Przekraczając granicę swoich zasad zacierasz
ogólnie pojęte poczucie moralności,
odkrywając czasem przypadkowo
mroczne strony swojego człowieczeństwa gubisz się
, błądzisz i dopiero wtedy tak
naprawdę musisz udowodnić czy potrafisz się odnaleźć,
czy masz dość siły by stanąć
do walki z samym sobą..
- darkess (cytaty info)
Kroniki Proroka Codziennego nr 021
Wiecie, że jeszcze nie skończyłam tego opowiadania, a już mam pomysł na
dwie Potterowskie historię?
Jedną z nich oczywiście jest Dramione.
Jedną z nich oczywiście jest Dramione.
Będzie dość mroczne i brutalne, a Hermiona znajdzie się w całkiem nowej
sytuacji.
Obiecuje, że nie zawiedziecie się na mnie.
I trzecia coś podobnego do historii Raven, ale trochę inne.
No i jeszcze wciąż pisze moje własne opowiadanie o Jeźdźcach Apokalipsy
i jak tego nie zawalę to będzie coś.
I jak wam się podoba nowy szablon stworzony przez ukochaną Joy? Tym
razem jest zdecydowanie inny niż te które widzieliście do tej pory.
Tymczasem zapraszam do czytania rozdziału.
~^~^~
Ron
obudził się sam w łóżku i poczuł się dziwnie opuszczony.
To, co
wydarzyło się między nim, a Dafne było naprawdę cudowne. Wciąż nie wierzył, że
wśród Greengrassów była taka cudowna istota jak ona. Los był naprawdę
zaskakujący. Dafne była idealną partnerką dla niego. Znów po raz pierwszy od
dawna myślał pozytywnie o przyszłości. Znalazł kobietę dla siebie i stworzył
niezwykłe miejsce. Zamierzał otworzyć lokal kiedy Malfoy będzie na wolności. Nie robił tego dla
blondyna, ale ze względu na Hermionę. Miała na głowie za dużo problemów, by
interesować się imprezami. No i musiał jeszcze porozmawiać z kimś o Dafne. Zależało
mu na niej. Była bardzo niezwykłą dziewczyną jaką poznał i chciałby z nią być.
Obawiał się jednak Astorii. Mogła spróbować zniszczyć jego szczęście. Dlatego
lepiej będzie jak nikt na razie nie dowie się o ich romansie. Pomyślał o
Harrym, który zajmował jego mieszkanie. Tylko z nim mógł porozmawiać o tym
wszystkim. Z tym pomysłem ubrał się pospiesznie i sięgnął po telefon. Na całe
szczęście przyjaciel odebrał i, o dziwo, też chciał się z nim spotkać. Co prawda
mamrotał coś o miesięcznej pensji, ale Ron wyczuł, że coś jest nie tak.
Dodatkowo wchodziła w grę również misja ratunkowa Hermiony. Wciąż był sceptycznie do tego nastawiony.
Umówili się w jego knajpce. Harry pojawił się punktualnie. On był trochę
rozespany i leniwie popijał kawę przed kominkiem. Uśmiechnął się na widok dawnego
przyjaciela i zaprosił go na sofę. Harry nie ukrywał, że jest pod wrażeniem
miejsca stworzonego przez Rudzielca. Cieszył się, że zainwestował pieniądze w
coś tak wspaniałego.
- Jestem z
ciebie dumny, Ron – stwierdził z uznaniem. Lampy były lekko przygaszone dając
nieco prywatności, a stoliki oddzielono od siebie przytulnym parawanem, by nie
zasłaniać sceny. Wszystko było dobrze przemyślane i z gustem.
- Miała mi
pomóc Dafne, ale jakoś miałem natchnienie – przyznał, rumieniąc
się przy tym. Nigdy nie był przyzwyczajony do komplementów. Zawsze trzymał się
z daleka i po cichu zazdrościł przyjacielowi sławy i popularności. Teraz sam
miał okazje zabłysnąć.
- Dafne? –
Harry nie krył swojego zaskoczenia. – Chyba nie masz na myśli Dafne Greengrass?
To siostra Astorii – skrzywił się na samo wspomnienie tamtej kobiety. Nigdy za
specjalnie za nią nie przepadał.
- Tak –
przytaknął Ron. – Od jakiegoś czasu spotykamy się razem. Na razie w tajemnicy.
Dafne bardzo się boi, że Astoria mogłaby o wszystkim się dowiedzieć i zniszczyć
kruchy związek. Ona jest zdolna do wszystkiego.
- To akurat
prawda – przytaknął Harry. Pamiętał Astorię jeszcze z czasów szkoły. Lubiła
poniżać słabszych od siebie. Zawsze wywyższała się i była niezwykle dumną
osobą. Mogłaby wiele zrobić Ronowi gdyby
dowiedziała się o ich związku. – Dobrze robicie ukrywając to. W końcu Dafne
uwolni się od rodziny i będziecie mogli się cieszyć własnym szczęściem.
- Harry, wszystko
w porządku? – Ron zauważył, że głos przyjaciela brzmiał nieco inaczej. Znali
się dość dobrze i umiał odróżnić jego nastrój. Ron cieszył się, że mimo burzy, przyjaźń
przetrwała., chociaż był taki czas iż tracił nadzieję, że kiedykolwiek będą
normalnie ze sobą rozmawiać. Przyjaciel spojrzał na niego zmieszany. Nie był
pewien jak się do tego przyznać. Ron bardzo poważnie traktował obowiązki brata.
Chyba nigdy jeszcze tak bardzo nie bał się zwierzyć przyjacielowi jak teraz. To
było do niego niepodobne. Musiał jednak komuś coś powiedzieć.
- Chyba
zrobiłem coś głupiego – przyznał i w końcu opowiedział o spotkaniu z Ginny.
Słowa same wypłynęły mu z ust. Opowiedział o grze w quiddicha i niespodziwanym
pocałunku, którego był świadkiem Dean. Ron nie wyglądał na zaskoczonego. Od
początku wiedział, że tych dwoje ma się ku sobie i tylko szaleństwo sprawia, że
odmawiają miłości. Nie wtrącał się, ale cała sytuacja była coraz bardziej
dramatyczna i najbardziej mogli na tym
ucierpieć niewinne osoby.
- To
faktycznie było głupie – zgodził się z nim Ron. Ku zaskoczeniu Harry’ego, mówił
spokojnym i łagodnym tonem głosu. Ron naprawdę zmienił się przez ostatnie pięć
lat. – Jednak jeśli naprawdę kochasz moją siostrę to walcz o nią. Jeśli nie,
nie psuj szczęścia, które zbudowała. Dean jest naprawdę dobrym facetem i
opiekuje się nią i dzieckiem. Zastanów się dobrze, czego chcesz nim zniszczysz
komuś życie, a potem się wycofasz – Ron miał rację. Doskonale zdawał sobie z
tego sprawę. Musiał podjąć ostateczną decyzję. Wstał i podziękował Ronowi. To był dobry pomysł, by
się z nim spotkać. Jeszcze nie tak dawno planował się zabić, gdy myślał o
własnym życiu. Teraz pragnął jedynie własnego szczęścia. Jeszcze tylko pokonają
Krąg Śmierci i wszystko się wyprostuje. Nie mógł się tego doczekać.
- Nie
myśl, że tak łatwo się mnie pozbyłeś, Potter – usłyszał w głowie dobrze mu
znany i znienawidzony głos Voldemorta. Skrzywił się z niesmakiem. Był pewien,
że jego duch sobie odpuścił i przestał go nawiedzać. On był powodem, że
zostawił swoje szczęście. Opuścił dziewczynę, którą kochał. Tym razem nie
pozwoli mu wygrać. – Kiedy wrócę, odbiorę ci wszystko, co kochasz. Być
może zacznę od słodkiej rudowłosej Weasley lub twego bękarta. Kiedy będę go
zabijał, jego krzyk roznosić się będzie po całej
okolicy, a Mroczny Znak zawiśnie
nad domem.
- Nie! –
odparował Harry z mocą w głowie. Szedł pospiesznym krokiem modląc się, by jak
najszybciej znaleźć się w domu. Potrzebował pomocy. – Nie ruszysz mojego syna i
nigdy nie wrócisz. Zniszczę Krąg Śmierci zanim rzucą zaklęcie. – W głowie
rozległ się tylko śmiech i Voldemort zniknął. Harry odetchnął, ale tylko na
chwilę. Musiał ratować swojego syna. Jak najszybciej złamać zaklęcie.
Potrzebował pomocy i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie mógł sam walczyć
z Voldemortem. Chciał zacząć nowe życie bez przeszłości w swojej głowie.
Wierzył, że jest to możliwe. Znalazł się w domu, gdzie sięgnął po karafkę z
alkoholem. Potrzebował ukojenia i to była jedyna rzecz, która mogła mu w tym
momencie pomóc.
- Dopilnuję żebyś nie wygrał – wyszeptał
unosząc butelkę do ust i wypił spory łyk. Zapowiadała się kolejna długa i ciężka noc.
~^~^~
Mimo
niechęci jej męża,
strażnik nie robił oporów przed jej wizytą.
Na całe
szczęście, bo i tak znalazłaby sposób postawienia na swoim. Nie mogła odpuścić
tej rozmowy. Miała zamiar wszystko z nim wyjaśnić i zdecydować o tym, co dalej.
Draco siedział ze spuszczoną głową, gdy się pojawiła w więziennej celi. Na jej
widok poderwał się z pryczy. Wyglądał tak żałośnie, że ścisnęło ją w żołądku.
Uspokoiła się i weszła do środka.
- Nie
miałem pojęcia, że przyjdziesz – wyszeptał poruszony. Dopiero, gdy ją zobaczył
uświadomił sobie,
jak bardzo za nią tęsknił. Chciał ją przytulić, ale nie pozwoliła
mu na to. Stała wyniosła i chłodna. Nigdy jeszcze takiej jej nie widział. Z
niepokojem zmarszczył brwi i przyjrzał się jej uważniej. Zauważył, że coś
ściskała w ręku. Ogarnął go dziwny niepokój.
- Nie
planowałam tego – wyznała drżącym głosem. Widząc na co patrzył wyciągnęła rękę
i rozwinęła dłoń. Stało się. Pokazała mu trzymaną bransoletkę. Ze świstem
wciągnął powietrze. Nie spodziewał się tego. Specjalnie trzymał ją w ukryciu,
by nikt nigdy nie odkrył tego sekretu.
- Byłaś w
moim gabinecie – stwierdził cicho. Skinęła głową, ale nie powiedziała nic
więcej. Nie mogła się zdradzić z planem Harry’ego. Na pewno uznałby to za
bardzo niebezpieczne.
- Powiedz
mi, czemu ona tutaj jest – wyznała łamiącym się głosem. – Ona należała do Megan
wiesz o tym, prawda?
Dlaczego znajduje się u ciebie? Szukałam jej przez całą wojnę i później.
Pytałam niemal wszędzie. Była mi najdroższą przyjaciółką.
- Ona nie
żyje – wyznał bardzo cicho i opowiedział jej. Mówił cichym i pozbawionym emocji
głosem, ale w środku cały drżał. Wiedział, że zaraz ją straci. Widział większy
ból malujący się w oczach kobiety. Opowiedział o tym, jak
przypadkiem spotkał Ją węszącą na Pokątnej. Nie był wtedy sam, ale to by go nie
powstrzymało. Był wtedy jeszcze człowiekiem Czarnego Pana. Megan broniła się,
ale rozbroił ją. Była cenną zdobyczą, ale do
końca nie wydała przyjaciół, chociaż jej krzyki echem rozbijały się po Malfoy
Manor. Wtedy czuł się winny. Coś w nim pękało w środku. Gdy jego ojciec prosił,
by torturował Megan,
odmówił. Nie był wstanie tego zrobić. Podobnie jak wykonać
wyroku. W pewnym momencie chciał jej pomóc, ale wysłano go na misję. Dopiero
potem dowiedział się, że zrobiono to specjalnie. W tym czasie Blaise bez
wahania wykonał wyrok. Hermiona zadrżała. Z jej oczu płynęły łzy. Gdzieś w
głębi duszy wiedziała, że przyjaciółka odeszła. Przypomniała sobie moment, w którym przyszła do niej. Wtedy
też odszedł od nich Ron po ostrej kłótni, gdy myślał, że się tylko nim bawiła. Przyśniła jej się mówiąc dziwne słowa.
- Cokolwiek się wydarzy, cokolwiek usłyszysz, nie
wiń go – Wtedy ich nie rozumiała. Teraz wiedziała. Jednak nie umiała w tym
momencie zdobyć się na taką litość. Dracon odebrał jej ukochaną osobę nawet
jeśli nie zabił jej osobiście to był winny. Najdroższą przyjaciółkę. To przez
niego odeszła. Gdyby pozwolił jej odejść być może nadal, by żyła. Teraz nagle
wszystko, co dobrego zrobił do tej pory przestało istnieć. Pozostał jedynie
żal.
- Jeżeli
wyjdziesz z więzienia, trzymaj się ode mnie z daleka – odezwała się stanowczo.
– Nie szukaj ze mną kontaktu, bo staniesz się moim wrogiem – dodała i odeszła
ze złamanym sercem. Draco zrozumiał, że w tym momencie przegrał tę walkę na
zawsze. Hermiona postanowiła go opuścić. Po raz pierwszy od bardzo dawna, rozpłakał
się. Miał wrażenie, że oszaleje w tym więzieniu. Pragnął pobiec za nią i
powstrzymać ją. Powiedzieć, ile dla niego znaczy. Strażnicy
więzienni nie byli w stanie go powstrzymać. Dwóch powalił na kolana używając własnejpięści.
Tylko to przy sobie posiadał.
- Hermiono,
zaczekaj! – krzyknął rozpaczliwie za nią, gdy mijała już korytarz i kierowała
się w stronę wejścia. Zaskoczona słysząc jego głos, odwróciła
się.
Była
porażona wyglądem chłopaka. Nigdy jeszcze nie widziała go w takim stanie. W pierwszej
chwili zapragnęła do niego podejść, ale powstrzymała się. W jego stronę biegli
strażnicy, gotowi
go powstrzymać.
– Hermiono,
błagam. Nie zostawiaj mnie. Kocham cię! – Te dwa słowa sprawiły, że drgnęła.
Nigdy nie myślała, że kiedykolwiek je usłyszy. Dwóch
strażników rzuciło się na niego. Próbował odepchnąć ich od siebie. Wciąż
powtarzał zbolałe słowa miłości. Zrozumiała, że naprawdę ją kochał, ale i tak
odeszła. Nie widziała jak jeden ze strażników rzucił na niego Drętwotę, ale
słowa nie umilkły. Niemal ze łzami wybiegła z budynku. Promem wróciła do
miasta. Wciąż była jak odrętwiała. Przez niego umarła ukochana przyjaciółka.
Nie zabił jej, ale tak jakby wydał na nią wyrok. Ten, którego kochała, okazał
się oszustem. Musiała z kimś o tym porozmawiać. Harry i Ron odpadali. Z
pewnością zabiliby Dracona. Podobnie jak Ginny. Pozostawała tylko Luna. Jej
mogła powiedzieć, co zaszło. Luna przyjaźniła się z Megan, ale zawsze
pozostawała bezstronna w ich sporach. Dzięki temu mogła swobodnie z nią
porozmawiać. Lunę odnalazła jak zwykle w pracy. Miała wrażenie, że ta kobieta
tu śpi. Siedziała właśnie kończąc
obróbkę do nowej gazety.
- Hermiona?
– Nie kryła swego zaskoczenia jej widokiem. – Podejrzewałam, że w obecnej
sytuacji weźmiesz wolne.
- Muszę z tobą porozmawiać –
wyznała zdławionym głosem. Luna nie kryła zaskoczenia. Hermiona zawsze była
opanowana. Nigdy jeszcze nie widziała jej takiej bezbronnej i przerażonej. W
końcu zaczęła mówić. Słowa same wyszły z jej ust. Pokazała również bransoletkę,
którą zabrała. Jedyna pamiątka po przyjaciółce jaka jej została. Wciąż nie
dochodziło do niej, że Megan umarła. I to Draco odpowiadał za te śmierć. Nie
umiała się z tym pogodzić. I wiedziała, że chyba nigdy nie będzie. Kochała go, owszem.
I on również wyznał, że ją kocha. Na zawsze zapamięta moment w więzieniu, gdy,
że ją kocha. W tym momencie wykorzystała całą swoją wolę żeby odejść. Bała się,
że jeśli tego nie zrobi, to będzie żałować. Luna miała łzy w oczach. Ta niezwykła
historia poruszyła ją. Nie miała pojęcia, że tak wiele jest wstanie przeżyć
jeden człowiek. Hermiona była zadziwiająco silna. Zaskakiwała ją wciąż od nowa.
- Co
zamierzasz teraz zrobić? – spytała cicho. To pytanie wciąż dźwięczało w uszach
Hermiony. Nie była pewna, co zrobić. Naprawdę chciała poznać odpowiedź na to
pytanie, ale nie wiedziała.
- Na pewno
doprowadzę akcje do końca – odezwała się cicho. Nie zdradzała nic więcej, a
Luna nie pytała. Wiedziała, że przyjaciółka i Harry mieli zamiar uniewinnić
Dracona. Ona sama w Proroku codziennym robiła, co mogła, by przedstawić
historię Dracona jak najlepiej. Nie było to łatwe, ale naprawdę się starała.
Szczególnie, że Malfoyowie nie mieli zbyt chlubnej przeszłości. No i to, co
dziś usłyszała. Nie mogła opisać tego na łamach żadnej prasy. W końcu na tym
polegało zaufanie. I nie zamierzała go zawieźć. – Podpisałam papiery rozwodowe.
Narcyza mnie do tego zmusiła, ale w obecnej sytuacji nie mam wyjścia. Nasze
drogi rozchodzą się na zawsze. Nie ma szans byśmy byli kiedykolwiek razem.
- Tak mi
przykro – Luna patrzyła na nią ze współczuciem. Hermiona pokręciła jednak
głową. Jakoś to zniesie. Życie sporo ją nauczyło i dzięki temu przetrwa. W
końcu to tylko złamane serce. Na to się nie umiera. Westchnęła i podniosła się
z krzesła.
- Muszę iść
– odezwała się będąc już przy drzwiach. - Przepraszam Luno, że trochę
odpuszczam moją pracę. Wiem, że dałaś mi szansę i obiecuje nie zawieść cię
- Nie
przejmuj się – Kobieta machnęła na to ręką. – Ważne, by wszystko ułożyło się
dobrze – Hermiona pokiwała głową i wyszła. Wiedziała doskonale, że słowa Luny
się nie spełnią. Nigdy już nie będzie dobrze.
~^~^~
Ginny
z bolącym sercem wpadła do domu.
Wciąż nie
mogła uwierzyć, że to się stało. Dała się ponieść emocjom i pocałowała
Harry’ego. Nie byłoby to straszne, gdyby nie to, że jej narzeczony był tego
świadkiem.
-Dean, musimy
porozmawiać! – zawołała już od progu. Dostrzegła wyciągniętą na łóżku ich
wspólnej sypialni
walizkę. Dean zaklęciami wrzucał do niej ubrania. Był wyjątkowo
spokojny i opanowany. Nie drgnął na jej widok. Gdy spojrzał na nią, jego
oczy pozostawały ponure.
- Miałem
nadzieję spakować się zanim przyjdziesz – mruknął, nie
kryjąc niezadowolenia. Zbliżyła się. Chciała do niego podejść, ale powstrzymał
ją jego wzrok. Nigdy tak na nią nie patrzył. Musiała coś zrobić, nim
straci go na zawsze. Dean był dla niej bardzo ważny. Może nigdy nie kochała go
tak jak Harry’ego, ale nie był jej obojętny. Dał jej naprawdę wiele. Nie mógł
tak po prostu odejść.
- Dean,
proszę, wysłuchaj
mnie – poprosiła cicho. Ponownie uniósł wzrok, ale nic nie powiedział. Kiwnął
jedynie głową. Mimo tego, co czuł był gotowy ją wysłuchać. Decyzje podjął
dawno, ale niech sobie mówi, co chce. Po tym czego był świadkiem, nie
było mowy o zmianie zdania. Wciąż miał przed sobą świeży widok narzeczonej w
ramionach rywala. Był pewien, że długo o tym nie zapomni. – To był przypadek,
naprawdę. Ja do niego nic nie czuje. Musisz mi w to uwierzyć. Ten pocałunek
jest mi całkowicie obojętny. Gdyby było inaczej,nie stałabym tu teraz przed tobą i
próbowała się tłumaczyć.
- Naprawdę
myślisz, że w to uwierzę? – prychnął z pogardą. Naprawdę chciał wierzyć. Ginny
nigdy nie okazała , że go kocha , ale do tej pory była mu wierna. Był pewien,
że jego miłość wystarczy. Teraz coraz częściej przyłapywał się na tym, że jest inaczej.
Jego miłość mu już nie wystarczała. Ten
pocałunek uświadomił mu, że pragnął czegoś innego.. Normalnego związku, w którym
byłby naprawdę bezpieczny. Nie wierzył, że to w ogóle możliwe. Dawno temu
zakochał się w niewłaściwej kobiecie. To był jego błąd.
- To prawda
– szepnęła błagalnie. – Dean musisz mi uwierzyć. Naprawdę nie kocham już
Harry’ego. To z tobą jestem. Za ciebie zgodziłam się wyjść. Gdyby nie fakt, że
on jest ojcem mojego dziecka, w ogóle nie utrzymywałabym z nim
kontaktu. Miała łzy w oczach. Naprawdę
pragnęła, by jej uwierzył. Musiała go jakoś przekonać. Nie protestował, gdy
zbliżyła się do niego. Zapłakana ujęła jego twarz i pocałowała. Nigdy jeszcze
nie dała mu siebie tak jak teraz. Rozbierała go, niespiesznie gładząc jego ciało. Poddał
się całkowicie. Dopiero w pewnym momencie, nie mogąc znieść tej słodkiej tortury,uniósł
ją na ręce. Zrzuciwszy walizkę, ułożył ją na łóżku. Wszedł mocnym i
zdecydowanym ruchem. Jeszcze nigdy się tak nie kochali. Dziko i namiętnie.
Ginny wciąż powtarzała jego imię, gdy wznosił ją na wyżyny rozkoszy. Gdy kilka
minut później leżała wtulona w jego ramiona, w głowie pojawiały się
wątpliwości. Wciąż widziała wołającego Harry’ego. Co by było gdyby się zatrzymała? Czy mieliby
szansę odbudować własne szczęście? W końcu tak wiele stracili z jego powodu.
Westchnęła cicho. Harry był jej przeszłością. Do końca niezdecydowany jak
powinien się zachować. Będzie musiała ograniczyć ich wspólne kontakty. To może
być trochę trudne, ale kiedy całkowicie zmieni swoje życie, będzie
zupełnie inaczej.
- Dean, musimy
porozmawiać – przypomniała sobie o tym, co się stało przed pocałunkiem z
Harrym. Chłopak nieco rozespany spojrzał
na nią z niepokojem.
- Dostałam
dzisiaj niezwykłą propozycję – opowiedziała mu o spotkaniu trenera i o tym, co
jej zaproponował. Była naprawdę szczęśliwa. Quiddich był jej marzeniem od
dawna, ale dla dobra Jamesa porzuciła ten cel. Teraz miała szansę wrócić i
poczuć się jak kiedyś. Wiedziała, że najtrudniej będzie przekonać jej ojca.
Mimo, że była dorosła wciąż liczyła się z jego zdaniem. Musiało się jednak udać. Nie cofnie się przed
niczym, by spełnić ten cel. Dean nie krył swojego zaskoczenia. Początkowy
niepokój zamienił się w ulgę. Przez moment obawiał się czegoś innego. Wiedział,
że to spore ryzyko, ale nie chciał odbierać jej marzeń. W końcu to dla niej tak
wiele znaczyło. Widział jak męczyła się w obecnej pracy. Chciał znów przywołać
uśmiech na jej twarzy.
- Naprawdę
tego chcesz? – zapytał odgarniając opadające kosmyki na jej twarz. Przytaknęła.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko. – W takim razie spełniaj swoje marzenia. W
poniedziałek zasiądę na trybunach i będę ci kibicował.
Uśmiechnęła
się szeroko. Nie spodziewała się aprobaty i była mu naprawdę wdzięczna. Znów
się kochali, ale tym razem spokojniej i bardziej opanowanie. Kiedy Dean
wyczerpany rozkoszą zasnął, ona wyszła na balkon. Chłodny wiatr sprawił, że zadrżała.
W końcu jej życie zmieniało się na lepsze. Kiedy załatwią sprawę Kręgu Śmierci,
w końcu ustalą datę. Nie mogła
dłużej zwlekać. Dean zasługiwał na to, by została jego żoną. I zamierzała to
zrobić. Jednak złośliwy błysk jej wspomnień pojawił się w jej głowie. Wtedy też
tak stała na balkonie, tyle, że w Hogwarcie. Czasy się zmieniły. Snape był
dyrektorem szkoły. Z niepokojem wyczekiwała wieści o ukochanym chłopcu.
Wyruszył on na poszukiwanie horkruksów, które miały zniszczyć Voldemorta. Nie
podziewała się, że pojawi się u niej
Mimo że drżała z niepokoju to
jego widok był najszczęśliwszą chwilą w jej życiu. Tę noc
spędzili razem. Dużo mówili o zwycięstwie i przyszłości. Nie spodziewała się,
że to wszystko dobiegnie końca. Z Harrym u boku miała być szczęśliwa. Nie
umiała o tym zapomnieć.
- Dlaczego
Harry? – wyszeptała w księżyc i cicho załkała. Dean nie wiedział, że wciąż
miała pierścionek od niego. Nosiła go na łańcuszku nie chcąc go zgubić. Nie
umiała się z nim rozstać, chociaż powinna oddać go właścicielowi. Nie wspominał
jednak o pierścionku, więc ona również nie. Teraz zdjęła go z łańcuszka i
przyglądała mu się. Harry mówił, że należała do jego matki. Jedyna cenna rzecz
jaka po niej została. Teraz musiała się z nią rozstać. Tylko wtedy pożegna
przeszłość na zawsze i będzie mogła rozpocząć przyszłość. To była jej
ostateczna decyzja. Po raz ostatni spojrzała na śpiącego Deana. Teleportowała
się do mieszkania dawnego narzeczonego.
Harry nie
mógł spać. Podobnie jak ona siedział przy oknie i patrzył w gwiazdy. Na jej
widok podniósł się gwałtownie.
- Ginny, co
tu robisz? – szepnął zaskoczony jej widokiem. Właśnie myślał jak naprawić to,
co zawalił, gdy dziewczyna się pojawiła. Nie spodziewał się, że ją zobaczy. Jej
widok sprawiał mu ból, bo wiedział ile stracił przez własną głupotę. Wciąż też
żywo pamiętał ich pocałunek. Nie zapomni o nim długo.
- Chciałam
ci to dać – wyciągnął rękę, gdy podała mu swoją. Był zaskoczony rozpoznając
pierścionek matki. Pamiętał dobrze kiedy go otrzymał. To był jeden z ostatnich
prezentów od Syriusza.
- Dlaczego
mi go oddajesz– wykrztusił zaskoczony. Prawie zapomniał, że dał go Ginny w dniu
zaręczyn. Nie spodziewał się, że trzymała go tyle czasu. Był przekonany, że
wyrzuciła go gdzieś po drodze razem ze wspomnieniami.
- To
koniec, Harry – wyszeptała cicho. – Nie wiem, po co trzymałam go tyle czasu. –zniknęła zanim
zdołał cokolwiek powiedzieć. Harry zawył i cisnął pierścionkiem, który potoczył
się po podłodze. To był symbol straconej miłości. Wybraniec wiedział, że
stracił ją na zawsze.
~^~^~
Draco był cały obolały i otumaniony.
Strażnicy
zamknęli go w izolatce bez możliwości wyjścia i podali jakieś środki uspokajające.
Dostał strasznego szału. Podobno połamał kilku strażników. Nigdy jeszcze nie
stracił tak panowania nad sobą. To było przerażające. Wciąż z trudem docierało
do niego, co zaszło. Hermiona poznała prawdę i odeszła. Jego matka miała rację.
Teraz już nigdy nie będą razem. Nie zatrzymała się nawet na jego wyzwanie
miłości. I po raz pierwszy powiedział, że ją kocha. Ona tak po prostu go
zignorowała. Jęknął załamany. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak
wiele stracił. I nie był pewien, czy kiedykolwiek zdoła to naprawić. Poruszył
się ostrożnie. Całe ciało było obolałe. Chyba nigdy w całym życiu nie otrzymał
takiego lania. Żałował, że był związany. Czy kiedykolwiek jeszcze dane mu
będzie ją zobaczyć? Pragnął, aby tak było. Przecież Hermiona nie
wiedziała o tak wielu rzeczach. Musiał jej również powiedzieć o grobie. Na
pewno będzie chciała wiedzieć, że pochował jej przyjaciółkę na rodowym
cmentarzu Malfoyów. To jedyne, co mógł dla niej zrobić w tej chwili. Wciąż nie
mógł pogodzić się z tym, że ją stracił. Zbyt późno wyznał jej swoje uczucia.
Gdyby zrobił to wcześniej może sama, by się przed nim zrobiła. Nie. Pokręcił
głową. Już dawno to zrobiła, ale on był zbyt ślepy żeby to zobaczyć. Jęknął
załamany. Stracił ją przez własny idiotyzm i już jej nie odzyska. Nie był
pewien ile czasu spędził w izolatce, gdy drzwi do jego celi otworzyły się i
weszło dwóch strażników. Spiął się cały. Jednego z nich zdążył poznać już
dobrze. Najbardziej okrutny ze wszystkich Hadley, drwił z
jego arystokratycznych korzeni i znajdował wiele przyjemności w upokarzaniu go.
- Rusz
tyłek, Malfoy!
Masz gości! – machnięciem różdżki uwolnił go z więzów. Draco z ulgą
rozprostował sobie obolałe nadgarstki. Rzucił ostre spojrzenie w stronę
sadystycznego strażnika. Kiedy tylko stąd wyjdzie, osobiście
zajmie się systemem więziennictwa. Już wcześniej powinien to zrobić.
Szczególnie, gdy zdarzało się, że niewinni ludzie również tu trafiali. To nie
było sprawiedliwe. Zarówno on, jak i Hermiona mieli okazje się o tym
przekonać. Hadley szarpnięciem zmusił go do ruszenia się. Przed wejściem do
salki wizyt zdążył jeszcze oberwać pałką w żebra. Był tak poobijany, że prawie
nic nie czuł. Zaklął na widok Pottera. Dobrze wiedział, że mała Megan była
również i jego przyjaciółką. Czyżby Hermiona powiedziała mu prawdę? Zmrużył
oczy i przybrał wojowniczą postawę. Cokolwiek zrobił nie pozwoli zdeptać się z
błotem.
- Szukasz
zemsty, Potter?
– zapytał gniewnie. Zaskoczony mężczyzna spojrzał na Malfoya, nic nie
rozumiejąc. Chciał porozmawiać z nim o ostatnich wydarzeniach i raz jeszcze
wszystkiego się dowiedzieć, gdy ten zaczął zachowywać się wojowniczo.
Zaniepokoił go również stan więźnia. Był cały poobijany i ledwo trzymał się na
nogach.
- Co się
stało? – spytał bardzo cicho, chociaż się domyślał. On również wiele słyszał o
Robercie Hadleyu i nie podobało mu się to. Niestety, w tym
wypadku miał związane ręce i nie mógł nic zrobić. Nawet własna cela nie uchroni
go przed kłopotami.
- Hermiona
ci nie powiedziała? – Harry pokręcił głową. Draco westchnął i opadł na
siedzenie. Musi mu powiedzieć. Niech Potter dowie się od niego, niż o
kogoś innego. Był zaskoczony, że go nie wydała, ale mógł podejrzewać jak się
zachowa. Hermiona właśnie taka była. Niezwykle sprawiedliwa i lojalna. Z każdą
chwilą podziwiał ją coraz bardziej.
- O czym? –
Potter zmrużył oczy i usiadł naprzeciw niego. Draco zaczął mówić. Było równie
trudno, gdy musiał się powiedzieć Hermionie, ale nie aż tak bardzo. Harry
słuchał go w skupieniu, a wyraz jego twarzy zmieniał się z każdą chwilą od
niedowierzania po nieskrywaną złość. Dłonie Pottera odruchowo zacisnęły się w
pięści. On również martwił się o Megan przez ostatnie lata. Nie mieli pojęcia,
co się z nią stało. Z nich wszystkich to Hermiona najbardziej to przeżyła. Miał
ochotę cisnąć Malfoyem o ścianę. Gdyby nie to, że jego pomoc jest mu potrzebna
w uratowaniu syna,
już by to zrobił. Zauważył też coś jeszcze. Mimo pobicia
arystokrata wyglądał jak kupka nieszczęścia. Musiało wydarzyć się coś jeszcze.
– Ona wie, prawda? – zapytał bardzo cicho, na co ten przytaknął. Nie umiał ukryć
swoich uczuć przed Potterem, chociaż bardzo chciał. W końcu był przyjacielem
jego ukochanej. Jako sprzymierzeniec mógł się bardzo przydać.
-
Powiedziałem jej, gdy przyszła – przyznał cicho. Nie musiał dodawać nic więcej.
Można było wyczytać to z wyrazu twarzy mężczyzny.. Draco Malfoy był zakochany w
Hermionie Granger. Pierwszy szok z twarzy Harry’ego zniknął bardzo szybko. Nie
spodziewał się, że tak to się skończy. W końcu zaczynał zmieniać swoje zdanie o
blondynie. Każdy zasługiwał na drugą szansę. Bez względu na to, co zrobił w
przeszłości.
- Kiedy
stąd wyjdziesz, walcz
o nią – powiedział ku jego zaskoczeniu. – Hermiona cię kocha, ale w tym
momencie będzie w niej biła świadomość
tego, co zrobiłeś jej przyjaciółce. Udowodnij jej każdą swoją cząstką, co do
niej czujesz. Ona nie jest głupia i wybierze to, co dla niej najlepsze.
-
Najlepsze, by było gdyby trzymała się z daleka ode mnie – przyznał bardzo
cicho. Po raz pierwszy w życiu przestał myśleć tylko o sobie. W tym momencie
liczyła się tylko Hermiona i to jak bardzo ją skrzywdził. Nie tylko w ciągu
ostatniego miesiąca, ale również wcześniej. Tej nocy powracały do niego
koszmary z dawnych lat. Widział siebie drwiącego i upokarzającego dumną
Gryfonkę na każdym kroku. Był wówczas naprawdę okrutny i brzydził się siebie.
Nie raz doprowadził ją do łez. Te wspomnienia nie dawały mu spokoju. Zupełnie
jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie torturujące. Może tak było? Nie był do
końca pewien.
Rzucał się
na łóżko próbując wydobyć z głębokiego koszmaru. W pewnym momencie zobaczył bladą twarz Megan. Stali na błoniach Hogwartu.
Dziewczyna oskarżycielsko patrzyła na niego.
- Mogłeś mnie puścić! – mówiła do niego
spoglądając oskarżycielskim tonem.
Czuł się
naprawdę podle. Pod wieloma względami miała rację. Mógł, ale bał się nie tylko
o swoje życie. Dopiero w przypadku Hermiony wyłamał się i pomógł jej uciec. To
było dla niego coś nowego. Zaczął się zmieniać. Gdy po raz pierwszy pojawił się
w Zakonie Feniksa nie został zbyt dobrze przyjęty. Z początku mu nie ufali.
Dobrze wiedzieli,
kim była jego rodzina. Zażądał jedynie, by Potter i pozostali nie
wiedzieli o jego podwójnej roli. To zrodziło zbyt wiele tajemnic. Może gdyby
Hermiona wiedziała od początku, to dzisiaj nie powstałby ten mur wokół
nich. Może miałaby więcej zaufania do niego? Obudził się blady z przerażenia.
Wiedział jedno. Potter miał rację. Kiedy wyjdzie z więzienia będzie walczył o
Hermionę. Nie dbał o to, co zrobi jego matka. Jeśli zechce go wydziedziczyć, niech
to zrobi. On będzie walczył o swoje szczęście. Choćby to miała być ostatnia
rzecz na świecie.
~^~^~
Rozmowa z Luną bardzo jej pomogła.
Wciąż
rozpamiętywała koszmarną scenę w Azkabanie. Wiedziała,,zbyt
szybko nie pozbędzie się tego wspomnienia. Jego gorliwe słowa miłości. Nie sądziła, że
kiedykolwiek to od niego usłyszy. Spełniało się jej marzenie, ale zaraz
pojawiał koszma. Draco był winien śmierci Morgan. Nie zabił jej osobiście.
Zrobił to Blaise Zabini, ale on skazał ją na ten los. Nie była pewna jak
powinna się zachować. Czy powinna wybaczyć? W końcu to przeszłość. Ból z czasem
minie, a ona straci szansę na szczęście. Z drugiej strony pozostawała rana,
która być może nigdy się nie zabliźni. Żałowała, że po za Luną nie może jeszcze
z kimś porozmawiać. Ktoś inny pomógłby jej podjąć odpowiednią decyzję. Wtedy
byłoby łatwiej. Niestety, wszystko wskazywało na to, że będzie musiała poradzić
sobie sama.
- Hej,
Malfoy! – drgnęła słysząc za sobą czyjś nieznajomy głos. Z pierwszej chwili
zupełnie zapomniała, że znowu jest Draconem. Po wyjściu od Luny wypiła eliksir
i przybrała jego postać. Gdy się odwróciła zobaczyła przed sobą nieznajomego
mężczyznę. Na oko był niewiele od niej starszy, dużo wyższy i ciemnowłosy. Jego
wzrok nie wróżył nic dobrego. – Nie spodziewałem się ciebie zobaczyć dzisiaj.
Nott mówił, że jesteś w więzieniu.
- Bo byłem
– przyznała marszcząc brwi. Nott był jednym ze zbiegłych Śmieciożerców. Nie
rozumiała, co Draco miał z nim wspólnego. Nie podobało się jej to ani trochę.
Zaczynało do niej docierać, że w ogóle nie znała swojego męża. I po raz
pierwszy ogarnęły ją wątpliwości. Być może to nie eliksir. Możliwe, że to Draco
zabił tamtą kobietę. Szybko pozbyła się tych myśli. – A ciebie to obchodzi, ponieważ?
– zachowywała się ostrożnie. Nie mogła dopuścić, by poznał, iż nie wie kim
jest. Nie było to dla niej łatwe, ale wcieliła się w rolę Draco.
- Nie
spinaj się tak – Mężczyzna zaśmiał się nerwowo. Słyszał, że z Malfoyem lepiej
nie ryzykować, więc wolał nie robić sobie z niego wroga. – Zabini chciał się z
tobą zobaczyć. Ma jakiś interes. Czeka pod „Białym Tygrysem”. Hermiona
zadrżała. Blaise. Ten, który odpowiada za śmierć jej przyjaciółki. Miałaby
idealną okazję się zemścić. Co prawda „Biały tygrys” nie cieszył się dobrą sławą wśród
czarodziejów, ale nie była w tym momencie słabą kobietą. Nikt nie miał pojęcia,
co kryje się pod prawdziwą powłoką. Skinęła wyniośle głową i pozwoliła się
prowadzić. Okolica również nie była sprzyjająca. Miała dziwne wrażenie, że są obserwowani.
Rozglądała się dookoła czując, że nie podoba jej się ta cała sytuacja. W co
Draco wplątał? Coraz mniej podobało jej
się życie prywatne męża. Im częściej o tym myślała, to
coraz bardziej dochodziło do niej, że w ogóle nie zna go wcale. – Będzie czekał
w pokojach na górze – skinęła głową i weszła do środka. „Biały Tygrys” zasłużył
na swoją złą sławę. W powietrzu cuchnęło dymem i narkotykami aż zakręciło jej
się w głowie. Z trudem powstrzymała odruch wymiotny. Na pewno by się zdradziła. Ostrożnie minęła pijanych
gości i ruszyła po schodkach do pokoi gościnnych. Zapukała, ale nikt jej nie
odpowiedział. Nacisnęła klamkę i weszła do środka. Wyglądał na czysty i zadbany, ale nikogo nie
było w pobliżu. Poczuła dziwny niepokój. Wyciągnęła różdżkę, ale zareagowała za
późno. Coś ciężkiego spadło jej na głowę, ogłuszając ją. Upadła tracąc
przytomność. Nie miała pojęcia ile czasu minęło, gdy się ocknęła. Lepka ciecz w
kieszeni była znakiem, że eliksir się
stłukł. Zaklęła pod nosem. Akurat teraz, gdy naprawdę go potrzebowała. Czuła,
że ten który wypiła nie wytrzyma długo i wszystko się wyda. Szarpnęła rękami,
ale były zbyt mocno związane. Czuła również, iż zabrano jej różdżkę. Była
całkowicie bezbronna. Znów wpakowała się w poważne kłopoty.
- Obudziłeś
się! – drgnęła słysząc pełen pogardy głos Zabiniego Blaisa. Rozpoznała go bez
trudu. Stał przy słabym świetle lampy. Jego surowa twarz nie zmieniła się
wcale. Miała wrażenie, że dla tego mordercy czas był bardziej łaskawszy. Z
trudem opanowała złość. Ten człowiek był odpowiedzialny za śmierć Megan. Nie
mogła mu tego wybaczyć. – Nie mam pojęcia jakich wpływów użyłeś wydostając się
z więzienia, ale zawsze miałeś wiele szczęścia, draniu – podszedł i uderzył go mocno.
Aż zakręciło się jej w głowie.
- To ty
mnie wrobiłeś, prawda? – wykrztusiła cicho. Poczuła, że będzie miała złamany
nos. W oczach Blaisa pojawiła się nienawiść. Nie spodziewała się, że dawny
przyjaciel może być tak wielkim wrogiem.
- Bystry
jesteś – zakpił. Wziął stołek i usiadł naprzeciw niej. W ręku trzymał różdżkę
gotową do użycia. Hermiona usiłowała rozwiązać mocne więzy. – Jednak nie aż
tak. Myślałeś, że po tym wszystkim jak nas zdradziłeś, będę
twoim przyjacielem? Widziałem jak uratowałeś tę szlamę Granger. Od tamtej pory
pracowałeś dla nich. Dla Zakonu, a Czarny Pan tobie wierzył. Do głowy mu nie
przyszło, że prawdziwy zdrajca jest w jego szeregach. Ty i Severus Snape. Nim
również się zajmę, gdy nadejdzie pora.
- Jesteś szalony
– wykrztusiła, ale słowa mężczyzny wywarły na niej wrażenie. Draco w czasie
wojny stał po ich stronie. Nie rozumiała, czemu zataił przed nią te fakty. Nie
był do końca przesiąknięty złem jak myślała. Miał sporo dobrych cech, które
starał się za wszelką cenę ukryć. Nie rozumiała tylko dlaczego, ale
podejrzewała, że miało to związek z jego rodzicami. Lucjusz bywał bardzo
nieprzewidywalny jeśli tylko chciał. Jednak teraz był dorosły i nie raz
występował przeciw ojcu. Nie musiał go się bać. – Blaise to trzeba zakończyć.
Dla naszych porachunków zabiłeś niewinną dziewczyną.
- Ach, Corinna
nie była wcale taka niewinna – machnął Blaise ręką i uśmiechnął się przy tym. –
Była moją kochanką, a w dodatku od bardzo dawna pracowała dla Kręgu Śmierci.
Nott nie
ufał ci na tyle, żeby
dopuścić cię głębiej do tajemnic. Nie dziw mu się. W końcu wszyscy wiedzą o
twojej dwulicowości. Nie dziw się zatem, że ci nie ufają. Sam o to zadbałem.
- Blaise, od
początku źle oceniłeś sytuacje – próbowała mu wytłumaczyć. Już prawie udało się
jej rozwiązać więzy. Jej tata był harcerzem i nauczył ją kilku przydatnych
sztuczek. Teraz mogły uratować jej życie. Miała nadzieję, że da radę sięgnąć
różdżki. Znajdowała się naprzeciw niej. Blaise nie za bardzo dbał o
bezpieczeństwo. Był zbyt pewny siebie. To mogło go zgubić. Miała nadzieję, że
tak właśnie będzie. – Nigdy was nie zdradziłem. Znasz mnie w końcu. Jesteśmy
najlepszymi przyjaciółmi.
-
Przyjaciółmi? – zdenerwowany Blaise rzucił w nią zaklęciem. Crucio nie było
dość mocne, ale krzyknęła z bólu. Gdyby był odrobinę bardziej silniejszy ciężko
byłoby jej przetrwać. Czuła też jak eliksir przestaje działać. Zaczęła drżeć na
całym ciele. – Co się z tobą dzieje, Malfoy? – To była dla niej odpowiednia
chwila. Odepchnęła się od krzesła i sięgnęła po różdżkę. Szalone i nieostrożne,
ale nie dbała o to. Blaise próbował rzucić w nią zaklęciem. Zdołała je odbić.
Następne również. Dawno nie walczyła z tak zaciekłym przeciwnikiem. Eliksir
przestał działać i powróciła do swojej postaci. Blaise nie krył swego zaskoczenia i
wściekłości. Próbował ją uśmiercić, ale ona była szybsza. Po raz pierwszy to
powiedziała. Słowa same padły z jej ust. Nawet różdżka nie zadrżała jej w ręku.
Zaskoczony mężczyzna osunął się na ziemię, gdy błysk zielonego światła uderzył
w niego z całej siły. Jej zemsta została dokonana. Tego właśnie chciała.
Wezwała Aurorów i wyjaśniła wszystko. Opowiedziała czego zdążyła się
dowiedzieć. Kinsgley zapewnił ją, że to wystarczy, by uniewinnić Dracona.
Odetchnęła z ulgą. Jej misja została zakończona. Wkrótce jej były mąż zostanie
uwolniony. Musiała tylko zebrać swoje rzeczy i odejść z Malfoy Manor. Nie była
pewna dokąd się uda. Nie chciała kłopotać Rona, ale w tym momencie był jedyną
osobą na którą mogła liczyć. Po raz kolejny zmuszona była zacząć wszystko od
nowa. Dobrze, że tym razem nie była sama i miała przyjaciół, którzy zawsze ją
wesprą. Gdyby nie oni na pewno nie dałaby rady tego przejść.
~^~^~
Na zakończenie:
Naprawdę lubię ten rozdział.
Myślę, że ma w sobie coś i sporo wyjaśnia o życiu samego Dracona, a
Hermiona będzie miała ciężki orzech do zgryzienia. Postanowiłam też sporo
zmienić z tego, co pokazałam w prologi. Właściwie to możecie już teraz o nim
zapomnieć, ale sama jeszcze nie wiem jak pociągnę tę historię. Mam kilka pomysłów i zamierzam je
wprowadzić w życie, nie
przedłużając opowiadania. Myślę, że w planie będzie max 35 rozdziałów, nie więcej i epilog. A w mojej głowie tworzy się nowe Dramione.
Wiem, czyste szaleństwo, ale czuje iż to będzie coś.
Pozdrawiam serdecznie i do następnego rozdziału!!
Informacyjnie:
Oryginalny tytuł: „Pokochać łotra”
Tytuł rozdziału: 020 „Rozdarte serca”
Ilość stron: 11
Łał... nie wiem co powiedzieć! Rozdział po prostu genialny! Mam nadzieję, że jak Draco zostanie uniewinniony to nie pozwoli odejść Hermionie :)
OdpowiedzUsuńWyłapałam te błędy:
OdpowiedzUsuń- "Zamierzał otworzyć lokal kiedy Malfoy będzie na wolności." - przecinek przed "kiedy"
-"Ron cieszył się, że mimo burzy,przyjaźń przetrwała., chociaż był taki czas iż tracił nadzieję, że kiedykolwiek będą normalnie ze sobą rozmawiać. " - po "przetrwała" pojawia się i kropka, i przecinek. Trzeba wybrać, które chcesz :D
- "do Megan wiesz o tym, prawda?" - po "Megan" przecinek.
-"Opowiedział o tym, jak przypadkiem spotkał Ją węszącą na " - to "ją" z małej litery, nie piszesz w formie grzecznościowej.
-"Dracon odebrał jej ukochaną osobę nawet jeśli nie zabił jej osobiście to był winny. " - doskonale pamiętam to zdanie i na pewno zaznaczałam tu przecinki! Po "ukochaną osobę" przecinek i kolejny po "jej osobiście".
Znalazłam również momenty, w których sugerowałam akapity, ale niestety się nie pojawiły. Okej, rozumiem :) Nie będę zmieniała nic w tekście następnym razem, jeżeli chodzi o wizualizacje. Ograniczę się do samych błędów, a sugestię zostawię dla siebie.
Nadal się zastanawiam, dlaczego dodałaś postać Megan. Jak na razie tego nie wyjaśniłaś. Ale cieszę się, że skomplikowała bardziej sytuację Draco i Hermiony. Takie zwodzenie bardziej mi się podoba niż obściskiwanie po kątach,które nie pasuje. A oni są z przeciwnych sobie światów i raczej trudno to wszystko sobie poukładać od razu. Wiele osób staje im na drodze i trochę trudno jest robić im na przekór.
Cieszę się, że Dean został z Ginny. Tak bardzo mu kibicowałam! On jest porządnym facetem, który nie zostawi swojej ukochanej kobiety mimo wszystko. Dobrze, że jej wybaczył. Skoro wybiegła za nim i potem spędziła z nim noc to znaczy, że mimo wszystko jest dla niej ważny i może kiedyś go pokocha. Zrobiłą dobry wybór, chociaż bardzo bezpieczny. Nie ma po co burzyć swojego życia tylko dlatego, że Harry zjawił się nagle i pragnie poznać swojego syna. James zasługuje na prawdziwego ojca, a Harry niestety nim nie jest bez względu na to, dlaczego ich opuścił. Mógł po prostu wyznać prawdę, a nie zostawiać ją bez słowa.
Postać Megan ma pokazać inną stronę Dracona, że nie jest do końca taki jakim się wydaje być oraz jego przemianę.
UsuńPodejrzewam że powinnam wcześniej o niej wspomnieć ale jakoś niedawno przyszła mi do głowy.
Co do tych akapitów to musiałam je pominąć przy sprawdzaniu.
Byłam pewna, że wszystko dokładnie przejrzałam.
Chyba następnym razem będę to robić po raz kolejny.
Co do Harry'ego to mam z nim mały kłopot i jeszcze nie wiem jak z tego wybrnę.
Postaram się jednak zrobić to z rozmysłem gdyż coraz bliżej finału.
dziękuje za odwiedziny;)
Świetny rozdział, taki pełen akcji.
OdpowiedzUsuńI znowu relacje Hermiony i Draco zostały skomplikowane. Nie myślałam, że tak bardzo się da :)
Nie przepadam za Hinny, więc cieszę się, ze Ginny jest z Deanem. W końcu James potrzebuje prawdziwego ojca.
Najlepszy rozdział, ot co! :)
Pozdrawiam, em.
Wiesz, ze u mnie nigdy nie może być zbyt słodko;)
UsuńAj to podejrzewam że wiele osób tutaj zawiodę ale mam nadzieję że mimo wszystko sie wam spodoba.
P.S. chyba powinnam zrobić jakiś ranking rozdziałów.
Świetny rozdział, bardzo dużo się w nim działo no na koniec taka emocjonującą akcja. Już nie mogę się doczekać na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńŚwietnie, świetnie!
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie, ale chyba nie lubisz monotonnego (i spokojnego) życia bohaterów co?
Co i rusz wpadają w jakieś tarapaty :D
Jak w jakiejś książce akcji lub kryminale :DDD
Okey, w końcu jestem. Wybacz, że wcześniej nie skomentowałam, ale... uh, za dużo wyjaśniania, ale teraz postaram się być systematyczna :D.
OdpowiedzUsuńNo więc, na początku napiszę, że masz naprawdę świetny szablon :). Ciekawie zrobiony i ten kolor, niesamowicie przyjemnie się czyta.
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, czytając o tym, że wpadłaś na kolejne pomysły na opowiadanie, oczywiście, z niecierpliwością będę czekała, aby przeczytać to, co wymyśliłaś.
W gruncie rzeczy, to dobrze, że Ron i Dafne są razem szcześliwy... mam jednak wrażenie, że niedługo coś się stanie -pewnie Astoria sie dowie o i związku - znając Ciebie i Twoje uwielbienie do komplikowania bohaterom życia. Oczywiście, żebyś nie pomyślała, że mam coś przeciwko Twojemu rzucaniu kłód pod nogi postaci. Właściwie, mogę powiedzieć, że to uwielbiam, bo zawsze coś się dzieje ^^.
Scena w więzieniu wywołała u mnie dużo emocji i cholernie mi się podobała. W sumie, mnie też bardzo zaskoczyłaś tym wyznaniem Dracona. To było bardzo... poruszające i przez chwilę nawet myślałam, że Miona się zawróci, ale potem uświadomiłam sobie, że to byłoby zbyt proste. I odeszła. Naprawdę współczuję Draconowi, i podziwiam go za to, że wciąż jakoś fukncjonuje po tych wszystkich rzeczach, jakie przeszedł.
Uf, jak ja się cieszę, że przynajmniej Harry go nie poturbował, a tylko zmobilizował go o walkę o Hermionę. I tak trzymać!
Ale z kolei Harry mógłby już sobie odpuścić Ginny i nie niszczyć jej życia. Dawno temu podjął decyzję, a skoro nie widzi już szansy na odwrócenie tego, odbudowanie to niech nie rani innych. Lubię go, naprawdę go lubię, ale jednak mógłby się ogarnąć i w końcu na coś zdecydować ;p.
Co prawda, nigdy nie zastanawiałam się nad związkiem Deana i Ginny, ale w Twoim opowiadaniu życzę im, aby byli razem. Zasługują na to, a James zasługuje na prawdziwego ojca. Nie wątpię, że Potter nim by nie był, ale w takim przypadku... lepiej chyba będzie, jesli Dean się nim zajmie.
Co do końcowki, to właściwie nie za bardzo wiem, co powiedzieć. Chyba trochę mnie zaskoczyła, a właściwie to zaskoczyło mnie to, że przyjaciółka Hermiony była szpiegiem. Czekaj, bo to o niej była mowa? Corinna to nazwisko czy imię? Bo już mi się wszystko pomieszało xD.
Ale ogólnie, to dobrze, że ta sprawa została zakończona, a Draco opuści więzienie. Będzie miał szansę zawalczyć o Hermionę ^.^
Widziałam już fragment kolejnego rozdziału i aż ciekawość mnie zżera, po co oni pojechali do Hogwartu :D
Pozdrawiam ciepło! :)
Aj jak ja lubię takie kometarze.
Usuńdla takich czytelników jak Ty naprawdę warto czytać to opowiadanie.
Cieszę się że podoba Ci się wszystko.
Wiesz że nie byłabym sobą gdybym nie skomplikowała im życia.
W końcu akcja musi jakoś się kręcić żeby nie było zbyt słodko, a to dopiero początek.
Mam nadzieję ze nie przesadzam tylko i dopiero zaczynam;)
Corinna to imię tej dziewczyny, która zginęła i Draco został oskarżony o jej śmierć.
He he mam nadzieję że się spodoba;)
Lubię zaskakiwać a jestem już w trakcie pisania kolejnego i kolejnego.
pozdrawiam.
Hej.:)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że całkowicie odeszłaś od schematu Ginny i Blaise, Ginny i Harry, tylko połączyłaś ją z kimś innym. Opisanie uczuć Deana jako tego trzeciego - to było genialne. Do tej pory nie rozumiałam tej postaci, dziś się to zmieniło.
Kibicuję również Ronowi, którego w twoim opowiadaniu uwielbiam, co rzadko się zdarza. Pomysł zestawienia siostór Greengrass na zasadzie kontrastu - nowatorski, świetny.:)
Harry sam doprowadził do swojej samotności. Mimo to mam nadzieję, że i dla niego znajdziesz jakiś happy end.
Dobrze, że Draco zostanie uniewinniony. Muszę powiedzieć, że czytając scenę odwiedzin w więzieniu płakałam. Tak dobrze ukazałaś rozpacz i stratę Draco, sprzeczne emocje Hermiony. Jesteś mistrzynią.
Mam nadzieję, że Draco dotrzyma słowa, że będzie walczył o Hermionę i razem wywalczą swoje szczęście i nadzieje na lepszy dzień.
Podsumowując rozdział jest niesamowity, jeśli mam być szczera, to chyba Twój najlepszy rozdział. Przynajmniej według mnie.
Widziałam, że masz zamiar dodać następny od 25 do 30.:D Zrób mi prezent na 18 i dodaj 30.:)) Będę się cieszyć jeszcze bardziej.:)
Dziękuję za emocje ukazane w tym rozdziale. Naprawdę przeszłaś przez całą paletę relacji, opisując je w sposób niesamowity.
Czekam na następny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
Oj tak rozdział wiele wyjaśnia :)
OdpowiedzUsuńEmocji tyle, że wow :)
Ginny jednak zostanie z Deanem, chociaż szkoda mi Harrego, ale mam nadzieję, ze jeszcze spotka swoje szczęście. Mam nadzieję, ze z Draco będzie wszystko w porządku i wszystko się ułoży.
Weny:)
Pozdrawiam,Lili.
panstwoweasley.blogspot.com
Świetny rozdział :) cieszę się, że Draco prawdopodobnie będzie uniewinniony i oczywiście mam nadzieję, że Miona mu wybaczy :)
OdpowiedzUsuń~Ania
Cudowny rozdział. Bardzo mi się spodobało, że wreszcie Malfoy powiedział coś szczerze. I dostrzegł jak bardzo tęskni za Hermioną. Szkoda tylko, że Ginny oddała ten pierścionek. Jakoś nie lubię Deana. Harry źle zrobił zostawiając ją po zaręczynach, ale w końcu mial powód.
OdpowiedzUsuńNo nic, zobaczymy jak to dalej rozegrasz :)
Pozdrawiam :)
Przeczytała i takie WOW. Jestem zaskoczona i szczęśliwa i w ogóle nie wiem co mam teraz z sobą zrobić. Świetny rozdział i chyba najlepszy według mniexdd
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Zakochałam się w twojej osobie, w swoim stylu pisania, we wszystkim dosłownie <3
ahahahahsgajsgahsha ;3 Nie wiem co mam z sobą zrobić. Dziękuję ci że wywołałaś we mnie takie uczucia xdd
Życzę mnóstwo weeeeny i dalszych pomysłów.
Pozdrawiam,
Dark Liliane
Naprawdę świetny, bardzo mi się podobał. Ostatnio się natknęłam na twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały, jednak ten mimo wszystko podoba mi się najbardziej ze wszystkich - więcej takich proszę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ze zniecierpliwieniem czekam na NN, a w międzyczasie zapraszam do siebie - - - - - - > http://as-long-as-you-love-me-i-will-fight.blogspot.com/
Nieeee! Nie teraz! Draco wychodzi z więzienia, a ty mi tu przerywasz! Ryczałam, jak głupia, więc masz poczuć się winna i jak najszybciej doprowadzić do pogodzenia się ich!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zabiłaś Bleise 'a, ale taka konieczność xd
Życzę weny i pozdrawiam,
enjoy Cave ;)
Jest cudowny.! Chce wiedziec co sie stanie dalej pomiedzy Hermiona i Draco.. pozostaje tez Ginny i Dean.. Pisz szybko nastepny rozdzial i wstawiaj.! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , Patrycja :3
Ron całkiem sensownie mówił. Coś się w nim zmieniło. To na pewno dzięki Dafne. Ona zmieniła jego spojrzenie na świat. I jeszcze wiele dobrego zrobi dla tego chłopaka. Byle tylko Astoria nie zburzyła ich szczęścia. Bo po niej można się wszystkiego spodziewać.
OdpowiedzUsuńDwa proste słowa. Może nawet banalne. A mimo upływu czasu, biegu historii, nadal tak wiele znaczą. Megan musiała być naprawdę ważną osobą w życiu Hermiony, skoro tak szczere wyznanie Dracona jej nie przekonało. Myślę, że ona nigdy mu tego nie zapomni. Być może kiedyś wybaczy, ale i tak będzie trzymała to wspomnienie w swoim sercu do końca życia.
Co tak naprawdę czuje Ginny? Kiedy postanowiła oddać pierścionek, wzruszyłam się. To nie była łatwa decyzja. I nie jestem pewna, czy w 100% słuszna.
Nie wierzę, że Hermiona użyła Avady. Kierowała nią silna nienawiść i chęć zemsty. Musiała być naprawdę zawzięta. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Pytanie jak te wydarzenia wpłyną na jej dalsze życie. Da drugą szansę Draconowi, czy jeszcze długo będzie się na niego gniewać?
Czy to musi być takie idealne ? :*
OdpowiedzUsuńxx
Layls
dramione-teatr-uczuc.blogspot.com