poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 020 „Rozdarte serca”.



Przek­raczając gra­nicę swoich za­sad za­cierasz ogólnie pojęte poczu­cie mo­ral­ności,
od­kry­wając cza­sem przy­pad­ko­wo mroczne stro­ny swo­jego człowie­czeństwa gu­bisz się
, błądzisz i do­piero wte­dy tak nap­rawdę mu­sisz udo­wod­nić czy pot­ra­fisz się od­na­leźć,
czy masz dość siły by stanąć do wal­ki z sa­mym sobą..
- darkess (cytaty info)


Kroniki Proroka Codziennego nr 021
Wiecie, że jeszcze nie skończyłam tego opowiadania, a już mam pomysł na dwie Potterowskie historię?
Jedną z nich oczywiście jest Dramione.
Będzie dość mroczne i brutalne, a Hermiona znajdzie się w całkiem nowej sytuacji.
Obiecuje, że nie zawiedziecie się na mnie.
I trzecia coś podobnego do historii Raven, ale trochę inne.
No i jeszcze wciąż pisze moje własne opowiadanie o Jeźdźcach Apokalipsy i jak tego nie zawalę to będzie coś.
I jak wam się podoba nowy szablon stworzony przez ukochaną Joy? Tym razem jest zdecydowanie inny niż te które widzieliście do tej pory.
Tymczasem zapraszam do czytania rozdziału.

~^~^~
Ron obudził się sam w łóżku i poczuł się dziwnie opuszczony.
To, co wydarzyło się między nim, a Dafne było naprawdę cudowne. Wciąż nie wierzył, że wśród Greengrassów była taka cudowna istota jak ona. Los był naprawdę zaskakujący. Dafne była idealną partnerką dla niego. Znów po raz pierwszy od dawna myślał pozytywnie o przyszłości. Znalazł kobietę dla siebie i stworzył niezwykłe miejsce. Zamierzał otworzyć lokal kiedy  Malfoy będzie na wolności. Nie robił tego dla blondyna, ale ze względu na Hermionę. Miała na głowie za dużo problemów, by interesować się imprezami. No i musiał jeszcze porozmawiać z kimś o Dafne. Zależało mu na niej. Była bardzo niezwykłą dziewczyną jaką poznał i chciałby z nią być. Obawiał się jednak Astorii. Mogła spróbować zniszczyć jego szczęście. Dlatego lepiej będzie jak nikt na razie nie dowie się o ich romansie. Pomyślał o Harrym, który zajmował jego mieszkanie. Tylko z nim mógł porozmawiać o tym wszystkim. Z tym pomysłem ubrał się pospiesznie i sięgnął po telefon. Na całe szczęście przyjaciel odebrał i, o dziwo, też chciał się z nim spotkać. Co prawda mamrotał coś o miesięcznej pensji, ale Ron wyczuł, że coś jest nie tak. Dodatkowo wchodziła w grę również misja ratunkowa Hermiony.  Wciąż był sceptycznie do tego nastawiony. Umówili się w jego knajpce. Harry pojawił się punktualnie. On był trochę rozespany i leniwie popijał kawę przed kominkiem. Uśmiechnął się na widok dawnego przyjaciela i zaprosił go na sofę. Harry nie ukrywał, że jest pod wrażeniem miejsca stworzonego przez Rudzielca. Cieszył się, że zainwestował pieniądze w coś tak wspaniałego.

- Jestem z ciebie dumny, Ron – stwierdził z uznaniem. Lampy były lekko przygaszone dając nieco prywatności, a stoliki oddzielono od siebie przytulnym parawanem, by nie zasłaniać sceny. Wszystko było dobrze przemyślane i z gustem.

- Miała mi pomóc Dafne, ale jakoś miałem natchnienie – przyznał, rumieniąc się przy tym. Nigdy nie był przyzwyczajony do komplementów. Zawsze trzymał się z daleka i po cichu zazdrościł przyjacielowi sławy i popularności. Teraz sam miał okazje zabłysnąć.

- Dafne? – Harry nie krył swojego zaskoczenia. – Chyba nie masz na myśli Dafne Greengrass? To siostra Astorii – skrzywił się na samo wspomnienie tamtej kobiety. Nigdy za specjalnie za nią nie przepadał.
- Tak – przytaknął Ron. – Od jakiegoś czasu spotykamy się razem. Na razie w tajemnicy. Dafne bardzo się boi, że Astoria mogłaby o wszystkim się dowiedzieć i zniszczyć kruchy związek. Ona jest zdolna do wszystkiego.

- To akurat prawda – przytaknął Harry. Pamiętał Astorię jeszcze z czasów szkoły. Lubiła poniżać słabszych od siebie. Zawsze wywyższała się i była niezwykle dumną osobą. Mogłaby wiele zrobić  Ronowi gdyby dowiedziała się o ich związku. – Dobrze robicie ukrywając to. W końcu Dafne uwolni się od rodziny i będziecie mogli się cieszyć własnym szczęściem.

- Harry, wszystko w porządku? – Ron zauważył, że głos przyjaciela brzmiał nieco inaczej. Znali się dość dobrze i umiał odróżnić jego nastrój. Ron cieszył się, że mimo burzy, przyjaźń przetrwała., chociaż był taki czas iż tracił nadzieję, że kiedykolwiek będą normalnie ze sobą rozmawiać. Przyjaciel spojrzał na niego zmieszany. Nie był pewien jak się do tego przyznać. Ron bardzo poważnie traktował obowiązki brata. Chyba nigdy jeszcze tak bardzo nie bał się zwierzyć przyjacielowi jak teraz. To było do niego niepodobne. Musiał jednak komuś coś powiedzieć.

- Chyba zrobiłem coś głupiego – przyznał i w końcu opowiedział o spotkaniu z Ginny. Słowa same wypłynęły mu z ust. Opowiedział o grze w quiddicha i niespodziwanym pocałunku, którego był świadkiem Dean. Ron nie wyglądał na zaskoczonego. Od początku wiedział, że tych dwoje ma się ku sobie i tylko szaleństwo sprawia, że odmawiają miłości. Nie wtrącał się, ale cała sytuacja była coraz bardziej dramatyczna i  najbardziej mogli na tym ucierpieć niewinne osoby.

- To faktycznie było głupie – zgodził się z nim Ron. Ku zaskoczeniu Harry’ego, mówił spokojnym i łagodnym tonem głosu. Ron naprawdę zmienił się przez ostatnie pięć lat. – Jednak jeśli naprawdę kochasz moją siostrę to walcz o nią. Jeśli nie, nie psuj szczęścia, które zbudowała. Dean jest naprawdę dobrym facetem i opiekuje się nią i dzieckiem. Zastanów się dobrze, czego chcesz nim zniszczysz komuś życie, a potem się wycofasz – Ron miał rację. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Musiał podjąć ostateczną decyzję. Wstał i  podziękował Ronowi. To był dobry pomysł, by się z nim spotkać. Jeszcze nie tak dawno planował się zabić, gdy myślał o własnym życiu. Teraz pragnął jedynie własnego szczęścia. Jeszcze tylko pokonają Krąg Śmierci i wszystko się wyprostuje. Nie mógł się tego doczekać.

- Nie myśl, że tak łatwo się mnie pozbyłeś, Potter – usłyszał w głowie dobrze mu znany i znienawidzony głos Voldemorta. Skrzywił się z niesmakiem. Był pewien, że jego duch sobie odpuścił i przestał go nawiedzać. On był powodem, że zostawił swoje szczęście. Opuścił dziewczynę, którą kochał. Tym razem nie pozwoli mu wygrać. – Kiedy wrócę, odbiorę ci wszystko, co kochasz. Być może zacznę od słodkiej rudowłosej Weasley lub twego bękarta. Kiedy będę go zabijał,  jego krzyk roznosić się będzie po całej okolicy, a Mroczny Znak  zawiśnie nad domem.

