środa, 26 lutego 2014

Rozdział 027 „walka z przeszłością”




„Nie możesz zmienić przeszłości, ale przeszłość zaw­sze pow­ra­ca, żeby zmienić Ciebie. Zarówno twoją te­raźniej­szość jak i przyszłość.”
  - Jonathan Carrol

 Kroniki Proroka Codziennego 028:
Długo myślałam o tym rozdziale. Oczywiście, największy problem miałam z tytułem, więc pewnie jeszcze się zmieni, kiedy powstanie ostateczna wersja rozdziału. Ze mną to naprawdę różnie bywa. I powoli też zbliża się rocznica bloga oraz  jego zakończenie. Nie mogę uwierzyć, że tak długo kontynuowałam to opowiadanie. Naprawdę zżyłam się z jego bohaterami i cudownie pisało mi się tę historię. Już wkrótce na pewno powstanie nowa, więc póki, co nie kończę z Dramione. Dobrze mi w tym świecie i nie mam zamiaru z niego rezygnować, a tymczasem zapraszam na kolejny rozdział! Życzę przyjemnej lektury!

~^~^~
               
Powoli wybudzała się ze złego snu i wracała do życia, chociaż wcale nie było jej łatwo.
                Wciąż nie mogła pogodzić się z utratą dziecka. To była jedyna rzecz, jaka ją trzymała przed szaleństwem, kiedy myślała, że Draco odszedł na zawsze. Teraz świadomość, iż  wrócił poprawiała jej samopoczucie. Mimo to, wciąż nawiedzały ją koszmary o nienarodzonym dziecku. To było głęboko w niej. Za każdym razem dotykała swojego brzucha z nadzieją, że znajduje się tam jej maleństwo.

                 - Nie dali mu żadnej szansy na życie – mówiła zrozpaczonym głosem do Dracona.  Był dla niej niezwykle cierpliwy i znosił jej załamanie. On sam również cierpiał. Widziała to wyraźnie w oczach mężczyzny. Opowiedział jej o tym, co mu zrobili i Johnie, który go zdradził. Szczerze mu współczuła. Nie spodziewała się, że własny ojciec jest w stanie zachować się tak okrutnie, ale Lucjusz już dawno pozbył się człowieczeństwa. Tylko jego okrucieństwo przerastało wszystko. Dobrze, że Draco zdołał się z tego wydostać i dzisiaj byli szczęśliwi ze sobą, a przynamniej dawali pozory szczęścia.

                 - Musimy iść do przodu, kochanie – wyszeptał jej cicho z czułością w głosie  Delikatnie gładził jej drobne ciało. Od tamtych dramatycznych przeżyć, minął tydzień. To stanowczo za mało dla kobiety, która straciła upragnione dziecko. Również on sam  to bardzo ciężko przechodził. Na całe szczęście, starał się być blisko z Hermioną,  chociaż miał sporo na głowie. Wiele ludzi uwierzyło, że naprawdę zginął i musiał przekonać wszystkich, że było inaczej. To dość trudne zadanie. Zwłaszcza, że tyczyło ministerstwa. Na szczęście Artur Weasley był po jego stronie i bardzo mu pomógł.  Wsparcie Ministra Magii było dla niego bardzo ważne. – Co byś powiedziała, żebyśmy pojechali  do domku nad morzem? Pamiętasz jeszcze to miejsce?

                 - Myślisz, że możemy? – zawahała się. To w końcu tam Draco powiedział jej wiele niemiłych słów. Z drugiej strony, przeżyła tam również wiele szczęśliwych chwil. Tam byliby tylko we dwoje. Tego im było trzeba. Musieli nadrobić stracony czas.

                 - Oczywiście, że możemy – wyszeptał z zapałem. On sam również bardzo tego chciał. To w jakiś sposób, by ich uzdrowiło. Miał też duży żal do matki o to, jak się zachowała wobec Hermiony, kiedy myśleli, że nie żył. Chcieli jej odebrać wszystko i gdyby odpowiednio jej nie zabezpieczył, na pewno, by to zrobili. To było okrutne i nikomu niepotrzebne. Na pogrzebie ojca, w ogóle się nie pojawił, chociaż matka nalegała. Nie powiedział również, że to on odpowiedzialny  za jego śmierć. Przyznał tylko, że dostał to, na co zasłużył. John zniknął bez słowa, jednak Draco wiedział, że jeszcze się pojawi.   Pozostawił niedokończoną sprawę z jego rodziną i on również chciał poznać prawdę, o co w tym wszystkim chodzi. Cała ta sytuacja sprawiała, że budził się w nim strach i niepokój. Żałował, że nie zdążył dowiedzieć się od ojca prawdy. Nie miał jednak wyjścia. Musiał go zabić, gdyż inaczej on zabiłby jego żonę. Musiał to sobie wmawiać za każdym razem. Nie było mu lekko z obecną sytuacją i walczył z nią za każdym razem. Bardzo często też w nocy śnił mu się ojciec, który go torturował.  Na szczęście za każdym razem u jego boku była Hermiona i dzięki niej czuł wielką ulgę Miał nadzieję, że będzie już tak za każdym razem Po tym wszystkim, co przeszli, należało im się. I chociaż z początku był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, to teraz zupełnie inaczej na to patrzył.

                 - Już jestem. – Cichy głos Hermiony wyrwał go z zamyślenia. Na jej widok jak zawsze zabiło mu serce. Wyglądała niezwykle pięknie w skromnym komplecie, który jej kupił. Wciąż go zadziwiało to, jak na niego działała. Nie spodziewał się, że jakakolwiek kobieta będzie miała nad nim taką władzę.  Wciąż przekonywał się jak bardzo życie bywało zaskakujące.

                 - Jesteś niesamowita – wyszeptał do niej i pocałował namiętnie. Wspólnie teleportowali się do domku nad morzem. Hermiona zauważyła, że nic się tu nie zmieniło i była szczęśliwa. Tu spędzili pierwsze szczęśliwe chwile, chociaż początki były bardzo trudne. Na całe szczęście to było już za nimi. Nadszedł czas, żeby zapomnieć o dawnych niesnakach. i żyć na nowo. To była nowa droga ich małżeństwa.

                 - Nie mogę uwierzyć, że tu jesteśmy – wyszeptała podnieconym głosem, gdyż Draco patrzył na nią w taki sposób, aż czuła ciarki na plecach. Ledwie weszli do domu, a wziął ją w ramiona i pocałował w usta. Walizki zostały porzucone gdzieś w kąt. Draco wziął ją na ręce i zaniósł prosto do łóżka. W kominku już płonął ogień ocieplający całe wnętrze. Gorączkowo ściągali z siebie ubrania. Ich ciała drżały, pragnąc  nawzajem. Mężczyzna ostrożnie położył ją na łóżko i delikatnie ssał jej piersi. Pragnął, by zapomniała o przeżytym koszmarze. Jeżeli dobry los da im szczęście, to będą mieli dziecko. Naprawdę chciał być ojcem i to z tą jedyną kobietą u swojego boku. Nikogo innego nie wyobrażał sobie na jej miejscu.

                 - Jesteś niezwykle piękna – szeptał jej, doprowadzając do szaleństwa. Wiła się pod jego dotykiem, nie mogąc opanować drżenia swojego ciała. On wiedział jak ją rozpalić i sprawić, że pragnęła go coraz mocniej. Nie powstrzymywała swoich krzyków ani jęków. Draco również nie, kiedy ich role odwróciły się i to ona zaczęła pieścić jego ciało. – Hermiono, nie musisz – zachłysnął się powietrzem, gdy językiem zaczęła pieścić jego członka. Miał wrażenie, że zaraz cały spłonię pod tym dotykiem.

                 - Chcę tego – szepnęła cicho. – Chcę sprawić ci przyjemność, jak ty mi – Draco wyjęczał coś cicho i położył ręce na jej głowie. Kiedy był pewien, że długo nie wytrzyma wyszarpnął się jej i przewrócił ją na plecy. Wyjąkała głośno jego imię, gdy wszedł w nią mocno. Była zaciśnięta i spragniona, tak samo mocno, jak on jej. Ich ciała stopiły się w jedno. Poruszali się we wspólnym rytmie, wymieniając oddechy i pocałunki.

                 - Kocham cię, kocham – powtarzał rozgorączkowany słowa miłości. Wiedziała, że mówił je szczerze. Nigdy nie zwątpi w siłę uczucia miłości, która ich połączyła. Kiedy pół godziny później  leżeli objęci we własnych ramionach, mężczyźnie przyszedł do głowy pewien pomysł. Już od dawna o nim myślał, ale dopiero teraz plan wydawał się możliwy do realizacji. – Hermiono – wyszeptał jej we włosy. Wymamrotała coś przez sen, ale otworzyła oczy i spojrzała na niego. Była zmęczona miłością, ale wyczuła w jego głosie, że chciał powiedzieć coś ważnego. Poczuła się nieco zaintrygowana. – Czy wyjdziesz za mnie?

                 - Przecież już jesteśmy małżeństwem. – Była zaskoczona jego słowami i w  pierwszej chwili nie rozumiała jego słów. Poczuła jak ogarnął ją niepokój.

                 - Tak, to prawda – przytaknął uspokajająco. – Jednak to nie był prawdziwy ślub, a chciałbym czegoś innego. Żebyś jeszcze raz przeżyła swój dzień i była szczęśliwa. Każda kobieta powinna mieć swój wyjątkowy ślub. Uznałem, że do tego najbardziej pasuje Boże Narodzenie.

                 - Naprawdę tego chcesz? – Nie mógł jej bardziej zaskoczyć jak w tej chwili. W tym momencie spełniał jedno z jej największych marzeń. Nie mogła mu odmówić. Pragnęła jeszcze raz poślubić tego mężczyznę, tylko w inny sposób. Kiedy przytaknął odpowiedziała mu pocałunkiem. Znów zatopili się w jedności.

~^~^~
                  -Wszystko w porządku, Dean?
                Ginny podeszła do narzeczonego, który był zamyślony. Od czasu kiedy wrócił, miała dziwne wrażenie, iż mężczyzna odsunął się od niej. Nie rozumiała tego. Sama też czuła wyrzuty sumienia w związku z nocą, jaką spędziła z Harrym. Nie powinna byłatego robić, ale nie umiała się powstrzymać. Zupełnie jakby dawne uczucie nie wygasło i wciąż w niej żyło. Nie była pewna, czy będzie umiała być z wybranym mężczyzną jakim był Dean. Mimo to martwiła się o niego. Od czasu porwania nie był sobą.

                 - Ty mi powiedz – odpowiedział pytaniem na pytanie. Z niepokojem zmarszczyła brwi. Nie podobał się jej ten ton głosu. Poczuła przypływający niepokój. – Bo nie mam pojęcia, co się działo. Czemu tak długo trwało ratowanie mnie? Gdyby to Harry został uwięziony, wówczas postawilibyście na nogi wszystko, żeby go uratować.

                 - To nie tak, Dean – pokręciła głową, poruszona jego słowami. Nie spodziewała się, że będzie miał do nich żal. Jednak w jego słowach była prawda. Zwlekali do ostatniej chwili, żeby go uratować, aż byłoby za późno. Na tym w sumie polegał plan Harry’ego, a ona mu ufała. Jednak nie mogła  tego przyznać narzeczonemu. – To była umowa ze Śmieciożercami. Inaczej nie oddaliby nam ciebie. Musieliśmy działać bardzo ostrożnie. Potem zginął Draco i wszystko się pokomplikowało.

                 - Słyszałem o tym – przyznał niechętnie. Wciąż nie mógł uwierzyć, że czyjś ojciec może być zdolny do takiej potworności. Jednak to był Lucjusz Malfoy, więc nie powinno go to Dziwić.  Jednak było to naprawdę wstrząsające. – Jednak nie tłumaczy to waszej zwłoki. Masz pojęcie, co tam przeszedłem? Trzymali mnie w zamknięciu przez cały ten czas. Wariowałem, nie wiedząc, co się dzieje.

                 - Wiem, Dean – westchnęła cicho, przysiadając się koło niego. Powinna mu powiedzieć prawdę, ale nie umiała się przyznać. Sytuacja z Harrym była niepewna, a ona już dawno wybrała. To Dean był jej przeznaczeniem. Z nim powinna iść do przodu. Reszta się nie liczyła. Jednak nie mogła iść z nim przez życie z kłamstwem. Musiała powiedzieć mu prawdę. – Jest coś, jeszcze. Mogłabym zachować to dla siebie, ale wiesz, iż nie umiem kłamać. Nie należę do takich osób. Chcę być z tobą uczciwa, a potem zdecydujesz, co zrobisz.

                 - Jesteś pewna, że chcesz to mówić? – zapytał z bijącym sercem. Nie był pewien, czy chciałby o tym słyszeć. Jednak ona nie miała zamiaru zrezygnować. To było dla niej bardzo ważne. Drżącym głosem, opowiedziała całą historię. Nie pominęła niczego. Nawet tego, gdy wylądowała w łóżku z byłym chłopakiem. Blady jak ściana Dean, słuchał jej z całą powagą. Wiedział, że nie powinien tego słuchać. Jej opowieść sprawiła mu ból. Nie spodziewał się tego. Od samego początku podejrzewał, że pojawienie się byłego chłopaka sporo zmieni. Tymczasem to dosłownie wszystko zniszczyło. Harry całkowicie odebrał mu Ginny, o ile kiedykolwiek należała do niego. To naprawdę bolało. Nie był  pewien, czy kiedykolwiek się z tym pogodzi. 

                 - Więc jednak zdecydowałaś – powiedział, podnosząc się. Jego głos był bardzo cichy. Ścisnęło ją w żołądku na ten widok. Wiedziała, że tym razem przegrała. Dean nie będzie chciał z nią być. Zdradziła go i musiała zapłacić za to  cenę.

                 - Nic nie zdecydowałam – próbowała się tłumaczyć. Pragnęła, żeby ją zrozumiał. To było bardzo trudne, ale przecież możliwe. Tylko, czy ona wciąż chciała z nim być? Gdyby naprawdę by go kochała, to nawet nie próbowałaby być z Harrym. Na moment znużona przymknęła oczy. Była załamana całą sytuacją. – Więc chcesz odejść?

                 - Tak będzie najlepiej – wyznał cicho. To była najtrudniejsza decyzja w jego życiu, ale wiedział, iż podjął słuszną. Wstał i podszedł do okna. Było późno i zimno. Nie mógł jednak dłużej zostać w tym domu. Nie mógł zostać z nią. – Nasze drogi już od dawna się rozeszły. Walczyłem o ciebie z całych sił, ale powinienem był wiedzieć. On zawsze był twoim przyjacielem i to jego kochasz nad życie. Najwyższa pora, żebyś to sobie uświadomiła.

                 - Ja… - Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła zaprzeczyć. Dean miał rację. Kochała ojca swojego dziecka. Nawet jeśli ją porzucił, a potem wrócił. Nigdy nie mogłaby związać się z innym mężczyzną. – Chyba masz rację. Wiedz, że nie chciałam cię skrzywdzić. Naprawdę myślałam, iż nam się uda.

                 - Wiem – przyznał. – Będę trochę cierpiał, ale postaram się jakoś na nowo ułożyć sobie życie. Nie czuj się winna i bądź szczęśliwa. Zasługujesz na to bardziej niż ktokolwiek inny. Mam nadzieję, że Harry nie zniszczy tego szczęścia. W końcu zdobył anioła.

                 - Nie wiem, pojęcia jak ci dziękować – wyszeptała. Po raz ostatni przyciągnął ją do siebie. Była wzruszona, a zarazem było jej przykro. Dean spakował większość swoich rzeczy. Obiecał Ginny, że się odezwie, ale był pewien, iż prędko tego nie zrobi. Potrzebował chwili spokoju i odpoczynku. To było dla niego bardzo ciężkie i nie doszedł do siebie również po porwaniu. – Jesteś wspaniałym człowiekiem.

                 - Chyba nie tak wspaniałym jakbym chciał – mruknął cicho. Odsunął się od niej, po czym zaczął powoli się ubierać. Powiedział, że część rzeczy zabierze później. Na razie nie miał do tego głowy. – Bądź szczęśliwa Ginny i żegnaj. – Odszedł zanim zdołała cokolwiek powiedzieć. Ginny długo płakała w poduszkę. Było jej bardzo ciężko, ale zdawała sobie sprawę, iż tak będzie najlepiej. Unieszczęśliwiłaby tylko siebie i dodatkowo Deana. Nie chciała tego. W końcu każdy zasługiwał na szczęście. Długo też myślała, co powinna zrobić z Harrym. W końcu się zdecydowała. Musiała się z nim spotkać. Chciała wiedzieć, czy wrócił po to, żeby z nią być, czy znowu odejdzie. Nienawidziła niepewnych decyzji. Z tymi myślami teleportowała się pod dom mężczyzny i nacisnęła dzwonek. Nie kryła swego niepokoju widząc, iż drzwi były uchylone. Wyciągnęła różdżkę trzymaną w kieszeni. Pchnęła drzwi i znalazła się w środku. Dookoła panował mrok, ale z kuchni dobiegały jakieś odgłosy. Minęła rozwalone krzesło.

                 - Harry – wyszeptała imię chłopaka, gdy pchnęła drzwi. Nie kryła swojego zaskoczenia widząc go skulonego w kącie. Wyglądał na wystraszonego. Jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. Ostrożnie zbliżyła się niepewna, co powinna się spodziewać.

                 - Odejdź! – wykrzyknął na jej widok, a w oczach widziała obłąkanie. To był przerażający widok. – Odejdź nim cię znajdzie i skrzywdzi.

                 - Kto Harry? – zapytała z troską. Nie miała pojęcia, co się dzieje i martwiło ją to. Nigdy jeszcze nie widziała go w takim stanie. – Co się dzieje? Kto tu był?

                 - Voldemort – wyjąkał i pokazał jej niespodziewanie dłonie. Zdusiła krzyk widząc, że były całe we krwi. Nagle dotarło do niej, że z mężczyzną działo się coś bardzo złego i musiała mu pomóc. Po raz pierwszy zaczynało do niej docierać, co naprawdę się działo i czemu przed laty podjął decyzję

~^~^~
Obudził ją rozkoszny zapach, który roznosił się po pomieszczeniu.
            Zapaliła lampkę i zmarszczyła brwi. Dochodziła godzina druga w nocy. Draco nie było w łóżku, więc musiał coś kombinować w kuchni. Nie kryła swojego zaskoczenia. Niezbyt chętnie zsunęła się z łóżka i nałożyła szlafrok na koronkową pidżamę. Odruchowo dotknęła brzucha i posmutniała. Wciąż nie umiała pogodzić się z myślą, iż straciła dziecko. Wiedziała, że nadejdzie moment, w którym będzie następne. W końcu najlepsi medycy w Mungu powiedzieli, że może być znowu matką. Na razie nie myślała o tym w ogóle. To było dla niej zbyt trudne. Wiedziała również, że Draco również ciężko to znosił, tylko dla niej był  silny. Bardzo to w nim podziwiała i była wdzięczna. Nie spodziewała się, że wspólnie zabrną aż tak daleko. Ta miłość dodawała jej sił. Kiedy zeszła na dół, zastała swojego męża w kuchni. Jak zwykle ją zaskakiwał.

             - Takie proste czynności jak gotowanie nie pasują do pana, panie Malfoy! – powiedziała stając przy drzwiach. Zaskoczony Draco, oderwał się na moment i spojrzał na nią karcącym wzrokiem.

             - A skąd wiesz, co do mnie pasuje? – zapytał, drocząc się z nią. Nie spodziewał się, że ją obudzi. Starał się zrobić jej niespodziankę, ale mógł się domyślić, że w przypadku jego żony, będzie to  prawdziwe wyzwanie. Zaśmiał się pod nosem.

             - No nie wiem – oderwała się od drzwi i podeszła do niego. Wymruczał coś, czując jak podniecenie ściska go gdzieś w środku. Na twarzy mężczyzny pojawił się błogi uśmiech, gdy wziął ją w ramiona. –  Cyniczny uśmiech na twarzy, przebiegłe zachowanie. Jesteś niczym wąż,który widnieje w godle Slytherinu.

             - Chyba powinienem czuć się urażony tym porównaniem – mruknął z przekąsem, wiedząc, iż trafiła idealnie z tym opisem. Kiedyś właśnie taki był. Uważał, że cały świat był u jego stóp. Ślepo słuchał rozkazów swojego pana.  Był gotowy na wszystko, żeby tylko go zadowolić. Dopiero pojawienie się tej dziewczyny w jego życiu sprawiło, iż stał się całkiem innym człowiekiem. – Jednak masz rację. Taki byłem kiedyś. Zmieniłaś mnie, Hermiono. Dzięki tobie odnalazłem światełko w mrocznym tunelu. Pokazałaś mi, że życie jest prawdziwym darem, jeśli odpowiednio się je wykorzysta. Nigdy nie spłacę tego długu wobec ciebie.

             - Nie przesadzaj, Draconie. – Hermiona pokręciła głową. Była wzruszona słysząc jego słowa. Ona sama lepiej by tego nie ujęła. Kiedyś dawno temu myślała, iż jest zakochana w Ronie. Dopiero miłość do Draco pokazała jej, że było zupełnie inaczej. – Nie jestem aż tak cudowna. Jednak dziękuje ci za wiarę we mnie i, że dałeś nam szansę. Nigdy nie będę żałowała tego, że zgodziłam się na ten układ. Dzięki niemu zyskałam nie tylko wolność i dobre imię, ale również coś jeszcze innego. Poznałam czym jest miłość. Do tej pory to uczucie było mi obce, ale wierzyłam, że gdzieś jest mój wymarzony książę. Nigdy nie myślałam, że będzie nim pewien wredny Ślizgon, który dokuczał mi przez większość pobytu w szkole.

             - Byłem strasznym palantem – przyznał szczerze ze skruszoną miną. Przez ostatnie lata zachowywał się wobec Hermiony i czuł się jak wredny drań. Wiedział, że nie wynagrodzi jej tego, ale obiecał sobie, iż zrobi wszystko, aby o tym zapomniała. Miał zamiar uczynić ją najszczęśliwszą kobietą na świecie.

             - Już mnie nią uczyniłeś – wyszeptała z ustami przy  jego ustach. Nie zdawał sobie sprawy, że mówił na głos. Nie wstydził się swoich uczuć. Przy niej nie musiał. Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Kochali się niespiesznie, potęgując swoje doznania. Każde z nich chciało  dać drugiemu najwięcej od siebie. Hermiona pragnęła, żeby te cudowne chwile nigdy się nie skończyły. To najpiękniejsze momenty w jej życiu. W ogóle cały pobyt w domku nad morzem, odczuwała niczym słodki sen. Najchętniej nie wracałaby do rzeczywistości, ale w końcu musiała. Oboje będą musieli zmierzyć się z tym, co ich czekało na zewnątrz. I bardzo się tego bała. Nie chciała, żeby ktoś znowu zniszczył ich szczęście.

             - Czy musimy wracać? – zapytała sennym głosem, kiedy po przebudzeniu przeciągnęła się leniwie na łóżku. Minęło już trochę czasu od kiedy przyjechali do domku. Draco myślał podobnie jak ona, ale jego lęki były inne. John wciąż był na wolności i nie wiadomo do czego się posunie. Najbardziej martwił go fakt, iż Hermiona była w niebezpieczeństwie. W każdej chwili mogło się stać coś złego. Miał tylko nadzieję, że najgorsze już za nimi.

             - Niestety musimy – westchnął i podniósł się z łóżka. Ręcznikiem owinął swoje ciało. Wciąż był bardzo podniecony, ale na razie wolał o tym zapomnieć. Znowu przyjdzie pora, kiedy będą cieszyć się sobą. – Wiem, że to bardzo trudne, ale poradzimy sobie z tym. We dwoje damy radę ze wszystkim. Wierzysz w to, prawda najdroższa? – spojrzał jej głęboko w oczy. Pokiwała głową.

             - Tak – przytaknęła mu z zapałem. Ona również się podniosła i powoli zaczęła ubierać. Chciała coś powiedzieć, gdy niespodziewanie rozległ się dźwięk telefonu. Draco zmarszczył brwi, ale nie wydawał się zaskoczony. On również używał mugolskiego sprzętu, gdyż bardzo często ułatwiał życie. Zobaczywszy kto dzwoni, odebrała telefon. Przez chwilę rozmawiała ściszonym głosem. Na jej twarzy pojawił się niepokój.

             - Co się stało? – zapytał Draco, nie kryjąc swojej troski. Widział, że była bardzo zdenerwowana. Coś musiało być i to naprawdę poważnego. – Hermiono?
           
 - Ginny nas potrzebuje – powiedziała tylko, pospiesznie wybiegając z pokoju. Po drodze zabrała ze sobą różdżkę. Draco ruszył tuż za nią. – Coś złego dzieje się z Harrym. Nie poradzi sobie sama bez nas.

             - Teleportujemy się do niej? – kiwnęła głową na jego pytanie. Po raz ostatni zerknęła na przytulne wnętrze domu. Miała nadzieję, że dane będzie im tu jeszcze wrócić. Chwyciła mocno dłoń Dracona i teleportowali się wspólnie, żeby zmierzyć się z rzeczywistością.

~^~^~
            Ginny nie kryła swojego przerażenia.
                Nie miała pojęcia jak powinna pomóc Harry’emu. Chłopak wciąż mówił o Voldemorcie i wyglądał na obłąkanego. Próbowała jakoś do niego przemówić, jednak bezskutecznie. W ogóle jej nie słuchał. Wpatrywał się w kąt i powtarzał, że on tam jest. Pragnęła, żeby wrócił dawny Harry. Dlatego właśnie odezwała się do Hermiony. Jeżeli ktokolwiek mógłby w tym momencie pomóc, to tylko ona. Nie powinna przerywać jej podróży z odzyskanym mężem, ale obecnie nie miała wyjścia. Niecierpliwie oczekiwała przybycia przyjaciółki. Gdy ją zobaczyła od razu rzuciła się jej w ramiona.

                 - Przepraszam, że was tu ściągnęłam – powiedziała od razu przepraszającym tonem. – Po prostu nie wiem już, co mam robić. Próbowałam wszystkiego, ale Harry jest jak obłąkany. Kompletnie nie mam pojęcia, co robić.

                 - Już dobrze – powiedział cicho Draco. Harry nie tak dawno pomógł mu, gdy był w więzieniu. Teraz nadeszła pora, żeby Role się odwróciły.  On musiał pomóc i spłacić zaciągnięty dług. – Powiedz mi, gdzie jest Harry? Czy wezwałaś już Rona?

                 - Tak – skinęła głową. – Obiecał zaraz się pojawić, ale coś go chyba zatrzymało. Wiem, że Ron nie zawiedzie. Wciąż jeszcze przeżywa śmierć Dafne, ale Harry to jego przyjaciel. Nie odwróci się od nas.

                 - Na pewno – zapewniła ją troskliwie Hermiona. Widać było, że Ginny jest naprawdę wstrząśnięta całą sytuacją. – Jest w kuchni. Pójdziesz do niego? – poprosiła Dracona. Mężczyzna skinął  poważnie głową. Zdążył w ostatniej chwili. Harry leżał na podłodze z przeciętymi nadgarstkami. Nóż, którego leżał obok niego.. Krzyknął wystraszony tym widokiem. Nie spodziewał się tego.

                 - Ginny! Hermiono! – zawołał i od razu się pojawiły u jego boku. Natychmiast zaczęli opatrywać jego nadgarstki. Na szczęście nacięcia nie były aż tak głębokie.  . Ostrożnie ułożyli go na łóżku. Na wszelki wypadek Draco wyczarował więzy, żeby nie zrobił nic głupiego. – To go zatrzyma na jakiś czas. Hermiono, czy wciąż umiesz przyrządzać dobrze eliksiry?

                 - Myślę, że tak – pokiwała głową. – Masz jakiś pomysł, prawda? – Nim zdążył coś powiedzieć, niespodziewanie rozległ się dzwonek. Odetchnęła z ulgą widząc, że był to Ron. Ucieszyła się na jego widok. Wyglądał na zmartwionego.

                 - Czy tak bardzo jest z nim źle? – zapytał cicho, a Hermiona pokiwała głową. Chciał go zobaczyć, ale w tym momencie Ginny siedziała u chłopaka. Hermiona wyszukała odpowiednie składniki, o jakich mówił Draco. Na szczęście wszystkie były, ale eliksir wydawał się być dość skomplikowany. Nie robiła jeszcze takiego.

                 - Czy to naprawdę pomoże? – zapytała, nie do końca pewna mieszając wszystkie składniki w parującym kociołku. Przez jeden moment poczuła się jak w Hogwarcie na lekcji eliksirów.

                 - Bardzo ostrożnie mieszaj składniki – upomniał ją delikatnie Draco. – Jeden błąd może kosztować życie naszego przyjaciela. Nie chcemy, żeby coś złego mu się stało.

                 -  W porządku – skinęła głową Hermiona niezwykle skupiona na pracy. Przez ten czas, Ginny siedziała przy Harrym, usiłując słowami do niego dotrzeć. Z jej oczu płynęły łzy. Nie mogła się uspokoić. Miała również żal, że nie wiedziała o wszystkim od początku. Gdyby Harry był z nią szczery, ich życie wyglądałoby inaczej. Jednak nie da się cofnąć czasu.. Oboje musieli teraz walczyć z konsekwencjami jego decyzji. Miała nadzieję, że nie będzie tak źle. W końcu wiele od nich zależało. – Już prawie gotowy.

                 - Jesteś pewny, że na pewno podziała? – Ron nie wyglądał na przekonanego. Wciąż nie do końca umiał się mu zaufać. To prawda widział jak ten facet zmieniał się przez lata, ale nadal pamiętał tamte trudne chwile, które miały miejsce w Hogwarcie. Przez niego praktycznie przeżywał małe, prywatne piekło. Ciężko o czymś takim zapomnieć i nie rozumiał, jak Hermiona mogła to zrobić. Najwyraźniej miłość robiła z ludzi strasznych idiotów.

                 - Powinno – przyznał szczerze, nie chcąc okłamywać swoich nowych przyjaciół. Domyślał się, że Ron nie ufał mu od początku. I wcale się nie dziwił. W końcu dawniej zachowywał się jak zimny drań, nie przejmując się tym, kogo ranił. Bardzo często było to silniejsze od niego. – Snape bardzo często wspominał mi o tym eliksirze. Właściwie to moglibyśmy poprosić go o pomoc. Na pewno by nie odmówił.

                 - Snape wyjechał – wtrąciła się do rozmowy milcząca do tej pory Ginny. – Spotkał się z moim ojcem i załatwił ostatnie formalności. Prawdopodobnie nigdy go już nie zobaczymy.

                 - W takim razie sami musimy poradzić sobie z problemem – Hermiona energicznie zamieszała w kotle. W powietrzu rozniósł się niezbyt przyjemny zapach eliksiru. Oboje mieli nadzieję, że to podziała. – Podamy mu płyn i poczekamy, co z tego wyjdzie.

                 - Jeżeli ty ufasz Draco , ja również mu – odezwał się niezbyt pewnie Ron. To wyznanie wiele go kosztowało i wszyscy to wiedzieli. Hermiona skinęła głową. Wzięła fiolkę, którą wcześniej naszykowała i nalała odrobinę eliksiru. Przez cały czas, drżały jej ręce. Była naprawdę zdenerwowana i nie ukrywała tego. Podała eliksir Ginny. Wymieniły między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Nadszedł ten ważny dla nich moment.  . Wierzyła jednak, że ten eliksir pomoże i odgoni wszystkie demony.

                 - Harry, wróć do mnie – wyszeptała dziewczyna, wlewając mu eliksir do ust. Mężczyzna zakrztusił się, ale postarała, żeby nie wypluł płynu. Przez moment nic się nie działo. Wciąż pozostawał nieprzytomny, gdy z jego gardła wydobył się krzyk, który zaskoczył wszystkich. Zaczął szamotać się jak oszalały, więc Ron i Draco ruszyli na niego , go by podtrzymać.

                 - Czy tak powinno się, to odbywać? – zapytał pewnie Ron. Cała grupa wyglądała na wstrząśniętą, a Draco chyba najbardziej wystraszony z nich wszystkich.
               
 - Właściwie, to nie miałem pojęcia jak do końca będzie wyglądać  – przyznał nieco skrępowany Draco. Hermiona podeszła i przytuliła go. Nie chciała, żeby wszystko brał na siebie.

                 - Pozostaje poczekać na efekt – powiedziała uspokajająco. Miała nadzieje, że się nie myliła. Ginny bezradnie usiadła obok mężczyzny, którego kochała i chwyciła za rękę.

                 - Wróć do mnie – powtarzała, mając nadzieje, że ją usłyszy. Ron podszedł z drugiej strony Hermiony i w napięciu chwycił ją za dłoń. W milczeniu obserwowali leżącego mężczyznę. W tym momencie liczyło się tylko, aby ich przyjaciel wrócił do nich z powrotem. Nic innego nie miało znaczenia.
~^~^~
                Harry oszołomiony bólem, nie miał pojęcia, co się właściwie stało.
                Ostatnie, co pamiętał było, to że chciał porozmawiać z Ginny. Musiał z nią wszystko wyjaśnić. Jednak niespodziewany ból obezwładnił go całkowicie. Zobaczył nad sobą postać Voldemorta. Jego największy wróg wyglądał na rozbawionego.

                 - Myślisz, że oni ci pomogą? – syknął  Voldemort rozbawiony. W chwili, gdy zrobił ruch ręką, oczom Harry’ego ukazała się sypialnia w domu przyjaciela. Zobaczył siebie leżącego na łóżku i Ginny obok niego. Wyglądał naprawdę kiepsko. Poczuł skurcz niepokoju, który przebiegł po jego ciele.

                 - Co to za jakaś sztuczka? – zapytał gniewnie na niego patrząc. Voldemort jedynie się roześmiał i sprawił, ze obraz znów zniknął. Tym razem obaj znaleźli się przy zgliszczach Hogwartu. Harry przypomniał sobie, jak wyglądało to wszystko po bitwie. Wzdrygnął się, przypominając ile osób tu zginęło. Bardzo często tamte momenty powracały do niego w koszmarach. Zwłaszcza, że najczęściej widział w nich ciała Remusa i Tonks To. po ich śmierci nie mógł najbardziej się otrząsnąć.

                 - To wspomnienie, Harry – odparł Riddle, uśmiechając się z zadowoleniem. Wywołał wstrząs u mężczyzny i o to właśnie chodziło. Uśmiechnął się bardzo zadowolony ze swoich efektów.  Jego magia wciąż działała i miał nad nim władzę. Tak długo jak on o nim myślał, będzie jego cieniem. Nie mógł zyskać śmiertelnej postaci, ale mógł być głęboko w nim. To dodawało mu siłę i większe możliwości. – Twoje i moje wspomnienie. Tu właśnie chciałeś się znaleźć, gdzie powinieneś umrzeć dawno temu.

                 - Nieprawda – pokręcił głową oszołomiony. Wcale nie chciał się tu znajdować. Nie mógł umrzeć. Musiał być silniejszy niż do tej pory, ale nie potrafił. Żył przeszłością i pozwolił jej, żeby nim zawładnęła. Nie dał sobie szansy na lepsze życie. Wpuścił Voldemorta do swojej głowy i sprawił, że odsunął się od Ginny. To on był odpowiedzialny za to, że wszystko wymykało mu się spod kontroli.


                 - Musisz być silny, synu – drgnął, słysząc cichy głos należący do jego  matki. Odwrócił się i spojrzał na kobietę przed nim. Była tak blisko, że mógłby ją dotknąć. Poczuł jak do oczu napływają łzy, których nie mógł powstrzymać. Było mu bardzo ciężko. Tak bardzo za nią tęsknił. Tuż obok matki zmaterializował się duch ojca. Oboje spoglądali na niego bardzo ciepło. Naprawdę bardzo za nimi tęsknił. Przez całe życie brakowało mu ich bliskości i wciąż ich brakuje. Dziecku ciężko pogodzić się ze śmiercią rodziców. I wiedział, że nigdy tego nie zrobi. – To wszystko jest twoją wyobraźnią. On nie żyje i nie może cię już skrzywdzić. Przebudź się i zacznij żyć.

                 - Mama ma rację – przemówił łagodnie James Potter, obejmując żonę. W jego oczach również było widać miłość, gdy spoglądał na syna. Harry poczuł się pewniej. Ich obecność sprawiała, że miał siłę. Bardzo kochał również swojego małego synka. James zasługiwał na to, żeby mieć pełną rodzinę.

                 - Mogę walczyć – zapewnił szczerze, czując jak napływa do niego niezwykła siła. Nie potrzebował już przeszłości, żeby przetrwać. To prawda, że zawsze będzie mu towarzyszyć. Nie zniknie tak po prostu z dnia na dzień, ale nauczy się z nią żyć. Nie będzie już więcej doprowadzał do sytuacji, w której gra ona najważniejszą rolę. Nic innego nie miało żadnego znaczenia. – Każdego dnia, który będzie najważniejszy. Nic innego nie będzie się liczyło. I potrafię zrobić.

                 - Bzdura! – Głos Voldemorta robił się coraz słabszy, ale wciąż próbował się przebić przez jego umysł.  – Nie jesteś wcale na tyle silny, żeby mnie pokonać. Wręcz przeciwnie. Jesteś bardzo słaby i nic nie warty. Nie będziesz w stanie ze mną walczyć.

                 - Za późno. – Harry odwrócił się w jego stronę. Był gotowy na wszystko żeby walczyć. Nie miał zamiaru się więcej poddawać. Jego przyszłość była tego warta. – To już koniec, ale dla ciebie. Najwyższa pora żebyś to zrozumiał. Odejdź i nigdy nie wracaj do mojego życia.

                 - Nie…  - Voldemort próbował jeszcze walczyć. Nie mógł pogodzić się z przegraną. To nie było  w jego stylu. Jednak w obecnej sytuacji musiał się poddać i pogodzić z porażką. To już koniec jego możliwości. Gdy tylko jego postać zniknęła, Harry ocknął się z letargu. Miał wrażenie, że uwolnił się z długiego, koszmarnego snu. Zobaczył śpiącą na krześle obok Ginny i rozczulił się. Naprawdę wrócił Czuł również jak ogarniający go mrok zniknął z jego serca. To był naprawdę bardzo dobry znak.

                 - Wróciłeś Potter – podniósł głowę i zobaczył uśmiechniętego Draco Malfoya. Nie spodziewał się, że tu będzie. Kiwnął głową ostrożnie wstając z łóżka. Wciąż trochę kręciło mu się w głowie, ale najgorsze było już za nim. Draco chciał pomóc mu się podnieść, ale nie dopuścił go do siebie.

                 - Dziękuje wam – powiedział wzruszony, gdy opowiedzieli mu co się z nim działo. – Jak długo byłem nieobecny?

                 - Około czternastu godzin – odpowiedział mu. Harry zauważył siniaka na oku Draco i spojrzał pytająco. – Trochę poprztykaliśmy się z Weasleyem. Myślał, że chcę cię zabić. Na całe szczęście Hermiona przemówiła mu do rozsądku.

                 - Dziękuje – przytaknął szczerze. – Nie masz pojęcia jak bardzo jestem ci wdzięczny, za wszystko.

                 - Daj spokój, Harry – Draco, nieco zawstydzony, pokręcił głową. Nie był przyzwyczajony do tego rodzaju reakcji.  Widząc jednak, że z Harrym już jest lepiej i Ginny da sobie radę, postanowił zabrać Hermionę do domu. Była naprawdę zmęczona i należał jej się odpoczynek.

                 - Ja również dziękuje – wyszeptała przy drzwiach Ginny, gdy już ich odprowadzała. Naprawdę tak myślała. Gdyby nie Draco, nie była pewna, jak sobie sama poradzi. Naprawdę zaczynała na niego inaczej patrzeć. Nigdy nie pomyślałaby, że on i Hermiona mogą być razem, ale wszystko wskazuje na to, że najwyraźniej ten związek im obojgu dał wiele satysfakcji. – Jak się czujesz, Harry? – zapytała, wracając do ukochanego chłopaka. Naprawdę trzymał się całkiem nieźle i widać było, że czuje się o wiele lepiej. Miała nadzieję, że wszystko się ułoży.  Od razu im się nie uda, ale przynajmniej coś spróbują zbudować.

                 - Nie odrzuciłaś mnie – odezwał się pierwszy Harry, przerywając niezręczną ciszę. Naprawdę się tego nie spodziewał. Był pewien, że go zostawi, kiedy tylko przekona się, jaki z niego tchórz. Tymczasem została przy nim i walczyła do samego końca. Był poruszony jej oddaniem i troskliwością. Już dawno nikt tak wiele dla niego nie zrobił. Ostrożnie przyciągnął ją do siebie. Nie protestowała. Wręcz przeciwnie. Lgnęła do niego swoim całym  drobnym ciałem.

                 - Kocham cię, idioto – powiedziała stanowczym głosem, patrząc mu głęboko w oczy. – Kiedy odszedłeś, złamałeś mi serce i próbowałam zapomnieć o tobie.  Serca nie da się jednak oszukać.

                 - Masz rację – przyznał szczerze. W końcu czuł to samo. Nawet kiedy wyjechał, on również czuł prawdziwą pustkę w sercu. Teraz na nowo wróciło do niego życie. Pozbył się Voldemorta z głowy i uwolnił od przeszłości. To dawało mu wielką nadzieję. – Dziękuje, że jesteś przy mnie.

                 - I zawsze będę, choćbyś znowu próbował ode mnie uciec – zapewniła go. Harry przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie. Oboje mieli nadzieję, że to będzie szansa na ich wspólną przyszłość. Reszta zależała już tylko od nich. – James się ucieszy, gdy dowie się, że jesteśmy razem. Cały czas jest u rodziców.

                 - To wspaniały dzieciak – przyznał dumny z tego, że był jego ojcem. – Razem stworzymy wspaniałą rodzinę – powiedział po raz pierwszy od dawna szczęśliwy. I wiedział, że to jest dopiero początek.


~^~^~
Na zakończenie:
Muszę przyznać, że jestem dumna z tego rozdziału.
Będzie jeszcze tylko jeden i epilog. I będę planowała nowe Dramione, które od dawna rodzi się w mojej głowie.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba, gdyż będzie trochę inne. Oparte nieco na motywach jednej z moich ulubionych powieści historycznych. Gdy pierwszy raz czytałam tę książkę, od razu pomyślałam, że idealnie pasuje do Dramione. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Już wkrótce zapraszam Na  kolejnego rozdziału i pozdrawiam serdecznie.

Informacyjnie:
Tytuł opowiadania: „Pokochać łotra”
Tytuł rozdziału: 027 „Walka z przeszłością”
Ilość stron: 12
Ilość słów: 5 485

19 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział! Cieszę się że pomogli Harremu :)
    Szkoda że już prawie koniec tego opowiadania :( Ale pociesza mnie myśl że będzie następne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry :(
    Martwiłam się ,ale Dramionowe wakacje nad morzem zrekompensowały wszystko :*
    Cieszę się ,że. Ginny i Harry są. razem ;)
    Szkoda,że niedługo koniec tego opowiadania ;)
    Gdyby bylo potrawą ocenniłabym go na wyborny :*
    Pozdrawiam
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się;0
      spodobał mi się ten wątek najbardziej z całej historii,
      No niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy i moje opowiadanie również.
      dziękuje za wizytę.

      Usuń
  3. Wspaniały rozdział.
    Cieszę się, że Hermiona powoli otrząsa się po stracie dziecka. Mam nadzieję, że teraz w związku państwa Malfoy będzie już tylko lepiej. Liczę, że Johnowi nie uda się już za bardzo namieszać i będzie happy end;P Fajnie, że Harry pozbył się Voldemorta i znów jest z Ginny. Życzę weny.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak,
      z czasem każda kobieta sie otrząsa chociaż nie zapomni;)
      co do Johna jeszcze wielki finał z jego udziałem a tymczasem zapraszam na kolejny już wkrótce;)

      Usuń
  4. Oh uwielbiam tą opowieść od pierwszego rozdziału jaki przeczytałam <3
    Dobrze, że już lepiej z Hermioną. No i Ginny z Harrym! Noooo :)
    Tam gdzieś ci czcionka zmieniła rodzaj i wielkość :P Ale to się zdarza niestety i nie wiem dlaczego ;D
    Wennnyyyy ;*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No myślę że poprawiłam czcionkę;)
      Mam nadzieję że będzie już lepiej.
      Co do rodzaju to specjalnie jest kursywa gdyż to wspomnienia Harry'ego.

      dziękuje i pozdrawiam.

      Usuń
  5. Cudowne jak zawsze :) Aż szkoda że historia dobiega końca ale dobrze że powstanie nowe opowiadanie. Myślę że po takich przeżyciach jakie zafundowałaś naszym bohaterom należy się trochę odpoczynku w epilogu :P Chociaż znając twój sposób pisania będzie zaskakujący epilog. Ciekawi mnie do jakiej powieści będziesz się odnosić w swoim nowym opowiadaniu. Może uchylisz rąbka tajemnicy :) Pozdrawiam i życzę dużo weny Agfa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm nowe opowiadanie na pewno będzie dotyczyć Dramione ale będzie inne niż to do tej pory.
      Bardziej dojrzalsze i skupione na głównych bohaterach ale też nie tylko.
      Oczywiście pojawią się równeiż Ginny i Draco;)

      więcej ciekawostek na Fanpage ;)

      Usuń
  6. Jejku, super jak zawsze! Nie mogę uwierzyć, że to już koniec, ale wszystko jest na drodze do dobrego zakończenia - na szczęście :3 Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, życzę weny i czasuu aby przyszedł do nas jak najszybciej!! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział. Jeden z najlepszych. I like it!

    OdpowiedzUsuń
  8. No nieźle .
    Voldek nieźle namieszał biednemu Harremu .Na szczęście wszystko skończyło się dobrze ;)
    Ginny i Harry są razem bardzo fajnie. Stworzą z Jamesem pełną rodzinę ;)
    Mam nadzieje,że Draco i Hermiona będą mieli dzieci ;)
    Pozdrawiam.
    http://polecalnia-dhl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. wspaniały rozdział. rozczulający i romantyczny. Ile się w nim działo. ;)
    I to pokonanie Voldemorta, w końcu mu się udało. ;)
    Czekam na nastepny rozdział.
    Pozdrawiam, Maadź.
    www.dramione-impossible-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Słusznie jesteś zadowolona, bo rozdział wyszedł naprawdę świetny. Nawet nie wiem, co tu napisać konkretnie, bo podobało mi się absolutnie wszystko. Żal mi się będzie rozstawać z tym opowiadaniem, ale mam nadzieje, że kolejne będzie równie wspaniałe :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział był przepełniony emocjami - zarówno tymi dobrymi, ciepłymi i czułymi, ale też negatywnymi jak strach i rozpacz. Muszę przyznać, że zafundowałaś swoim bohaterem wiele przeżyć :P

    Sceny z Hermioną i Draconem były bardzo ładne. Cieszę się, że to co przeszli, tylko wzmocniło ich uczucie. Dobrze też, że nie zapomniałaś o wstrząsie kobiety po utracie dziecka. To tragedia na pewno jeszcze przez jakiś czas będzie cieniem w jej życiu.

    No i dylemat uczuciowy Ginny rozwiązany. Podejrzewałam, że będzie wolała jednak związać się z Harry’m. Może dobrze, bo po co ma dawać Deanowi złudne nadzieje i ciągle wracać do Pottera? W dodatku teraz mogą stworzyć prawdziwą rodzinę dla małego Jamesa. Oczywiście bardzo żal mi Deana, bo jego uczucie również było szczere i piękne. Porównywał Ginny do anioła, ale tak naprawdę to on jest aniołem. Jego reakcja na zdradę i wybór Ginny była niezwykle wyrozumiała. Mam nadzieję, że mężczyzna jeszcze odnajdzie szczęście, a nie będzie marnował go na kobietę, która na niego nie zasługuje.

    No i te ataki Harry’ego! To było coś, czytałam z zapartym tchem. Bardzo fajnie, że ,,duch’’ Voldemorta, który ukazywał się już od początku tej historii, teraz przystąpił do działania, to wszystko splata się w logiczną całość. A jeszcze fajniej, że Harry’emu udało się to przezwyciężyć. Ciekawie to opisałaś ;) Nie lubię Twojej Ginny, ale zachowała się ładnie, że przy nim została. Im chyba faktycznie jest pisane być razem xD

    Na koniec dodam, że jestem bardzo ciekawa tej książki, która posłuży Ci za inspirację do kolejnego Dramione. Myślę, że zostanę jego czytelniczką ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochana za tak miłe słowa.
      Nie spodziewałam się, że to opowiadanie tak dobrze mi wyjdzie i tak przyjemnie będzie mi się go pisało.

      co zaś do książki na podstawie którego powstanie nowe dramione to jedno z powieści romansów historycznych Kit Martin.
      Trochę będzie mi ciężko pokierować bohaterami we współczesnym świecie, ale mam nadzieję, że wyjdzie mi też dobrze.
      Mogę zdradzić, że pojawi się jeden bardzo mroczny i dawno wróg;)

      Wiecej nie powiem i mam nadzieję, że ze mną zostaniesz.

      pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  12. Podoba mi się, że w tak pozytywny sposób układają się relacje między Hermioną i Draco oraz Ginny i Harrym, obie pary zasłużyły na szczęście.
    Czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  13. Wzruszyłam się i to bardzo czytając ostatni rozdział. Po tych wszystkich poprzednich gdzie było pełno krwi i walki ten był taki sielankowy. I Harry i Ginny są razem to cudowne. No i Draco. Ten czuły Draco, którego wszystkie kochamy.
    Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam, Lady Spark
    [wczorajszy-sen]

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam. Na początek chciałabym ci podziękować za komentarz u mnie.
    Twojego bloga czytałam już wcześniej, co prawda nie przeczytałam go całego, tylko rozdziały które szczególnie mnie zainterowały. Głównie te o Hermionie i Draco, oraz Ginny i Harry. Tak, więc jak widzę muszę nadrobić kilka rozdziałów.
    Co do Dramione to bardzo lubię tą parę, choć nie jest jakaś oryginalna.
    Twoje opowiadanie mimo, że ma w sobie coś z innych historii, ma też coś nowego, co jest piękne.
    Przepraszam za taki dziwny komentarz.
    Pozdrawiam serdecznie ;D

    OdpowiedzUsuń