"Gdy człowiek podejmuje już decyzję,
to trochę jakby skoczył w wartki strumień,
który porywa go kierunku,
o jakim mu się nawet nie śniło,
w chwili gdy ją podejmował".
- Paulo Coelho
Kroniki Proroka
Codziennego nr.004
Witajcie Kochani!!
Jak tam przygotowania do świąt wielkanocnych?
Rety wciąż nie mogę uwierzyć, że to tak szybko zlatuje i zaraz będziemy malować jajka i święcić je.
Jak tam przygotowania do świąt wielkanocnych?
Rety wciąż nie mogę uwierzyć, że to tak szybko zlatuje i zaraz będziemy malować jajka i święcić je.
Mimo mojego wieku nie wyrosłam z tych tradycji i
obawiam się, że nie wyrosnę.
Chyba pewne rzeczy zostają w nas na zawsze nie
sądzicie?
Według mnie to wspaniałe, bo tak powstaje tradycja.
Tymczasem zapraszam was na nowy rozdział!
***
Nie
mogła uwierzyć, że jednak to zrobił i to w tak błyskawicznym tępie.
Gdy
tylko przyszła do niej wiadomość o zwolnieniu warunkowym popłakała się ze
szczęścia, że opuszcza to okrutne miejsce. Po raz pierwszy od dawna spokojnie
przespała te noc wierząc, że już jutro opuści je na zawsze. Pozostało jej mieć
tylko nadzieję, że Draco jest tak dobry jak się mówi naprawdę i wygra te
sprawę. Powoli też docierało do niej na co się zgodziła jeśli ją wygra.
Zostanie jego kochanką. Te słowa wciąż wdzięczyły jej w uszach wybudzając ją z
lekkiego snu. Na samą myśl o tym jej ciało drżało. Czy wystarczy jej sił aby mu
się oddać? Czy wręcz przeciwnie i stchórzy w połowie drogi błagając aby
pozwolił jej odejść? Z Ronem tak właśnie było. Za każdym razem, gdy próbowali,
ona się wycofywała. Nie była wstanie tego z nim zrobić. Nie rozumiała dlaczego,
gdyż nie czuła do niego żadnego wstrętu. Wiedziała, że Ron ma do niej o to żal.
Nie umiała przekroczyć z nim tej bariery. Mimo to pozostał przy niej tyle czasu
jakby coś dla niego znaczyła. Teraz zrozumiała jak było naprawdę. Ze smutkiem
spojrzała na pusty palec po pierścionku i poczuła jak zbłąkana łza potoczyła
się jej po policzku. To było pięć cudownych lat. Nigdy nie myślała, że wszystko
się zakończy w tak drastycznym momencie. Zawsze myślała, że może mieć w Ronie
prawdziwe oparcie. Tymczasem wszystko okazało się złudzeniem. Uciekł kiedy go
najbardziej potrzebowała.
- Nadszedł twój czas Granger – drgnęła słysząc
donośny głos strażnika. Rozpoznała w nim tego, którego zawsze się obawiała i
mimo wszystko odetchnęła z ulgą. Nie będzie musiała więcej oglądać jego twarzy.
To wszystko było już za nią. Nieco żwawiej niż zwykle podniosła się z łóżka.
Dzisiaj nawet zjadła pełne śniadanie z czego składała się niezbyt smaczna
owsianka. Strażnik obrzucił ją przenikliwym spojrzeniem aż zadrżała w środku.
Zawsze się go bała najbardziej ze wszystkich. Kilka razy próbował ją dopaść,
ale nigdy mu się to nie udało. – Jednak mi się wymknęłaś mała dziwko. Nie
sądziłem, że ci się uda. – Gdy zbliżył się do niej zadrżała, a jej serce zabiło
mocniej. W jego oczach nie było cienia litości. Zdawała sobie sprawę jak
strasznego uniknęła losu. Kolejna rzecz, którą zawdzięczała Draconowi
Malfoyowi. Obawiała się, że nigdy nie będzie wstanie spłacić długu jaki
zaciągnęła.
- I wątpię, by kiedykolwiek ci się udało –
odpyskowała, czego natychmiast pożałowała. Wytrącony z równowagi strażnik
uderzył ją boleśnie w twarz. Zachwiała się upadając na ścianę. W jej oczach
pojawił się strach. Tu w korytarzu byli całkiem sami. Nawet gdyby krzyczała
nikt nie przyszedłby jej z pomocą. Nie raz słyszała rozpaczliwe krzyki
więźniarek. Zadrżała na myśl ile dziewcząt skrzywdził przed nią.
- Może jednak dam ci małą nauczkę – stwierdził
uśmiechając się perfidnie. Podwinął rękawy i ruszył na nią. Skuliła się w
sobie. Bez różdżki była całkowicie
bezbronna. Chwycił ją za włosy i zmusił aby spojrzała mu w oczy.
- Zostaw ją! – Cichy rozkaz padający z ust
nieznajomego mężczyzny przerwał złowrogą ciszę. Hermiona z ulgą osunęła się na
podłogę próbując złapać oddech. Cała drżała na ciele, a z jej oczu popłynęły
łzy. Nie mogła się doczekać kiedy na zawsze opuści to piekło. Wtedy będzie
mogła odzyskać swoje dobre imię i przysięgła, że zrobi to. Za wszelką cenę.
***
-Jak
się czuje Ginny?
Zapytał
Harry na widok Rona, który pojawił się następnego poranka niezbyt przytomny.
Bez słowa zaparzył mu gorącej kawy, co chłopak przyjął z wdzięcznością. Na jego
twarzy było widać ślady ich wczorajszej bójki. Podobnie było na twarzy Pottera.
Obaj wyglądali strasznie, ale zdawali się nie przejmować tym. Ta bójka pomogła
im przełamać pierwsze lody i znieść dystans, którym się otoczyli.
- A jak ma się czuć? – spytał sceptycznie
Ron. – Jej synek jest poważnie chory.
Nie jest jej łatwo, ale we świętym Mungu wiedzą, co robią. Na pewno pomogą mu
ze wszystkim. To silny chłopak i na pewno ze wszystkim sobie poradzi.
- Tak – pokiwał głową Harry myślami będąc
gdzie indziej. Przypomniała mu się wczorajsza rozmowa z Deanem. Powiedział mu
kilka słów, które wziął sobie do serca. Czy naprawdę zachowuje się jak Ron? Pod
wieloma względami mógł mieć racje. Wrócił po pięciu latach i po co? Przecież
nie miał żadnych praw do Ginny, a dziewczyna świetnie sobie poradziła bez
niego. Najwyraźniej szybko wyrzuciła go
ze swojej pamięci związując się z Deanem i rodząc mu dziecko. Poczuł dziwne
ukłucie zazdrości w sercu na samą myśl o tym. – Masz racje. Chciałbym jakoś
pomóc gdybym tylko mógł.
- Już chyba dość zrobiłeś – syknął jakoś
złowrogo Ron odstawiając kubek z hukiem. Harry w zdziwieniu spojrzał na
przyjaciela. W jego słowach było coś niepokojącego. Spojrzał na niego nieco
uważniej próbując odgadnąć, co miał na myśli.
- Nie rozumiem w czym rzecz Ron. – Chłopak
pokręcił głową bezradnie. Jeżeli myślał, że uda mu się nadrobić stracone
stosunki z przyjacielem to chyba się mylił. Rudzielec nie miał zamiaru niczego
mu ułatwiać, a wręcz przeciwnie. Znajdował się w dość kłopotliwej sytuacji.
- No właśnie nie rozumiesz – burknął Ron
zrywając się z miejsca. Miał dość tej całej sytuacji i najchętniej wyszedłby z
domu i nie wrócił. – Wyjechałeś bez słowa zostawiając ją z tym wszystkim.
musiała sobie radzić sama, w dodatku ze złamanym sercem. Z trudem do siebie
doszła, a teraz, gdy wróciłeś boję się, że znów namieszasz jej w sercu. – W
końcu to powiedział. Odetchnął z ulgą
mogąc wyrzucić z siebie swoje myśli. Hermiona mówiła, że to pomaga. Miała
racje. – Nie powinieneś był nigdy wracać Potter. Za późno już na to – dodał i
wyszedł trzaskając drzwiami.
Harry
zasępił się nad słowami dawnego przyjaciela. Być może Ron miał racje? Może
wszyscy dookoła mieli racje? Od kiedy wrócił po za Hermioną nie spotkała go
żadna przyjazna dusza, a teraz jego przyjaciółka była w więzieniu. Miał
wrażenie, że wszystko robił źle. Zaklął pod nosem i zebrawszy swoje rzeczy
wyszedł z domu. Na zewnątrz powitała go typowa angielska pogoda. Na szczęście
sam deszcz nie był taki utrudniający. Nie wiedział kiedy kroki same
zaprowadziły go do mugolskiego sklepu zabawkowego. Tam zakupił dużego misia i
już wiedział dokąd zmierza. Szpital św.Munga nie wiele się zmienił w ciągu
ostatnich kilku lat. Przypomniał sobie, że wylądował tam zaraz po Bitwie o
Hogwart i długo dochodził do siebie. Miał wiele szczęścia, że nie odniósł
poważniejszych ran, ale jego psychika pozostała nadal zachwiana.
- Jamie Weasley . – Miła pielęgniarka o
wdzięcznym imieniu Joan sprawdziła w rejestrze. – Chłopiec znajduje się na
drugim oddziale nagłych wypadków w części dziecięcej. Pan jest kimś z rodziny?
– spytała i oniemiała na widok jego odsłoniętej blizny na czole. Każdy tak
reagował. Po tylu latach powinien być przyzwyczajony, ale nie był. – Pan
Potter. Dawno nie widziałam pana.
- Proszę nie robić hałasu – poprosił ją cicho.
– Jestem tu ingognito – Pomachał jej misiem przed nosem i odszedł pogwizdując z
zadowoleniem. To był dobry pomysł na
przyjście tutaj. Jeżeli miał zaistnieć na nowo w oczach Ginny musiał zdobyć
sympatię jej syna. Nie liczył na nic więcej. gdzieś w głębi duszy czuł, że na
to jest za późno. Nie wybaczy mu tak
łatwo, że ją zostawił i odszedł. Pozostało mu tylko jakoś wyprostować pewne
sprawy jeśli miał zamiar tu zostać. Zignorowawszy szyderczy głos w jego głowie
ruszył korytarzem w stronę wskazanej sali. Miał zamiar dobrze wykorzystać ten
dzień.
***
Drżała
na całym ciele, gdy nieznajomy mężczyzna, który wyratował ją z opresji podał
jej kubek parującej kawy.
Przyjęła
płyn z wdzięcznością i upiła spory łyk. Naprawdę tego potrzebowała. Miała
wrażenie, że od bardzo dawna nie piła nic lepszego. Poczuła jak łzy napływają jej do oczu.
Widocznie pobyt w więzieniu musiał ją bardzo zmienić. Nie spodziewała się, że tak bardzo. Teraz
siedziała nieco skrępowana naprzeciw obcego jej mężczyzny, który przyszedł po
nią z polecenia Draco. Mężczyzna przedstawił się jako John Smith. Miał niski,
przenikliwy głos. Z wyglądu był dość wysoki. Na jego prawym policzku widniała
szrama pochodząca z oka do kącika ust i odbierała nieco uroku jego przystojnej
twarzy. Była ciekawa skąd się pojawiła, ale nie śmiała się o to spytać. John
Smith wywarł na niej negatywne wrażenie. Mimo jego życzliwości i empatii
zachowała dystans względem tego mężczyzny.
- Draco pragnął żebym zgłosił wyraz
ubolewania, ale nie mógł osobiście odebrać cię z więzienia – wyjaśnił z
ciekawością przyglądając się dziewczynie. Niechętnie musiał przyznać, że
wywarła na nim dobre wrażenie. Z opisu Dracona spodziewał się kogoś całkiem
innego. Tymczasem młoda pani Granger roztaczała wokół siebie urok niezwykłej
kobiecości i niewinności. Zaczynał zastanawiać się czy małżeństwo z ostrą panną
Grengrass byłoby lepszym wyjściem dla Malfoya. Szybko jednak zmienił tok
myślenia i przywołał się do porządku. Obiecał reprezentować dziś Malfoya
ponieważ tamten musiał wyjaśnić kilka spraw z Astorią. Był ciekaw czy powie jej
o swoich planach względem tej o to Granger. Musiał przyznać, że jak na Szlamę
była całkiem ładna. Zdecydowanie ładniejsza od sztucznej Astorii. Taka żywa i
prawdziwa.
- Rozumiem – powiedziała cicho ze skromnie
spuszczonym wzrokiem. Drżenie ciała powoli uspokajało się, a oddech wracał do
normy. Miała wiele szczęścia, że ten nieznajomy pojawił się w ostatniej chwili
i wyratował ją z opresji. Tak niewiele brakowało. – Czy udało mu się coś
zorganizować czy będę musiała wrócić do więzienia?
- Draco wpłacił żądaną kwotę kaucji – Smith
podsunął Hermionie jakieś papiery. Teraz zapomniał, że jest mężczyzną. Zamienił
się w prawnika. Zdziwił się, że ta kobieta obudziła w nim dawno uśpione
pożądanie. Nie spodziewał się tego. – Od tej pory jesteś pod jego kuratelą.
Cokolwiek zrobisz będzie za to odpowiadał, a więc radzę zachować wszelką
ostrożność. Nazwisko Malfoyów nadal jest na językach. Jeden głupi krok i pogrzebie jego karierę na
zawsze.
- Nie jesteś zbyt zadowolony, że wziął moja
sprawę – zauważyła z przekorą. Ten mężczyzna nie umiał ukrywać swoich uczuć.
Wyraźnie pokazywał, co mu się podoba, a co nie. Niepokoił ją. Coś w głębi ducha
podpowiadało jej, że nie powinna mu ufać.
- Masz racje – przytaknął mile zaskoczony jej
inteligencją. Draco opowiadał mu, że była najmądrzejszą dziewczyną w szkole.
Teraz musiał przyznać, że w pełni zasłużyła na swoją opinię. Był ciekaw, co
jeszcze w sobie kryła. – Niestety to on podejmuje decyzje i postanowił ci
pomóc. Nie mam pojęcia dlaczego. Pewnie pożądanie zaćmiło mu umysł. Nie bądź
taka zaskoczona. Powiedział mi o waszym śmiesznym układzie. Nie rozumiem jego
postępowania. Mógł znaleźć inny sposób na zaciągnięcie cię do łóżka. Ta sprawa
z góry jest przegrana.
- Nie zrobiłam tego – powiedziała cicho
wiedząc, że niepotrzebnie się tłumaczy. Nikt jej nie uwierzy. Obawiała się, że
Smith może mieć racje. Nie miała żadnych szans na udowodnienie swojej
niewinności. Jęknęła cicho i ukryła twarz w dłoniach. Z trudem starała się nie rozpłakać.
- Oboje to wiemy – przyznał niechętnie.
Obserwując ją musiał stwierdzić, że nie wyglądała na morderczynie. Nie byłaby
wstanie zabić nikogo z zimną krwią. Był zaskoczony, że nikt z jej przyjaciół tego nie zauważył. – Musimy tylko sprawić aby uwierzyli inni. To
powinnaś zostawić Draconowi. On dowiecie, że nie mogłaś nikogo zabić. Musisz mi
tylko powiedzieć wszystko, co pamiętasz z tamtego wieczoru. Mów pewnie i
zdecydowanie – wyciągnął mugolski dyktafon. Jeżeli była zaskoczona to nie dała
tego znać po sobie. – Będę to nagrywał,
a potem to przeanalizujemy. Może przypomni ci się coś, co pominęłaś.
Hermiona
popatrzyła na niego sceptycznie, ale skinęła głową. Wzięła głęboki oddech i
zaczęła opowiadać. Z każdym słowem nabierała mocy i pewności siebie. Bez
względu na to, co wszyscy mówią wierzyła, że jej się uda. Bez względu na cenę
zamierzała odzyskać utraconą godność. I wierzyła, że jej się to uda.
***
Draco po raz ostatni spojrzał na swoją postać w lustrze.
Mimo,
że był typowym mężczyzną to lubił dobrze wyglądać. Zwłaszcza, gdy wybierał się
na randkę ze swoją narzeczoną. Skrzywił się na samą myśl. Aby odzyskać dobre
imię jego rodzina postanowiła go połączyć z rodziną Gengrassów i ich najstarszą
córką. Znał Astorię z czasów szkolnych i nigdy za nią nie przepadał. Teraz z biegiem
lat stwierdził, że nie zmieniła się wcale. Nadal zadufana w sobie wielbicielka.
Niestety musiał jej nadskakiwać i pogodzić się z losem. To chwilami będzie nie
do zniesienia. Jedynym plusem będzie Granger w jego łóżku. To, że wygra sprawę
był tego pewien. Ostatecznie był Malfoyem i nigdy się nie poddawał, a sprawa
warta była zachodu. Gdyby ją wygrał mógłby rozgłosić nazwisko Malfoyów dobrym
świetle.
- No wyglądasz całkiem nieźle – mruknął z
uznaniem poprawiając krawat. Nie lubił tego typu spotkań. Randka z Astorią
polegała na zabraniu jej do drogiej knajpy i odprowadzeniu do domu. Na
pożegnanie mógł jedynie pocałować ją w rękę. To było strasznie drażniące. Był
mężczyzną i potrzebował kobiety. Całkowicie normalna rzecz. Obawiał się iż jego
małżeństwo będzie prawdziwą katorgą i nie widział znaków aby miało być
lepiej. Z westchnieniem wziął perfumy,
które jej zakupił i czerwone kwiaty. Astoria tylko takie lubiła. Nie szedł z
wielką chęcią. Gdy podjechał na umówione miejsce już na niego czekała. Ubrana w
jesienną kurtkę. Na głowie miała dość dziwaczny kapelusz, ale po za tym
prezentowała się całkiem elegancko. Dostrzegł, że trzymała ukrytego pod pachą
„Proroka Codziennego”, a na jej ładnej buzi malował się grymas. Zdusił w sobie
przekleństwo. Już domyślił się o czym będą dzisiaj rozmawiać.
- Jak mogłeś to zrobić – warknęła, gdy tylko
podszedł. – I nie wykręcaj się. Dobrze wiesz o czym mówię. Zająłeś się obroną
tej Szlamy. Ze wszystkich osób musiałeś to zrobić ty.
- Możesz nie wtrącać – warknął na nią z trudem
nad sobą panując. Był naprawdę wściekły. Tolerował wszystko, ale do pewnego
momentu. Gdy został wyprowadzony z równowagi wówczas zmieniał się w potwora.
Astoria nie miała pojęcia jak nie wiele brakowało aby doprowadzić go do tego
stanu. – Ja nie mieszam się w twoje sprawy, a ty z łaski swojej nie mieszaj się
w moje.
Tak będzie najlepiej dla wszystkich.
- Nie rozumiesz, że pomagając tej kobiecie do
końca zrujnujesz swoje nazwisko? – zapytała Astoria nieco rozpaczliwym tonem
głosu. Była naprawdę poruszona zasłyszanymi plotkami, a tego nienawidziła
najbardziej. Obawiała się, że jeśli Draco będzie obstawiał dalej przy swoim
zrujnuje ich oboje.
- Mam zamiar udowodnić niewinność Granger, bo
wiem, że nie zabiła tego całego Tortona – wycedził z trudem panując nad
gniewem. Zaczynał zdawać sobie sprawę, że przy Astorii nawet święty straciłby
cierpliwość. – Jeśli to zrobię wówczas zmienisz zdanie i zobaczysz jak podziała
to korzystnie na moje interesy.
- A jeśli Granger jednak zabiła syna senatora?
– zapytała zaczepnie kobieta. Na to pytanie Draco nie umiał odpowiedzieć.
Gdzieś czuł, że była niewinna, ale według wielu miała motyw. Obawiał się, że jeśli Astoria ma racje i
spełnią się najgorsze obawy to wówczas może zrujnować się na dobre. Miał jednak
nadzieję, że się nie myli. Musiał to tylko udowodnić wszystkim dookoła. I
wierzył, że mu się to uda. W końcu nie na darmo nazywał się Malfoyem.
***
Hermiona
ostrożnie wsunęła się do mieszkania, które do tej pory dzieliła z Ronem.
Wiedziała,
że będzie musiała je opuścić. Malfoy chciał aby mieszkała w domu wynajętym
przez niego. Wciąż z trudem dochodziło do niej na, co się zdecydowała. Do tej
pory miała nieposzlakowaną opinię. Wiedząc o tym, że ojciec Rona pracował teraz
na poważnym stanowisku starała się jak najlepiej. Była również szanowanym i
zdolnym Aurorem. Teraz to wszystko się zmieniło. Zaczynało do niej docierać, że
być może nigdy nie będzie jak dawniej. Straciła dobre imię na zawsze. Żałowała,
że wcześniej nie zgłosiła się o pomoc, gdy tego potrzebowała do któregoś ze
swoich przyjaciół. Niestety wtedy nie pomyślała o tym nawet. Młody Toronto
niespodziewanie pojawił się w jej życiu. Była wówczas związana z Ronem, gdy
uratowała mu życie. To wtedy zapragnął jej po raz pierwszy. Przystojny Toronto
ubzdurał sobie, że zostanie jego kochanką. Kilka razy próbował ją uwieść, ale
skutecznie mu odmawiała. Doszło do tego, że chciał ją zgwałcić. W końcu zaczął
jej grozić, że ujawni świat czarodziejów jeśli nie zostanie jego kochanką. Rozmowa
ze starym senatorem pomogła nieco utemperować tego młodzika. Niestety dzisiaj
to wszystko wyszło na jaw i z góry uznali ją za winną. Czytając podsuniętego
przez Johna Smitha Proroka Codziennego nie mogła uwierzyć w bzdury wypisywane
na jej temat. Nie spodziewała się aż takiego okrucieństwa i było jej bardzo
przykro. Teraz musiała również pozbierać swoje rzeczy. W ciągu kilku lat nie
wiele się ich nazbierało. Od kiedy z powodu utraconego kontaktu z rodzicami
przez swoje zaklęcie nie wiele miała własnych rzeczy. Większość zostało w jej
starym domu, który szybko został skonfiskowany. Samo mieszkanie również
należało do Rona i nie mogła rościć sobie do niego praw. Wiedziała, że i tak
musiała je opuścić bez względu na układ z Ronem.
- Hermiona! – Harry nie krył zaskoczenia na
widok przyjaciółki krzątającej się po mieszkaniu. Zdążył wrócić właśnie ze
spotkania z Jamiem, gdy ją zastał. Była blada i mizerna. Zaczynał o nią się
poważnie niepokoić. Jednak na jej widok poczuł napływającą nadzieję. – Jesteś
wolna? To znaczy, że wycofano zarzuty?
- Nie – pokręciła głową. Nie była pewna jak
zareaguje Harry na jej wieści, ale nie mogła go okłamywać. W końcu był jej
przyjacielem i wiele dla niej zrobił. Musiała być z nim szczera. On był z nią
od początku. – Znalazłam dobrego adwokata. Jest nim Draco Malfoy i ja zawarłam
z nim pewien układ – wydusiła w końcu. Specjalnie odwróciła wzrok nie mogąc
spojrzeć przyjacielowi w oczy. Wiedziała za dobrze, że on i Malfoy byli
najlepszymi przyjaciółmi. Obawiała się, że Harry nigdy nie zaakceptuje tego na
co się zgodziła.
- Hermiono Jane Granger! – Harry z trudem
wycedził słowa po doznanym przez przyjaciółkę w szoku. – Jak mogłaś w ogóle to
zrobić? Wiesz w ogóle ile sobie liczy Malfoy za reprezentowanie kogoś? To, że
byłem w Paryżu nie znaczy iż całkiem oddzieliłem się od świata czarodziejów.
Pogłoski o nim krążą niemal wszędzie.
- Wiem Harry – powiedziała cicho. Obawiała
się, że nie uda jej się mówić półsłówkami. Będzie musiała powiedzieć całą
prawdę. I chyba lepiej wcześniej niż później. – Jednak dogadaliśmy się i w tej kwestii. Draco zostanie moim kuratorem
i mam zamieszkać w wynajętym przez niego mieszkaniu.
- Czemu to zrobiłaś Hermiono? – Harry pokręcił
głową nie rozumiejąc decyzji przyjaciółki. Gdzieś w głębi duszy poczuł się
przez nią zdradzony jak nigdy dotąd jeszcze.
***
Siedząc
w domu i popijając whiskey przed kominkiem Ginny próbowała ukoić swój ból i
nerwy związane z ostatnimi wydarzeniami.
Nie
było jej łatwo, a powrót dawnego narzeczonego niczego nie ułatwiał. Pamiętała
zbyt dobrze ból po jego odejściu. Była na krawędzi rozpaczy i gdyby nie pomoc
przyjaciół i Deana nie poradziłaby sobie. Oni byli przy niej w najtrudniejszych
chwilach. Hermiona wspierała ją jak mogła, gdy wyszło na jaw, że jest w ciąży.
A teraz jej ukochany synek jest poważnie chory i ma niewielkie szanse na
wyzdrowienie. To, co powiedział jej lekarz wstrząsnęło nią do głębi.
Spodziewała się, że w świecie czarodziejów nie zdarzają się takie rzeczy, a
jednak. Jej syn miał białaczkę i potrzebował szpiku kostnego aby przeżyć. Ona
sama nie mogła być dawcą. Podobnie jak Dean. Jedyną osobą, która, by się
nadawała to Harry. W końcu on był ojcem
Jammiego. Gdy zobaczyła go dzisiaj w pokoju u chłopca nie wiedziała, co
powiedzieć. Wyglądali na skupionych grając w szachy. Ze wzruszeniem obserwowała
jak chłopak uczył swego syna podstaw. Wyglądali przy tym niemal identycznie aż
ścisnęło ją w żołądku. Wyglądali tak wspaniale. James był niezwykle podobny do
swojego ojca. To dziwne, że Harry wcześniej tego nie zauważył. Każdy, by o tym
wiedział.
- Ginny… - powiedział cicho Thomas wchodząc do
zaciemnionego domu. Zaniepokoił go telefon ukochanej. Zadzwoniła do niego w
środku biura i mówiła coś zapłakanym głosem. Z trudem udało mu się porzucić
papierkową robotę i przyjechać od razu. Domyślił się od razu, że chodziło o
Jamesa. Pokochał tego chłopca jakby był jego własnym synem. Nie wybaczyłby
sobie gdyby coś mu się stało. Zostawiwszy kurtkę i swoje rzeczy ruszył na
poszukiwanie kobiety. Zastał ją skuloną ze łzami w oczach przed płonącym
kominkiem. Bez słowa podszedł do niej i wyjął z zziębniętej ręki kieliszek.
Wyglądała strasznie. Delikatnie ją przytulił i otarł łzy.
- James jest chory – zdołała tylko wykrztusić
między łkaniami. – Lekarze powiedzieli, że muszą dokonać przeszczepu. Ja nie
mogę być dawcą. Jedynie Harry, a to oznacza, że muszę mu powiedzieć prawdę.
- Zawsze byłem zdania, że powinien wiedzieć –
przypomniał jej delikatnie ich pierwszą rozmowę. W innych okolicznościach
byłoby mu to na rękę, że Harry nie miał pojęcia o synu, ale obawiał się takiej
sytuacji. Niestety ona nadeszła w najmniej oczekiwanym momencie i mogła
zaburzyć szczęście, które zbudowali. Teraz jak nigdy jeszcze zaczynał obawiać
się o ich wspólną przyszłość. Ginny nie odpowiedziała. Ponurym wzrokiem
wpatrywała się w ogień. Thomas wstał i podszedł do kominka, gdzie stała karafka
z whiskey. Nalał sobie sporą porcje do szklanki. Rzadko kiedy pijał alkohol,
ale tym razem tego potrzebował. Wszystko wskazywało na to, że rozpoczynał się
najtrudniejszy okres w jego życiu, a on nie umiał sobie z tym poradzić.
- Masz racje – powiedziała w pewnym momencie
Ginny podchodząc do niego. Delikatnie objęła go w pasie od tyłu i położyła
głowę na ramieniu. Było jej z nim naprawdę dobrze. Ona, James i Dean tworzyli
prawdziwą rodzinę. Teraz powrót Harry’ego mógł wszystko zmienić. Obawiała się
jak zareaguje chłopak, gdy dowie się, że ma syna. Jakby nie było ukryła ten
fakt przed nim. Zadrżała na samą myśl o zbliżających się wydarzeniach. –
Powinnam z nim porozmawiać. Im szybciej tym lepiej. Każdy dzień zwłoki dla
Jamiego jest ciężki. Nie chce aby cierpiał bardziej niż to konieczne.
- Nie bój się Ginny – obrócił się ku niej i
delikatnie złożył na jej ustach pocałunek. – Cokolwiek się nie stanie będę przy
tobie. – Gdy pocałował ją mocniej odwzajemniła pocałunek. Potrzebowała tego.
Pocieszenia, które jej dawał. Nie protestowała, gdy zsunął bluzkę z jej ciała.
Poddała mu się całkowicie. Choć raz pozwoliła sobie zapomnieć o problemach. Na
resztę przyjdzie czas jutro.
***
Gdy
Hermiona była już gotowa przyjechał po nią Draco.
Z
Harr’ym nie było sensu rozmawiać. I tak, by tego w ogóle nie zrozumiał.
Obrażony zamknął się w pokoju. Nie wyszedł dopóki nie opuściła pokoju w
towarzystwie swego dawnego wroga. Zostawiła jedynie krótki list wyjaśniając
okoliczności, które zmusiły ją do podjęcia takiej, a nie innej decyzji. Miała
cichą nadzieję, że to pomoże jej zrozumieć, ale nie była do końca przekonana. W
milczeniu zajechali na miejsce. To, że Draco się nie odzywał tylko przedłużał
jej cierpienie. Zatrzymał samochód przed eleganckim domem w przyjemnej
dzielnicy. Musiała przyznać, że spodobało jej się tutaj. Dom, chociaż niewielki
różnił się od jej skromnego mieszkania, które dzieliła z Ronem.
- Pięknie tutaj – powiedziała z prawdziwym
zachwytem w oczach, gdy tylko wysiedli z samochodu. Draco wziął jej skromną
walizkę i prychnął pogardliwie pod nosem. Nie był w nastroju do rozmowy. Obiad
z Astorią nieco popsuł dzisiejszy dzień, ale starał się nie dawać tego po sobie
znać. Pozwolił jej wejść przodem do nowego domu. Długo decydował się gdzie ją umieścić.
Jego nazwisko ciągle było na językach, a ona miała dość plotek. Ten dom należał
do jego babki Georgiany Campell. Campellów od dawna nie łączono z Malfoyami i
bardzo dobrze. Dzięki temu mógł wykorzystać ten dom we własnych celach. Był
pewien, że jej się spodoba. Nie był może zbyt wielki, ale obszerny. Posiadał
trzy sporawe sypialnie i salon. Na dole znajdowała się kuchnia, jadalnia i
łazienka. Wszystko perfekcyjnie wykonane w starym stylu. W domu pracowała młoda
służąca imieniem Caroline. Dziewczyna była bardzo dyskretna i uczciwa. Mogła
dotrzymywać Hermionie towarzystwa gdyby go nie było w pobliżu.
- Cieszę się – powiedział, gdy postawił
walizki w salonie. W kominku już palił się ogień a na stole stał przygotowany
obiad. Wszystko było jeszcze ciepłe tak jak prosił. Poczuł jak w żołądku kiszki
grają mu marsza, ale musiał zająć się jeszcze jedną ważną sprawą. Nie krył, że
to było dla niego najważniejsze. Chciał się upewnić, że jego wspomnienia wciąż
są takie same. – A teraz rozbieraj się.
Hermiona
zastygła bez ruchu słysząc te brutalne i pozbawione emocji słowa. Nie
spodziewała się, że Draco tak szybko będzie domagał się swoich praw do niej.
Zadrżała o tym. Był silnym i dobrze zbudowanym mężczyzną. Czy będzie brutalny?
Słyszała, że niektórzy mężczyźni lubią przemoc. Może powinna mu powiedzieć, że
z nikim nie spała? Pewnie wyśmiałby ją i upokorzył tylko. Wolała tego nie
robić. – No na co czekasz Granger? Nie mam całego dnia, a chce się tylko
upewnić, że nie popełniam żadnego błędu.
- Nie sądzisz, że za późno na takie
rozważania? – zapytała z wyzwaniem w oczach. Cała drżała i przeklinała się za
to. Wzbudzał w niej strach, ale i ciekawość.
- Zawsze możesz do niego wrócić – stwierdził z
lekceważeniem wzruszając ramionami. – Ostatecznie mogę zmienić zdanie i uznać
cię za winną. Wówczas bez wahania cię skażą. Więc jak będzie? – zdawała sobie
sprawę, że zrobiłby to bez wahania. Nie pozostawił jej żadnego wyjścia. Cofnęła
się nieco, by stanąć dalej od okna. Obawiała się, że ktoś mógłby ją zobaczyć. Drżącymi
rękoma zaczęła ściągać swoje ubranie. Najpierw poszła w dół bluzka i sweterek,
a potem zaczęła drżącymi rękoma zsuwać spodnie.
- Zaczekaj – poprosił, gdy chciała odpiąć
stanik. Przez chwilę spoglądał na nią zafascynowany. Wydawała mu się jeszcze
piękniejsza niż wtedy w Malfoy Manor. Jej ciało zmieniło się nieco pod wpływem
wieku. Wydawało się okrąglejsze i bardziej dojrzałe. Poczuł jak jego członek
budzi się do życia pod wpływem tego wspaniałego widoku. Nie pomylił się wcale.
Granger nadal podniecała go jak dawniej. Ostrożnie podszedł do niej i obejrzał
ją dokładnie całą. Nie dbał o to jak się czuła w tym momencie. Była dla niego
eksponatem. Dzięki niej będzie mógł zaspokoić trawiące go podniecenie. Gdyby
chciał mógłby ją wziąć tu i teraz łamiąc wszelkie umowy, ale nie był taki. – W
porządku możemy zasiąść do stołu. Rusz się Granger na co czekasz?
- Mam zjeść obiad z tobą całkiem naga? –
spytała oszołomiona. Słyszała, że Malfoyowie są dziwni, ale nie spodziewała się
takich fetyszy po nim. Nie ukrywała, że wzbudzał w niej strach i wstręt.
Żałowała, że nie ma władzy nad własnym losem.
- Nie żartuj – prychnął zniecierpliwiony
Malfoy przysiadając do stołu. Nie spodziewał się po Granger, że będzie taką
świętoszką. Zaczynała go denerwować, ale jednocześnie miał przy tym niezłą
zabawę. Wziął butelkę wina i otworzył ją. Dziewczyna niechętnie usiadła,
trzymając odpowiedni dystans od niego. Rozbawił go ten ruch. Pomyślał, że szykuje
się całkiem zabawny wieczór.
***
Był
zadowolony z powodu całej sytuacji.
Nie
spodziewał się, że wszystko pójdzie tak dobrze, ale niespodzianki zdarzały się
w życiu i często mile go zaskakiwały. Tym razem było podobnie. Malfoy wpłacił
kaucje za Granger i umieścił go w domu po babce. Utrzymywanie tego wszystkiego
z dala od wścibskiej prasy było doprawdy wyzwaniem, ale był pewien, że i z tym
sobie poradzi. W końcu miał kogoś od
podobnych zadań.
- Świetnie się spisałeś Cameron – rzucił w
stronę młodego chłopaka Camerona Sanders. Ten pracował dla niego od bardzo
dawna. Poznali się w czasie jednej z podróży mężczyzny. Cam był wówczas naiwnym
nastolatkiem i wpakował się w trudną sytuacje. On pojawił się w odpowiednim
miejscu i czasie aby mu uratować życie. Szybko odkrył, że chłopak miał magiczne
zdolności. To było dziwne, że do tej pory nikt ze świata czarodziejów nie
zainteresował się losem chłopca. On pomógł mu opanować trudne sztuki używania
czarów i zakupił pierwszą różdżkę. Chłopak był zdolny i szybko się uczył.
Niemal żałował, że musi doprowadzić do smutnego finału.
- Dziękuje proszę pana – odpowiedział młody
podsuwając mężczyźnie talerz parującego rosołu. Wspólnie wynajmowali małe
mieszkanie na piętrze. Pomyślał, że będzie mu trochę smutno, gdy nie będzie go
w pobliżu. Niestety w grę wchodziło poświęcenie celów wyższych i nie miał
wyjścia. Musiał zrobić, co zamierzał jeśli chciał osiągnąć swój cel. Zemsta
była najważniejsza. – Nikt niczego nie podejrzewał. Nowe dowody Malfoy powinien
odkryć już wkrótce. Skąd znajdziemy naszą ofiarę? Nie możemy przecież pokazać,
że to pan był zabójcą, a esemes, którego wysłał pan pannie Granger wykasował
się samoistnie.
- Nie martw się zadbałem o wszystko. –
Mężczyzna uśmiechnął się i gestem zaprosił go do stołu. Chłopak sam wszystko
przygotował. Był nie tylko sprytny, ale i miał ukryty talent kulinarny. Gdyby
nie on żywiliby się w tanich barach, a na to brakowało gotówki. Ostatecznie
jego skromny dobytek miał limity. Obawiał się, że bez Camerona u boku będzie
musiał zmienić swój styl. – Mam nadzieję, że nie żałujesz swojej przyjaźni z
Toronto? Wiesz, że musiał zginąć prawda?
- Tak. Wiem. – Cameron zacisnął dłonie w pięści.
Nie chciał pokazać, że bolała go ta cała historia mająca związek z jego
przyjacielem. Jakby nie było cenił w sobie towarzystwo tego szalonego mugola,
chociaż nie zawsze się z nim zgadzał. Niestety wierność kazała mu służyć
człowiekowi, który go uratował. Gdyby nie on miałby zdecydowanie gorszy los i
nie odkrył swoich zdolności. – I doskonale to rozumiem. Wiedziałem od początku
do czego pan zmierza.
- Wspaniale. – Mężczyzna uśmiechnął się i
nalał sporą porcje alkoholu do kieliszka. Chciał poczęstować Camerona, ale ten
odmówił. Był nieco zdziwiony tą awersja chłopaka do alkoholu. On wyznawał
zasadę im więcej tym lepiej. Bywały takie czasy, że nie umiał sobie radzić bez
alkoholu. – Tu masz dokładny adres Granger . – Podsunął mu kartkę w której wcześniej
wszystko zanotował. – Dom nie jest zbyt zabezpieczony i łatwo się do niego
włamać. Musisz jednak zachować ostrożność.
Zależy nam aby Granger porządnie się wystraszyła. Możesz
nawet ją torturować, ale nie za długo. Malfoy w każdej chwili może pojawić się
w domu.
- Jasna sprawa szefie. – Młody chłopak
uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał sprawiać cierpienie innym, a użycie przy tym
magii było niesamowicie fascynujące. Najbardziej podniecał go Criuciatus. To
zaklęcie i jego efekty były niesamowite. Użył go kilka razy na mugolakach pod
czujnym okiem szefa. Za pierwszym razem zabił swoją ofiarę, ale potem się
poprawił. Teraz miał okazje pokazać swoją siłę. I nie mógł się tego doczekać.
***
Hermiona
niepewnie spoglądała na Dracona, który siedział naprzeciw niej i jak nigdy nic
popijał wino.
Zachowywał
się przy tym tak nieznośnie normalnie jakby nie zwracał uwagi na fakt, że była
prawie naga. Ta sytuacja zaczynała ją coraz bardziej drażnić. Mimo tego, że
była głodna nie mogła przełknąć pieczonego kurczaka, który tak ładnie
prezentował się na talerzu. Nigdy jeszcze nie znalazła się w takiej sytuacji.
- Sprawia ci przyjemność upokarzanie mnie? –
odważyła się w końcu odezwać aby tylko przerwać te nieznośną ciszę. Draco
uśmiechnął się półgębkiem i spojrzał na nią.
- Nie chce cię wcale upokarzać – powiedział
miękko nieco zaskoczony jej słowami. Nie spodziewał się, że tak zareaguje na to
wszystko. Chciał sobie tylko sprawić przyjemność aby móc podziwiać jej piękne
ciało. Nie mógł się doczekać chwili, gdy w pełni będzie należeć do niego.
Zadrżał cały na samą myśl. Z trudem się opanował nie chcąc pokazać jak wielką
władzę ma nad nim. Kobiety bywały perfidne i zdolne do wszystkiego. Przypomniał
sobie piękną Camillę Russo. Poznał ją przebywając w Brazylii na specjalnym szkoleniu dla
prawników. Russo wykorzystała go i uwiodła. Nie wiele brakowało, a straciłby
przez nią licencje. Te nauczkę zapamiętała na zawsze. – Po prostu chce cię do
siebie przyzwyczaić. Gdy zostaniemy kochankami przekroczymy wszystkie granice.
- A nie mogłabym jakoś oddać ci pieniędzy? –
spróbowała z innej beczki. Naprawdę się bała. Cieszyła się, że Draco zdecydował
się domagać swoich praw, gdy ją uniewinni. To było niezwykle uczciwe z jego
strony, ale równocześnie się bała. Przeklinała samą siebie za te decyzje, ale
nie zniosłaby dłużej pobytu w więzieniu. Prędzej czy później tamten strażnik
dostałby ją w swoje ręce.
- Daj spokój Granger. – Draco roześmiał się i
pokręcił głową. Nigdy nie spodziewałby się żeby wyniosła i sztywna Hermiona bała
się czegoś. A jednak wyraźnie to widział. Zachowywała się jak dziewica na
pierwszej randce. Gdyby jej nie znał pomyślałby, że tak właśnie jest. – Nie
różnie się niczym od Weasleya. No może mój członek jest trochę większy i sprawi
ci dużo więcej przyjemności. – Hermiona zarumieniła się słysząc te słowa. Nikt
nie rozmawiał z nią tak otwarcie o tych sprawach. To, co robił Draco
wyprowadzało ją z równowagi. – Zresztą mogę ci już teraz pokazać coś niecoś. –
Nim zdążyła zaprotestować przyciągnął ją do siebie i pocałował. Ten pocałunek
przeważył wszystko. Jeżeli do tej pory miała w głowie się bronić przed nim to
przestała. Jego wargi obezwładniły ją całkowicie biorąc w posiadanie. Wyjęczała
cichutko poddając się jemu. Jego zręczne palce sięgnęły do zapięcia stanika
uwalniając jej nabrzmiałe piersi. Jej ciało płonęło. Kilka razy z Ronem
pieścili się w ten sposób, ale nigdy nie czuła czegoś podobnego. Zupełnie jakby
odkrył się przed nią nowy świat.
- Draco – wykrztusiła oszołomiona nowymi
doznaniami, które jej pokazywał. Stalowe oczy mężczyzny lśniły dziwnym
blaskiem. W zachwycie spoglądał na jej piękne ciało. Naprawdę mógłby ją wziąć
teraz. Tak niewiele ją dzieliło od niego. Czuł ból w lędźwiach i żałował, że
nie może nic zrobić. Gdyby cokolwiek spróbował wiedział, że zachowałby się jak
łajdak. Nie rozumiał czym się tak przejmował. Ostatkiem sił odsunął się od
niej.
- Powinnaś się ubrać – rzucił szorstko.
Spojrzała na niego zaskoczona i zawstydzona zarazem. Chyba sprawił jej ból, ale
nie dbał o to. Podniósł się z kanapy i ociężałym krokiem ruszył w stronę drzwi.
– Jutro się pojawie i jeszcze raz porozmawiamy o wszystkim. Jeszcze raz wszystko mi powiesz. Pojawię się
punktualnie o dziesiątej. Narzuć na siebie coś mniej wyzywającego jeśli nie
chcesz abym wziął cię jak dziwkę na dywanie – dodał i wyszedł trzaskając
drzwiami. Hermiona przez chwilę patrzyła na niego osłupiała. Łzy popłynęły jej
po policzkach. Jeszcze nigdy nikt jej tak nie upokorzył. Obiecała sobie, że
Draco Malfoy zapłaci za te zniewagę, choćby to miała być ostatnia rzecz jaką
zrobi.
***
Na zakończenie:
Kolejny rozdział z którego jestem zadowolona.
Właśnie tak go sobie wyobrażałam, a czytając go od
góry do dołu widzę, że żadne zmiany w nim się nie przydadzą.
Najbardziej ciekawi mnie relacja Draco i Hermiony.
Do tego jeszcze dochodzi dramatyczna sytuacja Ginn i Thomasa.
Do tego jeszcze dochodzi dramatyczna sytuacja Ginn i Thomasa.
Pomysł z chorobą przyszedł mi niespodziewanie.
Chciałam w ten sposób pokazać, że magia nie jest wcale
silniejsza niż śmierć.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał.
Zapraszam na ciąg dalszy wkrótce.
P.s:
Wiecie, że to najdłuższy rozdział jaki do tej pory
napisałam?
Informacyjnie:
Oryginalny tytuł: „Pokochać łotra”
Tytuł rozdziału: 003 „Czemu
to zrobiłaś Hermiono”
Cytat: Paulo Coelho
Ilość stron: 11
Ilość słów: 5 626
naprawdę jedenaście stron?! rozdział był tak dobry, że nawet nie wiem kiedy skończyłam go czytać, jak by co najmniej był krótszy o 9 stron!
OdpowiedzUsuńha! nie mogę się doczekać aż Hermiona utrze nosa Draco <3
No czy mu utrze to się jeszcze okaże;)
UsuńAle na pewno zachowa nieco swojej godności;)
I tak aż tyle mi wyszło.
Sama jestem zaskoczona.
Rozdział fajny , tylko nie podoba mi sie to ze hremiona jest dziewica :C Bo jak dla mnie tak słabo taki doświadczony Malfoy i ona ? Mam nadzieje ze moze jescze to jakos zmienisz c: Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDrogi Animie.
OdpowiedzUsuńCzytaj między wierszami.
Minęlo 5 lat.
Malfoy wcale nie jest wcale taki niedoświaczony jak myślisz.
Sam/a zobaczysz jak wszystko się okaże.
I perspektywa opowiadania ma być właśnie takowa.
Jakby nie było nie zostało jeszcze powiedziane co Malfoy porabiał będąc po za granicami Londynu;)
Ostatnia scena z Draco i Hermioną bardzo mi się spodobała. Jestem ciekawa jak rozwinie się ich relacja:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie wypisać drobne literówki, które znalazłam. :)
OdpowiedzUsuń" [...] zrobił i to w tak błyskawicznym tępie" - tempie.
"Nie była wstanie tego z nim zrobić." - w stanie.
"Być może Ron miał racje" - rację.
"Był ciekaw czy powie jej o swoich planach względem tej o to Granger." - oto.
"Aby odzyskać dobre imię jego rodzina postanowiła go połączyć z rodziną Gengrassów i ich najstarszą córką." - Greengrassów.
"Malfoy wpłacił kaucje za Granger i umieścił go w domu po babce." - kaucję. Go? Ponieważ chodzi o kobietę powinno być "ją" ;)
"Był nieco zdziwiony tą awersja chłopaka do alkoholu." - awersją.
Błędy interpunkcyjne zauważyłam, ale nie będę ich wypisywać, bo przecinki to czarna magia i masz prawo popełniać błędy. :D Jednak to, co najbardziej rzuca mi się w oczy, to wypowiedzi typu: "Nie rozumiem w czym rzecz Ron", gdzie przed "Ron" powinien być przecinek, bo wypowiedź jest skierowana bezpośrednio do niego. W wypowiedziach typu: "Kasiu, zrób obiad" lub "Zrób obiad, Kasiu" po/przed imieniu/imieniem trzeba postawić przecinek. ;)
Rozdział bardzo mi się podoba, a w szczególności wątek z Ginny i Harrym. Wybraniec miał dobry pomysł, żeby zbliżyć się do Ginny, poprzez jej (i swojego) syna. :)
Podoba mi się w jakim świetle ukazujesz Dracona. Z pozoru zimny dupek, a jednak nie potrafił od razu wykorzystać Hermiony. Dlaczego? Jestem ciekawa...
Do tego ta intryga z młodym Toronto... Współczuję Cameronowi. Stracił przyjaciela i ma dług wobec tajemniczego mężczyzny, którego nigdy nie będzie w stanie spłacić.
Jestem mile zaskoczona, że tak szybko dodałaś ten rozdział. Czekam na więcej i pozdrawiam. ;*
A i jeszcze jedna uwaga, mianowicie wyraz "szlama" piszemy małą literą. ;)
Usuńdziękuje za te lirerówki.
UsuńPostaram się je szybko poprawić.
I dziękuje za spostrzeżenia.
Nie chciałam ukazywać Draco jako zimnego drania.
Ostatecznie jakby nie było jest też facetem i musi mieć w sobie co nieco z dobrego serca.
pozdrawiam;)
Witaj, nominowałyśmy Cię do nagród Liebster Award na: http://anxo-e-do-demo.blogspot.com/ ;).
OdpowiedzUsuńTak sobie weszłam przez przypadek, a tu nowy rozdział. C:
OdpowiedzUsuńAż mi smutno, kiedy Ron'a i Harry'ego nie łączy już dawna przyjaźń. W końcu byli dla siebie jak bracia...
Ach, Draco, Draco! Ty podstępna gnido! Po prostu nie wierzę, że potrafił w taki sposób upokorzyć biedną Hermionę. Chociaż niewątpliwie to do niego bardzo podobne -.- Ale (według mnie) pasują do siebie i będę trzymać za nich mocno kciuki. C:
Pozdrawiam!
PS. Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział nowego opowiadania. :)
Zauważyłam, że to najdłuższy rozdział. xD Obserwuję ilości stron i słów, z każdym razem będąc zaskoczoną coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńHarry będzie musiał dowiedzieć się o tym, że jest ojcem. Przeczuwa pewnie coś takiego (w zakamarkach umysłu), aczkolwiek usłyszenie potwierdzenia bardzo nim wstrząśnie. To może zachwiać dobrymi relacjami Ginny i Thomasa lub raczej - dodać do nich Harrego "na trzeciego". Oby tylko najbardziej cierpiącym nie był mały James.
Podoba mi się to, jak Draco odnosi się i traktuje Hermionę... Nie, żebym była sadystką, czy coś. xD Po prostu jasno wypełnia wcześniej postawione sobie cele i nie mięknie. Przecież mógłby powiedzieć: Dobra, będzie delikatnie, miło. Możesz zostać jako służąca", ale nie! On jasno wyznaczył zasady i dopełnia swojej części kontraktu. Mrrr, męski. ;3
rozdział jest bardzo dobry i masz świetne pomysły, a zachowanie Dracona jest wręcz perfekcyjne :)
OdpowiedzUsuńmam jednak "ale" - błędy, literówki, ortografy i np. "jej" zamiast "jego", to niestety przeszkadza w czytaniu, a ten blog może być naprawdę rewelacyjny - może pomyśl o znalezieniu bety?
pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na więcej
~*~
losyhermiony.mylog.pl
Masz rację, ten rozdział jest naprawdę świetny! Jak się wczytałam, to własna kuzynka musiała mnie odrywać, żebym z nią porozmawiała i koniec końców, komentarz piszę dopiero po paru godzinach, niestety. I wrażenia już się trochę zatarły, więc bazuje na tym, co zapamiętam. I mam nadzieję, że tym razem nie pomieszają mi się żadne inne fakty z poprzednich opowiadań.
OdpowiedzUsuńA więc...
Na miejscu Ginny już dawno powiedziałabym Harry'emu o tym, że ma syna. Po pierwsze: jako ojciec zasługuje żeby wiedzieć. No bo jak się teraz poczuje, kiedy dowie się, że jego syn ma już pięć lat? Na jego miejscu byłabym strasznie wściekła. Stracone lata, w których mógł zająć się synkiem. Po drugie: James powinien wiedzieć, kto jest jego prawdziwym ojcem. Bo Thomas niestety, ale biologicznym nie jest, choć widać, że kochał małego. I kocha też Ginny. Więc gdyby ta od niego odeszła, bardzo by go zraniła. Mam nadzieję, że tego nie zrobi.
I nareszcie Draco i Hermiona.
Może zacznę od tego, że ten strażnik jest ohydny, brutalny i nienawidzę go. Dlaczego nikt jeszcze nic z tym nie zrobił? Nie można tak traktować kobiet, niezależnie od tego, co robiły w przeszłości. Poza tym, strażnik w jakimś stopniu jest powiązany z prawem, a to, co robi jest karalne.
Och, ten mały romansik, że tak nazwę. Draco jest rozbrajający. Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła wyobrazić sobie jego minę jak już dowie się fizycznie, że Hermiona jest dziewicą. Dlaczego w ogóle kazał jej jeść w bieliźnie? Zboczony? Przecież może znaleźć sobie kogoś innego i popatrzeć. Bo na pewno są ładniejsze. I do tego... Ach, jednak jest tym starym kretynem, skoro w ogóle chciał zawrzeć taki układ. Tak poniżyć kobietę. Na miejscu Hermiony nie wiedziałabym, co wybrać: zboczonego adwokata czy napastliwego strażnika. I jedno i drugie zaniży jej wątłą samoocenę. No weź, stracić dziewictwo z takim kretynem? To się powinno robić jak należy, prawda? Mam nadzieję, że nie będzie to największy w życiu błąd, proszę!!
Rozdział rewelacyjny, czekam na rozwój wydarzeń.
Pozdrawiam, Donna
[ trzy-wspomnienia ]
[ sprzeczne-uczucia ]
Tak... Ginny powinna powiedzieć, ale wówczas byłoby zbyt łatwo no i Thomas nie miałby swojej szansy.
UsuńChciałam aby chłopak też miał swojego sszczęścia.
Hmmm Draco ma swoje małe fetysze stad ten pomysł... w końcu chciał zobaczyć czy nic się nie zmieniła przez lata, gdy widział ostatni raz.
Ha ha trafne porównanie odnośnie jej sytuacji. Ma biedna problem do zgryzienia, ale myślę że nie będzie tak źle.
Nie planuje zrobić z Hermiony strasznej ofiary i mam nadzieję, że mi się to uda.
dziękuje za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie.
Witaj :)
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam już wczoraj, ale niestety zabrakło mi czasu na skomentowanie, więc reflektuje się i zostawiam komentarz ^^
Jak dla mnie ten strażnik to jakiś psychopata, zesłałabym go do Azkabanu za takie traktowanie kobiet i to bezbronnych! Żyłka na czole mi skacze jak czytam o takich facetach.. Ale i tacy muszą mieć zagrzane miejsca w opowiadaniach.
John Smith, Ciebie kolego pewnie nie rozpracuje do końca opowiadania. Niby jesteś pomocny Draconowi, ale jakaś cząstka mnie twierdzi, że wcale nie chcesz dobrze.
Jeżeli chodzi o Pottera, który przybył do szpitala.. Według mnie powinien się jak najszybciej stamtąd wycofać, bo wraca sobie po latach jak gdyby nigdy nic i próbuje odbudować dawne więzi. Dziwny z niego człowiek, nie powiem, ale tylko Ty wiesz jak się potoczą jego dalsze losy ;)
Draco.. Draco mi się tak podoba u Ciebie, że chciałabym czytać nowe rozdziały codziennie! Niby jest trochę sarkastyczny, trochę zimny, ale jednak w głębi czuję, że jest dobrym facetem. Dlaczego? Wziął sprawę Hermiony, to już o czymś świadczy.
Jak dla mnie rozdział jest na plus i mi się bardzo podobał.
Pozdrawiam gorąco,
Liley
No niestety tym strażnikiem chciałam właśnie pokazać, że prawo nie do końca działa jak trzeba.
Usuńcieszę się, że mój Draco się podoba.
Właśnie ukazuje go inaczej niby z zewnątrz zimny drań, ale w środku całkiem inny;)
Pokaże jeszcze wiele twarzy.
Aj tak John to tajemnicza postać i mam wiele planów co do niego.
Coś czuje że na samej końcówce nie jedną osobę zaskoczy.
pozdrawiam i dziękuje za wizytę.
A więc, od razu przepraszam cię, ale tym razem będzie krótko, nie mam bowiem już siły na pisanie jakiegoś dłuższego komentarza.
OdpowiedzUsuńA więc, strasznie podobał mi się moment, gdy Harry poszedł do Jamesa. to był takie *.* i ta gra z nim w szachy. Biedny mały, białaczka. Nie zazdroszczę. Końcówka mnie trochę zdziwiła bo wydawało mi się, ze Draco to raczej nie będzie się przed niczym powstrzymywał. No cóż, musi mieć chyba ku temu jakiś dobry powód, prawda?
Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam.
No oczywiście że miał:)
UsuńW końcu najlepsze zostawia się na koniec.
Kochana dla mnie nie ważna długość komentarza.
Wystarczy parę słów które świadczą o tym czy podoba się czy nie.
Uważam, że Ginny już dawno powinna powiedzieć Harry'emu że został ojcem, że ma synka. Powinien wiedzieć... Zwłaszcza, ze już długo Ginny trzymała to w sekrecie. A mały ma 5 lat. Stracone lata... Na miejscu Harry'ego byłabym wściekła.
OdpowiedzUsuńRomansik Draco i Hermiony... KWITNIE! :)
Draco ma tu zupełnie inne oblicze niż to, które znamy z książek J.K Rowling.
A poza tym Hermiona ma dylemat.... :)
Jest ciekawie, nie ma co. Czekam na więcej.
Pozdrawiam.
Właśnie zależało mi na tym aby pokazać Dracona całkiem inaczej.
UsuńI cieszę się że mi się to udało.
Oj co do Harry'ego i Ginny... dziewczyna czuje się skrzywdzona i ją również trzeba zrozumieć.
Myślę, że każda kobieta poszłaby jej śladem.
To jest zdecydowanie fajne uczucie, kiedy po skończeniu rozdziału okazuje się, że jest on o wiele większy niż się myślało, a zawiera wszystko, co się chciało. xD
OdpowiedzUsuńHermiona nie jest taka bezradna. Podchwyciłaś jej charakter prezentowany w filmie (książek nie czytałam) i jeśli mam być szczera, to powiem, że byłbyś genialną kontynuatorkę J.K.Rowling.
Ba! xD Dracon nie pozwoli sobie na policzek ze strony opinii publicznej. Byłby szaleńcem, gdyby podjął się niemożliwego. Jest w nim sporo z wielkiej pewności siebie, ale ziarno realizmu też wydaje plon.
Jak zapewne wiedz Dramione to nie jest coś za czym bym szczególnie przepadała. Po prostu niewiele osób umie to dobrze, intrygująco, seksownie i pociągająco opisać. Bardzo niewiele. Tylko jeśli historia jest naprawdę niebanalna, pełna niedomówień i gorzkich łez połączonym z nutką ekstazy, wtedy ujmie mnie za serce. Czy to wszystko jest tu, u Ciebie? Gorzkich łez wiele nie było, ale liczę, że będą. Poza tym wszystko ujęłaś. Myślę, że mi się spodoba, ale póki co to tylko 3 rozdziały. Powiem jeszcze, że dobrze wychodzi Ci ta spójność, łączysz elementy w całość, nie wyskakują czytelnikowi nagle wyrwane z kontekstu frazy. To dobrze. Za to też duży plus.
OdpowiedzUsuńCóż... byłam z Tobą od początku w "Dziedziczce Przeznaczenia" i choć żałuję, że zawiesiłaś, co więcej nie znoszę takiego zawieszania, to dałam Ci nową szansę, bo lubię Twój styl. Będę tu z Tobą, z Twoją niepowtarzalną historią.
Pozdrawiam i przy okazji zapraszam na nowość do siebie, clair.
Jeżeli możesz to informuj mnie pod numer telefonu: 785034731.
OdpowiedzUsuńMożesz również pisać z bramki. :)
Niesamowite, jedenaście stron, a czyta się jednym tchem! Wprowadziłaś mroczny nastrój, ale mam nadzieję, że pozwolisz Hermionie i innym zachować jak najwięcej zachowań typowych dla nich, bo do tej pory idzie ci świetnie. Harry zachował się okropnie w stosunku do Hermiony, nie powinien jej osądzać, przecież sama podejmuje decyzje! Draco był niesamowity, świetnie go opisałaś. Nie mogę się doczekać, co stanie się dalej, bo na pewno będzie między nimi iskrzyło :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
I Ty myślisz, że 11 stron to dużo? XD U mnie każdy rozdział ma tyle! ;P
OdpowiedzUsuńA Tak w ogóle to dołączam się do wszystkich miłych komentarzy nade mną, bo w tym momencie nie mam nic do dodania ;P
Weny!
Czekam na następny!
Zapraszam do mnie!
Merr
Jak na mnie to dość dużo.
UsuńZwykle kończę w 10 albo mniej.
No proszę i dziękuje za życzenia.
W wolnej chwili na pewno zajrzę.
pozdrawiam.
Magia faktycznie nie jest silniejsza niż śmierć, ale chyba nie zamierzasz uśmiercić małego? To byłoby straszne i takie smutne.
OdpowiedzUsuńAle od początku. Było trochę błędów technicznych: jakieś literówki, czy zdania niepoprawne składniowo, co trochę burzyło całą konstrukcję. Natomiast co do treści... Dzięki sporej ilości wątków akcja powoli toczy się do przodu. Już nie mogę się doczekać, kiedy Ginny powie prawdę Harry'emu. I zastanawiam się, jak potoczą się losy Rona. Ale oczywiście główny wątek związany z historią Hermiony jest chyba najbardziej tajemniczy i intrygujący.
Draco taki szlachetny? Od kiedy? Ron zimny drań. Harry trochę zagubiony. Ginny kompletnie zakręcona, nie potrafi zrozumieć świata i tego, co on dla niej ma. A Dean bardzo opiekuńczy - faktycznie zależy mu na Ginny. Co czas potrafi zrobić z człowiekiem...
Pozdrawiam :)
Hejoo ;3 U mnie nowa notka ;3 Zapraszam. ;)
OdpowiedzUsuńHej ;)
OdpowiedzUsuńKilka dni temu czytałam, więc mam nadzieje, że nie pomylę żadnych faktów xD
Przyznam, że rozdział faktycznie długi. Dużo scen, co bardzo mi się u ciebie podoba. Całość się ładnie ze sobą łączy, wspominasz o wszystkich bohaterach, ale jak wspomniałam scen było naprawdę dużo.
Pojawił się tajemniczy "ktoś" kto pomógł Hermionie w tej dramatycznej sytuacji. Cieszę się, że okazała się to właśnie ta postać, a nie po raz kolejny Draco. Jest ona bardzo tajemnicza i interesująca, mam nadzieje, że pojawi się jeszcze nie raz.
Malfoy dziwnie traktuje Granger. Nie mogę go rozgryźć. Raz jest bezwzględny, a czasem nawet wydaje się opiekuńczy (ponownie przypomina mi Grey'a). Nie wiem co wyniknie z tej całej sytuacji, czy w końcu dojdzie do tego wszystkiego, czy jednak nie. Nie wydaje mi się, żeby tak łatwo odpuścił, ale z drugiej strony pewnie będzie nieźle zszokowany, gdy dowie się, że Miona jest dziewicą.
Jeśli chodzi o Harry'ego, to uwielbiam go i dobrze, że chce odbudować dawne relacje, ale w między czasie burzy wszystko co zostało wybudowane podczas jego nieobecności. Powinien znajdować się nieco na uboczu, a teraz na pewno mu się nie uda, gdy okazało się, że mały jest chory.
Pozdrawiam, L. ;*
No jak tamte rozdziały wydawały mi się długie to ten... Zazdroszczę, to umiejętność, której chyba nigdy nie posiądę:)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, to wszystko trochę podobne, do "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Idea, to jak Draco traktuje Hermionę, jego bogactwo i arogancja, jej skromność, ale poziom, na jakim piszesz, masz o wiele wyższy niż E.L. James:))
I ponownie, jak ja kocham Harrego i Ginny, ten wątek jest cudowny. Mam nadzieję, że Gin w końcu powie mu prawdę.
John Smith, to ktoś kogo nie rozumiem. Swoją drogą ciekawe, że jego imię i nazwisko to tak zwany NN xd
Ha ha w końcu ktoś zauważył to:)
UsuńTak John to chodząca tajemnica i długo przyjdzie go zrozumieć.
Mam jednak nadzieję że uda mi sie wykreować jego postać tak jak bym chciała ją ujrzeć.
Bardzo podobał mi się ten rozdział. Miał w sobie to coś :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie postać Johna Smitha. W Hermionie wywołuje irrocjanalną nieufność, aczkolwiek mnie zaimponowało, że uratował dziewczynę przed strażnikiem(btw poziom cywilizacyjny w więzieniu jest dość niski. Strażnicy bez oporów wykorzystują więźniarki, a nikogo to nie obchodzi. Mimo wszystko każdy ma jakieś prawa. Ktoś powinnien zająć się tą sprawą), a także, że miał takie...pozytywne myśli o Granger. Podejrzewam, że Smith nie będzie typem niewinnym, ale na razie czuję do niego coś na kształt sympatii. Czy mogłabym prosić dokładniejszy opis jego wyglądu? Chcę go sobie jakoś dobrze wyobrazić, a na razie wiem tyle, że ma bliznę ;)
Biedna Ginny i Dean. Spotkało ich wielkie nieszczęście. I jedynym wybawicielem jest Harry...Myślę, że w tej sytuacji TRZEBA mu wyznać prawdę. Po pierwsze, ma prawo wiedzieć, że jest biologicznym ojcem chłopca, a po drugie od tego zależy życie Jamesa(btw. czy Harry na serio nie widzi łączących go z synem nici? Podobny wygląd, imię jego ojca...Powinien chyba skojarzyć fakty).
Nie podobało mi się tylko jak Harry oburzał się, że Hermiona przyjęła propozycję Malfoy'a. A co miała zrobić? Potter nie potrafił zapewnić jej uniewinnienia, więc niech odłoży uprzedzenia na bok, siedzi cicho i pozwoli Draconowi ratować jego przyjaciółkę.
No i sceny Hermiona&Draco. Czytałam je z zaciekawieniem;) Fajnie, że Malfoy powstrzymuje swój instynkt xD No i współczuję Mionie - to już kolejny mężczyzna, który na nią ,,chrapkę''.
Pozdrawiam :)
Co do Johna właśnie zaktulizowałam zakładkę "Bohaterów" i myślę że jego wygląd będzie pasował do Twoich wyobrażeń i masz racje nie będzie wcale taki święty.
UsuńOj tak głównie dlatego też pokazałam ten wątek... kiedyś czytałam książkę o więziennictwie i strasznie mnie poruszyła dlatego postanowiłam wkleić to w opowiadanie.
Co do Ginny&Deana to też dość ciekawy temat... tak dziewczyna będzie miała trudny orzech do zgryzienia, ale myślę że to będzie dobry początek czegoś nowego.
No i Harry... on jest jak pies ogrodnika;p takie określenie mi wpadło do głowy... ale spokojnie to tylko chwilowa kwestia...
no w końcu jest całkiem ładną dziewczyną ha ha;p
pozdrawiam serdecznie!
Hey! Dzisiaj trafiłam na twój blog i mega się wciagnelam!! Super piszesz :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały. A mam tez pytanko; piszesz, ze szablonu zrobiła ci Joy. Mogłabyś mi podać namiar zy coś ? Potrebuje fajnego szablonu na mój blogspot. Odpowiedz.
Meggy
Tak.
Usuńszablon zrobiła mi właśnie Joy.
jej blog to:
http://zakazane-spojrzenia.blogspot.com/
zawsze możesz napisać ale nie wiem czy wykonuje szablony tak dla wszystkich bo nie prowadzi własnej szabloniarni.
Dlaczego wszyscy chcą mnie bić? xDD
OdpowiedzUsuńNo coś Ty! xD Mikołaj musi być cały. W końcu on spisywał te wszystkie wydarzenia (zaczęło się od pierwszego rozdziału). xD Musi chłopak żyć i mieć się dobrze. Co do Sebastiana - z ankiety wynikło, że wszyscy mają się spotkać, a kosztem był ten wypadek.
Dokładnie. Biologiczni rodzice Mikołaja to... dziwni ludzie. Za główny cel stawiają sobie wykonywanie co dziwniejszych zadań nakładanych przez dzieci. Mikołaj się znudził (w sumie jego nakazy były zbyt słabe, więc trzeba było drugiego dziecka... Oni są masochistami. Cos jakby lubili rozwalać jątrzącą się ranę... albo wbijać paznokieć w bolące dziąsło, o xD)
Błędy w nazwiskach? W których? xD
Haaa, tym razem nie poddawaj się przeczuciu. xD
Jest genialnie!
OdpowiedzUsuńWszystko dopracowałaś w każdym calu, jestem zachwycona.
Bohaterowie są wyraziści, mają temperament.
Podobają mi się opisy - są naprawdę piękne, takie poetyckie.
Fabuła jest interesująca i wciąga. Akcja powoli nabiera tempa.
Draco jest tu ukazany inaczej, niż znam go z kanonu, a to plus. :)
Ja osobiście uwielbiam HP.
Masz fajny styl, czytało się przyjemnie. Na pewno tu wrócę (ddoaję do obserwowanych)! :)
Pozdrawiam, Aeri.
granice-iluzji.blogspot.com/
PS: Twoje pozostałe blogi także dodaję. :)
Jej! Jak ja kocham fanficki HP!
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę ciekawy!
Uważam, że Ginny powinna w końcu powiedzieć Harry'emu, że ma synka. Zbyt długo trzymała ten fakt w sekrecie. I wcale się nie zdziwię, jak Harry nieźle ochrzani Ginny albo coś xDD
Draco i Hermiona... Nie lubię tego parringu. Ale tu zostali ukazani inaczej, zwłaszcza Draco. Ich romansik kwitnie. :)
No cóż, podobało mi się. Dodaję do obserwowanych wszystkie Twoje blogi.
Pozdrawiam, Naive.
http://pokochac-lotra.blogspot.com/
Przepraszam, wkleiłam nie tego linka.
Usuńhttp://magic-of-elementals.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHeheh, gratuluję złotego medalu. xD
Czytasz moje opowiadanie na laptopie? Bo jeśli tak, to wiem, jak wygląda blog... Koszmarnie... xD Zmniejsza się strasznie i nie jest taki, jaki przedstawia się, a raczej przedstawiał, u mnie. Teraz powinno być dobrze. ;P
Ogólnie wyglądało to tak, że czerwona/bordowa cześć była idealnie wpasowana w post, czarne było po bokach, brązowe w miejscu zdjęć i małe kawałki czerwonego na skraju... Cóż, szabloniarzem nie zostanę. xD
Ha ha! Widzisz! xD Mikołaj miał uderzyć Aleksa, a tu się okazało, że Aleks też miał prawo do ciosu. xD Dlatego zupełnie nic nie wspominałam o niewiedzy młodszego chłopaka. Przynajmniej zostało to mocniej zaakcentowane, przez co zauważone i nie zginęło w gąszczu innych spraw. xD
Huh, powinnam lepiej to wszystko opisać - i dogadanie się braci, rozmowę o orientacji... Ale od 3 tygodni mam dziwny plan życia - zaczyna się od telepania z zimna, przez karat, gorączkę na ozdrowieniu w czwartek skończywszy. Nie byłam w stanie wymyślić nic lepszego. ^^''
Hahaha, jak na razie sama nie wiem, kto mi tam z kim będzie, ale na pewno dobrniemy do końca. xD Po wielokrotnym powtarzaniu "jeszcze tylko góra 2/3 rozdziały", nareszcie się to spełni. xD Nie, żeby mnie ta historia męczyła, bo zżyłam się z postaciami (teraz z Aleksem ;3), ale bardzo mnie wymęczyła. xD Brakiem zapasowych rozdziałów. xD
Hahaha xD Masters musi zasłużyć, a co! xD Niech się stara. ;3
Podzielisz się Acklessem, prawda? ;3 Ach, a dzisiaj kolejny odcinek Nie z tego świata (chyba na tvn7) o 22. ;3
Jeśli Max ma być taki jak Dean, to ja mu zawierzam siebie w całości. xD Na talerzy, patelni... paterze... na czym chce. xD
Łączę się z Tobą we wszelkich oznakach nienawiści do zimy! Owszem, lubię ją, ale... kurcze, no! Mogła się wyszaleć w święta, ale odpowiednie do pory roku. Teraz mamy lepić zajączka ze śniegu? O_o
OdpowiedzUsuńNie mogłam zrobić Aleksa gejem. xD Za dużo... za dużo byłoby tych postaci. xD A pamiętam, jak cieszyłam się, że będę miała mało bohaterów. xD Damian był pierwotnie tylko postacią marginalną, pojawiającą się raz na jakiś czas, a Aleks, Seba, Lukas i Kryspin w ogóle nie powinni istnieć. xD
Sn ma juz 8 sezonów? Jeeżu... Ja oglądam teraz 4 xD Odcinek opowiadał o śnie Deana,w którym widział swojego młodego ojca i matkę (która zawarła pakt z Żółtookim). ;P
Maxa biorę całego. Z wszystkim. xDDD Może knuć, a ja trochę mu pogrożę, ale i tak będę lubić. xD
Haha, ja nie tak dawno zrobiłam mysz ze śniegu, ale kot ją dorwał. xDDD To się nazywa wstręt do ras. xD Ech, jeszcze się muszę wiele nauczyć. ;)
OdpowiedzUsuńWybaczę Maxowi i będę go cichcem przemycać do mojego Wena, żeby mu trochę utrudnił życie (Max - Wenowi, oczywiście. xD)
Ja w telewizji widziałam często 3 sezon, ale teraz jest czwarty... mmm ;3 Nie ma to jak oglądać, a w czasie reklam uczyć się do angielskiego. xD
PART I
OdpowiedzUsuńPozostało jej mieć tylko nadzieję, że Draco jest tak dobry jak się mówi naprawdę i wygra te sprawę.
- jak się mówi? - jak mówi
Z Ronem tak właśnie było. Za każdym razem, gdy próbowali, ona się wycofywała. Nie była wstanie tego z nim zrobić
- w poprzednim rozdziale Hermiona mówiła, że to Ron nie chciał się do niej zbliżyć.
Strażnik obrzucił ją przenikliwym spojrzeniem aż zadrżała w środku. Zawsze się go bała najbardziej ze wszystkich. Kilka razy próbował ją dopaść, ale nigdy mu się to nie udało. – Jednak mi się wymknęłaś mała dziwko. Nie sądziłem, że ci się uda. – Gdy zbliżył się do niej zadrżała, a jej serce zabiło mocniej.
- powtórzenia
Pierwszy kawałek w miarę mi się podobał, dobrze że Hermiona wychodzi z tego paskudnego więzienia :P
PART II
ale we świętym Mungu wiedzą, co robią
- w Świętym Mungu
Na pewno pomogą mu ze wszystkim. To silny chłopak i na pewno ze wszystkim sobie poradzi.
- znowu powtórzenia grrr.. :P
Brawo! Bardzo dobrze napisany kawałek. Praktycznie bez błędów i stylistycznie dobrze. :)
Jedna rzecz, skoro tam było napisane, że Ginny urodziła dziecko Deanowi w rozmyślaniach Harrego to czy chłopiec nie powinien mieć na nazwisko Thomas? To trochę dziwne, znaczy w rozumieniu Harrego, bo on myśli, że to dziecko Deana, a nie intryguje go to, że na nazwisko ma Weasley?
Part III
On dowiecie, że nie mogłaś nikogo zabić. Musisz mi
- on dowiedzie..
A już miałam pochwalić, że jest coraz lepiej a tu:
Z każdym słowem nabierała mocy i pewności siebie. Bez względu na to, co wszyscy mówią wierzyła, że jej się uda. Bez względu na cenę zamierzała odzyskać utraconą godność. I wierzyła, że jej się to uda.
=powtórzenia :P
ale i tak bardzo mi się podobała scena między Hermioną a Shmithem
Part IV
Nadal zadufana w sobie wielbicielka.
- nie pasuje mi to wielbicielka, bo niby czego :P
może zadufana w sobie kobieta z ogromnym ego... czy coś w tym stylu
To, że wygra sprawę był tego pewien -- bez składu
- lepiej: To, że wygra sprawę w jego mniemaniu było oczywiste
Możesz nie wtrącać – warknął na nią z trudem nad sobą panując
- możesz się….
Melissa
CD
OdpowiedzUsuńPart V
Wiedząc o tym, że ojciec Rona pracował teraz na poważnym stanowisku starała się jak najlepiej
- ale co starała? zachowywać?
(Auror jest to zawód, nie musisz pisać dużą literą)
Niestety wtedy nie pomyślała o tym nawet
- niestety wtedy nawet o tym nie pomyślała ---stylistyka
Od kiedy z powodu utraconego kontaktu z rodzicami przez swoje zaklęcie nie wiele miała własnych rzeczy.
- nie rozumiem zdania
Part VI
Z trudem udało mu się porzucić papierkową robotę i przyjechać od razu. Domyślił się od razu, że chodziło o Jamesa.
- powtórzenia
Part VII
Miała cichą nadzieję, że to pomoże jej zrozumieć, ale nie była do końca przekonana.
- ją zrozumieć
To, że Draco się nie odzywał tylko przedłużał jej cierpienie.
- tylko przedłużało jeśli już
Zadrżała o tym.
- zadrżała na mysl o tym, w przeciwnym razie to zdanie nie ma sensu
Ostatecznie mogę zmienić zdanie i uznać cię za winną. Wówczas bez wahania cię skażą. Więc jak będzie? – zdawała sobie sprawę, że zrobiłby to bez wahania.
- powtórzenia – wahanie
Part VIII
. Malfoy wpłacił kaucje za Granger i umieścił go w domu po babce.
-umieścił ją
To chyba tyle. Zastanawiałam się czy napisać ten komentarz bo już jest późno i oczy mi się kleją. Potrzebujesz Bety i to koniecznie. Jest mnóstwo ale to mnóstwo powtórzeń, które rażą w oczy.
Jeśli nie znajdziesz bety to po prostu napisz notkę i przeczytaj ją na drugi dzień, a sama też mnóstwo błędów wyłapiesz tak myślę :).
Musze Cię pochwalić za dość bogaty język, używasz ładnych, oryginalnych słów.
Nie powinnaś się przejmować tymi błędami, bo teraz każdy autor ma Betę, która je eliminuje. Ja chciałam Ci tylko ukazać jak dużo ich jest i jak Beta jest ważna. Bo mnie np. one rzucają się w oczy. A żadną humanistką nie jestem, wręcz przeciwnie :)
Jednak naprawdę bardzo mi się podoba bo piszesz długie rozdziały, a historia jest oryginalna. Szczególnie ciekawi mnie postać tego tajemniczego mężczyzny, który chce się zemścić na Malfoyach.
No i oczywiście kocham Twojego Malfoya :)
Sytuacja z Ginny i Deanem też interesująca, zobaczymy jak dalej się rozwinie. Harry pewnie się dowie o dziecku, ale w tej historii jakoś Harry plus Ginny nie przemawia do mnie. Pewnie dlatego, że bardziej wole paring Ginny/Blaise :PPP
Ale może rozwiniesz to tak, że mi się spodoba.
Drażni mnie troche Hermiona i jej postawa takiej lękliwej, niedoświadczonej, ale to Ty kreujesz postacie i jestem ciekawa jak będzie dalej.
Za to podobała mi się końcówka i zachowanie Dracona, trzaśniecie drzwiami i słowa do Hermiony. To było dokładnie w jego stylu :P
Powoli, powoli jeśli jego charakter po części będzie się zmieniał to dobrze, że robisz to z umiarem.
Przepraszam, że tak prześwietliłam Twoją notkę, w sumie nie wiem dlaczego, jestem padnięta, a jednak coś mnie tknęło, aby to zrobić. Mam nadzieje, że nie odbierzesz to za przejaw krytyki.
Czekam na kolejną notkę z niecierpliwością
Pozdrawiam
Melissa/ Mel.
Skomentowałam tez II rozdział ale nie tak dokładnie.
Dziękuje kochana za takie podejście do sprawy.
UsuńWłaśnie w nowym rozdziale napisałam ogłoszenie odnośnie poszukiwania bety i liczę że ktoś się zgłosi.
Staram się zwracać uwagę na błędy, ale nie zawsze mi się to udaje.
Jeny, przepraszam cię za takie opóźnienie :(
OdpowiedzUsuńPowiem ci co myślę o tej notce pod następnym rozdziałem, ale tutaj muszę zauważyć jeden błąd rzeczowy "Wiedziała za dobrze, że on i Malfoy byli najlepszymi przyjaciółmi." no coś tu chyba jest nie tak xD
Trafił♫am tutaj zaraz po tym, jak napisałaś, że Cię mogę tu znaleźć ;) Zapomniałam Cię jeszcze zapytać, czemu nie dałaś nawet informacji o tym, ze zawieszasz Niewolników Przeznaczenia?
OdpowiedzUsuńTy już chyba masz taki styl, ale zawsze bije u Ciebie brutalnością, która jest bardzo dobrze opisana. Nie jest zbyt wulgarna.
Ja dobrze zrozumiałam, że Draco myśli o Granger od momentu jej rozebrania się w Malfoy Manor podczas wojny? Jak patrząc na to jaki Draco jest(był) to jest bardzo możliwe ;)
Tutaj Draco bardziej przypomina siebie z książki (niż w Niewolnikach), ale obydwie wersje mnie urzekają. Dobrze, że nie są tacy sami i tu i tu. Pragnie jej, robi wszystko by ją zdobyć, ale widać, że w głębi skrywa uczucia, do których nie chce sie przyznać, podejrzewam, że nawet przed samym sobą.
Hermiona jest mądra, odważna i dumna. Jest także taka jaka powinna być, ale kanoniczna Hermi chyba nie zgodziłaby się na taki układ. Byłaby dumna, ale w inny sposób. Pokazałaby, że wcale nie potrzebuje pomocy młodego Malfoya. Dziwi mnie tylko fakt, że wolała zgodzić się na układ Dracona niż przyjąć pomoc od Harry'ego. Jednak rozumiem, że inaczej nie byłoby opowiadania ;)
Interesujące, ze Hermiona jest dziewicą. Jej pierwszy raz z Draco może okazać sie bolesny, jeżeli mu się nie przyzna, a podejrzewam, że własnie tak będzie. Dopiero wtedy zauważy, o jest grane.
Czy ja dobrze zrozumiałam, że Voldzio żyje? Czy to jest ktoś inny, kto chce zniszczyć Malfoya? Nieźle to sobie wykombinował. Najlepiej jest znajdywać ludzi w potrzebie i wykorzystywać. Ehh... Draco tez nie lepszy ;P Szkoda, że planuje śmierć dla tego chłopca :(
Na dzisiaj zatrzymuję się tutaj, może jeszcze zajrzę wieczorem.
Pozdrawiam ;)
PS W pierwszych rozdziałam (w tym chyba akurat nie) masz napisane źle imię Blaisa ;)
No i kolejny rozdział przeczytany. Przeszłam przez setki blogów z parringiem Dramione i powiem szczerze, że sporo czasu minęło, nim trafiłam na taki fajny blog.
OdpowiedzUsuńZwrócę jeszcze uwagę na jedno powtórzenie, przy samym początku rozdziału.
John Smith wywarł na niej negatywne wrażenie.
Niechętnie musiał przyznać, że wywarła na nim dobre wrażenie.
A tak poza tym - rozdział wart pochwały ;)
Lecę czytać dalej.
Lubię Dracona. Jest taki...prawdziwy.
OdpowiedzUsuńTaki, jaki powinien być. Nienawidzę opowiadań, kiedy w pierwszym rozdziale się nienawidzą, a w drugim już namiętnie cąłują xD
u ciebie jest świetnie. Z każdym przeczytanem rozdziałem zaczynam czuć dumę. cieszę się, że istnieje jeszcze ciekawe Dramione na świecie ;)
Ja czytalam rozdzial ktory mial 62 strony to 2 dni go czytalam oczywiscie z przerwami a ten rozdzial boski
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńSzok numer 1: Scena między Draco ,a Hermioną to po prostu namiętność ,pożądanie i tajemniczość :*
Szok numer 2:Kim jest ten mężczyzna ,co chce się zemścić na Malfoyach ?
Rozdział niesamowity :*
xx
Layls
dramione-teatr-uczuc.blogspot