- Nie! – odparował Harry z mocą w głowie. Szedł pospiesznym krokiem modląc się, by jak najszybciej znaleźć się w domu. Potrzebował pomocy. – Nie ruszysz mojego syna i nigdy nie wrócisz. Zniszczę Krąg Śmierci zanim rzucą zaklęcie. – W głowie rozległ się tylko śmiech i Voldemort zniknął. Harry odetchnął, ale tylko na chwilę. Musiał ratować swojego syna. Jak najszybciej złamać zaklęcie. Potrzebował pomocy i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie mógł sam walczyć z Voldemortem. Chciał zacząć nowe życie bez przeszłości w swojej głowie. Wierzył, że jest to możliwe. Znalazł się w domu, gdzie sięgnął po karafkę z alkoholem. Potrzebował ukojenia i to była jedyna rzecz, która mogła mu w tym momencie pomóc.

 - Dopilnuję żebyś nie wygrał – wyszeptał unosząc butelkę do ust i wypił spory łyk.  Zapowiadała się kolejna długa i ciężka noc.

~^~^~
Mimo niechęci jej męża, strażnik nie robił oporów przed jej wizytą.
Na całe szczęście, bo i tak znalazłaby sposób postawienia na swoim. Nie mogła odpuścić tej rozmowy. Miała zamiar wszystko z nim wyjaśnić i zdecydować o tym, co dalej. Draco siedział ze spuszczoną głową, gdy się pojawiła w więziennej celi. Na jej widok poderwał się z pryczy. Wyglądał tak żałośnie, że ścisnęło ją w żołądku. Uspokoiła się i weszła do środka.

- Nie miałem pojęcia, że przyjdziesz – wyszeptał poruszony. Dopiero, gdy ją zobaczył uświadomił sobie, jak bardzo za nią tęsknił. Chciał ją przytulić, ale nie pozwoliła mu na to. Stała wyniosła i chłodna. Nigdy jeszcze takiej jej nie widział. Z niepokojem zmarszczył brwi i przyjrzał się jej uważniej. Zauważył, że coś ściskała w ręku. Ogarnął go dziwny niepokój.

- Nie planowałam tego – wyznała drżącym głosem. Widząc na co patrzył wyciągnęła rękę i rozwinęła dłoń. Stało się. Pokazała mu trzymaną bransoletkę. Ze świstem wciągnął powietrze. Nie spodziewał się tego. Specjalnie trzymał ją w ukryciu, by nikt nigdy nie odkrył tego sekretu.

- Byłaś w moim gabinecie – stwierdził cicho. Skinęła głową, ale nie powiedziała nic więcej. Nie mogła się zdradzić z planem Harry’ego. Na pewno uznałby to za bardzo niebezpieczne.

- Powiedz mi, czemu ona tutaj jest – wyznała łamiącym się głosem. – Ona należała do Megan wiesz o tym, prawda? Dlaczego znajduje się u ciebie? Szukałam jej przez całą wojnę i później. Pytałam niemal wszędzie. Była mi najdroższą przyjaciółką.

- Ona nie żyje – wyznał bardzo cicho i opowiedział jej. Mówił cichym i pozbawionym emocji głosem, ale w środku cały drżał. Wiedział, że zaraz ją straci. Widział większy ból malujący się w oczach kobiety. Opowiedział o tym, jak przypadkiem spotkał Ją węszącą na Pokątnej. Nie był wtedy sam, ale to by go nie powstrzymało. Był wtedy jeszcze człowiekiem Czarnego Pana. Megan broniła się, ale rozbroił ją.  Była cenną zdobyczą, ale do końca nie wydała przyjaciół, chociaż jej krzyki echem rozbijały się po Malfoy Manor. Wtedy czuł się winny. Coś w nim pękało w środku. Gdy jego ojciec prosił, by torturował Megan, odmówił. Nie był wstanie tego zrobić. Podobnie jak wykonać wyroku. W pewnym momencie chciał jej pomóc, ale wysłano go na misję. Dopiero potem dowiedział się, że zrobiono to specjalnie. W tym czasie Blaise bez wahania wykonał wyrok. Hermiona zadrżała. Z jej oczu płynęły łzy. Gdzieś w głębi duszy wiedziała, że przyjaciółka odeszła. Przypomniała sobie moment,  w którym przyszła do niej. Wtedy też odszedł od nich Ron po ostrej kłótni, gdy myślał, że się tylko nim bawiła.  Przyśniła jej się mówiąc dziwne słowa.

 - Cokolwiek się wydarzy, cokolwiek usłyszysz, nie wiń go – Wtedy ich nie rozumiała. Teraz wiedziała. Jednak nie umiała w tym momencie zdobyć się na taką litość. Dracon odebrał jej ukochaną osobę nawet jeśli nie zabił jej osobiście to był winny. Najdroższą przyjaciółkę. To przez niego odeszła. Gdyby pozwolił jej odejść być może nadal, by żyła. Teraz nagle wszystko, co dobrego zrobił do tej pory przestało istnieć. Pozostał jedynie żal.

- Jeżeli wyjdziesz z więzienia, trzymaj się ode mnie z daleka – odezwała się stanowczo. – Nie szukaj ze mną kontaktu, bo staniesz się moim wrogiem – dodała i odeszła ze złamanym sercem. Draco zrozumiał, że w tym momencie przegrał tę walkę na zawsze. Hermiona postanowiła go opuścić. Po raz pierwszy od bardzo dawna, rozpłakał się. Miał wrażenie, że oszaleje w tym więzieniu. Pragnął pobiec za nią i powstrzymać ją. Powiedzieć, ile dla niego znaczy. Strażnicy więzienni nie byli w stanie go powstrzymać. Dwóch powalił na kolana używając własnejpięści. Tylko to przy sobie posiadał.

- Hermiono, zaczekaj! – krzyknął rozpaczliwie za nią, gdy mijała już korytarz i kierowała się w stronę wejścia. Zaskoczona słysząc jego głos, odwróciła się.

                Była porażona wyglądem chłopaka. Nigdy jeszcze nie widziała go w takim stanie. W pierwszej chwili zapragnęła do niego podejść, ale powstrzymała się. W jego stronę biegli strażnicy, gotowi go powstrzymać.

– Hermiono, błagam. Nie zostawiaj mnie. Kocham cię! – Te dwa słowa sprawiły, że drgnęła. Nigdy nie myślała, że kiedykolwiek je usłyszy.  Dwóch strażników rzuciło się na niego. Próbował odepchnąć ich od siebie. Wciąż powtarzał zbolałe słowa miłości. Zrozumiała, że naprawdę ją kochał, ale i tak odeszła. Nie widziała jak jeden ze strażników rzucił na niego Drętwotę, ale słowa nie umilkły. Niemal ze łzami wybiegła z budynku. Promem wróciła do miasta. Wciąż była jak odrętwiała. Przez niego umarła ukochana przyjaciółka. Nie zabił jej, ale tak jakby wydał na nią wyrok. Ten, którego kochała, okazał się oszustem. Musiała z kimś o tym porozmawiać. Harry i Ron odpadali. Z pewnością zabiliby Dracona. Podobnie jak Ginny. Pozostawała tylko Luna. Jej mogła powiedzieć, co zaszło. Luna przyjaźniła się z Megan, ale zawsze pozostawała bezstronna w ich sporach. Dzięki temu mogła swobodnie z nią porozmawiać. Lunę odnalazła jak zwykle w pracy. Miała wrażenie, że ta kobieta tu śpi.  Siedziała właśnie kończąc obróbkę do nowej gazety.

- Hermiona? – Nie kryła swego zaskoczenia jej widokiem. – Podejrzewałam, że w obecnej sytuacji weźmiesz wolne.

- Muszę z tobą porozmawiać – wyznała zdławionym głosem. Luna nie kryła zaskoczenia. Hermiona zawsze była opanowana. Nigdy jeszcze nie widziała jej takiej bezbronnej i przerażonej. W końcu zaczęła mówić. Słowa same wyszły z jej ust. Pokazała również bransoletkę, którą zabrała. Jedyna pamiątka po przyjaciółce jaka jej została. Wciąż nie dochodziło do niej, że Megan umarła. I to Draco odpowiadał za te śmierć. Nie umiała się z tym pogodzić. I wiedziała, że chyba nigdy nie będzie. Kochała go, owszem. I on również wyznał, że ją kocha. Na zawsze zapamięta moment w więzieniu, gdy, że ją kocha. W tym momencie wykorzystała całą swoją wolę żeby odejść. Bała się, że jeśli tego nie zrobi, to będzie żałować. Luna miała łzy w oczach. Ta niezwykła historia poruszyła ją. Nie miała pojęcia, że tak wiele jest wstanie przeżyć jeden człowiek. Hermiona była zadziwiająco silna. Zaskakiwała ją wciąż od nowa.

- Co zamierzasz teraz zrobić? – spytała cicho. To pytanie wciąż dźwięczało w uszach Hermiony. Nie była pewna, co zrobić. Naprawdę chciała poznać odpowiedź na to pytanie, ale nie wiedziała.

- Na pewno doprowadzę akcje do końca – odezwała się cicho. Nie zdradzała nic więcej, a Luna nie pytała. Wiedziała, że przyjaciółka i Harry mieli zamiar uniewinnić Dracona. Ona sama w Proroku codziennym robiła, co mogła, by przedstawić historię Dracona jak najlepiej. Nie było to łatwe, ale naprawdę się starała. Szczególnie, że Malfoyowie nie mieli zbyt chlubnej przeszłości. No i to, co dziś usłyszała. Nie mogła opisać tego na łamach żadnej prasy. W końcu na tym polegało zaufanie. I nie zamierzała go zawieźć. – Podpisałam papiery rozwodowe. Narcyza mnie do tego zmusiła, ale w obecnej sytuacji nie mam wyjścia. Nasze drogi rozchodzą się na zawsze. Nie ma szans byśmy byli kiedykolwiek razem.

- Tak mi przykro – Luna patrzyła na nią ze współczuciem. Hermiona pokręciła jednak głową. Jakoś to zniesie. Życie sporo ją nauczyło i dzięki temu przetrwa. W końcu to tylko złamane serce. Na to się nie umiera. Westchnęła i podniosła się z krzesła.

- Muszę iść – odezwała się będąc już przy drzwiach. - Przepraszam Luno, że trochę odpuszczam moją pracę. Wiem, że dałaś mi szansę i obiecuje nie zawieść cię

- Nie przejmuj się – Kobieta machnęła na to ręką. – Ważne, by wszystko ułożyło się dobrze – Hermiona pokiwała głową i wyszła. Wiedziała doskonale, że słowa Luny się nie spełnią. Nigdy już nie będzie dobrze.

~^~^~
Ginny z bolącym sercem wpadła do domu.
Wciąż nie mogła uwierzyć, że to się stało. Dała się ponieść emocjom i pocałowała Harry’ego. Nie byłoby to straszne, gdyby nie to, że jej narzeczony był tego świadkiem.

-Dean, musimy porozmawiać! – zawołała już od progu. Dostrzegła wyciągniętą na łóżku ich wspólnej sypialni walizkę. Dean zaklęciami wrzucał do niej ubrania. Był wyjątkowo spokojny i opanowany. Nie drgnął na jej widok. Gdy spojrzał na nią, jego oczy pozostawały ponure.

- Miałem nadzieję spakować się zanim przyjdziesz – mruknął, nie kryjąc niezadowolenia. Zbliżyła się. Chciała do niego podejść, ale powstrzymał ją jego wzrok. Nigdy tak na nią nie patrzył. Musiała coś zrobić, nim straci go na zawsze. Dean był dla niej bardzo ważny. Może nigdy nie kochała go tak jak Harry’ego, ale nie był jej obojętny. Dał jej naprawdę wiele. Nie mógł tak po prostu odejść.

- Dean, proszę, wysłuchaj mnie – poprosiła cicho. Ponownie uniósł wzrok, ale nic nie powiedział. Kiwnął jedynie głową. Mimo tego, co czuł był gotowy ją wysłuchać. Decyzje podjął dawno, ale niech sobie mówi, co chce. Po tym czego był świadkiem, nie było mowy o zmianie zdania. Wciąż miał przed sobą świeży widok narzeczonej w ramionach rywala. Był pewien, że długo o tym nie zapomni. – To był przypadek, naprawdę. Ja do niego nic nie czuje. Musisz mi w to uwierzyć. Ten pocałunek jest mi całkowicie obojętny. Gdyby było inaczej,nie stałabym tu teraz przed tobą i próbowała się tłumaczyć.

- Naprawdę myślisz, że w to uwierzę? – prychnął z pogardą. Naprawdę chciał wierzyć. Ginny nigdy nie okazała , że go kocha , ale do tej pory była mu wierna. Był pewien, że jego miłość wystarczy. Teraz coraz częściej przyłapywał się na tym, że jest inaczej.  Jego miłość mu już nie wystarczała. Ten pocałunek uświadomił mu, że pragnął czegoś innego.. Normalnego związku, w którym byłby naprawdę bezpieczny. Nie wierzył, że to w ogóle możliwe. Dawno temu zakochał się w niewłaściwej kobiecie. To był jego błąd.

- To prawda – szepnęła błagalnie. – Dean musisz mi uwierzyć. Naprawdę nie kocham już Harry’ego. To z tobą jestem. Za ciebie zgodziłam się wyjść. Gdyby nie fakt, że on jest ojcem mojego dziecka, w ogóle nie utrzymywałabym z nim kontaktu.  Miała łzy w oczach. Naprawdę pragnęła, by jej uwierzył. Musiała go jakoś przekonać. Nie protestował, gdy zbliżyła się do niego. Zapłakana ujęła jego twarz i pocałowała. Nigdy jeszcze nie dała mu siebie tak jak teraz. Rozbierała go, niespiesznie gładząc jego ciało. Poddał się całkowicie. Dopiero w pewnym momencie, nie mogąc znieść tej słodkiej tortury,uniósł ją na ręce. Zrzuciwszy walizkę, ułożył ją na łóżku. Wszedł mocnym i zdecydowanym ruchem. Jeszcze nigdy się tak nie kochali. Dziko i namiętnie. Ginny wciąż powtarzała jego imię, gdy wznosił ją na wyżyny rozkoszy. Gdy kilka minut później leżała wtulona w jego ramiona, w głowie pojawiały się wątpliwości. Wciąż widziała wołającego Harry’ego. Co  by było gdyby się zatrzymała? Czy mieliby szansę odbudować własne szczęście? W końcu tak wiele stracili z jego powodu. Westchnęła cicho. Harry był jej przeszłością. Do końca niezdecydowany jak powinien się zachować. Będzie musiała ograniczyć ich wspólne kontakty. To może być trochę trudne, ale kiedy całkowicie zmieni swoje życie, będzie zupełnie inaczej.

- Dean, musimy porozmawiać – przypomniała sobie o tym, co się stało przed pocałunkiem z Harrym.  Chłopak nieco rozespany spojrzał na nią z niepokojem.

- Dostałam dzisiaj niezwykłą propozycję – opowiedziała mu o spotkaniu trenera i o tym, co jej zaproponował. Była naprawdę szczęśliwa. Quiddich był jej marzeniem od dawna, ale dla dobra Jamesa porzuciła ten cel. Teraz miała szansę wrócić i poczuć się jak kiedyś. Wiedziała, że najtrudniej będzie przekonać jej ojca. Mimo, że była dorosła wciąż liczyła się z jego zdaniem.  Musiało się jednak udać. Nie cofnie się przed niczym, by spełnić ten cel. Dean nie krył swojego zaskoczenia. Początkowy niepokój zamienił się w ulgę. Przez moment obawiał się czegoś innego. Wiedział, że to spore ryzyko, ale nie chciał odbierać jej marzeń. W końcu to dla niej tak wiele znaczyło. Widział jak męczyła się w obecnej pracy. Chciał znów przywołać uśmiech na jej twarzy.

- Naprawdę tego chcesz? – zapytał odgarniając opadające kosmyki na jej twarz. Przytaknęła. Mężczyzna uśmiechnął się lekko. – W takim razie spełniaj swoje marzenia. W poniedziałek zasiądę na trybunach i będę ci kibicował.

Uśmiechnęła się szeroko. Nie spodziewała się aprobaty i była mu naprawdę wdzięczna. Znów się kochali, ale tym razem spokojniej i bardziej opanowanie. Kiedy Dean wyczerpany rozkoszą zasnął, ona wyszła na balkon. Chłodny wiatr sprawił, że zadrżała. W końcu jej życie zmieniało się na lepsze. Kiedy załatwią sprawę Kręgu Śmierci,  w końcu ustalą datę. Nie mogła dłużej zwlekać. Dean zasługiwał na to, by została jego żoną. I zamierzała to zrobić. Jednak złośliwy błysk jej wspomnień pojawił się w jej głowie. Wtedy też tak stała na balkonie, tyle, że w Hogwarcie. Czasy się zmieniły. Snape był dyrektorem szkoły. Z niepokojem wyczekiwała wieści o ukochanym chłopcu. Wyruszył on na poszukiwanie horkruksów, które miały zniszczyć Voldemorta. Nie podziewała się, że pojawi się u niej
Mimo że drżała z niepokoju to jego widok był najszczęśliwszą chwilą w jej życiu. Tę noc spędzili razem. Dużo mówili o zwycięstwie i przyszłości. Nie spodziewała się, że to wszystko dobiegnie końca. Z Harrym u boku miała być szczęśliwa. Nie umiała o tym zapomnieć.

- Dlaczego Harry? – wyszeptała w księżyc i cicho załkała. Dean nie wiedział, że wciąż miała pierścionek od niego. Nosiła go na łańcuszku nie chcąc go zgubić. Nie umiała się z nim rozstać, chociaż powinna oddać go właścicielowi. Nie wspominał jednak o pierścionku, więc ona również nie. Teraz zdjęła go z łańcuszka i przyglądała mu się. Harry mówił, że należała do jego matki. Jedyna cenna rzecz jaka po niej została. Teraz musiała się z nią rozstać. Tylko wtedy pożegna przeszłość na zawsze i będzie mogła rozpocząć przyszłość. To była jej ostateczna decyzja. Po raz ostatni spojrzała na śpiącego Deana. Teleportowała się do mieszkania dawnego narzeczonego.

Harry nie mógł spać. Podobnie jak ona siedział przy oknie i patrzył w gwiazdy. Na jej widok podniósł się gwałtownie.

- Ginny, co tu robisz? – szepnął zaskoczony jej widokiem. Właśnie myślał jak naprawić to, co zawalił, gdy dziewczyna się pojawiła. Nie spodziewał się, że ją zobaczy. Jej widok sprawiał mu ból, bo wiedział ile stracił przez własną głupotę. Wciąż też żywo pamiętał ich pocałunek. Nie zapomni o nim długo.

- Chciałam ci to dać – wyciągnął rękę, gdy podała mu swoją. Był zaskoczony rozpoznając pierścionek matki. Pamiętał dobrze kiedy go otrzymał. To był jeden z ostatnich prezentów od Syriusza.

- Dlaczego mi go oddajesz– wykrztusił zaskoczony. Prawie zapomniał, że dał go Ginny w dniu zaręczyn. Nie spodziewał się, że trzymała go tyle czasu. Był przekonany, że wyrzuciła go gdzieś po drodze razem ze wspomnieniami.

- To koniec, Harry – wyszeptała cicho. – Nie wiem, po co trzymałam go tyle czasu. –zniknęła zanim zdołał cokolwiek powiedzieć. Harry zawył i cisnął pierścionkiem, który potoczył się po podłodze. To był symbol straconej miłości. Wybraniec wiedział, że stracił ją na zawsze.


~^~^~
Draco był cały obolały i otumaniony.
Strażnicy zamknęli go w izolatce bez możliwości wyjścia i podali jakieś środki uspokajające. Dostał strasznego szału. Podobno połamał kilku strażników. Nigdy jeszcze nie stracił tak panowania nad sobą. To było przerażające. Wciąż z trudem docierało do niego, co zaszło. Hermiona poznała prawdę i odeszła. Jego matka miała rację. Teraz już nigdy nie będą razem. Nie zatrzymała się nawet na jego wyzwanie miłości. I po raz pierwszy powiedział, że ją kocha. Ona tak po prostu go zignorowała. Jęknął załamany. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak wiele stracił. I nie był pewien, czy kiedykolwiek zdoła to naprawić. Poruszył się ostrożnie. Całe ciało było obolałe. Chyba nigdy w całym życiu nie otrzymał takiego lania. Żałował, że był związany. Czy kiedykolwiek jeszcze dane mu będzie ją zobaczyć? Pragnął, aby tak było. Przecież Hermiona nie wiedziała o tak wielu rzeczach. Musiał jej również powiedzieć o grobie. Na pewno będzie chciała wiedzieć, że pochował jej przyjaciółkę na rodowym cmentarzu Malfoyów. To jedyne, co mógł dla niej zrobić w tej chwili. Wciąż nie mógł pogodzić się z tym, że ją stracił. Zbyt późno wyznał jej swoje uczucia. Gdyby zrobił to wcześniej może sama, by się przed nim zrobiła. Nie. Pokręcił głową. Już dawno to zrobiła, ale on był zbyt ślepy żeby to zobaczyć. Jęknął załamany. Stracił ją przez własny idiotyzm i już jej nie odzyska. Nie był pewien ile czasu spędził w izolatce, gdy drzwi do jego celi otworzyły się i weszło dwóch strażników. Spiął się cały. Jednego z nich zdążył poznać już dobrze. Najbardziej okrutny ze wszystkich Hadley, drwił z jego arystokratycznych korzeni i znajdował wiele przyjemności w upokarzaniu go.

- Rusz tyłek, Malfoy! Masz gości! – machnięciem różdżki uwolnił go z więzów. Draco z ulgą rozprostował sobie obolałe nadgarstki. Rzucił ostre spojrzenie w stronę sadystycznego strażnika. Kiedy tylko stąd wyjdzie, osobiście zajmie się systemem więziennictwa. Już wcześniej powinien to zrobić. Szczególnie, gdy zdarzało się, że niewinni ludzie również tu trafiali. To nie było sprawiedliwe. Zarówno on, jak i Hermiona mieli okazje się o tym przekonać. Hadley szarpnięciem zmusił go do ruszenia się. Przed wejściem do salki wizyt zdążył jeszcze oberwać pałką w żebra. Był tak poobijany, że prawie nic nie czuł. Zaklął na widok Pottera. Dobrze wiedział, że mała Megan była również i jego przyjaciółką. Czyżby Hermiona powiedziała mu prawdę? Zmrużył oczy i przybrał wojowniczą postawę. Cokolwiek zrobił nie pozwoli zdeptać się z błotem.

- Szukasz zemsty, Potter? – zapytał gniewnie. Zaskoczony mężczyzna spojrzał na Malfoya, nic nie rozumiejąc. Chciał porozmawiać z nim o ostatnich wydarzeniach i raz jeszcze wszystkiego się dowiedzieć, gdy ten zaczął zachowywać się wojowniczo. Zaniepokoił go również stan więźnia. Był cały poobijany i ledwo trzymał się na nogach.

- Co się stało? – spytał bardzo cicho, chociaż się domyślał. On również wiele słyszał o Robercie Hadleyu i nie podobało mu się to. Niestety, w tym wypadku miał związane ręce i nie mógł nic zrobić. Nawet własna cela nie uchroni go przed kłopotami.

- Hermiona ci nie powiedziała? – Harry pokręcił głową. Draco westchnął i opadł na siedzenie. Musi mu powiedzieć. Niech Potter dowie się od niego, niż o kogoś innego. Był zaskoczony, że go nie wydała, ale mógł podejrzewać jak się zachowa. Hermiona właśnie taka była. Niezwykle sprawiedliwa i lojalna. Z każdą chwilą podziwiał ją coraz bardziej.

- O czym? – Potter zmrużył oczy i usiadł naprzeciw niego. Draco zaczął mówić. Było równie trudno, gdy musiał się powiedzieć Hermionie, ale nie aż tak bardzo. Harry słuchał go w skupieniu, a wyraz jego twarzy zmieniał się z każdą chwilą od niedowierzania po nieskrywaną złość. Dłonie Pottera odruchowo zacisnęły się w pięści. On również martwił się o Megan przez ostatnie lata. Nie mieli pojęcia, co się z nią stało. Z nich wszystkich to Hermiona najbardziej to przeżyła. Miał ochotę cisnąć Malfoyem o ścianę. Gdyby nie to, że jego pomoc jest mu potrzebna w uratowaniu syna, już by to zrobił. Zauważył też coś jeszcze. Mimo pobicia arystokrata wyglądał jak kupka nieszczęścia. Musiało wydarzyć się coś jeszcze. – Ona wie, prawda? – zapytał bardzo cicho, na co ten przytaknął. Nie umiał ukryć swoich uczuć przed Potterem, chociaż bardzo chciał. W końcu był przyjacielem jego ukochanej. Jako sprzymierzeniec mógł się bardzo przydać.

- Powiedziałem jej, gdy przyszła – przyznał cicho. Nie musiał dodawać nic więcej. Można było wyczytać to z wyrazu twarzy mężczyzny.. Draco Malfoy był zakochany w Hermionie Granger. Pierwszy szok z twarzy Harry’ego zniknął bardzo szybko. Nie spodziewał się, że tak to się skończy. W końcu zaczynał zmieniać swoje zdanie o blondynie. Każdy zasługiwał na drugą szansę. Bez względu na to, co zrobił w przeszłości.

- Kiedy stąd wyjdziesz, walcz o nią – powiedział ku jego zaskoczeniu. – Hermiona cię kocha, ale w tym momencie będzie w niej biła  świadomość tego, co zrobiłeś jej przyjaciółce. Udowodnij jej każdą swoją cząstką, co do niej czujesz. Ona nie jest głupia i wybierze to, co dla niej najlepsze.

- Najlepsze, by było gdyby trzymała się z daleka ode mnie – przyznał bardzo cicho. Po raz pierwszy w życiu przestał myśleć tylko o sobie. W tym momencie liczyła się tylko Hermiona i to jak bardzo ją skrzywdził. Nie tylko w ciągu ostatniego miesiąca, ale również wcześniej. Tej nocy powracały do niego koszmary z dawnych lat. Widział siebie drwiącego i upokarzającego dumną Gryfonkę na każdym kroku. Był wówczas naprawdę okrutny i brzydził się siebie. Nie raz doprowadził ją do łez. Te wspomnienia nie dawały mu spokoju. Zupełnie jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie torturujące. Może tak było? Nie był do końca pewien.

Rzucał się na łóżko próbując wydobyć z głębokiego koszmaru. W pewnym momencie zobaczył bladą twarz Megan. Stali na błoniach Hogwartu. Dziewczyna oskarżycielsko patrzyła na niego.

- Mogłeś mnie puścić! – mówiła do niego spoglądając oskarżycielskim tonem.

Czuł się naprawdę podle. Pod wieloma względami miała rację. Mógł, ale bał się nie tylko o swoje życie. Dopiero w przypadku Hermiony wyłamał się i pomógł jej uciec. To było dla niego coś nowego. Zaczął się zmieniać. Gdy po raz pierwszy pojawił się w Zakonie Feniksa nie został zbyt dobrze przyjęty. Z początku mu nie ufali. Dobrze wiedzieli, kim była jego rodzina. Zażądał jedynie, by Potter i pozostali nie wiedzieli o jego podwójnej roli. To zrodziło zbyt wiele tajemnic. Może gdyby Hermiona wiedziała od początku, to dzisiaj nie powstałby ten mur wokół nich. Może miałaby więcej zaufania do niego? Obudził się blady z przerażenia. Wiedział jedno. Potter miał rację. Kiedy wyjdzie z więzienia będzie walczył o Hermionę. Nie dbał o to, co zrobi jego matka. Jeśli zechce go wydziedziczyć, niech to zrobi. On będzie walczył o swoje szczęście. Choćby to miała być ostatnia rzecz na świecie.

~^~^~
Rozmowa z Luną bardzo jej pomogła.
Wciąż rozpamiętywała koszmarną scenę w Azkabanie. Wiedziała,,zbyt szybko nie pozbędzie się tego wspomnienia.  Jego gorliwe słowa miłości. Nie sądziła, że kiedykolwiek to od niego usłyszy. Spełniało się jej marzenie, ale zaraz pojawiał koszma. Draco był winien śmierci Morgan. Nie zabił jej osobiście. Zrobił to Blaise Zabini, ale on skazał ją na ten los. Nie była pewna jak powinna się zachować. Czy powinna wybaczyć? W końcu to przeszłość. Ból z czasem minie, a ona straci szansę na szczęście. Z drugiej strony pozostawała rana, która być może nigdy się nie zabliźni. Żałowała, że po za Luną nie może jeszcze z kimś porozmawiać. Ktoś inny pomógłby jej podjąć odpowiednią decyzję. Wtedy byłoby łatwiej. Niestety, wszystko wskazywało na to, że będzie musiała poradzić sobie sama.

- Hej, Malfoy! – drgnęła słysząc za sobą czyjś nieznajomy głos. Z pierwszej chwili zupełnie zapomniała, że znowu jest Draconem. Po wyjściu od Luny wypiła eliksir i przybrała jego postać. Gdy się odwróciła zobaczyła przed sobą nieznajomego mężczyznę. Na oko był niewiele od niej starszy, dużo wyższy i ciemnowłosy. Jego wzrok nie wróżył nic dobrego. – Nie spodziewałem się ciebie zobaczyć dzisiaj. Nott mówił, że jesteś w więzieniu.

- Bo byłem – przyznała marszcząc brwi. Nott był jednym ze zbiegłych Śmieciożerców. Nie rozumiała, co Draco miał z nim wspólnego. Nie podobało się jej to ani trochę. Zaczynało do niej docierać, że w ogóle nie znała swojego męża. I po raz pierwszy ogarnęły ją wątpliwości. Być może to nie eliksir. Możliwe, że to Draco zabił tamtą kobietę. Szybko pozbyła się tych myśli. – A ciebie to obchodzi, ponieważ? – zachowywała się ostrożnie. Nie mogła dopuścić, by poznał, iż nie wie kim jest. Nie było to dla niej łatwe, ale wcieliła się w rolę Draco.

- Nie spinaj się tak – Mężczyzna zaśmiał się nerwowo. Słyszał, że z Malfoyem lepiej nie ryzykować, więc wolał nie robić sobie z niego wroga. – Zabini chciał się z tobą zobaczyć. Ma jakiś interes. Czeka pod „Białym Tygrysem”. Hermiona zadrżała. Blaise. Ten, który odpowiada za śmierć jej przyjaciółki. Miałaby idealną okazję się zemścić. Co prawda „Biały tygrys”  nie cieszył się dobrą sławą wśród czarodziejów, ale nie była w tym momencie słabą kobietą. Nikt nie miał pojęcia, co kryje się pod prawdziwą powłoką. Skinęła wyniośle głową i pozwoliła się prowadzić. Okolica również nie była sprzyjająca. Miała dziwne wrażenie, że są obserwowani. Rozglądała się dookoła czując, że nie podoba jej się ta cała sytuacja. W co Draco wplątał? Coraz mniej podobało  jej się życie prywatne męża. Im częściej o tym myślała, to coraz bardziej dochodziło do niej, że w ogóle nie zna go wcale. – Będzie czekał w pokojach na górze – skinęła głową i weszła do środka. „Biały Tygrys” zasłużył na swoją złą sławę. W powietrzu cuchnęło dymem i narkotykami aż zakręciło jej się w głowie. Z trudem powstrzymała odruch wymiotny. Na pewno  by się zdradziła. Ostrożnie minęła pijanych gości i ruszyła po schodkach do pokoi gościnnych. Zapukała, ale nikt jej nie odpowiedział. Nacisnęła klamkę i weszła do środka.  Wyglądał na czysty i zadbany, ale nikogo nie było w pobliżu. Poczuła dziwny niepokój. Wyciągnęła różdżkę, ale zareagowała za późno. Coś ciężkiego spadło jej na głowę, ogłuszając ją. Upadła tracąc przytomność. Nie miała pojęcia ile czasu minęło, gdy się ocknęła. Lepka ciecz w kieszeni była znakiem,  że eliksir się stłukł. Zaklęła pod nosem. Akurat teraz, gdy naprawdę go potrzebowała. Czuła, że ten który wypiła nie wytrzyma długo i wszystko się wyda. Szarpnęła rękami, ale były zbyt mocno związane. Czuła również, iż zabrano jej różdżkę. Była całkowicie bezbronna. Znów wpakowała się w poważne kłopoty.

- Obudziłeś się! – drgnęła słysząc pełen pogardy głos Zabiniego Blaisa. Rozpoznała go bez trudu. Stał przy słabym świetle lampy. Jego surowa twarz nie zmieniła się wcale. Miała wrażenie, że dla tego mordercy czas był bardziej łaskawszy. Z trudem opanowała złość. Ten człowiek był odpowiedzialny za śmierć Megan. Nie mogła mu tego wybaczyć. – Nie mam pojęcia jakich wpływów użyłeś wydostając się z więzienia, ale zawsze miałeś wiele szczęścia, draniu – podszedł i uderzył go mocno. Aż zakręciło się jej w głowie.

- To ty mnie wrobiłeś, prawda? – wykrztusiła cicho. Poczuła, że będzie miała złamany nos. W oczach Blaisa pojawiła się nienawiść. Nie spodziewała się, że dawny przyjaciel może być tak wielkim wrogiem.

- Bystry jesteś – zakpił. Wziął stołek i usiadł naprzeciw niej. W ręku trzymał różdżkę gotową do użycia. Hermiona usiłowała rozwiązać mocne więzy. – Jednak nie aż tak. Myślałeś, że po tym wszystkim jak nas zdradziłeś, będę twoim przyjacielem? Widziałem jak uratowałeś tę szlamę Granger. Od tamtej pory pracowałeś dla nich. Dla Zakonu, a Czarny Pan tobie wierzył. Do głowy mu nie przyszło, że prawdziwy zdrajca jest w jego szeregach. Ty i Severus Snape. Nim również się zajmę, gdy nadejdzie pora.

- Jesteś szalony – wykrztusiła, ale słowa mężczyzny wywarły na niej wrażenie. Draco w czasie wojny stał po ich stronie. Nie rozumiała, czemu zataił przed nią te fakty. Nie był do końca przesiąknięty złem jak myślała. Miał sporo dobrych cech, które starał się za wszelką cenę ukryć. Nie rozumiała tylko dlaczego, ale podejrzewała, że miało to związek z jego rodzicami. Lucjusz bywał bardzo nieprzewidywalny jeśli tylko chciał. Jednak teraz był dorosły i nie raz występował przeciw ojcu. Nie musiał go się bać. – Blaise to trzeba zakończyć. Dla naszych porachunków zabiłeś niewinną dziewczyną.

- Ach, Corinna nie była wcale taka niewinna – machnął Blaise ręką i uśmiechnął się przy tym. – Była moją kochanką, a w dodatku od bardzo dawna pracowała dla Kręgu Śmierci. Nott nie ufał ci na tyle, żeby dopuścić cię głębiej do tajemnic. Nie dziw mu się. W końcu wszyscy wiedzą o twojej dwulicowości. Nie dziw się zatem, że ci nie ufają. Sam o to zadbałem.

- Blaise, od początku źle oceniłeś sytuacje – próbowała mu wytłumaczyć. Już prawie udało się jej rozwiązać więzy. Jej tata był harcerzem i nauczył ją kilku przydatnych sztuczek. Teraz mogły uratować jej życie. Miała nadzieję, że da radę sięgnąć różdżki. Znajdowała się naprzeciw niej. Blaise nie za bardzo dbał o bezpieczeństwo. Był zbyt pewny siebie. To mogło go zgubić. Miała nadzieję, że tak właśnie będzie. – Nigdy was nie zdradziłem. Znasz mnie w końcu. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.

- Przyjaciółmi? – zdenerwowany Blaise rzucił w nią zaklęciem. Crucio nie było dość mocne, ale krzyknęła z bólu. Gdyby był odrobinę bardziej silniejszy ciężko byłoby jej przetrwać. Czuła też jak eliksir przestaje działać. Zaczęła drżeć na całym ciele. – Co się z tobą dzieje, Malfoy? – To była dla niej odpowiednia chwila. Odepchnęła się od krzesła i sięgnęła po różdżkę. Szalone i nieostrożne, ale nie dbała o to. Blaise próbował rzucić w nią zaklęciem. Zdołała je odbić. Następne również. Dawno nie walczyła z tak zaciekłym przeciwnikiem. Eliksir przestał działać i powróciła do swojej postaci.  Blaise nie krył swego zaskoczenia i wściekłości. Próbował ją uśmiercić, ale ona była szybsza. Po raz pierwszy to powiedziała. Słowa same padły z jej ust. Nawet różdżka nie zadrżała jej w ręku. Zaskoczony mężczyzna osunął się na ziemię, gdy błysk zielonego światła uderzył w niego z całej siły. Jej zemsta została dokonana. Tego właśnie chciała. Wezwała Aurorów i wyjaśniła wszystko. Opowiedziała czego zdążyła się dowiedzieć. Kinsgley zapewnił ją, że to wystarczy, by uniewinnić Dracona. Odetchnęła z ulgą. Jej misja została zakończona. Wkrótce jej były mąż zostanie uwolniony. Musiała tylko zebrać swoje rzeczy i odejść z Malfoy Manor. Nie była pewna dokąd się uda. Nie chciała kłopotać Rona, ale w tym momencie był jedyną osobą na którą mogła liczyć. Po raz kolejny zmuszona była zacząć wszystko od nowa. Dobrze, że tym razem nie była sama i miała przyjaciół, którzy zawsze ją wesprą. Gdyby nie oni na pewno nie dałaby rady tego przejść.

~^~^~
Na zakończenie:
Naprawdę lubię ten rozdział.
Myślę, że ma w sobie coś i sporo wyjaśnia o życiu samego Dracona, a Hermiona będzie miała ciężki orzech do zgryzienia. Postanowiłam też sporo zmienić z tego, co pokazałam w prologi. Właściwie to możecie już teraz o nim zapomnieć, ale sama jeszcze nie wiem jak pociągnę tę  historię. Mam kilka pomysłów i zamierzam je wprowadzić w życie, nie przedłużając opowiadania. Myślę, że w planie będzie max 35 rozdziałów, nie więcej i epilog. A w mojej głowie tworzy się nowe Dramione. Wiem, czyste szaleństwo, ale czuje iż to będzie coś.
Pozdrawiam serdecznie i do następnego rozdziału!!

Informacyjnie:
Oryginalny tytuł: „Pokochać łotra”
Tytuł rozdziału: 020 „Rozdarte serca”
Ilość stron: 11
Ilość słów: 6 020

19 komentarzy:

  1. Łał... nie wiem co powiedzieć! Rozdział po prostu genialny! Mam nadzieję, że jak Draco zostanie uniewinniony to nie pozwoli odejść Hermionie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyłapałam te błędy:
    - "Zamierzał otworzyć lokal kiedy Malfoy będzie na wolności." - przecinek przed "kiedy"
    -"Ron cieszył się, że mimo burzy,przyjaźń przetrwała., chociaż był taki czas iż tracił nadzieję, że kiedykolwiek będą normalnie ze sobą rozmawiać. " - po "przetrwała" pojawia się i kropka, i przecinek. Trzeba wybrać, które chcesz :D
    - "do Megan wiesz o tym, prawda?" - po "Megan" przecinek.
    -"Opowiedział o tym, jak przypadkiem spotkał Ją węszącą na " - to "ją" z małej litery, nie piszesz w formie grzecznościowej.
    -"Dracon odebrał jej ukochaną osobę nawet jeśli nie zabił jej osobiście to był winny. " - doskonale pamiętam to zdanie i na pewno zaznaczałam tu przecinki! Po "ukochaną osobę" przecinek i kolejny po "jej osobiście".

    Znalazłam również momenty, w których sugerowałam akapity, ale niestety się nie pojawiły. Okej, rozumiem :) Nie będę zmieniała nic w tekście następnym razem, jeżeli chodzi o wizualizacje. Ograniczę się do samych błędów, a sugestię zostawię dla siebie.

    Nadal się zastanawiam, dlaczego dodałaś postać Megan. Jak na razie tego nie wyjaśniłaś. Ale cieszę się, że skomplikowała bardziej sytuację Draco i Hermiony. Takie zwodzenie bardziej mi się podoba niż obściskiwanie po kątach,które nie pasuje. A oni są z przeciwnych sobie światów i raczej trudno to wszystko sobie poukładać od razu. Wiele osób staje im na drodze i trochę trudno jest robić im na przekór.
    Cieszę się, że Dean został z Ginny. Tak bardzo mu kibicowałam! On jest porządnym facetem, który nie zostawi swojej ukochanej kobiety mimo wszystko. Dobrze, że jej wybaczył. Skoro wybiegła za nim i potem spędziła z nim noc to znaczy, że mimo wszystko jest dla niej ważny i może kiedyś go pokocha. Zrobiłą dobry wybór, chociaż bardzo bezpieczny. Nie ma po co burzyć swojego życia tylko dlatego, że Harry zjawił się nagle i pragnie poznać swojego syna. James zasługuje na prawdziwego ojca, a Harry niestety nim nie jest bez względu na to, dlaczego ich opuścił. Mógł po prostu wyznać prawdę, a nie zostawiać ją bez słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postać Megan ma pokazać inną stronę Dracona, że nie jest do końca taki jakim się wydaje być oraz jego przemianę.
      Podejrzewam że powinnam wcześniej o niej wspomnieć ale jakoś niedawno przyszła mi do głowy.

      Co do tych akapitów to musiałam je pominąć przy sprawdzaniu.
      Byłam pewna, że wszystko dokładnie przejrzałam.
      Chyba następnym razem będę to robić po raz kolejny.

      Co do Harry'ego to mam z nim mały kłopot i jeszcze nie wiem jak z tego wybrnę.
      Postaram się jednak zrobić to z rozmysłem gdyż coraz bliżej finału.

      dziękuje za odwiedziny;)

      Usuń
  3. Świetny rozdział, taki pełen akcji.
    I znowu relacje Hermiony i Draco zostały skomplikowane. Nie myślałam, że tak bardzo się da :)
    Nie przepadam za Hinny, więc cieszę się, ze Ginny jest z Deanem. W końcu James potrzebuje prawdziwego ojca.
    Najlepszy rozdział, ot co! :)
    Pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ze u mnie nigdy nie może być zbyt słodko;)
      Aj to podejrzewam że wiele osób tutaj zawiodę ale mam nadzieję że mimo wszystko sie wam spodoba.

      P.S. chyba powinnam zrobić jakiś ranking rozdziałów.

      Usuń
  4. Świetny rozdział, bardzo dużo się w nim działo no na koniec taka emocjonującą akcja. Już nie mogę się doczekać na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie, świetnie!
    Piszesz genialnie, ale chyba nie lubisz monotonnego (i spokojnego) życia bohaterów co?
    Co i rusz wpadają w jakieś tarapaty :D
    Jak w jakiejś książce akcji lub kryminale :DDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Okey, w końcu jestem. Wybacz, że wcześniej nie skomentowałam, ale... uh, za dużo wyjaśniania, ale teraz postaram się być systematyczna :D.
    No więc, na początku napiszę, że masz naprawdę świetny szablon :). Ciekawie zrobiony i ten kolor, niesamowicie przyjemnie się czyta.
    Nawet nie wiesz, jak się cieszę, czytając o tym, że wpadłaś na kolejne pomysły na opowiadanie, oczywiście, z niecierpliwością będę czekała, aby przeczytać to, co wymyśliłaś.
    W gruncie rzeczy, to dobrze, że Ron i Dafne są razem szcześliwy... mam jednak wrażenie, że niedługo coś się stanie -pewnie Astoria sie dowie o i związku - znając Ciebie i Twoje uwielbienie do komplikowania bohaterom życia. Oczywiście, żebyś nie pomyślała, że mam coś przeciwko Twojemu rzucaniu kłód pod nogi postaci. Właściwie, mogę powiedzieć, że to uwielbiam, bo zawsze coś się dzieje ^^.
    Scena w więzieniu wywołała u mnie dużo emocji i cholernie mi się podobała. W sumie, mnie też bardzo zaskoczyłaś tym wyznaniem Dracona. To było bardzo... poruszające i przez chwilę nawet myślałam, że Miona się zawróci, ale potem uświadomiłam sobie, że to byłoby zbyt proste. I odeszła. Naprawdę współczuję Draconowi, i podziwiam go za to, że wciąż jakoś fukncjonuje po tych wszystkich rzeczach, jakie przeszedł.
    Uf, jak ja się cieszę, że przynajmniej Harry go nie poturbował, a tylko zmobilizował go o walkę o Hermionę. I tak trzymać!
    Ale z kolei Harry mógłby już sobie odpuścić Ginny i nie niszczyć jej życia. Dawno temu podjął decyzję, a skoro nie widzi już szansy na odwrócenie tego, odbudowanie to niech nie rani innych. Lubię go, naprawdę go lubię, ale jednak mógłby się ogarnąć i w końcu na coś zdecydować ;p.
    Co prawda, nigdy nie zastanawiałam się nad związkiem Deana i Ginny, ale w Twoim opowiadaniu życzę im, aby byli razem. Zasługują na to, a James zasługuje na prawdziwego ojca. Nie wątpię, że Potter nim by nie był, ale w takim przypadku... lepiej chyba będzie, jesli Dean się nim zajmie.
    Co do końcowki, to właściwie nie za bardzo wiem, co powiedzieć. Chyba trochę mnie zaskoczyła, a właściwie to zaskoczyło mnie to, że przyjaciółka Hermiony była szpiegiem. Czekaj, bo to o niej była mowa? Corinna to nazwisko czy imię? Bo już mi się wszystko pomieszało xD.
    Ale ogólnie, to dobrze, że ta sprawa została zakończona, a Draco opuści więzienie. Będzie miał szansę zawalczyć o Hermionę ^.^
    Widziałam już fragment kolejnego rozdziału i aż ciekawość mnie zżera, po co oni pojechali do Hogwartu :D
    Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj jak ja lubię takie kometarze.
      dla takich czytelników jak Ty naprawdę warto czytać to opowiadanie.
      Cieszę się że podoba Ci się wszystko.
      Wiesz że nie byłabym sobą gdybym nie skomplikowała im życia.
      W końcu akcja musi jakoś się kręcić żeby nie było zbyt słodko, a to dopiero początek.
      Mam nadzieję ze nie przesadzam tylko i dopiero zaczynam;)

      Corinna to imię tej dziewczyny, która zginęła i Draco został oskarżony o jej śmierć.
      He he mam nadzieję że się spodoba;)
      Lubię zaskakiwać a jestem już w trakcie pisania kolejnego i kolejnego.

      pozdrawiam.

      Usuń
  7. Hej.:)
    Cieszy mnie to, że całkowicie odeszłaś od schematu Ginny i Blaise, Ginny i Harry, tylko połączyłaś ją z kimś innym. Opisanie uczuć Deana jako tego trzeciego - to było genialne. Do tej pory nie rozumiałam tej postaci, dziś się to zmieniło.
    Kibicuję również Ronowi, którego w twoim opowiadaniu uwielbiam, co rzadko się zdarza. Pomysł zestawienia siostór Greengrass na zasadzie kontrastu - nowatorski, świetny.:)
    Harry sam doprowadził do swojej samotności. Mimo to mam nadzieję, że i dla niego znajdziesz jakiś happy end.
    Dobrze, że Draco zostanie uniewinniony. Muszę powiedzieć, że czytając scenę odwiedzin w więzieniu płakałam. Tak dobrze ukazałaś rozpacz i stratę Draco, sprzeczne emocje Hermiony. Jesteś mistrzynią.
    Mam nadzieję, że Draco dotrzyma słowa, że będzie walczył o Hermionę i razem wywalczą swoje szczęście i nadzieje na lepszy dzień.
    Podsumowując rozdział jest niesamowity, jeśli mam być szczera, to chyba Twój najlepszy rozdział. Przynajmniej według mnie.
    Widziałam, że masz zamiar dodać następny od 25 do 30.:D Zrób mi prezent na 18 i dodaj 30.:)) Będę się cieszyć jeszcze bardziej.:)

    Dziękuję za emocje ukazane w tym rozdziale. Naprawdę przeszłaś przez całą paletę relacji, opisując je w sposób niesamowity.
    Czekam na następny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj tak rozdział wiele wyjaśnia :)
    Emocji tyle, że wow :)
    Ginny jednak zostanie z Deanem, chociaż szkoda mi Harrego, ale mam nadzieję, ze jeszcze spotka swoje szczęście. Mam nadzieję, ze z Draco będzie wszystko w porządku i wszystko się ułoży.
    Weny:)
    Pozdrawiam,Lili.
    panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :) cieszę się, że Draco prawdopodobnie będzie uniewinniony i oczywiście mam nadzieję, że Miona mu wybaczy :)
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział. Bardzo mi się spodobało, że wreszcie Malfoy powiedział coś szczerze. I dostrzegł jak bardzo tęskni za Hermioną. Szkoda tylko, że Ginny oddała ten pierścionek. Jakoś nie lubię Deana. Harry źle zrobił zostawiając ją po zaręczynach, ale w końcu mial powód.
    No nic, zobaczymy jak to dalej rozegrasz :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytała i takie WOW. Jestem zaskoczona i szczęśliwa i w ogóle nie wiem co mam teraz z sobą zrobić. Świetny rozdział i chyba najlepszy według mniexdd
    Świetny blog. Zakochałam się w twojej osobie, w swoim stylu pisania, we wszystkim dosłownie <3
    ahahahahsgajsgahsha ;3 Nie wiem co mam z sobą zrobić. Dziękuję ci że wywołałaś we mnie takie uczucia xdd
    Życzę mnóstwo weeeeny i dalszych pomysłów.
    Pozdrawiam,
    Dark Liliane

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę świetny, bardzo mi się podobał. Ostatnio się natknęłam na twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały, jednak ten mimo wszystko podoba mi się najbardziej ze wszystkich - więcej takich proszę!
    Pozdrawiam, ze zniecierpliwieniem czekam na NN, a w międzyczasie zapraszam do siebie - - - - - - > http://as-long-as-you-love-me-i-will-fight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Nieeee! Nie teraz! Draco wychodzi z więzienia, a ty mi tu przerywasz! Ryczałam, jak głupia, więc masz poczuć się winna i jak najszybciej doprowadzić do pogodzenia się ich!
    Szkoda, że zabiłaś Bleise 'a, ale taka konieczność xd
    Życzę weny i pozdrawiam,
    enjoy Cave ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest cudowny.! Chce wiedziec co sie stanie dalej pomiedzy Hermiona i Draco.. pozostaje tez Ginny i Dean.. Pisz szybko nastepny rozdzial i wstawiaj.! :D

    Pozdrawiam , Patrycja :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Ron całkiem sensownie mówił. Coś się w nim zmieniło. To na pewno dzięki Dafne. Ona zmieniła jego spojrzenie na świat. I jeszcze wiele dobrego zrobi dla tego chłopaka. Byle tylko Astoria nie zburzyła ich szczęścia. Bo po niej można się wszystkiego spodziewać.

    Dwa proste słowa. Może nawet banalne. A mimo upływu czasu, biegu historii, nadal tak wiele znaczą. Megan musiała być naprawdę ważną osobą w życiu Hermiony, skoro tak szczere wyznanie Dracona jej nie przekonało. Myślę, że ona nigdy mu tego nie zapomni. Być może kiedyś wybaczy, ale i tak będzie trzymała to wspomnienie w swoim sercu do końca życia.

    Co tak naprawdę czuje Ginny? Kiedy postanowiła oddać pierścionek, wzruszyłam się. To nie była łatwa decyzja. I nie jestem pewna, czy w 100% słuszna.

    Nie wierzę, że Hermiona użyła Avady. Kierowała nią silna nienawiść i chęć zemsty. Musiała być naprawdę zawzięta. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Pytanie jak te wydarzenia wpłyną na jej dalsze życie. Da drugą szansę Draconowi, czy jeszcze długo będzie się na niego gniewać?

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy to musi być takie idealne ? :*
    xx
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń