Kochać
to także umieć się rozstać.
Umieć pozwolić komuś odejść, nawet
jeśli darzy się go wielkim uczuciem.
Miłość jest zaprzeczeniem
egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie,
jest pragnieniem
przede wszystkim jej szczęścia,
czasem
wbrew własnemu.
-
Vincent van Gogh
Kroniki Proroka
Codziennego nr 010.
No i w końcu kolejny nowy rozdział przed nami.
Coraz lepiej mi się go pisze wiecie?
Do tej pory miałam sporo wątpliwości odnośnie całej historii i w ogóle dramione.
Coraz lepiej mi się go pisze wiecie?
Do tej pory miałam sporo wątpliwości odnośnie całej historii i w ogóle dramione.
Myślałam, że jest tak wiele blogów o nich, że kolejny
byłby przesadą, a tymczasem spotkała mnie niespodzianka.
Wciąż zaskakujecie mnie, a wasze komentarze czytam z
wypiekami na twarzy.
Ilość dla mnie nie ważna, ale jakość i to, co do mnie
piszecie.
Widząc, że podobnie jak ja przeżywacie losy bohaterów
sprawia mi niesamowitą radość.
Dlatego owy rozdział dedykuje wam wszystkim,
wspaniałym czytelnikom za ich niesamowicie inspirujące komentarze.
Dziękuje, że jesteście ze mną.
~^~^~
Obudziły
ją pierwsze promienie słońca wpadające do okna.
W nocy nie wiele spała z powodu męża, który
praktycznie jej na to nie pozwalał. Miał niespożyte siły i wciąż na nowo
pokazywał jej siłę namiętności. Ona sama nie podejrzewałaby siebie o takie
zagrania. To było zaskakujące dla niej i nowe. Dzięki Draco odkryła, że seks
może sprawiać mnóstwo przyjemności. Nie kryła jednak swojego rozczarowania
kiedy się obudziła, a go nie było. Mogła się tego spodziewać. W końcu po za
przyjemnym seksem nic ich nie łączyło, a ona musiała zrobić wszystko, by się w
nim nie zakochać. Nie mogła pozwolić sobie na oddanie mu serca. Zdawała sobie
sprawę, że wówczas będzie bardzo cierpiała. Niechętnie zsunęła się z łóżka i
wzięła kąpiel. Wciąż rozpamiętywała wydarzenie wczorajszego wieczoru i
zachowanie Rona. To bolało. Jej policzki płonęły wstydem na samą myśl o
doznanym upokorzeniu. Nie spodziewała się, że był wstanie zrobić coś takiego. I
dlaczego zrobił? Skąd w ogóle wiedział, że bierze ślub? Harry i Ginny na pewno
mu nie powiedzieli. Pod tym względem ufała im całkowicie. Dean również nie
pisnął ani słowa. Musiał to zrobić ktoś inny, ale nie miała pojęcia kto.
- Panienko
Malfoy – drgnęła słysząc głos młodej pokojówki. Uśmiechnęła się na widok
dziewczyny i zaniepokoiła. Na jej ślicznej młodej twarzy widniał sporej
wielkości siniak. Widząc jej zainteresowanie młoda dziewczyna zarumieniła się
mocno i spuściła głowę.
- Nic ci się
nie stało? – zapytała z troską. Pomyślała, że powinna porozmawiać o tym z
Draconem. Ktoś wyraźnie dręczył te dziewczynę. Nie miała tylko pojęcia kto i
dlaczego. Wiele, by dała aby się tego dowiedzieć.
- Nic
panienko Malfoy – pokręciła głową wyraźnie speszona jej zainteresowaniem. –
Wpadłam na drzwi i się uderzyłam. Jestem strasznie niezdarna. A panienka niech
się pospieszy. Rodzina tradycyjnie czeka na panienkę przy śniadaniu. Co rano
zbierają się na wspólny posiłek. – Hermiona westchnęła słysząc te słowa, ale
wiedziała iż prędzej czy później się z nimi spotka. W końcu nie zamknie się na
zawsze w czterech ścianach i odgrodzi od świata. To nie byłoby w jej stylu.
Musiała zachować twarz bez względu na to co się stało. W końcu nie była niczemu
winna. To Ron zachował się jak ostatni cham i prostak. Z dumnie uniesioną głową
zeszła na dół na śniadanie. Rodzina Malfoyów już tam była. Draco z
zainteresowaniem śledził gazetę, a Narcyza rozmawiała o czymś z Lucjuszem. Na
jej widok przerwali rozmowę i spojrzeli dość ponurym wzrokiem. Hermiona bez
słowa usiadła obok męża. Na jej talerzu zaczęło pojawiać się jedzenie.
Burczenie w brzuchu pokazało jak niewiele wczoraj zjadła.
- To, co się
wczoraj stało było prawdziwym skandalem – odezwała się wyniosłym tonem Narcyza
Malfoy. – Jak na złość na waszym weselu znajdował się reporter Proroka
Codziennego i nie trzeba było długo czekać na efekt – mówiąc to Narcyza zabrała
Draconowi z ręki gazetę i podsunęła Hermionie. Na głównym zdjęciu widniała ona,
nieco spłoszona a tuż obok Ron obrzucający ją wyzwiskami. Poczuła jak jej serce
zaciska się w środku na ten widok.
- Nie miałam
pojęcia, że tak się stanie – odezwała się drżącym z poruszenia głosem. – On nie
miał pojęcia, że biorę dzisiaj ślub. W końcu wszyscy chcieli aby to było
zaciszne dla nas wydarzenie – tłumaczyła się nieporadnie. Naprawdę nie miała o
niczym pojęcia. Modliła się aby jej uwierzono. Miała dojść oskarżających
spojrzeń, które posyłano w jej kierunku. Nie było to zbyt miłe.
- Hermiona ma
rację – wtrącił się do rozmowy Draco. Uznał, że powinien skończyć tę absurdalną
rozmowę. On sam postanowił wyjaśnić wszystko z Dafne. Miał swoje podejrzenia,
ale uznał, że na razie nie powinien o nich mówić. Musiał się upewnić, co do
nich. – Nikt z jej przyjaciół nie powiedział ani słowa i ja w to wierzę.
Dyskusję uważam za zakończoną. Hermiono za pół godziny chciałbym porozmawiać z
tobą w moim gabinecie – dodał i wstał od stołu. Wdzięczna za nagłą obronę
uśmiechnęła się do niego. Nie musiał tego robić, ale stanął za nią. Otwarcie
przeciwstawił rodzinie, co musiało być dla niego nie lada wyzwaniem. Pół
godziny później zgodnie z jego instrukcją próbowała odnaleźć drzwi do jego
gabinetu. Rezydencja Malfoy Manor była naprawdę ogromna i błądziła w niej
próbując odnaleźć gabinet. Minęła właśnie pusty korytarz, gdy z otwartych drzwi
dobiegł ją cichy i wystraszony głos.
- Przepraszam
panie Malfoy – jąkała młoda pokojówka, którą poznała dzisiaj rano. – Obiecuje,
że będę ostrożniejsza. Już nigdy więcej tak nie zrobię.
- Ty mała
dziwko. –dźwięk uderzenia przyprawił Hermionę o dreszcze. Nie wahając się
dłużej postanowiła zareagować od razu. Chwytając za swoją różdżkę wtargnęła
niespodziewanie do pokoju. Widok, który zastała zszokował ją. Lucjusz Malfoy
pochylał się ze wściekłą miną na wpół rozebraną dziewczyną. Z jej nosa leciała
krew.
- Zostaw ją –
zagrzmiała groźnie nie zważając na późniejsze konsekwencje. Była gotowa stanąć
w obronie tej niewinnej dziewczyny. Lucjusz ze wściekłą miną spojrzał na młodą
małżonkę swojego syna i zaśmiał się. Wystarczył jeden ruch ręką aby różdżka
wypadła jej i potoczyła się po podłodze. Korzystając z jego chwilowej nieuwagi
młoda pokojówka uciekła.
- Przez ciebie
uciekła mi ta szmata – zasyczał gniewnie w jej stronę. Hermiona chciała cofnąć
się, ale drzwi gwałtownie zamknęły się przed jej nosem. Zaczęła się naprawdę
bać. Starszy Malfoy wyglądał na wściekłego i niepoczytalnego. Nie miała
pojęcia, czego się po nim spodziewać. Ta cała sytuacja zaskoczyła ją
kompletnie. – Coś czuję, że zajmiesz jej miejsce.
- Jestem twoją synową – powiedziała mając
nadzieję, że jakoś go tym ruszy. W końcu nie mógł skrzywdzić żony swojego syna,
bez względu jakie miał uprzedzenia. – Draco nie wybaczy ci jeśli coś mi
zrobisz.
- Nie byłabyś
pierwszą kobietą, którą byśmy się podzielili – mruknął wzruszając ramionami.
Zrobiła wielkie oczy. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Nie była pewna
czy to prawda, czy może kłamstwo, a jednak wzdrygnęła się z obrzydzenia.
Nienawidziła takiego przedmiotowego traktowania kobiet. Nim zdołała cokolwiek
powiedzieć przez jej ciało przeszła fala potężnego bólu. Zwinęła się w kłębek i
potoczyła po podłodze, modląc aby to się skończyło. Miała okazje po raz kolejny
przekonać się, że wtrącanie się w nie swoje sprawy nie służy jej dobrze.
~^~^~
Dafne ze zgrozą powróciła do wydarzeń
ostatniego wieczora.
Nie odkryłaby pewnie tego, co zrobiła siostra, gdyby
nie przypadek. Niechcący podsłuchała jej rozmowę z najlepszą przyjaciółką
równie wredną i cyniczną Danielą Small i opowiedziała, co zrobiła. To nią
wstrząsnęło. Nie wyobrażała sobie takiego okrucieństwa. Wykorzystanie czyjejś
miłości do własnych celów było okrutne nawet jak na nią samą.
- Jak mogłaś
zrobić coś takiego? – wykrzyczała w twarz siostrze, kiedy tylko ją spotkała. Po
ponurym skandalu na ślubnym przyjęciu Malfoyów, Astoria zeszła na dół niezwykle
zadowolona siebie. Dafne powoli miała tego dość. Żałowała, że nie ma w sobie
dość sił aby przeciwstawić się siostrze. Niestety to ona zdawała się rządzić w
tym domu. Nawet jej rodzice nie protestowali, gdy robiła, co chciała. To ona
również nadawała rytm ich życiu osobistym. – To było wstrętne i obłudne. Draco
nie zrobił ci nic złego.
- Ośmieszył
mnie – powiedziała, wydymając swoje piękne usta. W ogóle Astoria była niezwykle
piękną młodą kobietą i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. W dodatku zawsze
elegancko ubrana, nadawała prym modzie wśród czarodziejów. Bardzo często
występowała jako modelka na okładkach popularnych czasopism. – Zadając się z tą
głupią szlamą. Wystarczy mi sam fakt, że wziął sobie do łóżka kochankę.
- Wiedziałaś przecież, że ktoś taki jak Draco
Malfoy nie będzie ci wierny – przypomniała jej, starając się zachować stoicki
spokój. Przy Astorii nie było to łatwe. To była osoba, która nawet świętego
potrafiła doprowadzić do szału. Wiedząc, że dalsza rozmowa z siostrą do niczego
nie doprowadzi postanowiła odpuścić. Pozostawiła ją samą w eleganckim salonie i
wyszła na zewnątrz. Bywały takie chwile, że dusiła się we własnym domu. Miała
dość tego przepychu i sztuczności. Jej rodzice też nie byli idealnym
małżeństwem. Nie było tajemnicą dla sióstr, że jej ojciec James Greengrass od
dziesięciu lat sypiał ze swoją kochanką, a nawet krążyły plotki, że ma z nią
dziecko. Podobna sytuacja tyczyła pięknej i cynicznej Cecylie. To po niej
Astoria odziedziczyła cały swój charakter. Cecylie od zawsze sypiała ze swoim
najlepszym przyjacielem i nie zmieniło się to do tej pory. Mimo to pod pozorem
sztuczności i fałszu tworzyli całkiem zgrane małżeństwo. Dla niej to było
przerażające. Nie wyobrażała sobie takiego życia. Ona pragnęła wyjść za mąż z miłości.
Dlatego tak bardzo cieszyła się, że urodziła się druga. W przeciwieństwie do
Astorii miała jakiś wybór. I odkryła, że coraz bardziej ciągnęło ją w stronę
Ronalda Weasley’a. Było w nim coś wyjątkowego, czego nie umiała określić.
Dlatego tak bardzo przejęła się tym, co zaszło w czasie wesela. Kiedy ruszyła
spacerkiem główną ulicą Londynu w stronę parku, myślami powróciła do ostatnich
wydarzeń. Dzisiaj miała spotkanie z Draconem Malfoyem. Będzie musiała zdradzić
swoją siostrę. Nie było to łatwe, ale Astoria sama sobie nawarzyła tego piwa.
Nikt nie kazał jej robić czegoś tak okrutnego względem innych. Widok Rona,
który oskarżał Hermionę o tak okrutne rzeczy wstrząsnął nią do głębi. Z trudem
udało się jej wyprowadzić go z salonu zanim zrobił coś gorszego. Opierał się
jej, a nawet uderzył ją w pewnym momencie w twarz. Nie poddała się jednak.
Walczyła o niego, próbując przemówić mu do rozumu.
- Ron
wysłuchaj mnie – tłumaczyła mu wtedy, jak nigdy okazując cierpliwość. – Musisz
o niej zapomnieć. Ona cię nie zdradziła. Nie miała wyjścia. – Młody Weasley,
jakby wyrwał się z oszołomienia. Musiała minąć dłuższa chwila nim zorientowała
się, że to Astoria rzuciła na niego jakieś zaklęcie. Inaczej pewnie, by się tak
nie zachował. Znów zaczęła przeklinać w myślach siostrę.
- Dafne? –
wykrztusił, gdy udało mu się odzyskać panowanie nad sobą. Przez chwilę
wpatrywał się w nią z niedowierzaniem. – Co się stało? Gdzie ja jestem? – Nim
zdążyła mu odpowiedzieć, runął jak długi na ziemię. Przy pomocy kilku zaklęć
teleportowała go do domu i siedziała przy nim, aż nie pojawił się Harry.
Podziękował jej za opiekę nad byłym przyjacielem, a ona mogła udać się do
siebie. Niestety nie wiele spała tej nocy. Przewracała się z boku na bok, a nad
ranem była kompletnie nieprzytomna. Teraz również. Najchętniej w ogóle
zapadłaby się pod ziemię, ale nie miała wyjścia. Skoro obiecała wszystko
wyjaśnić to, to zrobi. Nie była Astorią, która uciekała za każdym razem kiedy
działo się coś złego. Ona należała do osób, które zwykle ponosiły konsekwencje,
nawet jeśli nie one zawiniły.
- Witam
panienko Greengrass. – Sympatyczny lokaj Nathaniel Brandon od lat pracujący w
rezydencji Malfoyów otworzył jej drzwi. Był to starszy mężczyzna w wieku
sięgającym siedemdziesiątki, ale nadal bardzo sprawny i użyteczny. Prócz tego
był osobistym lokajem Lucjusza Malfoya i znał wiele jego sekretów. Dafne
wiedziała, że pod maską zimnego chłodu krył się bardzo dobry człowiek. Zdążyła
się o tym przekonać nie raz, kiedy płakała w kącie przez Astorię. Zawsze przemycił
jej coś dobrego, gdy nikt nie patrzył. – Panicz Malfoy oczekuje panią w
gabinecie – skinęła mu głową. Była bardzo zdenerwowana i nie kryła tego. Przed
gabinetem Malfoya wzięła kilka głębokich oddechów i weszła do środka. Młody
Dracon siedział za biurkiem i przeglądał jakieś papiery. Wyglądał przy tym na
bardzo skupionego. Nie zauważył nawet kiedy weszła, dopóki się nie odezwała.
- Byliśmy
umówieni na dzisiaj – powiedziała bardzo cicho. Drgnął jakby zaskoczony
dźwiękiem jej głosu, ale jego twarz szybko przybrała kształt opanowana. Skinął
jej chłodno na powitanie i wskazał miejsce naprzeciw siebie. Podejrzewała, że
nie będzie to wcale łatwa rozmowa i nie była. Samo zachowanie Dracona nie
pomagało jej wcale. Kiedy opowiadała wszystko od początku nie przerywał jej.
Słuchał z uwagą, wpatrując się w skupieniu. Czasami tylko rzucił jakieś swoje
uwagi. Wydawał się nie być zaskoczony zachowaniem swojej byłej narzeczonej. W
sumie nie dziwiła się temu wcale. Astoria już pokazała kilka razy do czego
potrafi być zdolna. W Hogwarcie wciąż mówiono, że odpowiada ona za śmierć
jednej młodej Ślizgonki. Tak bardzo zatruła jej życie, że biedna dziewczyna
popełniła samobójstwo. Niestety nigdy jej tego nie udowodniono i pozostawała
bezkarna. Ona sama też nie miała odpowiednich dowodów przeciwko siostrze, a
rodzice bagatelizowali sprawę.
- Mogłem
podejrzewać, że zrobi coś takiego – powiedział w końcu, przerywając niezręczną
ciszę, jaka zapadła po jej spowiedzi. Siedziała przez chwilę ze spuszczoną
głową, bojąc się nawet na niego spojrzeć. Nie zrobiła nic złego, a jednak czuła
się winna. – Czy nie będziesz miała kłopotów, że zdradziłaś mi jej plany?
- Czy to w
ogóle ważne? – Tym razem to ona zaintonowała chłodny ton. Draco powstrzymał się
od uśmiechu. Kiedy Dafne wyszła z gabinetu przez chwilę oddał się rozmyślaniom.
Musiał raz na zawsze wyjaśnić sprawy z Astorią. Nie mógł dopuścić aby podobne
zachowania krzywdziły jego żonę. Hermiona weszła do rodziny Malfoyów i należał
się jej taki sam szacunek jak i jemu. Zaskoczony własnymi myślami poderwał się
z fotela i wyszedł z gabinetu. Musiał jak najszybciej gdzieś wyjść zanim
zwariuje. Już miał wyjść, kiedy z góry dobiegł go cichy okrzyk bólu żony.
Zaniepokojony zawrócił się i pobiegł na górę aby sprawdzić, co się stało.
~^~^~
Ostre, wypowiedziane zawistnym tonem głosu
zaklęcie Lucjusza Malfoya cisnęło w nią niespodziewanie.
Oszołomiona upadła na ziemię i zwinęła się z bólu. Z
jej gardła wydobył się krzyk. Znów przypomniała jej się tamta ponura scena.
Bellatriks Leastrange stojąca nad nią z różdżką w ręku. Ból, który ją rozrywał
od środka tak samo jak teraz. Pożądliwy wzrok Dracona Malfoya, wpatrujący się w
jej ciało. Nigdy jeszcze nie przeszła podobnego upokorzenia.
- Zostaw moją
żonę. – Cichy stanowczy głos jej męża przerwał jej torturę. Nie była wstanie
nawet na niego spojrzeć. Czuła się zraniona i upokorzona. – Jak śmiesz
traktować ją w ten sposób?
- To zwykła
szlama – bronił się Lucjusz. – Po za tym wtrąca się w nie swoje sprawy. – To
mówiąc wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Draco przez chwilę
przyglądał się jej nim zdecydował się podejść. Próbowała wstać, ale osłabiona
przez zadany ból nie była wstanie. Ostrożnie wziął ją na ręce i mimo protestów
zaniósł do sypialni. Był przy tym niezwykle delikatny. Doskonale wiedział jak
silne jest zaklęcie jego ojca. On sam miał okazje się o tym przekonać kiedy
próbował mu się przeciwstawić. Tym razem niechcący oberwała Hermiona. Na całe
szczęście nie doznała żadnych uszkodzeń. Była tylko obolała i oszołomiona.
- Zostaw mnie
samą – powiedziała cicho, spuszczając głowę. Nie chciała aby widział ją w takim
stanie. To jego ojciec ją do tego doprowadził. Sprawił, że miała ochotę wyć z
rozpaczy. Nie mogła jednak pokazać własnych słabości. Zbyt wiele w życiu
przeszła aby i nie chciała być słabą.
- Nie. – Draco
postanowił zachować się bardzo stanowczo. Ostrożnie przysiadł obok niej na
łóżku. Wciąż dygotała ze strachu. Nie wykonał jednak żadnego gestu. Wolał aby
to ona cokolwiek zrobiła. Nie chciał jej się narzucać. – Powiesz mi, co się
stało? Jestem twoim mężem Hermiono. Moim obowiązkiem jest ciebie bronić. – W
końcu mu opowiedziała. Już od dawna podejrzewał ojca o podobne praktyki, ale
był wstrząśnięty. Miał ochotę wrócić się i przyłożyć mu z całej siły. Kobiety w
tym domu powinny być bezpieczne.
- W dodatku – wyszeptała na koniec. –
Powiedział, że nie raz dzieliliście się kobietami i jest pewny, że jeśli się
tobie znudzę to na pewno mnie mu oddasz. – Draco zaklął z bezsilnej
wściekłości. Wiedział, że ojciec jest okrutnikiem, ale żeby mówić jego młodej
żonie coś takiego? Był po prostu wściekły. Teraz już rozumiał lęk żony. Ona
najwyraźniej uwierzyła w jego słowa, gdyż nie miała powodów aby w nie wątpić.
Widział to wyraźnie w jej oczach.
- Hermiono
Jane Malfoy. – Miękko wypowiedział jej imię i nowe nazwisko. Wzdrygnęła się
słysząc je. Wciąż nie mogła się do tego przyzwyczaić. Obawiała się, że nigdy to
nie nastąpi. Nie była pewna czy w ogóle nadaje się na żonę dla arystokraty. –
Nigdy w życiu nie dzieliłem się z żadną z moich kobiet z ojcem – wzdrygnął się
na samą myśl o czymś podobnym. – Tuż po bitwie o Hogwart wyjechałem do Francji
i rzadko kiedy kontaktowałem się z ojcem. Tam również odbyłem praktykę
prawniczą i otworzyłem kancelarię. Powinnaś mieć więcej wiary we mnie – skinęła
głową z ulgą słuchając jego słów. Naprawdę przez moment uwierzyła w podobne
okropieństwo. Na całe szczęście okazało się ono zwykłym kłamstwem. Na całe
szczęście. Nie wiedziała wtedy jak powinna zachować się wobec nowego męża,
którego tak naprawdę nie znała.
- Dziękuje, że
mi o tym powiedziałeś – odparła nieco uspokajając się. Powoli szok minął i znów
była sobą. Wiedziała, że teraz będzie musiała unikać samotnych spotkań z
teściem. Lucjusz był niebezpiecznym człowiekiem i nie wiadomo było, czego można
się po nim spodziewać. Teraz postanowiła pomóc wykorzystywanej pokojówce.
Dziewczyna nie mogła zostać w tym domu dłużej. – Powinniśmy ją stąd zabrać.
Twój ojciec w każdej chwili może ją skrzywdzić.
- Tak. – Draco
jakby w zamyśleniu skinął głową. Nie spodziewał się, że widok jej
sponiewieranego ciała tak bardzo nim wstrząśnie. Czuł się coraz bardziej
odpowiedzialny za swoją żonę i to go przerażało. Nie powinien pozwolić sobie na
takie przywiązanie. To były słabości, których Malfoyowie nie posiadali. – Czy
jesteś wstanie zrobić to teraz? Lepiej wyprzedźmy mego ojca zanim zrobi coś
gorszego. – Hermiona była gotowa. Ostrożnie zsunęła się z łóżka. Na moment
zakręciło jej się w głowie, ale szybko wzięła się w garść. Na całe szczęście
zaklęcie nie wyrządziło jej zbyt wielkich szkód. Dzięki temu mogła jakoś dojść
do siebie. Wspólnie ruszyli na parter, gdzie swoje pokoje zajmowali służący.
Znalezienie dziewczyny było całkiem łatwe, gdyż każdy wiedział, kim była.
Niestety jak się okazało spóźnili się o zaledwie parę minut. Młoda dziewczyna
leżała nieprzytomna na łóżku z podciętymi żyłami. Dookoła zbierała się krew.
- O mój Boże –
wyszeptała przerażona nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Do jej oczu napłynęły
łzy. Draco nie tracił zbyt wiele czasu do namysłu. Od razu zadzwonił na
policję. Przyjechali po paru minutach od wezwania. Ówczesny minister prawa
Jordan Loney nie cieszył się dobrą sławą. Draco pamiętał go jeszcze ze
szkolnych czasów, kiedy to byli w jednej grupie. Niestety Loney był jednym z pierwszych
Ślizgonów, którzy otwarcie przeciwstawili się Czarnemu Panu. Po za tym był
jednym z oskarżycieli przeciw jego rodzinie. Nie wiele brakowało, a wsadziłby
jego ojca do więzienia. dzisiaj żałował, że do tego nie doszło. Sam Loney był
wysokim i szpakowatym mężczyzną. Przez okulary na nosie i niekształtną twarz
nie należał do przystojnych mężczyzn. Mówiono nawet, że był gejem, ale nigdy
tego nie potwierdził oficjalnie. Wiadomo natomiast, że był bezwzględny. Jego
wezwanie nie było dobrym krokiem.
- Mogłem się
tego spodziewać Malfoy – odezwał się donośnym głosem, mierząc przy tym
pogardliwym spojrzeniem Dracona. Hermiona właśnie składała zeznanie młodej
policjantce. – Co złego to nie wy prawda? – Jego głos ociekał sarkazmem, który
sprawił, że Hermiona odwróciła się w ich stronę z zaniepokojeniem. Draco
pokręcił głową aby nie interweniowała.
- Młoda
dziewczyna popełniła samobójstwo ponieważ mój ojciec nie umiał utrzymać rąk
przy sobie i chciał ją zgwałcić – powiedział chłodno Draco Malfoy akcentując
każde słowo. Nie miał zamiaru odstąpić od swoich zeznań. Kiedy wyprowadzano
Lucjusza w kajdanach długo za nim patrzył, aż zniknął w powozie. Mógł odetchnąć
z ulgą, ale czuł się strasznie skompromitowany. Obawiał się, że zachowanie ojca
wpłynie na jego karierę prawnika. Nie był z tego powodu zbyt zadowolony. Będzie
musiał wymyślić coś szybko aby jakoś to naprawić. Był cenionym adwokatem i w
przeciwieństwie do ojca zależało mu na dobrym imieniu. – Zaczekajcie –
powiedział w pewnym momencie do stróżów prawa. – Nie będę wnosił oskarżenia.
Kilka dni w areszcie dobrze mu zrobi.
- Jak zwykle
występujesz ponad prawem Malfoy – zwrócił się do niego Sam Loney z zawiścią w
oczach. – Kiedyś potknie ci się noga, a ja będę tym, który zgarnie cię do
Azkabanu na długie lata. Wdepnęłaś w niezłe gówno panno Granger – zwrócił się
do Hermiony, która stanęła obok męża. Wyglądała na zaskoczoną jego reakcją i
nie rozumiała tego. Rzucił jej chłodne spojrzenie, gdy chciała coś powiedzieć i
pokręcił głową.
- Może kiedyś będziesz miał okazję, ale
tymczasem ty wykonuj swoją robotę, a ja będę wykonywał swoją – dodał swoim
chłodnym i arystokratycznym tonem Draco. Nim Hermiona zdążyła powiedzieć coś
jeszcze pociągnął ją w stronę domu. Czuł, że czeka go długi i ciężki dzień.
~^~^~
Dzień w którym wypisano Jamesa do domu był
najszczęśliwszym w jej życiu.
Ona i Dean postanowili go uczcić we troje. Dlatego
nie powiedziała Harr’yemu ani słowa. Nie chciała aby to zepsuł w jakiś sposób.
