„Mała odwaga walczy z przeciwnymi zamiarami,
wielka odwaga walczy z faktami dokonanymi, z którymi większość ludzi
się godzi.”
- Antoni Słonimski
Kroniki Proroka
Codziennego nr 019:
Witajcie Kochani!
Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie, że ten czas tak szybko leci, iż sama za nim nie nadążam.
Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie, że ten czas tak szybko leci, iż sama za nim nie nadążam.
I wraz z nim
wszystkie piękne chwile, które przemijają przez palce.
Mam wrażenie, że
starzeje się z każdym dniem, ale pewne pasje nie mijają.
Podobnie jak miłość
do Dramione.
To pasja, która u
mnie mimo wieku się nie zmienia i mam nadzieję, że nawet jeśli kiedykolwiek
nadejdą inne obowiązki to zawsze znajdę chwilę na napisanie rozdziału.
~^~^~
Zdecydowanym krokiem przemierzała puste korytarze hotelu, gdzie zamieszkiwał mężczyzna,
który miał jej pomóc.
Myślami przez cały czas była przy mężu. Minęło kilka
ponurych dni od kiedy go aresztowano, a ona nie miała żadnych wieści. Na prośbę
Dracona nie dopuszczano jej do niego, ale ona nie odpuszczała. Postanowiła bez
względu na wszystko zawalczyć o swoje szczęście. Nie była naiwną idiotką, która
się poddaje, gdy tylko podstawią pod nią kłody. Do tej pory pozwalała sobą
pomiatać i nie broniła się. Teraz postanowiła z tym skończyć. Dawna Hermiona
Granger, dzisiaj Malfoy, musiała wrócić do gry. W inny sposób nie wydostanie
męża z więzienia. Odnalazła podany jej przez Molly numer pokoju. Hotel, w którym się znajdowała nie należał do luksusowych, ale
nie był też tani. Panowała tu stonowana elegancja i wszędzie było niezwykle
czysto. Zapukała do drzwi nim nacisnęła klamkę. Gdy usłyszała ciche „proszę”
weszła do środka. Nie kryła swojego zaskoczenia na widok mężczyzny siedzącego w
fotelu. Słyszała pogłoski o jego powrocie i nie mogła w nie uwierzyć. Ostatnio
stanowczo zbyt wiele osób powracało zza grobu. To było jakieś szaleństwo.
- Panna
Granger, znaczy
pani Malfoy we własnej osobie – poprawił się z lekką ironią w głosie , były
dyrektor Hogwartu,
Severus Snape. Na jego twarzy pojawił się pogardliwi uśmiech.
Zachowywał się tak jakby spodziewał się jej przybycia. Hermiona odruchowo
zerknęła w stronę drzwi. Chęć ucieczki na moment zapanowała nad jej ciałem, ale
powstrzymała to. On mógł jej pomóc uniewinnić Dracona. Bez niego sama nie
poradzi sobie ze wszystkim. – W czym mogę pomóc?
- Dobrze wiesz
w czym – Nie siliła się na grzeczność. Nie było na to czasu. Liczyła się każda
chwila. Więzienie nie było najlepszym miejscem dla Dracona i doskonale o tym
wiedziała. Musiała jeszcze porozmawiać z Arturem Weasleyem o możliwości kaucji.
Ryzykiem było zamykanie go w celi. Przekupywanie strażników w Azkabanie, aby
dostać to, co się chce było na porządku dziennym. W końcu sama spędziła tam
kilka dramatycznych tygodni. Była pewna, że nigdy ich nie zapomni. – Chce wyciągnąć
mojego męża z więzienia. On nie zabił tamtej dziewczyny.
- Aż taka
pewna jesteś? – Snape wyraźnie z niej kpił. Zauważyła, że mimo minionych pięciu
la, nie zmienił się zbytnio. Wciąż był tym pewnym siebie i aroganckim
sukinsynem. Nie zamierzała dać mu się sprowokować. W grę wchodziło coś więcej
niż jej własna urażona duma. – W końcu wiesz, kim swojego czasu był twój mąż.
Nie możesz być aż taka naiwna.
- Wiem, że był
Śmieciożercą – odezwała się stanowczym tonem. dając wyraźnie naciskając na ostatnim słowie. Nie bała się powiedzieć tego na głos. To była
jego przeszłość. Każdy jakąś miał za sobą. Trzeba tylko umieć się z nią
pogodzić. Ona należała do osób, które umiały. Może nie ze wszystkimi
wydarzeniami w jej życiu, ale z pewnością z większością. – Nie jest jednak
zimnym mordercą. Ostatnie miesiące z nim spędzone sprawiły, że poznałam go z
całkiem innej strony. Nie chcę aby został ukarany za zbrodnię, której nie
popełnił. Poruszę niebo i ziemię. Udowodnię jego niewinność. Nie zostawię tego
tak! – Mówiła z niezwykłą mocą i pewnością siebie. Naprawdę była zdecydowana to
zrobić. Snape przyglądał się jej z uznaniem. Nie spodziewał się takiego zwrotu
akcji. Minęło pięć lat od kiedy zniknął i wszystko tak bardzo się zmieniło. Był
pewien, że Harry powstrzymał wszelkie zło. Tymczasem niebezpieczeństwo wciąż
istniało. Kolejny powrót Voldemorta wszystko, by zniszczył. Nie mogli do tego
dopuścić.
- W porządku
pani Malfoy – mruknął niezadowolony, że wciągają go w tęśmieszną sprawę. Draco
Malfoy nigdy nie miał dla niego za wielkiego znaczenia. Opiekował się nim ze
względu na jego matkę. Czuł, że wciąż wiążę go przysięga. Dlatego nie mógł
odmówić w tej sprawie. Nie było mu to zbytnio na rękę, ale nie miał wyjścia.
Inne zadania musiał odłożyć na bok. – Musimy udać się na miejsce zbrodni. Masz
szczęście, że zdążyłem się sporo dowiedzieć zanim tu przyszłaś.
- Więc od
początku wiedziałeś, że się pojawię? – Nie była wcale zaskoczona. Wręcz
przeciwnie. Mimo to męczyła ją ta gra. Zapragnęła działać. Zrobić cokolwiek.
- Tak –
przytaknął jej. – I dlatego się przygotowałem. Ruszajmy, szkoda
czasu na gadanie. – Hermiona chciała ruszyć w stronę drzwi, gdzie czekał na nią
zaparkowany samochód, ale Snape jedynie parsknął śmiechem. – Chyba zapomniałaś,
że jesteś czarownicą? – wyciągnął rękę w
jej stronę. Nie lubiła się teleportować, ale nie miała wyjścia. Mogła się
spodziewać, że Snape tak właśnie będzie chciał się przemieszczać. Gdy
wylądowali w ponurym domu z trudem nie zwymiotowała. Odzyskawszy równowagę
wzięła głęboki oddech i ruszyła za mężczyzną. Zachowywał się niezwykle pewnie,
jakby tu wcześniej bywał. Zmarszczyła brwi zaniepokojona, ale szła za nim. W
ręku trzymała różdżkę oświetlając drogę. W powietrzu unosiła się gęsta
atmosfera. Snape otworzył drzwi prowadzące do prawdopodobnie salonu i zapalił
światło.
- Znaleźli ją
przy kominku – wskazał palcem w oznaczone miejsce, gdzie pokojówka znalazła
ciało. – Według relacji została uduszona. Gdyby faktycznie zrobił to Malfoy z
pewnością byłoby to jakieś zaklęcie – kiwnęła głową, niechętnie
się z nim zgadzając. Snape wyciągnął różdżkę i machnął zaklęcie. Przed jej
oczami zaczęły pojawiać się niekształtne obrazy. Zobaczyła piękną, jasnowłosą
kobietę. To musiała być Corina Ramsey. Zamrugała kilka razy oczami zaskoczona
tym widokiem, ale obraz nie zniknął. Wyraźnie widziała mężczyznę, który się
pojawił. Miał na sobie kaptur, więc nie widziała jego twarzy. Młoda kobieta
poderwała się gwałtownie na jego widok.
- Co tu robisz? – spytała przesyconym
strachem głosem. – Nie powinieneś tu
przychodzić. Wiesz, że to niebezpieczne.
- Popełniłaś błąd Corinno – wyznał cicho.
Nie cofnęła się przed nim, chociaż sam ton głosu powinien sprawić, by uciekała
w popłochu. Była jak wrośnięta w ziemię. Pozwoliła, aby długie ręce mężczyzny
zacisnęły się na jej szyi. Podniósł ją jakby nic nie ważyła. Hermiona nie mogła
oderwać wzroku od tego widoku. Poczuła jakby oglądała film w bardzo zwolnionym
tępię.
-
Błagam, daj mi jeszcze jedną szansę – wychrypiała cicho. Jej głos robił się
coraz słabszy. Mężczyzna pozostawał niewzruszony. Mocniej zacisnął dłonie na
jej szyi. Kobieta ostatkiem sił walczyła o oddech. Widok był przerażający.
Dopiero, kiedy zwiotczała i przestała się ruszać odrzucił jej ciało niczym worek
kartofli. Przez moment stał przyglądając się ciału leżącej kobiety. Gdy
odwrócił twarz w jej stronę zsunęła mu się maska. Hermiona zastygła bez ruchu
nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. To był, Draco Malfoy. Jej mąż.
- To
niemożliwe – wyszeptała oszołomiona zatykając ręką usta. Nie chciała wierzyć w
to, co widziała. – Musi być na to jakieś logiczne wytłumaczenie.
- Och, naprawdę?
– Nieco zakpił z niej Snape. Nieco się zarumieniła na te słowa. Dopiero po
chwili do niej dotarła oczywista prawda. Eliksir Wielosokowy. Ktoś go użył, aby
przemienić się w Dracona. To dlatego Ministerstwo było tak pewne jego winy. Na
jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Mieli szansę udowodnić jego niewinność.
Musieli tylko dowiedzieć się, kto i dlaczego go wrabiał. To było z tego
wszystkiego najtrudniejsze. Wierzyła jednak, że im się uda. Miała w tym też
swój cel. Wierzyła, że jeśli Draco zauważy jej zaangażowanie w jego sprawę to
zapomni o rozwodzie. To była jej osobista misja.
~^~^~
-Harry, James jest bezpieczny w Norze .
Próbowała zapewnić byłego narzeczonego Ginny. Po tym
jak kilka dni temu Harry wpadł do niej jak burza. Naprawdę się wystraszyła.
Nigdy nie pomyślałaby, że Śmieciożercy będą chcieli w jakiś sposób wykorzystać
jej synka. To było przerażające. Jak tylko powiedział jej o wszystkim,od razu
umieściła go u babci. W Norze pod czułą opieką dziadków i wujków,niczego
mu nie zabraknie i będzie bezpieczny. Harry nie był do końca przekonany, ale
ufał jej. W końcu ona również martwiła się o jego syna. Po za tym był z nim
Dean. Specjalnie wziął wolny tydzień, by opiekować się chłopcem. Kilka dni temu
był świadkiem ich poruszającego pożegnania. Stojąc z boku i przyglądając się
tej scenie bardzo wzruszony. Ginny i Dean stanowili prawdziwą rodzinę. Gdyby
nie uciekł wtedy jak tchórz to byłby jej częścią.
- Mogła należeć do ciebie, Harry – usłyszał
w głowie głos Lorda/ Już dawno o nim zapomniał. Zajęty bieżącymi sprawami
myślał, że się od niego uwolnił. To było złudne wrażenie. Nie opuścił go wcale.
Zignorował ten głos. W końcu uda mu się go pozbyć. Kiedy zniszczy Krąg Śmierci
i zagrożenie swojego syna,będzie
ostatecznym zwycięzcą.
- To dobrze –
skinął głową w stronę dziewczyny. Obserwując ją teraz wyraźnie widział zmiany,
które zaszły w niej przez ostatnie pięć lat. Wydoroślała i stała się piękną
kobietą. Zniknęły gdzieś piegi zdobiące jej twarz. Rude włosy nabrały jeszcze
bardziej ognistej barwy. I ubierała się jakoś inaczej. Zawsze eleganckie
kostiumy i sukienki. Zaskoczyła go ta przemiana.
Zastanawiał się, kiedy narodziła się ta
miłość. Gdzieś w przełomie szóstej klasy uświadomił sobie, że ją kochał i stała
się częścią jego życia. To szczęście trwało krótko, gdyż na czas walki z
Voldemortem postanowił odejść. Nie chciał jej narażać na niebezpieczeństwo.
Potem próbował ułożyć sobie z nią życie, ale wiadomo jak to się skończyło.
Wolał wyjechać niż stawić czoło życiu. Teraz tego żałował. – Muszę wyciągnąć
Malfoya z aresztu. Bez niego nie poradzimy sobie z tą sprawą.
Zaskoczona słowami Harry’ego spojrzała na niego.
Dawniej Harry i Draco byli zaciekłymi wrogami. Od jakiegoś czasu współpracowali
ze sobą i nieźle im się układało. Nie spodziewała się takiego rozwoju sytuacji.
Ślub Hermiony wiele zmienił w ich relacjach.
- Czy jesteś
pewny, że on nie zabił tej dziewczyny? – spytała, nie do
końca przekonana o jego niewinności. Słyszała wiele potwornych opowieści o
Malfoyach za czasów Czarnego Pana. Dlatego nie do końca wierzyła w jego
przemianę. I bała się o przyjaciółkę.
- Tak –
stwierdził zdecydowanie chłopak. – Draco może być ostatnim szubrawcem, ale nie
jest mordercą, Nie zabiłby niewinnej dziewczyny bez względu na to, co robił w
przeszłości. Wtedy była wojna i każdy stał po stronie właściwej według niego.
- To fakt –
musiała się z nim zgodzić. Jednak cień niepokoju wciąż pozostawał. W grę
wchodziło życie jej syna i musiała być ostrożna. Nie mogła się wahać ani
podejmować nieostrożnych decyzji. Jeden błąd mógł ją zbyt wiele kosztować. – Co
zatem zrobicie? Krąg Śmierci dobrze się ukrywa. Wiemy o Nocie i Belli. Nie
wiadomo, kto jeszcze do nich należy. Być może nawet Lucjusz Malfoy. Draco nie
jest do końca tego pewny. Nie pokazują twarzy. Nie podają nazwisk. Są bardziej
ostrożniejsi niż wcześniej.
- Draco? –
spojrzała pytająco na młodego mężczyznę. Westchnął cicho. Musiał powiedzieć jej
wszystko od początku do końca. Ginny miała prawo znać prawdę. Wiedział, że
Draco będzie na niego zły, ale nie miał wyjścia. Zasługiwała na to, aby znać
prawdę. Niebezpieczeństwo było coraz bliżej.
- Hermiona nie
może się o tym dowiedzieć – ostrzegł ją, chociaż nie do końca się z tym
zgadzał. Draco powinien mieć więcej zaufania do swojej żony i powiedzieć jej o
wszystkim. Może wówczas ich relacje wyglądałyby trochę inaczej. Postanowił
jednak nie wtrącać się w to. Dopóki Malfoy nie przeginał, nie
musiał interweniować. Czas pokażę jak to potoczy się dalej.. Na razie mieli
ważniejsze problemy na głowie. – Draco od jakiegoś czasu pracuje w roli
podwójnego agenta. Niewiele osób wie o tej roli. To wszystko dla
bezpieczeństwa. Dlatego Draco nic nie mówi Hermionie. Nie chce jej narażać.
- Przecież
Hermiona nikomu, by nie powiedziała – zaperzyła się dziewczyna nad głupotą mężczyzny.
Zbyt dobrze znała przyjaciółkę. Nie raz sama powierzała jej swoje sekrety. I
nigdy żadnego nie wydała. – Gdyby Draco powiedział jej prawdę, ich relacje na
pewno inaczej, by wyglądały. W niewiedzy jeszcze bardziej naraża ją na
niebezpieczeństwo.
Harry w skrycie zgadzał się z Ginny. Była naprawdę
niezwykle mądrą czarownicą. Imponowała mu z czasem coraz bardziej. W ogóle było
w niej coś wyjątkowego. Nie miał tylko pojęcia, co takiego. Teraz nie mógł tego
odwrócić. Nie chciał toczyć z nią wojny. Wystarczyło mu to, że chce być dobrym
ojcem. I będzie. Nie chciał by James wychowywał się bez niego. Miał tylko
nadzieję, że z czasem i ona to zrozumie. Nie zależało mu na byciu z nią na
wojennej ścieżce. W końcu jakby nie było,stali się rodziną. Może nie do końca
trwałą, ale coś ich łączyło.
- Spróbuje z
nim porozmawiać dzisiaj, ale wcześniej spotkam się z Hermioną – obiecał jej. –
Musimy udać się do Hogwartu, by odnaleźć brakujący element różdżki, zanim
zrobią to pozostali Śmieciożercy. Liczy się każda sekunda. I tak źle się stało,
że znaleźli jedną.
- Wciąż nie
mogę uwierzyć, że to wszystko prawda – szepnęła z lękiem Ginny. Nie spodziewała
się ponownej walki ze złem. Przez pięć lat żyli w pokoju i wszystko wskazywało
na to, że tak zostanie. Poczuła jak do jej oczu wzbierają się łzy. To było
takie nie w porządku. Dobro zawsze musiało walczyć ze złem. Nie zauważyła,
kiedy Harry zbliżył się do niej i wziął ją w objęcia. Zadrżała czując potrzebę
tej bliskości. Nie powinna, ale nie umiała się cofnąć. To było silniejsze od
niej. Znów obudziły się dawne uczucia. Nie wiedzieć, czemu przypomniała sobie
ich pierwszy raz. To było jeszcze w Hogwarcie. Ona bała się tej chwili, a
zarazem bardzo jej pragnęła. Sam Harry był niedoświadczonym chłopakiem. Nie
miał tylu kochanek, co Malfoy. Mimo wszystko okazał się niezwykle sprawny i
delikatny. Na jej twarzy pojawił się rumieniec.
- Chyba
powinienem iść – wyjąkał lekko ochrypłym głosem Harry. Ginny mu przytaknęła.
Nie powinni zostawać sami.. Nie powinno tak być. Harry pospiesznie odwrócił się
od niej i odszedł. Zanim popełni jeszcze większe szaleństwo. Gdy tylko zamknęły
się za nim drzwi,
odetchnął z ulgą, chociaż jego serce nie przestało bić jak
oszalałe. Pożądał jej. Czuł, że niedługo przekroczy niebezpieczną granicę. I po
raz pierwszy nie bał się konsekwencji.
~^~^~
Był cały obolały po tym jak potraktował go
Greyson.
Przez jedną, straszną chwilę bał się, że facet po
prostu go zabije. W jego oczach widział chęć mordu. W ostatniej chwili, strażnik
przerwał te tortury wpadając do celi. Musieli odciągać Greysona od niego. Był
cały posiniaczony. Pod okiem rósł mu sporej wielkości siniak. Jego warga była tak
spuchnięta, że z trudem wysławiał choćby słowo. Nigdy jeszcze nie czuł się tak
paskudnie. W dodatku pulsujący ból w głowie niczego mu nie ułatwiał. Nie
przestawał też myśleć o Hermionie. Co prawda Artur Weasley obiecał, że zapewni
jej bezpieczeństwo, ale, czy można wierzyć ministrowi? W końcu już raz zawiódł
na tym polu. No i jeszcze jego partner. Niespodziewanie wyjechał w związku ze
sprawami rodzinnymi i nie dawał znaku życia. Martwiło go to, gdyż teraz
przydałby mu się adwokat. Co prawda, mógłby sam się bronić, ale obawiał się,
iż nie miałby szans. Już postawiono na nim krzyżyk. Wyczuł to w reakcjach
pracowników Ministerstwa. Sam Greyson obiecał, że zrobi wszystko, by go
zniszczyć. Miał wrażenie, że to początek jakiegoś koszmaru. Jego życie nigdy
nie było idealne, ale to co działo się teraz przerastało wszystko.
- Masz gościa. –
Chłodny głos strażnika wyrwał go z zadumy. Draco gwałtownie podniósł wzrok i
spiął się cały. Jeżeli to ponownie Greyson, tym razem będzie się bronił. Nie
pozwoli mu się tak po prostu poniżać. W końcu nie na darmo nazywał się
Malfoyem. Tymczasem w kracie celi, ku jego zaskoczeniu, pojawił
się Harry Potter. Wyglądał na zaniepokojonego, co zmartwiło blondyna.
- Czy coś się
stało z Hermioną? – zapytał prosto z mostu. To była pierwsza rzecz jaka
przyszła mu do głowy. Jeżeli Harry był zaskoczony tym pytaniem, to nie dał tego
po sobie znać. Zmarszczył brwi i zdecydowanie wszedł do środka. Draco zauważył,
że trzymał w ręku mały pakunek, który mu wręczył. To było czyste ubranie i
bielizna. Był mu wdzięczny za tę troskę.
- To Hermiona
pomyślała, że ci się przyda – oznajmił bardzo cicho. – I wszystko z nią w
porządku. Właśnie współpracuje ze Snapem, co nie jest łatwym zadaniem. Wiesz,
że oboje się nie znoszą – skrzywił się na wspomnienie byłego nauczyciela na co
Draco z trudem powstrzymał parsknięcie śmiechem. Doskonale zdawał sobie sprawę
z relacji całej trójki z nauczycielem. Nie wyobrażał sobie jednak jego żony
współpracującej z wrogiem. Zaraz znów pojawił się niepokój.
- Dlaczego to
robi? – zapytał ostro. – Przecież wyraźnie dałem jej do zrozumienia, żeby
się nie wtrącała. Kazałem jej jedynie podpisać cholerne papiery i zacząć swoje
nowe życie. Czy ta głupia idiotka nic nie rozumie? – Nie krył swojego
zdenerwowania przed Potterem. Nie zwracał nawet uwagi na ból, jaki sprawia mu
mówienie.
- Ta idiotka,
jak ją nazywasz – powiedział siląc się na spokój Potter. Draco domyślił się, że
miał chęć walnąć go czymś ciężkim i niemal żałował, że się powstrzymywał. –
Jest gotowa na wszelkie poświęcenie, aby wyciągnąć cię z więzienia. Merlin
jeden wie dlaczego, ale wyraźnie jej na tobie zależy. A Ty chcesz to wszystko
spieprzyć. Dlaczego?
Draco zawahał się. Potter nie miał pojęcia o
wszystkim. A może miał? Po raz pierwszy uważniej przyjrzał się Wybrańcowi.
Nigdy nie byli sobie bliscy. W szkole uchodzili za największych wrogów. Potem
każdy z nich obrał własną drogę. Spotkali się dopiero w Malfoy Manor i w czasie
bitwy, gdzie już stał po właściwej stronie. Nigdy jednak nikomu tego nie
zdradził. Teraz jego z pozoru proste pytanie wyprowadziło go z równowagi. Nie
był pewien, co na nie odpowiedzieć, ale ostatecznie postawił na szczerość.
- Nie chcę, by była narażona na niebezpieczeństwo – wyznał
bardzo ostrożnie dobierając słowa. – Ze mną nigdy nie będzie miała normalnego
życia na jakie zasługuje. Żałuje, że to wszystko zacząłem. Gdybym odrobinę
pomyślał, mógłbym
zauważyć, że była jeszcze dziewicą. Ona zawsze należała do porządnych
dziewczyn. Jej imienia nigdy nie splamił żaden skandal. Kiedy znalazła się w
niebezpieczeństwie,
mogłem po prostu jej pomóc i odejść. Nie umiałem tego zrobić.
- Pragnąłeś
jej już wtedy – zauważył Harry, na co Draco przytaknął niechętnie.
- Nigdy nie
zapomniałem o tamtej nocy w Malfoy Manory – kontynuował. – Wciąż do mnie
powracała jej blada i drżąca z przerażenia postać. To dzięki niej się
zmieniłem. Ona sprawiła, że stałem się innym człowiekiem. Po tym spotkaniu
poszedłem do jedynych osób, którym mogłem zaufać. Dyrektor McGonagall i Kingsley
pokazali mi, co mógłbym robić, by im pomóc. Od tamtej pory działałem podwójnie.
- Czyli już
wtedy w czasie bitwy, gdy uratowałeś życie Ronowi i Hermionie to nie było
przypadkiem? Podobnie postąpiłeś z Ginny? Widziałem jak ściągnąłeś z niej
Carrow, ale wydawało mi się, że to był przypadek.
Draco przytakiwał na wszystkie zadawane pytania.
Powróciły wspomnienia z dramatycznych wydarzeń w czasie bitwy. To był prawdziwy
koszmar. Jeden z najgorszych w których musiał zmierzyć się z dawnymi
przyjaciółmi. Nie było to dla niego łatwe. Dla żadnego z nich. Zginęło wtedy
wiele dobrych i szlachetnych osób. Nie wszyscy mieli okazje poznać eliksir,
który stworzył Snape.
- Nic nie
dzieje się z przypadku ,Potter – odpowiedział cicho Draco. – Ja sam tak nie
postępuje. Podobnie jest między mną, a Hermioną. To chyba było przeznaczenie.
Los nas ze sobą zderzył. Mimo to nie możemy być razem. Jej życie jest bardzo
ważne. Gdyby coś jej się stało z powodu mojej przeszłości, nigdy bym sobie tego
nie wybaczył.
- Wiesz, że
jesteś idiotą? – prychnął nie ukrywając swojej pogardy. – Powinieneś walczyć o
swoje szczęście. Masz szansę być z kobietą, która cię kocha. Nie mam pojęcia za
co, ale wszystko wskazuje na to, że tak jest. Każdy to widzi, a ty tymczasem
tchórzysz i wręczasz jej papiery rozwodowe, by była bezpieczna. To czysty
idiotyzm i egoizm.
- I kto to
mówi – Draco nie pozostawał dłużny. Skoro już rozpoczęli swoje „gorzkie żale” ,doprowadzą je do końca. – Uciekłeś pozostawiając ciężarną
Ginny. Sam zachowałeś się jak tchórz, a mi śmiesz mówić o moralności? Ja
przynajmniej robię to, by ratować jej życie. Beze mnie będzie
bezpieczniejsza.
- Naprawdę
myślisz, że wtedy Nott lub Leastrange jej odpuszczą? – Harry nie był do końca
przekonany. – Nie rozumiesz, że wtedy znajdzie się w większym
niebezpieczeństwie? Tak przynajmniej mógłbyś
ją chronić.
Słowa Pottera po raz pierwszy wydawały mu się
słuszne. Nie było pewności, czy Nott i Leastrange faktycznie odpuszczą
Hermionie. Szczególnie Bella była niebezpieczną i nieprzewidywalną kobietą.
Nagle w jego sercu zrodziła się nadzieja. Nie chciał rozstawać się z Hermioną.
Zależało mu na niej i to bardzo. Gdyby tylko mieli szansę mogliby stworzyć
cudowną rodzinę. Po raz pierwszy poczuł, że ma o co walczyć. I dla kogo.
- Więc jak
zamierzasz mnie stąd wydostać, Potter? – zapytał zdecydowanie. Kiedy już wszystko ucichnie zabierze Hermionę
gdzieś w cudowne miejsce. Tam na nowo spróbuje otworzyć się przed nią. I
powalczyć o miłość. Po raz pierwszy zaczął wierzyć, że wszystko może się
ułożyć. O ile niczego nie zdążył spieprzyć. Teraz wszystko zależało od niego.
~^~^~
Była już bardzo zmęczona, kiedy dotarła do
domu.
Praca w szpitalu to niezwykle wyczerpujące zajęcie,
ale sprawiało jej wiele radości. Nigdy nie czuła się bardziej szczęśliwsza niż
wtedy. No i to były cudowne godziny, które spędzała po za domem. I mogła
swobodnie unikać Astorii, co normalnie nie było łatwe. Od kiedy aresztowano
Draco Malfoya jej siostra triumfowała. Przykro było patrzeć jej okrutną radość, powodowaną
niesprawiedliwą sytuacją. Ona chyba jako jedyna z całej rodziny nie wierzyła w
jego winę.
- Mam
nadzieję, że go powieszą, albo
przynajmniej zgnije w więzieniu – mówiła podniecona każdemu, kto chciał ją
słuchać. Większość jej rodziny popierała to zdanie, chociaż jeszcze nie tak
dawno tak bardzo pragnęli połączenia rodzin.
- Malfoyowie
to jedna z najbardziej szlachetnych rodzin w kręgu naszego społeczeństwa –
mówił wtedy jej tata. – Ich syn godnie zastępuje ojca, chociaż zajmuje się taką
pracą. Jednak to idealna partia dla ciebie. Lepszego męża nie mogliśmy ci
wybrać.
Dafne przyglądała się wszystkiemu z boku i jedynie
kręciła głową. Czuła wstręt do własnej rodziny. Byli tak zapatrzeni w siebie i
fałszywi, że aż ściskało ją w żołądku. Dziwiła się im. Jako jedyna z całej tej
rodziny była inna. W dodatku zdążyła polubić Hermionę, której nie znała co
prawda zbyt dobrze, ale podobało jej się to, co zdążyła się dowiedzieć od Rona.
No właśnie Ron. Nie widziała go od tamtego spotkania w barze. Nie wysłał jej
również żadnej wiadomości. Z informacji Proroka zdążyła się dowiedzieć, że wszystko
z nim w porządku. Czuła dziwny smutek, gdyż nie była pewna, czy jeszcze się
spotkają. Ron sprawiał wrażenie, że chciałby trzymać się z daleka od jej
rodziny. Jednak przyjął ofertę pomocy. Naprawdę chciała się zaangażować.
Miejsce, które chciał stworzyć Weasley, zarówno dla mugoli jak i czarodziei
wydawało jej się idealnym pomysłem. I ona naprawdę chciała pomóc. Nie miała
może zbyt dużej wiedzy, ale wierzyła, że to co potrafi przyda się Rudzielcowi. Kroki
same ją tam zaprowadziły. Nie zauważyła nawet, kiedy przegapiła autobus
prowadzący do domu. Rzadko kiedy się teleportowała. Astoria lubowała się w
magii, ona korzystała z niej jak najmniej. To prawda lubiła te czasy w
Hogwarcie, ale często żałowała, że trafiła do Slytherinu. Nigdy nie czuła się
najlepiej w tym domu. Żałowała swojego pierwszego wyboru, gdyż Tiara od
początku pragnęła umieścić ją w Gryfindorze. Gdyby dzisiaj stanęłaby przed taką
samą szansą, wybrałaby
inną drogę. Niestety, los nie dawał drugiej szansy. Mogła tylko układać na
nowo życie, które miała., Gdy stanęła przed dawną restauracją, z
trudem poznała to miejsce. Ron naprawdę ostro wziął się do pracy. Nowe drzwi
były już wstawione,
a przed nimi wisiał duży napis „Połączeni”. Podobał jej się
pomysł na nazwę. Wiele oddawał temu miejscu. Przeszła przez obrotowe drzwi i
weszła do środka. Aż zachłysnęła się z wrażenia, zatrzymując po środku. Ron stworzył
prawdziwe, kameralne cudo. Po środku przy ścianie płonął kominek. Duże,
czerwone stoły stały przy nim tuż obok szklanego kominka. Egzotyczny wystrój
dodawał niezwykłego uroku temu miejscu.. Podobne kanapy były niemal przy każdym
miejscu. Ron naprawdę się postarał i dobrze wykorzystał otrzymane pieniądze.
Tuż obok kominka znajdowała się niewielka, oświetlana scena, a na niej pianino.
Idealne miejsce do koncertów na żywo. Po drugiej stronie znajdował się
przytulny bar. W powietrzu czuła przyjemny zapach farby.
- Dafne! – Drgnęła,
słysząc pełen entuzjazmu głos Rona. Odwróciła się i uśmiechnęła do niego.
Poczuła jak jej serce zaczyna mocniej bić. Ostatnio coraz częściej reagowała
tak na jego widok. Zaczynało ją zastanawiać to nagłe uczucie i trochę się go
bała. Już i tak miała dość skomplikowane życie. Nie potrzebowała więcej
kłopotów. – Nie spodziewałem się ciebie. Ostatnio byłem tak zalatany, że
zupełnie zapominam o wszystkim. Załatwianie formalności w mugolskim świecie
jest strasznie kłopotliwe.
- Widzę, że
poradziłeś sobie beze mnie – powiedziała z lekkim smutkiem. Naprawdę chciała mu
pomóc w urządzaniu tego i poczuła się trochę odrzucona. Ron jakby wyczuł jej nastrój
i był trochę zakłopotany.
- Dałem się
ponieść emocjom – przyznał cicho. – Magia i różdżka zrobiły swoje. Jednak jeśli
coś byś zmieniła,
proszę, możesz śmiało dawać opinię – próbował nieco ratować
sytuację, co trochę wzburzyło Dafne. Nigdy nie oczekiwała litości od chłopaka.
Nienawidziła tego.
- Nie
potrzebuje litości, Ron – parsknęła gniewnie, a jej oczy zabłysły ze
zdenerwowania. – Poradziłeś sobie sam i to całkiem nieźle. Następnym razem nie proś
o pomoc, której nie potrzebujesz, gdyż to mogłoby kogoś urazić – odwróciła się
na pięcie i już miała odejść, gdy złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Dafne –
wyszeptał zachrypniętym głosem. Spojrzał w jej niezwykłe oczy i zatonął w nich.
Jeszcze żadna kobieta nie robiła na nim takiego wrażenia jak ona. To było coś
naprawdę niezwykłego. Pragnął jej. To dlatego unikał jej od kilku dni. Musiał
uporać się z własnymi uczuciami. I za każdym razem widział tylko jeden obraz.
Cudowną Dafne w jego łóżku. Tym razem nie zamierzał uciekać ani się wahać. Po prostu wpił się w jej usta, nie
dając jej szansy na zmianę decyzji. Z początku zaskoczona odwzajemniała
pocałunek. Coś dziwnego działo się z jej ciałem. Szczęście, że byli tu całkiem
sami. Ron kompletnie nie panował nad sobą. Nigdy jeszcze nie czuł takiego
pożądania jak teraz. Dafne pozwalała mu na wszystko. Ostrożnie zsunął ramiączka
bluzki napawając się pięknym ciałem dziewczyny. Była drobna i niezwykle
kusząca. Podobała mu się taka. Nim się zorientował teleportował ją na górę,
gdzie znajdował się jego prywatny gabinet. Była cała drżąca. Rozpinała jego
koszulę poznając jego ciało. On delikatnie całował i pieścił każdy jej
centymetr. Mocno wciągnęła powietrze, gdy jego usta dotknęły sutków. Nikt nigdy
nie pieścił jej w ten sposób. Do tej pory żadnemu mężczyźnie nie pozwoliła na
taką zuchwałość. Pragnęła tego równie mocno jak on. Była gotowa poddać mu się
całkowicie. Gdy została całkiem naga ułożył ją na sofie. Zatopił się w jej
drobnych piersiach, które mieściły mu się w dłoni. – Naprawdę tego chcesz? –
zapytał ochrypłym głosem. Nie wiedział jak zdoła się powstrzymać, ale zrobi to, jeśli
tylko go poprosi. Jego członek domagał się spełnienia. Musiała ednak wiedzieć,
że do niczego jej nie zmuszał.
- Chcę, Ron –
wyszeptała bardzo cicho. Naprawdę tego chciała. Do tej pory unikała porywów
namiętności. Nie była na nie gotowa, gdyż nie poznała mężczyzny, z
którym mogłaby przeżyć ten pierwszy raz. Teraz było zupełnie inaczej. Nie
wyobrażała sobie innego mężczyzny na jego miejscu. Tylko teraz go pragnęła.
Wyciągnęła ręce i tym razem to ona go pocałowała. Jej ciało odpowiadało na jego
pieszczoty. Płonęła z gorąca i namiętności. Z gardła wydobywały się ciche jęki.
Szeptała jego imię pragnąc ukojenia, które tylko on mógłby jej dać. Delikatnie
rozsunął jej nogi. Nie przerywając swojego wzroku, wszedł
w nią zdecydowanym ruchem. Poczuła lekki ból i zesztywniała, ale nie przestawał
pieścić jej ciała. Domyślił się, że była dziewicą i ucieszyło go to. Robił
wszystko, by się odprężyła. Nie dbał o własny ból lędźwi. Liczyła się również
jej przyjemność.
- O Boże, Dafne, pozwól
mi – wyszeptał gardłowo. Kiedy zaczął się w niej poruszać ich ciała
eksplodowały. Niespodziewany ból minął zawładnięty przez namiętność. Reszta
świata przestała dla nich istnieć w tej jednej chwili. Liczyli się tylko oni i
chwila, którą przeżywali.
~^~^~
Hermiona otworzyła barek i wyciągnęła z
niego butelkę draconowej whiskey
Wróciła do Malfoy Manor, ale nie czuła się tu dobrze.
To miejsce nigdy nie było jej domem, a bez męża jest jeszcze gorzej. Na całe
szczęście jego ojciec wciąż pozostawał nieobecny. Bardzo często rozmyślała też,
czy to nie Lucjusz zamordował Corinnę Ramsay. W końcu morderstwo, by do niego
pasowało. Z drugiej strony, na pewno nie zależałoby mu na takim
skandalu. Znalazłby inny sposób, by zemścić się na synu. Z westchnieniem ulgi
wypiła bursztynowy płyn. Nie przepadała za alkoholem, ale nie znała innego
sposobu na odprężenie. Draco wciąż siedział w więzieniu, John Smith był poza zasięgiem,
a ona nie miała sposobu jak go wyciągnąć. Była coraz bardziej zdenerwowana całą
sytuacją. Musiała znaleźć jakiś sposób, żeby mu pomóc. Jeżeli Snape czegoś
natychmiast nie wymyślona to zrobi. Na pewno. Była na to zbyt zdeterminowana.
- Pan Potter
do panienki – odezwał się niespodziewanie kamerdyner Malfoyów, Gabriel
Brow. Hermiona lubiła tego mężczyznę. Jego rodzina służyła od pokoleń u Malfoyów i
co ją zaskakiwało, był
przyzwoitym mężczyzną. On jako jedyny zaakceptował jej nową rolę.
Nie przeszkadzało mu, że była mugolaczką. Jak zdążyła się dowiedzieć, siostra
pana Browna wyszła kiedyś za mugola. Mafoyowie nigdy się o tym nie dowiedzieli,
gdyż z pewnością, by go zwolnili. Cieszyła się zaufaniem jakim ją obdarzył.
- Dziękuje,
przyjmę go w salonie – zapowiedziała pospiesznie i kamerdyner się oddalił.
Ucieszyła się na wieść o wizycie Harry’ego. Był dzisiaj u Dracona i na pewno
przyniesie jakieś wieści. Musiała wiedzieć, co z nim. Naprawdę się martwiła.
Żałowała, że nie chciał jej widzieć. Inaczej z pewnością, by go odwiedziła.
Harry siedział w salonie i popijał kawę, którą został poczęstowany. Na jej
widok podniósł się i uśmiechnął. Hermiona ubrana była w elegancką sukienkę. Mimo
całej sytuacji starała się wyglądać pięknie. Idealna żona dla nadętego
arystokraty. Powitała przyjaciela nie przejmując się etykietą. Na szczęście
byli sami, więc nikt nie mógł zwrócić im uwagi. – Dowiedziałeś się czegoś?
Rozmawiałeś z nim?
- Tak – przytaknął
Harry. Nie był pewien, czy powinien powiedzieć o wszystkich szczegółach
Hermionie. Co prawda poznała ona trochę uroki więzienia, ale Draco znajdował
się w gorszej sytuacji. – Niestety, nie wygląda to najlepiej. Nie wiem, czy
zdołamy mu pomóc. To jest dość skomplikowane.
- Harry,
proszę nie mów tak – Hermiona spojrzała na przyjaciela. – Nie możemy się
poddawać. Draco nas potrzebuje. Wiem, że był Śmieciożercą. I zdaje sobie
sprawę, że z góry wierzysz w jego winę, ale ja czuje głęboko w środku, iż jest
niewinny. On nie zabił tej dziewczyny, podobnie jak nie miał z nią romansu.
Greyson z zazdrości coś sobie ubzdurał. To spisek, który ma zaszkodzić jego
rodzinie. Malfoyowie mają wielu wrogów.
- Byłaś na to
przygotowana wchodząc w ten związek – zauważył cicho. Przytaknęła. Doskonale
zdawała sobie sprawę, że nie łatwo jej będzie żyć u boku Malfoyów. Nie
spodziewała się również miłości. To, co ją spotkało było darem, a zarazem
przekleństwem. Jeżeli nie zdobędzie serca Draco, to wówczas odejdzie. Jedyne, co mogła
zrobić to zachować odrobinę godności. Póki jednak da radę, będzie
walczyć z całych sił. Czuła, że naprawdę warto. Dla tego związku była gotowa
poświęcić nawet swoje życie.
- Tak Harry, byłam –
przytaknęła mu. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. – I nie żałuje tego. chcę
o niego walczyć. Wiem, że możemy mu pomóc. Jeżeli masz jakiś plan, to
powiedz jaki. Zrobię wszystko, by wyciągnąć go z więzienia.
Harry zawahał się przez chwilę. Obiecał Draconowi ją
chronić i nie wciągać w żadne kłopoty. Niestety, bez jej pomocy nie dadzą rady.
Miał pewne podejrzenia, ale musiał się upewnić. Nie chciał wyciągać pochopnych
wniosków. Teraz bardzo wiele zależało od niej.
- Być może
ktoś, kto wrobił Dracona będzie chciał cię zaatakować . - To będzie nasza
jedyna szansa Hermiono. Zostaniesz przynętą. Wiem, że Draco nie do końca się z
tym zgodzi, a sam pomysł mu nie będzie odpowiadał, ale nie mamy wyjścia. Jeżeli
chcemy wyciągnąć go z więzienia, musimy znaleźć sposób, a zrobimy to
tylko tak. Próbowałem wyciągnąć Dracona za pomocą kaucji, ale się nie da.
Niestety pan Weasley ma w tej kwestii związane ręce. Greyson mógłby zacząć
robić kłopoty. Ministerstwo nie może sobie na to pozwolić.
- Masz rację – Niechętnie się z nim zgadzała.
Mogła podejrzewać, że tak będzie. Draco musiał zostać w więzieniu, a do niej
należało ratowanie go. Tyle razy ratował jej życie i będzie miała teraz okazję
odwdzięczyć mu się. Potem zaś odbędą długą rozmowę i zdecydują, co dalej.
Papiery rozwodowe wciąż leżały na dnie szuflady jej biurka i czekały tylko na
podpis. – W takim razie, co musimy zrobić? Wiem, że masz plan Harry. Już ja cię
dobrze znam.
Na twarzy Wybrańca pojawił się lekki uśmiech. Mówiła
jak dawna Hermiona, którą znał. Jej oczy błyszczały wesoło, a policzki były
lekko zaróżowione. Wyrosła na naprawdę piękną kobietę i dziwił się, że
wcześniej tego nie zauważył. Wszystko dlatego, że Hermiona zawsze kojarzyła mu
się z zanurzoną w książkach kujonką. To wszystko już minęło. Wyobraził ją sobie
jako matkę i stwierdził, że byłaby cudowna w tej roli. Malfoy nie ma pojęcia
jak wiele szczęścia posiadał. Miał nadzieję, że ich rozmowa w więzieniu pomoże
mu podjąć dobrą decyzję. Chciał szczęścia dla przyjaciółki. Nawet jeśli miałby
to być właśnie ten były Ślizgon.
- Pamiętaj
Hermiono, że sporo ryzykujesz – ostrzegł, a ona przytaknęła. Była na to gotowa.
I nie zamierzała się wahać. Obserwowała
jak Harry wyciągał z kieszeni małą buteleczkę. Bez trudu rozpoznała, co to. W
końcu nie na darmo nazywana była najmądrzejszą czarownicą w szkole. Już
wiedziała też na czym miała polegać jej rola. Tylko ona była na tyle sprytna,
by przeprowadzić działanie tak, żeby nikt się nie zorientował.
- Od kiedy
zaczynamy? – spytała tylko biorąc w dłoń eliksir. Nie było go dużo, ale na ich
misję musiał wystarczyć. W razie, czego wiedziała jak go przyrządzić. O ile też
pamiętała w saloniku na piętrzę znajdowały się różne eliksiry. Być może był
nawet ten. Z tego, co słyszała nie tylko Gryfoni z niego korzystali.
- Od jutra –
Harry podniósł się z kanapy. Najwyższa pora wracać do domu. Chciał jeszcze po
drodze wstąpić do Ginny. Hermiona odprowadziła go do drzwi. – Wpadnę do ciebie
koło dwunastej. Bądź już przygotowana.
- Na pewno
będę – obiecała mu. W zamyśleniu szła po schodach do sypialni. W ręku obracała
buteleczkę z eliksirem. Nie była pewna, czy pomysł przedstawiony przez Pottera
był dobry. Co będzie, jeśli dowie się
czegoś o swoim mężu? Możliwe nawet, że nie zna go tak naprawdę. Jeśli to jednak
on manipulował nimi wszystkimi i zabił tamtą dziewczynę? Pokręciła głową i
pozbyła się tych absurdalnych myśli. Na pewno tak nie było. Gdyby był aż tak
okrutny jak myślała nie ryzykowałby własnego życia dla niej, a robił to tyle
razy. Teraz przyszła jej kolej, by go ratować. I zrobi to za wszelką cenę.
Nacisnęła klamkę i weszła do środka. Stanęła na środku zaskoczona, gdyż nie
spodziewała się nikogo zastać. W końcu jak sam Draco powiedział to były jej
prywatne pokoje.
- Co pani tu
robi? – wykrztusiła. Nie okazywała strachu, ale nie podobała się jej ta
sytuacja. Nie ufała do końca Narcyzie Malfoy. Byłaby głupia gdyby to zrobiła. W
ręku kobiety znajdowały się papiery rozwodowe.
Na twarzy kobiety pojawił się uśmiech nie wróżący nic
dobrego. Hermiona odruchowo cofnęła się w tył. Czuła jak jej serce zabiło
mocniej.
- Musimy
poważnie porozmawiać, pani Malfoy – zarządziła stanowczo. Kobieta weszła do
środka i przymknęła drzwi. Czuła, że będzie to długa rozmowa, której z miłą
chęcią uniknęłaby,
gdyby mogła. Niestety, powinny zrobić to już dawno temu. Ich
relacje ociekały chłodem i chociaż Narcyza nie była taka jak jej mąż to nie
tolerowała jej.
- Zamieniam
się w słuch – mruknęła z przekąsem siadając naprzeciw niej. Miała wrażenie, że
rozpoczęło się najdłuższe popołudnie w jej życiu.
~^~^~
Na zakończenie:
Po za paroma wątkami rozdział zdaje mi się nie wnosić nic
nowego.
Jak wam się podoba rozwijający związek Rona i Dafne?
Pomyślałam, że nie chce kreować Rona jako potwora, który wiecznie krzywdzi Hermionę, a Draco ratuje ją z opresji.
Pomyślałam, że nie chce kreować Rona jako potwora, który wiecznie krzywdzi Hermionę, a Draco ratuje ją z opresji.
Postanowiłam postawić na coś innego i mam nadzieję, że
wam się podoba.
Oczywiście jest jeszcze Astoria, ale to już inna para
kaloszy.
Tymczasem wszystkich chętnych zapraszam na nowe
opowiadanie, które może nie jest z serii Dramione, ale mam nadzieję, że się
spodoba: http://wybranka-losu.blogspot.com!
Pozdrawiam serdecznie i do następnego!!
Pozdrawiam serdecznie i do następnego!!
Informacyjnie:
Tytuł oryginału: „pokochać łotra”
Tytuł rozdziału: 018 „Na przekór uczuciom”
Cytat: Antoni Słomiński
Ilość stron: 11
Świetne! Świetne! Świetne! <3 ŚWIETNE <3 Kocham Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńSuper!! Rozdział cudowny :-) Czekam na następny!!
OdpowiedzUsuńmojeminiopowiadania.blogspot.com
Uwielbiam Twojego Rona. Mam już szczerze dość przedstawiania go jako gwałciciela.
OdpowiedzUsuńSevcio powrócił. Ciekawa jestem czy dogada się z Hermioną.
Świetny rozdziału.
Uwielbiam komplikacje.
Pozdrawiam, em.
Ja właśnie też szczególnie że zawsze sama przedstawiałam go jako wrednego typa.
UsuńTym razem chciałam pokazać go jako zagubionego chłopaka i chyba mi się to dopiero udało.
Aj zobaczymy w następnym rozdziale.
Wszystko jest jedną wielką niespodzianką.
Ja osobiście lubię Rona, dlatego cieszę się, że dałaś mu kochającą osobę :D Naprawdę.
OdpowiedzUsuńSeverus Snape came back! Wow. Będzie się działo, coś czuję! :D
To jest tak na maaaksa słodkie, jak oni się chronią nawzajem (Draco z Hermioną)... A z drugiej strony tą troska przeszkadzają też... Ojoj. Skomplikowane ;)
Lumossy
im-possible-dramione.blogspot.com
Dziękuje za odwiedziny;)
UsuńOsobiście lubię Snape i dlatego właśnie powrócił.
uznałam że to najlepsze co mogłoby go spotkać.
Na pewno jeszcze pokaże na co go stać.
pozdrawiam.
Rozdział może i nie wnosi nic nowego ale wiele wyjaśnia i rozwija wątki.Takie notki teżz są bardzo potrzebne;)
OdpowiedzUsuńRozmowa Harry'ego i Dracona- obaj są siebie warci. Bohaterowie za knuta;) Przyganiał kocioł garnkowi a sam smoli. Naprawdę, nie wiedziałam czy się śmiać, czy załamywać ręce nad ich głupotą;p
Snape, lubię go...ale u Ciebie chyba nie pałam do niego sympatią. Ale kto wie, może to się zmieni?;)
Wreszcie Hermiona zachowuje się jak Hermiona!;D W końcu nie na darmo była Gryfonką. Najwyższa pora żeby jej natura się obudziła z tego długiego snu. Niech walczy o Dracona i ich szczęście;)
Astoria- perfidna s*** ale lubię tą postać. Wprowadza zamieszanie i niepokój. Poniekąd trochę dynamizuje relacje Dramione;) Dlatego mam nadzieję, że nie zapomnisz o niej.
Fanką Dafne i Rona nie jestem, choć bardzo ciekawie opisujesz ich relację i dość trudną myślę rozwijającą się miłość.
Nieobecność wspólnika Malfoy'a mnie niepokoi. Naprawdę nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że ten facet nie jest tym kim się wydaje i mocno namiesza...Nie daje mi to spokoju od momentu, gdy pierwszy raz pojawił się w opowiadaniu.
Pozostaje tylko czekać na nową część.
Pozdrawiam,
V.
more-than-enemies-dramione.blogspot.com
Wspólnik Dracona to tajemnicza osoba i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
UsuńCoś czuje że nas wszystkich jeszcze zaskoczy.
Co do reszty bohaterow to o żadnym z nich nie zapomnę.
Mam nadzieję że finał tej historii powali wszystkich na kolana;)
pozdrawiam i zapraszam na ciąg dalszy.
Oj czuję, że Ty czujesz;p I zapewne masz zamiar potrzymać nas trochę w niepewności?;)
UsuńSzalejesz z tymi szablonami;D Mnie też przydałoby się o tym pomyśleć, ale póki co nikt nie chce podjąć się wykonania szablonu.
Myślę, że już się o to postarasz, aby tak było;)
Pozdrawiam,
V.
No no postarałaś się . Na prawdę niezły rozdział . Oby tak dalej . Dużo WENY . Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg historii . A i jeszcze ten nowy wygląd . Hym SLICZNY . Bardzo mi się podoba zmiana na plus . Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń~Nieśmiała :*
Rozdział świetny.;d
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć.;d
Masz rację.;d Chociaż nie lubię Rona, nie może być wiecznie zły.
Mam nadzieję, że Draco naprawdę postara się walczyć o swoją rodzinę.;d
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Ron, Dafne ciekawe i oryginalne połączenie, na prawdę mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńRozdział może nie wnosi nic nowego,po za kilkoma wyjątkami,ale ma to coś :D
Weny:D
Pozdrawiam,Lili:)
Zapraszam na panstwoweasley.blogspot.com
Jeeejkuuu...jaki śliczny szablon! Zakochałam się w nim naprawdę! ^.^ Ron i Dafne? Hmmm...no tak. Bardzo ciekawe połączenie. Słusznie, że nie chcesz kreować go na potwora, chociaż pierwsze wrażenie jednak pozostanie :/ Zostawił Hermionę kiedy go potrzebowała. Ale to już nieważne. Ważne, ze znalazł sobie kogoś :D
OdpowiedzUsuńDzielna Mionka, bardzo dzielna. Strasznie podoba mi się to, jak walczy o Draco, o to, żeby oczyścić jego imię i zdobyć jego serce. Chcę koniecznie wiedzieć co będzie daaalej♥.♥ +Jestem ciekawa rozmowy Narcyzy i Hermiony. Nie ukrywam, że chciałabym, aby kobieta ją zaakceptowała, ale przecież to jeden z uroków Twojego opowiadania, prawda? Moim zdaniem rozdział wnosi całkiem sporo, ale wiadomo, że inny punkt widzenia ma i autor i czytelnik, więc... :) No cóż...pozostaje mi czekać na rozdział 19, mam nadzieję, ze się szybko pojawi + zapraszam na dwunasty rozdział u mnie ;*** http://dramione-odkrywajac-siebie.blogspot.com
Twoja Vill ;***
Aj dziękuje że się podobał ten rozdział;)
UsuńMionka jest bardzo dzielna i starałam się pokazać ją z jak najlepszej strony, przez pewien czas nie była sobą, ale wróciła do dawnej werwy.
I na pewno taka już zostanie;)
Co do tego rozdziału to w dużej mierze można go nazwać takim małym przerywnikiem.
Niby nie wnosi a zarazem wnosi coś.
Wszystko zależy jak powiedziałaś sama.
od punktu czytelnika.
pozdrawiam i zapraszam na ciąg dalszy;)
Jak zawsze świetnie :D
OdpowiedzUsuńOby Hermionie się udało :)
A i chyba Harry'ego ciągnie do Ginny, czyż nie?
A postać Severusa? Powiem tyle; GENIALNIE przedstawiona :DD
Rozdział jest genialny. Podobała mi się rozmowa Pottera z Draconem, mam nadzieje, że do tego drugiego coś dotarło. Konfrontacja Narcyzy z Mioną też może być ciekawa :) Już się nie mogę doczekać kolejnej notki.
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Mój kochany Sev. Szkoda, że go tak mało. Ale wierzę, że jeszcze odegra ważną rolę w opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńOgólnie to nie mam pomysłów, co by napisać w komentarzu. Jakoś brakuje mi natchnienia.
A jednak stara miłość nie rdzewieje. Widać, że Harry i Ginny nadal coś do siebie czują. Nie wiem, być może to tylko sentyment. Jednak to uczucie może nieźle namieszać.
Bo w przypadku Rona i Dafne nie ma żadnych wątpliwości. Pytanie tylko, czy nie są zbyt szczęśliwy? Dobrze by było, żeby chociaż im się powiodło, ale ich życie wydaje się ciut za słodkie i beztroskie. Zbyt długo nie będzie nie tak kolorowo. Odpukać, oczywiście.
Może i rozdział nie wniósł nic nowego, ale za to zakończyłaś go idealnie. Jakoś w poprzednim nie odczułam takie nieodpartej chęci, by czytać dalej. Ale tym razem korci mnie, by jak najszybciej przysłuchać się rozmowie Narcyzy i Miony. To będzie zapewne dyskusja na poziomie, ale jednocześnie będzie ogień. Nie lubią się, ale potrafią zachować się jak prawdziwe damy.
Pozdrawiam.
Właśnie zauważyłam że jakoś brakowało mi Twojego komentarza ostatnim razem;)
UsuńCieszę się, że ten postanowiłas skomentować, gdyż bardzo zależy mi na waszych słowach.
Tak tych dwoje z pewnością nie jeden raz wpakuje się w kłopoty co nawet by do nich pasowało;)
Co do Rona i Dafne zapewniam że nie będzie zbyt kolorowo.
W końcu siostrą Dafne jest Astoria więc nie może być zbyt słodko przez nią;)
Co do rozmowy Miony i Narcyzy aj będzie się działo co mogę zapewnić.
pozdrawiam serdecznie.
Wystarczy jeden dzień pozostać w domu i już nadrabiam zaległości. W sumie brakowało mi Twojego opowiadania. Ale niestety, mam wrażenie, że czasu jest coraz mniej i nie mogę się ze wszystkim wyrobić.
UsuńTak myślałam, że nie pozostawisz ich życia w spokoju. Przynajmniej coś się dzieje.
Teraz jeszcze bardziej nie mogę się doczekać tej rozmowy. Już sobie zaczynam ją wyobrażać.
Postać Severusa to magia. Cudownie go przedstawiłaś w ogóle Twoja twórczość jest po prostu boska! Chciałabym kiedyś być na takim poziomie jak Ty. Czyżby Harry miał oko na Weasley'ównę? ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAj kochana Ty też masz swój własny wspaniały styl i poziom;)
UsuńJa też uwielbiam Seva dlatego postanowiłam go przywrócić do życia i myślę że nie był to błąd.
Mam jeszcze w zanadrzu trochę niespodzianek;)
pozdrawiam.
Jestem ciekawa co takiego Narcyza powie Hermionie?
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie Czy to nie czasami Smith wrabia Dracona??
I czy Hermi dogada sie z Sevem ? Jaki plan ma Potter ?
Bardzo podobała mi sie oczywiście scena z Ronem i Dafne ^^
Mam nadzieje,ze Harry i Hermiona odnajdą połówkę różdżki ;)
Trzymam za nich kciuki .
Z jednej strony szkoda,że Ron z nimi nie wspólpracuje bo zawsze kojarzono ich jako Golden Trio a nie duet ;p
P.S Bardzo fajny szablon chociaż poprzedni byl ładniejszy ;p
pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
polecam opowiadania o Dramione http://polecalnia-dhl.blogspot.com/
P.S. Ten szablon wybrałam gdyż nie chciałam męczyć kochanej mojej szabloniarki gdyż ostatnio ma sporo na głowie a nie opłaca mi się zamawiać nowego, gdy niedługo szykuje się wielki finał.
UsuńNa wiele pytań wkrótce będą odpowiedzi.
Mogę tylko zdradzić że będzie się działo, nie znosze nudy w opowiadaniach dlatego staram się żeby każdy rozdział ociekał w akcję.
No co do Rona to Wielka Trójca jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa;)
pozdrawiam.
Witaj, kiedyś skomentowałaś moje opowiadanie, więc postanowiłam powiadomić o nowym blogu: dramione-jestesmy-jednoscia.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam :)
Jeju, zajrzałam na Twojego bloga i jestem przerażona! Ale spokojnie, to pozytywne przerażenie (choć brzmi to jak paradoks). Przeczytałam kawałek tego rozdziału, jednak jest to już 18, więc pewnie jutro spędzę pół dnia na czytaniu, by nadrobić zaległości. :(
Cave Inimicum z dramione-pod-oslona-nocy
Na początek dziękuje za odwiedziny:)
OdpowiedzUsuńLepiej późno niż wcale ale będzie w planach nowe dramione więc może tam będziesz na bieżąco.
tymczasem zapraszam na kolejne rozdziały i pozdrawiam.
Wreszcie znalazłam czas by przeczytać Twojego bloga :) Jejciu... doprawdy nie wiem jak to robisz, że potrafisz tak wielce oczarować czytelnika. Treść pochłonęła mnie na tyle, że nie mogłam oderwać wzroku od literek i wyobrażając sobie wszystko napawałam się tutejsza historią. Dziękuję Ci, że choć na chwile mogłam oderwać się od szarej rzeczywistości :) Mam wrażenie, iż ff HP to Twój konik. Jesteś osobą, która oczarowała mnie swoim pomysłem na opowiadanie, tym bardziej, że ostatnio czytam wyłączenie tematykę potterowską. Dodam także, że z przyjemnością zajrzę na wspomniane przez Ciebie, nowe opowiadanie Dramione, gdyż jestem niezwykle ciekawa jaką fabułą zaskoczysz mnie tym razem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:
~ Zamani
Cudowny :)!
OdpowiedzUsuńxx
Layls
dramione-teatr-uczuc.blogspot.com