„Niektóre
oczywiste wybory stają się dla nas zbyt banalne
,
więc poszukujemy tych skrajnie niemożliwych do osiągnięcia
z nadzieją,
że to właśnie
one są tymi właściwymi.”
-
anja341 „cytaty info”
Kronika Proroka
Codziennego nr 016:
Ahoj kochani!
Znów zapraszam was na kolejną sesje z Draco i Hermioną w roli głównej.
Znów zapraszam was na kolejną sesje z Draco i Hermioną w roli głównej.
Nie wiem kiedy zleciało już 15 rozdziałów.
Uwierzylibyście?
A staram się jak mogę aby akcja tak nie leciała, ale to jakoś tak samo w sobie idzie.
A staram się jak mogę aby akcja tak nie leciała, ale to jakoś tak samo w sobie idzie.
Mam jednak nadzieję, że wszystko mi się dobrze
poukłada i będę mogła nieco stonować te historię.
Tymczasem zapraszam was do czytania.
P.s.: Na http://Stowarszyszenie-dhl.blogspot.com odbywa się właśnie akcja blog miesiąca. Mój równiez bierze w nim udział jeśli którejś z czytelniczek podoba się na tyle, by go zgłosić!!
P.s.: Na http://Stowarszyszenie-dhl.blogspot.com odbywa się właśnie akcja blog miesiąca. Mój równiez bierze w nim udział jeśli którejś z czytelniczek podoba się na tyle, by go zgłosić!!
~^~^~
Minęło
kilka długich dni od zniknięcia Hermiony i Draco szalał z prawdziwego
niepokoju.
Nie rozumiał, co się z nią stało,iż zapadła
się pod ziemię. Żona kogoś takiego jak on nie mogła sobie po prostu zniknąć.
W jej poszukiwania zaangażował niemal
całe Ministerstwo. Artur Weasley osobiście brał w nich udać, podobnie wszystkie
jego dzieci. Nawet Luna zorganizowała ludzi z Proroka, a w swojej gazecie
opublikowała odpowiednią notę. Niestety, po Hermionie nie było ani śladu. Nigdy
jeszcze tak bardzo się nie martwił. Dopiero teraz wracając do pustego domu
odczuwał jej nieobecność. Lucjusz wyjechał po tym, co zrobił i nie mówił kiedy wróci.
Nawet jego matka odetchnęła z ulgą i o dziwo ona też się martwiła.
- Co się
dziwisz? – odpowiedziała zapytana, któregoś dnia przy śniadaniu. – Zdążyłam ją
trochę polubić. To, co zrobił mój mąż, a twój ojciec było podłe. Nie miał
przecież pojęcia jak skończy się to dla ciebie. W tym momencie ryzykował
własnym życiem. Zastanawiam się nad zawieszeniem kontaktów z Grengrassami.
- Ależ mamo! –
Draco wydawał się być zaskoczony jej słowami. Jego matka nigdy nie była tak
bardzo stanowcza jak teraz. – W końcu Morgana to twoja przyjaciółka. To
nie jej wina, że Astoria jest taką żmiją.
Narcyza musiała przytaknąć synowi, a w jej oczach
odbiła się ulga. Widać było, że nie chciała zrywać kontaktu z jedyną
przyjaciółką, ale już sam fakt, że chciała zrobić to dla niego wiele znaczył.
Draco podziękował za wspólny posiłek, chociaż
nie wiele zjadł. Ostatnio nie miał w ogóle apetytu. Myślami był przy
Hermionie. Czy nie była głodna? Czy nie
błądziła ulicami? Przecież nie miała żadnego schronienia ani pieniędzy przy
sobie. Wychodząc z domu nie zabrała portfela. A jeśli coś jej się stało? Mogli
ją dorwać Śmieciożercy. Nott nie ukrywał wcale, że ma na nią chęć. Na samą myśl
o tym zrobiło mu się nie dobrze. Myślami powrócił do wieczora sprzed kilku dni.
Nie miał pojęcia jak to się stało, że znalazł się z Astorią w jednym pokoju.
Najpierw pił spokojnie drinka, kiedy się pojawiła. W ręku trzymała szampana i
wyglądała pięknie w kuszącej czerwonej sukience. Draco uwielbiał kobiety i
nigdy tego nie ukrywał, a Astorii urody nie mógł odmówić. Nie zauważył nawet,
kiedy znalazł się z nią w swojej sypialni. Astoria dosłownie rzuciła się na
niego, całując namiętnie. Zupełnie zapomniała o swoim towarzyszu, włoskim
czarodzieju Carlo Montemim. Próbowała go rozebrać i pewnie oszołomiony
pozwoliłby jej na to. W ogóle nie wiedział, co się z nim dzieje. Bardzo
możliwe, że coś mu podano. Nie był pewien tylko, co to było. Potem pojawił się
Lucjusz z Hermioną. Wciąż miał przed oczami wyraz jej twarzy. Nie powinien czuć
się winny, a jednak tak było. Jej spojrzenie sprawiło, że gwałtownie
otrzeźwiał. Było w nim tyle bólu, że aż
powaliło go na kolana. Wiedział, że nigdy tego nie zapomni. Do pracy
wpadł w podłym humorze. W ogóle nie miał chęci na siedzenie w kancelarii, ale
czekało go kilka ważnych spotkań. Nie był pewien jak zniesie ten dzień. Z każdą chwilą bez niej, było mu
coraz trudniej. Nie spodziewał się takiego przywiązania.
- Hej Draco
możemy pogadać? – podniósł głowę z nad papierów, gdy do jego gabinetu wszedł
John. Ubrany był w garnitur, a w ręku trzymał teczkę. Spieszył się właśnie na
salę sądową, ale po drodze postanowił odwiedzić przyjaciela. Wiedział, że miał
na głowie sporo zmartwień i nie było mu łatwo. Z początku starał się mu nie narzucać mu swojej osoby, ale nie mógł dłużej
znosić zachowania blondyna. Gdy źle się
działo musiał interweniować, szczególnie jeśli miało to wpływ na ich
kancelarię. Pracę zawsze stawiał na pierwszym miejscu, bo nie miał nic po za
tym.
- Jasne, właź – rzucił niezbyt chętnie. Nie
miał ochoty na towarzystwo, ale nie mógł tak odprawić Johna. Byli w końcu
partnerami. Mężczyzna wszedł do środka i
usiadł naprzeciwko niego. – Coś się stało?
- Tak –
przytaknął i wbił w niego swoje ponure spojrzenie. – Ty od kilku dni. Jesteś
nie do wytrzymania. Masz dwie propozycje. Albo weź się w garść, albo idź na
urlop.. Ostatnia klientka popłakała się z twojego powodu. Nie da się z tobą
współpracować w tym stanie.
- Chcesz mnie zwolnić z mojej kancelarii? –
zdumiał się Draco nieco opatrznie
rozumiejąc słowa przyjaciela. Poczuł jak coś się w nim gotuje. Był w stanie, w którym
łatwo można było wyprowadzić go z równowagi. Nie zawsze nad sobą panował. Teraz
też nie zamierzał.
- Nie– John
westchnął cicho i pokręcił głową. – Po prostu nie jesteś wstanie teraz
pracować. Rozumiem, że szukasz żony i to jest teraz twoim piorytetem. Powinieneś siedzieć w domu albo spróbować coś
zrobić. Wyżywanie się na ludzi w pracy w niczym ci nie pomoże, a kancelaria
straci kilku ważnych klientów. Chyba tego nie chcesz?
Tego Draco
oczywiście nie chciał. Kilka dni temu naprawdę przeholował. Młoda dziewczyna
chciała odzyskać prawo opieki nad synem, a on nawrzeszczał na nią i nazwał
nieodpowiedzialną matką. To było naprawdę okropne z jego strony. John musiał
się dwoić i troić aby nie robiła sensacji. W końcu się poddał. Zebrał swoje
rzeczy i postanowił udać się do domu Rona. I tak nie zdziała nic w tym
momencie. Odruchowo dotknął łańcuszka, który nosił. Nie świecił się na czerwono,
więc nie groziło jej śmiertelne niebezpieczeństwo, ale był niebezpiecznie
chłodny. Nie podobało mu się to. Czuł, że musi ją odnaleźć. Jak najszybciej,
nim stanie się coś złego.
- Hermiono,
gdzie jesteś? – wyszeptał gdzieś w przestrzeń. Coś zakłuło go w sercu na sam
dźwięk jej imienia. Wyobrażał sobie jak leży gdzieś przerażona i zamknięta w
piwnicy. Jak mógł się tak zachować wobec niej? Jako jej mąż powinien ją
chronić. Czuł się winny temu, że uciekła. Dał się za łatwo podejść Astorii i
ojcu. Mógł przecież wiedzieć, że nie odpuszczą mu łatwo.
- Wiem gdzie
znajduje się twoja żona – odwrócił się słysząc za sobą czyjś znajomy głos.
Przed nim stał mężczyzna odziany w ciemny płaszcz. Na głowie miał kaptur, więc
nie widział jego twarzy. Poczuł dziwny dreszcz rozchodzący się po ciele. Znał
tego człowieka. Nie mógł tylko sobie przypomnieć kim był.
- Wiesz, gdzie
jest moja żona? – zapytał, gdy dotarł do niego sens jego słów. – Powiedz mi, natychmiast! Mam
prawo wiedzieć!
Nieznajomy przyglądał mu się przez chwilę po czym
wyciągnął kartkę i podał zaskoczonemu Draco.
- Bądź tam
dzisiaj około dwunastej w nocy – powiedział tylko i teleportował się zanim
zdołał coś powiedzieć. Draco spojrzał na kartkę, nic nie rozumiejąc. Wiedział tylko
jedno. Dzisiaj będzie mógł znaleźć swoją żonę. Wtedy zrobi wszystko, aby
zapomniała o koszmarach z ostatnich dni. Postara się być najlepszym mężem, na
jakiego zasługiwała od początku.
~^~^~
Obudził ją ból głowy.
Nie miała pojęcia gdzie się znajdowała. Próbowała
poruszyć rękoma, ale pozostały związane i zesztywniałe z bólu. W pomieszczeniu
strasznie śmierdziało, a po odgłosach kroków, była pewna, że gdzieś znajdują
się szczury. Nie miała pojęcia, gdzie się znajduje. Przypomniała sobie tylko
koszmarne przyjęcie u Malfoyów, a potem jej rozmowę z tajemniczym mężczyzną.
Reszta pozostawała za mgłą i właściwie nie miała pojęcia, co się stało. Znów
jęknęła czując potworny ból, który niemal rozsadzał jej czaszkę. Była pewna, iż
jeszcze trochę, a na pewno zwymiotuje. Jej żołądek buntował się przeciw
podobnym zapachom. Zaczynała się również bać. W duchu przeklinała własną
głupotę. Przecież mogła wiedzieć, że jako żona Malfoy’a i przyjaciółka Harry’ego Pottera nie może być
bezpieczna. Głównie dlatego, Draco dał jej prywatnego szofera. A mimo to, wyszła
jak głupia z przyjęcia i wpakowała się w kłopoty. Nie miała pojęcia ile czasu
leżała w ponurym zamknięciu, gdy drzwi do jej celi otworzyły się. Zaklęła w
duchu rozpoznając bladą sylwetkę Bellatriks Leastrange
-
Bellatriks – wykrztusiła usiłując się podnieść. Nie była w stanie. Za wszelką
cenę też starała się panować nad własnym strachem. Kobieta nie mogła zauważyć,
że się boi.
- Hermiona
Granger – Celowo użyła jej panieńskiego nazwiska. Wciąż nie mieściło jej się w
głowie,iż
ta szlama mogłaby nosić tak dumne jak
nazwisko Malfoy. Jej zdaniem ten świat coraz bardziej schodził na psy.
Zwinnym krokiem przeszła przez pokój i przysiadła na prowizorycznym łóżku. –
Znowu się spotykamy. Tym razem nie masz wybawiciela, który by cię ochronił.
- Mój mąż mnie
znajdzie – szepnęła niezbyt pewnie. Nie była przekona czy zajęty Astoria Draco w ogóle zauważy jej nieobecność. Wciąż
czuła ból na widok męża w jej ramionach. Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie
cierpieć z powodu mężczyzny. To jakiego. Takiego, który nie zasługiwał na jej
uczucia.
- Nie byłabym
taka pewna, kochanie
– mruknęła Bella i pogładziła ją delikatnie. Hermiona wzdrygnęła się. Nie była
pewna jaki zgotowano dla niej los. Ta kobieta już kilka razy chciała ją zabić,
a teraz kiedy stała się żoną Malfoy’a ten powód jeszcze bardziej stał się jej
priorytetem. Raczej nie będzie wiedział,
gdzie jesteś dopóki tego nie zechcemy.
Zmartwiała na te słowa. A wiec faktycznie coś dla
niej zaplanowali. Coś naprawdę drastycznego, gdyż zobaczyła błysk w oczach
Bellatriks i nie spodobał się jej. Tym razem wpakowała się w naprawdę poważne
kłopoty bez wyjścia. Bezradnie rozejrzała się po celi. Nie było nawet okna.
Nic, co ułatwiłoby jej ucieczkę.
- Na twoim
miejscu nie próbowałabym uciekać – ostrzegła Leastrange wyczuwając jej reakcje.
– Gdybyś spróbowała uciec, wpadłabyś w ręce Notta, a on nie będzie taki pobłażliwy. Zapewniam cię,
ma trochę możliwości, a już od dawna pali się do twojego słodkiego ciałka. Na
twoim miejscu pozostałabym tu, bezpieczna – dodała i
wyszła. Hermiona zmartwiała dotykając łańcuszka na szyi. Czy jej przyjaciele
wiedzieli, że znajdowała się w niebezpieczeństwie? Miała nadzieję, że tak.
W końcu byli ze sobą
połączeni. Zaklęcie połączenia wynalazła sama. To był nie tylko amulet, który
nosiła na szyi. Byli połączeni przez krew. Liczyła, że uda jej się wyjść cało z
sytuacji. Nie mogła przecież poddać się bez walki. Na szczęście Bellatriks
uwolniła jej zesztywniałe ręce. Uznała, że skoro znajdowała się w zamknięciu, nie
ucieknie. No i jeszcze groźba w postaci Notta. Hermiona poznała go jeszcze w
szkole i jakoś nie bała się tego sarkastycznego zboczeńca, a wręcz przeciwnie. Wierzyła, że uda jej się
wyjść cało z opresji. W końcu była Hermioną i niejedno przeżyła.
Ostrożnie, pokonując
ból ruszyła w stronę drzwi. Była zdecydowana na wszystko. Nawet pozbawiona
różdżki nie miała zamiaru siedzieć i zachowywać się jak tchórz. Wyciągnąwszy
szpilkę z głowy postanowiła wykorzystać starą sztuczkę, której się niegdyś
nauczyła. Pomajstrowała chwilę przy drzwiach i zamek kliknął. Ucieszyła się.
Ostrożnie je pchnęła i wyszła na zalane mrokiem pomieszczenie. Poruszała się
niezwykle cicho obawiając , ż każdy ruch wywoła czyjąś czujność. Z oddali
słyszała zduszone szepty rozmów. Nie miała pojęcia, gdzie się znajduje, ale
wolała jak najszybciej znaleźć się jak najdalej. To koszmarne miejsce
przyprawiało ją o dreszcze. Gdy zobaczyła błysk bladego światła, poczuła
ulgę. Była już tak blisko. Jeszcze kilka kroków i znajdzie się na
wolności. Miała ochotę tańczyć z
radości, ale zrobi to dopiero, gdy już będzie naprawdę wolna.
- Proszę,
proszę, a jednak okazałaś się niezwykle głupia i nie posłuchałaś głosu rozsądku
– parsknął pełen pogardy głos Notta, który pojawił się znikąd. Hermiona
krzyknęła zaskoczona, wpatrując się w niego. Bella ostrzegała ją, a ona
oczywiście musiała zachować się jak głupia. Teraz zapłaci za niesubordynację.
Po wzroku Notta. Widziała, że nie planuje czegoś dobrego. Cofnęła się kilka
kroków, ale wiedziała, że nie ucieknie. Nie pozwoli jej na to.
- Nie wolno ci
mnie skrzywdzić – skłamała nie wiedząc do końca czy to prawda. Leastrange nie
uprzedziła jej, co planowali. Nott roześmiał się. W jego śmiechu nie było
cienia litości, a wręcz przeciwnie. Spoglądał na nią w taki sposób, iż
czuła się naga i brudna. Bała się. Byłaby idiotką gdyby się nie bała. Niestety
byli całkiem sami. Nie liczyła też na cudowne ocalenie ze strony Nemezis.
- Nikt nawet
nie zauważy – zaśmiał się rubasznie Nott , przyciągnął ją do siebie. Poczuła
jak jego ręce obmacują jej drobne ciało. Kolejny odruch wymiotny wstrząsnął jej
ciałem. Próbowała się bronić, ale był
silniejszy. Kilka razy uderzył ją w twarz. Poczuła jak krew trysnęła jej nosem.
Miała szczęście, że nie użył Cruciatusa. Nie była pewna jakby wytrzymała to
zaklęcie. I tak już była u kresu sił. Jednym ruchem rozerwał jej elegancką
sukienkę. Poczuła,
jak chłód owionął jej piersi. Ścisnął ją mocno, aż
zaskomlała z bólu. Druga powędrowała w dół jej spódnicy. Była jak sparaliżowana.
W myślach odmawiała dziękczynną modlitwę. Marzyła żeby ktokolwiek się zjawił i
pomógł jej. – Kiedy z tobą skończę, twój mąż będzie wiedział, iż
zostałaś naznaczona. – Z jej gardła wydobyło się ciche kwilenie. Nie miała
nawet sił krzyczeć. Spódnica powędrowała na dół, a tuż obok niej rozerwana
bluzka. Stała przed Nottem prawie naga i drżąca. Była zdana na jego łaskę. Już
dotykał jej majtek, chcąc włamać się do kobiecości, gdy coś go odrzuciło. W
jednej chwili została uwolniona. Opadła na podłogę czując niesamowite uczucie
ulgi. Słyszała jak Nott rzucał się dziko i miotał przekleństwa.
- Nie wiem czy
powinnam cię ratować skoro okazałaś się tak głupia, że postanowiłaś spróbować
uciec – usłyszała zjadliwy głos Bellatriks. W słabym świetle widziała wyraźnie
jej mroczną postać. Kobieta trzymała w ręku różdżkę i blokowała nią postać
Notta. – Masz jednak szczęście, że jestem kobietą i nie toleruje podobnych
sytuacji. Bezlitosny gwałt, w którym nie ma krzty zabawy, a chodzi
tylko o głupie zadowolenie, nie sprawia nikomu przyjemności. Nott
powinien się liczyć z zasadami, które ustaliliśmy względem ciebie. Nie masz być
zwykłą ofiarą. Wręcz przeciwnie. Przygotowaliśmy ci coś specjalnego, iż
będziesz się modliła, że nie trafiłaś w ręce Notta – Nim Hermiona zdążyła się
zorientować, na
jej nagie ciało spłynęła niezbyt przyjemna w dotyku szata. Była jednak
wdzięczna za tę odrobinę prywatności. Teraz pozostawało jej wierzyć, że ktoś ją
jednak uratuje. W końcu byli jeszcze
Harry i Ron. Przyjaciele nie spoczną póki jej nie znajdą. Pokrzepiona tą
nadzieją i wykończona emocjami nie zauważyła, kiedy zwinęła się w kłębek i zasnęła.
~^~^~
-Wciąż
nie jestem przekonany czy to dobry pomysł.
Mruknął sceptycznie nastawiony do planu brata George,
kiedy ten poinstruował go jak najlepiej odzyskać Angelinę. Głównie dlatego stał
pod jej drzwiami ubrany w elegancki garnitur. W jednej ręce , trzymał
czerwone róże, a w drugim ulubione perfumy dziewczyny. Przez cały czas
uśmiechał się zadowolony, ale był poirytowany. Nie lubił się tak zachowywać.
Najbardziej lubił w sobie proste i trafne sytuacje. To, co działo się teraz, przerażało
go, a wszystkiemu winna była Kate. To ona namieszała w jego życiu. Musiał coś z
nią zrobić, zanim
mu je całkowicie zniszczy.
- Nie bój się
i zaufaj starszemu bratu – mruknął Fred z uśmiechem. Zawsze afiszował się tym,
że urodził się parę minut wcześniej. Przez to właśnie on był przywódcą ich
żartów. Naprawdę brakowało mu tamtych dni. George wciąż obwiniał się, że nie
zareagował w porę, kiedy brat umierał. Wystarczyło jedno trafne zaklęcie. Życie
ludzkie było tak kruche i delikatne.
- Masz racje –
zgodził się z nim niezbyt chętnie. – Tak chyba będzie najlepiej. Obiecuje zatem
dostosować się do twoich dobrych rad. – Energicznym ruchem nacisnął dzwonek. Z
oddali dobiegł go głos Angeliny. Poczuł przyjemne bicie serca. Musiał przyznać,
że stęsknił się za nią. Naprawdę mu na niej zależało. W końcu chciał znaleźć
kobietę z którą mógłby ułożyć sobie życie. I była nią właśnie Angelina. Kate
nigdy mu tego nie da, a po tym, co zrobiła, nie umiałby jej zaufać. Okłamała go i
współpracowała z dawnymi Śmieciożercami. Była pod jego kuratelą i wykonywała
swoje obowiązki. Tylko to się teraz liczyło.
- George? –
Fred zniknął w momencie, gdy się pojawiła. Nie kryła zaskoczenia, a zarazem
poczuła jak zabiło jej szybciej serce. Wciąż pamiętała ból, który czuła po
odejściu od niego. Przed oczami miała ten dramatyczny widok sprzed kilku dni.
Nie chciała go widzieć. Bała się uczuć, które nią miotały. Teraz pojawił się
sam z kwiatami i prezentem w ręku. Aż nie mogła w to uwierzyć. Nigdy by nie myślała, że kiedykolwiek dojdzie do
tego dnia. – Co tu robisz? – schowała gdzieś głęboko radość wywołaną jego
widokiem. Nie chciała aby miał zbyt prosto.
- Przyszedłem
cię przeprosić – wybąkał wręczając jej podarki. Czuł się niezręcznie. Nigdy
jeszcze nie znalazł się w podobnej sytuacji. Przeklinał w duchu brata, który go
wrobił w taki manewr. Niestety, nie miał wyjścia. Jeśli chciał odzyskać
ukochaną kobietę to musiał zachować się jak mężczyzna. – Wiem, czego byłaś
świadkiem i nie będę się tego wykręcać. Pocałowałem, Kate i nie mam pojęcia dlaczego. Wiem
również, że cię kocham. To ciebie wybrałem i nikogo innego. Sama Kate nie ma
dla mnie żadnego znaczenia. Była dziewczyną mojego brata i nikim więcej. –
Głęboko spojrzał w jej oczy. Zobaczył w nich nadzieję i radość. To dodało mu
otuchy. – Kocham cię Angelino. Chce żebyś to zrozumiała.
- Czy obiecasz
mi, że zniknie z naszego życia? – zapytała. Wierzyła w słowa Georga, ale
chciała mieć pewność. Chciała wiedzieć, że Kate nigdy nie stanie przeciwko nim.
Wolała najgorszą prawdę niż słodkie kłamstwo. Za bardzo cierpiała przez
ostatnie dni.
- Wiesz, że
nie mogę. – Ze smutkiem pokręcił głową. – Naprawdę bym chciał, aby
zniknęła z naszego życia, ale obiecałem się nią zająć. Dopilnuje jednak, by
nigdy ta sytuacja się nie powtórzyła. Możesz mi zaufać w tej sprawie. Naprawdę
przysięgam na wszystko. – Angelina wahała się dłuższą chwilę. Widać było,iż do
końca nie była pewna czy może mu zaufać. Naprawdę chciał, aby to
zrobiła. Nie, że był przekonany, iż na to zasłużył. Wiedział, że w
rzeczywistości było zupełnie inaczej. Musiał znaleźć sposób, aby
odsunąć od siebie Kate. Nie chciałby żeby
dziewczyna trafiła do więzienia, ale obawiał się, że to będzie jedyne
wyjście.
- Jeżeli
mówisz, że mogę ci ufać to tak zrobię – powiedziała w końcu miękko. Nie chciała
go dłużej dręczyć. Kochała go, a on ją. Nic innego więcej nie powinno się
liczyć. Taka miłość jak ich zasługiwała na kolejną szansę. Bez słowa
przyciągnęła go do siebie i pocałowała. On odwzajemnił ten pocałunek z niemal zaborczą
namiętnością. Spędzili razem cudowne popołudnie. Dawno tak nie rozmawiali i nie
zwierzali się z różnych przeżyć. George miał na końcu języka aby powiedzieć o
Fredzie, ale obiecał bratu dotrzymać słowa. Do domu wrócił w dobrym humorze.
Niechętnie udawał się do sklepu. Z pewnością Kate wykonała nałożone obowiązki.
Podejrzewał, że być może trochę przesadził, ale nie przejmował się tym. W końcu
musiała zrozumieć, gdzie znajduje się jej miejsce. W końcu przyjdzie pora, że
zrozumie. Wchodząc do sklepu zastał dziewczynę drzemiącą w fotelu. Jego gabinet
błyszczał czystością. Naprawdę się postarała. Chwilami był z niej naprawdę
dumny, ale zdarzały się też chwile, gdy
denerwowała go coraz swoją dokładnością i sposobem bycia. Nie rozumiał
jak mogła zachowywać się w ten sposób i pozostawać taką niewinną. Jakby
wyczuwając jego obecność przebudziła się i otworzyła oczy. Popatrzyła na niego
niezbyt pewnie.
- George –
wykrztusiła podrywając się. Na jej policzkach pojawił się rumieniec wstydu.
Miała zamiar tylko się trochę zdrzemnąć. Nie chciała, aby ją
przyłapał na lenieniu się, ale była tak zmęczona, iż nie zauważyła kiedy
zasnęła. Nałożył na nią tyle obowiązków, że z trudem dała radę. Miała wrażenie,
że w ten sposób wyładowuje na niej swoje zerwanie z Angeliną. Widziała jak
bardzo cierpiał i nie mogła mu pomóc.
- Widzę, że
sprawnie uporałaś się z pracą – powiedział z niechętnym uznaniem. Poczuła nagły
przypływ dumy na te słowa. – Jednak nie podoba mi się, że zastałem cię leżącą
jakbyś miała do tego prawo. Nie zapominaj w jakim celu tu jesteś. Masz
odpracować swoje błędy pod moim okiem.
- Nie jestem
twoim niewolnikiem – wytknęła mu. Miała naprawdę
dość takiego traktowania i pragnęła, aby ją zrozumiał. W przypływie złości
George chwycił ją boleśnie za rękę. Syknęła, ale nie zwrócił na to uwagi.
-Najwyższa
pora abyś zrozumiała, gdzie twoje miejsce – parsknął groźnie patrząc na nią.
Nie zwrócił uwagi na to, że jej oczy zwilgotniały. – Jesteś kimś gorszym niż
zwykła służąca. Jesteś przestępczynią, a one nie mają żadnych praw. Gdyby nie
ja, wylądowałabyś
w więzieniu.
- Wolałabym
znaleźć się tam niż z tobą pod jednym dachem! – wybuchła i pchnąwszy go mocno
uciekła na górę do swoich pokoi. George zaklął wściekły na siebie. Wmawiał
sobie, że go sprowokowała. Zasłużyła na takie zachowanie. Zignorował groźną
minę zmaterializowanego brata. Nie chciał słuchać pouczeń ani wyrzutów
sumienia. I tak zbyt wiele to wszystko go kosztowało.
- Nawet nie
waż się cokolwiek mówić! – ostrzegł brata groźnie. Fred jedynie zasznurował
usta, ale oskarżycielskie oczy nie przestawały na niego patrzeć. Odwrócił się z
rozmysłem ignorując jego postać. Odetchnął z ulgą na dźwięk otwieranych drzwi i
wyminąwszy brata zszedł na dół. Ku jego zaskoczeniu był to najstarszy z braci
Percy. Percy nadal zajmował ważne stanowisko w Ministerstwie i czuł się w swoim
żywiole. Mimo że pogodził się z rodziną George nie umiał mu
wybaczyć, że zostawił ich kiedy najbardziej go potrzebowali.
- Przyszedłem
sprawdzić jak sprawuje się więzień – rzucił na powitanie. Percy zawsze był
najbardziej przykładny i praktyczny z całej rodziny. To była jedna z wielu
drażniących go u brata cech.
- Jest u
siebie na górze. W razie gdy będziesz
coś chciał, wołaj
– rzucił niedbale i zostawił brata. Percy miał minę jakby chciał o coś zapytać,
ale ostatecznie zrezygnował z tego. Pomyślał, że z Kate lepiej będzie mu się
rozmawiało. Z tym postanowieniem skierował swoje kroki we wskazanym kierunku.
Miał zamiar dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
~^~^~
-A więc
jednak nie pojawił się sam.
Na twarzy nieznajomego mężczyzny pojawił się lekki
uśmiech. Znów to dziwne znajome uczucie. Miał wrażenie, że widział gdzieś te
ciemne oczy. Żałował, że mężczyzna nosił kaptur. Wtedy jakoś rozpoznałby jego
twarz. Tymczasem spowity cieniem mężczyzna był większą zagadką niż on sam.
Zastanawiał się jaki jest cel jego pojawienia się i czemu właściwie im pomaga.
W końcu mógł być całkowicie obcym człowiekiem. Dlatego postanowił zachować
ostrożność. Nie do końca mu ufał.
- Prosił mnie
o pomoc – odparł łagodnie. Musiał zachowywać się swobodnie. Wyczuł, że tego
mężczyznę nie łatwo oszukać. Każda gra z jego strony byłaby odkryta. Gdyby
cokolwiek próbował nie wyszłoby mu to na dobre. I Hermionie. W tym momencie ona
była najważniejsza. Gdyby popełnił błąd drogo
by za to zapłaciła. – Można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi. Mówią
o mnie Nemezis.
- Wręcz
nierozłączni. – W głosie mężczyzny słychać było sarkazm. On wie. Pomyślał, ale nie miał pojęcia skąd taka myśl
przyszła mu do głowy. Szybko ją wyrzucił. Nie mógł poddawać się wariactwu. –
Jego żonę złapał Krąg Śmierci. Przypadkiem się o tym dowiedziałem. Podobno mają
dzisiaj przeprowadzić na niej jakiś rytuał. Jej krew ma być częścią zaklęcia
przywracającego Czarnego Pana.
- A więc
jednak? – zadrżał na samą myśl o tym, co Nott i jemu podobni mogli zrobić z jej
ciałem. Musiał powstrzymać to szaleństwo nim będzie za późno. Nie darowałby
sobie gdyby zawiódł. Tak dość już się wycierpiała. – Masz jakiś plan? Nie
możemy tak po prostu wparować nieprzygotowani. Z tego co wiem jest ich
około dwunastu, a wciąż zbierają więcej. Nie wszystkim podoba się koniec
Czarnego Pana.
- Mam plan –
odparł ostrożnie nieznajomy mężczyzna. – Jednak obawiam się, że nie do końca ci
się spodoba. Chce wykorzystać panią Malfoy. Nie bój się, prędzej
czy później ją uratujemy, ale najpierw pozwolimy, aby
trochę pocierpiała. Cel uświęca wszelkie środki.
- Po moim
trupie! – Może trochę za bardzo się uniósł, ale nie dbał o to. Miał ochotę
zamordować tego mężczyznę. Z trudem się pohamował, ale i tak zdradził swoje
uczucia. Pokazał, że mu na niej zależy. Do diabła. Odwrócił się od niego i
ruszył przodem.
- Jak zatem
zamierzasz to zrobić? – krzyknął za nim zatrzymując go w połowie kroku. –
Założyłeś maskę bohatera, ale w rzeczywistości nim nie jesteś. Od początku
wiedziałem, że to ty. – Na twarzy Nemezis pojawiło się zaskoczenie. Z ust padło
niecenzurowane przekleństwo. Musiał się jakoś zdradzić. Nie miał pojęcia jak.
Odruchowo sięgnął po różdżkę.
- Co zamierzasz
zrobić z tą informacją? – zapytał. Czuł jak serce drży mu niebezpiecznie. Taka
informacja mogłaby zachwiać jego pozycje i sprowadzić niebezpieczeństwo na jego
bliskich. Nie mógł do tego dopuścić.
- Zależy, co
zamierzasz zrobić z wiedzą na mój temat. – Mężczyzna zsunął z siebie kaptur i
Nemezis zamarł z zaskoczenia. Spodziewałby się wszystkiego, ale nie tego, co ma
przed oczami. Nie mógł w to uwierzyć. Zachwiał się i nie wiele
brakowało, a straciłby równowagę. Znał mężczyznę, który stał przed nim. Ostatniego
człowieka, którego podejrzewałby kiedykolwiek o powrót.
- To
niemożliwe – wykrztusił z oszołomieniem. -
Przecież ty nie żyjesz. Nie widziałem twojego ciała, ale każdy
potwierdził twoją śmierć. Głównym świadkiem był Potter i Weasley.
- Widzieli
to, co chcieli zobaczyć. – Mężczyzna wzruszył ramionami, uśmiechając się lekko.
– Podobnie jak było w przypadku Bellatriks. Sam wymyśliłem eliksir, ale ona go
ukradła. Na całe szczęście nie wykorzystała całego zasobu. Zostało mi trochę.
Wciąż jestem w szoku na wieść o ślubie z Granger.
- Sam wiesz
jak to jest – wzruszył ramionami. Nie chciał odpowiadać na to pytanie. – Wciąż
nie podoba mi się ten cały plan. Wiesz, co zrobi Nott jeśli ją dostanie. Nigdy
już nie będzie taka sama. – Musiał się zgodzić. Ten młody chłopak miał żyłkę do
okrucieństwa. Uwielbiał zadawać ból. Żadna kobieta nie umknęła przed nim
bezpieczna.
- Nie mamy
wyjścia. – Smutno pokręcił głową. – Zbyt wielkie ryzyko. Twoje bezpieczeństwo
też jest ważne, a gdyby coś nie poszło, chociaż jeden z nas wyjdzie stąd żywy.
Lepiej żeby wyszła pokiereszowana niż martwa. – To były słuszne słowa, ale
wciąż mu się nie podobały. Chciał coś powiedzieć, gdy do jego uszu dobiegł
krzyk. To Hermiona tak krzyczała. Nie mógł tego słuchać. Coś złego się działo.
Nim zdołano go zatrzymać ruszył przodem. Niezauważalnie minął pusty korytarz.
Byli w magazynie, gdzie Krąg Śmierci znalazł swoją kryjówkę. Rozpoznał to
miejsce bez trudu. Krzyk coraz bardziej się nasilał. Musiał działać. Jak
najszybciej. Już miał wkroczyć, gdy czyjeś żelazne ramię powstrzymało go w
miejscu.
- Będziesz
stał i przyglądał się ze spokojem – rozkazał stanowczym głosem mężczyzna. – W
tym momencie i tak nie możesz jej pomóc. – Nie chciał tego. Chciał działać i
zrobić cokolwiek,
aby jej pomóc. Musiał bezradnie obserwować jej cierpienie.
Widział jak Bellatriks Leastrange niezbyt delikatnie przyciągnęła ją do
przygotowanego wcześniej ołtarza. Miała na sobie ubraną lianą suknię, która
była niemal przezroczysta. Była cała blada i drżąca. Rzucono ją na ołtarz, a
sieć sznurów zaplątała jej dłonie i nogi. Niemal wyczuwał jej przerażenie.
Wciąż krzyczała licząc, że ktoś jej pomoże. Nerwowo zacisnął dłonie w pięści.
- Nie mogę –
wyszeptał i zręcznym ruchem ogłuszył mężczyznę. Zdawał sobie sprawę, że będzie
potem tego żałował, ale nie dbał o to. Hermiona była najważniejsza. Nie za
bardzo zastanawiając się nad tym, co robi zeskoczył na dół lądując między nich.
Wszyscy wydawali się być zaskoczeni. On był sam, a ich około szóstki. Nie miał
za wiele szans. – Uwolnijcie ją – rozkazał stanowczym głosem, co sprawiło
wybuch śmiechu. Nie wyglądali na wystraszonych, a wręcz przeciwnie. Roześmieli
mu się w twarz. Mógł się tego spodziewać. Na pewno jeden marny człowieczek nie
zrobił na nich wrażenia. Miał zamiar im pokazać, że nie był wcale taki marny.
Miał w zanadrzu parę ukrytych zaklęć gotowych do wykorzystania.
- Witam panie
Nemezis – roześmianym głosem odezwała się Bella. W jej oczach zobaczył znajome
szaleństwo. Wzdrygnął się pod tym spojrzeniem. – Tak się składa, że nas jest
dość spora grupka i dojdą następni. Ty zaś jesteś jeden i całkiem sam. Jak
zamierzasz nas pokonać?
- Nigdy nie
wolno przeceniać przeciwnika – odpowiedział powiedzeniem, które bardzo często
używał Czarny Pan. Z jego różdżki poleciała iskra. Zasłona dymna
niespodziewanie zawładnęła pomieszczeniem. Zebrani zaczęli się krztusić i
kaszleć. Postanowił wykorzystać te okazje aby uwolnić Hermionę. Już był przy
niej, gdy czyjeś ostrze dotknęło jego szyi. Zaklął pod nosem czując, że wpakował
się w poważne kłopoty.
- Na twoim
miejscu bym się nie ruszał – usłyszał przy uchu złowieszczy głos należący do
Notta i zastygł bez ruchu. Dotarło do niego, że znalazł się w poważnych
kłopotach.
~^~^~
Ron westchnął z ciężkim sercem i odłożył gazetę
na stół.
Kolejny dzień poszukiwania pracy. Naprawdę chciał coś
zmienić w swoim życiu, ale niewiele mu przyszło do głowy. Westchnął cicho i
nalał sobie kawy. Nie spodziewał się, że tak będzie wyglądało jego życie po
zakończeniu szkoły. Odruchowo bawił się łańcuszkiem trzymanym na szyi. Wtedy
pięć lat temu miał głowę pełną marzeń i wielkie plany. Wśród nich był ślub z
Hermioną. Wtedy naprawdę był pewny tego związku. Połączyło ich uczucie zrodzone
na polu bitwy. Gdy wydawało mu się, że ją straci pod wpływem chwili pocałował
ją i wyznał swoje uczucia. Dopiero z czasem dotarło do niego, że popełnił
niewyobrażalny błąd, a w efekcie tylko ją zranił. Będzie sobie wypominać to do
końca życia. Nagle poczuł jak trzymany na szyi łańcuszek robi się bardzo zimny.
Wręcz zamarzał. Gwałtownie ściągnął go z szyi, czując jak ściskało go w
żołądku.
- Ron! – Harry
niespodziewanie wpadł do salonu. On również to poczuł. Teraz trzymał w ręku
łańcuszek. Obydwaj wymienili między sobą poruszone spojrzenia. – Hermiona jest
w niebezpieczeństwie – wykrztusił. Ron skinął głową. Musieli działać jak
najszybciej. Harry próbował przez różdżkę skontaktować się z Draconem, ale w
ogóle nie odpowiadał. Byli tylko we dwóch i musieli jakoś działać.
- Myślisz, że
ją znajdziemy? – zapytał z nadzieją Ron, gdy Harry rozłożył przed nimi mapę.
Namierzając osobę z pomocą łańcuszka usiłował trafić na jakikolwiek ślad. Miał
tylko nadzieję, że nie było za późno. Kiedy zrobi się lodowaty będą wówczas
wiedzieli. Na razie wciąż była szansa, że ich przyjaciółka żyje.
- Wskazuje na
stare magazyny przy porcie – stwierdził rozpoznając to miejsce. Znów wymiana
spojrzeń. Nie mieli żadnych wątpliwości. Musieli działać jak najszybciej.
Uzbrojeni w różdżki pod osłoną nocy wyszli z domu. Ron czuł wyraźny zapach
adrenaliny. Brakowało mu tego. W końcu mógł poczuć się potrzebny.
- Weasley! –
drgnął słysząc kobiecy głos wołający jego imię. Odwrócił się i w strugach
deszczu zobaczył stojącą Dafne. Wyglądała jak kupka nieszczęścia. W ręku
trzymała niewielką walizkę.
- Dafne –
wykrztusił oszołomiony. – Co ty tu robisz? – dopadł ją w trzech susach i wziął
w ramiona. Zadrżała w jego uścisku, ale nie odsunęła się.
- Chcą mnie
wydać za mąż – powiedziała ze łzami w oczach. – Nawet Astoria popiera ten
pomysł. Za Jamesa Randalla. Nie wyjdę za niego Ron. – Rudzielec gniewnie
zacisnął dłonie w pięści. Prędzej dałby się pokrajać niż wydać Dafne za kogoś
takiego. Randall był wpływowym, ale bardzo okrutnym człowiekiem. Jako jeden z
pierwszych stał po stronie Czarnego Pana, by potem zwrócić się przeciwko niemu.
- Ron nie mamy
czasu! – ponaglił go niecierpliwie Harry. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Z kieszeni wyciągnął plik kluczy i wręczył dziewczynie.
- Zostań się u mnie w domu – powiedział pospiesznie. –
Wrócę jak tylko będę mógł. – Wbrew zdrowemu rozsądkowi przyciągnął ją do siebie
i pocałował. Wmawiał sobie, że to na szczęście, ale prawda była inna. Dafne
zwyczajnie mu się podobała. Gdy upewnił się, że dziewczyna zmierzała do domu
ruszył w stronę Harry’ego, który nie ukrywał, że słyszał ich rozmowę.
- James
Randall? – spytał sceptycznie chwytając przyjaciela za rękę. Teleportowali się
w jednej chwili w stronę doków. Musieli upewnić się, że nie były obstawione. –
Pakujesz się w niezłe kłopoty.
- Dafne jest
tego warta – stwierdził z niezwykłą szczerością. Harry doskonale go rozumiał.
On to samo czuł względem Ginny. Dlatego tak się starał, ale wszystko chyba
robił na opak. Szybko otrząsnął się z tych myśli. Teraz musieli działać.
Osobiste życie trzeba zostawić na bok. Ich przyjaciółka była w
niebezpieczeństwie. Spokojną ciszę rozdarł przeraźliwy krzyk. Rozpoznali głos
należący do Hermiony. Echem roznosił się po pomieszczeniach i tylko ktoś wyjątkowo
głuchy i niewrażliwy nie zareagowałby. Ostrożnie przeszli pustym korytarzem i
znaleźli się w głównym holu. Ukryci za kartonami obserwowali rozgrywającą się
między nimi scenę. Hermiona była przywiązana do prowizorycznego ołtarza. Z
licznych ran na jej ciele ciekła krew. Wyglądała strasznie. Z ust obydwóch
wymknęło się siarczyste przekleństwo. Rozpoznali klęczącego na ziemi Nemezis.
To Nott zmusił go do poddania torturując Hermionę. Nie miał wyjścia. Musiał
oddać swoją różdżkę i klęknąć przed nimi.
- Nie wygląda
to zbyt dobrze – stwierdził Ron oceniając sytuacje. We dwóch nie mieli żadnych
szans. Mogli tylko wystawić na niebezpieczeństwo tych dwoje.
- Co ty nie
powiesz – parsknął Harry i zmierzył przyjaciela ponurym wzrokiem. Nie chciał
wyżywać się na przyjacielu. Po prostu cała sytuacja doprowadzała go do furii.
Nienawidził być całkowicie bezradny.
- Na waszym
miejscu zachowałbym wszelką ostrożność – drgnęli, gdy z pozoru nieznajomy głos
rozległ się tuż za nimi. Obaj odwrócili się ostrożnie nie wiedząc czego się
spodziewać. Przecież zachowali się naprawdę ostrożnie. Nikt nie mógł ich
zauważyć. A jednak ktoś ich znalazł i zaczaił się przed nimi. – Nie chce
żebyście zachowali się jak ten głupek. Mam nadzieję, że przez te pięć lat
nabraliście dość rozumu. Potter? Weasley?
Harry przez
moment był naprawdę zdumiony. Miał wrażenie, że jego wspomnienia wariują.
Przypomniał sobie fragment w którym znalazł w Zakazanym Lesie martwego
nauczyciela. Nie wiedział, czemu właśnie to wspomnienie powróciło. Dostrzegł
uśmiech satysfakcji na twarzy nieznajomego mężczyzny.
- To
niemożliwe – wykrztusił z oszołomieniem. A jednak. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Przeszłość
po raz kolejny stanęła mu przed oczami. Doskonale znał mężczyznę stojącego przed
nim. Powracał często w jego największych koszmarach. Raz jako największy wróg,
a raz przyjaciel. Nie miał pojęcia czy czasem nie zwariował. W końcu Voldemort
nadal siedział w jego głowie.
- Nie bądź
taki zaskoczony. – Mężczyzna uśmiechnął się widząc zaskoczenie na twarzach obu.
– Nie czas na przedstawienie. Musimy ratować panią Malfoy zanim Nott zdecyduje
się z nią zabawić. Obawiam się, że taki pomysł nie przypadł do gustu naszemu
bohaterowi i wam również nie przypadnie. – Harry i Ron skinęli głowami. Teraz
byli we trzech. Przeszłość ponownie wróciła i wkrótce przyjdzie im się z nią
zmierzyć. Teraz mieli zadanie do wykonania. W tym wypadku czas nie był ich
przyjacielem.
~^~^~
Na zakończenie:
O dziwo jestem dość zadowolona z tego
rozdziału, chociaż wyszedł mi chaotycznie.
Mimo wszystko jak go tak przeczytałam z
góry do dołu to uważam, że jest naprawdę nieźle.
I znowu wpakowałam Hermione w kłopoty.
Jakoś nie mogłam się oprzeć temu
fragmentowi, ale nie zamierzam powtarzać ciągle tego samego schematu.
No i nie zaskoczę was kolejnym
ożywieniem.
Jakoś tak niektórych bohaterów naprawdę
mi szkoda i miło się o nich czyta.
Tymczasem pozdrawiam i zapraszam na nowy
rozdział wkrótce.
Informacyjnie:
Oryginalny tytuł: „Pokochać łotra”
Tytuł rozdziału; 015 „Gdzie jesteś Hermiono”
Cytat: cytaty info.
Ilość stron: 11
Ilość słów: 5 660
Rozdział jest genialny ♥ Uwielbiam to opowiadanie, głównie dlatego, że tu ciągle się coś dzieje :) Świetnie piszesz i masz wspaniały pomysły :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Geniusz *.*
OdpowiedzUsuńJak moglas znowu wpakowac Herm w tarapaty??
Oby in nic sie nie stalo ^^
/świetnie :D ale niech Malfoy jakoś ładnie przeprosi Herm, on musi szybko zrozumieć, co do niej czuje :( Współczuje Herm, a nawet trochę Nottowi, jak Draco go dorwie, to go zabije :D . Pisz szybko kolejny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na rozdział IV na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/
Bardzo współczuje Hermionie. Dopiero co wydostała się z łapsk Belli a teraz znowu jest przez nią więziona. A różnica polega na tym, że teraz jest Nott, który nie cofnie się przed niczym. On w ogóle nie ma skrupułów i zastanawiam się czy ma jakieś człowieczeństwo.
OdpowiedzUsuńCiekawe co ją jeszcze czeka, a że nie zabrałam się jeszcze do sprawdzania kolejnego rozdziału tutaj to nie mam pojęcia xd
Zaskakujące jest to, że Draco faktycznie się martwi i mu na tym zależy,. Tzn. zależy mu na tym, żeby Hermiona wróciła do domu cała i zdrowa. Mimo tych wszystkich słów, chyba coś do niej czuje, nawet jeżeli nie potrafi nazwać tego uczucia.
Tak jak wspomniałam wcześniej, pogubiłam się na etapie, w którym pojawił się Nemezis i ten tajemniczy mężczyzna. Nie wiedziałam za pierwszym razem kto co mówił. Jednak nie są to błędy, które należą do obowiązków bety, więc nic z tym nie mogłam zrobić. Tylko zwróciłam uwagę.
Mam dziwne wrażenie, że tą tajemniczą postacią jest właśnie Severus. On umiał ważyć eliksiry, wymyślał własne zaklęcia, więc wcale bym się nie zdziwiła, gdyby coś takiego uwarzył, a Bella ukradła.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
No niestety biedna ma jakiegoś strasznego pecha do tej dwójki.
UsuńNott ideałem nigdy nie był i dopiero teraz wychodzą jego mroczne strony.
No będziesz miała okazje się dowiedziec jako pierwsza.
Mam nadzieję że żałować nie będziesz;)
Właśnie sama zastanawiałam się nad tym wątkiem i czuje że trochę namąciłam.
Chciałam jednak zrobic to specjalnie jestem ciekawa jak zaskoczę wszystkich kim jest Nemezis;p
pozdrawiam;)
- Artur Weasley osobiście brał w nich udać - "udział".
Usuń- podobnie wszystkie jego dzieci. - po "podobnie" powinno być jeszcze "jak"
- Grengrassami - Greengrassami
- Draco podziękował za wspólny posiłek, chociaż nie wiele zjadł. - niewiele
- Hej Draco możemy pogadać? - przecinek po "Draco"
- Z początku starał się mu nie narzucać mu swojej osoby, ale nie mógł dłużej znosić zachowania blondyna. - powtórzenie "mu"
- John musiał się dwoić i troić aby nie robiła sensacji. - przed "aby" przecinek.
- I tak nie zdziała nic w tym momencie. - Spójnik na początku zdania
- Powiedz mi, natychmiast - bez przecinka
Nie wiem jak przeoczlam te bledy...
Świetny rozdział! Na początku również nie wiedziałam o co chodzi z Nemezis, teraz już jest jaśniej :D Też zastanawiam się, czy to jest Snape... Eh, wyczekuję kolejnego rozdziału z niecierpliwością! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monika.
Co kolejny rozdział to mnie zaskakujesz pozytywnie oczywiście swoimi pomysłami.
OdpowiedzUsuńCo kolejny rozdział tym lepszy.
Czekam na dalszy cd.
Akcja ruszyła z kopyta. Oj, dzieje się.
OdpowiedzUsuńHermiona ma jednak pecha. Co rusz wpada w jakieś tarapaty i o własnych siłach nie może się z nich wydobyć. A teraz nawet Nemezis nie mógł pomóc. Jak dobrze, że Harry i Ron ruszyli do akcji. Choć w pewnym momencie, kiedy pojawiła się Dafne, myślała, że Weasley jednak zrezygnuje i będzie ratował Dafne, a nie Hermionę. A to już by był szczyt wszystkiego. Na szczęście tak się nie stało. Dafne jest na pewno fajną osobą i może im się ułożyć z Ronem, ale jednak przyjaźń to przyjaźń. No i może dzięki tej akcji, wynagrodzi Hermionie tamto cierpienie po ich zerwaniu. Ach, nadal nie mogę przeboleć jak okrutnie on ją potraktował. Jak nie Weasley. No, ale było i nie czas by do tego wracać.
Już w poprzednim rozdziale zauważyłam, że Narcyza nie jest całkiem pozbawiona uczuć. Polubiła Hermionę. A jeśli nawet nie, to w każdym razie stara się ją szanować i w każdym razie nie utrudniać synowej i tak już trudnego życia w Malfoy Manor.
Tym razem wątek George'a był taką odskocznią od trzymającej w napięciu akcji z uprowadzeniem Hermiony. Fajnie, że przeprosił Angelinę. Ale trochę się jej dziwię, że tak szybko mu wybaczyła. Wydawałoby się, że będzie trzymać w sobie urazę trochę dłużej. Jednak chyba naprawdę go kocha, skoro zgodziła się, by jeszcze raz spróbowali. A co do Kate. Z jednej strony trochę mi jej żal. Bo od tego pocałunku, George strasznie chłodno ją traktuje. Lecz z drugiej strony zasłużyła sobie po prostu.
I jeszcze nie omieszkam wspomnieć o pojawieniu się kolejnej postaci. Na początku, kiedy rozmawiali z Nemezis nie mogłam się w tym wszystkim połapać. Ale w pewnym momencie coś mi zaczęło świtać. I już nie mogę się doczekać, kiedy ujawnisz tożsamość tajemniczego mężczyzny. Bo coś czuję, że to mój ukochany Severus.
No i nic więcej nie powiem. Bo się wzruszyłam na samą myśl o nim... ;(
Pozdrawiam i dziękuję za tak przyjemną lekturę
Aj mam nadzieję że chyba nie za bardzo przesadzam z akcją ale lubie jak coś sie dzieje.
UsuńNienawidzę monotonnych opowiadań;)
Co do samego Rona mam trochę planów względem niego.
Ostatnio stwierdziłam że za bardzo wszedł w rolę czarnego charakteru i postanowiłam to trochę zmienić.
Zobaczę jak pokieruje jego losem.
Co do Angeliny i Georga to dość intrygująca para.
Jeszcze wiele przed nimi, więc nie chciałam za bardzo utrudniać im życia.
Jest w końcu od tego Kate;)
Ja również bardzo lubię Severusa.
Głównie dlatego postanowiłam go wskrzesić ale jego rola jeszcze się powiększy.
Cieszę się że Ci się podobało.
Pozdrawiam.
Bardzo podoba mi się rozdział. Jeśli to jest Severus - Moje serce wybuchnie z radości. Uwielbiam Snape'a, to geniusz. Co do Nemezis...Myślałam, że to Malfoy przez kilka rozdziałów. Uśmiałabym się, gdyby to był Zabini albo John. Naprawdę. XD
OdpowiedzUsuńPiszesz straszliwie anonimowo, czytam rozdział i w pewnym momencie nie wiem, która postać, który "mężczyzna powiedział" itd. Radzę zmienić to przyzwyczajenie, bo na dłuższą metę to się nie sprawdza. W połowie rozdziału miałam dość czytania. Co do fabuły - nie mogę się doczekać dalszej części :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Akurat w tym rozdziale to było celowe.
UsuńAle w następnym postaram się to dopracować.
pozdrawiam.
Ufff powiem szczerze,że w pewnym momencie opowiadania pogubiłam się. Gdy był wątek z Nemezis oraz tajemniczym chłopakiem. Zupełnie nie wiedziałam, który co mówi.
OdpowiedzUsuńCo do reszty to stwierdzam, że Hermiona powinna mieć na drugie Kłopoty, bo nieustannie się w nie pakuje, a one znajdują ją z niewyobrażalną lekkością i szybkością.
Nott jest okropny i potworny za każdym razem gdy czytam o nim w Twoim opowiadaniu to przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz. Brrrrrr....
Pozdrawiam, Lady Spark
[wczorajszy-sen.blogspot.com]
Dobrze, ze Draco martwi się o Hermionę, bo widać, że naprawdę mu na niej zależy, chociaż nawet trudno mu to przyznać przed samym sobą... W każdym razie, mam nadzieję, że, jak Miona zostanie uwolniona, to ich relacje nieco się ocieplą :).
OdpowiedzUsuńBiedna Hermiona, jej problemy gonią problemy. Naprawdę jej współczuję, zwłaszcza, kiedy domyślam się, że nawet jeśli się wydostanie, pojawi się następna przeskoda na jej drodze.
Wrr, mam nadzieję, że Nott się do niej nie dostanie, bo aż się boję pomyśleć, co by jej zrobił...
Chociaż, przyznam się, że moje wyobrażenie Notta mocno kłóci się z Twoimi, dlatego czasm tak trudno mi jest u Ciebie o nim czytać... więc, nie mam nic przeciwko, jeśli on nie będzie się często pojawiał :).
Dobrze, że przynajmniej Angelina i George się pogodzili... Może z jednej strony to wydawać się dziwne, że tak szybko mu wybaczyła, ale z drugiej wygląda na to, że naprawdę się kochają ^^.
Co do Kate... eh, mam co do niej mieszane uczucia. Przez to, że współpracowała ze Śmierciożercami, myślę, że zasłużyła na to wszystko, chociaż George mógłby lekko odpuścić.
Musiałam dwa razy cyztac te sceny z próbą ratowania Hermiony. Po pierwsze, dlatego, aby się przekonać, czy to aby na pewno Severus (bo dużo rzeczy na to wskazuje) i czy ten Nemezis to przypadkiem nie Draco... No bo, kto to mógłby być jak nie on? ;D. Szkoda tylko, że nie udało mu się pomóc Hermionie, a w dodatku sam wpadł w kłopoty.
Całe szczęście, ze Ron pobiegł pomóc Hermionie, a nie został z Dafne, bo naprawdę był swojej byłej coś winny. Mam nadzieję, że przynajmniej im uda się ją uratować :).
Rozdział bardzo mi się podoba i oczywiście, wszystko ładnie opisane, złwaszcza ta scena, kiedy Miona próbuje uciekać. Jedynie te wątki z Nemezis mogą wydawać się nieco chaotyczne, ale nie jest źle ^^.
Pozdrawiam!
Jesteś cudotwoórczynią ! *.*
OdpowiedzUsuńTyle w temacie.
Pozdrawiam, em.
W końcu przeczytałam całość!
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się pomysł na tą historię jest taka oryginalna ;D
Chciałabym, żeby Voldemort wrócił ;D
Trochę się pogubiłam w tym rozdziale bo już nie wiem kto jest kim chodzi mi tu o rozmowę Nemezis z drugim chłopakiem ;D Pod koniec nie wiem czemu miałam wrażenie, że tą postacią jest Barty Crouch Junior ;D
czekam na kolejny rozdział i dodaję CIę do czytanych na http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com
zaprasza do siebie jutro na nowy rozdział ;D
pzodrawiam serdecznie Avad ka ;*
W sumie to zauważyłam, że obydwie lubimy pisać o gwałtach i przemocy ;D
UsuńHej.:)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim chciałam ci podziękować za komentarz na moim blogu.:) wiesz pewnie ile on znaczy dla początkującego autora.:)
Przeczytałam wszystkie opublikowane rozdziały Twojego opowiadania i muszę przyznać,że jestem pod wrażeniem. Jego plusem jest niewątpliwie wielowątkowość i ukazanie wielowymiarowości postaci takich jak Harry czy Draco. Pisząc o Malfoyu ukazujesz jego stronę romantyka jak i bezlitosnego mordercy, a to mi się podoba.
Ponadto twoje opowiadanie jest realne, to też jest dla mnie zaletą.
Ogólnie podoba mi się i myślę, że od dziś będę zaglądać tu częściej.:)
pozdrawiam,
la_tua_cantante_
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Witaj :)!
OdpowiedzUsuńJa jak zwykle spóźniona i z wielką ilością zaległości, ale jak tylko nadrobię ten rozdział od razu biorę się za 1 na Wybrance Losu :)
Powiedziałabym - biedny Draco. Ale nie powiem, bo sam sobie na taki los zasłużył! Zachciało mu się czułości w objęciach kochanicy to teraz ma za swoje. Gdyby nie on, na pewno Hermiona dalej by egzystowała gdzieś obok niego. Prawda? Strasznie mi jej żal! W końcu to ona jest całym dobrem, które spotkało Dracona, tak ciężko mu to pojąć?
Zaskoczyła mnie Bella i jej ludzkie uczucia. Ona ratująca szlamę? Trochę mnie się to w głowie nie może poustawiać, ale widocznie taki miałaś zamysł pisząc ten fragment. Oczywiście, nie popieram zwierzęcego zachowania Notta, ale nie miałabym nic przeciwko, by trochę poturbował Hermionę. Ale tak delikatnie, a potem, żeby wpadł Draco i ją uratował z opresji, niczym rycerz na białym koniu. Moja bujna wyobraźnia ;)
Georgowi z jedną kobietą się układa, z drugą już nie koniecznie. ^^ Cieszę się, że z Angeliną dali sobie jeszcze jedną szansę, wierzę, że on tak łatwo tego nie straci. Pocałunek z Kate należy już do przeszłości i bardzo dobrze. Angelina i George się kochają, od czasów szkolnych się kochali, więc mimo wszystko powinno im się udać stworzyć coś z niczego. Kate jest dla mnie taką bombą wybuchową. Trochę nie przeniknioną.
Zastanawiam się, czy Snape powrócił z martwych, czy to znowu moja bujna wyobraźnia? Bohaterski Draco wpadł w kłopoty. Szkoda, bo ja naprawdę miałam nadzieję, że oboje uciekną, wybaczą sobie wszystko i sielanka się rozpocznie ^^
Nie mogę się doczekać, jak rozwinie się dalsza znajomość Dafne i Rona. Ciągnie ich do siebie, to fakt. Dał jej klucze od mieszkania, pocałował, ale chyba to nie starszy, by przeciwstawić się całej rodzinie Dafne. Na pewno będą jej szukać, i z pewnością, za wszelką cenę, będą chcieli ją dobrze wydać za mąż.
Mam tylko nadzieję, że tajemniczy nauczyciel i Ron i Potter nie dadzą się złapać :)
Przeskakuję na Wybrankę Lodu ^-
Całuję,
Liley
Na początku powiem, że trafiłam na twojego bloga, dzięki pewnej autorce bloga. Polecała twojego bloga, więc postanowiłam w wakacje poczytać coś Potterowskiego :D
OdpowiedzUsuńHistoria jest w naprawdę fajny sposób napisana. Może istnieje parę rzeczy, które denerwują, ale o tym będę mówiła na końcu w błędach.
Pokazałaś naprawdę fajny pomysł na tę historię. Przyznam, że nie spotkałam się z taką fabułą, żeby najpierw główna bohaterka trafiła do Azkabanu, a później wszystko zakończyło się klątwą Malfoy'ów. No i za to masz ode mnie ogromnego plusa.
Wykreowałaś bardzo dobrze postać Dracona. Z jednej strony pokazałaś Nam-Czytelnikom niezwykły kontrast między Draco, a jego ojcem Lucjuszem. Natomiast z drugiej mamy: 1) kochającego męża, 2) różnicę statusu rodowego, gdzie z jednej strony jest dobry i łagodny, a z drugiej raniący i mający tę maskę arystokratycznego "dupka".
Natomiast jeśli tyczy się Hermiony to zdecydowanie jest na "NIE" jeśli chodzi o jej wykreowanie. Czemu? Niby ma jakieś tam namiastki człowieka, ale jest zbyt bardzo idealna, że wręcz to kuje w oczy. Za bardzo ulega mężowy i mam wrażenie, że nie ma własnego zdania. Dodaj jej troszkę takiego "pazura" i może kilka wad. Stanie się, wtedy bardziej realna w tej historii :)
Skomentuję jedynie ostatni odcinek, bo jest najbardziej aktualny. Mam nadzieję, że nie pogniewasz się na mnie za to.
Odcinek jest dobry. Piszesz długie odcinki, więc na pewno czytelnik może sobie na spokojnie czytać i nie martwić się, że przy następnym akapicie będzie koniec.
Bardzo dokładnie ukazałaś w tym rozdziale postać Draco i jego uczucia. Niby jest Malfoy'em, ale... No właśnie, ale ma jakieś uczucia względem żony. Mam nawet nieodparte wrażenie, że ją w jakiś sposób kocha. Przecież gdyby tak nie było to nie przejmowałby się jej losem i nie martwił się o jej bezpieczeństwo. No i Narcyza polubiła synową, więc to jest już naprawdę wielki sukces względem niej samej :D
Zastanawiam się kim tak naprawdę jest ten cały Nemezis. Niby musi być kimś bliskim dla Dracona, skoro postanowił go rozszyfrować. Jednak daje to naprawdę do myślenia. Przecież musi być blisko Draco, jeśli wie o porwaniu i ukrywaniu Hermiony przez Krąg Śmierci (chyba dobrze zapamiętałam nazwę, jeśli nie to mnie popraw). To musi być ze sobą jakoś połączone, bo inaczej, by przecież nie proponował Malfoy'owi tego całego spotkania.
Ciekawa jestem, jak rozegrasz dalej tą całą sytuację z Dafnee i Ronem. Pokazałaś jedynie malutki zalążek rodzącego się między nimi uczucia, a dalej pewnie będzie coraz ciekawiej. A to wydaje jej za mąż - za byłego poplecznika Czarnego Pana. Phi! Nie zgadzam się, a co!
Końcówka wyszła idealna. Ciekawe kim jest ten tajemniczy nauczyciel. Jeśli nauczyciel ma plan, a Ron i Harry na to przystaną to mogą nawet wyjść z tej całej sytuacji obronną ręką. Przecież teraz liczy się uratowanie Hermiony przed tym całym Nottem.
Mimo wszystko jedno daje mi do myślenia: Skoro Nott zablokował działa Draco to czy nie jest to logiczne, że nie będzie mu ufał. Przecież może go posądzić o działanie przeciwko Kręgowi Śmierci. To takie moje gdybanie, ale mam nadzieję, że się o nie nie pogniewasz.
1/2
Błędy:
UsuńA. Niezgodności z fabułą.
1) Na początku piszesz, że Hermiona zabrała Harry'ego, jak wrócił do Londynu samochodem. Natomiast jak została żoną Draco piszesz, że "szkoda, że nie ma prawo jazdy". Jak jest naprawdę? Zdecyduj się w tej kwestii.
2) Odnośnie sprawy sądowej w sprawie Jamesa. Raz piszesz, że pierwszą sprawę będzie prowadził mężczyzna, a jak Ginny trafiła do szpitala i odwiedził ją Dean, że kobieta.
3. W tym miejscu jest jedynie moje przypuszczenie: Hermiona prawdopodobnie została porwana z ulicy, czyli wtedy jak zemdlała. Miała suknię balową. A kiedy Nott próbował się do niej dobierać piszesz o jakiejś spódnicy i bluzce z tego co pamiętam.
Pamiętaj, żeby być konsekwentnym to o czym piszesz. Czasami możesz właśnie takimi szczegółami zniszczyć cały rozdział.
B. Inne.
1) Literówki i przeinaczanie słów - zwracaj na to szczególną uwagę.
2) Słowa "Po za", a "poza" mają inne znaczenie. Zwracaj na to uwagę.
3) Słowo "te", a "tę" -> jak wyżej. Nie zapominaj o zrobieniu "ę", bo konstrukcja zdania wychodzi w rezultacie zupełnie inna.
4) Czasami tworzysz naprawdę dziwne zdania. Nie mam pojęcia czy posiadasz bętę, czy wręcz przeciwnie. Jeśli tak - to zwróć jej uwagę, żeby bardziej się do tego przykładała.
Możesz zastosować taką metodę pisania w Wordzie lub OpenOffice. Napisz rozdział, pozostał go na dzień lub dwa, a później go przeczytaj w całości. Wyłapiesz naprawdę dużo błędów. Chyba że jesteś mną i wyłapujesz własne błędy po miesiącu xd
5) Zwroty: mimo że, chyba że, mimo iż etc. przecinek stawiamy ZAWSZE przed danym zwrotem, a nie PRZED słowem "że".
6) Zmniejsz wcięcia między akapitami.
7) Wyjustuj tekst. Lepiej będzie całość wyglądała.
8) Jedynie moje zasugerowanie: Pogrubienie tej litery, gdy piszesz nowy wątek. Zdecydowanie bym pozostała przy pogrubionej literce jedynie na początku tekstu.
9) Akapity, akapity.
10) Oddziel tekst od dialogu. Lepiej będzie wyglądał. No i stanie się bardziej przejrzysty.
11) Spróbuj pisać troszkę więcej opisów wprowadzających. Na przykład jakieś uczucia bohaterów czy nawet wystrój pomieszczenia. Tekst stanie się bardziej barwny.
Przypuszczam, że jesteś osobą dorosłą, więc takie czepianie się może zaboleć. Jednak sama jestem studentką, więc każdy mój tekst staram się, żeby był dopracowany. Liczę, że się na mnie nie obrazisz.
Ogólnie wytknęłam niedociągnięcia, ale mogę naprawdę śmiało stwierdzić, że masz przystępny styl. Może niedopracowany, ale miło się czyta twoje rozdziały. I nie jest to jakieś tam kadzenie, bo wiele tekstów autorów czytałam. Pracuj nad tekstem przed publikacją, a efekt końcowy będzie naprawdę dobry :)
Życzę weny i pozdrawiam.
p.s. Miło będzie, jeśli odpowiesz na mój komentarz.
2/2
Dziękuje kochana za wytknięcia.
UsuńNiestety zwykle przeważnie jest tak że wytykam swoje błędy po czasie, głównie dlatego, że nie lubię czytać swoich tekstów.
Nie mam pojęcia skąd to się wzięło, ale zdaje sobie z tego sprawę że to duży minus.
I tak mam betę, ale to też jest trochę moja wina.
Nie zawsze wyłapuje jej uwagi, chociaż zwraca na nie uwagę podkreślając grubą kreską.
Postaram się nad tym popracować bardziej dokładnie bo zdaje sobie sprawę że moje opowiadanie nie jest zbyt dokładnie.
Obiecuje jednak poprawiać się za każdym razem i brać takie uwagi do serca, bo wiem że są wartościowe i cenne dla autora.
pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuje.
Bardzo przepraszam, że tak późno. I jeszcze jakoś nie umiem wypowiedzieć się treściwie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że George i Angelina się pogodzili. Ładnie ukazujesz ich uczucie. Mimowolnie żal mi Kate i tego, że chłopak traktuje ją z takim chłodem, ale mam świadomość, że sobie zasłużyła.
Kibicuję Ronowi i Dafne! :)
Fragmenty z Hermioną czytałam z zapartym tchem. Wiedziałam, że Nott będzie próbował się do niej dobierać, ale nie spodziewałam się, że Bella ją uratuje. Tylko co to za ratunek, gdy skazała dziewczynę na gorszy los... I to przywiązanie Miony do ołtarza, ciekawa sprawa. Uwielbiam rytuały ;)
No i Snape - bo podejrzewam, że to on. Hm, pomysł z jego wskrzeszeniem... Ucieszyłam się, nie powiem, bo uwielbiam jego postać. I fajnie, że dałaś mu ten charakterystyczny dla niego humor i gorzkość. Jestem ciekawa, jak dalej to poprowadzisz ;)
Uwielbiam Twojego bloga!! Trafiłam na niego niedawno, a dzisiaj skończyłam czytać wszystkie rozdziały. Trochę to trwało, bo jak już zaczynałam czytać, to wyskakiwała mi jakaś inna sprawa i musiałam przerywać (co nie było łatwe bo fabuła jest bardzo interesująca, a do tego jest dużo akcji, z czego się cieszę :) Ogromnym plusem są też długie rozdziały. Wszystko mi się podoba w Twoim opowiadaniu. Tylko tak dalej. Zaintrygowała mnie też postać Nemezis. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam, życzę dużoooo weny i zapraszam do mnie (dopiero zaczynam, więc bezie mi miło, jak wpadniesz i zostawisz jakiś komentarz :)
OdpowiedzUsuńhttp://zemstaidealna.blogspot.com/
hmm wpadałam tu bo robię porządki w spamie u mnie i znalazłam twój blog. Czytam i dochodzę do wniosku, że ja już to czytałam. Oczywiście nie całość, ale kiedyś już tu byłam ;) Blog świetny pozwolisz, że dodam go do Polecanych u mnie. Jak tylko będę miała więcej czasu to wpadnę i nadrobię zaległości ;) Gratuluję pomysłowości i talentu. Jak byś miała chwile to zapraszam do mnie sladem-snu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie dodać Twój blog, do regularnie odwiedzanych i czytanych :) Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Zou.
http://hermionyswiat.blogspot.com/
Snape żyje? O kurde. Bellatriks rozumiem, ale Snape? Ogólnie bardzo się cieszę i w ogóle, ale jest to dla mnie duże zaskoczenie :D Mam nadzieję, że we trójkę uratują Hermionę i Dracona. Strasznie u Ciebie lubię parę- Georga i Angeliny. Cieszę się, że odpuścił sobie Kate. I to, że Fred jednak nie umarł jest cudowne. Życzę szczęście Ronowi i Dafne. Fajnie ją tu wykreowałaś. Super rozdział.
OdpowiedzUsuń+ u mnie pojawił się 22, więc serdecznie zapraszam http://dramione-always-and-forever.blogspot.com/
Rozdział chaotyczny, co nie zmienia faktu, że świetny :) Fajnie, że ciągle coś się dzieje ^^
OdpowiedzUsuńZdziwił mnie nieco ten nowy stosunek Narcyzy do Hermiony i to, że w końcu skrytykowała zachowanie Lucjusza... Ale to dobrze!
Cieszę się też, że między Angeliną i Georgem znowu jest dobrze - lubię ich i mam nadzieję, że George nic nie czuje do Kate i będzie już "grzeczny".
Hermiona jak zwykle w tarapatach - mam nadzieję, że wyjdzie z tego cało i wszystko sobie z Draco wyjaśni.
Wskrzesiłaś Snape'a? Super! Uwieeelbiam go, jest to moja ulubiona postać w hp! Mam nadzieję, że będzie go jeszcze więcej :3
Pozdrawiam! ;) [srebrna-lania.blogspot.com]
*_*
OdpowiedzUsuńxx
Layls
dramione-teatr-uczuc.blogspot.com