To miał być czas tylko dla nich. Ostatnio nie wiele go dla siebie mieli. Nawet
wzięła wolne aby móc go z nimi spędzić. Mały James promieniał. Co prawda był
jeszcze trochę słaby i wciąż istniała niewielka obawa, że szpik się nie
przyjmie, ale lekarze
byli dobrej myśli. Już po kilku dniach od operacji tryskał energią i nie mógł uleżeć w łóżku. Z wielkim trudem go tam utrzymała. Teraz wybierali się do zoo, a potem na duże lody i do kina. Dzień zwykłej rodziny, którą tworzyli.
byli dobrej myśli. Już po kilku dniach od operacji tryskał energią i nie mógł uleżeć w łóżku. Z wielkim trudem go tam utrzymała. Teraz wybierali się do zoo, a potem na duże lody i do kina. Dzień zwykłej rodziny, którą tworzyli.
- Pięknie
wyglądasz Ginny – powiedział do niej Dean, gdy zobaczył ją w ślicznej kremowej
sukience, która podkreślała jej jasną urodę. Zakupiła ją podczas wypadu z
Hermioną, kiedy wybierały się po jej suknie ślubną. Wciąż myślała o
przyjaciółce. Została żoną zimnego arystokratycznego dupka i jakoś nie
wyobrażała sobie szczęścia w tym małżeństwie. Na widok Deana uśmiechnęła się
promiennie, obracając się aby mógł ją dokładnie obejrzeć. W jego oczach
widziała dumę i pożądanie. Była mu wdzięczna za to wszystko, co dla niej robił.
Bez niego nie poradziłaby sobie tak łatwo ze wszystkim. On przywrócił jej wiarę
w drugiego człowieka i miłość. Nie wiedziała jak poradziłaby sobie bez niego.
- Dziękuję –
mruknęła nieco speszona jego spojrzeniem i spuściła głowę. Ostatnio był dla
niej niezwykle czuły i troskliwy. Nagłe zmartwienie pojawieniem się Harry’ego
gdzieś zniknęło i pomogło im wrócić do normalnego życia. Zdawała jednak sobie
sprawę, że on nie odpuści tak łatwo. Będzie chciał widywać się z synem i miał
do tego prawo. To tylko komplikowało sprawę. Nie wiedziała jak się do tego
zabrać. Z westchnieniem podeszła do stolika i zagarnęła dopasowaną do sukienki
torebkę i rozejrzała się po salonie. Lubiła ich skromne, ale przytulne
mieszkanko. W kominku zawsze wesoło buchał ogień i panowała atmosfera
przytulnego domowego ogniska. Nie ukrywała jednak, że brakowało jej chwil
spędzonych w Norze. Musiała przyznać, że miała naprawdę udane dzieciństwo,
które ją ukształtowało. Wyprowadziła się tuż po urodzeniu dziecka, gdyż jej
matka nie mogła pogodzić się z decyzją córki. Molly Weasley nalegała aby Ginny
nawiązała kontakt z ojcem dziecka. Ona pozostawała nieugięta w tej sprawie.
Teraz trochę tego żałowała. Gdyby inaczej postąpiła to może dzisiaj wszystko
wyglądałoby inaczej. Niestety nie umiała zaufać mężczyźnie, który ją opuścił i
zostawił kiedy tak bardzo go potrzebowała. Harry nie zasłużył na litość z jej
strony nawet jeśli uratował życie jej syna. – Jesteśmy gotowi? – zapytała w
momencie, gdy wparował jej synek. Miał na sobie niebieską koszulkę i krótkie
jeansy. Poczuła bolesny skurcz na myśl, że tak bardzo przypomina jej ojca.
- Mamo! Mamo!
– zawołał radośnie na jej widok, prawie się przewracając. Obserwując jego
radość wciąż nie mogła uwierzyć, że tak nie wiele brakowało, a nie byłoby go
wśród nich. Nie wyobrażała sobie życia bez niego. Zgarnęła chłopca w ramiona i
przytuliła do siebie. Poczuła jak zdradzieckie łzy napływają jej do oczu.
- Już dobrze
Ginny – powiedział miękko mężczyzna, widząc reakcje ukochanej kobiety. Domyślił
się, co chodziło jej po głowie i postanowił zrobić wszystko aby nie cierpiała.
- Dzisiaj zapominamy o troskach i
smutkach. To ma być cudowny dzień i taki będzie jeśli się bardzo postaramy,
prawda? – skinęła mu głową, uśmiechając się przez łzy. Dzień zapowiadał się wspaniale.
Gdy wyszli na zewnątrz odetchnęła pełną piersią. Na początek udali się do zoo.
To było popularne miejsce w Londynie i podobało się. Była w nim kilka razy jako
mała dziewczynka z rodzicami. Teraz sama zabierała swojego syna. Po raz
pierwszy od dawna czuła się naprawdę na luzie i była szczęśliwa. Dean był jak
zwykle wspaniałym towarzyszem. Oglądali zwierzęta i opowiadał im o wszystkim.
Mówił tak z wielkim zapałem, że ona sama poddała się chwili. Wszystko w ogóle
było dla niej niesamowite. A potem zabrał ich na fantastyczny obiad do modnej
restauracji. Miały być zwykłe hamburgery, a skończyło się na wytrawnym daniu.
James był pod wrażeniem i mówił przez cały czas ściskając wielkiego misia. Z
czułością patrzyła na synka i Deana. Stanowili bardzo zgrany duet i wciąż nie
była gotowa aby powiedzieć mu prawdę. James wiedział, że Dean nie był jego
ojcem, ale często o tym wspominał, że by tego chciał. Chociaż oficjalnie byli
zaręczeni to Dean nigdy tak naprawdę jej się nie oświadczył. Nie wyznaczyli
nawet daty ślubu. Świadomie uznała fakt, że są razem i nie podejmowała tematu o
wspólnej przyszłości. Nawet nie myślała o tym aż do teraz. Sama nie wiedziała
skąd wzięły się jej podobne myśli. To chyba pod wpływem chwili. W ogóle cały
dzień był dla niej jak marzenie i pragnęła aby się nie skończył. Pod wieczór
zmęczeni, ale szczęśliwi wracali do domu. James spał w ramionach Deana, a ona
ściskała w rękach jego misia. Była zaskoczona kiedy zobaczyła w domu czekającą
na nich Angelinę, dziewczynę Georga. Spojrzała pytająco, ale on pokręcił głową.
Na moment zniknął w sypialni z jej synkiem. Wrócił po chwili z bukietem
czerwonych kwiatów. Dziewczyna zarumieniła się widząc ten gest.
- Chciałbym
zaprosić panią na kolację – oznajmił wytwornie. Angelina obiecała zająć się
Jamesem, więc nie miała wyjścia. W ogóle chciała z nim iść na te kolacje i
zgodziła się bez wahania. Tak dawno nie wychodzili tylko we dwoje. Wiedząc, że
będzie to uroczysta chwila postanowiła się przebrać. Tym razem włożyła na
siebie czarną, kusą sukienkę, a do tego biały płaszczyk. Twarz ozdobiła
skromnym makijażem i spryskała się ulubionymi perfumami Deana. Czuła się
szczęśliwa jak nastolatka na pierwszej randce. Kiedy weszła z powrotem do
salonu Dean i Angelina przerwali na jej widok. Po minie mężczyzny musiała
zrobić na nim wrażenie. Wpatrywał się z nią z takim zachwytem, że aż spłonęła
rumieńcem. Wieczór był równie przyjemny jak cały dzień. Nie kryła swojego
zdenerwowania. Nawet kiedy Dean zabrał ją do przytulnej restauracji. Była pod
wrażeniem wszystkiego, co przygotował. On również sprawiał wrażenie bardzo
zdenerwowanego. W milczeniu zjedli kolacje i dopili wina. Romantyczna muzyka
poprawiała jej jeszcze bardziej cały nastrój. W ogóle podobało jej się samo
miejsce. Było kameralnie i kwiatowo. Czuła ich intensywny zapach tak bardzo, że
aż kręciło się jej w głowie. Mugole potrafili stworzyć niesamowite miejsca.
Żałowała, że ceny posiłków były bardzo drogie, gdyż z pewnością wpadałaby tu
częściej. Zjedli w milczeniu, a skończyli popijając wytrawne wino. Była pod
wrażeniem tego wszystkiego i aż kręciło się jej w głowie. Nie wiedziała kiedy
muzyka ucichła, a światła przygasły. Dean niespodziewanie klęknął przed nią, a
w ręku trzymał małe pudełeczko. Poczuła jak jej serce zabiło szybciej. Już
wiedziała. Mogła podejrzewać, że prędzej czy później tak się stanie. Nie
wiedziała czy jest gotowa. Przez jedną małą chwilę miała wielką chęć uciec. To
nie było miejsce dla niej. Dean nie był właściwym mężczyzną. Przecież nawet go
nie kochała. Nie zrobiła nic z tych rzeczy. W milczeniu wpatrywała się jak wyciągnął
przepiękny pierścionek z szafirem.
- Ginewro
Weasley – powiedział uroczystym tonem głosu, kiedy klęknął przed nią.
Delikatnie ujął jej dłoń. – Czy wyjdziesz za mnie? – Był zdenerwowany. Mimo, że
byli razem pojawienie się Pottera sporo zmieniło w ich relacjach. Istniała
szansa, że powie nie. W końcu Potter był ojcem jej dziecka. Miał do niej
większe prawa niż on. Złośliwy głos podpowiadał mu, że nie powinien w ogóle
tego zaczynać. On jednak zabrnął za daleko. Nie chciał się poddawać.
- Tak – wypowiedziała
cicho jego słowa. Gdy nakładał jej pierścionek czuł jak narasta w nim duma. Ta
wspaniała osoba zgodziła się zostać jego żoną. Nie zwrócił uwagi, gdy ponownie
zapalono światła, a orkiestra zagrała. Porwał ją w ramiona i pocałował z całej
siły. To był najpiękniejszy dzień w jego życiu. Po raz pierwszy gdzieś zniknęły
jego obawy. Dostał szansę i miał zamiar ją wykorzystać. Nie pozwoli aby
ktokolwiek mu ją odebrał. Zbyt wiele od tego zależało.
~^~^~
Nigdy nie cieszyła się z końca dnia jak
teraz.
Gdy brała długą gorącą kąpiel czuła się niezwykle
odprężona i tylko cudem nie zasnęła w wannie. Pogrążona we własnych myślach nie
zauważyła kiedy wszedł do łazienki jej mąż. Od czasu ponurych wydarzeń z rana
nie rozmawiali ze sobą wcale. Była zła na niego, że nie złożył odpowiednich
zeznań. Jego ojciec doprowadził niewinną dziewczynę do samobójstwa, a ją
torturował. Nie wiele brakowało, a nie skończyłoby się to dla niej najlepiej.
Nie rozumiała zachowania swojego męża. W końcu Lucjusz popełnił zbrodnię. To on
zmusił do samobójstwa te młodą dziewczynę.
Z westchnieniem zaczęła wycierać swoje ciało kiedy w drzwiach pojawił
się niespodziewanie Draco. Wyglądał na zmęczonego i zmartwionego.
- Co tu
robisz? – wykrztusiła w pierwszym odruchu chwytając za ręcznik. Draco zaśmiał
się tym gestem. Wiedział, że jeszcze się nie przyzwyczaiła. W pewnym sensie jej
wrodzona skromność poruszała go. Był przyzwyczajony do innego rodzaju kobiet.
Mimo swojej namiętności Hermiona Granger miała w sobie wiele sprzeczności.
- W końcu mogę
odwiedzić swoją żonę w kąpieli? – zapytał wnikliwie taksując jej ciało. Był
zdziwiony, że ta drobna brunetka tak na niego działała. Nie była przecież
najpiękniejszą kobietą na świecie. Musiał się bardzo starać aby ukrywać swoje
uczucia.
- Niby tak –
wyjąkała speszona i odwróciła się. Jakoś nie chciała aby na nią patrzył.
Słyszała, że Draco miał w swoim życiu wiele pięknych kobiet. Ona zdawała sobie
sprawę iż nie była żadną z nich. Nie chciała aby ktoś ją porównywał i oceniał.
– Czy możesz wyjść abym się ubrała?
- Hermiono czy
ty czasem nie odmawiasz mi mężowskiej przyjemności? – W jego z pozoru cichym
tonie głosu dało się słyszeć ostrzegawcze nuty. Gniewnie błyski w jego
stalowych oczach również nie wróżyły nic dobrego. Dziewczyna odruchowo cofnęła
się kilka kroków. Nie mogła ukryć, że nowy mąż budził w niej strach. Doskonale
wiedziała iż może być brutalny jak jego ojciec.
- Nie. Nie
odmawiam – przyznała speszona. W tym momencie najchętniej zapadłaby się pod
ziemię. – Po prostu potrzebuje odrobiny prywatności dla siebie. Czy poczekasz
na mnie w salonie? To nie zajmie zbyt długo czasu.
- W porządku –
westchnął zrezygnowany i wyszedł. Odetchnęła z ulgą. Przez chwilę miała
wrażenie, że będzie chciał protestować. Pospiesznie wysuszyła się ręcznikiem i
nałożyła przygotowane wcześniej ubrania. Wszystko było nowe. Draco zadbał o jej
garderobę. Były to markowe ciuchy modnych projektantów w stonowanych kolorach.
Znów musiała przyznać, że nie pomylił się, co do jej gustu. Gdy pół godziny
później zeszła do salonu Draco siedział w fotelu przy kominku i popijał
herbatę. Na stoliku czekała filiżanka dla niej i ciasteczka. Poczuła, że jest
głodna i sięgnęła po jedno. Z rozkoszą zatopiła w nim zęby. Do kolacji było
jeszcze trochę czasu, a ona lubiła objadać się w przerwie między posiłkami.
Nawet w Hogwarcie miała z tym problem. Przez chwilę znów czuła na sobie wzrok
męża. Nie znosiła jak to robił.
- Dlaczego to
zrobiłeś? – zapytała otwarcie, przerywając niezręczną ciszę jaka zapanowała
między nimi. Tym razem jego wzrok wyrażał
pytanie. – Czemu nie złożyłeś zeznań przeciw Lucjuszowi? Mogłabym powiedzieć,
co wiem. W końcu znęcał się nad tą dziewczyną. Na de mną również. Wolę nie
myśleć, co by się stało gdybyś się nie pojawił – zadrżała na samo wspomnienie
tortur.
- Gdybyś się
nie wtrącała to nie doszłoby do tego wcale. – Jego chłodny ton głosu zaskoczył
ją. – Jak będziesz pilnować własnych spraw do niczego nie dojdzie.
- Draco do
diabła! – Hermiona gwałtownie poderwała się. Gdyby wzrok mógł zabijać jej mąż
już leżałby rozciągnięty na tym puchowym dywanie. – Nie mogłam pozwolić aby
znęcał się nad tą dziewczyną. Ona tu pracowała. Dziewczęta powinny czuć się
bezpiecznie w miejscu pracy. Jak myślisz ile z nich wykorzystał? Jak wiele
cierpiało w tej sposób? – Draco nie umiał odpowiedzieć na to pytanie.
Zwłaszcza, że przypomniał sobie jak wiele dziewczyn znikało w tajemniczy
sposób. Raz kiedy miał dziesięć lat słyszał rozpaczliwe krzyki z gabinetu ojca.
Zapominając o nakazie wślizgnął się aby zobaczyć, kto tak krzyczy. Wtedy też
stał się świadkiem prawdziwego upokorzenia. Młoda pokojówka Nancy klęczała
przed ojcem, który stał przed nią z wyciągniętym członkiem i zmuszał ją aby go
połykała. Dziewczyna płakała i błagała go o litość. Gdy Lucjusz zobaczył
swojego syna gestem zaprosił go do środka. Draco zrobił to z ociąganiem. Wtedy
właśnie Lucjusz nakazał dziewczynie rozebrać jego syna i wziąć członka do buzi.
Zrobiła to z lekkim ociąganiem. Draco długo nie zapomniał o tym, co zaszło. Nie
mógł uwierzyć, że w ten sposób przeżył swoją inicjacje seksualną. Potem było
jeszcze gorzej. Miał piętnaście lat i powrócił Voldemort. Jeszcze się ukrywał,
więc w Malfoy Manor było w miarę bezpiecznie. W jego domu zaczęła pracować
młoda pokojówka Kate. Zakochał się w niej po raz pierwszy w życiu. Był gotów
porzucić wszystko dla tej dziewczyny. Kilka tygodni później przyłapał ją ze
swoim ojcem. Lucjusz brutalnie sprowadził go na ziemię tłumacząc, że zapłacił
Kate aby go uwiodła. To na zawsze zmieniło jego stosunek do miłości.
- Twojego ojca
powinno się za to powiesić – wykrztusiła z oszołomieniem Hermiona. Dopóki tego
nie powiedział nie zdawał sobie sprawy, że mówił na głos. Speszył się i
zaczerwienił. Nigdy nikomu o tym nie mówił. Nieświadomie zdradził jej
najbardziej skrywane tajemnice. Nie był wstanie na nią spojrzeć. Obawiał się
zobaczyć pogardę w jej oczach. Zasłużyłby na to. Przez lata pokazał, że był
zepsutym maminsynkiem. Nadal po części pokazywał tę luzacką pozę. Nie musiała
wiedzieć o niczym innym.
- Zapomnij o
tym, co powiedziałem – machnął ręką zażenowany i wstał z fotela. Powoli
dochodził zmrok i miał jeszcze zadanie do wykonania. – Muszę wyjść na chwilę a
ty zajmij się czymś pożytecznym. – Odszedł zanim zdołała coś powiedzieć. Uznał,
że tak było najlepiej. Nie potrzebne były mu słowa, a litości nienawidził.
Najbardziej żałował, że się przed nią otworzył. Zrobił to nieświadomie pod
wpływem chwili i wspomnień. To mógł być błąd, który będzie go dużo kosztował.
Kobiety zawsze umiały wykorzystywać jego słabości. Z domu wyszedł pod osłoną
nocy. Nikt nie zauważył jak wychodził. Nikt nie znał prawdy o jego drugim
wcieleniu. Robił to odkąd przyjechał do Anglii. Czuł, że musi. Był to winien
tym wszystkim ludziom, których skrzywdził. Minął bogatą dzielnicę arystokratów
i skierował się w stronę Est Endu. Tam, gdzie normalny człowiek nie
zapuszczałby się o zmierzchu. On jednak nie czuł strachu. Już od dawna
ryzykował swoim życiem. To dawało mu siłę własnej wartości. Pospiesznym krokiem
przemierzał brudną ulicę. O tej porze panowała tu pozorna cisza. W oddali
dostrzegł palące się światła i uśmiechnął się z zadowoleniem.
- Jesteś
wreszcie – usłyszał kiedy tylko przekroczył próg zniszczonego domu. W powietrzu
unosił się smród ulicy, który palił go od środka. Kilka głów rzuciło powitanie
w jego stronę. Skinął im głową i wszedł do obskurnego pomieszczenia. Naliczył z
sześć osób. Wszyscy mieli na sobie maski. Nazywali się Kręgiem Śmierci. Od
dawna marzył aby ich złapać. – Teraz kiedy wrócił Harry Potter możemy
przeprowadzić swój plan ostateczny.
- Jaki plan? –
Draco poczuł, że nie podobają mu się jego słowa. Żałował, że mężczyzna miał na
sobie maskę. Znał ten głos od początku pierwszego spotkania, ale nie mógł sobie
przypomnieć. Niestety anonimowość była podstawą w Kręgu Śmierci.
- Przywrócimy
do życia Czarnego Pana – dodał złowieszczo, a reszta zebranych zarechotała
złośliwie. Tego młody Malfoy nie spodziewał się wcale. Będzie musiał znaleźć
sposób aby temu przeszkodzić. Wdepnął w większe gówno niż myślał, a to był
zaledwie początek.
~^~^~
Na zakończenie:
Muszę przyznać szczerze, że ujmuje mnie ten rozdział.
Dużo w nim brutalnych scen, ale właśnie o to chodziło.
Znów pokazuje Lucjusza Malfoya z tej złej roli, ale nie wyobrażam go sobie jako dobrego Wuja Szwejka.
Znów pokazuje Lucjusza Malfoya z tej złej roli, ale nie wyobrażam go sobie jako dobrego Wuja Szwejka.
On po prostu jest przesiąknięty złem do tego stopnia,
że mógłby wyrządzić synowi tak wielką krzywdę.
Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu i
czekacie niecierpliwie na ciąg dalszy.
Pozostaje pozdrowić i zaprosić na kolejny rozdział już
wkrótce.
Informacyjnie:
Oryginalny tytuł: „Pokochać łotra”
Tytuł rozdziału: 009 „Wyjaśnienia”
Cytat: Vincent Van Gough
Ilość stron: 11
Ilość słów: 5 945
Hehe, jestem pierwsza z komentarzem :) jak zwykle rozdział wspaniały!
OdpowiedzUsuńAle gdy czytałam o wyczynach Lucjusza... poczułam jednocześnie obrzydzenie, strach i odruch wymiotny. Nie sądziłam, że zrobisz z niego prawdziwy czarny charakter. Owszem, był okrutny, ale to przeszło moje myśli o nim. Poza tym to oczywiście rozdział cud, miód i nutella xd serio, wspaniałe!
Pozdrowionka :******
Meggy
W tym opowiadaniu jest coś takiego, że ciągle chce się czytać i czytać. Nawet brutalne sceny wciągają.
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale wiele słów poświęciłaś Lucjuszowi. I zrobiłaś z niego prawdziwego potwora. Nieludzkiego. Momentami wydawało mi się, że nawet Voldemort nie jest tak przesiąknięty złem, jak ojciec Dracona. To, że wykorzystywał służące, było do przewidzenia, ale sposób w jaki potraktował Hermionę... To przecież jego synowa. Bezduszny drań. Trochę się dziwię, że Narcyza z nim wytrzymała tyle czasu. Fakt, pewnie nie miała innego wyjścia, ale przecież ile nerwów musi ją kosztować to małżeństwo.
Martwię się trochę o Ginny i Deana. Czy oni faktycznie będą szczęśliwi? Oboje siebie potrzebują, tworzą zgraną paczkę, James ich potrzebuje, tylko czy...? No nie wiem. Nie do końca jestem przekonana o słuszności ich związku.
Dzisiaj nie mam natchnienia, więc musisz zadowolić się takim komentarzem...
Pozdrawiam
Aj dziękuje za tak miłe słowa kochana.
UsuńMuszę przyznać że zaskoczyłaś mnie pod tym względem gdyż nie spodziewałam się tego.
Tak.. pokazałam Lucjusza właśnie z tej strony i obawiam się że to dopiero początek.
Mam jednak nadzieję że to nie straci przez to w w Twoich oczach.
Sama historia będzie miała w sobie wiele różnych scen i mam nadzieję że zaciekawię tym.
pozdrawiam serdecznie!
W końcu znalazłam chwilę i przeczytałam wszystko. Główny wątek opowiadania przypomina mi "Ten Pierwszy Raz", dobrze myślę? Z taką historią się jeszcze nie spotkałam, jest oryginalna i ma w sobie to coś. ;) W niektórych rozdziałach zauważyłam, że pojawiają się głupie błędy, np. napisałaś, że Hermiona wcześniej ściągnęła sweter lub inne ubranie i bodajże została w samym staniku, a kilka linijek później przeczytałam, że ściągnęła sukienkę. W niektórych zdaniach tak jakby brakowało ci słowa przy pisaniu, nie napiszę teraz, w którym dokładnie, ale wiem, że chodziło o słowo "myśli".
OdpowiedzUsuńTo co napisałam, w żaden sposób nie miało cię urazić i mam nadzieję, że tak sie nie stało. ;)
Dziękuje za uwagi.
UsuńWcześniejsze rozdziały nie były betowane a wiec mogą nieco razić w oczy z czego doskonale zdaje sobie sprawę.
mam jednak nadzieję że te nowe będą zdecydowanie ciekawsze i lepsze.
pozdrawiam serdecznie i dziękuje za wizytę
O.Rany.Julek.
OdpowiedzUsuńChociaż mam ochotę użyć innego sformułowania, jeżeli wiesz o co mi chodzi xd
Ja się nie spodziewałam takiego fenomenu. I jeżeli liczyłam na spokojnego i troskliwego Draco to na razie się przeliczyłam. Ten mężczyzna jest tak zmienny, że to aż głowa boli. Rily :)
Najpierw chce coś zrobić w sprawie swojego ojca, potem decyduje się tego nie robić. Czy on wie, co się może stać, gdy Lucjusz wyjdzie z więzienia? Ja jestem za tym, że kiedy Dracona nie będzie w domu, dobierze się do Hermiony w jej własnym łóżku. A wiem, że w scenach gwałtu jesteś doskonała. Wystarczy przypomnieć sobie Ginny w drugim opowiadaniu. Brr.. Mam nadzieję, że moja wizja nie będzie miała miejsca, bo ta kobieta naprawdę już wiele przeszła. Powinni się wyprowadzić z dworku, przecież o to powinno chodzić w małżeństwie. Ale gramatyczne zdanie, pff :)
No, kochana. No więc? Co planujesz? Pisz coś, nie wiem jakąś szczegółową zapowiedź albo spoiler bo ja tu normalnie umrę z ciekawości. Wcale nie żartuje! A niech tylko Lucjusz zagrozi małżeństwu Hermiony, a własnoręcznie go zabije. Oj tak :>
I to bagno, w które wpakował się Draco. Ja piździu. Naprawdę jako prawnik, który sprzeciwił ma wziąć udział w nowym odrodzeniu Voldemorta. Pliss, nie :D To byłoby już straszne. Na prawdę, dwie wojny im wszystkim wystarczą. Wystarczy wyobrazić sobie, co Voldzio zrobi z Hermioną, kiedy dowie się, że wyszła ona za zdrajcę Czarnego Pana. Oczywiście ty zrobisz co uważasz, bo ja i tak się będę cieszyła jak się nad nimi poznęcasz. Więcej emocji.
Bardzo dawno nie wyobraziłam sobie scenki obyczajowej czytając jakiekolwiek opowiadanie. A ta scena przy stole? No normalnie zobaczyłam normalną rodzinę, która je razem śniadanie, mężczyźni czytają poranną gazetę. Ha! A tu niespodzianka! Nie ma normalnej rodziny, bo nikt nikogo nie kocha i prawdopodobnie nie darzy szacunkiem.
Ściskam, Donna W.
[ trzy-wspomnienia ]
Kochana zapowiedź masz zawsze z boku więc możesz na spokojnie sobie zobaczyć.
UsuńZawsze daje tam jakieś fragmenty.
Hmm to byłby dopiero początek dramatu ale myślę że tak drastycznie nie będę kombinować.
Wszystko się jednak okaże ale na pewno będzie gorąco.
Ha ha no w końcu to jednak Malfoyowie?
Wiesz jak jest z nimi prawda?
dziękuje za wizytę i pozdrawiam.
Doskonale wiem ;d
UsuńDlatego ta rodzina zawsze wróży jakieś kłopoty :)
O tak, czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością, bo tyle się działo w tym rozdziale, że ledwo mogę to sobie poukładać w głowie. Podziwiam cię, że potrafisz prowadzić tyle wątków ^^ Naprawdę widać, że się rozkręcasz, a Twoje opowiadanie staje się unikatowe ;P
OdpowiedzUsuńZaskoczyła mnie brutalność Lucjusza oraz to, jak potraktował małoletniego syna. Nic dziwnego, że Draco ma lekkie zboczenie do ciała Hermiony. Faktycznie to było wstrząsające. Ale ukazywanie takiej tematyki ma w sobie coś fascynującego, coś, co mimowolnie podoba się czytelnikowi;)
Cieszę się, że Malfoy z taką pewnością siebie ocalił Mionę przez Lucjuszem. Szkoda tylko, że nie wniósł oskarżenia - zgadzam się, Lucjusz powinien być powieszony. Bardzo współczuję tej pokojówce.
Wow, Dean się oświadczył! Serce mi się krajało, gdy czytałam o tym, jaką radość sprawiła mu pozytywna odpowiedź Ginny. Samo postępowanie rudej tak średnio mi się podobało. Przyjęła te oświadczyny, ale nie miała pewności. Sama nie wiem, jak powinna się zachować. Widać, że nie kocha Deana tak jak on ją, ale skoro zgodziła się za niego wyjść, to niech teraz się z tego wywiąże.
Jestem też zszokowana, że Ron działał pod zaklęciem. No cóż, to sprawia, że bardziej go lubię xD Wrednota z tej Astorii. I mam taką uwagę - Dafne jest starsza, więc nie mogła się urodzić jako druga.
No i końcówka... Naprawdę gratuluję pomysłów ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Witam kochana!
UsuńTak Ruda ma mały mętlik w głowie z powodu powrotu Harry'ego/
Mimo to szuka bezpieczeństwa, które może zapewnić jej tylko Dean.
Co do Lucjusza to ciesże się że podoba się ten wątek.
Przyznam szczerze że wahałam się z publikacją i nie miałam pojęcia jak czytelnicy na niego zareagują.
Na całe szczęście nieco mnie pocieszyłaś że się spodobało.
pozdrawiam serdecznie
no dobra - jutro cały dzień będę chodzić zaspana, ale przeczytałam wszystko i hmmm... (nie umiem pisać komentarzy więc wybacz to nieudolne grafomaństwo)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się :) pomysł jest ciekawy, sposób pisania przyjemny (w odbiorze przeszkadzają trochę literówki i powtórzenia, ale z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej - albo ja tak wsiąkłam w fabułę, że przestałam je zauważać);
najbardziej ze wszystkich wykreowanych przez Ciebie postaci podoba mi się Lucjusz - jest idealny, nie spieszyłaś się z wykreowaniem go, czuć że w głowie masz bardzo wyraźny jego obraz i to procentuje :)
pisz, pisz, a ja raz na jakiś czas będę wpadać i nadrabiać zaległości ^^
pozdrawiam,
atramaj
p.s.
mam nadzieję, że na moim sevmione to nie jest Twój jedyny komentarz pod nowym rozdziałem (liczę się z Twoją opinią więc proszę, napisz coś więcej o swoich wrażeniach)
Aj czuje się trochę winna że przede mnie będziesz nie wyspana ale cieszę się iż się poświęciła aby czytać te historię;)
Usuńwiesz mam teraz betę, która stara się wychwycic wszystkie literówki i potwórzenia stad może ta cała popraa... aj cieszę się że właśnie on Ci się podoba.
Przyznam szczerze że bałam się go pokazać gdyż nie wiedziałam jak go ludzie odbiorą.
W końcu nie mogłam za bardzo zmienić jego charakteru, ale na całe szczęście Ci się podoba.
pozdrawiam serdecznie.
p.s. z przyjemnością będę zaglądała na Twojego bloga.
Nie obawiaj się nie była to jednorazowa wizyta.
Tego to ja sie nie spodziewałam Draco w kręgu smierci , myślałam ze sie zmienił , dziwne . A co do Ginny myślałam ze wróci do harrego, ale źal mi trochę Dean'a. i co z Lucjusza okrutnik i zboczeniec tego też sie nie spodziewałam miałam nadzieję ze to zaakaceptuje ..i nie jest tak podlym czlowiekem . a rozdzial jak zwykle interesujący i nie moge sie dczekac następnego ,)
OdpowiedzUsuńtak:)
UsuńDraco ma jeszcze wiele sekretów do ukrycia, które wkrótce powoli wyjdą na jaw.
Tajemniczy Krag Śmierci również pokażę swoje drugie oblicze;)
Oczywiście postaram się aby był jak najszybciej i pozdrawiam.
Boskie. Jak zawsze, ale... Mnie też urzekł ten rozdział. Lucjusz jako bezuczuciowy okrutnik? Jak najbardziej na miejscu. Biedna służąca... Na początku myślałam, że to Draco ją uderzył O.O Brutalne sceny zazwyczaj mnie odrzucają, mam dość dziwne pojęcie na temat krwi, jednakże w Twoim wykonaniu normalnie je przeczytałam i mi się podobały. Nie było za wiele brutalności, czy szokujących, szczegółowych opisów. Wkurzył mnie Lucjusz, że Hermionie też chciał TO zrobić i jeszcze nagadał jej bzdur o Draconie. Co to za tajemniczy Krąg Śmierci? Podoba mi się. Wskrzesić Czarnego Pana... Jestem ciekawa, jak wyjaśnisz to, że Draco należy do tego Kręgu :)
OdpowiedzUsuńJames wyszedł ze szpitala cały i zdrów, uff... Szkoda, że Ginny wychodzi za Deana. Niby są szczęśliwi i tak dalej, a ja w większości Dramione niezbyt lubię Harry'ego, to jednak Twój Harry jest taki.. Nie wiem, jak to określić, ale czuję do niego przywiązanie.
Ciekawe, czy Narcyza wie o wyczynach męża? Jeśli tak, to ją podziwiam. Draco naszedł Hermionę w kąpieli. Nie dziwię się Hermionie, że tak postąpiła, sama bym się wstydziła, gdybym miała faceta, który chodził z wieloma modelkami.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę Ci weny, chociaż chyba Ci jej nie brakuje...
Cave
PS. Zatraciłam się w Twojej historii.
No myślę że Narcyza będzie typowa żoną, która siedzi cicho i udaje że o niczym nie wie;)
UsuńWszystko się jednak okaże jak wykreuje jego postać, którą będę się starała pokazać jak najlepiej;)
Tak.. Draco nigdy nie był ideałem i nie stronił od kobiet a obawiam się że to dopiero początek... wiadomo że przeszłość zawsze wraca.
aj z ta wena właśnie jest najbardziej przerażająca w tym wszystkim.
pozdrawiam serdecznie!
Rozdział był po prostu świetny, choć tak jak powiedziałaś dużo w nim brutalnych scen. najpierw akcja z tą całą pokojówką. Od zawsze wiedziałam, ze Lucjusz Malfoy nigdy nie był, ani nie będzie kimś dobry, ale nie myślała, że może odwalać takie rzeczy. o mamusiu to mi się nawet w głowie nie mieści! I jeszcze to, co zrobił z Hermioną. pewnie jeszcze chwila, a sam by się do niej dobrał. bydlak jeden! Ta historia Dracona naprawdę mną wstrząsnęła. nie sądziłam, że on może być aż tak podły?! rzecz zrobić coś takiego ze swoim synem... Hermiona ma racje , trzeba go powiesić!
OdpowiedzUsuńOczywiście nie mogło zabraknąć słodkich scen. mówię tu oczywiście o Ginny i Deanie. oświadczył się jej *.*
Ta końcówka mnie zaintrygowała. o co chodziło? czemu do cholery ci ludzie chcą ożywić Czarnego Pana?
Pozdrawiam;)
Tak a wiesz powiem że to najtrudniejszy rozdział jaki pisałam do tej pory;)
UsuńHmm co do Lucjusza większość już odpowiedziałam na komentarze powyżej ale powiem że to nie koniec jego ekscesów.
jeszcze będzie chciał pokazać cos niecoś.
Tak... o tym też długo myślałam i troche się boje że osobowość Lucjusza nieco przyćmiła zaręczyny Deana i Ginny ale postaram się wybrnąć z tego.
Hmmm a to będzie taki mały wstęp który powoli będę wprowadzać w życie.
pozdrawiam serdecznie;)
Ulala, ale się podziało! Sytuacja z pokojówką pokazuje Lucjusza takiego, jakim go sobie wyobrażam. Dobrze, że Draco był w pobliżu. Zastanawiam się nadal, czy chłopak dobrze zrobił nie wydając swojego ojca. Przecież tyle przez niego wycierpiał... Rozumiem, że rodzina powinna trzymać się razem (i takie tam utarte frazesy^^) no ale bez przesady.
OdpowiedzUsuńPodsumowując, rozdział mi się bardzo podobał i również zaciekawiła mnie końcówka. Ciekawa jestem jak to dalej się potoczy!
Pozdrawiam i czekam (niecierpliwie!) na kolejny rozdział.
~Monika
Oho! Scena z pokojówką świetna! Tyle emocji na raz, uch, aż powietrze zgęstniało od ich nadmiaru. :) Poza tym oświadczyny Deana i Ginny... Ach! :) I ciekawa jestem, co to za Krąg. Mam nadzieję, że będzie trochę więcej o nim w następnym rozdziale. :)
OdpowiedzUsuńI oczywiście zapomniałam dodać, że rewelacyjny szablon. Szczególnie kolorystyka, taka ślizgońska. :)
UsuńWitaj kochana!
OdpowiedzUsuńJa spóźnialska, kajam się i zabieram za Twój rozdział. Naprawdę jest mi bardzo przykro, że nie dotrzymuję ostatnio terminów. Przepraszam :)
Nigdy nie czytałam takiego ff, w którym Hermiona wychodziła za Draco. Twój pomysł jest tak geniano-oryginalny, że czasami na niektóre wątki zapiera mi dech w piersiach! ^^ Rozumiem, że cała rodzinka próbuje dogryźć Hermionie, tylko mąż stoi po jej stronie. Kategorycznie uważam, że ona jest tak dobrą i wierną osobą, że nikomu by nie powiedziała o całej ceremonii, a już zwłaszcza takiemu rudzielcowi W! Ach, i ten fragment z panem Malfoyem! Zawsze podejrzewałam go złe uczynki, złą duszę i wszystko co najgorsze, ale teraz stracił w moich oczach konkretnie! Uderzyć kobietę? To jest nie do pomyślenia! Nie ładnie panie Malfoy!
Dafne to dobra kobieta i może nigdy nie lubiłam rudzielca W, to jednak zasługuje na wszystko co dobre. Żyć w takim siedlisku węży i sztuczności jakim jest jej dom rodzinny, to dopiero sztuka! Zastanawiam się, czy teraz, kiedy powiedziała wszystko Draco, Astoria nie będzie się mściła na niej? Dostrzegam w Dafne cień bohaterstwa i wytrwałości :)
Biedna pokojówka! Nie wytrzymała presji rodziny Malfoyów. Ciekawe, czy przyjmą jakąś na jej miejsce i doprowadzą do takiego samego stanu? Jak Ty to robisz, że u Ciebie cały czas jest akcja? Ja naprawdę Cię podziwiam za kreowanie postaci, bo pan szpakowaty Jordan wyszedł Ci mega realnie! Świetnie pokazałaś nam to jak ma na pieńku z całą rodzinką. Chłód i wrogość, które zawarte były w ich wypowiedziach, można było odczuć na własnej skórze. Pytanie, czy rzeczywiście Hermiona wdepnęła w wielkie gówno, kiedy przy jej boku stoi Draco, który zaczyna poczuwać się do wielkiego obrońcy swojej żony?
Uwielbiam motyw zaręczyn w opowiadaniach! Serio! Opisałaś to wszystko tak gładko, że aż się chce wierzyć, że Dean i Ginny będą żyli długo i szczęśliwie! Ja wiem, iż Twoje rozdziały są pełne dynamizmu, jednak wierzę, że jeszcze jakieś przeciwności losu dla nich szykujesz ^^ Być może Potter zacznie walczyć o rodzinę? Kto wie? Chociaż we trójkę (D<G<J) jawią mi się jako rodzinka z obrazka, która chodzi do zoo i na lody i cieszy się każdym dniem spędzonym razem :)
Końcówka totalnie wbiła mnie w fotel! Chociaż, to co opowiadał Draco o zachowaniu swojego ojca było dla mnie szokiem, to powrót Czarnego Pana wśród żywych był dla mnie czymś więcej. Bombą? Właśnie, bombą! Ciekawi mnie, czy im się uda osiągnąć cel, temu Kręgowi Śmierci? Mam nadzieję, że tak! ^^
Rozdział genialny, ale wszystko co wychodzi od Ciebie jest genialnie napisane, wiec powtarzać nie muszę ;)
Całuję,
Liley
Aj kochana Liley jak przeczytałam Twój komentarz to aż mnie zaskoczyłaś.
UsuńTylu ciepłych słów nie spodziewałam się nigdy.
W ogóle zaskoczył mnie sam sukces "pokochać łotra" i postaram się was nie zawieźć.
Co do samej Dafne to masz rację to dziewczyna z zupełnie innej bajki niż reszta jej rodziny i jeszcze to pokażę.
No i sam Draco... nie będzie miał łatwo w życiu ale odrobinę musze mu dokuczyć żeby nie było zbyt lekko.
Odnośnie pomysłów czerpie je zarówno z życia jak i z książek.
Jestem maniaczką i czytam tygodniowo 3 książki różnej grubości.
Nie tylko lekkie romanse, ale i fatastykę, kryminały i ogólnie wszystko co wpadnie w moje zwariowane łapki;)
Co do tajemniczego Kręgu Śmierci to bedzie miał jeszcze swoje ostatnie słowo o czym Draco się przekona.
Nie będę jednak tutaj zdradzać fabuły gdyż czytelnicy uznaliby to za spoiler.
pozdrawiam serdecznie i dziękuje za miłe słowa.
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem ;) Przeczytałam ten rozdział DWA razy. Rzadko zdarza mi się dublować, więc czuj się wyróżniona xD Naprawdę rozdział świetny, chociaż uważam, że jednak ciuut przegięłaś ze śmiercią tej dziewczyny. Mimo to i tak było okej. Rozwijasz się, moja droga ;) O ile poprzednie opowiadanie raczej mi nie przypadło do gustu , tak to mnie po prostu pochłania. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnych rozdziałów i naprawdę wierzę, że doprowadzisz tę historię do końca ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chcę Cię powiadomić, że zmieniłam adres bloga z [prawda-w-liscie-skryta] na [dramione-odkrywajac-siebie]. Pozdrawiam, kochana i życzę weny! ;**
Jak się cieszę,że znalazłam Twojego bloga :)Uwielbiam Twoje opowiadanie i bardzo się cieszę,że będę mogła znów je przeczytać.
OdpowiedzUsuńMoże pamiętasz, pisałam kiedyś na onecie opowiadanie "Ironia Losu" pod nickiem mademoiselle. Teraz przeniosłam się na blogspot pod adres http://ironie-du-sort.blogspot.com/ i piszę jako Mouseline. Jeśli chciałabyś przeczytać dalsze części przygód Estelle to serdecznie zapraszam.
Oczywiście ja już dodaję Twojego bloga do obserwowanych i będę regularnie odwiedzać.
Pozdrawiam i życzę weny :)
Och oczywiście że Cię pamiętam kochana i z przyjemnością wejdę na Twojego bloga.
UsuńUwielbiałam cztać o przygodach Estelle i z przyjemnością zajrzę by zobaczyć co się u niej wydarzyło;)
I dziękuje bardzo że podoba Ci się moje opowiadanie
Super blog, przeczytałam w ciągu 2 dni (byłoby szybciej, gdyby nie bark czas) i jestem zachwycona. Bardzo podoba mi się to, jak piszesz. W każdym rozdziale jest bardzo dużo akcji, a fabuła jest niezmiernie wciągająca. Więc Z niecierpliwością czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bloom
PS. Jak masz wolna chwilę to możesz odwiedzić mój blog: http://samitworzymynaszswiat.blogspot.com/
Na twój rozdział wpadłam poprzez SPAM - pozostawiony przez ciebie na moim blogu w SPAMowniku, przyznam początkowo dość niechętnie podeszłam d twojego bloga, bo naczytałam się już tyle klapowatych Dramione, że nie wyobrażałam sobie że e wkońcu mogę wpaść na coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńW prawdzie twoja historia nie jest idealna ale wciągnęła mnie, twoje rozdziały są imponującej wielkości, bogate w treść i wyłaniają się z niej naprawdę ciekawe wątki tj. krąg śmierci czy ten tajemniczy mściciel który chce zemsty na Lucjuszu.
Ale największą wadą twojego opowiadania jest seks, wszędzie seks, pożądanie, gwałty, robienie lodów, co sprawia że w pewnym momencie czuję taki przesyt że czytając kolejne wspominki, wcale nie czuję się zaskoczona tylko zniesmaczona. Wszystko sprowadzasz do tego samego, jakby twoi bohaterowie byli jednokomórkowymi stworzeniami, którym w głowie tylko stosunki cielesne. Przynajmniej na mnie to tak działa.
Nie rozumiem też kilku rzeczy, które gryzą mi się. Na przykład dlaczego Hermiona i Draco bawią się w to całe małżeństwo skoro oboje go nie chcą? Mogli by przecież pójść w inną stronę.. Czy cokolwiek, pokazywać się razem publicznie ale w domu się unikać. Ale oni razem sypiają, jedzą śniadania, nazywają się mężem i żoną a Draco nawet broni ją przed rodzicami.
Poza tym w całym twoim opowiadaniu zdziwiła mnie dość łatwa akceptacja przez Harry'ego i Hermione propozycji Draco, przecież to jest szokujące. Harry'ego niby to zdziwiło, ale to zrozumiał (?) i skoro Hermiona jest tak dumna by nie przyjąć pieniędzy od Harry'ego to woli zostać kochanką Draco? Nie klei mi się to. Jeśli na to miast chodzi o Hermionę, uważam że jest trochę przesadzone idealizowanie jej wyglądu. W książce była ładna, ale nie aż taka olśniewająca żeby wszystkim zapierało dech w piersiach, poza tym cała ta sprawa z zmugoleniem świata czarodziejskiego (Astoria jest modelką, w świecie magicznym są projektanci) według mnie to zabiera magię świata Harry'ego Pottera, bo właśnie o to chodzi że on jest zupełnie inny od naszego i mimo że fascynujący, dumni czarodzieje szczególnie z rodów arystokratycznych, by brzydzili się użwanie na przykład telefonów.
Koniec rozdziału mnie zaskoczył i to bardzo miło. VOLDEMORT! <3 Kocham jak się pojawia. Draco z pewnością stanie przed ważną decyzją, bo jak dobrze pamiętam na początku opowiadania chciał się zmienić, a teraz będzie musiał podjąć ważną decyzją. Tym bardziej że Hermiona jest zagożałą przeciwniczką Voldemorta.
Mam nadzieję że nie gniewasz się za kilka słów mojej krytyki, ale to tylko w celu pokazania ci nieścisłości i ku poprawie.
Pozdrawiam i życzę dużo weny. Liczę na to że rozwiniesz wątek Kręgu Śmierci, bo ma naprawdę duży potencjał. Powodzenia <3 Czekam na następny rozdział.
Przy okazji chcę zaprosić cię na moje opowiadanie - unsafe-games.blogspot.com
Hej!
OdpowiedzUsuńTa dziewczyna,wspomnienia Draco i ten plan na koniec.Ten rozdział nasiąknięty jest emocjami:*
Lucjusz Malfoy.
Osoba fikcyjna do której czuje większą nienawiść i obrzydzenie,niz do najgorszego zboczenca.!
Rozdzial manifick!
xx
Layls
dramione-teatr-uczuc.blogspot.com