środa, 25 września 2013

Rozdział 17 „Przerwane chwile"



„Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka
nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś,
jak potrafimy być nimi jutro?

Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie,
jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia.
Wyjdź mu naprzeciw.”
- Phil Bosmans

Dla tych co nie mają dostępu do Fejsa zapraszam na nowy zwiastun:

Kroniki Proroka Codziennego nr 018:
Witajcie kochani!!
Na początek przepraszam wszystkich, którzy tak długo czekali na rozdział.
Straciłam program Worda i nie miałam jak dodawać nowych rozdziałów.
Zauważyłam też, że jest bardzo dużo Obserwujących.
To miłe, ale jeszcze byłoby milej gdybyście czasami skomentowali to, co napisałam.
Przynajmniej wiem komu naprawdę zależy i czyta opowiadanie.
Słowa nic nie kosztują, a mi jako pisarzowi zrobi się lepiej na duszy.
Zapraszam do czytania i komentowania!

~^~^~
                Nie spodziewała się, że jej życie może tak pięknie wyglądać.
                Ostatnie dni mijały przepełnione śmiechem i radością. Tu, w domku na plaży, była niezwykle zrelaksowana i odprężona. Bardzo dużo spacerowała po plaży. Czasami rozmawiali na niej z Draconem do późnej   nocy.   Czasem po prostu siedzieli przytuleni do siebie nic nie mówiąc. W ogóle zaskoczyła ją sama postawa Dracona. Zmienił się. Gdzieś zniknął zimny i nieczuły drań. Nowy Draco wrócił ciepły i opiekuńczy. Gdy wracała jej melancholia robił wszystko, aby minęła. Wystarczył jeden gest, aby na jej twarzy znów zagościł uśmiech. Była pod wrażeniem jego uporu i stanowczości. Zachowywał się jakby naprawdę zależało mu na tym małżeństwie. Powoli zaczynała w to wierzyć. Pragnęła tego szczęścia. Z nim i u jego boku. Pewnej nocy obudziły ją dźwięki muzyki. Wiedziała, że tu był fortepian, ale nigdy nie słyszała, by  ktoś z Malfoyów na nim grał. Teraz z instrumentu wypływały piękne nuty przepełnione smutkiem i żalem. Była pod wrażeniem. Nie dbając o chłód nocy, w samej koszuli nocnej wyszła z pokoju. Poruszała się niemal bezszelestnie. Zobaczyła drobną sylwetkę męża, który siedział przy wiekowym instrumencie i wygrywał pięknmelodie. Był przy tym niezwykle skupiony i opanowany. Nie mogła oderwać od niego wzroku. Nigdy jeszcze go takiego nie widziała. Zręcznie poruszał palcami po pianinie. Chciała pozostać niezauważona, ale jakby wyczuwając jej obecność, podniósł wzrok. Ich spojrzenia się spotkały i przerwały te cudowną chwilę. Draco jakby zawstydzony spojrzał na nią groźnie. Wystraszona chciała się wycofać, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Nie mogła wykonać żadnego ruchu. Wpatrywała się w niego jak urzeczona, próbując odgadnąć jego osobę.

                 - To było piękne – odważyła się odezwać. Nie patrzyła na niego. Wzrok miała spuszczony, a jej serce wybijało nierówny rytm. Bała się, że tym wtargnięciem w jego prywatność, zniszczyła coś, co budowali przez kilka dni. I nie myliła się. Draco wyminął ją bez słowa nawet nie zaszczycając spojrzeniem.

 Potem miała wrażenie, że jej unikał. Wstawał wcześnie rano i czekał aż pójdzie spać. Zupełnie jakby znowu coś pękło w jego duszy. Nie mogła tak dłużej. Musiała dowiedzieć się o co tu chodzi. Jej mąż był bardzo trudnym i dumnym człowiekiem. Niezwykle łatwo było go urazić. Starała się zachowywać przykładnie, ale przychodziło jej to z coraz większym trudem.  W końcu pod koniec tygodnia czuła się zmęczona takim zachowaniem. Musiała z nim porozmawiać jak najszybciej. Nie chciała psuć dopiero, co odbudowanych relacji. Draco siedział w gabinecie i rozmawiał przez telefon, gdy wtargnęła bez pukania. Po raz pierwszy postanowiła zapomnieć o etykiecie dobrego wychowania.

                 - Co ty wyprawiasz u diabła? – zaklął wyraźnie zły jej zachowaniem. Unikał jej przez ostatnie kilka dni dla własnego dobra. Gdy zobaczył jak słuchała go w koszuli nocnej dotarło do niego coś bardzo ważnego coś, na co nie mógł sobie pozwolić. Nie w tej chwili. Musiał wyrzucić ją ze swoich wspomnień raz na zawsze. Mimo tego, co czuł do niej uważał, że tak będzie najlepiej. Nic nie liczyło się bardziej po za jej dobrem, a przy nim nic takiego jej nie spotka.

                 - Dlaczego mi to robisz? – zapytała jednym tchem. Gdy na niego patrzyła w jej oczach czaiło się wyzwanie i żal. – Czemu najpierw jesteś cudowny i wspaniały, a potem znowu się odsuwasz? Myślisz, że jestem jakąś zabawką? Nie jestem żadną rzeczą Malfoy, tylko twoją żoną.

                 - Nie musisz mi o tym przypominać -  burknął specjalnie lodowatym tonem. Hermiona poczuła się, jakby ją uderzył. Z trudem powstrzymała napływające do oczu łzy. Nie chciała dać mu satysfakcji, że ją zranił. Znowu mu zaufała i znowu odwrócił się od niej. To było takie trudne. Nie rozumiała tego człowieka. Nie miała pojęcia, czemu ukrywał swoje uczucia i walczył ze sobą. Nie była mu obojętna. Od kilku dni miała okazje poznać jego prawdziwą twarz. To, co teraz robił było maską. Z jakiś powodów ukrywał się za nią, aby nikt nie odkrył jaki jest naprawdę. Musiała dowiedzieć się, dlaczego to robił.  Jej mąż miał dwie twarze i musiała odkryć, która jest ta prawdziwa. – Na szczęście już niedługo będziemy mogli oboje cieszyć się prawdziwą wolnością.

                 - O czym ty mówisz? – wykrztusiła z oszołomieniem. Upadłaby gdyby nie podtrzymała się krzesła stojącego obok. Zachwiała się słysząc jego słowa. Dopiero teraz zauważyła dokumenty, które wypełniał. Dokumenty rozwodowe. Oniemiała z wrażenia. Więc przez cały czas tylko udawał. Chciał, vt wróciła do siebie, a gdy tylko nadarzyła się okazja chciał się jej pozbyć. Nie spodziewała się takiego okrucieństwa, ale w końcu był Malfoyem. – Chcesz się ze mną rozwieźć?

                 - Oboje wiemy, że nie pasujemy do siebie – wzruszył ramionami nie patrząc na nią. Czuł się podle, ale nie widział innego wyjścia. Miał nadzieję, że kiedyś mu wybaczy. Teraz nie było to ważne. Z dala od niego będzie bezpieczna. Tylko to się liczyło. To dlatego chciał ją tu zabrać. Zbyt wiele przeszła  w ciągu ostatnich dni. Teraz wyczuwał, że była na to gotowa. Ostatnia noc i jego odkrycie o tym zdecydowały. – Sprawdziłem wszystko dokładnie i warunki klątwy, mówiły tylko o jednym. W przypadku rozwodu nie będzie żadnych konsekwencji. Gdybym wiedział wcześniej, nie byłoby kłopotu ze ślubem i w ogóle. Na całe szczęście już teraz mogę wybrnąć z tego obronną ręką.

                 - Łajdak! – wycedziła. Nie panowała nad sobą, gdy jej ręka z plaskiem wylądowała na jego policzku. To był odruch, którego się przestraszyła. Przez moment mierzyli się wzrokiem. Bała się, że mężczyzna odwzajemni jej to uderzenie, ale nie wykonał żadnego ruchu. Wyglądał jak ktoś zaskoczony jej wybuchem.

                 - Jeżeli tak o mnie myślisz – powiedział bardzo cicho. Odwrócił się od niej i zaczął zbierać wszystkie koperty. Uważnie obserwowała jego ruchy. Miała dziwne wrażenie, że wcale tego nie chce. Drżały mu ręce, gdy wręczał jej zaklejoną kopertę.

                 - Zapoznaj się z dokumentami – powiedział bardzo cicho. Nie patrzył jej w oczy. Zachowywał się jakby ktoś zmuszał go do tego kroku. To było bardzo dziwne i nielogiczne. Nie rozumiała tego. – Przykro mi Hermiono. Tak będzie lepiej.

                 - Dla kogo? – zapytała niemal szeptem. Najchętniej cisnęłaby mu te papiery w twarz, ale nie miała wyjścia. Nie odpowiedział na jej pytanie. Bezszelestnie wyszła z gabinetu. W jej oczach błyszczały łzy. Kiedy znalazła się w sypialni, cisnęła dokumenty w kąt i rozpłakała się. Nie mogła dopuścić,aby ją zostawił. Nie miała pojęcia, co działo się z jej mężem, ale czuła, że coś się za tym kryło. Musiała tylko dowiedzieć się co.  Była gotowa walczyć o to małżeństwo. W głębi duszy wiedziała, że jej się uda. I wierzyła, że warto.

~^~^~
                Ron Weasley nie mógł uwierzyć własnemu szczęściu, kiedy zaproszono go na rozmowę kwalifikacyjną.
                Od jakiegoś czasu szukał lepszej pracy, nie chcąc korzystać na tym, że jego ojciec jest Ministrem. Wszystko pragnął osiągnąć sam. Niestety, rozmowa okazała się fiaskiem. Nie był zbyt dobrze przygotowany, a trema sprawiła, że zapomniał większość o czym miał mówić. To nieco podcięło mu skrzydła. Wracał do domu niezwykle markotny. Miał ochotę upić się i na moment zapomnieć o całym upokorzeniu. Jego ojciec był Ministrem Magii, a patrzono na niego jak na jakiegoś robaka. Przechodząc zauważył, że jego ulubiona knajpa, gdzie spędzał czas z przyjaciółmi, była zamknięta. Poczuł się z tym naprawdę zmieszany. „Gwiazda” znajdująca się w ruchliwej ulicy Londynu była ulubionym miejscem całej trójki. Nie mógł uwierzyć, że zamknięto lokal. Zaskoczyła go również tabliczka z napisem „Na sprzedaż”. Ron nie był sentymentalny, ale nie mógł oprzeć się pokusie. Zdawał sobie sprawę, że popełniał szaleństwo. Nie wahał się jednak. To był impuls. Potrzebował zmiany w życiu. To miejsce miało być dla niego właśnie taką zmianą.

 Na całe szczęście udało mu się. Nieco pieniędzy pożyczył od Harry’ego. Przyjaciel całkowicie poparł jego pomysł. Co więcej zgodził się zostać jego wspólnikiem. Najwyraźniej dla niego to miejsce również wiele znaczyło. Ron pomyślał, że mógłby zaangażować w to Hermionę, ale na razie nie było z nią kontaktu. Przechodziła rekonwalescencje gdzieś w domku nad morzem.  No i jeszcze ich kontakty nie wyglądały najlepiej.

Wspólnie z Harr’ym ustalili, że nie będą szastać gotówką. Stare rzeczy też miały swój urok i teraz naprawdę to doceniał. Nie spodziewał się spotkać tu jej. Nie widział jej od ich ostatniego spotkania i często o niej myślał. Jednak z powodu jej siostry nie miał odwagi się do niej odezwać. Wciąż miał żal do Astorii o to, że wykorzystała go aby zemścić się na Hermionie i Draco. Nie mógł uwierzyć, że Dafne jest całkiem inna. Niby siostry, a tak diametralnie od siebie różne. To przypadkowe spotkanie miło go ucieszyło.  

                 - Ron! – To Dafne pierwsza go zauważyła. Ubrana w koronkową sukienkę i cieniutki sweterek, wyglądała niezwykle elegancko, a zarazem skromnie. Naprawdę mu się podobała i mógłby jej pragnąć. Gdyby nie kilka szczegółów, które mu przeszkadzały. – Nie spodziewałam się, że cię tu spotkam. Odezwałabym się wcześniej, ale miałam masę problemów.

                 - Niech zgadnę, Astoria? – spytał cicho.Dafne westchnęła i popatrzyła na niego smutno. Poczuł dziwny przypływ współczucia dla niej. W końcu nie była niczemu winna, że ma taką siostrę. Nie ona odpowiada za jej błędy.

                 - Sporo namieszała w związku Dracona i Hermiony – wyznała cicho. – Ojciec z matką są na nią naprawdę wściekli i czują się upokorzeni skandalem jaki wywołała. Teraz wyjechali i mogę sobie odpocząć, ale w końcu wrócą.

                 - Co powiesz na relaks przy jakimś drinku? – zaproponował znienacka. Sam nie wiedział właściwie, co nim kierowało. Pomyślał, że sprawi jej przyjemność. Ku jego zaskoczeniu Dafne się zgodziła. Wspólnie wybrali przytulną knajpkę. Długo rozmawiali opowiadając zabawne epizody z ich życia. Przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie. To wtedy wywarła na nim ogromne wrażenie i nie straciło ono blasku. Z zapałem opowiadała o swoich pasjach. Przypominała mu w tym dawnego ojca zanim został Ministrem. W jej towarzystwie spędził cudowne popołudnie i wcale się nie nudził. Imponowała mu, gdyż miała w sobie coś niezwykłego. Prawdziwą świeżość i niewinność.

                 - To wspaniały pomysł, ta knajpa – zapaliła się, kiedy opowiedział jej o tym, co planuje. Jej oczy zabłysły z radości. – Oczywiście, że ci pomogę. Myślę, że całkiem nieźle znam się na wnętrzach. – Czy to będzie miejsce tylko dla czarodziei czy mugoli również?

                Ron zamyślił się. Właściwie to nie myślał o tym dopóki Dafne mu tego nie powiedziała. Obserwował ją uważnie, zaintrygowany jej pomysłem.  Nagle przyszedł mu do głowy pewien pomysł. W głębi duszy czuł, że pomysł całkiem dobry.

                 - A może i dla tych, i dla tych? – zaproponował nagle. – Czarodzieje i mugole będą mieli okazje się poznać. Zaprzyjaźnić, a nawet i zakochać, chociaż ta ostatnia myśl wydaje się być szalona. Wiem, że nie każdy poparłby ten pomysł, ale sama wyobraź sobie. To byłoby wspaniałe.

                 - Też mi się tak wydaje – zgodziła się z nim. Naprawdę podobało jej się to, co powiedział  Ron. Po raz pierwszy otwarcie odważyła się marzyć o jakimś mężczyźnie. Do tej pory Astoria odbierała cały jej zapał. Teraz nie zamierzała łatwo się poddać. Ron był dobrym człowiekiem, chociaż popełnił w życiu kilka błędów. Nie podobało jej się w jaki sposób potraktował Hermionę, ale widziała, że był dobrym mężczyzną.  Odżyła dawna przyjaźń, a Ron znowu się zrobił wesołym człowiekiem.  Podobał jej się taki. Nieco się zarumieniła pod wpływem spojrzenia chłopaka.

 Wspólnie wyszli z lokalu. Ron cały czas opowiadał jej o swojej wizji. Pomysł coraz bardziej jej się podobał. Co prawda, kochała pracę w szpitalu, ale chciała robić coś więcej. Coś, w czym naprawdę jest dobra. Astoria nie będzie mogła się o tym dowiedzieć. Na pewno znajdzie sposób, aby zdusić w niej radość. Nie mogła do tego dopuścić. Chociaż raz w życiu pragnęła wygrać z siostrą. I być naprawdę szczęśliwa. Zasługiwała na to jak każdy normalny człowiek.

Uśmiechała się słuchając go. Czasami czuła przyjemne dreszcze rozchodzące się po ciele. Było jej naprawdę przyjemnie. Nie wiedziała nawet, kiedy zleciał jej cały dzień. Telefon miała wyłączony w torebce i nie przejmowała się tym, że ktoś mógłby jej poszukiwać. To był dzień tylko dla niej. Podobało jej się również miejsce, które wybrał Ron. Czuła, że można zrobić z niego naprawdę coś wspaniałego. Oczyma wyobraźni widziała odbywające się wieczorki kulturalne jeśli tylko by się zgodził. To przyciągnęłoby klientów, a jej samej sprawiło wiele radości. Zawsze interesowała się sztuką, tylko w domu nie miała czasu realizować swoich planów.

                 - Nie uważasz, że porywam się z motyką na słońce? – zapytał z lekką obawą, gdy zamilkła na jakiś czas. Zależało mu na jej odpowiedzi, gdyż sam trochę się obawiał tego wszystkiego. Z początku była bardzo entuzjastyczna, ale w pewnym momencie zamilkła. Z jej twarzy nie mógł nic wyczytać.

                 - Skąd! – powiedziała, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. W pewnym momencie objęła go i przytuliła do siebie. Ron poczuł przyjemne łaskotanie, gdy to zrobiła. Na moment popatrzyli sobie w oczy. Nie bardzo zastanawiał się nad tym, co robi. To był zwykły poryw serca, a Dafne była śliczną dziewczyną, która działała na jego zmysły. Pocałował ją.  Z początku zaskoczona nie bardzo wiedziała jak się zachować, by po chwili odwzajemnić pocałunek z niezwykłą pasją. Ron nigdy nie czuł czegoś takiego. Do tej pory wydawało mu się, że był zakochany Hermionie, ale teraz nie był tego pewien.  To, co poczuł teraz było całkiem nowe. Poczuł również pożądanie, które przeszło po jego ciele.  

                Z gardła Dafne wyrwał się cichy jęk. W swoim życiu miała kilku chłopaków, ale z nikim nie czuła się tak jak teraz. Dla niej samej to było wielkie zaskoczenie. Całowała się kilka razy z mężczyznami, ale tego pocałunku nie mogła porównać z żadnym innym do tej pory.

                 - Chyba powinnam iść – wyjąkała i uciekła zanim zdążył ją zatrzymać. Dopiero przed domem poczuła,  że zachowała się jak kompletna idiotka. Nie zdziwiłaby się gdyby już się do niej nie odezwał. Nie miała pojęcia, czemu ale na samą myśl o tym czuła dziwną pustkę w sercu.
~^~^~
                Obudziła się z uczuciem porażki, którą czuła już od kilku dni.
                Od kiedy Draco przedstawił jej papiery rozwodowe,nie odwiedzał jej w łóżku. W ogóle przeniósł się do pokoju na piętrze i udawał, że jej nie ma. Próbowała się do niego zbliżyć, ale nie pozwalał jej na to. Był zimny, obojętny i oschły. Nie rozumiała tego. Przecież dał jej dowód swojego uczucia. Nie była mu obojętna, chociaż nie znała do końca jego uczuć. Chciała wiedzieć dlaczego ją odtrącał. Draco miał swoje tajemnice i ona chciała wiedzieć jakie. Na razie musiała skupić się na swojej przyszłości. To, że pokochała swojego gburowatego męża było dla niej oczywiste. Trudno było to sobie uświadomić, a co dopiero pogodzić się z faktami. Malfoy był całkowitym przeciwieństwem jej wyobrażeń jak powinien wyglądać książę z bajki. Wciąż też pamiętała w jakich warunkach doszło do ich połączenia i dlaczego. Chodziła na plażę i po domu ze smętną miną. Przy Draco starała się nie pokazywać jak bardzo ją ranił. Miała jeszcze trochę swojej dumy, ale nie była pewna jak długo tak wytrzyma. To było ponad jej siły. Wszystko ją przerastało.. Jej życie stało się jednym wielkim chaosem. Teraz wracała z kolejnego spaceru z plaży. To były ostatnie dni. Draco zamierzał wracać wcześniej, aby jak najszybciej doprowadzić do rozwodu. Pierwsza rozprawa miała się odbyć już w przyszłym miesiącu. Wyglądał na zdeterminowanego, by wszystko załatwić jak najszybciej. Chciał wyrzucić ją ze swojego życia.

 Nie kryła zaskoczenia widząc ciemny samochód zaparkowany przed domem. Draco nie mówił, że spodziewa się gości, ale od jakiegoś czasu o niczym jej nie mówił. Jeszcze większe zaskoczenie przeżyła na widok swojego męża wyprowadzanego z kajdankami w rękach.

                 - Co tu się dzieje? – wykrzyknęła do Dawida Mendozy, jednego ze znanych jej Aurorów. Młody mężczyzna obrzucił ją współczującym spojrzeniem. Draco stał ze spuszczoną głową,w ogóle na nią nie patrząc. – Dlaczego zabieracie mojego męża?Jak nas znaleźliście?

                 - Mamy swoje sposoby pani Malfoy. Mąż został oskarżony o morderstwo – wyjaśnił jej spokojnie. Hermiona zbladła na twarzy. Nigdy nie podejrzewałaby, że byłby zdolny do czegoś takiego.. To było czyste szaleństwo. – Zamordowano Corinę Ramsey. Dziewczyna była główną księgową w Ministerstwie Magii i ważną osobistością. Kilka dni temu została uprowadzona. Jej ciało znaleziono nad ranem w Tamizie.

                 - To szaleństwo – pokręciła głową. – Mój mąż od kilku dni przebywa ze  mną. Na pewno słyszałeś o tym, co się wydarzyło.

                 - I owszem – przytaknął jej Mendoza. – Podejrzewamy, że brał udział w pani porwaniu. Wszystko było od początku ukartowane.

                 - Nie wierzę w to! – Jej mocny ton głosu sprawił, że Draco podniósł wzrok i spojrzał na nią. Widziała w nim rezygnacje, ale ona zamierzała walczyć. O niego i ich małżeństwo. – Draco nigdy by czegoś takiego nie zrobił.

                 - Och, naprawdę? – Dawid nie był przekonany. – Jak dobrze, pani znasz swojego męża? Chodziłaś z nim do szkoły. Wiesz, że od zawsze stał po stronie Czarnego Pana. Naprawdę wierzysz, że się zmienił? – To było słuszne pytanie, ale Hermiona pokręciła głową. Wierzyła w jego zmianę. Widziała jak poświęcił się dla niej. On nie mógłby tego wszystkiego ukartować. Obiecała Draconowi załatwić sprawę, chociaż kazał się jej nie wtrącać. Nie mogła go tak zostawić. W końcu był jej mężem. Dracona zabrano na przesłuchanie. Nie pojechała z nimi. Pierwszym ruchem było odwiedzenie Luny. Przez kilka dni nie było ich w mieście. Jeżeli ktokolwiek mógł być na bieżąco to tylko ona. Na całe szczęście zastała przyjaciółkę w jej biurze. Przygotowywała właśnie nowy numer dziennika.

                 - Hermiona? Co ty tu robisz? – Nie kryła zaskoczenia na jej widok. Od razu się serdecznie wyściskały. Hermiona opowiedziała przyjaciółce, co zaszło. Luna nie kryła zdziwienia. Prorok nie został poinformowany ani o morderstwie, ani o podejrzeniach. – Ostatnio jestem kompletnie odcięta od informacji. Nie wpuszczają moich dziennikarzy do Ministerstwa. Corina Ramsey była bardzo ważną osobistością. Jeśli została zamordowana, a twój mąż oskarżony, to oznacza bardzo ważne kłopoty. Może nie wyjść się z tego tak łatwo.

                 - Draco nikogo nie zabił. – Była zdecydowana go bronić i wierzyła w jego niewinność. – To prawda Luno, że w przeszłości stał po stronie Czarnego Pana i nie był do końca niewinny, ale nie jest mordercą. Nigdy w to nie uwierzę.

                Luna popatrzyła na nią uważnie. Była pod wrażeniem swojej przyjaciółki. Było widać wyraźnie, że była oddana mężowi. To było dla niej dość zaskakujące. Nigdy nie myślała, że doczeka się podobnej chwili.

                 - Możesz liczyć na pomoc i poparcie Proroka – Obiecała jej solennie. Na kartce papieru napisała jakiś adres i podała go. – Ten człowiek ci pomoże. Na pewno miałaś okazje go już poznać. To dobry przyjaciel. Może to trochę za duże słowo, ale okaże się pomocny. Trzeba uruchomić wszystkie siły  w tej walce.

                Brunetka zgodziła się z nią jak najbardziej. Wiedząc, że w gazecie nie znajdzie żadnej pomocy musiała iść gdzieś indziej. Istniała tylko jedna osoba, która w obecnej chwili mogła jej udzielić jakichkolwiek informacji. Nie liczyła na dużo, ale zależało jej na wszystkich wiadomościach, które znajdą. . W końcu to jej męża aresztowano i musiała wiedzieć dlaczego. Sama nie miała szans na dostanie się do Ministra. Podejrzewała, że Artur Weasley zrobi wszystko, aby utrudnić jej życie, chociaż nie miała pojęcia dlaczego. Tu musiał pomóc jej ktoś inny. Kobieta, którą dawniej ceniła w sobie i szanowała. Kiedyś były w naprawdę dobrych stosunkach, ale od kiedy ją aresztowano, wszystko  się zmieniło. Wysłała jej sowę z prośbą o spotkanie. Nie spodziewała się nawet, że przyjdzie, ale ku jej zaskoczeniu Molly Weasley nie odmówiła. Zauważyła jak bardzo matka Rona się zmieniła. Śmierć ukochanego syna odebrała jej kilka lat życia. Wyglądała dużo starzej. Dawna Molly świeciła przykładem. Ta tutaj była kobietą po przejściach, bez szans na poprawężycia. Bardzo jej współczuła. Najwyraźniej nowa posada jej męża nie sprawiła, że zapomniała o troskach.

                 - Nie spodziewałam się, że pani jednak przyjdzie – powiedziała cicho, gdy zajęły miejsca w przytulnej knajpce, do której ją zaprosiła. Sympatyczna kelnerka złożyła przyjęła  zamówienie i zostawiła je same. Molly uśmiechnęła się smutno.

                 - To, że mój syn zachował się jak niedojrzały facet i zostawił cię w takiej sytuacji, nie znaczy, że ja to zrobię – odparła cierpko. – Niestety, wtedy nie mogłam nic zrobić, by ci pomóc i bardzo tego żałuje. Mam nadzieję, że wybaczysz mi to kiedyś, dziecko.

                 - Ależ pani Weasley – zaperzyła się Hermiona. Odruchowo dotknęła szorstkich dłoni kobiety i ścisnęła je mocno. – To, co się stało, to się nie odstanie. Powinnaś o tym zapomnieć.. Teraz liczy się przyszłość. Wie pani z czym przychodzę, prawda?

                 - Tak, Hermiono – przytaknęła Molly. – I posłuchaj, co zrobimy. – Na twarzy pani Weasley pojawił się wyraz szczerej ulgi. Zgłosiła się po pomoc do dobrego człowieka. Teraz pozostało jej wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Kto wie, czy nawet nie lepiej. Wiara była dla niej prawdziwą potęgą.

~^~^~
                George kończył ostatnią segregacje dokumentów sklepu.
                Ucieszył się, że praca postępuje naprawdę szybko i wkrótce będzie mógł dokonać otwarcia. Nie mógł się doczekać jak zobaczy minę Freda. Świadomość, że brat był przy nim obecny dodawała mu otuchy. Martwił się jednak o jego los. Życie potępieńca nie było łatwe. Na razie jakoś sobie z tym radził, ale później mogło być gorzej. To najbardziej go martwiło i wyczuwał, że jest jakiś nieswój. Miał tylko nadzieję, że uda mu się rozwiązać ten problem jak najszybciej. Nie chciał, by brat miał kłopoty przez to, iż zdecydował się zostać na ziemi. Słyszał bowiem, że nie wiele ludzi kusiło się na taki los.

                 - Przyniosłam ostatnie pudła.– Z zamyślenia wyrwał go głos Kate. Spojrzał na nią niezbyt chętnie. Od kiedy udało mu się odzyskać Angelinę, nie myślał o niej wcale. Naprawiał  swój związek i to było dla niego najważniejsze. Starał się unikać Kate, ale nie był dla niej zbyt surowy jak wcześniej. W końcu musiała tylko odpracować swoje błędy. Na całe szczęście od ojca dowiedział się, że nie wiele jej zostało. Wkrótce ich drogi rozejdą się na dobre i nie mógł się tego doczekać. Naprawdę jej obecność bardzo go drażniła.

                 - Na dzisiaj jesteś wolna! – Nawet nie zwrócił na nią uwagi.

Kate nie kryła swojego poirytowania, ale rozumiała go. W końcu tak niewiele brakowało i straciłby Angelinę. Widać było, że mu na niej zależało. Mimo to, czuła się odrzucona. Przez swoją zdradę na zawsze straciła szansę u George’a i bolało ją to. Była strasznie naiwna, że wdała się w układ z Notte . Teraz przyjdzie jej za to zapłacić podwójnie. – I zejdź mi z drogi. Chcę  popracować.

                 - George, możemy porozmawiać? – poprosiła cicho z nadzieją w oczach. Naprawdę liczyła na to, że jakoś się dogadają. Nie mogła znieść dłużej tej atmosfery. Dusiła się w niej. To było ponad jej siłę. – Proszę to nie może tak dłużej trwać.

                 - Co? – warknął na nią gniewnie. Jego postanowienie żeby traktować ją lepiej zniknęło.  Nie rozumiał, czemu wyzwalała w nim taką agresję. Chwilami miał ochotę udusić ją gołymi rękami. Tak jak właśnie teraz. – Ty jesteś moim podopieczną a ja twoim kuratorem. Nasze stosunki są idealne. Kiedy znikniesz, będę mógł w końcu zająć się moim własnym życiem, a jeżeli znów wpakujesz się w jakieś kłopoty, nie oczekuj, że ci pomogę.


                 - Jesteś podły – wyszeptała cicho. W jej oczach pojawiły się łzy. – Nienawidzę cię w  tym momencie najbardziej na świecie – dodała i wybiegła trzaskając drzwiami. Na moment zapomniała o kurateli i późnej godzinie. Chciała być jak najdalej stąd. Musiała ukoić ból rozczarowania, który poczuła. Nie spodziewała się, że George się tak zachowa. Najbardziej cierpiała na tym, że nie umiała o nim zapomnieć. Był dla niej bardzo ważny, ale całkowicie po za zasięgiem. Nie zauważyła, kiedy opuściła bezpieczną ulicę. Poczuła nieprzyjemny dreszcz rozchodzący się po ciele. Coś nakazywało jej wracać. Powinna się odwrócić i iść z powrotem do sklepu. Już miała to zrobić, gdy wyczuła czyjąś obecność. Jej serce gwałtownie zabiło w piersi.

                 - Riley! – krzyknęła nieco przestraszona. Jej serce przyspieszyło rytm. Riley był przyjacielem Teodora. To z jego powodu znalazła się po ciemnej stronie. Gdy była sama i opuszczona on i Nott przyszli do niej z pomocą.

 Mężczyzna był wysoki i dość przystojny. Ciemne oczy wpatrywały się w nią w skupieniu. W jego twarzy nie mogła nic wyczytać. W lewej ręce trzymał różdżkę obracając ją między palcami. Jego niewzruszona postać nie była dobrym znakiem. – Co tu robisz? Myślałam, że również zostałeś złapany – spytała spanikowana. W pobliżu nie było nikogo, kto mógłby jej pomóc. Ona sama nie posiadała różdżki.

                 - Udało mi się w porę uciec – stwierdził zimno. Kolejny nieprzyjemny dreszcz przeszedł jej po ciele. –Zaszyłem się w bezpiecznym miejscu i czekałem aż się pojawisz. Nie chciałem robić zamieszania atakując syna Ministra. To byłaby głupota z mojej strony, nie sądzisz? Czekałem aż raczysz się pojawić. Opłacało się. W końcu wyszłaś z ukrycia prosto w moje ramiona.

                 - Riley, proszę – wyszeptała bezradnie. Wiedziała, że nic jej nie uratuje. Na twarzy mężczyzny pojawił się grymas. Uniósł różdżkę w jej stronę. Nawet nie wypowiedział zaklęcia. Poczuła jak fala bólu przeszywa jej ciało. Osunęła się na ziemię, drżąc jak w febrze. Była pewna, że ją zamęczy. Jak przez mgłę wydawało jej się, że widzi przestraszoną sylwetkę Freda. Zawsze umiała rozpoznać bliźniaków mimo ich podobieństwa. Wyciągnęła rękę z błaganiem o pomoc. To było ponad jej siły. Nie przetrwa takiego bólu. Przymknęła oczy. Modliła się, aby już nastąpił koniec. Reszta nie miała żadnego znaczenia…

                 - George, kretynie musisz jej pomóc!

George Weasley oderwał się gwałtownie od papierów na widok brata, który pojawił się przed nim. Fred wyglądał na mocno wystraszonego. To zmusiło go od oderwania się od bieżących obowiązków.

                 - Komu? – zapytał głupio. Nie bardzo do niego docierały słowa brata. Dopiero, gdy ten wspomniał o Kate poderwał się na równe nogi. Przeklinając się w duchu, wybiegł tam, gdzie prowadził go Fred. Na szczęście brat bliźniak nie zostawił jej samej. Czuwał nad nią, ale nie mógł jej pomóc. To zadanie należało do niego. George z daleka usłyszał krzyk torturowanej dziewczyny. Nie zastanawiał się zbyt długo. Działał instynktownie. Wycelował różdżkę w mężczyznę i cisnął zaklęciem. To wystarczyło, aby odwrócić jego uwagę. Na twarzy Rileya pojawił się szyderczy uśmiech. Zasalutował i odpowiedział mu tym samym. Obaj zwarli się w pojedynku na śmierć i życie. Bezwładne ciało Kate leżało kilka kroków od nich. George przegrywał, ale nie mógł się poddać. Inaczej zginą oboje.

                 - Avada Kedavra – syknął w ostatniej chwili nim śmiercionośne zaklęcie rywala uderzyło w niego. Zaskoczony Riley spojrzał na niego po czym osunął się na ziemię. George z trudem oddychał. Właśnie zabił człowieka. Nie po raz pierwszy, ale to zrobił. Za każdym razem bolało tak samo.  Jak otępiały zbliżył się do dziewczyny. Oddychała słabo, ale żyła. Na całe szczęście zdążył. Gdy ją podniósł poruszyła się i otworzyła oczy. W jej spojrzeniu czaił się ból.

                 - Widziałam go – wyszeptała zdławionym głosem. Z jej oczu popłynęły łzy ulgi. – Widziałam Freda – odruchowo pogładziła go po twarzy. Wzdrygnął się na jej dotyk, więc cofnęła rękę lekko zawiedziona.

                 - Wracamy do domu – stwierdził bardzo cicho, ale łagodniejszym tonem. Ostrożnie niósł ją na rękach. Nie chciał sprawić więcej bólu. I tak dość sporo przeszła. Myślami był zupełnie  gdzie indziej. Miał wrażenie, że w tej chwili coś się między nimi zmieniło. Nie miał tylko pojęcia, co takiego. Miał dziwne wrażenie, że los jeszcze go zaskoczy.

~^~^~
                Nienawidził zamkniętych pomieszczeń i bardzo źle się w nich czuł.
                Tak było i tym razem. Przypomniał sobie, że kiedy po pokonaniu Voldemorta jako jeden z pierwszych Śmieciożerców trafił do więzienia. Był pewien, że zwariuje. Co prawda, od kiedy nie było dementorów, Azkaban bardzo się zmienił, Jednak wciąż nie było to przyjemne miejsce.. Wypuszczono go po tygodniu, ale wciąż było to uczucie zniewolenia. I teraz znów to czuł. Zamknięto go kilka godzin temu. Bez żadnych wyjaśnień. Nikt go nie raczył odwiedzić, aby powiedzieć, co się dzieje. Miał wrażenie, że zwariuje w tym miejscu. Pragnął się wydostać, ale chyba nie da rady. Odebrano mu różdżkę i chwilowe prawo do adwokata. Kazano mu czekać. Nie był pewien jak dużo czasu już minęło. Czy Hermiona powiadomiła jego rodzinę? Kazał jej się nie wtrącać, ale wiedział, że nie posłucha. Mimo iż wręczył jej papiery rozwodowe, będzie chciała mu pomóc. Taka właśnie była. I przez to czuł się jak jeszcze większy drań. Jeżeli go skażą nic się nie stanie. Zasłużył sobie na to. Drzwi do celi drgnęły i krata otworzyła się. Rozpoznał pana Weasleya, który wkroczył do celi z ponurą miną, ale nie znał tego drugiego człowieka. Był mniej więcej w wieku pana Ministra i spoglądał na niego jak na śmiecia. Aż się wzdrygnął pod tym spojrzeniem.

                 - To Nathaniel Greyson, który jest, a właściwie był, pracodawcą panny Ramsey, o której zamordowanie zostałeś posądzony.

                 - Nikogo nie zabiłem! – wykrzyknął wzburzony takim podejrzeniem, Draco. Nie spodziewał się, że pan Weasley tak łatwo uwierzy w jego winę. Musiałby mieć dowód. Nagle zaniepokoił się. Byli tacy pewni, że to on. – Czy macie na to jakiś dowód?

                 - Jeszcze się pytasz Draconie? – Pan Weasley pokręcił głową. Zostałeś nagrany na taśmie przed wejściem do domu pani Ramsey. Twoja twarz była bardzo wyraźna. Zupełnie nie starałeś się ukrywać swoich intencji. Po za tym znaleźliśmy twoje listy. Szantażowałeś ją. Nic dziwnego. W końcu w ten sposób znalazłeś sobie żonę. Może zaprzeczysz? – Draco spuścił głowę. Niestety, Artur Weasley miał rację w tym, co mówił. Zaszantażował Hermionę, aby została jego kochanką. Nie spodziewał się żadnych konsekwencji. Tymczasem wszystko było przeciwko niemu.

                 - Tak samo, jak wtedy, gdy oskarżaliście moją żonę? – zapytał chłodno. – Wtedy też byliście głęboko przekonani, że to ona zabiła. Nawet nie zadaliście sobie trudu, by spróbować ją uniewinnić. Szczególnie ty, panie ministrze. To była narzeczona twojego syna. – Pan Weasley chrząknął zawstydzony. Niechętnie musiał przyznać mu rację.

                 - Dlatego tym razem wszystko załatwimy inaczej – stwierdził ostrożnie. – Dajemy ci wielką szansę Draconie na odkupienie twoich win. Jeżeli jesteś niewinny, to znajdzie się dowód na twoją niewinność. Jeżeli jesteś winny to zostaniesz w więzieniu. Możliwe nawet, że Rada skaże cię na śmierć. – Draco zadrżał na te słowa. Podobnie było w przypadku Hermiony. Tylko z jednym wyjątkiem. Ona nie miała żadnych szans. Z góry skazali ją na potępienie. Nie czuł się najlepiej z tego powodu, ale chciał żyć. Miał misję do wykonania. – Niestety, ty zostaniesz w więzieniu. Nie możemy ryzykować kolejnych morderstw, a ja nie mogę stracić twarzy. Przykro mi, ale sytuacja nie może wyglądać inaczej.

                 - A co z Kręgiem Śmierci? – Draco poczuł lekki niepokój. Jeżeli on będzie w więzieniu, nie da rady chronić Hermiony. Teraz była skazana na większe niebezpieczeństwo. Nie mógł tu zostać. Nott lub Bellatriks w każdej chwili mogli się do niej dobrać. Był gotów ją chronić za wszelką cenę. Jego własne, nędzne życie, nie było nic warte. – Jesteśmy tak blisko, aby zniszczyć ich plany. Teraz mogą wszystkiego się domyślić.

                 - Dlatego zostawiamy pana w więzieniu, panie Malfoy – wtrącił się do rozmowy drugi z mężczyzn. Draco wyczuł, że mężczyzna najchętnie,  by go zamordował. Tajemnicza pani Ramsey, której nigdy nie znał, musiała być dla  niego bardzo ważna. – W ten sposób Krąg Śmierci niczego nie będzie podejrzewał. Będzie próbował pana uwolnić. To będzie część naszego planu. Resztą zajmie się pan Potter z panem Severusem Snapem.

                 - Czyli nie zwariowałem? – spytał dla pewności, gdy usłyszał nazwisko dawnego nauczyciela. Kiedy zobaczył go w czasie akcji, był pewien, że coś mu się przewidziało. Mimo to rozmawiał z nim wtedy. To on chciał poświęcić Hermionę. Miał ochotę go zamordować po raz drugi za to. – On naprawdę żyje? Jak? Skąd o tym wiecie?


                 - Wszystkiego się pan dowie w odpowiednim czasie. Na razie proszę cierpliwie czekać. Rozprawa odbędzie się w przyszłym tygodniu. Do tego czasu pozostanie pan w więzieniu. – Draco wzdrygnął się na samą myśl. Przebywało tu wielu, których zamknął. Obawiał się, że to miejsce nie będzie dla niego najlepszym wyjściem. Mimo to musiał się poddać. Odebrano mu wszystkie osobiste rzeczy, do specjalnego pudełka. Pozwolono zachować paczkę papierosów za co był wdzięczny losowi. Ostatnio coraz częściej zdarzało mu się palić. Więzienny strój w szarym kolorze, strasznie drapał. Zastanawiał się jak Hermiona mogła to znosić. Azkaban naprawdę się zmienił, od kiedy był tu po raz ostatni. Mimo wszystko to nadal było brudne i ponure miejsce. Nienawidził zamknięcia. Nie był pewien jak da radę znieść te czekające go do rozprawy dni. Próbował wszystko sobie poukładać, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Miał straszną pustkę. Nie znał tej całej Coriny Ramsey. Miał doskonałą pamięć do ludzi, a szczególnie do kobiet. Znał imiona większości swoich kochanek. Nie miał zielonego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Ktoś wyraźnie go wrabiał. Chciał wiedzieć dlaczego to się stało. To prawda, że miał wielu wrogów. Teraz jego żona płaciła za jego błędy przeszłości. To dlatego wręczył jej tamte papiery rozwodowe. Wierzył, że z dala od niego będzie bezpieczna. Nie wiedział tylko, co będzie teraz. Nott i jego ludzie byli zdolni do wszystkiego. Teraz, gdy nie było jego obok niej, aby ją chronić znajdowała się w większym niebezpieczeństwie. Musiał znaleźć jakiś sposób, aby się stąd wydostać. Czuł, że zwariuje w tym miejscu. Na szczęście zamknęli go w oddzielnej celi. Wiedział doskonale, że nie miał zbyt wielu przyjaciół w tym miejscu. Większość ludzi sam zamknął w więzieniu w czasie rozpraw. Na niektórych wydał wyrok, zdradzając ich. Podniósł się z pryczy i nerwowo zaczął krążyć po celi. Musiał znaleźć jakiś sposób na wyjście z piekła, w którym się znalazł. Nie mogli go tu przecież uwięzić. Miał mnóstwo pieniędzy. Wpłaci odpowiednią kaucje i wyjdzie z celi.

                 - Masz gościa Malfoy! – oznajmił chłodno jeden ze strażników, otwierając drzwi do celi. Draco niechętnie podniósł głowę. Rozpoznał mężczyznę towarzyszącego podczas rozmowy z Arturem Weasleyem i skrzywił się.

                 - Przy Arturze nie mogłem swobodnie z tobą porozmawiać – odparł Greyson ściągając z siebie płaszcz. – Teraz udało mi się zyskać kilka minut dzięki uprzejmości strażników.
               
Draconowi nie spodobał się głos mężczyzny ani jego postawa. W ręku Greysona pojawiła się różdżka. Już się domyślił na czym będzie polegała ta „rozmowa”. Gniewnie zacisnął dłonie w pięści, ale nie zareagował. Pierwsze zaklęcie uderzyło w niego tak mocno, że wylądował na ścianie. Jęknął z bólu próbując się podnieść. Nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Greyson torturował go z wyraźną pasją i nienawiścią w oczach. Nie spodziewał się tego. Był pewien, że mężczyzna zamęczy go na śmierć. W pewnym sensie uważał, że zasłużył na to. W końcu tak wiele osób przez niego wycierpiało.

                 - To była młoda i niewinna dziewczyna, łajdaku – wycedził, gdy w końcu przerwał swoje zaklęcie. Chwycił go za włosy i zmusił, aby spojrzał mu w twarz. – Nawet jeśli cię uniewinnią, ja dopilnuję, abyś cierpiał tak jak ja. Odbiorę ci wszystko, co ma jakiekolwiek znaczenie w twoim nędznym życiu – dodał i odszedł nim Draco zdołał cokolwiek powiedzieć. Zrozumiał, że zyskał kolejnego wroga, który nie spocznie zanim go zniszczy. W omdlałej głowie dotarło do niego, że musi zrobić wszystko, aby się stąd wydostać. Jedyną osobą, która miała jakiekolwiek znaczenie dla niego była Hermiona. Greyson skrzywdzi ją bez wahania jeżeli tylko nadarzy się okazja. Draco nigdy w całym swoim nie czuł się tak bezradnie jak teraz. Nie miał pojęcia, że to był dopiero początek. Los szykował mu więcej okrutnych niespodzianek.

~^~^~
Na zakończenie:
Czytając ten rozdział zastanawiam się, czy umieszczenie Dracona w Azkabanie było dobrym pomysłem, a jednak w głębi duszy czuje, że to właściwa decyzja.
Głównie ze względu na Hermionę, która będzie musiała nauczyć sobie radzić sama.
Nie chce jednak za bardzo kłopotać jej życia.
Uruchomiłam pewne wątki, które muszę zakończyć, a wśród nich jeden najważniejszy do których należy tajemnica Johna Smitha.
Jest on pewnym elementem układanki i wkrótce dowiecie się jak ważnym.
Tymczasem pozdrawiam serdecznie i zapraszam wkrótce na kolejny rozdział!


Informacyjnie:
Oryginalny tytuł: Pokochać łotra
Tytuł rozdziału: 017 „przerwane chwile szczęścia”
Cytat: Phil Bosmans
Ilość stron: 11
Ilość słów: 5 938

29 komentarzy:

  1. Hej.:)
    Cieszę się, że dodałaś rozdział.:) Muszę przyznać, że liczyłam na to, że szczęście Draco i Hermiony potrwa dłużej, a Ty mi tu z rozwodem wyskakujesz, a potem Malfoy w Azkabanie.:D - ten pomysł jest genialny. Jestem ciekawa, kto tak naprawdę chce wrobić Dracona.
    Dokonałaś cudu. W każdym opowiadaniu nie lubię postaci Rona i Dafne. A u Ciebie? Ich nie da się nie lubić. Liczę, że jeszcze trochę o nich powspominasz.:P
    Czekam na kolejny, wspaniały rozdzialik.:)
    Życzę weny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj kochana!
    Lubię zaskakiwać czytelnika i nie chciałam żeby zbyt dobrze układało się naszym bohaterom.
    Draco ma masę problemów na głowie i wie, że nie ma wyjścia bez względu na to co czuje do Hermiony.
    W końcu jednak dam im szansę na szczęście.
    I na pewno będą wątki z Ronem i Dafne;)
    Cieszę się że ta para Ci się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest oczywiście świetny :) Draco w Azkabane, Hermiona zdana na siebie: idealnie :D Już się nie mogę doczekać kolejnej notki :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie długo nie było rozdziału, ale ten w zupełności rekompensuje okres oczekiwania;)
    Nie podoba mi się to, że Draco trafił do Azkabanu, ale rozumiem, że miałaś ku temu powody. Mam jednak nadzieję, że to nieporozumienie z zabójstwem zostanie szybko rozwiązane;)
    W ogóle nie rozumiem motywów Malfoya. Przecież to logiczne, że rozwód nie da mu gwarancji na bezpieczeństwo Hermiony...Nie, gdy mówimy o Belli. Więc po kiego grzyba się poświęca?;p Swoja drogą podziwiam Granger. Dracon zachowuje się jak łajdak, który nie bardzo wie czego chce, nie bardzo też wie, o co mu chodzi, a ona bezgranicznie w niego wierzy. Oczywiście to nic złego;) Niech pokaże temu tlenionemu Supermanowi, że nie jest bezbronna i nie potrzebuje ochroniarza 24h na dobę. Może jak mu udowodni, że nie jest taka krucha za jaką ja ma, to coś w tym jego utlenionym łbie się poprzestawia i w końcu przestanie zgrywać bohatera. Trzymam za nią kciuki! Przeżyła już tak wiele okropieństw, że zasługuje na szczęście.
    A co do wspólnika Malfoya- to od początku mam typa na celowniku. Nie ufam mu. Mam wrażenie, że ta jego tajemnica może okazać się mroczna. Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń;)
    Pozdrawiam,
    V.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety właśnie z powodu braku Worda cieżko było funkcjonować żeby skleić jakiekolwiek zdanie.
      Na całe szczęście już odzyskałam dobry pakiet i mam nadzieję, że będzie on dany mi na stałe;)

      Co do Dracona to celowa sytuacja i mam nadzieję, że to go czegoś nauczy.
      No wiadomo, ale on uważa, że z dala od niego będzie bezpieczniejsza, ale nasza panna Granger (teraz Malfoy) ma głowę na karku i jeszcze mu pokażę gdzie raki zimują a to dopiero początek.
      Co do Jonna jesteś pierwszą osobą, która zwróciła na niego uwagę, a zapewniam to dość intrygująca postać.
      Jego tajemnica wkrótce zostanie ujawniona.

      pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Łał. Wszystko jest takie tajemnicze i ciekawe. Przykro mi z tego powodu że Draco chce się rozwieść Hermioną. Mam nadzieję ze przestanie ona w końcu być tak ,,uzależniona'' od Dracona. Jestem ciekawa o tą tajemnicę Johna Smitha. Ciekawi mnie również ta cała sprawa z mrocznymi siłami. Mam Czasami ochotę przyłożyć takiemu Nottowi czy Bellatrix . Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że rozdział przypadł Ci do gustu.
      Wszystko wkrótce się wyjaśni.
      Planuje wielkie zaskoczenie dla wszystkich.

      pozdrawiam

      Usuń
  6. Wreszcie przybywam z komentarzem. Przepraszam jeśli komentarz będzie troszkę nielogiczny, ale odcinek czytałam na tak zwane raty :D
    Rozdział był długi, więc jestem oczywiście jak zawsze usatysfakcjonowana w stu procentach. Podobało mi się, że nie skupiłaś się w nowym rozdziale jedynie na relacjach Hermiona-Draco, a pokazałaś także wątki innych bohaterów.
    Przejdę od początku do końca każdego wątku :)
    Podobało mi się w jaki sposób zaczęłaś nowy rozdział. Dość sielankowo zaczęłaś, zaczarowałaś czytelnika stosunkami małżeństwa Państwa Malfoy. Jednak jak to w życiu bywa - nic nie trwa wiecznie. Ukazałaś nam grę na pianinie lub fortepianie (wybacz, ale nie pamiętam dokładnie, o który instrument konkretnie chodziło) przez Dracona.
    Wtrącę, że podobało mi się, jak opisałaś jego grę. Zastosowałaś ładny i zgrabny opis - masz u mnie za to ogromnego plusa. Uwielbiam takie opisy, więc jestem urzeczona NIM.
    Z jednej strony rozumiem zachowanie Draco w stosunku do żony. Ta gra była żalem, że podejmował tę decyzję odnośnie rozwodu. No właśnie, ale... Ale z drugiej strony nie do końca mogę pojąć jego tok myślenia. Przecież to nie może chodzić jedynie o Krąg Śmierci i bezpieczeństwo jego żony. Można Hermionię chronić nie tylko będąc przy niej, a także (może) jakimiś zaklęciami czy nawet mając pieniądze zapłacić komuś za ochronę jego żony. Dobra teraz to była taka skumulowana moja myśl, a tak właśnie sądzę, więc musi być jakiś "wyjątkowy" powód tego rozwodu i dodatkowo w tak szybkim czasie.
    Przechodząc do Rona to zawsze go lubiłam, a u ciebie na początku mnie irytował. Jednak z czasem, kiedy poznał Dafne zaczął się zmieniać i to na pozytyw. Może to był jakiś znak z góry, że nie miał dostać tej pracy. Może miał otworzyć razem z Harry'm tę knajpę, którą zamknęli. Przecież zawsze w życiu zdarzają się takie sytuacje, które bardziej lub mniej kształtują nasze patrzenie na życiu.
    Tak sobie myślę, że skoro Dafne zaoferowała swoją pomoc to może z tej knajpki wyjść naprawdę fajne i przytulne miejsce. No i na końcu ten pocałunek, ach! Normalnie mogłabym się rozpływać, gdyby Dafne nie uciekła. Chociaż ciekawi mnie, jak zachowa się Ron w owej sytuacji i co sobie pomyśli o tym wszystkim.
    George mnie zastanawia, dlaczego zachowuje się w taki "niekulturalny" sposób do Kate. Przecież to nie może chodzić o to, że się na niej zawiódł. Nie może nawet chodzić, że prawie rozwaliła jego związek z Angeliną. Musi być głębszy powód, że jego niechęć jest pokazywana na światło dzienne.
    Cieszę się, że Fred był w odpowiednim miejscu i mógł powiadomić brata, że Kate dzieje się krzywda. Przecież gdyby jego w tym miejscu nie było, nie widział, że torturują Kate to pewnie by nie wyszła z tego żywa. A tak została uratowana i może poprawią się ICH relacje, mimo że są małe szanse na to jakby nie patrzeć :D
    Hermiona zawsze będzie Hermioną, więc jestem z niej dumna, że postanowiła walczyć o to, żeby uratować męża. Jej postawa idealnie pokazuje, jaka powinna być idealna żona, mimo że nie pochodzi z arystokratycznego rodu.
    Z jednej strony cieszę się, że spotkała się z mamą Rona. Jednak z drugiej ciekawe, co takiego wymyśliła Pani Weasley. Musi być to coś takiego, gdzie przyniesie pozytywne rezultaty.
    No i kończąc komentarz na opinii o ostatnim wątku. Nie spodziewałam się, że Draco trafi do Azkabanu. A jeszcze bardziej zszokowało mnie to, że widziała to wszystko Hermiona. Musiała mieć naprawdę wielki mętlik w głowie, ale jeszcze szybciej zaczęła działać, żeby uratować Malfoy'a.
    1/3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję mu, żeby musi siedzieć w Azkabanie. Chociaż jeszcze gorsze jest to, że kiedy spotkać GO ktoś, kogo po pierwsze zdradził, a po drugie nie wybronił to może nie wyjść z tego cały i zdrowy. Liczę na to, że w końcu zacznie się wyjaśniać, kto go wrabia w zabójstwo tej kobiety. Na pewno jest to osoba, która w naprawdę wyjątkowy sposób chce mu zaszkodzić, a tym samym doskonale wie, kto/co jest dla niego najważniejsze. Przecież, gdy dowie się prawdy, że Hermiona jest w jego życiu najważniejsza to może dostać takie ultimatum, na które będzie musiał się zgodzić, żeby tylko ochronić żonę.
      Kończąc powiem, że rozdział mi się podobał. Może mam więcej znaków zapytania po tym rozdziale, niż przed nim, ale liczę, że zaczną się ONE troszkę rozwiązywać.
      Przechodząc do błędów to daję takie, które wyłapałam, a także skupiłam się na takich, które moim zdaniem powinny być w taki sposób napisane/zmienione etc.
      Oto one:
      1. "Wiedziała, że tu był fortepian, ale nigdy nie słyszała, by ktoś z Malfoyów na nim grał" -> moim zdaniem powinno być zamiast "grał" dać: "grywał".
      2. "Zobaczyła drobną sylwetkę męża, który siedział przy wiekowym instrumencie i wygrywał pięknmelodie" -> Oddzielnie. Pewnie chodziło o: "piękne melodie"?
      3. "Ich spojrzenia się spotkały i przerwały te cudowną chwilę" -> Błąd. Powinno być TĘ, a nie "te". Robisz dość często ten błąd, więc zwracaj na to szczególną uwagę :)
      4. "Co ty wyprawiasz u diabła? – zaklął wyraźnie zły jej zachowaniem" -> Gdy dajesz typu: wykrzyknął, zaklął, podniósł głos etc. w pytaniu, wtedy najczęściej używaj takich znaków: "?!". Bardziej podwyższy i podniesie ton danej sytuacji.
      5. "Nic nie liczyło się bardziej po za jej dobrem, a przy nim nic takiego jej nie spotka" -> Słowo "POZA" piszemy RAZEM.
      6. "Chciał, vt wróciła do siebie, a gdy tylko nadarzyła się okazja chciał się jej pozbyć" -> Przyznam, że nie wiem dokładnie o jakie słowo chodziło w drugim słowie na początku zdania. Przypuszczam, że może chciałaś dać tak: "Chciał, żeby wróciła...".
      7. "Przykro mi Hermiono" - > Przecinek przed słowem "Hermiono",czyli powinno być tak: "Przykro mi, Hermiono".
      8. "Zaprzyjaźnić, a nawet i zakochać, chociaż ta ostatnia myśl wydaje się być szalona" - W tym przypadku są to jedynie moje domysły. Może daj tak: "... nawet i zakochać, chociaż ta ostatnia myśl WYDAWAŁA się być szalona". Lepiej mi brzmi, ale nie musisz się stosować do mojej zmiany.
      9. "Nie podobało jej się w jaki sposób potraktował Hermionę, ale widziała, że był dobrym mężczyzną" -> Daj może tak: "...potraktował Hermionę, ale widziała w nim zmianę i że był dobrym mężczyzną". Nie wiem czy jest to dobrze, ale tak jakoś mi lepiej podpasowało.
      10. "Teraz wracała z kolejnego spaceru z plaży" -> zmień z "z plaży" na "po plaży".
      11. "Jeszcze większe zaskoczenie przeżyła na widok swojego męża wyprowadzanego z kajdankami w rękach" -> Ale przez kogo? Powinnaś umieścić w tym zdaniu, kto go wyprowadzał. Daj może tak: "... swojego męża wyprowadzanego z kajdankami na rękach i w towarzystwie Aurorów".
      12. "Co tu się dzieje? – wykrzyknęła do Dawida Mendozy, jednego ze znanych jej Aurorów" ->Jeśli wykrzyknęła to użyj tego: "?!".
      2/3

      Usuń
    2. 13. "Mamy swoje sposoby pani Malfoy" -> Przed "pani Malfoy" daj przecinek.
      14. "Jak dobrze, pani znasz swojego męża?" -> literówka. Powinno być zamiast "znasz" na: "zna".
      15. "Corina Ramsey była bardzo ważną osobistością. Jeśli została zamordowana, a twój mąż oskarżony, to oznacza bardzo ważne kłopoty" -> brak słowa. Daj tak: "... a twój mąż ZOSTAŁ oskarżony...".
      16. "Może nie wyjść się z tego tak łatwo" -> Mało logiczne zdanie. Usuń słowo "się", a będzie dobrze.
      17. "Kobieta, którą dawniej ceniła w sobie i szanowała" -> Coś mi nie pasuje w tym zdaniu. Usuń to: "w sobie".
      18. "Śmierć ukochanego syna odebrała jej kilka lat życia" -> zmień z: "odebrała" na: "odebrało".
      19. "Ta tutaj była kobietą po przejściach, bez szans na poprawężycia" -> Uważaj na łączenie wyrazów. Daj tak: "poprawę życia".
      20. "Sympatyczna kelnerka złożyła przyjęła zamówienie i zostawiła je same" -> Usuń: "złożyła".
      21. "Słyszał bowiem, że nie wiele ludzi kusiło się na taki los" -> A nie powinno być "wielu" zamiast "wiele"?
      22. "Była strasznie naiwna, że wdała się w układ z Notte" -> Literówka. Daj: "Nottem".
      23. "Był dla niej bardzo ważny, ale całkowicie po za zasięgiem" -> Słowo "poza" piszemy razem.
      24. "To zmusiło go od oderwania się od bieżących obowiązków" -> Pomyłka. Zmień z: "od oderwania" na "DO oderwania".
      25. "Nie chciał sprawić więcej bólu" -> Dodaj słowo: "JEJ", w tym miejscu: "...sprawić JEJ...".
      26. "Po za tym znaleźliśmy twoje listy" -> Słowo "POZA" piszemy razem :)
      27. "Odebrano mu wszystkie osobiste rzeczy, do specjalnego pudełka" -> "...wszystkie RZECZY osobiste, KTÓRE WRZUCONO do specjalnego pudełka".
      28. "Nie miał zielonego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi" -> A może powinno być tak: "wszystkim CHODZIŁO"?
      29. "Zrozumiał, że zyskał kolejnego wroga, który nie spocznie zanim go zniszczy" -> Daj tak: "...nie spocznie zanim go NIE zniszczy".
      30. "Draco nigdy w całym swoim nie czuł się tak bezradnie jak teraz" -> Daj tak: "Draco nigdy w całym swoim ŻYCIU...".

      Mam nadzieję, że mnie nie zamordujesz za ilość poprawionych błędów :D Jest lepiej z każdym kolejnym odcinkiem, więc powinnaś być z siebie dumna.
      Życzę weny. Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam.

      p.s. Chyba zmienili maksymalną długość dodawania komentarza.

      Usuń
    3. Pisząc o Draconie byłam ciekawa jak się zareagujecie na niego.
      Postanowiłam troche ukazać jego walkę z wewnętrznym "ja" co bardzo często jest pomijane.
      No a to będzie dopiero początek.
      Obiecuje też więcej Rona i Dafne, których nie zabraknie.
      No i Astorii.
      nie będę jednak nic zdradzac bo niespodzianki należą się każdemu!

      pozdrawiam i zapraszam na ciąg dalszy;)
      p.s. i tak jest mniej błędów niż ostatnio

      Usuń
  7. Oh, rany! Rozdział fantastyczny jak zawsze :)
    Bardzo zaciekawił mnie wątek Dracona w Azkabanie. Jestem pod wrażeniem pomysłowości!
    Podoba mi się też wątek Rona i Dafne.
    No i oczywiście George z Kate. To mi się najbardziej podoba!
    Czekam z n

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bałam się tego wątku i cieszę się że ma takie pozytywne wrażenie;)
      Obiecuje że będzie ich więcej.
      I Georg'a z Kate również.

      niedługo będzie NN.
      pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  8. UHUHU dzieje się, dzieje !!!
    Ale trochę wydaje mi się, jakby Hermiona straciła swój ogień :(

    A co do Draco, to mnie wkurza. Bardzo.
    No ale i tak jest mega!!! Dawaj szybko następny <3
    Oby Astoria nic znowu nie popsuła :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem zachwycona! <3 Nie ma co gadać więcej! :D Świetne! <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejny świetny rozdział. Jak zwykle dużo akcji :) Draco w Azkabanie. Nareszcie Hermiona pokaże mu, że umie o siebie zadbać i wyciągnie go z więzienia. John od początku wydaje mi się podejrzany. Jestem ciekawa jego tajemnicy. Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Coffie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No oczywiście musi pokazać.
      W ońcu nie może cały czas być w jego cieniu.
      Co do tajemnic to będzie ich całkiem sporo.
      Draco to ich kopalnia i aż się boję, czy nie pogubię się w tym wszystkim.

      pozdrawiam..

      Usuń
  11. Niesamowity rozdział!
    Wszyatko jest tak poplątane, że głowa mała.
    Niesamowicie lubię tajemnice.
    Ciekawi mnie, kto wrobił w to nagno Dracona.
    Pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko nadzieję że za bardzo nic nie poplątałam.C
      Czytając rozdział mam wrażenie, że panuje w nim jeden wielki chaos.

      pozdrawiam i dziękuje za komentarz.

      Usuń
  12. Wierzę, że Hermiona da sobie radę przez tę chwilę bez Draco. Zastanawiam się kto wrobił Draco w to całe morderstwo. Hermiona z pewnością bedzie walczyła o męża, ale czy znajdzie dowody na jego niewinność? Sama nie wiem. Wierzę, że tak. Jednak jeśli uniewinnią Draco to czy on dalej nie będzie ranił Hermiony mimo tego co ona dla niego robi?
    Sama nie wiem.
    Cieszę się, że Ron znajduje szczęście przy Dafne.

    Pozdrawiam, Lady Spark

    [wczorajszy-sen.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowna historia ;) Nie spotkałam się jeszcze z taką wersją. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bym skomentowała wcześniej, ale nie mogłam dodać komentarza, nie wiem dlaczego, coś się popsuło xD.
    W każdym razie jestem i postaram się coś z siebie wykrzesać.
    Bardzo fajny filmik i kocham tę piosenkę, i mimo iż wiem, że nie bardzo pasuje ona do rozdziału, to przy niej właśnie go czytałam :).
    Oh, i nie masz za co przepraszać, ważne, że w końcu jesteś. Poza tym, każdy ma prawo do własnego życia, a pisanie na siłę to żadna przyjemność :).
    No dobra, byłam już taka ucieszona, że oni zaczeli się dogadywać, a tu nagle... no weź, znowu ich męczysz? Najpierw porwanie Miony, teraz Draco w Azkabanie i papiery rozwodowe, czekam na Twoje kolejne pomysły, które mają na celu utrudnienie im cieszenie się miłością... a tak na serio to rozumiem, że starasz się po prostu wprowadzić akcję i bardzo dobrze Ci to wychodzi, bo ani na chwilę nie zawiało nudą :D. Cały czas czytam z zapartym tchem, ale tym uwięzieniem Dracona naprawdę mnie przeraziłaś i zaskoczyłaś. Kto chce go wrobić? Mam nadzieję, że Miona mu jakoś pomoze i sama przy tym bardzo nie ucierpi.
    No nie, Dafne uciekła? Serio? Myślalałam, ze przynajmniej oni będą szczęśliwy, ale jak widać - życie jest nadwyraz złośliwe... :).
    Biedna Kate, dobrze, że Fred się pojawił i wezwał brata. Swoją drogą, zastanawiam się, jak to z nimi będzie. Czy ostatecznie George będzie z Angeliną czy z Kate?
    Pozdrawiam ciepło i życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wreszcie udało mi się przeczytać wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem. Twój pomysł na tą historię jest całkowicie oryginalny nawet jeśli dotyczy dobrze wszystkim znanych bohaterów. Momentami brutalne rozdziały zachęcały do czytania kolejnych. Naprawdę fajnie to wszytstko w słowa ubrałaś, chociaż chyba bym c nie wybaczyła gdybyś teraz ich rozwiodła :) Ciekawa jestem jak z tej całej sytuacji Malfoy wybrnie.
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, tu empiezo. Przeczytałam Twój blog na jednym wdechu i nie mogę uwierzyć, że wcześniej tego nie zrobiłam. Twoja historia jest niesamowita i poruszająca. Wciąga do głębi i wypuszcza dopiero po skończeniu tekstu, to jest absolutnie i niezaprzeczalnie piękne! Cudowne!
    A co do treści... Draco mnie drażni, bo był taki cudowny i znowu tąpnięcie. Nie rozumiem tego faceta, ale przyznaję że w Twoim wydaniu jest zwyczajnie magnem, pociągający i elektryzujący.

    OdpowiedzUsuń
  18. Na samym początku przepraszam za zwłokę. Jakoś nie mogę się zabrać za czytanie. Ale dzisiaj nastał taki szczęśliwie nieszczęśliwy dzień i mogę nadrobić zaległości.
    Zaskoczyło mnie, że Draco grał na fortepianie. Niestety małżonkowie długo się sobą nie nacieszyli. Nie układa im się. A do tego te wszystkie wydarzenia. Jakieś tajemnice. Aresztowanie. Że też Hermiona to wszystko wytrzymuje? I na dodatek ma siły, by rozwiązać zagadkę. Malfoy powinien być jej wdzięczny. Poświęca się dla niego dziewczyna.
    Bardzo spodobał mi się pomysł z tą knajpką. Aczkolwiek słabo widzę w tej roli Rona. Ale Dafne na pewno mu pomoże. Wygląda na to, że naprawdę się lubią. Miejmy nadzieję, że chociaż im się uda. Bo póki co, każdy związek w Twoim opowiadaniu przeżywa jakiś kryzys. Np. George i Angelina. Weasley chyba nie bardzo wie, co tak naprawdę czuje. Nie potrafi się zdecydować. A mam wrażenie, że Angelina wcale mu nie pomaga. Wydaje się taka nieobecna, jakby jej nie zależało.
    Szkoda, że nie było tym razem wątku z Ginny.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny jest ten rozdział jak cały twój blog na prawdę ! Uwielbiam to jak piszesz.Ciężkie to małżeństwo ;/ No cóż chcę już poznać dalszą część . Zyczę weny ;) / Sandraaa

    OdpowiedzUsuń
  20. Chce się do czegoś przyczepić ,ale nie ma do czego :)
    xx
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń