i wciągające. Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam nowy rozdział! :D Zainteresowałaś mnie, dziewczyno.
    Ciekawi mnie, jak potoczą się dalsze losy Hermiony i Draco. Kochanka z przymusu. Trochę dramatycznie brzmi. Niemniej jednak, zakocha się w Malfoyu, jak mniemam. Podoba mi się Twoje Dramione, wiesz? Jest inne od wszystkich, nie ma przesłodzonego romantyzmu, a jakaś akcja, coś nowego. Draco "zmusza" Hermionę do tego, aby została jego kochanką, a ona przystaje na ową propozycję, aby wydostać się z więzienia. Naprawdę cudowny pomysł, szacunek się dla Ciebie należy :)
    ~ Pozdrawiam, Only. Życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zboczonych elementów?
      Ciekawe jakie masz na myśli...
      Muszę uprzedzić że takowe będą się pojawiały i mam nadzieję że ci to nie przeszkodzi w żaden sposób.
      To opowiadanie jest dojrzalsze a sam temat tego wymaga.
      Co do końcówki?
      Nie zdradzę sekretu...
      Aj dziękuje poruszyłaś mnie ostatnimi słowami.
      Nikt nie powiedział mi jeszcze czegoś takiego.
      Dziękuje...

      Usuń
  11. Po pierwsze, fajny ten nowy szablon! :)
    Po drugie, fajny rozdział. Czyta się lekko i przyjemnie. Napotkałam kilka literówek i braku przecinków, ale już nie będę wypisywać. Cieszę się, że pojawił się tu George. Mam jednak nadzieję, że nie zakręci się wokół tej Kate, bo uważam, że lepiej, gdyby dalej był z Angeliną. :D Bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na następny.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. W sukie to jakoś nie zdziwilam mnie ta propozycja Draca, to w jego stylu. Boże jaki Ron jest głupi. Interesuje go tylko jego własna reputacja i to co stanie sie z nim samym, a nie myśli o innych. Nie powinien był zabierać jej tego pierścionka i przy okazji jej ostatniej nadziei. Spodbal mi się ten kawałek z jednym z bliźniaków.
    Przepraszam cię, że tak krótko, ale mam dziś zły dzień i nic mi sie kupy nie trzyma.
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj ;*
    Kreacja postaci wychodzi ci niezwykle realistycznie, choć powinnam uznać to za oczywiste, widząc, że to nie twój pierwszy blog. Jednak bardzo podoba mi się tutaj Draco. Nie jest on przerysowany zbytnio i jego pobudki do działać też są odpowiednie. Jakoś Zabini wydawał mi się jedynie trochę za miły, ale w sumie nie znam dokładnie jego postaci, więc nie oceniam powierzchownie :)
    Ron zawiódł mnie w kolejnej scenie. Wiem, że tak musiało być, ale co ja poradzę, że ja go uwielbiam. Nie rozważam czy on by tak postąpił, u ciebie tak to się potoczyło i było mi okropnie żal Hermiony. Szczególnie, że opuścił ją w tak ważnych chwilach i z tak błahych wręcz powodów.
    Następnie. Harry zachował się jak prawdziwy mężczyzna. Pokazał, że nie jest słaby i mimo czasu, który minął Hermiona nadal jest dla niego ważna. Na pewno nie opuści jej w tak trudnych chwilach. O Ronie nie będę się wypowiadać. Coś musiało przerwać tą scenę, ale nie spodziewałam się, że będzie to Ginny z tak okropną wiadomością.
    O mój boże! „Chce byś została moją kochanką!” Serio?! Od razu pomyślałam o C. Grey’u, ale nawet on nie był tak bezpośredni na początku. Z tego może wyniknąć jedynie coś chorego, ale przyznam, że jest to oryginalny pomysł. Przynajmniej Draco nie jest postacią, która nagle jest szaleńczo zakochana w Granger, tylko chce od niej coś konkretnego :D Bardzo podoba mi się ten pomysł :)
    Rozmowa Harry’ego z Thomasem. Podobała mi się chyba najbardziej. Nie było w niej ani grama sztuczności, Bardzo prawdziwa i rzeczywista. I tyle testosteronu w powietrzu. Sama odczuwałam napięta atmosferę dookoła :D
    Domyślałam się, że Hermiona będzie musiała się zgodzić. W sumie nie wiem co gorsze, więzienie czy takie przedmiotowe traktowanie, ale w końcu jak wyjdzie na wolność to zawsze mogłaby uciec przed Malfoyem :P Może on zmieni zdanie i potem stanie się tym dobrym samarytaninem? Choć to raczej nie w jego stylu.
    Pojawia się bliźniak, a ja już się uśmiecham. Choć nie wiem jakie masz plany do Kate, to wydaje mi się, że namiesza w tej historii. Nie wiem czy z nim, czy z kimś innym, ale jakoś tak przeczuwam. Choć mogę się mylić :P
    Na koniec spotkanie panów i dyskusja o Granger. Wyobrażając sobie uśmiech Dracona nie wiedziałam czy mam robić to samo, czy mam się bać. Wydaje się jakby w jego głowie nie wszystko działało właściwie. Jego plan jest bardzo drastyczny, a on nie widzi w tym nic złego i to mnie trochę martwi. Ale w końcu to Draco.
    Pozdrawiam, L .;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj dziękuje za ten duży i miły komentarz.
      Naprawdę mnie zzaskoczyłaś tymi wszystkimi uwagami.
      Naprawdę ciekawie że to tak widzisz i jak większość zwracasz uwagę na Draco.
      Stałam się właśnie pokazać wszystko w ten inny sposób i mam nadzieję że mi się to udało.
      Co do Kate to postać które nie jest jeszcze do końca wykreowana.
      Pojawiła się w mojej głowie całkiem niedawno i już czuje że sporo namiesza.
      No a co do Draco i jego planu?
      Hmm to już taka mała tajemnica która na pewno z czasem się wyjaśni.

      dziękuje za odwiedziny i pozdrawiam.

      Usuń
  14. Kurde świetne *.* Hermiona się zgodziła i nie mogę w to uwierzyć, no ale jakby się nie zgodziła to w ogóle nie byłoby jakiejś historii, bo gniłaby w więzieniu xd Mogłabyś wytłumaczyć mi o co chodzi z tą sytuacja w Malfoy Manor, że musiała się rozebrać? o.O Jestem ciekawa o co chodzi w tym wszystkim.
    Pozdrawiam, życzę czasu i weny
    Sheireen ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym będzie jeszcze wspomniane.
      Planuje taki mały bonusik jako przypomnienie tamtej sceny.
      To jest taki mój odnośnik do chwil gdy zostali złapani przez Śmieciożerców.

      Usuń
  15. Ajajaja, wpadłaś do mnie kiedyś, ale trafiłaś na tak kiepski moment, że po prostu nawet nie miałam jak odwdzięczyć sie tym samym, ale dzisiaj mi się udało i pochłonęłam cąłość jednym łapnięciem! :) Pokochać Łotra to opowiadanie trochę nie w moim stylu, tzn. zwykle decyduję się czytać opowiadanie "bogatsze" w opisy, itp., bo jak zacznę czytać, a rozdział mi się nagle kończy, to zawsze czuję niedosyt, choć! nie mogę zaprzeczyć, że ten rozdział długością był niczego sobie. Pozwolisz, że powiem, co mi nie pasowało? To nic wielkiego, ale trochę utrudnia czytanie - potknięcia interpunkcyjne; ech, jestem paskudna, wiem, ale przecinek nie tam, gdzie powinien być,jego brak albo więcej przecinków, niż powinno być, mylą i mieszają sens zdania ;> ale to drobiażdżek. Więcej opisów i będę w niebie, w ogóle więcej wszystkiego! <3
    Co mi się podobało? To tak, hm, ogólnie pomysł na opowiadanie i powiązanie dramione. Co prawda, na początku całkowicie zgłupiałam, bo tu arystokrata w prologu, a w rozdziale pierwszym zimny MonRon (zawsze mnie drażni w opowiadaniach, naprawdę!). Draco prawnikiem? Ulala, jak sobie go wyobrażę pod krawacikiem i w garniturku na rozprawie, to ach. Drescz. Po Malfoyu można się było spodziewać czegoś takiego, jak jego propozycja. Zastanawiam się, co jest Harry'emu, że pomimo śmierci V. wciąż go widzi i słyszy, wariując. Mam nadzieję, że jednak jakoś ułoży mu sie przyszłość z G., mają w końcu razem dziecko, prawda? Na pewno lepiej znosiłoby chorobę, gdyby miał i mamusię, i tatusia - pogodzonych. Najbardziej chyba jednak podoba mi się postać Hermiony, wiesz? Jest taka realna. Kobieta w masakrycznej sytuacji, świadoma tej sytuacji i zostawiona przez narzeczonego tak naprawdę na pastwę losu. Widaż, że myśli dziewczyna, pomimo całej przeszłości, okoliczności i tak dalej, i zgodziła się na to. Ale i tak bardziej chodzi mi o jej opis. Ta scena, gdy siedziała i doszła do wniosku, że nie warto jeść (akurat śmierć przez zagłodzenie wcale nie jest najmniej bolesna, niestety), tylko lepiej zdechnąć, skoro tak kreuje się jej przyszłość, jakoś zapadła mi w pamięć i po prostu widziałam ją przed sobą. Naprawdę, nie mogę się doczekać 3 rozdziału i trzymam kciuki za szybciutkie pisanie i za mnóstwo wena! :)
    + obserwuję <3

    /granger-again.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. I jak zwykle muszę cię przeprosić, że dopiero teraz, ale z niczym się ostatnio nie wyrabiam... Ale do rzeczy:

    Strasznie podoba mi się to, że właśnie zajęłaś się Georgem. Lubię tą postać (no bo kto nie ubi bliźniaków) i sądzę, że jakiś wątek z nim związany może być bardzo ciekawy.

    Nie powiem, że zdziwiłam się, gdy Draco złożył swoją ofertę, zwłaszcza, że czytałam zakładkę "Historia" xD Ale gratuluje ci opisania tej sytuacji. Wyszła fenomenalnie!

    Trochę przeraża mnie Harry, z tym jego rozdwojeniem jaźni. Wgl wkurza mnie ostatnio ta postać, za równo w oryginalnych książkach J.K. Rowling, jak i w ff. Jest taki egoistyczny, no w sumie zawsze był...

    No i to, czego zawsze się muszę uczepić to oczywiście Ron. W sumie dobrze, że w twoim opowiadaniu się rozstali, ale naprawdę widzisz w nim taką kopię Percy'ego?

    Pozdrawiam cię i czekam na cd :*
    PS Dlaczego zawsze piszesz Thomas Dean, a nie Dean Thomas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz pod wieloma względami niestety tak.
      Nigdy przesadnie nie przepadałam za Ronem i właśnie dlatego mam do niego takie podejście a nie inne.
      Postaram siię jednak w tym opowiadaniu całkiem inaczej ale początek pozostawiam właśnie taki

      Usuń
  17. Cześć! :)
    Rozdział naprawdę świetny. Ta subtelna troska Draco w pierwszym fragmencie o Hermionę jest po prostu cudowna. Chociaż jego propozycja w dalszej części i oschłość do dziewczyny zburzyła mi wizję "miłego" Malfoya. Ale w końcu to cały Draco, prawda? C:
    Jak zawsze uwielbiałam Rona, tak teraz mam ochotę go rozszarpać za to, co zrobił. Zerwał zaręczyny i to w taki sposób i takim momencie! Ma u mnie dużego minusa. Reakcja Harry'ego była jak najbardziej słuszna (chodzi mi moment pobicia). Chociaż on zaczyna mnie trochę przerażać, kiedy "rozmawia" z głosem Voldemorta.
    I pojawił się George! Mam nadzieję, że będzie więcej wątków związanych z właśnie z tą postacią.
    Czekam na dalszą część.
    Trzymaj się! :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Serdecznie zapraszam na kolejny rozdział. xD

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak widzisz TĄ historią się zainteresowałam i tu mam możliwość czytania jej całkowicie od początku ;) Ten rozdział zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu, niż poprzedni. Co nie zmienia faktu, że znów dopatrzyłam się kilku błędów, jednak jest ich znacznie mniej ^^ Z góry - zanim zapomnę - chciałam Cię powiadomić, że w zakładce z rozdziałami, pierwszy rozdział jest zalinkowany na Prolog. Radziłabym to poprawić ;)
    Wracając do rozdziału; mam szczerą nadzieję, że nie zagmatwasz tego opowiadania tak, jak poprzednie. Jeżeli mam być szczera, nie czytałam tamtego, po prostu nie przypadło mi do gustu. Narzuciłaś zdecydowanie za wiele wątków i zrobiłaś z niego coś na wzór dramatu, a nie takich historii poszukuję, wybacz. Tutaj z kolei urzekł mnie już sam początek, i kolejne dwa rozdziały tak samo ;) Cóż...propozycja Malfoy'a jest dla niego typowa, aczkolwiek, przyznam, że sądziłam, iż zachowa się po ludzku, pomimo przeczytanych informacji na temat tego opowiadania z zakładki "Historia" (taaa...nie byłby Malfoy'em gdyby nie wykorzystał sytuacji xD )
    Twój styl pisania sam w sobie jest niezły ;) Trzeba przyznać, ze nadajesz się do tego co robisz :D Aczkolwiek, wiesz, trening czyni mistrza ^^ Cieszę się, że wczułaś się w to opowiadanie. Mamy gwarancję, że będzie pisane z sercem, a nie na zasadzie: napisałam, dodałam i niech się dzieje co chce.
    No...to chyba na tyle, z rzeczy które chciałam Ci tutaj przekazać ;***Pozdrawiam i życzę wieeeelkich pokładów weny! *u*
    PS. W SPAMowniku zostawiłam Ci wiadomość o NN u mnie ;) http://prawda-w-liscie-skryta.blogspot.com/ Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  20. Mnie też brakowało dreszczyku emocji. ;P Nie było różowo przez cały czas, ale... uch, musiałam coś takiego zrobić. xD
    ;3
    Sebuś musi mi żyć. xD Nie ma innej opcji. Kryspin by chyba szpital wysadził w powietrze i kazał dokonać reinkarnacji blondyna. A i los Murka nie był bez przyczyny... Mikołaj, po wybudzeniu, musi mi zniknąć ze swojej sali. xP
    Radek był za ostry. ;P Przyznaję, że pisząc to, specjalnie jeszcze bardziej drążyłam i dodawałam takie zestawienia słów. Radek przebył z Darkiem wiele rozmów i jak widać żadna z tych 'delikatniejszych' nie zmieniła myślenia Kubiaka... Do niego trzeba mocno, z prawego, słownego sierpowego, bo to oślisko jest. xD
    Co Wy z tą Holandią... xDD Mikołaj musi się uczyć i nie ma kiedy wyjechać... Hm... Każda propozycja jest dobra, bo obecnie nie mam wielkiego planu na finisz (prócz epilogu jako takiego xD).
    Hahah Sebastiana możesz zabrać pod swoje skrzydła. xD
    Ja będę wyczekiwać 10 marca ;3

    OdpowiedzUsuń
  21. Nowy szablon jest niesamowity, jego autorka ma talent :)
    Rozdział jest świetny, bardzo dobrze się czyta. Ron zachował się okropnie, po prostu okropnie - zrywać z nią w takiej chwili i w taki sposób! Co z tego, że broni reputacji rodziny, tak się po prostu nie robi! Draco wykorzystał sprawę, ale miejmy nadzieję, że jej pomoże, teraz ma lepszą motywację, haha.
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo ciekawie się zapowiada;) będę wpadała na kolejne rozdzialy z całą pewnością!

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo zaciekawił mnie twój blog , z niecierpliwością będę wyczekiwać nowego rozdziału c: mam nadzieje, że notki będą ukazywać się jak najczęściej :D Pozdrawiam :*
    P.S. Mam tylko nadzieję, że Hermiona w łóżku będzie drapieżna, a nie zdana tylko na Draco ,:D

    OdpowiedzUsuń
  24. No więc przeczytałam wszystko i jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie wiem jak Ty to robisz, że Twoje rozdziały są takie długie;)
    Podoba mi się, jak Harry rozmawia z Voldemortem i to, że zrobiłaś z Rona takiego drania:) Nie przepadam za nim od zawsze, cieszy mnie każde Dramione, bo uwielbiam Malfoyów, ale też za to, że w każdym właściwie z Rona taki dupek. Mam nadzieję, że Malfoya nie wybielisz za bardzo, ale chyba nie ma co się martwić, bo jak na razie, to arogancki z niego manipulant:)
    Nie lubię, gdy Hermiona jest taka bezbronna i zagubiona, ale znajduje się w trudnej sytuacji. Propozycja Draco wydaje mi się... no cóż, nie mogę się doczekać, aż w końcu znajdą się w łóżku xd Bardzo podoba mi się wątek z Ginny i Harrym, czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
  25. Lepszy niż pierwszy rozdział. Mniej błędów, chociaż literówka jakaś się zdarzy. Jednak stylistyka daje dużo do życzenia niestety. Masz betę? Co mnie zdziwiło:
    - Draco rozmawiający z Blaisem i mówiący o "Hermionie" (po imieniu) nie takiego Draco znamy....
    - Postawa Rona, a ciul z postawą, zdziwiło mnie, że jego ojciec jest ministerstwem, a poprzednim rozdziale było powiedziane, że Ron stracił pracę, jest im ciężko, itp... Chyba dla syna ministra jakaś posada powinna się znaleźć? I co teraz z kredytem który spłacają wspólnie? Jednak na osłodę osoba Ronalda nawet mi się podoba.
    - Ginny, ginny, ginny... wprowadasz dużo bochaterów, a jednak za mało opisów uczuć, przemyśleń. Ja też ich za bardzo nie lubię, jednak w Twojej notce dużo się dzieje, a brakuje troche mentalnej podstawy do tego. I wydaje mi się że w książce był Dean Thomas, znaczy Dean to imię, a tu jest chyba odwrotnie. Trochę mnie to irytuje :)
    - pomysł z kochanką nie codzienny, ale powiem szczerze, że chyba najbardziej mi się podobał opis scen między Draco i Herm... Wyszły Ci po prostu najlepiej. Charakter Draco strasznie mi się podoba, lubię zimnych drani. Co do Hermiony, może być, zobaczymy jak dalej się rozwinie
    - uważam trochę za dziwne, że Kate? po pięciu latach nie wiedziała,że Fred nie żyje, troche naciągane... ale... widze, że wprowadzasz dużo postaci ale pomyśl nad tym, bo jednak każda postać wymaga trochę opisu, żeby jej wątek miał ręce i nogi..
    - kompletnie nie podoba mi się postawa Harrego, to nie mój Harry, ale rozumiem co sie z nim dzieje i moze jakoś fajnie to rozwiniesz..

    Mimo tego, że napisałam tutaj większość rzeczy, szczegółów które mi się nie podobają, to mam nadzieje, że to pomoże Ci eliminować błedy. Nie zrażaj się tym, przeczytałam ogromną ilość blogów i jestem wymagająca :)
    Gratuluję Ci dość oryginalnego pomysłu, jeśli tylko trochę opracujesz nad stylistyką to naprawdę może wyjść z tego mega opowiadanie, czego Ci ogromnie życzę. Widzę potencjał i na pewno będę tu wpadać :)
    Pozdrawiam
    Melissa

    OdpowiedzUsuń
  26. No i właśnie nie mogę znaleźć 3 rozdziału?
    Tak patrzę teraz na ten komentarz i widzę, że napisałam większość rzeczy, które mi sie nie podobały...
    Trochę niemiłe z mojej strony. Ale jednak coś mnie ciągnie do tego bloga i naprawdę mi się podoba :)
    Melissa / Mel.

    OdpowiedzUsuń
  27. Matko, na prawde mnie wciągnęło xd
    Miałam iść spać, ale lece czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  28. " - Chce byś została moją kochanką! – oświadczył stanowczo prosto z mostu. "
    PADŁAM! Kochana, jesteś wspaniała i z pewnością zostanę na dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Geniusz! Nie napisze nic wiecej bo jestem taka ciekawa co sie stanie, ze musze lecieć czytać dalej. Swietny pomysł na opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  30. Hej!
    Rozdział wyszedł Ci naprawdę zawodowo i powiem szczerze,że takiego obrotu spraw nie spodziewałam się :*!
    Opisy,emocje w nich zawarte,byly ukazane w sposób realistyczny,co jest bardzo trudnym zadaniem:)
    Najbardziej podobała mi się postać Hermiony w tym rozdziale,a nie Draco,chociaż w twoim wydaniu szarpałabym go jka Reksio szynkę xd:P
    Dlaczego jednak Herm?
    Cóż ,z pewnością powodem tego była jej postawa podczas rozmowy z blondaskiem. Domyśliłam się ,że będzie musiała zgodzić się na warunki Draco,jednak i tak było to dla mnie ogromne zaskoczenie :)
    Ron jest dupkiem ,kretynem etc. :D
    Wspaniały jednym słowem :*!
    xx
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń