„Nie możesz zmienić przeszłości, ale
przeszłość zawsze powraca, żeby zmienić Ciebie. Zarówno twoją teraźniejszość
jak i przyszłość.”
- Jonathan Carrol
Kroniki Proroka Codziennego 028:
Długo myślałam o tym rozdziale. Oczywiście, największy
problem miałam z tytułem, więc pewnie jeszcze się zmieni, kiedy powstanie
ostateczna wersja rozdziału. Ze mną to naprawdę różnie bywa. I powoli też
zbliża się rocznica bloga oraz jego
zakończenie. Nie mogę uwierzyć, że tak długo kontynuowałam to opowiadanie.
Naprawdę zżyłam się z jego bohaterami i cudownie pisało mi się tę historię. Już
wkrótce na pewno powstanie nowa, więc póki, co nie kończę z Dramione. Dobrze mi
w tym świecie i nie mam zamiaru z niego rezygnować, a tymczasem zapraszam na
kolejny rozdział! Życzę przyjemnej lektury!
~^~^~
Powoli
wybudzała się ze złego snu i wracała do życia, chociaż wcale nie było jej
łatwo.
Wciąż nie mogła pogodzić się z utratą dziecka. To była jedyna rzecz, jaka ją trzymała
przed szaleństwem, kiedy myślała, że Draco odszedł na zawsze. Teraz świadomość,
iż wrócił poprawiała jej samopoczucie. Mimo to, wciąż nawiedzały ją
koszmary o nienarodzonym dziecku. To było głęboko w niej. Za każdym razem
dotykała swojego brzucha z nadzieją, że znajduje się tam jej maleństwo.
- Nie dali mu żadnej szansy na życie – mówiła zrozpaczonym głosem do
Dracona. Był dla niej niezwykle cierpliwy i znosił jej załamanie. On sam
również cierpiał. Widziała to wyraźnie w oczach mężczyzny. Opowiedział jej o
tym, co mu zrobili i Johnie, który go zdradził. Szczerze mu współczuła. Nie
spodziewała się, że własny ojciec jest w stanie zachować się tak okrutnie, ale
Lucjusz już dawno pozbył się człowieczeństwa. Tylko jego okrucieństwo przerastało
wszystko. Dobrze, że Draco zdołał się z tego wydostać i dzisiaj byli szczęśliwi
ze sobą, a przynamniej dawali pozory szczęścia.
- Musimy iść do przodu, kochanie – wyszeptał jej cicho z czułością w
głosie Delikatnie gładził jej drobne ciało. Od tamtych dramatycznych
przeżyć, minął tydzień. To stanowczo za mało dla kobiety, która straciła
upragnione dziecko. Również on sam to bardzo ciężko przechodził. Na całe
szczęście, starał się być blisko z Hermioną, chociaż miał sporo na
głowie. Wiele ludzi uwierzyło, że naprawdę zginął i musiał przekonać
wszystkich, że było inaczej. To dość trudne zadanie. Zwłaszcza, że tyczyło
ministerstwa. Na szczęście Artur Weasley był po jego stronie i bardzo mu
pomógł. Wsparcie Ministra Magii było dla niego bardzo ważne. – Co byś
powiedziała, żebyśmy pojechali do domku nad morzem? Pamiętasz jeszcze to
miejsce?
- Myślisz, że możemy? – zawahała się. To w końcu tam Draco powiedział jej
wiele niemiłych słów. Z drugiej strony, przeżyła tam również wiele szczęśliwych
chwil. Tam byliby tylko we dwoje. Tego im było trzeba. Musieli nadrobić
stracony czas.
- Oczywiście, że możemy – wyszeptał z zapałem. On sam również bardzo tego
chciał. To w jakiś sposób, by ich uzdrowiło. Miał też duży żal do matki o to,
jak się zachowała wobec Hermiony, kiedy myśleli, że nie żył. Chcieli jej
odebrać wszystko i gdyby odpowiednio jej nie zabezpieczył, na pewno, by to
zrobili. To było okrutne i nikomu niepotrzebne. Na pogrzebie ojca, w ogóle się
nie pojawił, chociaż matka nalegała. Nie powiedział również, że to on
odpowiedzialny za jego śmierć. Przyznał tylko, że dostał to, na co
zasłużył. John zniknął bez słowa, jednak Draco wiedział, że jeszcze się pojawi.
Pozostawił niedokończoną sprawę z jego rodziną i on również chciał
poznać prawdę, o co w tym wszystkim chodzi. Cała ta sytuacja sprawiała, że
budził się w nim strach i niepokój. Żałował, że nie zdążył dowiedzieć się od
ojca prawdy. Nie miał jednak wyjścia. Musiał go zabić, gdyż inaczej on zabiłby
jego żonę. Musiał to sobie wmawiać za każdym razem. Nie było mu lekko z obecną
sytuacją i walczył z nią za każdym razem. Bardzo często też w nocy śnił mu się
ojciec, który go torturował. Na szczęście za każdym razem u jego boku
była Hermiona i dzięki niej czuł wielką ulgę Miał nadzieję, że będzie już tak
za każdym razem Po tym wszystkim, co przeszli, należało im się. I chociaż z
początku był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, to teraz zupełnie inaczej
na to patrzył.
- Już jestem. – Cichy głos Hermiony wyrwał go z zamyślenia. Na jej widok
jak zawsze zabiło mu serce. Wyglądała niezwykle pięknie w skromnym komplecie,
który jej kupił. Wciąż go zadziwiało to, jak na niego działała. Nie spodziewał
się, że jakakolwiek kobieta będzie miała nad nim taką władzę. Wciąż
przekonywał się jak bardzo życie bywało zaskakujące.
- Jesteś niesamowita – wyszeptał do niej i pocałował namiętnie. Wspólnie
teleportowali się do domku nad morzem. Hermiona zauważyła, że nic się tu nie
zmieniło i była szczęśliwa. Tu spędzili pierwsze szczęśliwe chwile, chociaż
początki były bardzo trudne. Na całe szczęście to było już za nimi. Nadszedł
czas, żeby zapomnieć o dawnych niesnakach. i żyć na nowo. To była nowa droga
ich małżeństwa.
- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteśmy – wyszeptała podnieconym głosem, gdyż
Draco patrzył na nią w taki sposób, aż czuła ciarki na plecach. Ledwie weszli
do domu, a wziął ją w ramiona i pocałował w usta. Walizki zostały porzucone
gdzieś w kąt. Draco wziął ją na ręce i zaniósł prosto do łóżka. W kominku już
płonął ogień ocieplający całe wnętrze. Gorączkowo ściągali z siebie ubrania.
Ich ciała drżały, pragnąc nawzajem. Mężczyzna ostrożnie położył ją na
łóżko i delikatnie ssał jej piersi. Pragnął, by zapomniała o przeżytym
koszmarze. Jeżeli dobry los da im szczęście, to będą mieli dziecko. Naprawdę
chciał być ojcem i to z tą jedyną kobietą u swojego boku. Nikogo innego nie
wyobrażał sobie na jej miejscu.
- Jesteś niezwykle piękna – szeptał jej, doprowadzając do szaleństwa.
Wiła się pod jego dotykiem, nie mogąc opanować drżenia swojego ciała. On
wiedział jak ją rozpalić i sprawić, że pragnęła go coraz mocniej. Nie
powstrzymywała swoich krzyków ani jęków. Draco również nie, kiedy ich role
odwróciły się i to ona zaczęła pieścić jego ciało. – Hermiono, nie musisz –
zachłysnął się powietrzem, gdy językiem zaczęła pieścić jego członka. Miał
wrażenie, że zaraz cały spłonię pod tym dotykiem.
- Chcę tego – szepnęła cicho. – Chcę sprawić ci przyjemność, jak ty mi –
Draco wyjęczał coś cicho i położył ręce na jej głowie. Kiedy był pewien, że
długo nie wytrzyma wyszarpnął się jej i przewrócił ją na plecy. Wyjąkała głośno
jego imię, gdy wszedł w nią mocno. Była zaciśnięta i spragniona, tak samo
mocno, jak on jej. Ich ciała stopiły się w jedno. Poruszali się we wspólnym
rytmie, wymieniając oddechy i pocałunki.
- Kocham cię, kocham – powtarzał rozgorączkowany słowa miłości.
Wiedziała, że mówił je szczerze. Nigdy nie zwątpi w siłę uczucia miłości, która
ich połączyła. Kiedy pół godziny później leżeli objęci we własnych
ramionach, mężczyźnie przyszedł do głowy pewien pomysł. Już od dawna o nim
myślał, ale dopiero teraz plan wydawał się możliwy do realizacji. – Hermiono –
wyszeptał jej we włosy. Wymamrotała coś przez sen, ale otworzyła oczy i
spojrzała na niego. Była zmęczona miłością, ale wyczuła w jego głosie, że
chciał powiedzieć coś ważnego. Poczuła się nieco zaintrygowana. – Czy wyjdziesz
za mnie?
- Przecież już jesteśmy małżeństwem. – Była zaskoczona jego słowami i w
pierwszej chwili nie rozumiała jego słów. Poczuła jak ogarnął ją
niepokój.
- Tak, to prawda – przytaknął uspokajająco. – Jednak to nie był prawdziwy
ślub, a chciałbym czegoś innego. Żebyś jeszcze raz przeżyła swój dzień i była
szczęśliwa. Każda kobieta powinna mieć swój wyjątkowy ślub. Uznałem, że do tego
najbardziej pasuje Boże Narodzenie.
- Naprawdę tego chcesz? – Nie mógł jej bardziej zaskoczyć jak w tej
chwili. W tym momencie spełniał jedno z jej największych marzeń. Nie mogła mu
odmówić. Pragnęła jeszcze raz poślubić tego mężczyznę, tylko w inny sposób.
Kiedy przytaknął odpowiedziała mu pocałunkiem. Znów zatopili się w jedności.
~^~^~
-Wszystko
w porządku, Dean?
Ginny podeszła do narzeczonego, który był zamyślony. Od czasu kiedy wrócił,
miała dziwne wrażenie, iż mężczyzna odsunął się od niej. Nie rozumiała tego.
Sama też czuła wyrzuty sumienia w związku z nocą, jaką spędziła z Harrym. Nie
powinna byłatego robić, ale nie umiała się
powstrzymać. Zupełnie jakby dawne uczucie nie wygasło i wciąż w niej żyło. Nie
była pewna, czy będzie umiała być z wybranym mężczyzną jakim był Dean. Mimo to
martwiła się o niego. Od czasu porwania nie był sobą.
- Ty mi powiedz – odpowiedział pytaniem na pytanie. Z niepokojem
zmarszczyła brwi. Nie podobał się jej ten ton głosu. Poczuła przypływający
niepokój. – Bo nie mam pojęcia, co się działo. Czemu tak długo trwało ratowanie
mnie? Gdyby to Harry został uwięziony, wówczas postawilibyście na nogi
wszystko, żeby go uratować.
- To nie tak, Dean – pokręciła głową, poruszona jego słowami. Nie spodziewała
się, że będzie miał do nich żal. Jednak w jego słowach była prawda. Zwlekali do
ostatniej chwili, żeby go uratować, aż byłoby za późno. Na tym w sumie polegał
plan Harry’ego, a ona mu ufała. Jednak nie mogła tego przyznać
narzeczonemu. – To była umowa ze Śmieciożercami. Inaczej nie oddaliby nam
ciebie. Musieliśmy działać bardzo ostrożnie. Potem zginął Draco i wszystko się
pokomplikowało.
- Słyszałem o tym – przyznał niechętnie. Wciąż nie mógł uwierzyć, że
czyjś ojciec może być zdolny do takiej potworności. Jednak to był Lucjusz
Malfoy, więc nie powinno go to Dziwić. Jednak było to naprawdę wstrząsające. – Jednak nie tłumaczy to waszej
zwłoki. Masz pojęcie, co tam przeszedłem? Trzymali mnie w zamknięciu przez cały
ten czas. Wariowałem, nie wiedząc, co się dzieje.
- Wiem, Dean – westchnęła cicho, przysiadając się koło niego. Powinna mu
powiedzieć prawdę, ale nie umiała się przyznać. Sytuacja z Harrym była
niepewna, a ona już dawno wybrała. To Dean był jej przeznaczeniem. Z nim
powinna iść do przodu. Reszta się nie liczyła. Jednak nie mogła iść z nim przez
życie z kłamstwem. Musiała powiedzieć mu prawdę. – Jest coś, jeszcze. Mogłabym
zachować to dla siebie, ale wiesz, iż nie umiem kłamać. Nie należę do takich osób.
Chcę być z tobą uczciwa, a potem zdecydujesz, co zrobisz.
- Jesteś pewna, że chcesz to mówić? – zapytał z bijącym sercem. Nie był
pewien, czy chciałby o tym słyszeć. Jednak ona nie miała zamiaru zrezygnować.
To było dla niej bardzo ważne. Drżącym głosem, opowiedziała całą historię. Nie
pominęła niczego. Nawet tego, gdy wylądowała w łóżku z byłym chłopakiem. Blady
jak ściana Dean, słuchał jej z całą powagą. Wiedział, że nie powinien tego
słuchać. Jej opowieść sprawiła mu ból. Nie spodziewał się tego. Od samego
początku podejrzewał, że pojawienie się byłego chłopaka sporo zmieni. Tymczasem
to dosłownie wszystko zniszczyło. Harry całkowicie odebrał mu Ginny, o ile
kiedykolwiek należała do niego. To naprawdę bolało. Nie był pewien, czy
kiedykolwiek się z tym pogodzi.
- Więc jednak zdecydowałaś – powiedział, podnosząc się. Jego głos był
bardzo cichy. Ścisnęło ją w żołądku na ten widok. Wiedziała, że tym razem
przegrała. Dean nie będzie chciał z nią być. Zdradziła go i musiała zapłacić za
to cenę.
- Nic nie zdecydowałam – próbowała się tłumaczyć. Pragnęła, żeby ją
zrozumiał. To było bardzo trudne, ale przecież możliwe. Tylko, czy ona wciąż
chciała z nim być? Gdyby naprawdę by go kochała, to nawet nie próbowałaby być z
Harrym. Na moment znużona przymknęła oczy. Była załamana całą sytuacją. – Więc
chcesz odejść?
- Tak będzie najlepiej – wyznał cicho. To była najtrudniejsza decyzja w
jego życiu, ale wiedział, iż podjął słuszną. Wstał i podszedł do okna. Było
późno i zimno. Nie mógł jednak dłużej zostać w tym domu. Nie mógł zostać z nią.
– Nasze drogi już od dawna się rozeszły. Walczyłem o ciebie z całych sił, ale
powinienem był wiedzieć. On zawsze był twoim przyjacielem i to jego kochasz nad
życie. Najwyższa pora, żebyś to sobie uświadomiła.
- Ja… - Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła zaprzeczyć. Dean miał
rację. Kochała ojca swojego dziecka. Nawet jeśli ją porzucił, a potem wrócił.
Nigdy nie mogłaby związać się z innym mężczyzną. – Chyba masz rację. Wiedz, że
nie chciałam cię skrzywdzić. Naprawdę myślałam, iż nam się uda.
- Wiem – przyznał. – Będę trochę cierpiał, ale postaram się jakoś na nowo
ułożyć sobie życie. Nie czuj się winna i bądź szczęśliwa. Zasługujesz na to
bardziej niż ktokolwiek inny. Mam nadzieję, że Harry nie zniszczy tego
szczęścia. W końcu zdobył anioła.
- Nie wiem, pojęcia jak ci dziękować – wyszeptała. Po raz ostatni
przyciągnął ją do siebie. Była wzruszona, a zarazem było jej przykro. Dean
spakował większość swoich rzeczy. Obiecał Ginny, że się odezwie, ale był
pewien, iż prędko tego nie zrobi. Potrzebował chwili spokoju i odpoczynku. To
było dla niego bardzo ciężkie i nie doszedł do siebie również po porwaniu. – Jesteś
wspaniałym człowiekiem.
- Chyba nie tak wspaniałym jakbym chciał – mruknął cicho. Odsunął się od
niej, po czym zaczął powoli się ubierać. Powiedział, że część rzeczy zabierze później.
Na razie nie miał do tego głowy. – Bądź szczęśliwa Ginny i żegnaj. – Odszedł
zanim zdołała cokolwiek powiedzieć. Ginny długo płakała w poduszkę. Było jej
bardzo ciężko, ale zdawała sobie sprawę, iż tak będzie najlepiej.
Unieszczęśliwiłaby tylko siebie i dodatkowo Deana. Nie chciała tego. W końcu
każdy zasługiwał na szczęście. Długo też myślała, co powinna zrobić z Harrym. W
końcu się zdecydowała. Musiała się z nim spotkać. Chciała wiedzieć, czy wrócił
po to, żeby z nią być, czy znowu odejdzie. Nienawidziła niepewnych decyzji. Z
tymi myślami teleportowała się pod dom mężczyzny i nacisnęła dzwonek. Nie kryła
swego niepokoju widząc, iż drzwi były uchylone. Wyciągnęła różdżkę trzymaną w
kieszeni. Pchnęła drzwi i znalazła się w środku. Dookoła panował mrok, ale z
kuchni dobiegały jakieś odgłosy. Minęła rozwalone krzesło.
- Harry – wyszeptała imię chłopaka, gdy pchnęła drzwi. Nie kryła swojego
zaskoczenia widząc go skulonego w kącie. Wyglądał na wystraszonego. Jeszcze
nigdy nie widziała go w takim stanie. Ostrożnie zbliżyła się niepewna, co
powinna się spodziewać.
- Odejdź! – wykrzyknął na jej widok, a w oczach widziała obłąkanie. To
był przerażający widok. – Odejdź nim cię znajdzie i skrzywdzi.
- Kto Harry? – zapytała z troską. Nie miała pojęcia, co się dzieje i
martwiło ją to. Nigdy jeszcze nie widziała go w takim stanie. – Co się dzieje?
Kto tu był?
- Voldemort – wyjąkał i pokazał jej niespodziewanie dłonie. Zdusiła krzyk
widząc, że były całe we krwi. Nagle dotarło do niej, że z mężczyzną działo się
coś bardzo złego i musiała mu pomóc. Po raz pierwszy zaczynało do niej
docierać, co naprawdę się działo i czemu przed laty podjął decyzję
~^~^~
Obudził
ją rozkoszny zapach, który roznosił się po pomieszczeniu.
Zapaliła lampkę i zmarszczyła brwi. Dochodziła godzina druga w nocy. Draco nie
było w łóżku, więc musiał coś kombinować w kuchni. Nie kryła swojego
zaskoczenia. Niezbyt chętnie zsunęła się z łóżka i nałożyła szlafrok na
koronkową pidżamę. Odruchowo dotknęła brzucha i posmutniała. Wciąż nie umiała
pogodzić się z myślą, iż straciła dziecko. Wiedziała, że nadejdzie moment, w
którym będzie następne. W końcu najlepsi medycy w Mungu powiedzieli, że może
być znowu matką. Na razie nie myślała o tym w ogóle. To było dla niej zbyt
trudne. Wiedziała również, że Draco również ciężko to znosił, tylko dla niej
był silny. Bardzo to w nim podziwiała i była wdzięczna. Nie spodziewała
się, że wspólnie zabrną aż tak daleko. Ta miłość dodawała jej sił. Kiedy zeszła
na dół, zastała swojego męża w kuchni. Jak zwykle ją zaskakiwał.
- Takie proste czynności jak gotowanie nie pasują do pana, panie Malfoy!
– powiedziała stając przy drzwiach. Zaskoczony Draco, oderwał się na moment i
spojrzał na nią karcącym wzrokiem.
- A skąd wiesz, co do mnie pasuje? – zapytał, drocząc się z nią. Nie
spodziewał się, że ją obudzi. Starał się zrobić jej niespodziankę, ale mógł się
domyślić, że w przypadku jego żony, będzie to prawdziwe wyzwanie. Zaśmiał
się pod nosem.
- No nie wiem – oderwała się od drzwi i podeszła do niego. Wymruczał coś,
czując jak podniecenie ściska go gdzieś w środku. Na twarzy mężczyzny pojawił
się błogi uśmiech, gdy wziął ją w ramiona. – Cyniczny uśmiech na twarzy,
przebiegłe zachowanie. Jesteś niczym wąż,który widnieje w godle Slytherinu.
- Chyba powinienem czuć się urażony tym porównaniem – mruknął z
przekąsem, wiedząc, iż trafiła idealnie z tym opisem. Kiedyś właśnie taki był.
Uważał, że cały świat był u jego stóp. Ślepo słuchał rozkazów swojego pana.
Był gotowy na wszystko, żeby tylko go zadowolić. Dopiero pojawienie się
tej dziewczyny w jego życiu sprawiło, iż stał się całkiem innym człowiekiem. –
Jednak masz rację. Taki byłem kiedyś. Zmieniłaś mnie, Hermiono. Dzięki tobie
odnalazłem światełko w mrocznym tunelu. Pokazałaś mi, że życie jest prawdziwym
darem, jeśli odpowiednio się je wykorzysta. Nigdy nie spłacę tego długu wobec
ciebie.
- Nie przesadzaj, Draconie. – Hermiona pokręciła głową. Była wzruszona
słysząc jego słowa. Ona sama lepiej by tego nie ujęła. Kiedyś dawno temu
myślała, iż jest zakochana w Ronie. Dopiero miłość do Draco pokazała jej, że
było zupełnie inaczej. – Nie jestem aż tak cudowna. Jednak dziękuje ci za wiarę
we mnie i, że dałeś nam szansę. Nigdy nie
będę żałowała tego, że zgodziłam się na ten układ. Dzięki niemu zyskałam nie
tylko wolność i dobre imię, ale również coś jeszcze innego. Poznałam czym jest miłość.
Do tej pory to uczucie było mi obce, ale wierzyłam, że gdzieś jest mój
wymarzony książę. Nigdy nie myślałam, że będzie nim pewien wredny Ślizgon,
który dokuczał mi przez większość pobytu w szkole.
- Byłem strasznym palantem – przyznał szczerze ze skruszoną miną. Przez
ostatnie lata zachowywał się wobec Hermiony i czuł się jak wredny drań.
Wiedział, że nie wynagrodzi jej tego, ale obiecał sobie, iż zrobi wszystko, aby
o tym zapomniała. Miał zamiar uczynić ją najszczęśliwszą kobietą na świecie.
- Już mnie nią uczyniłeś – wyszeptała z ustami przy jego ustach.
Nie zdawał sobie sprawy, że mówił na głos. Nie wstydził się swoich uczuć. Przy
niej nie musiał. Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Kochali się
niespiesznie, potęgując swoje doznania. Każde z nich chciało dać drugiemu
najwięcej od siebie. Hermiona pragnęła, żeby te cudowne chwile nigdy się nie
skończyły. To najpiękniejsze momenty w jej życiu. W ogóle cały pobyt w domku
nad morzem, odczuwała niczym słodki sen. Najchętniej nie wracałaby do
rzeczywistości, ale w końcu musiała. Oboje będą musieli zmierzyć się z tym, co
ich czekało na zewnątrz. I bardzo się tego bała. Nie chciała, żeby ktoś znowu
zniszczył ich szczęście.
- Czy musimy wracać? – zapytała sennym głosem, kiedy po przebudzeniu
przeciągnęła się leniwie na łóżku. Minęło już trochę czasu od kiedy przyjechali
do domku. Draco myślał podobnie jak ona, ale jego lęki były inne. John wciąż
był na wolności i nie wiadomo do czego się posunie. Najbardziej martwił go
fakt, iż Hermiona była w niebezpieczeństwie. W każdej chwili mogło się stać coś
złego. Miał tylko nadzieję, że najgorsze już za nimi.
- Niestety musimy – westchnął i podniósł się z łóżka. Ręcznikiem owinął
swoje ciało. Wciąż był bardzo podniecony, ale na razie wolał o tym zapomnieć.
Znowu przyjdzie pora, kiedy będą cieszyć się sobą. – Wiem, że to bardzo trudne,
ale poradzimy sobie z tym. We dwoje damy radę ze wszystkim. Wierzysz w to,
prawda najdroższa? – spojrzał jej głęboko w oczy. Pokiwała głową.
- Tak – przytaknęła mu z zapałem. Ona również się podniosła i powoli
zaczęła ubierać. Chciała coś powiedzieć, gdy niespodziewanie rozległ się dźwięk
telefonu. Draco zmarszczył brwi, ale nie wydawał się zaskoczony. On również
używał mugolskiego sprzętu, gdyż bardzo często ułatwiał życie. Zobaczywszy kto
dzwoni, odebrała telefon. Przez chwilę rozmawiała ściszonym głosem. Na jej
twarzy pojawił się niepokój.
- Co się stało? – zapytał Draco, nie kryjąc swojej troski. Widział, że
była bardzo zdenerwowana. Coś musiało być i to naprawdę poważnego. – Hermiono?
- Ginny nas potrzebuje –
powiedziała tylko, pospiesznie wybiegając z pokoju. Po drodze zabrała ze sobą
różdżkę. Draco ruszył tuż za nią. – Coś złego dzieje się z Harrym. Nie poradzi
sobie sama bez nas.
- Teleportujemy się do niej? – kiwnęła głową na jego pytanie. Po raz
ostatni zerknęła na przytulne wnętrze domu. Miała nadzieję, że dane będzie im
tu jeszcze wrócić. Chwyciła mocno dłoń Dracona i teleportowali się wspólnie,
żeby zmierzyć się z rzeczywistością.
~^~^~
Ginny
nie kryła swojego przerażenia.
Nie miała pojęcia jak powinna pomóc Harry’emu. Chłopak wciąż mówił o
Voldemorcie i wyglądał na obłąkanego. Próbowała jakoś do niego przemówić,
jednak bezskutecznie. W ogóle jej nie słuchał. Wpatrywał się w kąt i powtarzał,
że on tam jest. Pragnęła, żeby wrócił dawny Harry. Dlatego właśnie odezwała się
do Hermiony. Jeżeli ktokolwiek mógłby w tym momencie pomóc, to tylko ona. Nie
powinna przerywać jej podróży z odzyskanym mężem, ale obecnie nie miała
wyjścia. Niecierpliwie oczekiwała przybycia przyjaciółki. Gdy ją zobaczyła od
razu rzuciła się jej w ramiona.
- Przepraszam, że was tu ściągnęłam – powiedziała od razu przepraszającym
tonem. – Po prostu nie wiem już, co mam robić. Próbowałam wszystkiego, ale
Harry jest jak obłąkany. Kompletnie nie mam pojęcia, co robić.
- Już dobrze – powiedział cicho Draco. Harry nie tak dawno pomógł mu, gdy
był w więzieniu. Teraz nadeszła pora, żeby Role się odwróciły. On musiał
pomóc i spłacić zaciągnięty dług. – Powiedz mi, gdzie jest Harry? Czy wezwałaś
już Rona?
- Tak – skinęła głową. – Obiecał zaraz się pojawić, ale coś go chyba
zatrzymało. Wiem, że Ron nie zawiedzie. Wciąż jeszcze przeżywa śmierć Dafne,
ale Harry to jego przyjaciel. Nie odwróci się od nas.
- Na pewno – zapewniła ją troskliwie Hermiona. Widać było, że Ginny jest
naprawdę wstrząśnięta całą sytuacją. – Jest w kuchni. Pójdziesz do niego? –
poprosiła Dracona. Mężczyzna skinął poważnie głową. Zdążył w ostatniej
chwili. Harry leżał na podłodze z przeciętymi nadgarstkami. Nóż, którego leżał
obok niego.. Krzyknął wystraszony tym widokiem. Nie spodziewał się tego.
- Ginny! Hermiono! – zawołał i od razu się pojawiły u jego boku.
Natychmiast zaczęli opatrywać jego nadgarstki. Na szczęście nacięcia nie były
aż tak głębokie. . Ostrożnie ułożyli go na łóżku. Na wszelki wypadek
Draco wyczarował więzy, żeby nie zrobił nic głupiego. – To go zatrzyma na jakiś
czas. Hermiono, czy wciąż umiesz przyrządzać dobrze eliksiry?
- Myślę, że tak – pokiwała głową. – Masz jakiś pomysł, prawda? – Nim
zdążył coś powiedzieć, niespodziewanie rozległ się dzwonek. Odetchnęła z ulgą
widząc, że był to Ron. Ucieszyła się na jego widok. Wyglądał na zmartwionego.
- Czy tak bardzo jest z nim źle? – zapytał cicho, a Hermiona pokiwała
głową. Chciał go zobaczyć, ale w tym momencie Ginny siedziała u chłopaka.
Hermiona wyszukała odpowiednie składniki, o jakich mówił Draco. Na szczęście
wszystkie były, ale eliksir wydawał się być dość skomplikowany. Nie robiła
jeszcze takiego.
- Czy to naprawdę pomoże? – zapytała, nie do końca pewna mieszając
wszystkie składniki w parującym kociołku. Przez jeden moment poczuła się jak w
Hogwarcie na lekcji eliksirów.
- Bardzo ostrożnie mieszaj składniki – upomniał ją delikatnie Draco. –
Jeden błąd może kosztować życie naszego przyjaciela. Nie chcemy, żeby coś złego
mu się stało.
- W porządku – skinęła głową Hermiona niezwykle skupiona na pracy.
Przez ten czas, Ginny siedziała przy Harrym, usiłując słowami do niego dotrzeć.
Z jej oczu płynęły łzy. Nie mogła się uspokoić. Miała również żal, że nie
wiedziała o wszystkim od początku. Gdyby Harry był z nią szczery, ich życie
wyglądałoby inaczej. Jednak nie da się cofnąć czasu.. Oboje musieli teraz
walczyć z konsekwencjami jego decyzji. Miała nadzieję, że nie będzie tak źle. W
końcu wiele od nich zależało. – Już prawie gotowy.
- Jesteś pewny, że na pewno podziała? – Ron nie wyglądał na przekonanego.
Wciąż nie do końca umiał się mu zaufać. To prawda widział jak ten facet
zmieniał się przez lata, ale nadal pamiętał tamte trudne chwile, które miały
miejsce w Hogwarcie. Przez niego praktycznie przeżywał małe, prywatne piekło. Ciężko
o czymś takim zapomnieć i nie rozumiał, jak Hermiona mogła to zrobić.
Najwyraźniej miłość robiła z ludzi strasznych idiotów.
- Powinno – przyznał szczerze, nie chcąc okłamywać swoich nowych
przyjaciół. Domyślał się, że Ron nie ufał mu od początku. I wcale się nie
dziwił. W końcu dawniej zachowywał się jak zimny drań, nie przejmując się tym,
kogo ranił. Bardzo często było to silniejsze od niego. – Snape bardzo często
wspominał mi o tym eliksirze. Właściwie to moglibyśmy poprosić go o pomoc. Na
pewno by nie odmówił.
- Snape wyjechał – wtrąciła się do rozmowy milcząca do tej pory Ginny. –
Spotkał się z moim ojcem i załatwił ostatnie formalności. Prawdopodobnie nigdy
go już nie zobaczymy.
- W takim razie sami musimy poradzić sobie z
problemem – Hermiona energicznie zamieszała w kotle. W powietrzu rozniósł się
niezbyt przyjemny zapach eliksiru. Oboje mieli nadzieję, że to podziała. –
Podamy mu płyn i poczekamy, co z tego wyjdzie.
- Jeżeli ty ufasz Draco , ja również mu – odezwał się niezbyt pewnie Ron.
To wyznanie wiele go kosztowało i wszyscy to wiedzieli. Hermiona skinęła głową.
Wzięła fiolkę, którą wcześniej naszykowała i nalała odrobinę eliksiru. Przez
cały czas, drżały jej ręce. Była naprawdę zdenerwowana i nie ukrywała tego.
Podała eliksir Ginny. Wymieniły między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
Nadszedł ten ważny dla nich moment. . Wierzyła jednak, że ten eliksir
pomoże i odgoni wszystkie demony.
- Harry, wróć do mnie – wyszeptała dziewczyna, wlewając mu eliksir do
ust. Mężczyzna zakrztusił się, ale postarała, żeby nie wypluł płynu. Przez
moment nic się nie działo. Wciąż pozostawał nieprzytomny, gdy z jego gardła
wydobył się krzyk, który zaskoczył wszystkich. Zaczął szamotać się jak
oszalały, więc Ron i Draco ruszyli na niego , go by podtrzymać.
- Czy tak powinno się, to odbywać? – zapytał pewnie Ron. Cała grupa
wyglądała na wstrząśniętą, a Draco chyba najbardziej wystraszony z nich wszystkich.
- Właściwie, to nie
miałem pojęcia jak do końca będzie wyglądać – przyznał nieco skrępowany
Draco. Hermiona podeszła i przytuliła go. Nie chciała, żeby wszystko brał na
siebie.
- Pozostaje poczekać na efekt – powiedziała uspokajająco. Miała nadzieje,
że się nie myliła. Ginny bezradnie usiadła obok mężczyzny, którego kochała i
chwyciła za rękę.
- Wróć do mnie – powtarzała, mając nadzieje, że ją usłyszy. Ron podszedł
z drugiej strony Hermiony i w napięciu chwycił ją za dłoń. W milczeniu
obserwowali leżącego mężczyznę. W tym momencie liczyło się tylko, aby ich
przyjaciel wrócił do nich z powrotem. Nic innego nie miało znaczenia.
~^~^~
Harry
oszołomiony bólem, nie miał pojęcia, co się właściwie stało.
Ostatnie, co pamiętał było, to że
chciał porozmawiać z Ginny. Musiał z nią wszystko wyjaśnić. Jednak
niespodziewany ból obezwładnił go całkowicie. Zobaczył nad sobą postać Voldemorta.
Jego największy wróg wyglądał na rozbawionego.
- Myślisz, że oni ci pomogą? – syknął Voldemort rozbawiony. W
chwili, gdy zrobił ruch ręką, oczom Harry’ego ukazała się sypialnia w domu
przyjaciela. Zobaczył siebie leżącego na łóżku i Ginny obok niego. Wyglądał
naprawdę kiepsko. Poczuł skurcz niepokoju, który przebiegł po jego ciele.
- Co to za jakaś sztuczka? – zapytał gniewnie na niego patrząc. Voldemort
jedynie się roześmiał i sprawił, ze obraz znów zniknął. Tym razem obaj znaleźli
się przy zgliszczach Hogwartu. Harry przypomniał sobie, jak wyglądało to
wszystko po bitwie. Wzdrygnął się, przypominając ile osób tu zginęło. Bardzo
często tamte momenty powracały do niego w koszmarach. Zwłaszcza, że najczęściej
widział w nich ciała Remusa i Tonks To. po ich śmierci nie mógł najbardziej się
otrząsnąć.
- To wspomnienie, Harry – odparł Riddle, uśmiechając się z zadowoleniem.
Wywołał wstrząs u mężczyzny i o to właśnie chodziło. Uśmiechnął się bardzo zadowolony
ze swoich efektów. Jego magia wciąż działała i miał nad nim władzę. Tak
długo jak on o nim myślał, będzie jego cieniem. Nie mógł zyskać śmiertelnej
postaci, ale mógł być głęboko w nim. To dodawało mu siłę i większe możliwości.
– Twoje i moje wspomnienie. Tu właśnie chciałeś się znaleźć, gdzie powinieneś
umrzeć dawno temu.
- Nieprawda – pokręcił głową oszołomiony. Wcale nie chciał się tu
znajdować. Nie mógł umrzeć. Musiał być silniejszy niż do tej pory, ale nie
potrafił. Żył przeszłością i pozwolił jej, żeby nim zawładnęła. Nie dał sobie
szansy na lepsze życie. Wpuścił Voldemorta do swojej głowy i sprawił, że
odsunął się od Ginny. To on był odpowiedzialny za to, że wszystko wymykało mu
się spod kontroli.
- Musisz być silny, synu – drgnął, słysząc cichy głos należący do jego
matki. Odwrócił się i spojrzał na kobietę przed nim. Była tak blisko, że
mógłby ją dotknąć. Poczuł jak do oczu napływają łzy, których nie mógł
powstrzymać. Było mu bardzo ciężko. Tak bardzo za nią tęsknił. Tuż obok matki
zmaterializował się duch ojca. Oboje spoglądali na niego bardzo ciepło.
Naprawdę bardzo za nimi tęsknił. Przez całe życie brakowało mu ich bliskości i
wciąż ich brakuje. Dziecku ciężko pogodzić się ze śmiercią rodziców. I wiedział,
że nigdy tego nie zrobi. – To wszystko jest twoją wyobraźnią. On nie żyje i nie
może cię już skrzywdzić. Przebudź się i zacznij żyć.
- Mama ma rację – przemówił łagodnie James Potter, obejmując żonę. W jego
oczach również było widać miłość, gdy spoglądał na syna. Harry poczuł się
pewniej. Ich obecność sprawiała, że miał siłę. Bardzo kochał również swojego
małego synka. James zasługiwał na to, żeby mieć pełną rodzinę.
- Mogę walczyć – zapewnił szczerze, czując jak napływa do niego niezwykła
siła. Nie potrzebował już przeszłości, żeby przetrwać. To prawda, że zawsze
będzie mu towarzyszyć. Nie zniknie tak po prostu z dnia na dzień, ale nauczy
się z nią żyć. Nie będzie już więcej doprowadzał do sytuacji, w której gra ona
najważniejszą rolę. Nic innego nie miało żadnego znaczenia. – Każdego dnia,
który będzie najważniejszy. Nic innego nie będzie się liczyło. I potrafię
zrobić.
- Bzdura! – Głos Voldemorta robił się coraz słabszy, ale wciąż próbował się
przebić przez jego umysł. – Nie jesteś wcale na tyle silny, żeby mnie
pokonać. Wręcz przeciwnie. Jesteś bardzo słaby i nic nie warty. Nie będziesz w
stanie ze mną walczyć.
- Za późno. – Harry odwrócił się w jego stronę. Był gotowy na wszystko
żeby walczyć. Nie miał zamiaru się więcej poddawać. Jego przyszłość była tego
warta. – To już koniec, ale dla ciebie. Najwyższa pora żebyś to zrozumiał.
Odejdź i nigdy nie wracaj do mojego życia.
- Nie… - Voldemort próbował jeszcze walczyć. Nie mógł pogodzić się
z przegraną. To nie było w jego stylu. Jednak w obecnej sytuacji musiał
się poddać i pogodzić z porażką. To już koniec jego możliwości. Gdy tylko jego
postać zniknęła, Harry ocknął się z letargu. Miał wrażenie, że uwolnił się z
długiego, koszmarnego snu. Zobaczył śpiącą na krześle obok Ginny i rozczulił
się. Naprawdę wrócił Czuł również jak ogarniający go mrok zniknął z jego serca.
To był naprawdę bardzo dobry znak.
- Wróciłeś Potter – podniósł głowę i zobaczył uśmiechniętego Draco
Malfoya. Nie spodziewał się, że tu będzie. Kiwnął głową ostrożnie wstając z
łóżka. Wciąż trochę kręciło mu się w głowie, ale najgorsze było już za nim.
Draco chciał pomóc mu się podnieść, ale nie dopuścił go do siebie.
- Dziękuje wam – powiedział wzruszony, gdy opowiedzieli mu co się z nim
działo. – Jak długo byłem nieobecny?
- Około czternastu godzin – odpowiedział mu. Harry zauważył siniaka na oku
Draco i spojrzał pytająco. – Trochę poprztykaliśmy się z Weasleyem. Myślał, że
chcę cię zabić. Na całe szczęście Hermiona przemówiła mu do rozsądku.
- Dziękuje – przytaknął szczerze. – Nie masz pojęcia jak bardzo jestem ci
wdzięczny, za wszystko.
- Daj spokój, Harry – Draco, nieco zawstydzony, pokręcił głową. Nie był
przyzwyczajony do tego rodzaju reakcji. Widząc jednak, że z Harrym już
jest lepiej i Ginny da sobie radę, postanowił zabrać Hermionę do domu. Była naprawdę
zmęczona i należał jej się odpoczynek.
- Ja również dziękuje – wyszeptała przy drzwiach Ginny, gdy już ich
odprowadzała. Naprawdę tak myślała. Gdyby nie Draco, nie była pewna, jak sobie
sama poradzi. Naprawdę zaczynała na niego inaczej patrzeć. Nigdy nie
pomyślałaby, że on i Hermiona mogą być razem, ale wszystko wskazuje na to, że
najwyraźniej ten związek im obojgu dał wiele satysfakcji. – Jak się czujesz,
Harry? – zapytała, wracając do ukochanego chłopaka. Naprawdę trzymał się całkiem
nieźle i widać było, że czuje się o wiele lepiej. Miała nadzieję, że wszystko
się ułoży. Od razu im się nie uda, ale przynajmniej coś spróbują
zbudować.
- Nie odrzuciłaś mnie – odezwał się pierwszy Harry, przerywając
niezręczną ciszę. Naprawdę się tego nie spodziewał. Był pewien, że go zostawi,
kiedy tylko przekona się, jaki z niego tchórz. Tymczasem została przy nim i
walczyła do samego końca. Był poruszony jej oddaniem i troskliwością. Już dawno
nikt tak wiele dla niego nie zrobił. Ostrożnie przyciągnął ją do siebie. Nie
protestowała. Wręcz przeciwnie. Lgnęła do niego swoim całym drobnym
ciałem.
- Kocham cię, idioto – powiedziała stanowczym głosem, patrząc mu głęboko
w oczy. – Kiedy odszedłeś, złamałeś mi serce i próbowałam zapomnieć o tobie.
Serca nie da się jednak oszukać.
- Masz rację – przyznał szczerze. W końcu czuł to samo. Nawet kiedy
wyjechał, on również czuł prawdziwą pustkę w sercu. Teraz na nowo wróciło do
niego życie. Pozbył się Voldemorta z głowy i uwolnił od przeszłości. To dawało
mu wielką nadzieję. – Dziękuje, że jesteś przy mnie.
- I zawsze będę, choćbyś znowu próbował ode mnie uciec – zapewniła go.
Harry przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie. Oboje mieli nadzieję, że
to będzie szansa na ich wspólną przyszłość. Reszta zależała już tylko od nich.
– James się ucieszy, gdy dowie się, że jesteśmy razem. Cały czas jest u
rodziców.
- To wspaniały dzieciak – przyznał dumny z tego, że był jego ojcem. –
Razem stworzymy wspaniałą rodzinę – powiedział po raz pierwszy od dawna
szczęśliwy. I wiedział, że to jest dopiero początek.
~^~^~
Na zakończenie:
Muszę przyznać, że jestem dumna z tego rozdziału.
Będzie jeszcze tylko jeden i epilog. I będę planowała
nowe Dramione, które od dawna rodzi się w mojej głowie.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba, gdyż będzie trochę
inne. Oparte nieco na motywach jednej z moich ulubionych powieści
historycznych. Gdy pierwszy raz czytałam tę książkę, od razu pomyślałam, że
idealnie pasuje do Dramione. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Już wkrótce zapraszam Na kolejnego rozdziału i pozdrawiam serdecznie.
Informacyjnie:
Tytuł opowiadania: „Pokochać łotra”
Tytuł rozdziału: 027 „Walka z przeszłością”
Ilość stron: 12
Ilość słów: 5 485
Wspaniały rozdział! Cieszę się że pomogli Harremu :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że już prawie koniec tego opowiadania :( Ale pociesza mnie myśl że będzie następne :D
Harry :(
OdpowiedzUsuńMartwiłam się ,ale Dramionowe wakacje nad morzem zrekompensowały wszystko :*
Cieszę się ,że. Ginny i Harry są. razem ;)
Szkoda,że niedługo koniec tego opowiadania ;)
Gdyby bylo potrawą ocenniłabym go na wyborny :*
Pozdrawiam
Layls
dramione-teatr-uczuc.blogspot.com
Cieszę się;0
Usuńspodobał mi się ten wątek najbardziej z całej historii,
No niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy i moje opowiadanie również.
dziękuje za wizytę.
Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Hermiona powoli otrząsa się po stracie dziecka. Mam nadzieję, że teraz w związku państwa Malfoy będzie już tylko lepiej. Liczę, że Johnowi nie uda się już za bardzo namieszać i będzie happy end;P Fajnie, że Harry pozbył się Voldemorta i znów jest z Ginny. Życzę weny.
Pozdrawiam
Hermione Granger
O tak,
Usuńz czasem każda kobieta sie otrząsa chociaż nie zapomni;)
co do Johna jeszcze wielki finał z jego udziałem a tymczasem zapraszam na kolejny już wkrótce;)
Oh uwielbiam tą opowieść od pierwszego rozdziału jaki przeczytałam <3
OdpowiedzUsuńDobrze, że już lepiej z Hermioną. No i Ginny z Harrym! Noooo :)
Tam gdzieś ci czcionka zmieniła rodzaj i wielkość :P Ale to się zdarza niestety i nie wiem dlaczego ;D
Wennnyyyy ;*:*:*:*:*
No myślę że poprawiłam czcionkę;)
UsuńMam nadzieję że będzie już lepiej.
Co do rodzaju to specjalnie jest kursywa gdyż to wspomnienia Harry'ego.
dziękuje i pozdrawiam.
Cudowne jak zawsze :) Aż szkoda że historia dobiega końca ale dobrze że powstanie nowe opowiadanie. Myślę że po takich przeżyciach jakie zafundowałaś naszym bohaterom należy się trochę odpoczynku w epilogu :P Chociaż znając twój sposób pisania będzie zaskakujący epilog. Ciekawi mnie do jakiej powieści będziesz się odnosić w swoim nowym opowiadaniu. Może uchylisz rąbka tajemnicy :) Pozdrawiam i życzę dużo weny Agfa
OdpowiedzUsuńHmm nowe opowiadanie na pewno będzie dotyczyć Dramione ale będzie inne niż to do tej pory.
UsuńBardziej dojrzalsze i skupione na głównych bohaterach ale też nie tylko.
Oczywiście pojawią się równeiż Ginny i Draco;)
więcej ciekawostek na Fanpage ;)
Jejku, super jak zawsze! Nie mogę uwierzyć, że to już koniec, ale wszystko jest na drodze do dobrego zakończenia - na szczęście :3 Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, życzę weny i czasuu aby przyszedł do nas jak najszybciej!! :D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Jeden z najlepszych. I like it!
OdpowiedzUsuńNo nieźle .
OdpowiedzUsuńVoldek nieźle namieszał biednemu Harremu .Na szczęście wszystko skończyło się dobrze ;)
Ginny i Harry są razem bardzo fajnie. Stworzą z Jamesem pełną rodzinę ;)
Mam nadzieje,że Draco i Hermiona będą mieli dzieci ;)
Pozdrawiam.
http://polecalnia-dhl.blogspot.com/
wspaniały rozdział. rozczulający i romantyczny. Ile się w nim działo. ;)
OdpowiedzUsuńI to pokonanie Voldemorta, w końcu mu się udało. ;)
Czekam na nastepny rozdział.
Pozdrawiam, Maadź.
www.dramione-impossible-love.blogspot.com
Słusznie jesteś zadowolona, bo rozdział wyszedł naprawdę świetny. Nawet nie wiem, co tu napisać konkretnie, bo podobało mi się absolutnie wszystko. Żal mi się będzie rozstawać z tym opowiadaniem, ale mam nadzieje, że kolejne będzie równie wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Rozdział był przepełniony emocjami - zarówno tymi dobrymi, ciepłymi i czułymi, ale też negatywnymi jak strach i rozpacz. Muszę przyznać, że zafundowałaś swoim bohaterem wiele przeżyć :P
OdpowiedzUsuńSceny z Hermioną i Draconem były bardzo ładne. Cieszę się, że to co przeszli, tylko wzmocniło ich uczucie. Dobrze też, że nie zapomniałaś o wstrząsie kobiety po utracie dziecka. To tragedia na pewno jeszcze przez jakiś czas będzie cieniem w jej życiu.
No i dylemat uczuciowy Ginny rozwiązany. Podejrzewałam, że będzie wolała jednak związać się z Harry’m. Może dobrze, bo po co ma dawać Deanowi złudne nadzieje i ciągle wracać do Pottera? W dodatku teraz mogą stworzyć prawdziwą rodzinę dla małego Jamesa. Oczywiście bardzo żal mi Deana, bo jego uczucie również było szczere i piękne. Porównywał Ginny do anioła, ale tak naprawdę to on jest aniołem. Jego reakcja na zdradę i wybór Ginny była niezwykle wyrozumiała. Mam nadzieję, że mężczyzna jeszcze odnajdzie szczęście, a nie będzie marnował go na kobietę, która na niego nie zasługuje.
No i te ataki Harry’ego! To było coś, czytałam z zapartym tchem. Bardzo fajnie, że ,,duch’’ Voldemorta, który ukazywał się już od początku tej historii, teraz przystąpił do działania, to wszystko splata się w logiczną całość. A jeszcze fajniej, że Harry’emu udało się to przezwyciężyć. Ciekawie to opisałaś ;) Nie lubię Twojej Ginny, ale zachowała się ładnie, że przy nim została. Im chyba faktycznie jest pisane być razem xD
Na koniec dodam, że jestem bardzo ciekawa tej książki, która posłuży Ci za inspirację do kolejnego Dramione. Myślę, że zostanę jego czytelniczką ^^
Dziękuje kochana za tak miłe słowa.
UsuńNie spodziewałam się, że to opowiadanie tak dobrze mi wyjdzie i tak przyjemnie będzie mi się go pisało.
co zaś do książki na podstawie którego powstanie nowe dramione to jedno z powieści romansów historycznych Kit Martin.
Trochę będzie mi ciężko pokierować bohaterami we współczesnym świecie, ale mam nadzieję, że wyjdzie mi też dobrze.
Mogę zdradzić, że pojawi się jeden bardzo mroczny i dawno wróg;)
Wiecej nie powiem i mam nadzieję, że ze mną zostaniesz.
pozdrawiam serdecznie.
Podoba mi się, że w tak pozytywny sposób układają się relacje między Hermioną i Draco oraz Ginny i Harrym, obie pary zasłużyły na szczęście.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część
Wzruszyłam się i to bardzo czytając ostatni rozdział. Po tych wszystkich poprzednich gdzie było pełno krwi i walki ten był taki sielankowy. I Harry i Ginny są razem to cudowne. No i Draco. Ten czuły Draco, którego wszystkie kochamy.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam, Lady Spark
[wczorajszy-sen]
Witam. Na początek chciałabym ci podziękować za komentarz u mnie.
OdpowiedzUsuńTwojego bloga czytałam już wcześniej, co prawda nie przeczytałam go całego, tylko rozdziały które szczególnie mnie zainterowały. Głównie te o Hermionie i Draco, oraz Ginny i Harry. Tak, więc jak widzę muszę nadrobić kilka rozdziałów.
Co do Dramione to bardzo lubię tą parę, choć nie jest jakaś oryginalna.
Twoje opowiadanie mimo, że ma w sobie coś z innych historii, ma też coś nowego, co jest piękne.
Przepraszam za taki dziwny komentarz.
Pozdrawiam serdecznie ;D