wtorek, 15 października 2013

Rozdział 018 „Na przekór uczuciom”




„Mała odwaga walczy z przeciwnymi zamiarami,
wielka odwaga walczy z faktami dokonanymi, z którymi większość ludzi się godzi.”
- Antoni Słonimski

Kroniki Proroka Codziennego nr 019:
Witajcie Kochani!
Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie, że ten czas tak szybko leci, iż sama za nim nie nadążam.
I wraz z nim wszystkie piękne chwile, które przemijają przez palce.
Mam wrażenie, że starzeje się z każdym dniem, ale pewne pasje nie mijają.
Podobnie jak miłość do Dramione.
To pasja, która u mnie mimo wieku się nie zmienia i mam nadzieję, że nawet jeśli kiedykolwiek nadejdą inne obowiązki to zawsze znajdę chwilę na napisanie rozdziału.


~^~^~
                Zdecydowanym krokiem przemierzała  puste korytarze hotelu, gdzie zamieszkiwał mężczyzna, który miał jej pomóc.
                Myślami przez cały czas była przy mężu. Minęło kilka ponurych dni od kiedy go aresztowano, a ona nie miała żadnych wieści. Na prośbę Dracona nie dopuszczano jej do niego, ale ona nie odpuszczała. Postanowiła bez względu na wszystko zawalczyć o swoje szczęście. Nie była naiwną idiotką, która się poddaje, gdy tylko podstawią pod nią kłody. Do tej pory pozwalała sobą pomiatać i nie broniła się. Teraz postanowiła z tym skończyć. Dawna Hermiona Granger, dzisiaj Malfoy, musiała wrócić do gry. W inny sposób nie wydostanie męża z więzienia. Odnalazła podany jej przez Molly numer pokoju. Hotel, w którym się znajdowała nie należał do luksusowych, ale nie był też tani. Panowała tu stonowana elegancja i wszędzie było niezwykle czysto. Zapukała do drzwi nim nacisnęła klamkę. Gdy usłyszała ciche „proszę” weszła do środka. Nie kryła swojego zaskoczenia na widok mężczyzny siedzącego w fotelu. Słyszała pogłoski o jego powrocie i nie mogła w nie uwierzyć. Ostatnio stanowczo zbyt wiele osób powracało zza grobu. To było jakieś szaleństwo.

                 - Panna Granger, znaczy pani Malfoy we własnej osobie – poprawił się z lekką ironią w głosie , były dyrektor Hogwartu, Severus Snape. Na jego twarzy pojawił się pogardliwi uśmiech. Zachowywał się tak jakby spodziewał się jej przybycia. Hermiona odruchowo zerknęła w stronę drzwi. Chęć ucieczki na moment zapanowała nad jej ciałem, ale powstrzymała to. On mógł jej pomóc uniewinnić Dracona. Bez niego sama nie poradzi sobie ze wszystkim. – W czym mogę pomóc?

                 - Dobrze wiesz w czym – Nie siliła się na grzeczność. Nie było na to czasu. Liczyła się każda chwila. Więzienie nie było najlepszym miejscem dla Dracona i doskonale o tym wiedziała. Musiała jeszcze porozmawiać z Arturem Weasleyem o możliwości kaucji. Ryzykiem było zamykanie go w celi. Przekupywanie strażników w Azkabanie, aby dostać to, co się chce było na porządku dziennym. W końcu sama spędziła tam kilka dramatycznych tygodni. Była pewna, że nigdy ich nie zapomni. – Chce wyciągnąć mojego męża z więzienia. On nie zabił tamtej dziewczyny.

                 - Aż taka pewna jesteś? – Snape wyraźnie z niej kpił. Zauważyła, że mimo minionych pięciu la, nie zmienił się zbytnio. Wciąż był tym pewnym siebie i aroganckim sukinsynem. Nie zamierzała dać mu się sprowokować. W grę wchodziło coś więcej niż jej własna urażona duma. – W końcu wiesz, kim swojego czasu był twój mąż. Nie możesz być  aż taka naiwna.

                 - Wiem, że był Śmieciożercą – odezwała się stanowczym tonem. dając wyraźnie naciskając  na ostatnim słowie.  Nie bała się powiedzieć tego na głos. To była jego przeszłość. Każdy jakąś miał za sobą. Trzeba tylko umieć się z nią pogodzić. Ona należała do osób, które umiały. Może nie ze wszystkimi wydarzeniami w jej życiu, ale z pewnością z większością. – Nie jest jednak zimnym mordercą. Ostatnie miesiące z nim spędzone sprawiły, że poznałam go z całkiem innej strony. Nie chcę aby został ukarany za zbrodnię, której nie popełnił. Poruszę niebo i ziemię. Udowodnię jego niewinność. Nie zostawię tego tak! – Mówiła z niezwykłą mocą i pewnością siebie. Naprawdę była zdecydowana to zrobić. Snape przyglądał się jej z uznaniem. Nie spodziewał się takiego zwrotu akcji. Minęło pięć lat od kiedy zniknął i wszystko tak bardzo się zmieniło. Był pewien, że Harry powstrzymał wszelkie zło. Tymczasem niebezpieczeństwo wciąż istniało. Kolejny powrót Voldemorta wszystko, by zniszczył. Nie mogli do tego dopuścić.

                 - W porządku pani Malfoy – mruknął niezadowolony, że wciągają go w tęśmieszną sprawę. Draco Malfoy nigdy nie miał dla niego za wielkiego znaczenia. Opiekował się nim ze względu na jego matkę. Czuł, że wciąż wiążę go przysięga. Dlatego nie mógł odmówić w tej sprawie. Nie było mu to zbytnio na rękę, ale nie miał wyjścia. Inne zadania musiał odłożyć na bok. – Musimy udać się na miejsce zbrodni. Masz szczęście, że zdążyłem się sporo dowiedzieć zanim tu przyszłaś.

                 - Więc od początku wiedziałeś, że się pojawię? – Nie była wcale zaskoczona. Wręcz przeciwnie. Mimo to męczyła ją ta gra. Zapragnęła działać. Zrobić cokolwiek.

                 - Tak – przytaknął jej. – I dlatego się przygotowałem. Ruszajmy, szkoda czasu na gadanie. – Hermiona chciała ruszyć w stronę drzwi, gdzie czekał na nią zaparkowany samochód, ale Snape jedynie parsknął śmiechem. – Chyba zapomniałaś, że jesteś czarownicą? –  wyciągnął rękę w jej stronę. Nie lubiła się teleportować, ale nie miała wyjścia. Mogła się spodziewać, że Snape tak właśnie będzie chciał się przemieszczać. Gdy wylądowali w ponurym domu z trudem nie zwymiotowała. Odzyskawszy równowagę wzięła głęboki oddech i ruszyła za mężczyzną. Zachowywał się niezwykle pewnie, jakby tu wcześniej bywał. Zmarszczyła brwi zaniepokojona, ale szła za nim. W ręku trzymała różdżkę oświetlając drogę. W powietrzu unosiła się gęsta atmosfera. Snape otworzył drzwi prowadzące do prawdopodobnie salonu i zapalił światło.

                 - Znaleźli ją przy kominku – wskazał palcem w oznaczone miejsce, gdzie pokojówka znalazła ciało. – Według relacji została uduszona. Gdyby faktycznie zrobił to Malfoy z pewnością byłoby to jakieś zaklęcie – kiwnęła głową, niechętnie się z nim zgadzając. Snape wyciągnął różdżkę i machnął zaklęcie. Przed jej oczami zaczęły pojawiać się niekształtne obrazy. Zobaczyła piękną, jasnowłosą kobietę. To musiała być Corina Ramsey. Zamrugała kilka razy oczami zaskoczona tym widokiem, ale obraz nie zniknął. Wyraźnie widziała mężczyznę, który się pojawił. Miał na sobie kaptur, więc nie widziała jego twarzy. Młoda kobieta poderwała się gwałtownie na jego widok.

                 - Co tu robisz? – spytała przesyconym strachem głosem. – Nie powinieneś tu przychodzić. Wiesz, że to niebezpieczne.

                 - Popełniłaś błąd Corinno – wyznał cicho. Nie cofnęła się przed nim, chociaż sam ton głosu powinien sprawić, by uciekała w popłochu. Była jak wrośnięta w ziemię. Pozwoliła, aby długie ręce mężczyzny zacisnęły się na jej szyi. Podniósł ją jakby nic nie ważyła. Hermiona nie mogła oderwać wzroku od tego widoku. Poczuła jakby oglądała film w bardzo zwolnionym tępię.

                  - Błagam, daj mi jeszcze jedną szansę – wychrypiała cicho. Jej głos robił się coraz słabszy. Mężczyzna pozostawał niewzruszony. Mocniej zacisnął dłonie na jej szyi. Kobieta ostatkiem sił walczyła o oddech. Widok był przerażający. Dopiero, kiedy zwiotczała i przestała się ruszać odrzucił jej ciało niczym worek kartofli. Przez moment stał przyglądając się ciału leżącej kobiety. Gdy odwrócił twarz w jej stronę zsunęła mu się maska. Hermiona zastygła bez ruchu nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. To był, Draco Malfoy. Jej mąż.

                 - To niemożliwe – wyszeptała oszołomiona zatykając ręką usta. Nie chciała wierzyć w to, co widziała. – Musi być na to jakieś logiczne wytłumaczenie.

                - Och, naprawdę? – Nieco zakpił z niej Snape. Nieco się zarumieniła na te słowa. Dopiero po chwili do niej dotarła oczywista prawda. Eliksir Wielosokowy. Ktoś go użył, aby przemienić się w Dracona. To dlatego Ministerstwo było tak pewne jego winy. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Mieli szansę udowodnić jego niewinność. Musieli tylko dowiedzieć się, kto i dlaczego go wrabiał. To było z tego wszystkiego najtrudniejsze. Wierzyła jednak, że im się uda. Miała w tym też swój cel. Wierzyła, że jeśli Draco zauważy jej zaangażowanie w jego sprawę to zapomni o rozwodzie. To była jej osobista misja.

~^~^~
                 -Harry, James jest bezpieczny w Norze .
                Próbowała zapewnić byłego narzeczonego Ginny. Po tym jak kilka dni temu Harry wpadł do niej jak burza. Naprawdę się wystraszyła. Nigdy nie pomyślałaby, że Śmieciożercy będą chcieli w jakiś sposób wykorzystać jej synka. To było przerażające. Jak tylko powiedział jej o wszystkim,od razu umieściła go u babci. W Norze pod czułą opieką dziadków i wujków,niczego mu nie zabraknie i będzie bezpieczny. Harry nie był do końca przekonany, ale ufał jej. W końcu ona również martwiła się o jego syna. Po za tym był z nim Dean. Specjalnie wziął wolny tydzień, by opiekować się chłopcem. Kilka dni temu był świadkiem ich poruszającego pożegnania. Stojąc z boku i przyglądając się tej scenie bardzo wzruszony. Ginny i Dean stanowili prawdziwą rodzinę. Gdyby nie uciekł wtedy jak tchórz to byłby jej częścią.

                 - Mogła należeć do ciebie, Harry – usłyszał w głowie głos Lorda/ Już dawno o nim zapomniał. Zajęty bieżącymi sprawami myślał, że się od niego uwolnił. To było złudne wrażenie. Nie opuścił go wcale. Zignorował ten głos. W końcu uda mu się go pozbyć. Kiedy zniszczy Krąg Śmierci i zagrożenie swojego  syna,będzie ostatecznym zwycięzcą.

                 - To dobrze – skinął głową w stronę dziewczyny. Obserwując ją teraz wyraźnie widział zmiany, które zaszły w niej przez ostatnie pięć lat. Wydoroślała i stała się piękną kobietą. Zniknęły gdzieś piegi zdobiące jej twarz. Rude włosy nabrały jeszcze bardziej ognistej barwy. I ubierała się jakoś inaczej. Zawsze eleganckie kostiumy i sukienki. Zaskoczyła go ta przemiana.

 Zastanawiał się, kiedy narodziła się ta miłość. Gdzieś w przełomie szóstej klasy uświadomił sobie, że ją kochał i stała się częścią jego życia. To szczęście trwało krótko, gdyż na czas walki z Voldemortem postanowił odejść. Nie chciał jej narażać na niebezpieczeństwo. Potem próbował ułożyć sobie z nią życie, ale wiadomo jak to się skończyło. Wolał wyjechać niż stawić czoło życiu. Teraz tego żałował. – Muszę wyciągnąć Malfoya z aresztu. Bez niego nie poradzimy sobie z tą sprawą.

                Zaskoczona słowami Harry’ego spojrzała na niego. Dawniej Harry i Draco byli zaciekłymi wrogami. Od jakiegoś czasu współpracowali ze sobą i nieźle im się układało. Nie spodziewała się takiego rozwoju sytuacji. Ślub Hermiony wiele zmienił w ich relacjach.

                 - Czy jesteś pewny, że on nie zabił tej dziewczyny? – spytała, nie do końca przekonana o jego niewinności. Słyszała wiele potwornych opowieści o Malfoyach za czasów Czarnego Pana. Dlatego nie do końca wierzyła w jego przemianę. I bała się o przyjaciółkę.

                 - Tak – stwierdził zdecydowanie chłopak. – Draco może być ostatnim szubrawcem, ale nie jest mordercą, Nie zabiłby niewinnej dziewczyny bez względu na to, co robił w przeszłości. Wtedy była wojna i każdy stał po stronie właściwej według niego.

                 - To fakt – musiała się z nim zgodzić. Jednak cień niepokoju wciąż pozostawał. W grę wchodziło życie jej syna i musiała być ostrożna. Nie mogła się wahać ani podejmować nieostrożnych decyzji. Jeden błąd mógł ją zbyt wiele kosztować. – Co zatem zrobicie? Krąg Śmierci dobrze się ukrywa. Wiemy o Nocie i Belli. Nie wiadomo, kto jeszcze do nich należy. Być może nawet Lucjusz Malfoy. Draco nie jest do końca tego pewny. Nie pokazują twarzy. Nie podają nazwisk. Są bardziej ostrożniejsi niż wcześniej.

                 - Draco? – spojrzała pytająco na młodego mężczyznę. Westchnął cicho. Musiał powiedzieć jej wszystko od początku do końca. Ginny miała prawo znać prawdę. Wiedział, że Draco będzie na niego zły, ale nie miał wyjścia. Zasługiwała na to, aby znać prawdę. Niebezpieczeństwo było coraz bliżej.

                 - Hermiona nie może się o tym dowiedzieć – ostrzegł ją, chociaż nie do końca się z tym zgadzał. Draco powinien mieć więcej zaufania do swojej żony i powiedzieć jej o wszystkim. Może wówczas ich relacje wyglądałyby trochę inaczej. Postanowił jednak nie wtrącać się w to. Dopóki Malfoy nie przeginał, nie musiał interweniować. Czas pokażę jak to potoczy się dalej.. Na razie mieli ważniejsze problemy na głowie. – Draco od jakiegoś czasu pracuje w roli podwójnego agenta. Niewiele osób wie o tej roli. To wszystko dla bezpieczeństwa. Dlatego Draco nic nie mówi Hermionie. Nie chce jej narażać.

                 - Przecież Hermiona nikomu, by nie powiedziała – zaperzyła się dziewczyna nad głupotą mężczyzny. Zbyt dobrze znała przyjaciółkę. Nie raz sama powierzała jej swoje sekrety. I nigdy żadnego nie wydała. – Gdyby Draco powiedział jej prawdę, ich relacje na pewno inaczej, by wyglądały. W niewiedzy jeszcze bardziej naraża ją na niebezpieczeństwo.

                Harry w skrycie zgadzał się z Ginny. Była naprawdę niezwykle mądrą czarownicą. Imponowała mu z czasem coraz bardziej. W ogóle było w niej coś wyjątkowego. Nie miał tylko pojęcia, co takiego. Teraz nie mógł tego odwrócić. Nie chciał toczyć z nią wojny. Wystarczyło mu to, że chce być dobrym ojcem. I będzie. Nie chciał by James wychowywał się bez niego. Miał tylko nadzieję, że z czasem i ona to zrozumie. Nie zależało mu na byciu z nią na wojennej ścieżce. W końcu jakby nie było,stali się rodziną. Może nie do końca trwałą, ale coś ich łączyło.

                 - Spróbuje z nim porozmawiać dzisiaj, ale wcześniej spotkam się z Hermioną – obiecał jej. – Musimy udać się do Hogwartu, by odnaleźć brakujący element różdżki, zanim zrobią to pozostali Śmieciożercy. Liczy się każda sekunda. I tak źle się stało, że znaleźli jedną.

                 - Wciąż nie mogę uwierzyć, że to wszystko prawda – szepnęła z lękiem Ginny. Nie spodziewała się ponownej walki ze złem. Przez pięć lat żyli w pokoju i wszystko wskazywało na to, że tak zostanie. Poczuła jak do jej oczu wzbierają się łzy. To było takie nie w porządku. Dobro zawsze musiało walczyć ze złem. Nie zauważyła, kiedy Harry zbliżył się do niej i wziął ją w objęcia. Zadrżała czując potrzebę tej bliskości. Nie powinna, ale nie umiała się cofnąć. To było silniejsze od niej. Znów obudziły się dawne uczucia. Nie wiedzieć, czemu przypomniała sobie ich pierwszy raz. To było jeszcze w Hogwarcie. Ona bała się tej chwili, a zarazem bardzo jej pragnęła. Sam Harry był niedoświadczonym chłopakiem. Nie miał tylu kochanek, co Malfoy. Mimo wszystko okazał się niezwykle sprawny i delikatny. Na jej twarzy pojawił się rumieniec.

                 - Chyba powinienem iść – wyjąkał lekko ochrypłym głosem Harry. Ginny mu przytaknęła. Nie powinni zostawać sami.. Nie powinno tak być. Harry pospiesznie odwrócił się od niej i odszedł. Zanim popełni jeszcze większe szaleństwo. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi, odetchnął z ulgą, chociaż jego serce nie przestało bić jak oszalałe. Pożądał jej. Czuł, że niedługo przekroczy niebezpieczną granicę. I po raz pierwszy nie bał się konsekwencji.

~^~^~
                Był cały obolały po tym jak potraktował go Greyson.
                Przez jedną, straszną chwilę bał się, że facet po prostu go zabije. W jego oczach widział chęć mordu. W ostatniej chwili, strażnik przerwał te tortury wpadając do celi. Musieli odciągać Greysona od niego. Był cały posiniaczony. Pod okiem rósł mu sporej wielkości siniak. Jego warga była tak spuchnięta, że z trudem wysławiał choćby słowo. Nigdy jeszcze nie czuł się tak paskudnie. W dodatku pulsujący ból w głowie niczego mu nie ułatwiał. Nie przestawał też myśleć o Hermionie. Co prawda Artur Weasley obiecał, że zapewni jej bezpieczeństwo, ale, czy można wierzyć ministrowi? W końcu już raz zawiódł na tym polu. No i jeszcze jego partner. Niespodziewanie wyjechał w związku ze sprawami rodzinnymi i nie dawał znaku życia. Martwiło go to, gdyż teraz przydałby mu się adwokat. Co prawda, mógłby sam się bronić, ale obawiał się, iż nie miałby szans. Już postawiono na nim krzyżyk. Wyczuł to w reakcjach pracowników Ministerstwa. Sam Greyson obiecał, że zrobi wszystko, by go zniszczyć. Miał wrażenie, że to początek jakiegoś koszmaru. Jego życie nigdy nie było idealne, ale to co działo się teraz przerastało wszystko.

                 - Masz gościa. – Chłodny głos strażnika wyrwał go z zadumy. Draco gwałtownie podniósł wzrok i spiął się cały. Jeżeli to ponownie Greyson, tym razem będzie się bronił. Nie pozwoli mu się tak po prostu poniżać. W końcu nie na darmo nazywał się Malfoyem. Tymczasem w kracie celi, ku jego zaskoczeniu, pojawił się Harry Potter. Wyglądał na zaniepokojonego, co zmartwiło blondyna.

                 - Czy coś się stało z Hermioną? – zapytał prosto z mostu. To była pierwsza rzecz jaka przyszła mu do głowy. Jeżeli Harry był zaskoczony tym pytaniem, to nie dał tego po sobie znać. Zmarszczył brwi i zdecydowanie wszedł do środka. Draco zauważył, że trzymał w ręku mały pakunek, który mu wręczył. To było czyste ubranie i bielizna. Był mu wdzięczny za tę troskę.

                 - To Hermiona pomyślała, że ci się przyda – oznajmił bardzo cicho. – I wszystko z nią w porządku. Właśnie współpracuje ze Snapem, co nie jest łatwym zadaniem. Wiesz, że oboje się nie znoszą – skrzywił się na wspomnienie byłego nauczyciela na co Draco z trudem powstrzymał parsknięcie śmiechem. Doskonale zdawał sobie sprawę z relacji całej trójki z nauczycielem. Nie wyobrażał sobie jednak jego żony współpracującej z wrogiem. Zaraz znów pojawił się niepokój.

                 - Dlaczego to robi? – zapytał ostro. – Przecież wyraźnie dałem jej do zrozumienia, żeby się nie wtrącała. Kazałem jej jedynie podpisać cholerne papiery i zacząć swoje nowe życie. Czy ta głupia idiotka nic nie rozumie? – Nie krył swojego zdenerwowania przed Potterem. Nie zwracał nawet uwagi na ból, jaki sprawia mu mówienie.

                 - Ta idiotka, jak ją nazywasz – powiedział siląc się na spokój Potter. Draco domyślił się, że miał chęć walnąć go czymś ciężkim i niemal żałował, że się powstrzymywał. – Jest gotowa na wszelkie poświęcenie, aby wyciągnąć cię z więzienia. Merlin jeden wie dlaczego, ale wyraźnie jej na tobie zależy. A Ty chcesz to wszystko spieprzyć. Dlaczego?

                Draco zawahał się. Potter nie miał pojęcia o wszystkim. A może miał? Po raz pierwszy uważniej przyjrzał się Wybrańcowi. Nigdy nie byli sobie bliscy. W szkole uchodzili za największych wrogów. Potem każdy z nich obrał własną drogę. Spotkali się dopiero w Malfoy Manor i w czasie bitwy, gdzie już stał po właściwej stronie. Nigdy jednak nikomu tego nie zdradził. Teraz jego z pozoru proste pytanie wyprowadziło go z równowagi. Nie był pewien, co na nie odpowiedzieć, ale ostatecznie postawił na szczerość.

                 - Nie chcę,  by była narażona na niebezpieczeństwo – wyznał bardzo ostrożnie dobierając słowa. – Ze mną nigdy nie będzie miała normalnego życia na jakie zasługuje. Żałuje, że to wszystko zacząłem. Gdybym odrobinę pomyślał, mógłbym zauważyć, że była jeszcze dziewicą. Ona zawsze należała do porządnych dziewczyn. Jej imienia nigdy nie splamił żaden skandal. Kiedy znalazła się w niebezpieczeństwie, mogłem po prostu jej pomóc i odejść. Nie umiałem tego zrobić.

                 - Pragnąłeś jej już wtedy – zauważył Harry, na co Draco przytaknął niechętnie.

                 - Nigdy nie zapomniałem o tamtej nocy w Malfoy Manory – kontynuował. – Wciąż do mnie powracała jej blada i drżąca z przerażenia postać. To dzięki niej się zmieniłem. Ona sprawiła, że stałem się innym człowiekiem. Po tym spotkaniu poszedłem do jedynych osób, którym mogłem zaufać. Dyrektor McGonagall i Kingsley pokazali mi, co mógłbym robić, by im pomóc. Od tamtej pory działałem podwójnie.

                 - Czyli już wtedy w czasie bitwy, gdy uratowałeś życie Ronowi i Hermionie to nie było przypadkiem? Podobnie postąpiłeś z Ginny? Widziałem jak ściągnąłeś z niej Carrow, ale wydawało mi się, że to był przypadek.

                Draco przytakiwał na wszystkie zadawane pytania. Powróciły wspomnienia z dramatycznych wydarzeń w czasie bitwy. To był prawdziwy koszmar. Jeden z najgorszych w których musiał zmierzyć się z dawnymi przyjaciółmi. Nie było to dla niego łatwe. Dla żadnego z nich. Zginęło wtedy wiele dobrych i szlachetnych osób. Nie wszyscy mieli okazje poznać eliksir, który stworzył Snape.

                 - Nic nie dzieje się z przypadku ,Potter – odpowiedział cicho Draco. – Ja sam tak nie postępuje. Podobnie jest między mną, a Hermioną. To chyba było przeznaczenie. Los nas ze sobą zderzył. Mimo to nie możemy być razem. Jej życie jest bardzo ważne. Gdyby coś jej się stało z powodu mojej przeszłości, nigdy bym sobie tego nie wybaczył.

                 - Wiesz, że jesteś idiotą? – prychnął nie ukrywając swojej pogardy. – Powinieneś walczyć o swoje szczęście. Masz szansę być z kobietą, która cię kocha. Nie mam pojęcia za co, ale wszystko wskazuje na to, że tak jest. Każdy to widzi, a ty tymczasem tchórzysz i wręczasz jej papiery rozwodowe, by była bezpieczna. To czysty idiotyzm i egoizm.

                 - I kto to mówi – Draco nie pozostawał dłużny. Skoro już rozpoczęli swoje „gorzkie żale” ,doprowadzą  je do końca. – Uciekłeś pozostawiając ciężarną Ginny. Sam zachowałeś się jak tchórz, a mi śmiesz mówić o moralności? Ja przynajmniej robię to, by ratować jej życie. Beze mnie będzie bezpieczniejsza.

                 - Naprawdę myślisz, że wtedy Nott lub Leastrange jej odpuszczą? – Harry nie był do końca przekonany. – Nie rozumiesz, że wtedy znajdzie się w większym niebezpieczeństwie? Tak przynajmniej  mógłbyś ją chronić.

                Słowa Pottera po raz pierwszy wydawały mu się słuszne. Nie było pewności, czy Nott i Leastrange faktycznie odpuszczą Hermionie. Szczególnie Bella była niebezpieczną i nieprzewidywalną kobietą. Nagle w jego sercu zrodziła się nadzieja. Nie chciał rozstawać się z Hermioną. Zależało mu na niej i to bardzo. Gdyby tylko mieli szansę mogliby stworzyć cudowną rodzinę. Po raz pierwszy poczuł, że ma o co walczyć. I dla kogo.

                 - Więc jak zamierzasz mnie stąd wydostać, Potter? – zapytał zdecydowanie.  Kiedy już wszystko ucichnie zabierze Hermionę gdzieś w cudowne miejsce. Tam na nowo spróbuje otworzyć się przed nią. I powalczyć o miłość. Po raz pierwszy zaczął wierzyć, że wszystko może się ułożyć. O ile niczego nie zdążył spieprzyć. Teraz wszystko zależało od niego.

~^~^~
                Była już bardzo zmęczona, kiedy dotarła do domu.
                Praca w szpitalu to niezwykle wyczerpujące zajęcie, ale sprawiało jej wiele radości. Nigdy nie czuła się bardziej szczęśliwsza niż wtedy. No i to były cudowne godziny, które spędzała po za domem. I mogła swobodnie unikać Astorii, co normalnie nie było łatwe. Od kiedy aresztowano Draco Malfoya jej siostra triumfowała. Przykro było patrzeć jej okrutną radość, powodowaną niesprawiedliwą sytuacją. Ona chyba jako jedyna z całej rodziny nie wierzyła w jego winę.

                 - Mam nadzieję, że go powieszą,  albo przynajmniej zgnije w więzieniu – mówiła podniecona każdemu, kto chciał ją słuchać. Większość jej rodziny popierała to zdanie, chociaż jeszcze nie tak dawno tak bardzo pragnęli połączenia rodzin.

                 - Malfoyowie to jedna z najbardziej szlachetnych rodzin w kręgu naszego społeczeństwa – mówił wtedy jej tata. – Ich syn godnie zastępuje ojca, chociaż zajmuje się taką pracą. Jednak to idealna partia dla ciebie. Lepszego męża nie mogliśmy ci wybrać.

                Dafne przyglądała się wszystkiemu z boku i jedynie kręciła głową. Czuła wstręt do własnej rodziny. Byli tak zapatrzeni w siebie i fałszywi, że aż ściskało ją w żołądku. Dziwiła się im. Jako jedyna z całej tej rodziny była inna. W dodatku zdążyła polubić Hermionę, której nie znała co prawda zbyt dobrze, ale podobało jej się to, co zdążyła się dowiedzieć od Rona. No właśnie Ron. Nie widziała go od tamtego spotkania w barze. Nie wysłał jej również żadnej wiadomości. Z informacji Proroka zdążyła się dowiedzieć, że wszystko z nim w porządku. Czuła dziwny smutek, gdyż nie była pewna, czy jeszcze się spotkają. Ron sprawiał wrażenie, że chciałby trzymać się z daleka od jej rodziny. Jednak przyjął ofertę pomocy. Naprawdę chciała się zaangażować. Miejsce, które chciał stworzyć Weasley, zarówno dla mugoli jak i czarodziei wydawało jej się idealnym pomysłem. I ona naprawdę chciała pomóc. Nie miała może zbyt dużej wiedzy, ale wierzyła, że to co potrafi przyda się Rudzielcowi. Kroki same ją tam zaprowadziły. Nie zauważyła nawet, kiedy przegapiła autobus prowadzący do domu. Rzadko kiedy się teleportowała. Astoria lubowała się w magii, ona korzystała z niej jak najmniej. To prawda lubiła te czasy w Hogwarcie, ale często żałowała, że trafiła do Slytherinu. Nigdy nie czuła się najlepiej w tym domu. Żałowała swojego pierwszego wyboru, gdyż Tiara od początku pragnęła umieścić ją w Gryfindorze. Gdyby dzisiaj stanęłaby przed taką samą szansą, wybrałaby inną drogę. Niestety, los nie dawał drugiej szansy. Mogła tylko układać na nowo życie, które miała., Gdy stanęła przed dawną restauracją, z trudem poznała to miejsce. Ron naprawdę ostro wziął się do pracy. Nowe drzwi były już wstawione, a przed nimi wisiał duży napis „Połączeni”. Podobał jej się pomysł na nazwę. Wiele oddawał temu miejscu. Przeszła przez obrotowe drzwi i weszła do środka. Aż zachłysnęła się z wrażenia, zatrzymując po środku. Ron stworzył prawdziwe, kameralne cudo. Po środku przy ścianie płonął kominek. Duże, czerwone stoły stały przy nim tuż obok szklanego kominka. Egzotyczny wystrój dodawał niezwykłego uroku temu miejscu.. Podobne kanapy były niemal przy każdym miejscu. Ron naprawdę się postarał i dobrze wykorzystał otrzymane pieniądze. Tuż obok kominka znajdowała się niewielka, oświetlana scena, a na niej pianino. Idealne miejsce do koncertów na żywo. Po drugiej stronie znajdował się przytulny bar. W powietrzu czuła przyjemny zapach farby.

                 - Dafne! – Drgnęła, słysząc pełen entuzjazmu głos Rona. Odwróciła się i uśmiechnęła do niego. Poczuła jak jej serce zaczyna mocniej bić. Ostatnio coraz częściej reagowała tak na jego widok. Zaczynało ją zastanawiać to nagłe uczucie i trochę się go bała. Już i tak miała dość skomplikowane życie. Nie potrzebowała więcej kłopotów. – Nie spodziewałem się ciebie. Ostatnio byłem tak zalatany, że zupełnie zapominam o wszystkim. Załatwianie formalności w mugolskim świecie jest strasznie kłopotliwe.

                 - Widzę, że poradziłeś sobie beze mnie – powiedziała z lekkim smutkiem. Naprawdę chciała mu pomóc w urządzaniu tego i poczuła się trochę odrzucona. Ron jakby wyczuł jej nastrój  i był trochę zakłopotany.

                 - Dałem się ponieść emocjom – przyznał cicho. – Magia i różdżka zrobiły swoje. Jednak jeśli coś byś zmieniła, proszę, możesz śmiało dawać opinię – próbował nieco ratować sytuację, co trochę wzburzyło Dafne. Nigdy nie oczekiwała litości od chłopaka. Nienawidziła tego.

                 - Nie potrzebuje litości, Ron – parsknęła gniewnie, a jej oczy zabłysły ze zdenerwowania. – Poradziłeś sobie sam i to całkiem nieźle. Następnym razem nie proś o pomoc, której nie potrzebujesz, gdyż to mogłoby kogoś urazić – odwróciła się na pięcie i już miała odejść, gdy złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.

                 - Dafne – wyszeptał zachrypniętym głosem. Spojrzał w jej niezwykłe oczy i zatonął w nich. Jeszcze żadna kobieta nie robiła na nim takiego wrażenia jak ona. To było coś naprawdę niezwykłego. Pragnął jej. To dlatego unikał jej od kilku dni. Musiał uporać się z własnymi uczuciami. I za każdym razem widział tylko jeden obraz. Cudowną Dafne w jego łóżku. Tym razem nie zamierzał uciekać  ani się wahać. Po prostu wpił się w jej usta, nie dając jej szansy na zmianę decyzji. Z początku zaskoczona odwzajemniała pocałunek. Coś dziwnego działo się z jej ciałem. Szczęście, że byli tu całkiem sami. Ron kompletnie nie panował nad sobą. Nigdy jeszcze nie czuł takiego pożądania jak teraz. Dafne pozwalała mu na wszystko. Ostrożnie zsunął ramiączka bluzki napawając się pięknym ciałem dziewczyny. Była drobna i niezwykle kusząca. Podobała mu się taka. Nim się zorientował teleportował ją na górę, gdzie znajdował się jego prywatny gabinet. Była cała drżąca. Rozpinała jego koszulę poznając jego ciało. On delikatnie całował i pieścił każdy jej centymetr. Mocno wciągnęła powietrze, gdy jego usta dotknęły sutków. Nikt nigdy nie pieścił jej w ten sposób. Do tej pory żadnemu mężczyźnie nie pozwoliła na taką zuchwałość. Pragnęła tego równie mocno jak on. Była gotowa poddać mu się całkowicie. Gdy została całkiem naga ułożył ją na sofie. Zatopił się w jej drobnych piersiach, które mieściły mu się w dłoni. – Naprawdę tego chcesz? – zapytał ochrypłym głosem. Nie wiedział jak zdoła się powstrzymać, ale zrobi to, jeśli tylko go poprosi. Jego członek domagał się spełnienia. Musiała ednak wiedzieć, że do niczego jej nie zmuszał.

                 - Chcę, Ron – wyszeptała bardzo cicho. Naprawdę tego chciała. Do tej pory unikała porywów namiętności. Nie była na nie gotowa, gdyż nie poznała mężczyzny, z którym mogłaby przeżyć ten pierwszy raz. Teraz było zupełnie inaczej. Nie wyobrażała sobie innego mężczyzny na jego miejscu. Tylko teraz go pragnęła. Wyciągnęła ręce i tym razem to ona go pocałowała. Jej ciało odpowiadało na jego pieszczoty. Płonęła z gorąca i namiętności. Z gardła wydobywały się ciche jęki. Szeptała jego imię pragnąc ukojenia, które tylko on mógłby jej dać. Delikatnie rozsunął jej nogi. Nie przerywając swojego wzroku, wszedł w nią zdecydowanym ruchem. Poczuła lekki ból i zesztywniała, ale nie przestawał pieścić jej ciała. Domyślił się, że była dziewicą i ucieszyło go to. Robił wszystko, by się odprężyła. Nie dbał o własny ból lędźwi. Liczyła się również jej przyjemność.

                 - O Boże, Dafne, pozwól mi – wyszeptał gardłowo. Kiedy zaczął się w niej poruszać ich ciała eksplodowały. Niespodziewany ból minął zawładnięty przez namiętność. Reszta świata przestała dla nich istnieć w tej jednej chwili. Liczyli się tylko oni i chwila, którą przeżywali.

~^~^~
                Hermiona otworzyła barek i wyciągnęła z niego butelkę draconowej whiskey
                Wróciła do Malfoy Manor, ale nie czuła się tu dobrze. To miejsce nigdy nie było jej domem, a bez męża jest jeszcze gorzej. Na całe szczęście jego ojciec wciąż pozostawał nieobecny. Bardzo często rozmyślała też, czy to nie Lucjusz zamordował Corinnę Ramsay. W końcu morderstwo, by do niego pasowało. Z drugiej strony, na pewno nie zależałoby mu na takim skandalu. Znalazłby inny sposób, by zemścić się na synu. Z westchnieniem ulgi wypiła bursztynowy płyn. Nie przepadała za alkoholem, ale nie znała innego sposobu na odprężenie. Draco wciąż siedział w więzieniu, John Smith był poza zasięgiem, a ona nie miała sposobu jak go wyciągnąć. Była coraz bardziej zdenerwowana całą sytuacją. Musiała znaleźć jakiś sposób, żeby mu pomóc. Jeżeli Snape czegoś natychmiast nie wymyślona to zrobi. Na pewno. Była na to zbyt zdeterminowana.

                 - Pan Potter do panienki – odezwał się niespodziewanie kamerdyner Malfoyów, Gabriel Brow. Hermiona lubiła tego mężczyznę. Jego rodzina służyła od pokoleń u Malfoyów i co ją zaskakiwało, był przyzwoitym mężczyzną. On jako jedyny zaakceptował jej nową rolę. Nie przeszkadzało mu, że była mugolaczką. Jak zdążyła się dowiedzieć, siostra pana Browna wyszła kiedyś za mugola. Mafoyowie nigdy się o tym nie dowiedzieli, gdyż z pewnością, by go zwolnili. Cieszyła się zaufaniem jakim ją obdarzył.

                 - Dziękuje, przyjmę go w salonie – zapowiedziała pospiesznie i kamerdyner się oddalił. Ucieszyła się na wieść o wizycie Harry’ego. Był dzisiaj u Dracona i na pewno przyniesie jakieś wieści. Musiała wiedzieć, co z nim. Naprawdę się martwiła. Żałowała, że nie chciał jej widzieć. Inaczej z pewnością, by go odwiedziła. Harry siedział w salonie i popijał kawę, którą został poczęstowany. Na jej widok podniósł się i uśmiechnął. Hermiona ubrana była w elegancką sukienkę. Mimo całej sytuacji starała się wyglądać pięknie. Idealna żona dla nadętego arystokraty. Powitała przyjaciela nie przejmując się etykietą. Na szczęście byli sami, więc nikt nie mógł zwrócić im uwagi. – Dowiedziałeś się czegoś? Rozmawiałeś z nim?

                 - Tak – przytaknął Harry. Nie był pewien, czy powinien powiedzieć o wszystkich szczegółach Hermionie. Co prawda poznała ona trochę uroki więzienia, ale Draco znajdował się w gorszej sytuacji. – Niestety, nie wygląda to najlepiej. Nie wiem, czy zdołamy mu pomóc. To jest dość skomplikowane.

                 - Harry, proszę nie mów tak – Hermiona spojrzała na przyjaciela. – Nie możemy się poddawać. Draco nas potrzebuje. Wiem, że był Śmieciożercą. I zdaje sobie sprawę, że z góry wierzysz w jego winę, ale ja czuje głęboko w środku, iż jest niewinny. On nie zabił tej dziewczyny, podobnie jak nie miał z nią romansu. Greyson z zazdrości coś sobie ubzdurał. To spisek, który ma zaszkodzić jego rodzinie. Malfoyowie mają wielu wrogów.

                 - Byłaś na to przygotowana wchodząc w ten związek – zauważył cicho. Przytaknęła. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie łatwo jej będzie żyć u boku Malfoyów. Nie spodziewała się również miłości. To, co ją spotkało było darem, a zarazem przekleństwem. Jeżeli nie zdobędzie serca Draco, to wówczas odejdzie. Jedyne, co mogła zrobić to zachować odrobinę godności. Póki jednak da radę, będzie walczyć z całych sił. Czuła, że naprawdę warto. Dla tego związku była gotowa poświęcić nawet swoje życie.

                 - Tak Harry, byłam – przytaknęła mu. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. – I nie żałuje tego. chcę o niego walczyć. Wiem, że możemy mu pomóc. Jeżeli masz jakiś plan, to powiedz jaki. Zrobię wszystko, by wyciągnąć go z więzienia.

                Harry zawahał się przez chwilę. Obiecał Draconowi ją chronić i nie wciągać w żadne kłopoty. Niestety, bez jej pomocy nie dadzą rady. Miał pewne podejrzenia, ale musiał się upewnić. Nie chciał wyciągać pochopnych wniosków. Teraz bardzo wiele zależało od niej.

                 - Być może ktoś, kto wrobił Dracona będzie chciał cię zaatakować . - To będzie nasza jedyna szansa Hermiono. Zostaniesz przynętą. Wiem, że Draco nie do końca się z tym zgodzi, a sam pomysł mu nie będzie odpowiadał, ale nie mamy wyjścia. Jeżeli chcemy wyciągnąć go z więzienia, musimy znaleźć sposób, a zrobimy to tylko tak. Próbowałem wyciągnąć Dracona za pomocą kaucji, ale się nie da. Niestety pan Weasley ma w tej kwestii związane ręce. Greyson mógłby zacząć robić kłopoty. Ministerstwo nie może sobie na to pozwolić.

                 - Masz rację – Niechętnie się z nim zgadzała. Mogła podejrzewać, że tak będzie. Draco musiał zostać w więzieniu, a do niej należało ratowanie go. Tyle razy ratował jej życie i będzie miała teraz okazję odwdzięczyć mu się. Potem zaś odbędą długą rozmowę i zdecydują, co dalej. Papiery rozwodowe wciąż leżały na dnie szuflady jej biurka i czekały tylko na podpis. – W takim razie, co musimy zrobić? Wiem, że masz plan Harry. Już ja cię dobrze znam.

                Na twarzy Wybrańca pojawił się lekki uśmiech. Mówiła jak dawna Hermiona, którą znał. Jej oczy błyszczały wesoło, a policzki były lekko zaróżowione. Wyrosła na naprawdę piękną kobietę i dziwił się, że wcześniej tego nie zauważył. Wszystko dlatego, że Hermiona zawsze kojarzyła mu się z zanurzoną w książkach kujonką. To wszystko już minęło. Wyobraził ją sobie jako matkę i stwierdził, że byłaby cudowna w tej roli. Malfoy nie ma pojęcia jak wiele szczęścia posiadał. Miał nadzieję, że ich rozmowa w więzieniu pomoże mu podjąć dobrą decyzję. Chciał szczęścia dla przyjaciółki. Nawet jeśli miałby to być właśnie ten były Ślizgon.

                 - Pamiętaj Hermiono, że sporo ryzykujesz – ostrzegł, a ona przytaknęła. Była na to gotowa. I nie zamierzała się wahać.  Obserwowała jak Harry wyciągał z kieszeni małą buteleczkę. Bez trudu rozpoznała, co to. W końcu nie na darmo nazywana była najmądrzejszą czarownicą w szkole. Już wiedziała też na czym miała polegać jej rola. Tylko ona była na tyle sprytna, by przeprowadzić działanie tak, żeby nikt się nie zorientował.

                 - Od kiedy zaczynamy? – spytała tylko biorąc w dłoń eliksir. Nie było go dużo, ale na ich misję musiał wystarczyć. W razie, czego wiedziała jak go przyrządzić. O ile też pamiętała w saloniku na piętrzę znajdowały się różne eliksiry. Być może był nawet ten. Z tego, co słyszała nie tylko Gryfoni z niego korzystali.

                 - Od jutra – Harry podniósł się z kanapy. Najwyższa pora wracać do domu. Chciał jeszcze po drodze wstąpić do Ginny. Hermiona odprowadziła go do drzwi. – Wpadnę do ciebie koło dwunastej. Bądź już przygotowana.

                 - Na pewno będę – obiecała mu. W zamyśleniu szła po schodach do sypialni. W ręku obracała buteleczkę z eliksirem. Nie była pewna, czy pomysł przedstawiony przez Pottera był dobry. Co będzie, jeśli  dowie się czegoś o swoim mężu? Możliwe nawet, że nie zna go tak naprawdę. Jeśli to jednak on manipulował nimi wszystkimi i zabił tamtą dziewczynę? Pokręciła głową i pozbyła się tych absurdalnych myśli. Na pewno tak nie było. Gdyby był aż tak okrutny jak myślała nie ryzykowałby własnego życia dla niej, a robił to tyle razy. Teraz przyszła jej kolej, by go ratować. I zrobi to za wszelką cenę. Nacisnęła klamkę i weszła do środka. Stanęła na środku zaskoczona, gdyż nie spodziewała się nikogo zastać. W końcu jak sam Draco powiedział to były jej prywatne pokoje.

                 - Co pani tu robi? – wykrztusiła. Nie okazywała strachu, ale nie podobała się jej ta sytuacja. Nie ufała do końca Narcyzie Malfoy. Byłaby głupia gdyby to zrobiła. W ręku kobiety znajdowały się papiery rozwodowe.

                Na twarzy kobiety pojawił się uśmiech nie wróżący nic dobrego. Hermiona odruchowo cofnęła się w tył. Czuła jak jej serce zabiło mocniej.

                 - Musimy poważnie porozmawiać, pani Malfoy – zarządziła stanowczo. Kobieta weszła do środka i przymknęła drzwi. Czuła, że będzie to długa rozmowa, której z miłą chęcią uniknęłaby, gdyby mogła. Niestety, powinny zrobić to już dawno temu. Ich relacje ociekały chłodem i chociaż Narcyza nie była taka jak jej mąż to nie tolerowała jej.

                 - Zamieniam się w słuch – mruknęła z przekąsem siadając naprzeciw niej. Miała wrażenie, że rozpoczęło się najdłuższe popołudnie w jej życiu.

~^~^~
Na zakończenie:
Po za paroma wątkami rozdział zdaje mi się nie wnosić nic nowego.
Jak wam się podoba rozwijający związek Rona i Dafne?
Pomyślałam, że nie chce kreować Rona jako potwora, który wiecznie krzywdzi Hermionę, a Draco ratuje ją z opresji.
Postanowiłam postawić na coś innego i mam nadzieję, że wam się podoba.
Oczywiście jest jeszcze Astoria, ale to już inna para kaloszy.
Tymczasem wszystkich chętnych zapraszam na nowe opowiadanie, które może nie jest z serii Dramione, ale mam nadzieję, że się spodoba: http://wybranka-losu.blogspot.com!
Pozdrawiam serdecznie i do następnego!!

Informacyjnie:
Tytuł oryginału: „pokochać łotra”
Tytuł rozdziału: 018 „Na przekór uczuciom”
Cytat: Antoni Słomiński
Ilość stron: 11
Ilość słów: 5 944

27 komentarzy:

  1. Świetne! Świetne! Świetne! <3 ŚWIETNE <3 Kocham Twojego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!! Rozdział cudowny :-) Czekam na następny!!


    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Twojego Rona. Mam już szczerze dość przedstawiania go jako gwałciciela.
    Sevcio powrócił. Ciekawa jestem czy dogada się z Hermioną.
    Świetny rozdziału.
    Uwielbiam komplikacje.
    Pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie też szczególnie że zawsze sama przedstawiałam go jako wrednego typa.
      Tym razem chciałam pokazać go jako zagubionego chłopaka i chyba mi się to dopiero udało.
      Aj zobaczymy w następnym rozdziale.
      Wszystko jest jedną wielką niespodzianką.

      Usuń
  4. Ja osobiście lubię Rona, dlatego cieszę się, że dałaś mu kochającą osobę :D Naprawdę.
    Severus Snape came back! Wow. Będzie się działo, coś czuję! :D
    To jest tak na maaaksa słodkie, jak oni się chronią nawzajem (Draco z Hermioną)... A z drugiej strony tą troska przeszkadzają też... Ojoj. Skomplikowane ;)
    Lumossy
    im-possible-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za odwiedziny;)
      Osobiście lubię Snape i dlatego właśnie powrócił.
      uznałam że to najlepsze co mogłoby go spotkać.
      Na pewno jeszcze pokaże na co go stać.
      pozdrawiam.

      Usuń
  5. Rozdział może i nie wnosi nic nowego ale wiele wyjaśnia i rozwija wątki.Takie notki teżz są bardzo potrzebne;)
    Rozmowa Harry'ego i Dracona- obaj są siebie warci. Bohaterowie za knuta;) Przyganiał kocioł garnkowi a sam smoli. Naprawdę, nie wiedziałam czy się śmiać, czy załamywać ręce nad ich głupotą;p
    Snape, lubię go...ale u Ciebie chyba nie pałam do niego sympatią. Ale kto wie, może to się zmieni?;)
    Wreszcie Hermiona zachowuje się jak Hermiona!;D W końcu nie na darmo była Gryfonką. Najwyższa pora żeby jej natura się obudziła z tego długiego snu. Niech walczy o Dracona i ich szczęście;)
    Astoria- perfidna s*** ale lubię tą postać. Wprowadza zamieszanie i niepokój. Poniekąd trochę dynamizuje relacje Dramione;) Dlatego mam nadzieję, że nie zapomnisz o niej.
    Fanką Dafne i Rona nie jestem, choć bardzo ciekawie opisujesz ich relację i dość trudną myślę rozwijającą się miłość.
    Nieobecność wspólnika Malfoy'a mnie niepokoi. Naprawdę nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że ten facet nie jest tym kim się wydaje i mocno namiesza...Nie daje mi to spokoju od momentu, gdy pierwszy raz pojawił się w opowiadaniu.
    Pozostaje tylko czekać na nową część.
    Pozdrawiam,
    V.

    more-than-enemies-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspólnik Dracona to tajemnicza osoba i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
      Coś czuje że nas wszystkich jeszcze zaskoczy.
      Co do reszty bohaterow to o żadnym z nich nie zapomnę.
      Mam nadzieję że finał tej historii powali wszystkich na kolana;)

      pozdrawiam i zapraszam na ciąg dalszy.

      Usuń
    2. Oj czuję, że Ty czujesz;p I zapewne masz zamiar potrzymać nas trochę w niepewności?;)
      Szalejesz z tymi szablonami;D Mnie też przydałoby się o tym pomyśleć, ale póki co nikt nie chce podjąć się wykonania szablonu.
      Myślę, że już się o to postarasz, aby tak było;)
      Pozdrawiam,
      V.

      Usuń
  6. No no postarałaś się . Na prawdę niezły rozdział . Oby tak dalej . Dużo WENY . Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg historii . A i jeszcze ten nowy wygląd . Hym SLICZNY . Bardzo mi się podoba zmiana na plus . Pozdrawiam !
    ~Nieśmiała :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny.;d
    Nic dodać, nic ująć.;d
    Masz rację.;d Chociaż nie lubię Rona, nie może być wiecznie zły.
    Mam nadzieję, że Draco naprawdę postara się walczyć o swoją rodzinę.;d
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ron, Dafne ciekawe i oryginalne połączenie, na prawdę mi się podoba :D
    Rozdział może nie wnosi nic nowego,po za kilkoma wyjątkami,ale ma to coś :D
    Weny:D
    Pozdrawiam,Lili:)
    Zapraszam na panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeejkuuu...jaki śliczny szablon! Zakochałam się w nim naprawdę! ^.^ Ron i Dafne? Hmmm...no tak. Bardzo ciekawe połączenie. Słusznie, że nie chcesz kreować go na potwora, chociaż pierwsze wrażenie jednak pozostanie :/ Zostawił Hermionę kiedy go potrzebowała. Ale to już nieważne. Ważne, ze znalazł sobie kogoś :D
    Dzielna Mionka, bardzo dzielna. Strasznie podoba mi się to, jak walczy o Draco, o to, żeby oczyścić jego imię i zdobyć jego serce. Chcę koniecznie wiedzieć co będzie daaalej♥.♥ +Jestem ciekawa rozmowy Narcyzy i Hermiony. Nie ukrywam, że chciałabym, aby kobieta ją zaakceptowała, ale przecież to jeden z uroków Twojego opowiadania, prawda? Moim zdaniem rozdział wnosi całkiem sporo, ale wiadomo, że inny punkt widzenia ma i autor i czytelnik, więc... :) No cóż...pozostaje mi czekać na rozdział 19, mam nadzieję, ze się szybko pojawi + zapraszam na dwunasty rozdział u mnie ;*** http://dramione-odkrywajac-siebie.blogspot.com
    Twoja Vill ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj dziękuje że się podobał ten rozdział;)
      Mionka jest bardzo dzielna i starałam się pokazać ją z jak najlepszej strony, przez pewien czas nie była sobą, ale wróciła do dawnej werwy.
      I na pewno taka już zostanie;)

      Co do tego rozdziału to w dużej mierze można go nazwać takim małym przerywnikiem.
      Niby nie wnosi a zarazem wnosi coś.
      Wszystko zależy jak powiedziałaś sama.
      od punktu czytelnika.

      pozdrawiam i zapraszam na ciąg dalszy;)

      Usuń
  10. Jak zawsze świetnie :D
    Oby Hermionie się udało :)
    A i chyba Harry'ego ciągnie do Ginny, czyż nie?
    A postać Severusa? Powiem tyle; GENIALNIE przedstawiona :DD

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest genialny. Podobała mi się rozmowa Pottera z Draconem, mam nadzieje, że do tego drugiego coś dotarło. Konfrontacja Narcyzy z Mioną też może być ciekawa :) Już się nie mogę doczekać kolejnej notki.
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój kochany Sev. Szkoda, że go tak mało. Ale wierzę, że jeszcze odegra ważną rolę w opowiadaniu.
    Ogólnie to nie mam pomysłów, co by napisać w komentarzu. Jakoś brakuje mi natchnienia.
    A jednak stara miłość nie rdzewieje. Widać, że Harry i Ginny nadal coś do siebie czują. Nie wiem, być może to tylko sentyment. Jednak to uczucie może nieźle namieszać.
    Bo w przypadku Rona i Dafne nie ma żadnych wątpliwości. Pytanie tylko, czy nie są zbyt szczęśliwy? Dobrze by było, żeby chociaż im się powiodło, ale ich życie wydaje się ciut za słodkie i beztroskie. Zbyt długo nie będzie nie tak kolorowo. Odpukać, oczywiście.
    Może i rozdział nie wniósł nic nowego, ale za to zakończyłaś go idealnie. Jakoś w poprzednim nie odczułam takie nieodpartej chęci, by czytać dalej. Ale tym razem korci mnie, by jak najszybciej przysłuchać się rozmowie Narcyzy i Miony. To będzie zapewne dyskusja na poziomie, ale jednocześnie będzie ogień. Nie lubią się, ale potrafią zachować się jak prawdziwe damy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zauważyłam że jakoś brakowało mi Twojego komentarza ostatnim razem;)
      Cieszę się, że ten postanowiłas skomentować, gdyż bardzo zależy mi na waszych słowach.
      Tak tych dwoje z pewnością nie jeden raz wpakuje się w kłopoty co nawet by do nich pasowało;)

      Co do Rona i Dafne zapewniam że nie będzie zbyt kolorowo.
      W końcu siostrą Dafne jest Astoria więc nie może być zbyt słodko przez nią;)
      Co do rozmowy Miony i Narcyzy aj będzie się działo co mogę zapewnić.

      pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Wystarczy jeden dzień pozostać w domu i już nadrabiam zaległości. W sumie brakowało mi Twojego opowiadania. Ale niestety, mam wrażenie, że czasu jest coraz mniej i nie mogę się ze wszystkim wyrobić.
      Tak myślałam, że nie pozostawisz ich życia w spokoju. Przynajmniej coś się dzieje.
      Teraz jeszcze bardziej nie mogę się doczekać tej rozmowy. Już sobie zaczynam ją wyobrażać.

      Usuń
  13. Postać Severusa to magia. Cudownie go przedstawiłaś w ogóle Twoja twórczość jest po prostu boska! Chciałabym kiedyś być na takim poziomie jak Ty. Czyżby Harry miał oko na Weasley'ównę? ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj kochana Ty też masz swój własny wspaniały styl i poziom;)
      Ja też uwielbiam Seva dlatego postanowiłam go przywrócić do życia i myślę że nie był to błąd.
      Mam jeszcze w zanadrzu trochę niespodzianek;)

      pozdrawiam.

      Usuń
  14. Jestem ciekawa co takiego Narcyza powie Hermionie?
    Zastanawia mnie Czy to nie czasami Smith wrabia Dracona??
    I czy Hermi dogada sie z Sevem ? Jaki plan ma Potter ?
    Bardzo podobała mi sie oczywiście scena z Ronem i Dafne ^^
    Mam nadzieje,ze Harry i Hermiona odnajdą połówkę różdżki ;)
    Trzymam za nich kciuki .
    Z jednej strony szkoda,że Ron z nimi nie wspólpracuje bo zawsze kojarzono ich jako Golden Trio a nie duet ;p
    P.S Bardzo fajny szablon chociaż poprzedni byl ładniejszy ;p
    pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
    polecam opowiadania o Dramione http://polecalnia-dhl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Ten szablon wybrałam gdyż nie chciałam męczyć kochanej mojej szabloniarki gdyż ostatnio ma sporo na głowie a nie opłaca mi się zamawiać nowego, gdy niedługo szykuje się wielki finał.

      Na wiele pytań wkrótce będą odpowiedzi.
      Mogę tylko zdradzić że będzie się działo, nie znosze nudy w opowiadaniach dlatego staram się żeby każdy rozdział ociekał w akcję.
      No co do Rona to Wielka Trójca jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa;)

      pozdrawiam.

      Usuń
  15. Witaj, kiedyś skomentowałaś moje opowiadanie, więc postanowiłam powiadomić o nowym blogu: dramione-jestesmy-jednoscia.blogspot.com
    Serdecznie zapraszam :)
    Jeju, zajrzałam na Twojego bloga i jestem przerażona! Ale spokojnie, to pozytywne przerażenie (choć brzmi to jak paradoks). Przeczytałam kawałek tego rozdziału, jednak jest to już 18, więc pewnie jutro spędzę pół dnia na czytaniu, by nadrobić zaległości. :(
    Cave Inimicum z dramione-pod-oslona-nocy

    OdpowiedzUsuń
  16. Na początek dziękuje za odwiedziny:)
    Lepiej późno niż wcale ale będzie w planach nowe dramione więc może tam będziesz na bieżąco.
    tymczasem zapraszam na kolejne rozdziały i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wreszcie znalazłam czas by przeczytać Twojego bloga :) Jejciu... doprawdy nie wiem jak to robisz, że potrafisz tak wielce oczarować czytelnika. Treść pochłonęła mnie na tyle, że nie mogłam oderwać wzroku od literek i wyobrażając sobie wszystko napawałam się tutejsza historią. Dziękuję Ci, że choć na chwile mogłam oderwać się od szarej rzeczywistości :) Mam wrażenie, iż ff HP to Twój konik. Jesteś osobą, która oczarowała mnie swoim pomysłem na opowiadanie, tym bardziej, że ostatnio czytam wyłączenie tematykę potterowską. Dodam także, że z przyjemnością zajrzę na wspomniane przez Ciebie, nowe opowiadanie Dramione, gdyż jestem niezwykle ciekawa jaką fabułą zaskoczysz mnie tym razem :)
    Pozdrawiam:
    ~ Zamani

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny :)!
    xx
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń