poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 006 „Klątwa Malfoyów”




„— Stój!... Za mną przepaść, klątwa i zniszczenie!
O moje czoło strzaskasz dumną głowę,
O moje piersi skruszysz sny tęczowe...
Patrz, za mną błądzą ofiar moich cienie...

— Ktoś ty? mgieł czarnych złowrogie wyśnienie,
Kształty nieznane, tajemne i nowe?...
O nie... ten uśmiech... piersi marmurowe...
Ktoś ty, kobieto?!
— Jam złego nasienie...

Jam była, zanim słońce światłem trysło
I tęsknym splotem ogarnęło ziemię
I barw tysiącem w tęcze się rozprysło...
Jam truła wiecznie sny przeczyste, ciche,
Przekleństwem było mej rozkoszy brzemię...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Jam była, zanim się zrodziła Psyche...”
- Tadeusz Nalepiński „Milość”

Kroniki Proroka Codziennego nr.7
Witam ponownie w kolejnym rozdziale.
Jak tam wam minęły święta?
Jakoś tak szybko zleciał ten okres, że kiedy pisze ten rozdział nie wiem czy nie jest za późno.
Jednocześnie też chciałabym was zaprosić na pewno opowiadanie, które powstało pod wpływem chwili. Tematyka jest dość trudna i opowiada o historii męsko-męskiej. Nie wiem czy was zainteresuje, ale po cichu licze na to: http://dekalog-uczuc.blosgpot.com serdecznie was zapraszam.
A jak wam się podoba wiersz? Myślę że idealnie pasuje do tego rozdziału na który was zapraszam.

Niestety beta nadal poszukiwana. Więc jeśli jest ktoś chętny i odpowiedzialny proszę piszcie w komentarzach.


***
                Minęło kilka najcięższych chwil w jej życiu, które bardzo ją zmieniły.
                Najgorsza była noc, gdy walczyli o życie jej synka. Widziała małe i wątłe ciało chłopca, którego zabierano na salę operacyjną i ściskało ją w żołądku. Gdy już traciła nadzieję pojawił się Dean z Harr’ym. Z tej radości zapomniała o wszystkim i rzuciła się Wybrańcowi na szyję. Na chwilę zapadła między nimi niezręczna sytuacja po której Ginn nieco odsunęła się od chłopaka. Nie była wstanie pomyśleć o tym, gdyż wszystko potoczyło się bardzo szybko. Harry zdążył tylko podpisać jakieś dokumenty i już był gotowy. Pobrano od niego szpik. Później długie oczekiwanie i pozytywny wynik. Gdy lekarz powiedział, że może być dawcą niemal płakała ze szczęścia. Potem długie oczekiwanie na wyniki zabiegu. Miała wrażenie, że ta noc nigdy się  nie skończy. W końcu gdzieś koło czwartej nad ranem pojawił się lekarz. Był zmęczony i wymizerowany. Widać było, że przeprowadzenie zabiegu było bardzo ciężkie. Oboje z Deanem poderwali się gwałtownie na jego widok. Dean mocno ścisnął ją za rękę wspierając w tej chwili. Była mu za to niesamowicie wdzięczna.

                 - Najgorsze mamy już za sobą – oznajmił lekarz uśmiechając się ciepło. Lubił przynosić takie nowiny po trudach operacji. Wiedział jak bardzo były one ważne dla rodziców. On sam mocno przeżywał, gdy coś wychodziło nie tak, a był lekarzem już od prawie dwudziestu lat. Ten mały chłopiec miał za sobą ciężkie chwile. – Teraz pozostaje nam tylko czekać kiedy przeszczep ojca się przyjmie.
                 - Czy mogę zobaczyć syna? – zapytała zdławionym głosem. Nigdy nie czuła tak wielkiej ulgi. W ciągu ostatnich dni drżała o życie syna i teraz wszystko miało się skończyć. Zaczynała powoli tracić nadzieję. Teraz na nowo mogła uwierzyć. Jej syn będzie żył. To była najszczęśliwsza wiadomość jaką mogła usłyszeć.

                 - Oczywiście, że tak panienko Weasley. – Lekarz uśmiechnął się dobrotliwie. Na twarzy Ginny pojawił się szeroki i od dawna niewidziany uśmiech. Thomas z wdzięcznością spojrzał na lekarza, który zbył jego podziękowania. Uznawał to za swój obowiązek i nie oczekiwał nic więcej. On był innego zdania. Ratowanie ludzi to był ciężki kawałek chleba. Ginny pobiegła do pokoju synka nie pytając o zgodę. Tuż obok niego leżał śpiący Harry. Przez moment przyglądała mu się z niepokojem. Na szczęście tylko spał. Tak wiele mu zawdzięczała. Gdyby nie on i jego zachowanie dzisiaj jej syn z pewnością, by nie żył. Ich syn. Teraz nie wiedziała, co powinna zrobić. Z jednej strony chciała poślubić Thomasa i być z nim szczęśliwa, ale z drugiej strony czy gdyby miała szansę na szczęście u boku Harry’ego czy nie powinna dać mu szansy? Był w końcu ojcem jej syna i powinien brać udział w jego życiu.

                 - Nie wiem, co powinnam robić synku – wyszeptała cicho do śpiącego chłopca. Blady i podłączony do tych wszystkich rurek wydawał jej się taki mały i bezbronny. Pogłaskała go po główce i popatrzyła z czułością. Był tak bardzo podobny do ojca. Te same oczy, rozwiane włosy i uśmiech. Gdyby próbowała go ukryć nie udałoby jej się to. Prędzej czy później Harry sam odkryłby tożsamość chłopca. To, co się stało było nieuniknione. Teraz pozostało jej wierzyć, że nie będzie żadnych konsekwencji. W końcu za późno było na wszelkie naprawianie błędów.

                 - Proszę się nie martwić z synkiem – powiedziała jedna z pielęgniarek, gdy pojawiła się sprawdzić kroplówkę. Była to sympatyczna i młoda siostra. Ginny pamiętała ją jeszcze z czasów szkolnych. Uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny w podzięce za wsparcie. Tej nocy nie wróciła do domu. Siedziała dopóki nie obudził się. Zrobił to na chwilę tuż nad ranem prosząc o szklankę wody. Był słaby i zdezorientowany. Żałowała iż nie mogła znieść z niego odrobiny ciężaru, który w sobie nosił. Wciąż modliła się aby nowy szpik się przyjął. Wówczas wszystko będzie pewne do samego końca. Sam Harry odzyskał przytomność po chłopcu. Był w nieco lepszej kondycji, chociaż nieco obolały. Nie spodziewał się, że tak mały z pozoru zabieg okaże się bolesny. Był zaskoczony widokiem Ginny. Siedziała przy nich obu i opiekowała się nimi. Zastanawiał się jakby wyglądało ich wspólne życie gdyby wówczas nie uciekł. Niestety nie mógł cofnąć czasu. Popełnił błąd i teraz za niego musiał płacić.

                 - No żeś się urządził Potter – usłyszał w głowie nieugięty głos lorda Voldemorta i się skrzywił. Jego duch pojawiał się w najmniej oczekiwanym momencie aby dręczyć jego sumienie. Westchnął i opadł na poduszki. Ginny usłyszała go i odwróciła się w jego stronę. Jej uśmiech był cieplejszy niż ostatnim razem. Nie dziwił się. Ich pierwsze spotkanie nie wypadło najlepiej. Wpakował się w jej życie jakby miał do tego prawo.

                 - Obudziłeś się – powiedziała miękko uśmiechając się ciepło. – To dobrze, bo już zaczęłam się martwić o ciebie. Jak się czujesz? Czy nie trzeba ci czegoś?

                 - Nie musisz być taka troskliwa – burknął nieco zirytowany jej nagłą zmianą zachowania. Już chyba wolał, gdy się na niego wściekała. Chwilami miał wrażenie, że nie rozumie kobiet. Dla niego to były dziwne istoty. I był pewien, że podobne myślenie mu się nie zmieni. – Zrobiłem to, co każdy ojciec zrobiłby na moim miejscu – dodał i odwrócił się od niej plecami. Ginny westchnęła z rezygnacją, ale nie próbowała więcej zbliżyć się do chłopaka. Harry potrzebował czasu. Ona również. W tym momencie tylko on mógł im pomóc. Albo się do siebie zbliżą, albo oddalą. Wszystko zależało od nich.

***
                To były chyba jedne z najcięższych dni w życiu Hermiony Granger od kiedy opuściła dom wynajęty przez Malfoya.
                Teraz zamieszkiwała w ponurej norze, gdyż ciężko było nazwać to mieszkaniem i w trudnej dzielnicy. Nie było jej łatwo, a nie chciała szukać pomocy u przyjaciół. Wolała dumnie unieść się własnym bólem i poradzić z trudną rzeczywistością. Nie było jej przez to wcale łatwo. Próbowała skontaktować się z Ellen Nollan jedną z dziewczyn, która obiecała jej załatwić jakąś pracę. Niestety bezskutecznie, a pieniądze z jej zaskórniaków coraz bardziej malały. Obawiała się, że jak tak dalej będzie to wówczas przyjdzie jej przymierać głodem. W takich chwilach zastanawiała się czy jej duma jest tego warta. Draco nie odezwał się od czasu tamtej kłótni. Nie próbował jej szukać. Nie znalazła też żadnej wzmianki o jej poszukiwaniu. Podejrzewała, że zaniechał swojej groźby. Gdyby było inaczej na pewno wysłano by za nią list gończy. Aurorzy bardzo poważnie traktowali swoje obowiązki. Nie rozumiała też jego zachowania. Czy było coś złego w fakcie iż nadal była dziewicą? Normalny mężczyzna cieszyłby się z faktu, że jest pierwszym kochankiem kobiety. Tymczasem z nim było zupełnie inaczej. Gdy usłyszała pukanie drgnęła zaskoczona i odruchowo sięgnęła po różdżkę. Po za niezbyt miłą właścicielką nie spodziewała się tu nikogo. Nikt też nie wiedział, gdzie obecnie przebywała. Ostrożnie podeszła do drzwi i serce omal nie weszło jej do gardła, gdy zobaczyła Bleai’sa Zabiniego. Przypomniała sobie, że był świadkiem gdy  napadnięto ją tamtej koszmarnej nocy. Niechętnie otworzyła mu drzwi i spojrzała w chłodne oczy mężczyzny.

                 - Myślałem, że już cię nie znajdę Granger – mruknął wchodząc do ponurego wnętrza jej domu. Zastanawiał się, co dawną Gryfonkę zmusiło do mieszkania w takim syfie. To prawda, że Draco ją wyrzucił, ale z jej ciałem stać by ją było na więcej. pokręcił głową nie komentując zachowania kobiety. I tak był przekonany, że przyjaciel mu nie podziękuje za wtrącanie się. Niestety nie mógł stać bezczynnie i patrzeć jak się poddaje. Wspólnie z jego ojcem ustalili wszystko i wyruszył na poszukiwanie dziewczyny. Dopiero teraz udało mu się ją odnaleźć.

                 - Jak ci się nie podoba równie dobrze możesz stąd wyjść – odparła nieco poirytowana jego zachowaniem. Byłą również wystraszona. W szkole Zabini był znanym okrutnikiem i często znęcał się nad słabszymi. Nie miała pojęcia czego może spodziewać się po nim teraz. – Chyba, że przyszedłeś mnie aresztować.

                 - Aresztować? – zaśmiał się , widząc wyzwanie w oczach dziewczyny. Wcale się nie dziwił, że Draco stracił dla niej głowę. Była warta grzechu nie tylko z powodu swojej urody. – Nie pojawiłem się tu po to. Chce ci złożyć pewną propozycje – spojrzała na niego zaskoczona, ale zaprosiła go do środka. Był zaskoczony, że mimo panujących warunków w środku było względnie czysto.

                 - Propozycje? – zapytała nie kryjąc swego niepokoju. Nie ufała mu na równi z Draco Malfoyem. Wpatrywała się w chłopaka próbując wyczytać coś z jego twarzy niestety bezskutecznie. Coraz bardziej niepokoiła się całą sytuacją.  – Jeśli myślisz, że mogę zostać twoją kochanką podobnie jak Dracona to się wypchaj. Już wolałabym pójść do więzienia. Drugi raz nie wejdę w ten układ.

                 - To by było zabawne, ale raczej nie interesuje mnie to – zaśmiał się coraz bardziej zaintrygowany. W szkole była dla niego zwykłą szlamą i traktował ją jak wroga. Myślał, że nie zmieni się jego podejście, a tymczasem spotkało go zaskoczenie. Nie dziwił się już wcale, że Draco stracił dla niej głowę. Miała w sobie coś wyjątkowego i gdyby nie fakt, że należała do jego przyjaciela sam, by się nią zainteresował. – Tu chodzi o Dracona. Niestety z powodu niedyspozycji nie mógł pojawić się osobiście i właściwie jestem wręcz pewien, że zabiłby mnie gdyby się dowiedział, że tu jestem.

                 - Więc, czemu ryzykujesz? – Nic z tego nie rozumiała i nie podobało jej się to. Miała dziwne uczucie, że nie jest to nic dobrego. – Po co tu przyszedłeś?

                 - Chodzi właśnie o Dracona. – Zabini wyciągnął jakieś dokumenty i pokazał jej. – Jako pani Malfoy miałabyś wygodne i ustawione życie. Twój mąż sprawiłby, że niczego, by ci nie brakowało. W dodatku samo nazwisko budzi respekt i szacunek. Myślę, że byłabyś zadowolona z takiego związku.

                 - Chyba nie rozumiem o czym do mnie mówisz – pokręciła głową z niedowierzaniem. Czy Draco proponował jej małżeństwo? Właściwie to nie Draco, a Blaise w jego imieniu. Musiała zrozumieć czy przypadkiem nie przesłyszała się.

                 - Nie bądź głupia Granger – zirytował się Zabini. Draco zawsze uważał ją za inteligentną dziewczynę. Tymczasem wszystko wskazywało na to iż przyjaciel się pomylił albo po prostu grała w jakąś grę. Był ciekaw czy kiedykolwiek słyszała o klątwie, która ciążyła na Malfoyach. Być może zrobiła to specjalnie, ale nie był pewien czy była aż tak wyrafinowana. W końcu specjalnie nie wpakowałaby się do więzienia. – Proponuje ci małżeństwo. Nie ja tylko Draco. Niestety obecnie jest niedysponowany aby mógł zrobić to właściwie dlatego ja go reprezentuje.

                 - Chyba ci odbiło. – Hermiona podniosła się gwałtownie z siedzenia. Serce zabiło jej mocno w nierównym rytmie. Nie mogła uwierzyć w tak idiotyczną propozycje. Malfoy odebrał jej dziewictwo, ale to nie był powód do żeniaczki. W dzisiejszych czasach tak się nie robiło. Nie wierzyła aby był tak staroświecki aby poświęcać swój szlachecki tytuł i czystość krwi.

                 - Tu nie chodzi o czystość krwi. – Nie zdawała sobie sprawy, że ostatnie słowa powiedziała na głos dopóki nie usłyszała jego słów. Zachłysnęła się nieco zażenowana. Ostatecznie usiadła i próbowała się opanować. Cała drżała w środku. Nie była pewna z jakiego powodu. Czy to był strach czy gniew z powodu niedorzecznego zachowania

                 - W takim razie wyjaśnij mi wszystko – odparła cicho. Sięgnęła po stojącą na stoliku filiżankę z kawą i upiła spory łyk. Zbawienny napój przyjemnie rozlał się po jej ciele. W przeciwieństwie do innych ludzi ją kawa uspokajała. Wystarczyło ledwie kilka kropel aby znów zaczynała panować nad własnymi emocjami.  Dla pewności napiła się jeszcze jednego łyka. Wciąż rozmyślała o co w tym wszystkim chodzi. Miała wrażenie, że Malfoy i Zabini prowadzą z nią jakąś śmieszną grę. Jeśli myśleli, że się zgodzi na cokolwiek to się mylili. Już dość nauczyła się w życiu o uleganiu. Nigdy więcej do tego nie dopuści. W końcu nie po to została obdarzona silną wolą aby z niej nie skorzystać.

                 - Nie wiem czy słyszałaś kiedykolwiek o klątwie Malfoyów? – zapytał, a ona pokręciła głową. Nigdy nie interesowała się rodziną Draco i nie wiedziała o nich zbyt wiele. Zauważyła jak Zabini zmarszczył brwi jakby nie wierzył jej do końca. Z trudem powstrzymała nagły atak śmiechu. Postanowiła, że go wysłucha, a potem każe mu iść do diabła. To będzie jej ostateczna decyzja. – To dość długa i skomplikowana historia. Sam Draco o niej wiedział, ale nie miał pojęcia o twoim dziewictwie. Inaczej z pewnością nie zaproponowałby ci tego układu.

                 - A ja nadal byłabym w więzieniu – wyszeptała i zadrżała na samą myśl o tym. Z jednej strony cieszyła się, że tak wyszło. Z drugiej nie była typem naciągaczki. Nie chciała aby Draco czuł się oszukany i zrezygnował z ich układu. Musiała przyznać sama przed sobą, że podobał jej się sam akt. Mężczyzna okazał się nieoczekiwanie czułym i delikatnym kochankiem. Musiała przyznać przed sobą iż niepotrzebnie uwierzyła w plotki o nim.

                 - Bardzo możliwe – przyznał jej. Wyglądała na strapioną całą sytuacją i pomyślał iż niemal jej współczuje. Sobie też powinien jeśli Draco odkryje, co właśnie zamierza zrobić. Na razie musiał ją przekonać i aby mu się udało. Zostało coraz mniej czasu. – Widzisz skutkami całej sytuacji jest choroba Dracona. To dlatego nie może być tutaj. On umiera Hermiono i ty jesteś jedyną osobą, która może go uratować. – Hermiona wstrzymała oddech słysząc słowa Zabiniego. W jego ustach brzmiały jak wyrok i nim właśnie był. Miała dziwne uczucie, że to zaledwie początek jej dramatu.

***
                Gdy John pojawił się aby odwiedzić Dracona nie był w najlepszym humorze.
                Ostatnia sprawa, którą przegrali z powodu niedyspozycji głównego prawnika mogła się okazać fatalna w skutkach. I nic też nie wskazywało na to, że stan dawnego Gryfona się zmieni. Chłopak to tracił to odzyskiwał przytomność. W dodatku zdawał się być coraz słabszy. Nie wiadomo było czy w ogóle dojdzie do siebie. Słyszał wiele o słynnej klątwie Malfoyów i nie raz widział jej skutki. Tym razem wskazywało na to, że chłopak nie dojdzie do siebie w ogóle. Musiał przyznać, że trochę go żałował. Ostatecznie sporo przeszli i byli w dobrej komitywie. Ich kancelaria przynosiła coraz większe korzyści i liczył na to, że będzie tak dalej.

                 - Ach to ty Smith – powiedział na jego widok Lucjusz Malfoy, gdy przekraczał progi Malfoy Manor. Nie lubił tego domu i nie dziwił się, że Draco nie chciał w nim mieszkać. On sam nie zniósłby życia w tym strasznym muzoleum. Tymczasem Lucjuszowi zdawało się to nie przeszkadzać. Czuł się tu jak król w swoim własnym królestwie. Nic dziwnego, że zrobił tak wiele aby zachować to miejsce.  – Draco jest dzisiaj trochę w lepszej formie. – Gestem zaprosił go do środka. Salon Malfoy Manor urządzony był w niezwykle eleganckim stylu. Widać było wyraźnie luksus i przepych, które od niego biły. Malfoyowie nigdy niczego sobie nie odmawiali. Słyszał, że w czasach terroru Malfoy Manor było główną siedzibą Lorda Voldemorta. Dzisiaj jakby o tym zapomniano. Zastanawiał się czy prawo wśród czarodziei było tak niesprawiedliwe czy tylko jemu to się wydawało.

                 - To chyba dobrze prawda? – zapytał ostrożnie biorąc od Lucjusza szklankę z złocistym płynem. Uwielbiał whiskey. Swojego czasu bardzo nadużywał tego płynu. Teraz starał się ograniczać, ale człowiekowi ciężko jest zrezygnować ze swoich przyzwyczajeń. – Być może jest dla niego nadzieja. Oczywiście jeśli ta cała Granger zgodzi się go poślubić.

                 - Nie rozumiem jak mogło do tego dojść. – Lucjusz wydawał się kompletnie wytrącony z równowagi. John rozumiał to. W końcu Draco był jego dziedzicem i przyszłym spadkobiercą całego majątku. – Do tej pory Draco uważał, chociaż był podrywaczem od samego początku. Jednak doskonale znał konsekwencje i wiedział iż nie może im ulec. Nie rozumiem dlaczego wdał się w chory układ z tą szlamą.

                 - To musi być dyskomfort wiedząc, że będziecie musieli połączyć się z kimś takim? – zauważył uśmiechając się kącikiem ust John. Nie wiedział dlaczego, ale cała sytuacja bawiła go coraz bardziej. I miał nadzieję, że to będzie dopiero początek. Był też ciekaw jakie będzie to małżeństwo. Podejrzewał, że dla młodego Malfoya będzie prawdziwym koszmarem. Lucjusz skrzywił się słysząc jego słowa. Wciąż nie rozumiał jak do tego doszło. Był pewien, że Draco ożeni się z  Astorią Greengrass i nadal uda im się zachować odpowiedni status. To małżeństwo było dla niego idealnie dobrane. Tymczasem złośliwość losu pokazała, że wszystko wyjdzie całkiem inaczej. Nie podobało mu się to ani trochę.

                 - Niestety w obecnej chwili nie mam wyjścia niż wprowadzić ją do rodziny – stwierdził nie ukrywając niezadowolenia. – Niestety panna Granger nie jest idealną kandydatką na żonę. Nie odebrała nawet odpowiedniego wykształcenia. Nie ma pojęcia o byciu damą, ale może moja żona zdoła jakoś temu zaradzić. Ostatecznie z urody jest nawet ładniejsza od Astorii, a jeśli odpowiednio się ją doszlifuje można nawet uczynić z niej niezły kąsek na salonach. To ważne aby przyszła pani Malfoy godnie reprezentowała rodzinę. Astoria była na to odpowiednio przygotowana, podobnie jak Narcyza.

                 - To racja – przyznał mu rację, ale nie skomentował tego. Miał swoje zdanie odnośnie hipokryzji całej sytuacji. Pomyślał jednak, że czasami pewne słowa warto zachować dla siebie. Wiedział dobrze gdzie było jego miejsce i chciał jak najdłużej zachować swoją pozycje. – Przyniosłem dokumenty o które prosiłeś. W tym wypadku intercyza jest bardzo dobrym rozwiązaniem. W końcu panna Granger nie wnosi nawet posagu – zauważył i usiadł na sofie. Na stole rozłożył przygotowane dzień wcześniej dokumenty. Długo je przeglądał nim nabrały odpowiedniego sensu. Nie było to łatwe, ale podejmował się już trudniejszych spraw. Lucjusz w zamyśleniu sięgnął po jeden dokument i zaczął czytać z uwagą. Podobało mu się to, co zobaczył. Samo małżeństwo nie zakończy się rozwodem. W rodzinie Malfoyów nigdy ich nie było. Gdyby jednak Granger zdecydowała się na seperację nie otrzymywała nic. Draco zaś zachowywał dziecko jeśli było chłopcem. Dziewczyna zostałaby z matką. Kobiety nie dziedziczyły nic w rodzinie po za skromnym posagiem.

                 - Co do posagu ustaliłem odpowiednią kwotę dla niej przyznał łaskawie odrywając się na moment od dokumentu. – Mieliśmy odłożonych trochę pieniędzy. Myślę, że kwota w wysokości tysiąca mugolskich funtów będzie odpowiednia. Część pieniędzy przelejemy na naszą gotówkę. Odpowiednio również wyposażymy pannę młodą. Z tego, co mówił Zabini nie ma zbyt dużo pieniędzy zważywszy iż straciła pracę Aurora.

                 - Nadal pracujesz w ministerstwie Lucjuszu – zauważył cicho Smith. Przy Malfoyach widział jak pieniądze mogły wiele zdziałać. Hermiona nie miała szans na powrót do pracy, ale jego przyjęto z otwartymi ramionami. Mimo wszystko wydawało mu się to niesprawiedliwe. Hipokryzja ludzi nie znała granic dobrego smaku. – Możesz załatwić jej tam miejsce jeśli będzie chciała wrócić do pracy. Ostatecznie to byłby dobry gest z twojej strony i znak, że została przyjęta do rodziny. Jej imię odzyskałoby szacunek. – Lucjusz niechętnie przyznał na jego propozycje. Miał coś odpowiedzieć, gdy domowy skrzat przysłał wiadomość od Dracona. John podziękował mu i udał się na spotkanie z przyjacielem. Draco leżał w przyciemnionym pokoju.  Nie wyglądał najlepiej. John zauważył jego bladą twarz i cienie pod oczami. Takie klątwy jak ta były drastyczne w skutkach, a ludzie którzy ich doświadczali umierali w strasznych męczarniach. Pomyślał, że nikt nie zasłużył na taki los. Nawet ktoś taki jak Malfoy.

                 - Kiepsko wyglądasz przyjacielu – powiedział cicho przysuwając sobie krzesło i usiadł przy łóżku. Z ciekawością rozejrzał się po stylowym pokoju Dracona. Zauważył, że nie było tu zbyt wiele jego rzeczy. Podejrzewał iż jeśli jakieś miał z pewnością zostawił w swoim mieszkaniu. – Mam nadzieję, że Granger zgodzi się na małżeństwo, gdyż inaczej będzie po Tobie. Nie chcesz chyba umierać w tak młodym wieku co?

                 - Chyba wolałbym śmierć niż to małżeństwo – wymamrotał i naprawdę tak myślał przez długi czas. Nie wyobrażał sobie małżeństwa ze Szlamą i to pokroju Hermiony Granger. Owszem pragnął jej, ale nic po za tym. W ogóle nie była dla niego ważna. Nie przejmował się nawet jej losem kiedy wyrzucał ją z domu, chociaż wiedział iż nie ma dokąd iść. Poczuł lekkie wyrzuty sumienia kiedy Zabini powiedział mu w jakich warunkach mieszkała.

                 - Nie przesadzaj Draco – zirytował się nieco John. – Ten poddańczy ton nie pasuje do ciebie ani trochę. Jesteś w końcu Malfoyem nie? Twoje nazwisko do czegoś zobowiązuje nie sądzisz? – Draco nie skomentował słów Johna, ale musiał uznać iż przyjaciel miał racje. Nie mógł tak po prostu się poddać. Może małżeństwo z Granger nie będzie takie złe? Była sto razy lepsza niż Astoria i wykazywała się większym rozsądkiem. W dodatku była całkiem niezła w łóżku i czuł do niej fizyczny pociąg. Sama namiętność, którą czuli była dobrą gwarancją. Na twarzy chłopaka pojawił się nikły uśmiech, chociaż w jego oczach widać było oznaki bólu. Być może to małżeństwo wcale nie będzie takim błędem jak myślał z początku. Być może los zakpił z niego bezdusznie, ale on miał zamiar wywinąć się z niego najlepiej jak umiał. W końcu jak powiedział John był Malfoyem, a samo nazwisko zobowiązywało.

***
                George obładowany wtargnął do środka skromnego domu w którym zamieszkiwał z Angeliną.
                Mieszkali już razem cztery lata i całkiem nieźle im się układało. Angelina wniosła wiele radości i spokoju w jego monotonne życie. Gdyby nie ona byłoby z nim naprawdę kiepsko. Teraz miały zbliżać się jej urodziny i chciał zrobić dla niej jakąś niespodziankę. Długo myślał, co to by mogło być. Angelina grała w reprezentacji Anglii w drużynie Quiddicha i w miejscowej drużynie. Była jedną z najlepszych Pałkarzy jakich kiedykolwiek mieli. Już od dawna marzyła o nowej miotle wyścigowej i w końcu ją zdobył. Po wielu kłopotach i trudach, ale opłacało mu się. Nie mógł się doczekać miny ukochanej kiedy wróci i zobaczy prezent.  W tym momencie Angelina była na wyjeździe w Paryżu, ale dzisiaj zapowiedziała swój powrót. Nie mógł się już doczekać kiedy to będzie. Musiał przyznać, że tęsknił za nią, chociaż wraz z Kate mieli mnóstwo pracy w nowym sklepie. Okazało się iż otworzenie go było świetnym pomysłem. Bardzo szybko zdobyli rozgłos i pozycje. Wśród kupujących byli głównie uczniowie Hogwartu. Tym to nigdy nie brakowało pomysłów. Z zaskoczeniem zauważył, że niektórzy nawet ścigali się aby powiększyć swą sławę. Podobno nawet była para bliźniaczych dziewczynek, które nie miały sobie równych w robieniu dowcipów. George pomyślał, że dobrze by było je poznać. Może podadzą mu parę nowych pomysłów i powiedzą, co jest na topie? Przyznał przed sobą, że pomysł jest nie głupi. Ostatnio czuł się trochę zacofany ze wszystkim i miał wrażenie, że jest daleko w tyle za młodzieżą. Musiał to zmienić jeśli chciał być na topie i powrócić do sukcesu. Gdy rozejrzał się po domu zauważył iż panował straszny bałagan. Pomyślał, że gdyby wpadła tu jego mama z pewnością mocno suszyłaby mu głowę. Angelina była podobna pod tym względem. Czasami miał wrażenie, że wszystkie kobiety miały obsesje na punkcie sprzątania, co często go irytowało. On sam nie był bałaganiarzem, ale nie był też typem sprzątającego. Uważał się za normalnego i przeciętnego chłopaka. Ostrożnie odstawiwszy tobołki z zakupami i prezent ruszył w stronę kuchni, gdy usłyszał stukot w okno. Ze zdziwieniem zauważył puchatą sowę, której nigdy nie widział. Otworzył okno i wleciała do środka. Do nóżka miała przyczepiony list napisany nie równym pismem.

Natrafiłam na poważne kłopoty i potrzebuje pomocy.
Jeśli możesz rzuć wszystko i przybądź Covent Garden. Proszę cię pospiesz się nie mam zbyt wiele czasu. Opowiem ci wszystko na miejscu.
Kate.
                List od Kate zaskoczył go. Dziewczyna wzięła kilka dni wolnego i od tamtego czasu nie odbierała telefonu. Uparła się aby znaleźć Alecto i zemścić się za śmierć Freda. On sam przyznał jej, że wiele o tym myślał, ale powinni zaczekać. Alecto Carrow zniknęła i nikt nie miał pojęcia gdzie się znajduje. Obecnie szukanie jej byłoby błędem. Najwyraźniej Kate ten błąd zignorowała i sama postanowiła pchnąć się w jej szpony.

                 - Co za cholerna baba – mruknął pod nosem. Złożywszy list wziął kawałek papieru i naskrobał kilka słów do Angeliny. Miał nadzieję, że zdąży wrócić jej  przed powrotem i wszystko przygotować. Zostawiwszy wszystko sięgnął po różdżkę i teleportował się, gdzie wskazała. Nigdy nie był w Covent Garden, ale mieszkała tu kiedyś Hermiona. To była zadbana dzielnica zwykłych ludzi, ale miała też swoje mroczne ślady. Rzucają zaklęcie natrafił na trop Kate. Musiała być gdzieś blisko wśród tych opuszczonych domów. Miał nadzieję, że zdążył i nie stało jej się nic złego. Nie darowałby sobie gdyby jej nie dopilnował. W jakiś sposób czuł się za nią odpowiedzialny. W końcu tak nie wiele brakowało, a należałaby do rodziny. Gdzieś z oddali usłyszał cichy krzyk dziewczyny. Bez trudu rozpoznał iż należał on do Kate. Zakląwszy cicho uniósł różdżkę i ruszył w stronę jednego z opuszczonych domów. To, co zobaczył zaskoczyło go kompletnie. Kate była uniesiona kilka metrów w górę i krzyczała przeraźliwie. Dwóch mężczyzn w maskach Śmieciożerców śmiało się z czegoś między sobą. – Hej zostawcie ją! – zawołał w ich stronę. Obaj zaskoczeni odwrócili się i spojrzeli wprost na niego.

                 - Proszę… proszę – powiedział na jego widok i wyciągnął swoją różdżkę. George nie zdążył zareagować. Silne zaklęcie uderzyło w niego z całą siłą. Poczuł ostry ból i zgiął się w pół krzywiąc się na twarzy. Drugi z mężczyzn podszedł do niego i kopnięciem wytrącił mu różdżkę. Poleciała kilka metrów w stronę Kate. – Miałaś rację mówiąc, że się pojawi. Strasznie naiwny z niego głupiec.

                 - A nie mówiłam – odezwała się ku zaskoczeniu Georg’a , Kate. Zwijając się z bólu uniósł wzrok i spojrzał na nią. W jej ręku znajdowała się jego różdżka. Gdy na niego spoglądała jej oczy były zimne jak lód. Nie spodziewał się tego. Nie rozumiał o co tu chodzi. – Co prawda z Ronem mielibyśmy mniej kłopotów, ale w końcu to jeden z ukochanych bliźniaków. Niezwykle ważny dla pana Ministra. – Kąciki ust Kate wydęły się w pogardliwym uśmieszku. George nie mógł w to uwierzyć. Nie spodziewał się zdrady z jej strony. Kiedy zaklęcie unosiło go nie bronił się. Na jego nadgarstkach znalazł się mocny sznur. Gdy był już skrępowany przekierowano go do oddzielnego pomieszczenia. Był to niewielki pokój w którym coś strasznie śmierdziało. Wolał nie wiedzieć, co to było. Przez kilka minut był sam aż do pokoju wślizgnęła się Kate. Wyglądała całkiem inaczej niż widział ją przed chwilą. Miała na sobie niezwykle elegancką sukienkę i jakoś tak promieniała.

                 - Dlaczego? – zapytał cicho. Zadawał sobie to od początku. Nie znał odpowiedzi. Nie miał pojęcia też kiedy Kate zdołała to wszystko uknuć. To było bez sensowne.

                 - Oni byli pierwsi – powiedziała cicho. Nie była wstanie spojrzeć Georgowi w oczy po tym, co zrobiła. Obawiała się iż chłopak nie zrozumie tego, co zrobiła. Sama do końca nie rozumiała, ale wiedziała iż podjęła słuszną decyzje. Modliła się w duchu aby on również to zrozumiał i uszanował. Być może nadejdzie pora iż wszystko sobie wyjaśnią. – Potrzebowałam gotówki po przyjeździe do Londynu i dostałam propozycje nie do odrzucenia. Najpierw to Ron miał być ofiarą lub córka ministra Ginny. Niestety z powodu powrotu Wybrańca zaniechali tego pomysłu. Ostatecznie wszystko stanęło na Georg’u. Był najbardziej odilizowany, a ona mogła mieć do niego najlepszy dostęp. Plan okazał się skuteczniejszy niż myślała. – Nie wierzę, że zrozumiesz, ale dopilnuje aby nic ci się nie stało. Zależy im na gotówce, a nie na krzywdzie.

                 - Nie wierzę w twoje słowo – powiedział tylko odwracając głowę. Wiedziała, że go zawiodła i nie mogła nic zrobić. Odwróciła się i odeszła zamykając cicho drzwi. Jego różdżkę schowała sobie do kieszeni. Nie chciała jej nikomu oddawać. Nie ufała zbyt dobrze swoim wspólnikom tak samo jak oni jej. Zastała ich w oddzielnym pomieszczeniu z którego uczynili tymczasową bazę. Na stole widniał obowiązkowo alkohol. Jeden z jej wspólników Teodor Nott, którego znała jeszcze z czasów szkolnych pił go ponad miarę. Skrzywiła się na ten widok. Miała nadzieję, że już niedługo wszystko się zakończy i nie będzie musiała znosić ich towarzystwa.

                 - Moje gratulacje mała – powiedział Nott na jej widok. Miał już ściągniętą maskę i popijał z zadowoleniem drinka. Jego przystojna twarz wykrzywiona była w dziwnym grymasie, a oczy spoglądały na nią pożądliwie. Miała szczęście, że nie może jej tknąć. Drugi z mężczyzn Mungus Daring był byłym ministrem pracującym niegdyś dla Lucjusza Malfoya. Wszyscy ucierpieli po pokonaniu Voldemorta. To było coś, czego nikt się nie spodziewał. – Teraz tylko wyślemy odpowiedni list i jakąś cząstkę syneczka aby uwierzył iż go mamy.

                 - Cząstkę syneczka? – Nerwowo powtórzyła jego słowa wpatrując się z niedowierzaniem. Przecież obiecała Georgowi, że nic mu się nie stanie. Miała wrażenie iż popełniła błąd. I teraz ktoś mógł zapłacić za niego swoim życiem.

***
                Hermiona spoglądała uważnie na Zabiniego, który zaczął jej opowiadać historię „Klątwy Malfoyów”.
                Tak to nazywał. Nigdy nie słyszała o podobnej klątwie. Czy cyganie faktycznie mieli tak wielką moc? Nie była do końca tego pewna.

                 - Jeden z Malfoyów Archibald był prawdziwym tyranem – wyjaśniał przypominając sobie historię opowiedzianą mu przez Draco. Chciał jak najdokładniej jej wszystko opowiedzieć aby zrozumiała jak ważna jest jej decyzja. – Właściwie jakby nazywając go tyranem to według mnie zbyt delikatne słowo. Był okrutnikiem jakich mało. Znany z zamiłowania do tortur na mugolach i niewinnych kobietach. – Hermiona skrzywiła się słysząc te słowa. Miała wrażenie, że ten tajemniczy Archibald nie wiele się różnił od Lucjusza Malfoya. Najwyraźniej okrucieństwo to było coś, co dziedziczyli Malfoyowie bez względu na wiek. – Od niego właśnie zaczęła się klątwa. Archibald uwiódł młodą cygankę. Miała zaledwie szesnaście lat i była zakochana w przystojnym panu. Niestety była zwykłą mugolką nie godną czystej krwi. To jednak nie przeszkodziło mężczyźnie zajrzeć jej pod spódnicę. Nie baczył nawet na jej słabe protesty. Po prostu ją zgwałcił, a potem odmówił jej poślubienia. Wtedy babka młodej cyganki rzuciła klątwę. Jeżeli kiedykolwiek jakiś Malfoy weźmie do łóżka dziewicę bez względu na status i odmówi jej poślubienia wówczas umrze w strasznych męczarniach. To dlatego Draco tak nerwowo zareagował kiedy odkrył, że jesteś dziewicą. Teraz wie, że jest zmuszony poślubić cię, gdyż inaczej umrze.

                 - Nie ma innego wyjścia? – zapytała cicho czując jak grunt usuwa się jej pod nogami. Ta historia wstrząsnęła nią do głębi. Teraz lepiej rozumiała reakcje Dracona, ale nadal miała w głowie mętlik. Jeżeli zdecyduje się wyjść za niego to już nigdy nie będzie miała normalnego życia. Znajdzie się pod kuratelą męża i wejdzie do strasznej rodziny. Nie była jednak potworem aby skazywać Dracona na straszną śmierć. Gdyby to zrobiła wyrzuty sumienia nie dałyby jej żyć. Czy jednak da radę? Czy będzie umiała poświęcić się tak bardzo? Nie była do końca pewna.

                 - Obawiam się, że nie – odparł ze współczuciem. Wiedział dobrze, że nie będzie miała łatwego życia u boku Dracona. Nie był pewien czy dobrze robił, ale nie było innego wyjścia. Jakoś nie chciał aby przyjaciel
               
                 - Chciałabym go zobaczyć – powiedziała w końcu. Zanim podejmie tak ważną decyzje, która na zawsze zmieni jej życie musiała z nim porozmawiać. Zabini skinął jej głową. Do Malfoy Manor zajechali zaciemnionym powozem. Przypomniała sobie swój pierwszy raz kiedy tu była. Wtedy zostali sprowadzeni przez Śmieciożerców. Jej przyjaciele byli uwięzieni w lochach, a ona brutalnie torturowana przez Bellatriks Leastrange. To wtedy ta okrutna kobieta kazała jej się obnażyć przed wszystkimi. Wciąż pamiętała wstyd i upokorzenie, które towarzyszyło jej w tamtej chwili. Wspomnienia jeszcze żywiej pojawiły się, gdy przekroczyła pamiętny salon. Nic tu się nie zmieniło. Miała wrażenie, że czas stanął w miejscu. Gdy zobaczyła Lucjusza i Narcyzę Malfoyów strach pojawił się na jej twarzy. Gdy mężczyzna podszedł do niej cofnęła się odruchowo czując jak mocniej zabiło jej serce.
 Lucjusz Malfoy mierzył ją uważnym wzrokiem. Gdyby to od niego zależało nie takiej żony chciałby dla syna, ale nie było innego wyjścia. Ostatecznie małżeństwo to chwilowe rozwiązanie aż się aż się upewnią, że zażegnali niebezpieczeństwo. Potem wymyślą jakieś komfortowe rozwiązanie, które zadowolą wszystkich. Niechętnie musiał przyznać, że dziewczyna była całkiem ładna. Obawiał się jednak reakcji towarzystwa na nią.

 - A więc Zabini powiedział ci o całej sytuacji? – spytał wyniosłym tonem. Skinęła głową starając się nie okazywać przed nimi strachu. Był pod wrażeniem jej spokoju i opanowania, ale domyślał się jak bardzo musiała się bać. W końcu on również był świadkiem tej dramatycznej sceny sprzed pięciu lat. To ona zaważyła na obsesji młodego Malfoya jego syna.

 - Tak – odparła drżącym głosem. Nie ukrywała swojego strachu. Byłaby głupia gdyby się nie bała. Lucjusz Malfoy to człowiek z którym trzeba było się liczyć. Jego dawne grzechy były wybaczone. Wciąż miał prestiż i pozycje jaką wiele osób mogło mu pozazdrościć. Ona nie. Najchętniej trzymałaby się od nich z daleka. – Przyszłam zobaczyć się z Draconem o ile to jest możliwe.

 - Jest na tyle przytomny aby cię przyjąć panno Granger. Domowy skrzat Kucharek cię do niego zaprowadzi. – Hermiona spojrzała na nieporadne stworzenie w brudnym ubraniu i znów obudziło się w niej współczucie. Przypomniała jej się WESZ szalona działalność, którą zaczęła jeszcze w Hogwarcie. Dopiero po latach zrozumiała, że to było bezcelowe. Kucharek poprowadził ją wąskim korytarzem w stronę pokoju Dracona. Leżał na łóżku i wyglądał przy tym  tak bezbronnie, że z trudem się aby go nie przytulić. Wyglądał naprawdę strasznie.

 - Draco – wyszeptała cicho wchodząc do środka. Przez uchylone okno wpadało świeże powietrze.  Podeszła do niego ostrożnie nie bardzo wiedząc jak ma się zachować. Obrzucił ją przenikliwym spojrzeniem. Jego zmęczona twarz nic nie wyrażała.

 - A więc jednak przyszłaś – wyszeptał cicho. Był przekonany, że odmówi. Nie sądził aby należała do osób, które gotowe są poświęcić się dla kogoś. Tymczasem jej pojawienie się tutaj zaskoczyło go. Po tym jak ją potraktował wyrzucając z domu bez środków do życia pojawia się aby go ratować. To sprawiało, że czuł się przy niej jak ostatni prostak. – Dlaczego nie powiedziałaś mi o swoim dziewictwie?

 - Chyba się wstydziłam – przyznała nieco speszona obrotem tematu w jakim przebiega ta rozmowa. Musiała jednak być z nim szczera od początku do końca. Liczyła na to samo z jego strony. Wierzyła, że dojdą do wspólnego porozumienia. W końcu nie byli dziećmi tylko dorosłymi ludźmi. Musieli otworzyć się nawzajem na siebie. – Bałam się, że to się wyda tobie dziwne iż mieszkając przez pięć lat z Ronem do niczego między nami nie doszło. On chciał, ale ja się bałam. Nie byłam na to gotowa i tak przez pięć lat. Dopiero przy tobie postanowiłam wyzbyć się strachu. Nie wiem dlaczego. Może poczułam, że to właściwy moment?

 - No jedno jest pewne – parsknął nieco ją rozumiejąc. Gdyby powiedziała mu o swoim dziewictwie z pewnością, by ją wyśmiał i ubliżył jak tylko on to potrafi. W dodatku nie pomógłby jej. Dzisiaj pewnie siedziałaby w więzieniu skazana za niewinność. Zastanawiał się czy to nie było im przeznaczone. Być może nie będzie idealne małżeństwo, ale wolał ten związek od jego ślubu z Astorią. Granger uda mu się łatwiej pokierować. Miał przynajmniej taką cichą nadzieję iż tak będzie. Plusem było to, że dziewczyna była całkiem ładna i było im dobrze w łóżku. Pożądanie, które przyniosło mu mnóstwo kłopotów teraz mogło się okazać dobrym sprzymierzeńcem. – Nie chcesz tego ślubu równie mocno jak ja. To chyba jedyna rzecz w której się zgadzamy.  – Musiała mu przytaknąć gdyż zgadzała się w tym, co mówił. Nie chciała tego małżeństwa tak samo jak i on. Niestety oboje nie mieli wyjścia i musieli ulec presji.

 - Chyba nie mamy wyjścia prawda? – zapytała cicho odruchowo ściskając go za rękę. Odwzajemnił ten gest czerpiąc siłę z jej bliskości. Przymknął oczy poddając się zmęczeniu. Po raz pierwszy od dawna dano mu nadzieję.  

***
Na zakończenie:
Myślę, że mogę być zadowolona z końcówki rozdziału.
Całość wyszła mi dokładnie tak jak chciałabym ją pokazać i myślę nawet o małym bonusie, który by powiedział więcej o samej klątwie Malfoyów gdyż sam Zabini nie wiele wspomniał.
Jak myślicie będzie to dobry temat na taką właśnie historię ale mam kilka pomysłów więc zobaczymy.
Pierwszy bonus planuje dodać na początek wakacji taką niespodziankę na wytchnienie dla wszystkich.
Tymczasem zapraszam do kolejnego rozdziału już wkrótce.

Informacyjnie:
Tytuł opowiadania: „pokochać łotra”
Tytuł rozdziału: 006 „Klątwa Malfoyów”
Cytat: Tadeusz Nalepiński „Miłość”
Ilość stron: 11
Ilość słów: 5 955



31 komentarzy:

  1. oooo jaaaaaaaaaa ♥
    cudowny, nic więcej dodać nie umiem ♥♥♥

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał... jestem pod wrażeniem. Ślub? No nieźle :D W życiu bym się nie spodziewała... Jak ja uwielbiam takie zwroty akcji. Naprawdę duuży plus za pomysł z tą klątwą Malfoy'ów. Zdziwiła mnie jedynie reakcja Lucjusza... taki opanowany i łaskawy.
    Ginny nieco mnie irytuje... zachowuje się trochę egoistycznie.
    Za to Kate mnie zawiodła. Biedny George... nieźle wpadł. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego cało.

    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział... Kurczę, jestem taka ciekawa jak rozwinie się to z Hermioną i Draco... jak mogłaś przerwać w takim momencie? :<

    Pozdrawiam i życzę weny :) [enemy-her-rescuer.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem mam złośliwą naturę jeśli chodzi o takie momenty xp.
      Ale nie martw się.
      Nowy rozdział pojawi się już wkrótce.

      Usuń
  3. Genialny rozdział zresztą tak jak wszystkie ;D na prawdę cudownie piszesz i masz świetne pomysły ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Końcówka epicka. Nareszcie możemy poznać tę drugą naturę Dracona, który obawia się śmierci i woli żyć ze wszystkimi konsekwencjami, z tą niepewnością odnośnie tego małżeństwa. I po części zazdroszczę Hermionie. Będzie miała jakąś namiastkę rodziny. Może nie będzie to szczęśliwe życie, w co jakoś nie mogę uwierzyć. Ale jestem ciekawa tych wszystkich przygotowań do roli damy z arystokratycznych salonów. Ciekawe ile nerwów przy tym się pojawi. Z drugiej strony, zgadzając się na ten układ wyszła z jednego więzienia i trafiła do drugiego. Tylko w malfoy'owskimm więzieniu będzie miała jakąś rozkosz z tego życia małżeńskiego. A w więzieniu pewnie by ją zgwałcono. Tak przynajmniej sobie to wszystko wyjaśniam na podstawie przemyśleń Draco, jaka to Hermiona jest dobra w łóżku. Czego szczerze nie bardzo rozumiem, ponieważ była dziewicą. Powinna być niepewna tego wszystkiego, co robi, niedoświadczona.
    Pomysł jest świetny na to opowiadanie. Dawno nie czytałam o czymś z małżeństwami z przymusu, które nikogo nie zadowalają. Coś mi się wydaje, że nadal trzymasz tego asa w rękawie
    Prowadzisz trzy wątki. Ten z Harrym jest piękny. Niezdecydowana Ginny, która w głębi serca nadal kocha ojca swojego dziecka. Jednak jest to przyszłość niepewna, w której nie wie, czy będzie szczęśliwa. Szkoda mi Deana, bo konsekwencją jej decyzji zrani chłopaka. A nie powinno tak być. Dobrych ludzi zawsze spotyka najwięcej zła.
    Wątek z Georgem jest trochę niezrozumiały. Czuję, jakby był pisany trochę na siłę. Pewnie z czasem pojawią się odpowiedzi na te wszystkie pytania, które właśnie pojawiły się w mojej głowie.

    Ściskam, Donna.
    [ trzy-wspomnienia ]
    [ sprzeczne-uczucia ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz może nie chodzi o fakt czy jest dobra w łóżku czy nie, ale po prostu nie czuje takiej skromności..
      Postanwoiłam pokazać to bardziej żywiołowo nie robiąc z niej takiej pruderyjnej osoby i mam nadzieję że mi się to udało.
      Reszta będzie kwestią tego co przyjdzie mi do głowy a będzie się działo.

      pozdrawiam.

      Usuń
  5. Mogę Ci betować rozdziały. Jak coś to pisz na GG: 44886279
    A rozdział jak zwykle suuuuper. :)
    Pozdrawiam,
    Ellie

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze mam małą prośbę, żebyś mnie nie informowała. :P A po drugie, to muszę Ci napisać, że rozdział przeczytam chyba najwcześniej w piątek, ponieważ ostatnio nadszedł czas, kiedy to należałoby się, niestety, pouczyć... (Za co?! ;))
    Pozdrawiam

    [heart-pain]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam i muszę przyznać, że beta Ci się przyda. ;) Chodzi mi o interpunkcję, ale tak to podoba mi się Twój styl pisania. Masz jakąś lekkość i widać, że swobodnie do tego podchodzisz. :)
      Rozdział dla mnie jakiś taki wzruszający. Może przez ten początek. No i czeka jak to się rozwinie z Hermioną i Draco.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Witaj :)

    Jestem!
    Dobrze, że Potter przybył na czas i wszystko się dobrze skończyło. Cały zabieg mógł przecież przejść z bardzo złym skutkiem i dla małego chłopca i dla Harry'ego. Rozumiem, że oboje z Ginny tkwią w dziwnym czymś, ale powinni darzyć się szacunkiem mimo wszystko. Mam nadzieję, i trzymam kciuki, że jednak się do siebie zbliżą.

    Klątwa Malfoya? Malfoy umiera? Aleś tempo podkręciła. Myślę, że Hermiona wejdzie w ten nowy układ i przytrzyma młodego Malfoya przy życiu. Gdyby Blaise nie przyszedł, pewnie Draco, by się nie pofatygował do Hermiony. Duma..

    Hermiona Malfoy, jeżeli się zgodzi poślubić Dracona, wtedy dopiero zacznie się jej małe piekiełko. Będzie musiała przyswoić tyle zasad - wymóg. Przede wszystkim będą próbować z niej zrobić salonową ozdóbkę i nie będzie już tą samą dziewczyną.

    Myślałam, że Kate jest dobrą dziewczyną i naprawdę zależy jej na pomszczeniu Freda. Zaskoczył mnie ten kawałek. Już nawet po upadku Voldemorta nie można było nikomu ufać. Kurcze, w tym rozdziale jest tyle akcji!

    Cieszę się, iż Hermiona poszła tam, obiecała, że pomoże. Widzę go z Granger a nie z Astorią. Z pewnością oboje się kochają, może jeszcze niepodświadomie, ale to już troszkę widać.

    Podoba mi się :) Jak zawsze!
    Całuję,
    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na razie Draconowi i Hermionie daleko jeszcze do miłości, ale będzie z tego coś dobrego;)

      Tak Kate zaskoczyła wszystkich, ale taki był właśnie cel.
      To zagubiona w świecie dziewczyna i mam nadzieję że uda mi się to pokazać...

      Tak... Astoria to wredna małpa i jeszcze nie raz pokaże swój charakterek.

      tymczasem pozdrawiam i zapraszam ponownie;)

      Usuń
  8. Dracon z tego rozdziału tozupełnie inny bochater!
    Lęka się.. i to czego? Śmierci. To w sumie do niego nie podobne.
    Do tego ślub, te całe przygotowania do nowej roli.

    Do tego zachowanie Ginny uległo sporej zmianie. I to na gorsze. Nie podoba mi sięto, zeGinn stała się zimnąegistką. Tak bynajhmniej ją w tym rozdziale odebrałam.

    Do tego nasz cudny Lucek. Jak nigdy opanowany i "miłosierny", łaskawy. Aż mnie to zdziwiło i to nie mało. Jakoś nie umiem sobie wyobrazić takiego Lucjusza. Ale to dobrze, odchodzimy od kanonu itd. :)

    Ja jestem oczarowana Twoim stylem i pomysłowością.
    Trochę tymi zwrotami akcji namieszałaś, przez co jest jeszcze ciekawiej. Namieszałaś z bohaterami, sądziś inni...
    ŁAŁ!

    Czytało się lekko i przyjemnie. Lubię takie opowieści...
    Pozdrawiam.
    [irim-story]

    OdpowiedzUsuń
  9. No powiem ci, że ten wątek z Kate mnie zaskoczył, ale to dobrze, opowiadanie nie powinno być przewidywalne :) Podoba mi się Twoja koncepcja świata czarodziejów, że mimo wygranej wojny tak naprawdę niewiele się zmieniło w mentalności czarodziejów i wciąż istnieją "układy i układziki". To moim zdaniem jest bardziej realne od cukierkowego zakończenia Rowling.
    Jeśli chodzi o betowanie to jestem zainteresowana, także jak będziesz mieć gotowy rozdział to podeślij, a jak sprawdzę to dam ci znać :) mój nr gg to 2356950

    OdpowiedzUsuń
  10. Astoria, zły duch rozdziału:)) Mimo wszystko, fajnie, że występuje. Lubię ją mniej niż Daf, ale wciąż lubię. W każdej wersji:)
    Jeszcze raz powiem,, jak bardzo podoba mi się wątek z Harrym i Gin, nie przepadam za Potterem, naprawdę, nie czytam o nim nic szczególnego a o pisaniu to już nawet nie myślę. A tu jest to przedstawione w tak fantastyczny sposób, te rozterki... No lubię takie wątki, nawet jeśli ich głównym bohaterem jest Harry.
    Dobre zakończenie, gdzie możemy poznać D z innej strony. Mam nadzieję, że mega sztampowo się to nie skończy, bo niestety dobre opowiadania mają często kiepskie zakończenia...
    Wybacz, że krótko, ale mam problemy ze swoim blogiem i strasznie się... wkurzam tym i zajmuje:))

    OdpowiedzUsuń
  11. wiesz co? dziś twój rozdział bardzo mi umilił drogę powrotną do domu! dziękuję ci za to. przepraszam też jeżeli coś pomylę, ale jak przed chwilę napisałam, czytałam go gdy wracałam do domu, czyli 4h temu, więc niektóre rzeczy mogły mi uciec;)
    Boże, jak ja się cieszę, ze zabieg się udał. uwielbiam małe dzieci (puki oczywiście nie muszę spędzać w ich towarzystwie 24h xd) Mam też nadzieje, ze szpik tatusia się przyjmie, bo jak nie to będą mieli nie mały problem. Ciekawi mnie tez, że zamierzasz zrobić z relacjami pomiędzy Harrym a Ginny. w sumie to mi tak na prawdę jest wszystko jedno z kim będzie, ale i tak ciekawi mnie co zadecydujesz.
    Klątwa Malfoyów... kurcze dość nieprzyjemna sprawa. Hermiona będzie musiał wyjść za Draco. kurcze nie wiem co o tym myśleć.
    Pozdrawiam i czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do relacji Harry'ego i Ginny mam trochę pomysłów i wierzę że coś mi z tego wyjdzie.
      Zwłaszcza że sama Ginn będzie musiała odpowiedzieć na kilka różnych kwestii, zwłaszcza, że Harry wciąż ma do niej sporo żalu..

      Oj to prawda ale myślę że nauczy Dracona nieco paru innych rzeczy.

      pozdrawiam.

      Usuń
  12. Ciekawy rozdział.

    Klątwa Malfoy'ów? Spotkałam się w tym już w opowiadaniu Nagini "Ten pierwszy raz", jednak u Ciebie wygląda akcja zupełnie inaczej, i to mi się podoba. ;)

    Podoba mi się, że nie skupiasz się wyłącznie na wątku Dramione. Rozwijasz też doskonale akcję między Ginny a Harry'm oraz wątek zemsty za Freda.
    Brakuje mi tutaj tylko historii Blaise'a Zabiniego i tego, jak on ułożył sobie życie. ;D

    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Vilene (nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz tam nie było klątwy Malfoyów.
      Tam była całkiem inna historia i nie mam zamiaru wzorować sie na tym.

      dziękuje za tak miłe słowa i mam nadzieję że coś dobrego mi z tego wyjdzie.
      Czas jednak pokaże jak się to ułoży czyż nie?

      pozdrawiam.

      Usuń
  13. Jeśli jesteś zainteresowana, to chętnie zostanę betą, więc jakby co, to pisz na gadu: 1186009 :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetna notka. chociaż dopatrzyłam się niejsności, jak napisałaś, że dawny Gryfon, a chodziło o Draco :D Ogólnie ciekawie. Małżeństwo? Hahahh, nie wyobrażam sobie tego za bardzo :D
    Pozdrawiam,
    Mionka M.
    PS. Nowa notka na www.dramione-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział bardzo intrygujący i tak jakby...owiany mgiełką tajemnicy;)
    Już nie mogę się doczekać i współczuje jej przyszłej rodzinki i piekła, jakie może zafundować jej Lucjusz...
    Bardzo podoba mi się wątek Harry'ego i Ginny. i ten głos Voldemorta nękającego Złotego Chłopca....Z zapartym tchem śledzę ich historię.
    A co do historii dotyczącej klątwy Malfoyów? Coś czuje, ze możesz nas zaskoczyć więc będę cierpliwie czekać aż wcielisz pomysł w życie;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem od czego mam zacząć...
    Klątwa Malfoyów - świetnie to sobie zaplanowałaś. Faktycznie niewiele się o niej dowiedzieliśmy, ale przynajmniej poznaliśmy najważniejsze jej skutki, a także główną przyczynę. Do czego też może doprowadzić pożądanie i namiętność... Draco (z którego, zresztą, w pewnym momencie zrobiłaś Gryfona) już o tym wie. Niech się w ogóle cieszy, że Hermiona postanowiła do niego przyjść i wybawić od śmierci. W końcu sam się w to wpakował. Granger ma za dobre serce. Choć potrafi być dumna, to jednak serce przejmuje nad nią kontrolę. Dziewczyna potrafi się poświęcić, nawet dla kogoś takiego, jak Draco.
    Jestem strasznie ciekawa, jaka była reakcja Lucjusza na tę wiadomość. Dowiemy się, przedstawisz nam rozmowę syna z ojcem na temat klątwy?

    Zaskoczyło mnie zachowanie Harry'ego. Jeszcze niedawno wydawało się, że pragnie odzyskać Ginny i żałuje swojego błędu, a teraz się od niej odwraca. Ładnie z jego strony, że pomógł synowi, choć dopiero niedawno dowiedział się o jego istnieniu. Miłość rodzicielska jednak jest na zawsze i do zawsze. Natomiast z drugiej strony, Potter jest w trudnej sytuacji. Każdy facet by się wkurzył, kiedy jego ukochana najpierw go ignoruje i się wścieka, a za chwilę jest mu wdzięczna. No i co on ma o niej myśleć? Muszę przyznać, że pomału przekonuję się do tego wątku. Niezwykle interesujące są powiązania między Harrym, Ginny i Deanem.

    Jedną część poświęciłaś też George'owi. Nie wiem, co się dzieje, ale to porwanie pachnie mi jakąś większą intrygą. Jestem niezmiernie ciekawa, kto jeszcze jest w to wplątany? I o co tak właściwie chodzi? Czyżby Weasley nie był dobrym Ministrem Magii?

    Na sam koniec trochę sprawach technicznych. Brakowało kilku ogonków, literówek chyba nie zauważyłam, ale gdzieniegdzie zdania się nie kleiły, gdyż brakowało po prostu słów. Wiem, jak to jest, kiedy myśli mkną do przodu, a palce powoli obijają się o klawiaturę, niestety główną konsekwencją tego zjawiska są niejasności w treści opowiadania. Życzę owocnych poszukiwań bety.

    Pozdrawiam serdecznie, Nika

    OdpowiedzUsuń
  17. Kajam się, bo zarzekałam, że przeczytam jak najszybciej, a zawsze było coś... Na szczęście mam już spokój, braci w pokoju (aby marudzili) też nie ma, więc mogłam zabrać się za czytanie. xD
    Najpierw, standardowo kilka rzeczy, na które szczególnie zwróciłam uwagę:
    "zaśmiał się słysząc wyzwanie w oczach dziewczyny." - widząc, nie słysząc. ;P
    "– Hej zostawcie go!" - ją, bo Georg mówił o tym, by zostawiono Kate.
    "Jakoś nie chciał aby przyjaciel" - ucięło kawałek zdania.

    Gryząc wiśnie (mmm, cały słoik dla mnie xD) czytałam, zagłębiając się w klątwę, los Hermiony, zawód Georga, radość Ginny i trudną sytuację Draco... I muszę Ci powiedzieć, że jestem zawiedziona... Zawiedziona tak mocno, że nie było więcej tekstu! XDD Jest długi i to bardzo, ale czyta się tak płynnie, tak dobrze! Z otwartą buzią przyjęłam kończące rozdział informacje "Na zakończenie", zastanawiając się, gdzie ta długość notki, skoro już ją przeczytałam. Nawet czas mi jakby stanął w miejscu, bo minęło ledwie 20 minut. Biję przed Tobą pokłony nad tym, co zrobiłaś w tym rozdziale.
    A klątwa wydaje się być bardzo ciekawa ;> Wybacz, bo nie czytałam książki, ale czy w niej pojawiał się ten motyw?

    Yukio zadziałał impulsywnie, ale też widzi, że jest problemem. Obwinia się, że gdyby nie poród, matka nadal by żyła. Instynktownie woli się wycofać.
    Hehe, w przypadku dwójki mężczyzn, która go zaczepiła... Hmm... Nie wiem, co mogłoby się stać, ale oni, jako dobrzy klienci host klubu, są bardzo grzeczni. :P
    Tak, Yuki jest gejem. xD Musi być, a jak! XDDD Tak mało postaci... nie mogę sobie tego odmówić. Ale mamy jedno małżeństwo, więc jest progres. xD
    Jeśli chodzi o literaturę, to głównie interesuje mnie polska, ale poradziłam się już sprzedawczyń w Matrasie i Empiku. xD Już wszystko mam, lecz bardzo dziękuję za pomoc ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Na wstępie bardzo przepraszam, że jestem tu tak późno. Moim jedynym wytłumaczeniem są egzaminy. Postaram się już więcej nie dopuścić do takiego dużego opóźnienia.

    Rozdział ten czytałam z wielką ciekawością. Ta historia mnie na każdym kroku zaskakuje. Pozytywnie :)

    Jestem pod wrażeniem pomysłu z klątwą. Na początku nie mogłam się pozbyć skojarzeń z ,,tym pierwszym razem'', ale teraz wyraźnie widzę, że Twoja wersja jest znacznie inna i na swój sposób ciekawa. Jestem więc za, abyś w bonusie szerzej nam ją przybliżyła.

    Końcówka mnie ujęła. Nie wiem dlaczego, ale lubię, kiedy dziewczyna jest przy cierpiącym facecie xD Malfoy teraz nieźle się wpakował. Ale podoba mi się, że i on, i Hermiona podeszli do tego dojrzale. Nie wrzeszczeli na siebie, tylko postanowili jakoś przełknąć zaistniałą sytuację. Można mówić tu o wzajemnym wsparciu. Tak, mnie też się wydaje, że to przeznaczenie... :P

    Zaskoczył mnie zwrot akcji z Katie. Ani przez moment jej nie podejrzewałam, podobnie jak i George, który teraz płaci za to cenę. Mam nadzieję, że ta zdradziecka panna faktycznie nie pozwoli, aby stała się mu krzywda.

    Ginny i Harry - czuję, że ten wątek przysporzy nam jeszcze wiele atrakcji. Sama nie wiem, z kim dziewczyna powinna się związać. Cieszę się, że operacja się udała i mały James żyje!

    Hah, i dodam jeszcze, że John zdobywa moją coraz większą sympatię. Lubię czytać fragmenty z nim ^^

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha zaskoczyłaś mnie kochana tym że lubisz Johna.
      Zwłaszcza że jego postać nie jest zbyt pozytywna, ale z drugiej strony facet swoje rację będzie miał;)

      Co do Hermiony i Dracona to chciałam ukazać ich nieco inaczej.
      W końcu nie są juz dzieciakami tylko dojrzałymi ludźmi i emocje nie mogły brać za bardzo w górę.

      Co do Harr'ego i Ginny to masz rację.
      Planuje wiele zwrotów akcji które nie raz pewnie zaskoczą.
      Podobnie odnosi się do Kate.

      Jasne kochana wiadomo egzaminy rzecz ważniejsza.
      Najważniejsze że jesteś.

      pozdrawiam i zapraszam ponownie

      Usuń
    2. No właśnie wiem, że John nie jest postacią do lubienia, ale coś w nim mnie...fascynuje xD

      Usuń
  19. Suuper ten blog! Czekam na więcej ;33 Zapraszam do mnie i jakbyś mogła, skomasz chociaż mój jeden post? ;) Byłabym bardzo wdzięczna ;33 http://harry-potter-nowy.blogspot.com/
    http://hp-nowy.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Szykujta wesele!
    wow, tyle emocji w jednym rozdziale XD padłam na pysk wiesz?
    Tworzysz ciekawe parringi. Ciekawe też jest, że tyle postaci okazuje się zdrajcami... ale o to chodzi! Dajesz nutkę strachu, obawy .... oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Definitywnie jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam. Swietne. Wysililabym sie na dłuższy komentarz, ale ciekawość mnie zżera :)
    PS przepraszam za brak polskich znaków i błędy, ale pisze z telefonu.

    OdpowiedzUsuń
  22. :*
    ;)
    <3
    :D
    ;)
    <3
    :*
    :**
    :!!
    OMG :*
    xx
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń